Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Asior']powiem Wam tylko tyle.... NIGDY DOTĄD IRENKA NIE MYŚLAŁA ANI nie PLANOWAŁA ZABRANIA SONII OD BARTKA>> WIĘC BARDZO PROSZĘ NIE WMAWIAJCIE CZEGOŚ CO NIE MIAŁO MIEJSCA...
WIEM bo jestem z Irenką na tyle blisko, że gdyby miała takie plany na pewno bym o tym wiedziała!!!!![/QUOTE]

ups nie wiem czemu użyłam imienia Bartka :roll:
chodziło mi ogólnie o ronje :)
żeby znowu nie było, ze wykreślam osobę ronji :)
po prostu przejęzyczenie ;)

  • Replies 2.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Jacol123']Być może nie wyraziłem się wystarczająco jasno w moim poprzednim poście. Mam bardzo wiele szacunku i podziwu dla ludzi, którzy poświęcają swój czas i życie, żeby pomagać psom z problemami. Dlatego obejrzawszy filmy z Sonią podzieliłem się kilkoma swoimi myślami. Jest to po prostu kilka sugestii, które mogą pomóc w pracy z Sonią. Ale jak wyraźnie podkreśliłem - trzeba próbować znaleźć takie sposoby, które będą otwierać psinę i dawać jej poczucie bezpieczeństwa oraz sprawiać, że coraz lepiej będzie funkcjonować w świecie. Rzecz jasna przez internet nie przeprowadza się konsultacji, dlatego też moja wypowiedź to nie konsultacja, lecz kilka pomysłów. Myślałem, że właśnie o to zostałem poproszony i to zrobiłem. Nie chciałbym absolutnie nikomu niczego narzucać ani ingerować w przebieg pracy czy treningu z psem, zwłaszcza, że go nie znam osobiście i mogę opierać się tylko na tym co przeczytałem i zobaczyłem w paru filmach. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że mam ogromny podziw dla ludzi, którzy pracują z tą wycofaną i lękliwą suczką i życzę z całego serca, żeby się udało. Pozdrawiam serdecznie.[/QUOTE]
Tez tak to odebralam i bardzo dziekuje:)
Rowniez serdecznie pozdrawiam:)

Posted

[LEFT]Biedne te krzyczkowe psy .... Podczytuję sobie wątki i staram się trzymać z daleka od wszelkich kłótni. Dziewczyny , ciotki , kobiety,prawie wszystkie z Was poznałam wirtualnie przy akcji wyciągania psów z Krzyczek. Boli mnie dogłębnie to ,co robicie sobie i tym psom.Cieszę się tylko ,że moi Krzyczkowiacy są bezpieczni u mnie ,że nie mają wątków na Dogo. To wszystko ,to nie na moje nerwy. Z głębokiej prowincji , może posłuchacie głosu rozsądku???? Co innego przyjezdzać na parę godzin do hotelu a mieć takiego psa na codzień. Dotyczy to też behawiorystów.Mam dobry przykład moich dwóch dwóch Onków.Ten bardziej agresywny , który nie miał żadnych szans na resocjalizację , chodzi już pięknie na spacery a drugiego , niestety już nie ma. Do tego ,aby taki pies po przejściach musi zaakceptować nową osobę , aby zacząć z nią pracować. Po ilu "lekcjach" Sonia zaufa komuś nowemu , nie wie nikt. Zaufała Ronii i Bartkowi . Po co to burzyć???? Zmiana miejsca? Prawie rok trwało aby krzyczkowy Tłuścich znowu nas zaczął akceptować, tak przeżył przeprowadzkę z Buczka do Szczecinka. O innych Krzyczkowiakach moich nie będę już pisać , bo by się uzbierało na książkę.......
[/LEFT]

Irenko, miałam u siebie , przez ten rok i 3 miesięce, ponad 40 psów z Dogo. Wszystkie były chore , zeschizowane, z agresją lękową...najwieksze Bidy z Dogo, bo tylko takie biorę. Gdybym miała się tłumaczyć na kazdym wątku z tego jak z nimi pracuję i czy jak je leczę , to już dawno by mnie tutaj nie było. A co do leczenia , nie zawsze .to co wychodzi na "papierze" sprawdza się w realu. Czasem warto zaufać intuicji , czy doświadczeniu lek.wet. i opiekuna psa. Z bliska wygląda to inaczej. Irena , czy naprawdę zapomniałaś ,jaK bardzo pomagała Ewa Marta? Przepraszam za mój wpis , jeśli kogoś uraziłam ale tak to widzę z daleka a ponoć to wolny kraj...........

[LEFT] [/LEFT]

Posted

mariamc,to co napisałas to głos rozsądku...
Mam nadzieję,że jakoś to się ułoży...Po tym co widziałam,cięzko mi sobie wyobrazic przeprowadzkę Soni...szkoda by bylo.
Może jeszcze bedzie mozliwe porozumienie Ronji i Bartka z Irenaką...Tak byłoby najlepiej dla Soni...
PS mariamc,ja też z głębokiej prowincji jestem...Współpracuję z Ronją i bartkiem i jestem pełna podziwu jak dbają o psy..

Posted

[quote name='irenaka']Dziękuję Bartku, że pojawiłeś się na forum, choć znam Twoją niechęć do niego.
Po pierwsze, bardzo bym prosiła, aby czytający ten wątek nie komentowali tego postu i nie odnosili się do niego. Potraktujecie ten post, jako mój wypadek przy pracy;), czyli zamiast pisać pw do Bartka lub dzwonić napiszę na wątku, to co myślę i to co mam do przekazania Bartkowi.
Jeżeli masz obawy Bartku związane z przenosinami Sonii, to Cię uspokoję. Na dzień dzisiejszy nie mam takiego zamiaru, ale nie ukrywam, że mogę to zdanie zmienić.
I wszystko tak naprawdę zależy od Ciebie.
Sugestie, że powinnam zabierać czym prędzej Sonię od Was słyszałam zarówno w momencie awantury na wątku w sprawie leczenia Sonieczki, jak i teraz.
Problem w tym, że żadna z tych osób nie bierze pod uwagę, że jesteś Ty a wypowiedzi Ronji na wątku utwierdzają ich tylko w przekonaniu, że buta i arogancja jest ważniejsza od psa. Już nie wspomnę o tym, że cześć ludzi jest przekonanych, że nawet gdyby Ronji sam prezydent napisał, że można osiągnąć pracą z Sonią bardzo wiele, to chęci z Jej strony nie ma żadnej. Więc po co ja chcę pakować fachowca w DT, generować koszty, skoro chęci do pracy nie widać?
Odpowiedź jest prosta, biorę pod uwagę Ciebie i zakładam, że będziesz chciał pracować z Sonią. Jeżeli moje założenie jest błędne, co z całą pewnością prędzej czy później wyjdzie na jaw, to wówczas podejmę decyzję o przenosinach Sonieczki.
Jak nie trudno się domyślić, zaufania do Ronji dzisiaj już nie mam. I wpływu na to nie miał sam fakt błędnego leczenia psa, ale braku dobrej woli później. Zatajenie informacji o konflikcie z rezydentką, brak jakichkolwiek informacji o Sonii na wątku, bo podobno nic się nie dzieje.
Cały czas podkreślam, że Sonia nie jest psem prywatnym. Jest psem z Krzyczek, pod moją opieką. Na dodatek to pies na którego zbieram pieniądze na dogo i nie tylko. I to rodzi pewne obowiązkowi, czyli rzetelność informacji na wątku o psie, rzetelność i dochowanie staranności w jego leczeniu i teraz w pracy z fachowcem.
Szczerze pisząc dzisiaj już mnie nie interesują tak bardzo zdjęcia Sonii i cukierkowate relacje. Stawiam w pierwszej kolejności nacisk na filmy, opisy zachowań i problemów z Sonią, bo jak widać na przykładzie filmu ze smyczą, te problemy są duże. Choć słyszę też glosy pocieszenia, że przy solidnej pracy z psem, przy maksymalnym wykorzystaniu dobrej woli DT do współpracy i wykorzystaniu wiedzy solidnego fachowca, Sonia może chodzić na smyczy w przeciągu miesiąca, góra dwóch.
Ja też zrobiłam błąd, zakładając i ufając, że radzicie sobie z Sonią. Już w ub. roku, w październiku proponowałam, że opłacę pomoc behawiorystyczną Pani Patrycji i efekt jest taki, że dzisiaj jesteśmy w punkcie zero, czyli prawie dokładnie tam gdzie byliśmy z Sonią w ub. roku. Zmieniły się tylko zachowania Sonii w domu, choć może to też jest moje błędne założenie.
Proponuję Bartku, abyś w tej chwili zastanowił się nad tym jak rozwiązać problem stałych i rzetelnych informacji na wątku Sonii, po drugie ja osobiście chciałabym abyś się wypowiedział na temat pracy z Sonią. Czy chcesz i możesz poświęcić duuuużo czasu na pracę, czy też uważasz, że Sonia nie rokuje i wszystko co mogła już osiągnęła. Gdybyś zdecydował się na pracę, to jak się domyślasz, będę prosić również o stałą i rzeczową informację na temat jak ta praca postępuje.
Zakładam, że fachowiec, który pojawi się u Was będzie na tyle komunikatywny, że informacje też będą bardzo rzeczowe. Na dodatek behawioryści z prawdziwego zdarzenia mają w zwyczaju przesyłać sobie wzajemnie info i prosić o porady innych behawiorystów, więc jeżeli dobrze wybiorę fachowca, mam nadzieję, że Sonia będzie miała bardzo duże zaplecze;), gdyby oczywiście takowe trzeba było wykorzystać.
Wyboru fachowca jeszcze nie dokonałam, ciągle szukam.
Wszystko co napisałeś o pracy z Sonią przekaże dalej.[/QUOTE]

[SIZE=2]Irena, psami zajmujemy się wspólnie z Martą, wspólnie podejmujemy decyzje i wspólnie pracujemy. Zawsze tak było i zawsze tak będzie, nie wyobrażam sobie sytuacji żebyśmy za plecami Marty "dogadali się". Należy przyjąć że skoro nie masz zaufania do Marty to nie masz zaufania do nas jako domu tymczasowego. Na to niestety nie mam wpływu.[/SIZE]

[SIZE=2]Prawdopodobnie ze względu na to, że ja jestem więcej w domu Sonia w pierwszej kolejności otwiera się do mnie. Chyba nie ma w tym nic złego?[/SIZE]

[SIZE=2]
Nie będziemy składali górnolotnych obietnic, że Sonia w ciągu miesiąca, dwóch, trzech czy dziesięciu zacznie chodzić na smyczy niezależnie od tego czy będziemy pracować dalej według naszych metod czy poprowadzi nas nawet najbardziej doświadczony behawiorysta. To Sonia narzuca tempo, my się do niego dostosowujemy.[/SIZE]

[SIZE=2]Nie możemy też deklarować, że jedną, dwie czy cztery godziny dziennie będziemy z Sonią pracować, my pracujemy z nią cały czas, jesteśmy do jej dyspozycji 24 godziny na dobę. Wykorzystujemy wszystkie możliwe sytuacje gdy Sonia jest chętna do współpracy. Poświęcamy jej więcej czasu niż wszystkim psom razem wziętym znajdującym się pod naszym dachem. Z boksu w psiej części naszego pokoju przenieśliśmy Sonię do nas po to, żeby uczyła się szybciej. Zaryzykowaliśmy zachwianie hierarchii panującej w naszym licznym stadzie, to często prowadzi do konfliktów. Czy tego wszystkiego nie dostrzegasz?[/SIZE]

[SIZE=2]Dlaczego wystawiłaś Sonii tak "bezwzględną" ocenę? Z zalęknionego, trzęsącego się na widok człowieka psa, z lękowym ślinotokiem i dosłownie sikającego pod siebie a potem leżącego w tych fekaliach zmieniła się w pewnego siebie, otwartego na ludzi i inne zwierzęta, który próbował nawet ostatnio walczyć o swoją pozycję w stadzie. Psa, który zna komendę "siad", przychodzi na zawołanie, nie boi się obcych ludzi.[/SIZE]

[SIZE=2]Kto złożył deklarację, że można nauczyć Sonię chodzenia na smyczy w ciągu miesiąca - dwóch? Naszym zdaniem to bardzo ryzykowna teza ale nie jesteśmy specjalistami tylko pasjonatami więc nie znamy wszystkich metod pracy z psami. Jeśli te deklaracje to nie jest czcza gadanina to grzechem będzie nie skorzystać.[/SIZE]

[SIZE=2]Nasza ewentualna dalsza opieka nad Sonią może odbywać się tylko w sytuacji zaufania do naszej pracy, nieodpytywania nas o każdą minutę pracy, pozwolenie na leczenie Sonii u lekarza któremu ufamy, nie narażając Sonii na dalsze wyjazdy. Proponujemy znalezienie osoby mieszkającą blisko nas, która odwiedziłaby Sonię i pełniła rolę bufora.[/SIZE]

[SIZE=2]Sonia nie jest nasza, jesteśmy tego świadomi, grożenie palcem nie jest najlepszą metodą współpracy.
[/SIZE]

Posted

Bartek nikt nie grozi Wam palcem ... nie wiem dlaczego tak to odbieracie. Posty Ireny według mnie są podyktowane troską o losy Sonii. Nie potrafię tylko zrozumieć jednego, dlaczego Twoje posty są pełne konstruktywnych opinii i konkretnych argumentów, natomiast posty ronji w moim odczuciu są formą dokopaniem Irenie. Nie zasłużyła sobie na to. Nawet jeśli się nie lubią (wolno im) to w sprawach dotyczących Sonii powinna być pełna harmonia. Jesteśmy tu po to aby służyć psom i własne animozje powinniśmy "włożyć sobie w kieszeń' . Liczy się tylko dobro psa i ono powinno powinno być ponad wszystkim.
Sonia to bardzo trudny 'przypadek' dlatego w tej konkretnej sytuacji należy korzystać z każdej formy pomocy. Nie zwracając uwagi kto te pomoc oferuje.

Posted

[INDENT] [IMG]http://www.dogomania.pl/images/misc/quote_icon.png[/IMG] Napisał [B]gusia0106[/B] [URL="http://www.dogomania.pl/showthread.php?p=15630842#post15630842"][IMG]http://www.dogomania.pl/images/buttons/viewpost-right.png[/IMG][/URL]
(...) I teraz musimy sobie odpowiedzieć na pytanie czy ważniejsza jest nauka chodzenia na smyczy, czy dalsze otwieranie Sonii w stopniu w jakim jest na to gotowa. (...)

[quote name='majqa']Jedno nie wyklucza drugiego.[/QUOTE]

[SIZE=2][FONT=Arial]Pani Majqo, być może ktoś zacznie naukę posłuszeństwa od uczenia komendy "noga" niezależnie od tego, że pies nie zna komendy "siad" i będzie wymagał tego, żeby pies po usłyszeniu słowa "noga" przybiegł, obszedł nas od prawej do lewej strony, usiadł równo z nami i czekał na dalszą komendę. My pracujemy korzystając z metody tradycyjnej: uczymy psy reagowania na imię, komendy "siad", "waruj", pozostawania w pozycjach "siad" i "waruj" reagowania na komendę "do mnie", chodzenia przy nodze, chodzenia przy nodze z elementami pozostawania w pozycjach "siad", "waruj" i przybiegania na komendę "równaj". Dopiero wtedy [/FONT][/SIZE][SIZE=2][FONT=Arial]wprowadzamy komendę "noga". Bo tak jest prościej, pies w krótszym czasie nauczy si[COLOR=navy][COLOR=navy]ę[/COLOR][/COLOR] większej ilości komend, b[COLOR=navy][COLOR=navy]ę[/COLOR][/COLOR]dzie nas rozumiał, komendy powinien wykonywać bezbłędnie, postęp przy wprowadzeniu każdej kolejnej komendy będzie szybszy niż przy poprzedniej.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=2][FONT=Arial]Podobnie z chodzeniem na smyczy u Sonii. Sonia bezustannie walczy ze swoimi lękami. W tym momencie strach wygrywa z łakomstwem. Więc skoro z przypiętą smyczą nie zje przysmaku, jak przekona ją Pani, że smycz nie jest zła. My postępy [/FONT][/SIZE]
[SIZE=2][FONT=Arial]nagradzamy chwaląc i pieszcząc Sonię, co bardzo lubi. Jest to metoda wolniejsza niż metoda na przysmak ale skuteczna. Mam nadzieję, że nie oczekuje Pani tego, żebyśmy naszprycowali Sonię Bioxetinem a po dwóch-trzech tygodniach ciągnęli na smyczy i jej strachliwe przebieranie łapkami nazwali nauką chodzenia? Być może Sonia zaczęłaby chodzić na smyczy ale z całą pewnością kosztem utraty zaufania do nas, bo zrobiłaby to ze strachu. Wiec w tym przypadku mogę się podpisać obiema rękami pod tym, że jedno wyklucza drugie. Smycz paraliżuje Sonię bo prawdopodobnie w schronisku była podduszana na chwytaku.[/FONT][/SIZE]
[SIZE=2][FONT=Arial]Jeśli nie bała się Pani wysnuć na odległość tak odważnej tezy, że można nauczyć Sonię chodzenia na smyczy niezależnie od oswajania, nie zważając na to w jakim stopniu Sonia jest na to gotowa, pros[COLOR=navy][COLOR=navy]z[/COLOR][/COLOR]ę w konkretny sposób podeprzeć to odpowiadając na pytanie: "[B]W jaki sposób widzi Pani naukę chodzenia Sonii na smyczy niezależnie od oswajania, zgodnie z teorią, że jedno nie wyklucza drugiego?[/B]"[/FONT][/SIZE]







[/INDENT]

Posted

[quote name='marysia55']
[B]Ewa Marta[/B] piszesz, że Ronja na bieżąco informowała na wątku o Sonii. Zapomniałaś chyba jednak, że o starciu z Ciuciu napisała prawie miesiąc po zajściu i w dodatku po Twoim optymistycznym poście na temat Sonii. Ja to odebrałam (subiektywnie), że chciała dokopać Irenie pisząc , że Sonia schodzi z pierwszego na ostatnie miejsce w stadzie.
[/QUOTE]

[SIZE=2]Pani Marysiu55 wycofana Sonia dołączyła do naszego stada a nie stado dołączyło do silnej Sonii, wiec ze zrozumiałych względów od samego początku ustawiliśmy Sonię na ostatniej pozycji. Przestrzegamy hierarchii panującej w stadzie, zaczynając od ludzi poprzez charyzmatycznego psa a kończąc na najsłabszym. Najpierw my jemy posiłki, potem zwierzęta, miski podajemy zgodnie z pozycją w hierarchii, przysmaki również.

Nasze prywatne psy są bardzo wyrozumiałe, nie przejmują się tym, że bardzo dużo czasu poświęcamy Sonii, wiedzą że jest tymczasowiczką ale Sonia nadmierne zainteresowanie sobą zrozumiała inaczej, uznała, że jej pozycja w stadzie się zmieniła. Zaczęła to okazywać innym suczkom, które nie były skłonne ustąpić. Ponieważ wychwyciliśmy to w samym zarodku wzmocniliśmy pozycję naszych psów poprzez pieszczenie ich przed pieszczeniem Sonii. Sonia to zrozumiała i w tym momencie zaakceptowała . [/SIZE][SIZE=2] Nie jesteśmy w psich skórach ale jako przewodnicy stada mamy pewien wpływ na to co się może wydarzyć. [/SIZE][SIZE=2]Psy rozmawiają innym językiem niż ludzie: jeden z psów podchodzi do drugiego, czasem do kilku jednocześnie i patrzą na siebie. Są wyprostowane, mają uniesione dumnie głowy i ogony. Zdarza się, że jeden pies oprze brodę na grzbiecie drugiego. Jeśli, któryś nie[/SIZE] [SIZE=2]ustąpi, odwróci wzroku i głowy, opuści przynajmniej częściowo ogona zaczynają powarkiwać, jeśli nadal żaden nie ustąpi dochodzi do "rękoczynów". Różnie się kończą takie sprzeczki, kilka lat widzieliśmy psa straszliwie cierpiącego z powodu uszkodzenia oka. Do tragicznego zdarzenia doszło w trakcie nieobecności właścicielki w domu, być może doszło do tego w trakcie zabawy a być może ludzie nie przestrzegali zasad panujących w stadzie i przyczynili się do nieszczęścia.
[/SIZE][SIZE=2]Rywalizacja o przywództwo jest naturalna w świecie zwierząt, z czasem pozycje w stadzie mogą się zmieniać. My widzimy tego typu zdarzenia bardzo często, nie są dla nas niczym nadzwyczajnym, nie robimy tajemnic z tego. Marta nie miała powodu, żeby mówić o pierwszym zdarzeniu bo nie byliśmy jego świadkami i dopiero przy okazji drugiego zdarzenia uświadomiliśmy sobie, że w pierwszym uczestniczyła również Sonia. Nigdy wcześniej tak nie robiła.[/SIZE]
[SIZE=2]Nie słusznie oceniła Pani, że Marta złośliwie powiedziała, że Sonia spadła z pierwszej pozycji na ostatnią, Sonia zawsze była na ostatniej pozycji i w tej chwili nie ma powodu, żeby umacniać ją w przekonaniu, że coś się w tym zakresie zmieniło, wręcz przeciwnie. Nie chciałaby chyba Pani, żeby w trakcie naszej nieobecności Sonia była prowodyrem samosądu?
[/SIZE]

Posted

[quote name='pies'](...) Pani Majqo, być może ktoś zacznie naukę posłuszeństwa od uczenia komendy "noga" niezależnie od tego, że pies nie zna komendy "siad" (...)
[SIZE=2][FONT=Arial]Podobnie z chodzeniem na smyczy u Sonii. Sonia bezustannie walczy ze swoimi lękami. W tym momencie strach wygrywa z łakomstwem. Więc skoro z przypiętą smyczą nie zje przysmaku, jak przekona ją Pani, że smycz nie jest zła. (...) [/FONT][/SIZE][SIZE=2][FONT=Arial]Mam nadzieję, że nie oczekuje Pani tego, żebyśmy naszprycowali Sonię Bioxetinem a po dwóch-trzech tygodniach ciągnęli na smyczy i jej strachliwe przebieranie łapkami nazwali nauką chodzenia? (...)[/FONT][/SIZE][SIZE=2][FONT=Arial] Jeśli nie bała się Pani wysnuć na odległość tak odważnej tezy, że można nauczyć Sonię chodzenia na smyczy niezależnie od oswajania, nie zważając na to w jakim stopniu Sonia jest na to gotowa, pros[COLOR=navy][COLOR=navy]z[/COLOR][/COLOR]ę w konkretny sposób podeprzeć to odpowiadając na pytanie: "[B]W jaki sposób widzi Pani naukę chodzenia Sonii na smyczy niezależnie od oswajania, zgodnie z teorią, że jedno nie wyklucza drugiego?[/B]"[/FONT][/SIZE] [/QUOTE]
Panie Bartku, kolejność nauki, jaką Pan przedstawił to oczywistość. Jasna sprawa, że nie wyślę niemowlaka na studia doktoranckie, bo musi uprzednio przejść wcześniejsze etapy edukacji (wykluczam z tego tzw. cudowne dzieci).
Wracając do sprawy Sonii i mojej, jak Pan to określa, odważnej tezy.
Nie, nie oczekuję uraczania Sonii psychotropami i nie dlatego, że jestem im przeciwna ale nie miałam kontaktu z sunią więc ogromną nieodpowiedzialnością z mojej strony byłoby sugerowanie czegoś podobnego na odległość. Psychotropy i pies to temat rzeka, stosuje się je w określonych przypadkach z dobrym skutkiem i nie wygląda to tak dramatycznie jak Pan to przedstawia ale zostawmy ten temat, bo nie dotyczy Sonii.
Z mojego postu zrozumiał Pan to, co chciał. Nie napisałam, że należało nauczyć Sonię chodzenia na smyczy niezależnie od oswajania. Określenie, że jedno nie wyklucza drugiego oznacza, a to Pan doskonale wie więc proszę mnie nie brać pod włos, że pierwszym etapem po przechwyceniu psa kalibru Sonii jest oswajanie (a tu Państwo już odnieśliście ogromny sukces), a w miarę postępów stopniowo włącza się smycz (oswajając psa nadal: ze sobą, otoczeniem, sytuacjami) i to w sposób, jaki opisali Jacol i Eruane choć zapewne jest i masa innych rozwiązań względnie modyfikacji, pod dyktando chwili/ sytuacji tych rozwiązań, które zostały podane na wątku.
[SIZE=2][FONT=Arial]
[/FONT][/SIZE]

Posted

[quote name='irenaka']Będzie krótko, zabieram Sonię od Was Bartku.[/QUOTE]
Nie jestem tutaj za dlugo, ale czytam watek Soni i Patoska....moze i nie nie powinnam sie wtracac, ale wtrące swoje zdanie.....
Zgadzam sie z decyzja Ireny.......

Posted

Jestem tu gościem, ale znam medyczne "papiery" Soni, gdyż poproszono mnie o zorganizowanie dla niej konsultacji lekarskich.
W sytuacji, kiedy warunkiem, jaki stawia DT, jest bezwzględne zaufanie do lekarza, którego proponuje oraz zaniechanie innych konsultacji, uważam, ze Irenaka nie tylko ma prawo, ale powinna zabrać psa.

Posted

[INDENT][INDENT] Miłe Panie, popierające decyzję Ireny o zabraniu Soni z DT. Czy któraś z Was miała na codzień styczność z psami z Krzyczek? Od momentu zabrania ich z mordowni do dnia dzisiejszego? A może była w Krzyczkach? Żadne zdjęcia ,żadne opowieści nie oddadzą stanu tych psów.To trzeba było przeżyć. Zabrałam do siebie 10 psów, tych najbardziej nieadopcyjnych, więc uważam,że mogę to napisać. Zabierając Sonię od Ronji, zaburza się temu psu mała stabilizację i robi się KRZYWDĘ!!!!!!! Nie masz serca Irenko, piszę to z wielką przykrością i jest to mój ostatni wpis na wątku. [/INDENT]A poza tym , to nie jest Twój prywatny pies, To nasze wspólne ustalenia sprawiły ,że trafił pod Twoją opiekę. Wspólnie ustaliliśmy ,że będziesz zbierać finanse i wspólnie walczyłyśmy o dobro tych psów. Szkoda tylko ,że to już czas przeszły. [/INDENT]Opieka wet. jest bardzo ważna i można dojść do porozumienia na spokojnie . W przypadku Soni i wszystkich psów z Krzyczek najważniejsze jest zadbanie o psychikę a to Ronia robito bardzo skutecznie.
[INDENT]W najgorszych snach nie przypuszczałam ,że będę zmuszona coś takiego napisać a do tego nie zgodzić się z Twoją decyzją Ireno. [/INDENT]

Posted

[quote name='mariamc'][INDENT][INDENT] Miłe Panie, popierające decyzję Ireny o zabraniu Soni z DT. Czy któraś z Was miała na codzień styczność z psami z Krzyczek? Od momentu zabrania ich z mordowni do dnia dzisiejszego? A może była w Krzyczkach? Żadne zdjęcia ,żadne opowieści nie oddadzą stanu tych psów.To trzeba było przeżyć. Zabrałam do siebie 10 psów, tych najbardziej nieadopcyjnych, więc uważam,że mogę to napisać. Zabierając Sonię od Ronji, zaburza się temu psu mała stabilizację i robi się KRZYWDĘ!!!!!!! Nie masz serca Irenko, piszę to z wielką przykrością i jest to mój ostatni wpis na wątku. [/INDENT]A poza tym , to nie jest Twój prywatny pies, To nasze wspólne ustalenia sprawiły ,że trafił pod Twoją opiekę. Wspólnie ustaliliśmy ,że będziesz zbierać finanse i wspólnie walczyłyśmy o dobro tych psów. Szkoda tylko ,że to już czas przeszły. [/INDENT]Opieka wet. jest bardzo ważna i można dojść do porozumienia na spokojnie . W przypadku Soni i wszystkich psów z Krzyczek najważniejsze jest zadbanie o psychikę a to Ronia robito bardzo skutecznie.
[INDENT]W najgorszych snach nie przypuszczałam ,że będę zmuszona coś takiego napisać a do tego nie zgodzić się z Twoją decyzją Ireno. [/INDENT][/QUOTE]
Miła Pani Danusiu!
Nie miałam zamiaru wtrącać się do dyskusji na temat problemów behawioralnych Soni, ale, wbrew temu, co Pani pisze, równie istotny jest jej stan zdrowia. Zapewne wie Pani, i chyba nikt tego nie podważy, niezależnie od tego jaka teorię wyznaje, problemy ze zdrowiem, czyli soma, mają bezwzględnie olbrzymi wpływ na zachowanie psa. Równie istotna jest karma.
Dlatego wspieram decyzję Irenaki.
A przy okazji. Nie, nie miałam bezpośredniego kontaktu z psami z Krzyczek, ale miałam i mam kontakt z psami równie skrzywdzonymi, bez kontaktu z człowiekiem, lękowymi. Sonia, na szczęście już do nich nie należy. Ale, gdyby nawet, to nie należy przeceniać tej małej stabilizacji. Bardzo często celowa zmiana miejsca powoduje, że niektóre lęki pies pozostawia za sobą, a zaczyna korzystać z bazy, którą uzbierał, a która czasami w starym miejscu jest zablokowana. Widać to w praktyce. Czy będzie tak w przypadku Soni, zapewne będzie nam dane zobaczyć.

Posted

Ja, jako osoba uczestnicząca w akcji Krzyczki, nie wyrażam zgody na zabranie Sonii od Ronji i Bartka.
Byłaby to ewidentnie krzywda wyrządzona temu psu.
Nie po to je stamtąd zabierałyśmy.

Posted

Brak słów.....jak łatwo decydować o losie psów zza komputera...bez realnego kontaktu. Wtedy wszystko wydaje się takie proste...bo innemu psu to pomogło...bo ktos coś powiedział, zasugerował...Ronja z Bartkiem spędzili z psem rok , a dla Was to nic nie znaczy.
Bardzo żal mi Soni, co ten pies przeżyje, pierwsze miejsce gdzie czuje się kochana i bezpieczna ...coś potwornego, to nie jest pomoc psom co robicie!!!
Dokąd Sonia zostanie przeniesiona?>

Posted

Abstrahując od decyzji Ireny odnośnie zmiany holetu/Dt dla Sonii (jako jej prawny opiekun ma do tego prawo) zastanawiam się już od pewnego czasu na tym wątku dlaczego fakt uczestniczenia w akcji "Krzyczki" daje 'mandat' tym osobom do decydowania : zgadzam się / nie zgadzam się. Co to za argument ??A gdzie miejsce tu dla osób nie uczestniczących w tej akcji, ale od kilkunastu miesięcy biorących czynny udział w życiu tych psów poza Krzyczkami. Krzyczki to nie była jedyna ‘mordownia’ w ostatnim czasie gdzie wyciągano psy w agonalnym stanie zarówno fizycznym jak i psychicznym, ale nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że osoby wyciągające z nich psy przypisywałyby sobie prawo decydowania o ich być albo nie być.
I druga sprawa, która nie daje mi spokoju więc również ją tutaj poruszę ponieważ widzę, że wszystkich jakoś ogarnęła ‘pomroczność jasna”. Dla Ireny Sonia nie jest psem z ekranu monitora, ani psem na temat którego klepie tylko w klawiaturę. Sonia zanim trafiła do ronji przebywała u w hotelu w Niepołomicach. Irena miała z nią stały kontakt bezpośredni. Widziała tego psa, jeździła do niej, przeżywała jej traumę i jak nikt inny intensywnie próbowała znaleźć dla niej najlepsze rozwiązanie. Czasami nasze najlepsze intencje weryfikuje życie odkrywając po pewnym czasie minusy podjętych przez nas decyzji. Szanuje bardzo ludzi, którzy mają odwagę mówić głośno o swoich wątpliwościach i przyznać się do błędów. Unikam tych, którzy przypisują sobie ‘patent na nieomylność’.
Sonia jest wyjątkowa. Sonia jest „dzieckiem specjalnej troski’. Sonia jest psem, który wymaga majstersztyku behawiorystycznego. Dlatego uważam ( opinia subiektywna jak każda na tym wątku), że trzeba próbować … próbować i jeszcze raz próbować znaleźć dla niej optymalny wariant powrotu do równowagi. Jeżeli nawet zmiana miejsca zablokuje ją na początku to w następstwie późniejszej pracy nad nią, pracy otwartej na rady behawiorystów/szkoleniowców da efekty.
Irenka masz niesamowity w sobie dar/intuicje, która już nie jednemu psu uratowała życie a przynajmniej zdrowie. Trzymaj się tego i korzystaj z tego daru. Nie ludzie tu są najważniejsi… najważniejszy jest pies, w tym konkretny przypadku Sonia. Słuchaj swojego serca i rozumu. A innym daj się wygadać.
Pies, który wszedł w nasze życie nie jest już zwyczajnym psem … i ja to rozumiem.

Posted

[quote name='mariamc'] (...) Zabierając Sonię od Ronji, zaburza się temu psu mała stabilizację i robi się KRZYWDĘ!!!!!!! (...) [/QUOTE]

Tę stabilizację zaburzy również fakt adopcji.

[quote name='mariamc'] (...) Irena , czy naprawdę zapomniałaś ,jaK bardzo pomagała Ewa Marta? (...) [/QUOTE]

Poproszę Marięmc, Ewę Martę i/ lub Irenę o wyjaśnienie, o jaką pomoc chodzi i co ona ma do rzeczy w sprawie Sonii, że została przywołana?

[quote name='pies'] (...)[SIZE=2] Zaryzykowaliśmy zachwianie hierarchii panującej w naszym licznym stadzie, to często prowadzi do konfliktów. Czy tego wszystkiego nie dostrzegasz?[/SIZE] (...) [/QUOTE]

To stwierdzenie + pytanie było skierowane do Ireny ale pozwolę się do niego odnieść. Tak zaryzykowaliście Państwo i na pewno Irena to zauważyła i doceniła. W moim, mam świadomość, że subiektywnym rozumieniu natomiast, przy całym i to prawdziwym szacunku dla Państwa pracy, jaką włożyliście w Sonię, nie jest to żaden wyczyn. Ryzykuję tym od lat i nie oczekuję z tego tytułu chwały. Jedyna różnica między Państwem a mną jest taka, że nie robicie tego za darmo (czego proszę nie odbierać jako zarzut, a jedynie stwierdzenie faktu), ja tak.

[quote name='gusia0106'] (...) Nie można tego było zrobić normalnie? - powiedzieć, nie wiem, że nie ufacie wetom, opiece, pies nie robi postępów zgodnie z oczekiwaniami, więc uważamy, że powinno mu się zmienić miejsce pobytu. Przecież nikt by nie miał pretensji. (...) Oczywiście, nie musicie się z nami zgadzać, możecie mieć swoje zaufane hotele i swoje miejsca, gdzie śmiało możecie oddać psa bez zastanowienia. (...) [/QUOTE]

Czyżby Gusiu? Czy takie wątpliwości, jak Ty je opisałaś, nie spotkałyby się ze sprzeciwem? Skąd więc obecny? Swoje przemyślenia, obawy, prośby, dopytania, nazwijmy to nawet pretensjami, Irena wyrażała jasno. Zaskutkowały obecną decyzją i to decyzją, która wzbudza sprzeciw. A czemu to? Czy jesteś w stanie podać czasokres, jaki Irena przegapiła, by dać wyraz swojemu niezadowoleniu i to taki wyraz, który spotkałby się z akceptacją i zrozumieniem chęci przeniesienia suni? Od kiedy licząc spóźniła się, by zasłużyć na zrozumienie?

[quote name='pies'](...) Jeśli zostanie podjęta decyzja o przenosinach będziemy trzymać kciuki za szybką ponowną socjalizację Sonii i postępy w chodzeniu na smyczy.[/QUOTE]

Wpis o trzymaniu kciuków, poprzedzający decyzję Ireny, jest chyba wyrazem akceptacji tejże decyzji przez obecnych opiekunów Sonii. Czy się mylę?

[quote name='gusia0106']Ja, jako osoba uczestnicząca w akcji Krzyczki, nie wyrażam zgody na zabranie Sonii od Ronji i Bartka.
Byłaby to ewidentnie krzywda wyrządzona temu psu.
Nie po to je stamtąd zabierałyśmy.[/QUOTE]

Jak ma się to Gusiu to Twojej wcześniejszej, zacytowanej przeze mnie wypowiedzi?

Posted

Dokąd ma trafić Sonia? To nie jest prywatny pies Ireny i mam prawo wiedzieć. Zwłaszcza, że wywoziłam psy z Krzyczek i zawsze starałam się pomagać psom stamtąd.

Będzie to trzecie miejsce w nowym życiu Sonii, najpierw Niepołomice, potem Ronja, teraz trzecie. Jeśli będzie adopcja, to znowu zmiana. Trochę tego za dużo jak na psa po takich przejściach.

Bardzo jestem ciekawa opinii obecnych na wątku behawiorystów czy decyzja ta jest naprawdę z pożytkiem dla psa.

Chciałabym zwrócić uwagę, że Sonii, poza zapaleniem pęcherza nic nie dolegało (padła teza o problemie z kikutem po sterlizacji i to wymaga konsultacji, której nikt się nie sprzeciwiał i miała być umawiana w niedługim czasie), nie wiem dlaczego teza o weterynarzach jest roztrząsana, tzn wiem ale pewnie osoby tłumaczące słowa Ireny wiedzą i tak lepiej. Zdaje się, ze wczoraj wszyscy przekonywali mnie, że Irena nie ma zamiaru zabierać Sonii i nie ma zarzutów, że chodzi tylko o smycz :) Zapewne zmiana decyzji nastąpiła dzisiaj.;)

Dla mnie, podobnie jak dla kilku osób z mojego otoczenia, otoczenia Ronji, Sonia nie jest anonimowym psem. Wszystko to, co pisałyśmy, robiłyśmy tylko i wyłącznie dlatego, że my martwimy się o Sonię. Widujemy ją, znamy osobiście i nie trzeba być ani behawiorystą ani specjalistą, żeby wiedzieć, że przez decyzję Ireny, świat tego psa, po raz kolejny, zupełnie się załamie. Czy się odbuduje? Nie wiem, chcę wierzyć, że tak, ale horror jaki jej fundujecie utwierdza mnie w przekonaniu, że najważniejsze są ludzkie przepychanki a pies jest na ostatnim miejscu.

Posted

[quote name='mysza 1'] (...) Irena zaprasza na wątek specjalistów, co wydaje mi się dziwne, bo pomóc suni przez internet jest cięzko. Sonia potrzebuje pomocy w realu. (...) .[/QUOTE]

[quote name='mysza 1'] (...) Bardzo jestem ciekawa opinii obecnych na wątku behawiorystów czy decyzja ta jest naprawdę z pożytkiem dla psa. (...).[/QUOTE]

Ich opinia będzie dla Ciebie wiarygodna, czy wygodna, jeśli napiszą, że przenosiny są błędem? Jak ma się to do realnego psa, a do takowego nawiązujesz w zacytowanej powyżej wypowiedzi? Przecież bazą dla wypowiedzi tychże behawiorystów będzie wiedza książkowa i praktyczna/ doświadczenie ale nie znajomość namacalnej, z krwi i kości, wymagającej indywidualnego podejścia Sonia.

Posted

Majqa,

czym innym jest powiedzenie - słuchajcie, chcemy zmienić miejsce pobytu Sonii bo znaleźliśmy lepszy hotel z behawiorystą i jest to dla niej duża szansa, a czym innym wytworzenie fatalnej atmosfery związanej bezpośrednio z opieką weterynaryjną i hotelową, i zabranie psa - bo tak.
Czy byśmy protestowały? Pewnie tak, bo wiemy, że Sonia jest pod doskonałą opieką i zmiana miejsca jej pobytu jest totalnym bezsensem z krzywdą dla psa.

Łatwo jest oceniać na odległość.

Czy którakolwiek z Was, broniąca argumentów i decyzji Ireny była w hotelu u Ronji i widziała jak tam traktowane są psy.
Bo zanim wyda się osąd opierając się na czyichś relacjach, które nie są jedyną opinią na temat tego hotelu, chyba warto jest pojechać i sprawdzić.
Teraz się pewnie zaczną argumenty, że wszyscy pracujemy, mamy daleko, że jechać 100, 200, 300 czy ileś tak kilometrów to przesada.
A nie jest przesadą wyrabianie sobie opinii na podstawie zasłyszanych historii bez ich weryfikacji?

Owszem, na pewno adopcja Sonii spowodowałaby jej cofnięcie. Ale zakładamy, że byłby to dom sprawdzony idealnie i że było by to jej ostateczne miejsce pobytu.
Czy jest sens fundowania jej skrajnie stresowej sytuacji ot tak?

Jakie argumenty przemawiają za zabraniem Sonii z hotelu od Ronji?

Nie mam prawa decydować o losie Sonii tylko dlatego, że wywoziłam psy z Krzyczek. Mam natomiast prawo wyrażenia własnego zdania, podkreślając fakt, że tam byłam, widziałam i dlatego właśnie się z tą decyzją nie zgadzam.

Posted

[quote name='marysia55']Abstrahując od decyzji Ireny odnośnie zmiany holetu/Dt dla Sonii (jako jej prawny opiekun ma do tego prawo) zastanawiam się już od pewnego czasu na tym wątku dlaczego fakt uczestniczenia w akcji "Krzyczki" daje 'mandat' tym osobom do decydowania : zgadzam się / nie zgadzam się. Co to za argument ??A gdzie miejsce tu dla osób nie uczestniczących w tej akcji, ale od kilkunastu miesięcy biorących czynny udział w życiu tych psów poza Krzyczkami. Krzyczki to nie była jedyna ‘mordownia’ w ostatnim czasie gdzie wyciągano psy w agonalnym stanie zarówno fizycznym jak i psychicznym, ale nigdy nie spotkałam się z sytuacją, że osoby wyciągające z nich psy przypisywałyby sobie prawo decydowania o ich być albo nie być.
I druga sprawa, która nie daje mi spokoju więc również ją tutaj poruszę ponieważ widzę, że wszystkich jakoś ogarnęła ‘pomroczność jasna”. Dla Ireny Sonia nie jest psem z ekranu monitora, ani psem na temat którego klepie tylko w klawiaturę. Sonia zanim trafiła do ronji przebywała u w hotelu w Niepołomicach. Irena miała z nią stały kontakt bezpośredni. Widziała tego psa, jeździła do niej, przeżywała jej traumę i jak nikt inny intensywnie próbowała znaleźć dla niej najlepsze rozwiązanie. Czasami nasze najlepsze intencje weryfikuje życie odkrywając po pewnym czasie minusy podjętych przez nas decyzji. Szanuje bardzo ludzi, którzy mają odwagę mówić głośno o swoich wątpliwościach i przyznać się do błędów. Unikam tych, którzy przypisują sobie ‘patent na nieomylność’.
Sonia jest wyjątkowa. Sonia jest „dzieckiem specjalnej troski’. Sonia jest psem, który wymaga majstersztyku behawiorystycznego. Dlatego uważam ( opinia subiektywna jak każda na tym wątku), że trzeba próbować … próbować i jeszcze raz próbować znaleźć dla niej optymalny wariant powrotu do równowagi. Jeżeli nawet zmiana miejsca zablokuje ją na początku to w następstwie późniejszej pracy nad nią, pracy otwartej na rady behawiorystów/szkoleniowców da efekty.
Irenka masz niesamowity w sobie dar/intuicje, która już nie jednemu psu uratowała życie a przynajmniej zdrowie. Trzymaj się tego i korzystaj z tego daru. Nie ludzie tu są najważniejsi… najważniejszy jest pies, w tym konkretny przypadku Sonia. Słuchaj swojego serca i rozumu. A innym daj się wygadać.
Pies, który wszedł w nasze życie nie jest już zwyczajnym psem … i ja to rozumiem.[/QUOTE]Mnie twoj post marysiu rozwalił na maxa...wg. mnie napisałaś wszystko...
JA moge dodac tylko tyle- skoro po pobycie w Niepołomicach i przenosinach do DT, Sonia jednak sie nie załamała i nigdy nie było gorzej, a jednak nawet lepiej...to mam głęboka nadzieję, że i tym razem madrzejsza i zsocjaliziwana juz w jakimś stopniu Sonia zaklimatyzuje sie w nowym miejscu i nie bedzie to dla niej traumą, tak jak nie było trauma przeniesienie z Niepołomic...
Znam Irenakę , ufam jej i wierze, że jesli podjęła taka a nie inną decyzje, to robi to tylko i wyłącznie ze względu na Sonię...wie, co rob, dlaczego to robi, a dom, w którym ma zamieszkac Sonia jest conajmniej tak samo dobrym domem, jak obecny DT..., że ów dom wie, jaka Irenaka to "dziwaczka i dyktatorka", zna jej "idiotyczne" wymagania i bierze "je na klatę"...wierze, że to Soni nie zaszkodzi..a może być szansą...a jeśli jest szansa i jest domek, który podejmuje sie spróbować, to uważam, że tej szansy nie można zmarnować...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...