Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[B][COLOR=black]Majga świetne teksty pisze - takie sciskające za gardło[/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]
[B][COLOR=black][/COLOR][/B]

Posted

[quote name='florida_blue'][B][COLOR=black]Majga świetne teksty pisze - takie sciskające za gardło[/COLOR][/B]








[/quote]
[I]To prawda... Jest świetna...

(Psss... Znalazłaś już kogoś do sprawdzenia domku w Bielsku?)[/I]

Posted

na razie ma DT - obiecane te trzy dni.....

słuchajcie, wyjezdzam jutro na dwa dni - czy ktos z Was poprowadziłby wątek ? Na PW przekaże wszystko ....

kieruję sie na klodzko przez opole i nyse - gdyby był tam gdzieś DT dzisiaj to bym go jutro zabrała

Posted

DRAMAT PARTYZANTA < W TRZECH AKTACH > AKT I Partyzanta zauważono na jezdni 30 września.Czołgał się na przednich łapkach wlokąc resztę ciała po jezdni. Z obłędem i bólem w oczkach, po potrąceniu przez samochód, usiłował wydostać się z pułapki szalejących wokół aut. Zabrano go do weterynarza, udzielono pomocy, zaplanowano dalsze leczenie. AKT II Nieprawdopodobnie brudny < z bólu załatwił sie pod siebie i rozmazał po ciele >, zakrwawiony od rany na czole, bardzo zapchlony ,śpiący po zastrzyku trafił do mnie do domu tymczasowego. Jeszcze we śnie, został wykąpany i bardzo dokładnie odpchlony.Po przebudzeniu ,nie całkiem przytomny, wydał z siebie niesamowity płacz - <nie wycie!!! nie skiełk !!! - to był rozdzierający serce ,spazmatyczny szloch:(:( :( . Po kilku minutach udało się pieska nieco uspokoić ,ale nawroty płaczu powtarzały się cały dzień i w nocy.Przyznaję,że w tych momentach miałam duże wątpliwości,czy należy siłą ratować to bolesne i tragiczne życie,czy może słuszniejsze by było oszczędzenie temu stworzeniu cierpień. Rano oczom domowników ukazał się jednak nieco optymistyczniejszy ,choć i tak smutny obraz. Piesek obudził się , jakby przytomniejszy. Zamglonymi oczkami, z rozszerzonymi zrenicami , przyglądał się obcemu, acz spokojnemu otoczeniu. Nie pozwolił się dotknąć,o pogłaskaniu nie było mowy.Bał się panicznie wyciągania do niego ręki. Drżał z zimna i nerwów.Kolejny dzień minął na dogrzewaniu go termoforem, ostrożnym podawaniu mu picia i jedzenia oraz zabraniu go na zastrzyk. W trzecim dniu piesek znów miło zaskoczył domowników. Rano po przebudzeniu, na mój widok psiak podciągnął się na przednich łapkach i na bardzo chwiejnych nóżkach, na kilka chwil stanął i zamerdał ogonkiem. Było to raczej symboliczne merdnięcie z wielkim wysiłkiem, zakończone niestety upadkiem na boczek ,ale pierwszy objaw desperackiej, silnej woli życia psiaka był faktem.Od tej chwili postępy w dochodzeniu do siebie były wyraźniejsze z każdą godziną. Zobaczyliśmy psiaka,który na chwiejnych nogach < ale czterech :) !!! > wychodzi z posłania i z wielkim zaciekawieniem maszeruje zwiedzając każdy kąt. Na ten widok ktoś z domowników zapytał : "a ty gdzie tak wędrujesz PARTYZANT :) ? ". Niepewnie, ale dumnie na czterech łapach poszedł do miski z wodą,napił się, po czym rozpoczął dalsze spacery po domu przyglądając się nam coraz ufniej.Podjęliśmy próbę zabrania go na dwór na smyczy. Podobało mu się :).Po schodach trzeba było go nosić i tu sprowokowany dotykiem obolałych miejsc szczerzył ząbki ,ale nie był to objaw agresji tylko bólu .Z każdą kolejną próbą widać było rosnącą cierpliwość i wysiłki Partyzanta , aby zaufać opiekunom.Bardzo czytelnie pokazywał ,że nie tylko korzysta z pomocy ludzi, ale samodzielnie stara się stanąć na nogi-dosłownie i w przenośni.W moim domu od dawna są inne dwa pieski, z którymi chciał się zaprzyjaznić.Suczka-staruszka odwzajemniła mu sympatię. Problemem były koleżeńskie również ale zbyt żywiołowe kontakty drugiego pieska-dużego wzrostem szczeniaka, który bawiąc się zadawał ból Partyzantowi i powodował w ten sposób konflikt.:( . W stosunku do kotów spacerujących po podwórku nie wykazał najmniejszego zainteresowania, kotkę sąsiadki próbował obwąchać ale na jej sygnał dezaprobaty(- fuknięcie) zamerdał ogonkiem i odszedł.Pozwala się głaskać byle ostrożnie ,aby nie zadawać mu bólu...lubi to jak każdy psiak.Trudno stwierdzić czy ma kłopoty ze słuchem ,bo czasem reaguje na dzwięki a czasem je ignoruje.Udało mi się kilka razy łącząc : gest ręki i polecenie "wyjdz leżeć' osiągnąć efekt zaskakujący bo Partyzant dokładnie zrozumiał i poszedł położyć się na swoim kocyku.Jego dieta jest prosta - je chętnie i wszystko co dostanie,załatwia się chętnie na dworze a jeśli zdarzyło mu się jednak nabrudzić w domu, bo w porę nie dotarł na dwór, to widać było po jego zachowaniu ,że rozumie to zajście jako coś nagannego (pogrożenie mu palcem skutkowało schyleniem łebka i odejścia na koc).Widać po wielu jego odruchach i reakcjach ,że kiedyś miał bliski kontakt z człowiekiem.Długa bezdomność pozbawiła go kilku ząbków,odarła w wielu miejscach z sierści ,ale nie pozbawiła nawyków czystego stworzenia,ufności do ludzi,chęci do życia ....Partyzant jest pieskiem bardzo dumnym i dzielnym.Nie potrafię tego jaśniej wytłumaczyć,ale obserwując w tym krótkim niespełna tygodniowym czasie pobytu u mnie,jego desperackie zmaganie ,aby nie leżeć na kocu, a za wszelką cenę,przy każdej okazji stawać na tylnich łapach i utrzymać równowagę, mimo bólu-trenować mięśnie ,nie mogłam oprzeć się wrażeniu ,że Partyzant dokładnie wie co robi i ,że jest to jego siła charakteru i duma aby być sprawnym samodzielnym fizycznie stworzeniem.Choć bardzo nad tym ubolewam,to niestety nie miałam już dłużej możliwości zatrzymać go u siebie. Gdyby to było możliwe zostałby na stałe.Te kilka dni wystarczyły, abym go pokochała za jego rozbrajającą , szorstką urodę i wyjątkowy ,cudny , silny charakter.Chce i potrafi zaufać człowiekowi otoczony miłością i troską .Z niezwykłą determinacją pokazuje wolę życia. Na dojście do siebie potrzebuje jednak jeszcze czasu i opieki w ciepłym i suchym miejscu wśród opiekuńczych ludzi. Warunki schroniska jeszcze nie są dla niego do przetrwania. AKTIII Od poniedziałkowego wieczoru na kilka dni otoczyła go troską p.Kamila - florida_blue. Co dalej????Czy będzie musiał trafić do schroniska,gdzie zaprzepaści się daną mu szansę i nadzieję. W obecnym jego stanie (wychudzony do skóry i kości, z ubytkami sierści , z obolałym ciałkiem) schronisko to będzie, jak skazanie go na powolną śmierć.Czy po to był ratowany ze stanu prawie agonii i doprowadzony do stanu świadomości ,aby teraz czuł powolne umieranie?Czy po to tak zdeterminowany pokazuje pracowicie,że che żyć i być kochany,aby spuścić obolały łebek w samotnej ,zimnej celi schroniska? Czy może jednak znajdzie się ktoś o człowieczym sumieniu i sercu, kto dopisze do tego dramatu kolejny akt ze szczęśliwym zakończeniem ??? Ten czujący,wrażliwy i dzielny psiak jest bardzo zniszczony życiem,którego pewnie niewiele już mu zostało z racji przejść oraz wieku(ma podobno już około 10 lat ) .Ktoś kto go przygarnie,pokocha będzie dla niego ,w ostatnich latach życia zadośćuczynieniem za zło jakiego doznał od świata ludzi . Życzę Partyzantowi ,aby choć na te ostatnie lata już nic złego go nie spotkało.A gdy wybierze się za tęczowy most to bez żalu do NAS LUDZI!!!

Posted

ivette pobiła Majgę :evil_lol:

ja juz jestem dalekooooo dzisiaj, ale jest necik bezprzewodowy w hotelu :multi:

zaraz chyba spac ide - padnieta jestem, dzisiaj cudem chyba jestem z wami - ledwo udało mi sie uniknąć czołowego zderzenia z jakimś idiotą ... naprawde mało brakowało :roll:

Posted

zapytaj może Fundacji np Fioletowy Pies czy przyjęłaby pod swoja opiekę psiaka = wtedy allegro cegiełkowe, dobrowolne wpłaty i może w końcu też hotelik, a najpierw i przede wszystkim porządny wet. Jejku już sama nie wiem. Pamiętam jak było ze Skrytkiem = beznadzieja, obdzwoniłam różne organizacje, ale w końcu udało się i Skryteczek już prawie nóżeczką w domeczku.

Wysłałam prośbę do jednej z Fundacji. Napisałam, że w razie gdyby przyjęli go pod swoją opiekę to wspomożemy bazarkowo, aukcjami allegro, drobnymi wpłatami. No cos trzeba próbować.

Posted

Mam kilka zdjęć Partyzanta z pierwszych dni pobytu u mnie - proszę zdecydować : czy i które ewentualnie się przydadzą - te fotki które wystawiłam na allegro i teraz są jako dwa pierwsze w wątku były robione jako ostatnie i pokazują już lepszy stan psiaka - pozdrawiam floridę blue - i oby mu się udało...

[IMG]http://img376.imageshack.us/img376/9361/zdjecia0026.jpg[/IMG]
[IMG]http://img376.imageshack.us/img376/7933/zdjecia0027.jpg[/IMG]
[IMG]http://img195.imageshack.us/img195/8875/zdjecia0029.jpg[/IMG]
[IMG]http://img12.imageshack.us/img12/1003/zdjecia0030.jpg[/IMG]
[IMG]http://img195.imageshack.us/img195/9957/zdjecia0031.jpg[/IMG]
[IMG]http://img195.imageshack.us/img195/3652/zdjecia0032.jpg[/IMG]

Posted

Basia1968, pisałaś o tym skrytku, który jest u Iwony pod Białobrzegami?
Właśnie pomyślałam, że tam mógłby tragić Partyzant...warunki domowe - tylko schody są, ale to można go znosić :)

Ale szkoda mi psiaczka.

Posted

[quote name='sleepingbyday']ktoś zalinkował renacie5 ten wątek?[/quote]

[quote name='Monday']Nie mam pojęcia.
Ale zrobię to...[/quote]
Jestem...ale nijak nie mogę pomóc:shake:.mam u siebie na górze 7 psiaków,i one zostają u mnie na ds.U teściowej na dole są 3 psy na hoteliku i na tyle się max zgodziła,a okazało się,że w piątek wraca do nas wcześniejsza tymczaska Perełka po półrocznej adopcji.Także mam na dzień dzisiejszy w domu 10 psów + Perełka,która lada chwila dojedzie.

Posted

Renata, tak czy tak dzięki za kliknięcie na link Partyzanta.
Oby psiak jednak do schronu nie trafił :(
Tak bym chciała, żeby znalazł dom...

Posted

wrócilam......

naprawde nie bedzie nas stac utrzymywac psiaka w hotelu - nie chciałabym podejmować zobowiazań, z których sie nie bedziemy w stanie wywiązać.... :shake: chyba ze jakies stałe deklaracje ... :roll:

nie wiem co z psiakiem, jutro rano sie dowiem, teraz jest juz za pozno

Posted

[quote name='sleepingbyday'][B]no, mi chodziło raczje o to, zebys wiedziała, z ejets taki w twoim typie.[/B] że masz niezły komplecik, to wiadomo :-)[/quote]
Wiem SBD,że o to Ci chodziło;) Ale musiałam sie usprawiedliwić,dlaczego nie mogę pomóc:sad:
A psiaczek jak najbardziej w moim typie:-(:loveu:

Posted

Florida, ale do schronu oddać go nie możesz !!!!!
Wiem, że z finansami ciężko, a psiaczek w hotelu mógłby długo posiedzieć, bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że taki biedaczek szybko dom znajdzie :(
Ale gdyby co to faktycznie w okolicach Radomia dziewczyna przyjmuje psiaka do domu - za opłatą
:(, Skrytek, o którym mowa wyżej tam był i wszystko w porządku było. Ceny niestety nie znam, ale na pewno ok 300zł :(


Co on musiał na tej ulicy przeżyć skoro sierści nie ma:placz: Biedulka kochaniutki.
Florida, jak w obecnym DT psiak się sprawuje ????
Czy są jakieś kłopoty?

Posted

Jeszcze jedna ważna sprawa przy szukaniu DT. Czy można psiaka zostawiać samego w domu? Czy może on być w domu, gdzie ktoś pracuje, czyli te 9 godzin go nie ma, a psiak siedzi sam, albo z innym psiakiem?????

Myślę, że to też ważna rzecz.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...