Jump to content
Dogomania

Kastracja przez zastrzyk


julcia_bleble

Recommended Posts

[quote name='Joan od Wolanda']Nie wiem dlaczego weterynaria tak się odżegnuje od podobieństw człowieka do zwierzęcia, a medycyna ludzka wręcz przeciwnie...[/QUOTE]
No cóz przykro mi i nic na to nie poradzę że istnieją jednak "drobne" różnice międzygatunkowe;)
I może własnie dlatego np. psy szczepi się na nosówkę a ludzi nie...
Część "ludzkich" leków nie ma zastosowania u zwierząt i odwrotnie ( "trochę " inna fizjologia, metabolizm...)

Kobieta w okresie aktywności płciowej ma stały wysoki poziom estrogenów a suka nie ... mam tłumaczyc jakie to rodzi różnice w konsekwencjach sterylizacji?

Nie twierdzę, że sterylizacja nie ma żadnych konsekwencji hormonalnych ( bo własnie dzięki nim np. jest traktowana jako profilaktyka choćby raka listwy mlecznej) ale nie porównujcie tego do spustoszenia hormonalnego jakie usuniecie jajników stwarza u młodej kobiety bo to błąd

Na prawdę da się dyskutować nie popadając w absurdy
Endokrynologia to jedna z trudniejszych dziedzin i medycyny i weterynarii więc miejmy to na uwadze lansując swoje domysły oparte na prostych skojarzeniach

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']No cóz przykro mi i nic na to nie poradzę że istnieją jednak "drobne" różnice międzygatunkowe;)
I może własnie dlatego np. psy szczepi się na nosówkę a ludzi nie...
Część "ludzkich" leków nie ma zastosowania u zwierząt i odwrotnie ( "trochę " inna fizjologia, metabolizm...)

Kobieta w okresie aktywności płciowej ma stały wysoki poziom estrogenów a suka nie ... mam tłumaczyc jakie to rodzi różnice w konsekwencjach sterylizacji?

Nie twierdzę, że sterylizacja nie ma żadnych konsekwencji hormonalnych ( bo własnie dzięki nim np. jest traktowana jako profilaktyka choćby raka listwy mlecznej) ale nie porównujcie tego do spustoszenia hormonalnego jakie usuniecie jajników stwarza u młodej kobiety bo to błąd

Na prawdę da się dyskutować nie popadając w absurdy
Endokrynologia to jedna z trudniejszych dziedzin i medycyny i weterynarii więc miejmy to na uwadze lansując swoje domysły oparte na prostych skojarzeniach[/QUOTE]
Gdyby nie było "drobnych" różnic, nie byłoby zwierząt....tylko wszędzie ludzie...
Jeszcze 30 lat temu psychologia uważała , że zwierzę nie myśli....Dziś psychologia ewolucyjna tłumaczy zachowania społeczne człowieka właśnie opierając się na zachowaniach zwierząt. 30 lat temu, ktoś, kto śmiałby powiedzieć , że zwierzę myśli, byłby równie łatwo wyśmiany, jak dziś ten, kto doszukuje się innych podobieństw. Trochę pokory wobec własnej wiedzy przydałoby się na każdym etapie "poznania".....

Link to comment
Share on other sites

Przy okazji podpisuję się pod słowami Taks, a tak poza tym:
Proponuję przestać myśleć o kastracji w kontekście naturalne/nienaturalne. Większość argumentów, o których piszecie dotyczy głównie zwierząt żyjących na wolności. W tym przypadku rzeczywiście kastracja jest "do bani" ze względu na skutki zdrowotne, a do tego wykastrowany samiec nie zawalczyłby o swoje terytorium, uśpione byłyby jego instynkty. U zwierząt dzikich stały rozród przedłuża samicy życie i zdrowie.
Natomiast zwierzęta udomowione to zupełnie inna bajka. Tutaj ingerencja człowieka poszła za daleko, dlatego zwierzęta hodowlane się kastruje (konie, świnie, koty, psy). Nie ma już miejsca na "naturę", tu już musi wkroczyć człowiek, bo inaczej w takim zagęszczeniu mnożące i zagryzające się zwierzęta padałyby masowo na różne choroby. Pewnie, że zabieg nie jest obojętny dla zdrowia, ale samo trzymanie zwierząt w domu, szczepienia, niedostateczna aktywność fizyczna, żywienie karmą, zabiegi też nie są naturalne i obojętne. Dlatego w przypadku psów z różnych względów korzystniejsza jest kastracja, bo łączny bilans wychodzi na plus, zwierzęta żyją dłużej i są szczęśliwsze (zmniejszenie populacji, wypadków, porzuceń, ucieczek, ciąż). Więc nie popadajmy w paranoję, jak ze wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek i znaleźć "złoty środek". Nie jestem za przymusową kastracją, ale jestem jej zwolenniczką, szczególnie w uzasadnionych przypadkach i pod kontrolą weterynaryjną (to nie sąsiadka powinna decydować, czy wykastruję swojego psa).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Yyy, to chyba warto napisać jakiś liścik do redakcji Mojego Psa.[/QUOTE]
Bardzo, bardzo możliwe że tak :) I jeśli jest uzasadnienie i ktoś czuje się na siłach, żeby zrobić to fachowo, to nawet byłoby to nader wskazane - niech coś/ktoś się ruszy, ale merytorycznie i w oparciu o konkretną wiedzę, a nie tylko ideologicznie. Jeśli prasa popularnonaukowa wysyła w świat takie informacje, to czego można żądać od zwykłych zjadaczy chleba, do kogo mieć pretensje? Dlaczego w tej czy innej prasie nie publikuje się konkretnych, rzetelnych statystyk kontra takie artykuły? Dlaczego nie pojawiły się inne artykuły negujące na przykład newsy MP z 2007 o większym ryzyku raka prostaty u kastratów? Polityka wybiórczych wiadomości? Zmienia się trend, czy cuś?? Poczytność/popularność gazety li tylko?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='taks']
Nie twierdzę, że sterylizacja nie ma żadnych konsekwencji hormonalnych ( bo własnie dzięki nim np. jest traktowana jako profilaktyka choćby raka listwy mlecznej) ale nie porównujcie tego do spustoszenia hormonalnego jakie usuniecie jajników stwarza u młodej kobiety bo to błąd
[/QUOTE]

I zgodzę się z Tobą, że takie porównanie jest absurdem ;)
Aczkolwiek jak sama zauważylaś, od stwierdzenia, że sterylizacja suki i kobiety to to samo, do twierdzenia że sterylizacja suce nijak nie szkodzi jest długa droga i moim zdaniem prawda leży gdzieś pośrodku, a wiele skutkow jest analogicznych, tylko w innym nasileniu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Tutaj ingerencja człowieka poszła za daleko, dlatego zwierzęta hodowlane się kastruje (konie, świnie, koty, psy)..[/QUOTE]

Dodam tylko, że świnie kastruje się, żeby było smaczniejsze mięsko, a konie, żeby dało się nad nimi zapanować nie ryzykując codziennie rozwalenia głowy przez kopytka nabuzowanego 500-kilogramowego ogiera - ze względami zdrowotnymi czy dobrem samych zwierząt niewiele ma to wspólnego ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]Filodendron[/B]: Mamy wolność słowa, od dziennikarzy nie wymaga się niestety posiadania odpowiedniej wiedzy, a każdy może napisać co mu się podoba. Takich kwiatków, które na dłuższą metę bardzo szkodzą zwierzętom, bo ludzie w to wierzą, widziałam już mnóstwo. Chciałabym, żeby w artykułach popularnonaukowych podawano przynajmniej dokładne źródła i cytaty, albo chociaż żeby konsultowano je z prawdziwymi fachowcami (naprawdę, a nie pro forma). Obawiam się, że zgłoszenie jednego "ale" nic nie zmieni, ale może warto spróbować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Dodam tylko, że świnie kastruje się, żeby było smaczniejsze mięsko, a konie, żeby dało się nad nimi zapanować nie ryzykując codziennie rozwalenia głowy przez kopytka nabuzowanego 500-kilogramowego ogiera - ze względami zdrowotnymi czy dobrem samych zwierząt niewiele ma to wspólnego ;)[/QUOTE]

A koty i fretki, żeby nie śmierdziały :evil_lol: Właśnie o to mi chodzi, powody czasami są bardziej błahe niż opanowanie nadpopulacji psów i zapewnienie im bezpieczeństwa na ulicy. A mimo to kastruje się te zwierzęta, żyją szczęśliwie, mają się dobrze, więc nie sądzę, żeby nawoływanie teraz, że to niezdrowe miało jakiś sens. Musimy się pogodzić z tym, że zwierzęta są naszą fanaberią i niestety muszą za to płacić w ten czy inny sposób, niezależnie czy je wykastrujemy czy nie.

Link to comment
Share on other sites

[B]Delph[/B], mnie nie trzeba przekonywać co do różnic pomiędzy tekstami popularnonaukowymi a naukowymi. Te pierwsze z zasady nie wymagają aparatu krytycznego ani przypisów naukowych odsyłających czytelników do literatury przedmiotu (więc są trudne do zweryfikownia). W prasie z definicji unika się zbędnej liczby znaków (w tym wypadku odesłań do źródeł), które zamieniają się ostatecznie w arkusze wydawnicze. Co nie znaczy, że są wyssane z palca. Więc jeśli ktoś jest w stanie podyskutować z redakcją (osobami odpowiedzialnymi za sformułowane wnioski), to byłoby fajnie - jest pole manewru, a nawet powiedziałabym - misja do spełnienia. Szczerze, bez ironii - bo fajnie byłoby sprowadzić dyskusję z powrotem na zdrowotne aspekty sprawy w kontekście jednostki i jednostkowych wyborów.

Link to comment
Share on other sites

[B]Filodendron[/B]: Tak mnie namawiasz, że chyba się przejdę kupić ten numer Mojego Psa :evil_lol: Ja mogę się podjąć znalezienia większej ilości (jeżeli są dostępne w sieci) publikacji Watersa, porównania ich i wysłania zapytania do redakcji o źródło informacji. Ale szczerze wątpię w odpowiedź, chyba że zainteresowanych byłoby więcej osób. Ostatnio nie mogłam się doprosić o prenumeratę podobnego czasopisma, a co dopiero to :diabloti:

A jeśli chodzi o kontekst jednostki, to nawet tak wałkowane zmniejszenie populacji psów ma olbrzymi związek z jednostką. Nawet dla kogoś, kto nie jest miłośnikiem psów, a nawet ma je w głębokim poważaniu, błąkające się watahy bezdomnych psów są problemem. Nie mówiąc już o psiarzach, którzy nie mogą przez to spokojnie wyjść z pupilkiem na spacer. I dla tego pupilka konsekwencje antyreklamy dla kastracji będą zdrowotne, bo zostanie pogryziony ;) Tak więc moim zdaniem nawet przeciętny Kowalski, który ma co najwyżej złotą rybkę i pająka za drzwiami też powinien się doedukować i wspierać kastrację ;)
Aha, czytałam posty, że kastracja nie zmniejsza problemu. Sama w sobie może i nie, ale moim zdaniem jest nieodzowna w każdym planie walki z bezdomnością zwierząt. Trochę pomoże kastracja, trochę edukacja, trochę zwalczenie handlu psami z pseudo, trochę chipowanie itd. i metodą "ziarnko do ziarnka" może problem się zmniejszy. Może... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='isabelle30']zadam jeszcze raz pytanie, czy jest tu ktos kto zajmuje sie medycyna lub naukami pokrewnymi i ma dostep do medline'a? ja juz niestety nie pracuje w swoim zawodzie a nie mam czasu jechac do znajomych na uniwerek zeby poszukac odpowiedniej literatury najnowszej, niestety[/QUOTE]

A co dokładnie Cię interesuje? Polecam na początek PubMed i Google Scholar, w ten sposób można wyszukać większość publikacji weterynaryjnych i medycznych, co prawda do wglądu przeważnie są same abstracty, ale jak się trafi coś wyjątkowo interesującego to poproszę kogoś z dostępem do medline'a.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph'][B]Filodendron[/B]: Tak mnie namawiasz, że chyba się przejdę kupić ten numer Mojego Psa :evil_lol:Ja mogę się podjąć znalezienia większej ilości (jeżeli są dostępne w sieci) publikacji Watersa, porównania ich i wysłania zapytania do redakcji o źródło informacji. Ale szczerze wątpię w odpowiedź, chyba że zainteresowanych byłoby więcej osób. Ostatnio nie mogłam się doprosić o prenumeratę podobnego czasopisma, a co dopiero to :diabloti:[/QUOTE]
Notka jest tak krotka, że spokojnie możesz wziąć w sklepie do pooglądania - nie musisz kupować ;) Co nie zmienia faktu, że jak śpiewał G. Turnau - "tam gdzie cię nie ma, nie ma też nadziei na najmniejszy pozytywny obrót twoich spraw" :) Trzeba działać, czyż nie?

[quote name='Delph']Aha, czytałam posty, że kastracja nie zmniejsza problemu. Sama w sobie może i nie, ale moim zdaniem jest nieodzowna w każdym planie walki z bezdomnością zwierząt. Trochę pomoże kastracja, trochę edukacja, trochę zwalczenie handlu psami z pseudo, trochę chipowanie itd. i metodą "ziarnko do ziarnka" może problem się zmniejszy. Może... ;)[/QUOTE]
To prawda - wierzę w metodę "ziarnko do ziarnka". Bardzo chciałabym, żeby psy były obowiązkowo rejestrowane i znakowane (możliwie w jednej, wspólnej bazie), żeby dzięki temu dało się coś zrobić z pseudo, plus edukacja i rozsądna kastracja. I jeszcze to sławetne "prawo jazdy na psa". Marzenie :) Ale nie traćmy wiary

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Yyy, to chyba warto napisać jakiś liścik do redakcji Mojego Psa. Mam właśnie przed nosem fragmenty pracy m. in. D. J. Watersa, z której wynika, że "90% psów dożywających wieku sędziwego było wykastrowanych" (naukowcy prównywali rottki dożywające "normalnego" (9-10 lat) i "sędziwego" (powyżej 13,3 lat) wieku). Publikacja z 2003 roku. Tutaj link do tabeli z tej pracy, w której ładnie wszystko widać, że psy dożywające sędziwego wieku to w 100% suki wysterylizowane i w większości psy wykastrowane: [url]http://biomed.gerontologyjournals.org/cgi/content-nw/full/58/12/B1078/T02[/url]

A tutaj ta publikacja: [url]http://biomed.gerontologyjournals.org/cgi/content/full/58/12/B1078[/url]

Ja jestem generalnie sceptycznie nastawiona do publikacji "popularnonaukowych" typu Mój Pies, gdzie często wnioski są mocno naciągane i przeinaczane. Może dr Waters wykonał jeszcze jakieś inne badania, z których wynikało co innego, ale ja patrzę na te i przyznam, że krew mnie zalewa. Może Mój Pies podał chociaż źródło danych i z której publikacji korzystał do stworzenia swojego artykułu?[/QUOTE]
Być może wnioski są właśnie takie jak wyciągnął z tego badania "Mój Pies", bo w zamieszczonych linkach w tabeli nr 1, jest wyraźnie podane, że suk kastrowanych bylo 157, a niekastrowanych tylko 29. Przy tak nierzetelnie rozłożonej próbie, może wyjść co się tylko chce, ale na pewno nie to, że długowieczne są te kastrowane. Nie wiem tylko po co "aż" takie proporcje. Można było wziąć tylko jedną sukę niekastrowaną i wyciagnąć takie same wnioski (równie naciągane). To zresztą chyba nie o to badanie chodziło... :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda']Być może wnioski są właśnie takie jak wyciągnął z tego badania "Mój Pies", bo w zamieszczonych linkach w tabeli nr 1, jest wyraźnie podane, że suk kastrowanych bylo 157, a niekastrowanych tylko 29. Przy tak nierzetelnie rozłożonej próbie, może wyjść co się tylko chce, ale na pewno nie to, że długowieczne są te kastrowane. Nie wiem tylko po co "aż" takie proporcje. Można było wziąć tylko jedną sukę niekastrowaną i wyciagnąć takie same wnioski (równie naciągane). To zresztą chyba nie o to badanie chodziło... :)[/QUOTE]

Tabela dotyczy 82 psów, całe badanie jest oparte na próbie złożonej z 345 rottweilerów i wnioski są takie same... Filodendron napisała, że w Moim Psie pisali o próbie z 119 psów, więc jeszcze lepiej :lol: Ja się nie upieram, że to o te badania chodzi (napisałam to), tylko że autor jest ten sam, więc chyba sam sobie by nie zaprzeczał? Rzetelność badań to jedna sprawa, a pisanie w popularnym czasopiśmie wybiórczych niczym nie popartych informacji to drugie. Oglądając tabelę, którą podałam przynajmniej mamy wszystko widoczne, że próba mała, ile było suk sterylizowanych, ile nie, uczciwie, jak sama zauważyłaś. A wniosek (nawet najostrożniejszy) i tak jest taki, że suki sterylizowane mogą dożyć w zdrowiu sędziwego wieku tak samo często, albo nawet częściej jak niesterylizowane.
A jeśli chodzi o to, dlaczego aż tyle kastrowanych psów, a mało niekastrowanych w próbie, to może po prostu nie było tyle niekastrowanych, bo nie dożyły :diabloti: Oczywiście tu już sobie trochę żartuję, ale nie wiadomo jak było, wątpię, żeby naukowcy chcieli w ten sposób propagować kastrację, nie o tym zupełnie jest ta praca. Oni prowadzą badania nad długowiecznością psów i sprawdzają wiele aspektów, nie tylko związanych z płcią i kastracją. Stąd dobierali psy na zupełnie innych zasadach, ale to, że przypadkowo wyszło, że znaleźli o wiele więcej sędziwych kastratów jest jednak zastanawiające, prawda?

[B]isabelle30: [/B]Mówisz i masz ;) strona w całości poświęcona endokrynologii zwierząt domowych [URL]http://www.domesticanimalendo.com/[/URL]
Na przykład taki artykuł, chociaż pewnie są tam ciekawsze [URL]http://www.domesticanimalendo.com/article/PIIS0739724002002047/fulltext[/URL]
Ja się za endokrynologię nie biorę, bo jak napisała [B]Taks[/B] to dla mnie za ciężka dziedzina ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Tabela dotyczy 82 psów, całe badanie jest oparte na próbie złożonej z 345 rottweilerów i wnioski są takie same... Filodendron napisała, że w Moim Psie pisali o próbie z 119 psów, więc jeszcze lepiej :lol: [/QUOTE]
W przytoczonym badaniu chodzi o coś innego, o przeżywalność psów z rakiem, więc to nie są "takie same" wnioski. A wnioski pana Watersa na podstawie innego badania dotyczacego 119 psów, były dokładnie odwrotne niż chcecie tu udowodnić. Wnioski były nastepujące cyt.:[B]notka o badaniach Amerykanina D.J. Watersa na grupie starszych rottweilerów, z których wynika, że prawdopodobieństwo osiągnięcia bardzo zaawansowanego wieku jest czterokrotnie wyższe w grupie suk, które miały jajniki do 6 roku życia. [/B]
Zamiast dywagować bezprzedmiotowo wystarczy znaleźć to badanie... Czy ktoś zada sobie trud, mimo iż wnioski z niego płynące przeczą tezie którą tu chcecie udowodnić?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda']W przytoczonym badaniu chodzi o coś innego, o przeżywalność psów z rakiem, więc to nie są "takie same" wnioski.?[/QUOTE]

Nie o przeżywalność psów z rakiem, tylko o odporność bardzo starych psów na raka i inne poważne choroby. W skrócie, że jeżeli pies dożyje sędziwego wieku, to już "nic go nie ruszy". Fragment tych badań (opisujących właśnie różne aspekty tematu od raka po ilość ciąż u suki) dotyczy właśnie opisu jaki procent wśród tych dziarskich staruszków to psy kastrowane i analogicznie jak wygląda ten odsetek u psów w "normalnym" starszym wieku. Więc nie wprowadzaj proszę ludzi w błąd.

Poszukam tych badań z Mojego Psa, może znajdę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph'] Ja się nie upieram, że to o te badania chodzi (napisałam to), tylko że autor jest ten sam, więc chyba sam sobie by nie zaprzeczał? A wniosek (nawet najostrożniejszy) i tak jest taki, że suki sterylizowane mogą dożyć w zdrowiu sędziwego wieku tak samo często, albo nawet częściej jak niesterylizowane.
Oni prowadzą badania nad długowiecznością psów i sprawdzają wiele aspektów, nie tylko związanych z płcią i kastracją. Stąd dobierali psy na zupełnie innych zasadach, ale to, że przypadkowo wyszło, że znaleźli o wiele więcej sędziwych kastratów jest jednak zastanawiające, prawda?[/QUOTE]
Ja też uważam , że autor sam sobie by nie zaprzeczał....

Dla mnie sędziwy wiek to przynajmniej 22 lata. Tyle czasem dożywają moje niekastrowane suki. Obecnie mam jedną sukę która ma 13 lat i też jest niekastrowana. Ja nikogo, do niczego nie namawiam. Po prostu stwierdzam fakt.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joan od Wolanda']Dla mnie sędziwy wiek to przynajmniej 22 lata. Tyle czasem dożywają moje niekastrowane suki. Obecnie mam jedną sukę która ma 13 lat i też jest niekastrowana.[/QUOTE]

Ale dla rottweilera 13 lat to bardzo dużo. Jak podejrzewam Twoje psy to nie rottki ;) A badanie dotyczy rottków. A nawiasem, to super, że Twoje psy cieszą się dobrym zdrowiem. I ja nie twierdzę, że niekastrowane psy żyją krótko. Twierdzę natomiast, że kastrowane wcale nie żyją krócej od nieciętych :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']Nie o przeżywalność psów z rakiem, tylko o odporność bardzo starych psów na raka i inne poważne choroby. W skrócie, że jeżeli pies dożyje sędziwego wieku, to już "nic go nie ruszy". Fragment tych badań (opisujących właśnie różne aspekty tematu od raka po ilość ciąż u suki) dotyczy właśnie opisu jaki procent wśród tych dziarskich staruszków to psy kastrowane i analogicznie jak wygląda ten odsetek u psów w "normalnym" starszym wieku. Więc nie wprowadzaj proszę ludzi w błąd.

Poszukam tych badań z Mojego Psa, może znajdę.[/QUOTE]
...I uważasz w naukowym podejściu, mając 157 suk kastrowanych i 29 niekastrowanych można się pokusić o wyciąganie wniosków takich jakbyś chciała? Próba musi być standaryzowana, żeby mogła prowadzić do jakichkolwiek wniosków. Tu jest dysproporcja, bo chodzi o coś innego, a nie przeżywalność wsród kastratów i niekastrowanych... Więc takie wnioski są zupełnie nieuprawnione.

Link to comment
Share on other sites

Ale ja przecież nie wyciągnęłam żadnych wniosków z tego badania, podałam wcześniej tylko jaki można by co najwyżej wyciągnąć. A o badaniach o których piszesz, stricte o przeżywalności kastratów i nieciętych, pisałam dużo wcześniej. Ja tu nie chcę na siłę udowadniać, że niekastrowany pies szybciej zejdzie z tego świata (jeżeli bierzemy pod uwagę tylko aspekty zdrowotne). Ja tylko próbuję powstrzymać odwrotne niczym niepoparte teorie, że kastrowany zejdzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Delph']
A jeśli chodzi o kontekst jednostki, to nawet tak wałkowane zmniejszenie populacji psów ma olbrzymi związek z jednostką. Nawet dla kogoś, kto nie jest miłośnikiem psów, a nawet ma je w głębokim poważaniu, błąkające się watahy bezdomnych psów są problemem. Nie mówiąc już o psiarzach, którzy nie mogą przez to spokojnie wyjść z pupilkiem na spacer. I dla tego pupilka konsekwencje antyreklamy dla kastracji będą zdrowotne, bo zostanie pogryziony ;) Tak więc moim zdaniem nawet przeciętny Kowalski, który ma co najwyżej złotą rybkę i pająka za drzwiami też powinien się doedukować i wspierać kastrację ;)[/QUOTE]

To tak pięknie brzmi, dopóki nie weźmie się pod uwagę zasięgu takowej propagandy, bo dopóki propaguje się gołą kastrację bez reszty działań, dopóty kastrowane będą psy, które i tak nie sprawiają problemów, a te których właściciele mają wszystko gdzieś, nadal kastrowane nie będą, będą wypuszczane samopas, będą stwarzać zagrożenie ;)

[quote name='Delph']Aha, czytałam posty, że kastracja nie zmniejsza problemu. Sama w sobie może i nie, ale moim zdaniem jest nieodzowna w każdym planie walki z bezdomnością zwierząt. Trochę pomoże kastracja, trochę edukacja, trochę zwalczenie handlu psami z pseudo, trochę chipowanie itd. i metodą "ziarnko do ziarnka" może problem się zmniejszy. Może... ;)[/QUOTE]

To pewnie moje posty, tylko potraktowałaś je nieco wyrywkowo ;)
Mam na myśli to, co pisałam wcześniej - że sama kastracja i jej nakazywanie czy propagowanie nie przyniesie widocznych efektów. Ale już edukacja, obowiązkowe znakowanie (które powinno być priorytetem) i do tego kastracja w uzasadnionych przypadkach - jak najbardziej.
Ok, kastrację można propagować, ale mądrze, nie pseudotroskliwymi emocjonalnymi "argumentami" w stylu "jak go kochasz to wykastrujesz" czy robiąc z ludzi idiotów i mówiąc, że to zabieg bez wad, a jak się go nie przeprowadzi to jest się nieodpowiedzialnym. Co jeszcze - na jakimś wątku pisałam o jeszcze inym rozwiązaniu - nie kastracji wszystkich psów niehodowlanych z urzędu - ale niedopilnowanych. Sasiedzi zgłaszają, że pies/suka jest wypuszczany samopas, czy wychodzi z niezaabezpieczoinej posesji, przyjeżdża SM/policja/SdZ czy coś tam innego, stwierdza taki fakt i do właściciela przychodzi pisemko z urzędu o nakazie wykastrowania psa lub zapłacenia kosmicznej grzywny, o wiele przewyższającej koszt zabiegu. Pomogłoby szybko, bo ludzie i tak często zgłaszają wypuszczane samopas psy - bo się ich boją tudzież sprawiają one problemy, więc przy okazji wciągnięcie właściciela na "listę kastracyjną" nie byłoby takim znów problemem. W ten sposób osoby pilnujące psów nie miałyby problemów ani sankcji, a Ci którzy psów nie pilnują i problem stwarzają - byliby do kastracji zmuszani. I to ma o wiele większe szanse na jakiś sukces niż odgórne nakazy, podatki dla wszystkich, których nie będzie komu ściągać, a i tak nie pomogą, etc.

Powinno się to rozciągnąć też na psy, które się zgubiły i trafiły do schroniska - tu można by stosować tradycyjne 14 dni kwarantanny - aż znajdzie sie właściciel i zdecyduje czy psa kastruje czy nie i dostaje upomnienie, a jak się nie zgłosi - piesek ciach i do adopcji, czyli właścicwie standardowa procedura. Przy drugiej ucieczce i lądowaniu w schronisku też nakaz kastracji albo grzywna - gdyby wszystkie psy były chipowane, ustalenie tego a nawet danych właściciela nie byłoby problemem.

Link to comment
Share on other sites

to ja napisze jako wlascielka napalonego samca
jak tylko zaczynal sie okres cieczkowy moj pies glupial , na spacerach ciagle na smyczy bo uciekal , byl bardziej agresywny do psow , kazda napotkana suke chcial kryc nawet bez cieczki jak byla
a jak suka sasiadow maila cieczke 2 pietra nizej to wogole w domu mialam sajgon , wszystko gryzl , wyl non stop potrafil caly dzien z malymi przerwami , sikal w domu , na klatce (nigdy tak nei robil tylko wtedy)
trwalo to dobre 10 lat , teraz ma 13 i od jakis 2-3 nie reguje juz tak mocno , owszem czuje ale nie uceika, nie wyje , zachwuje sie normlanie tylko czesciej sie zatrzymuje na spacerach w celu polizania trawy i nawachania sie tego co zostalo po tej suce
nie wykastrowalam go , bo nie moglam , tzn rodzice nie pozwalali , jak to mowi moj tata co to za pies bez jajek
ale pilnowalam caly czas , nigdy nie pokryl zadnej suki
ale bardzo bardzo zaluje ze go nie wykastrowalismy , mysle ze te akcje 2 razy do roku zrobily mu jakas szkode na zdrowiu
teraz procz psa mam suke , wysterylizowana odrazu jak do nas przyszla ,przed pierwsza cieczka, nie wiedzielismy czy nasz pies wytrzyma cieczke pod swoim dachem jednak chcoiaz mial juz wtedy 12 lat
tak naparwde to i tak bym wysterylizowala suke nawet jakby moj pies byl wykastrowany , dla wlasnej wygody

ale wlasciele cieczkujacych suk przeginaja jak ide sobie na spacerek na okolo bloku bez smyczy z kijem lub pistoletem na kulki(moj sasiad) i beztrosko bija lub strzelaja w psy ,bo przeciez jego suka musi pochodzic sobie
a wystarczylo by wziac ja smycz, i wyjsc w innej godzinie np wyjzec przez okono czy w miare pusto i wtedy sobie isc
czy nie latwiej by bylo wtedy wszystkim ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...