Koszmaria Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 a ja myślę,ze to dobra akcja-nie mam psa,a o niej wiem i jakiś czas miałam w opisie na gg. bardziej zorientowani mogą powiadomić mniej zorientowanych. żółta wstążka,zamiast strzępienia sobie nerwów;-)
klaki91 Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 [quote name='Koszmaria']a ja myślę,ze to dobra akcja-nie mam psa,a o niej wiem i jakiś czas miałam w opisie na gg. bardziej zorientowani mogą powiadomić mniej zorientowanych. żółta wstążka,zamiast strzępienia sobie nerwów;-)[/QUOTE] Ja mam sukę, która by się kwalifikowała do noszenia takiej wstążeczki, ale u mnie właściciele psów są totalnie nieuświadomieni i radzę sobie sama :) ale oczywiście popieram, jak ktoś chce to niech stosuje, ja osobiście nie mam zamiaru-nie chce, zeby ludzie nas omijali, bo to tylko utrudni proces przyspieszonej socjalizacji :)
Guest wolfheart Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 [quote name='Koszmaria'] żółta wstążka,zamiast strzępienia sobie nerwów;-)[/QUOTE] szkoda,że w moim mieście musiałabym wszystkim tłumaczyć o co chodzi...:shake: tutaj raczej pieski chodzą na 5min siusiu ,a właścicieli na serio zainteresowanych psimi sprawami jest dosłownie kilku:shake:reszta ma psa na pokaz,albo nie wiadomo po co...
filodendron Posted December 3, 2012 Posted December 3, 2012 [quote name='Koszmaria']myślicie ze akcja 'zółta wstążka' choć trochę pomoże? będzie mniej chamstwa?[/QUOTE] Szczerze mówiąc, to wątpię, choć przykro mi to pisać. Wydaje mi się, że po prostu ludzie siebie nie szanują nawzajem i że pokutuje "mentalność Kalego", czyli liczy się to, co dla mnie dobre. Tak naprawdę chodzi o to, żeby ludzie pytali o to, czy może pies podejść, przywitać się itp. Każdy właściciel psa wie na ogół dość dokładnie, który kontakt będzie ok, a który niesie w sobie ryzyko. To przecież takie proste - zapytać zanim zwolni się psa do drugiego. Gdyby ludzie potrafili zadać jedno zwykłe, proste pytanie to nie byłyby potrzebne żadne wstążeczki. Przecież to są podstawowe zasady kultury i wzajemnego współżycia na wspólnym terenie - jak ktoś się przysiada na tej samej ławce w parku, to zwykle potrafi zapytać, czy może i czy nie przeszkadza. Ludzie potrafią zapytać o sól w knajpianym ogródku, jeśli chcą wziąć z sąsiedniego stołu, zapytać, czy dziecko w piaskownicy może pobawić się czyjąś foremką, a nawet o możliwość skorzystania z jednej taksówki, jeśli jest taka potrzeba, a z podbieganiem psów jest taka wolna amerykanka, jakby to były bakterie a nie psy.
evel Posted December 4, 2012 Posted December 4, 2012 Też raczej nie liczę na powodzenie akcji. Może w większych miastach - nie wiem. Ale u nas koszmar. Wczoraj miotałam się między buldożkiem natrętem, którego nigdy nie widziałam na smyczy, stadem pekińczyków (zagłębie jest, w życiu ich tyle nie widziałam na jednym osiedlu), jakimś kundliczkiem czarnym luzem, biegającym z 50 m od swojego właściciela i czymś na kształt labradora. Chyba muszę przesunąć ostatni spacer na 23 :roll:
Guest wolfheart Posted December 4, 2012 Posted December 4, 2012 [quote name='filodendron'] Tak naprawdę chodzi o to, żeby ludzie pytali o to, czy może pies podejść, przywitać się itp. Każdy właściciel psa wie na ogół dość dokładnie, który kontakt będzie ok, a który niesie w sobie ryzyko. To przecież takie proste - zapytać zanim zwolni się psa do drugiego. Gdyby ludzie potrafili zadać jedno zwykłe, proste pytanie to nie byłyby potrzebne żadne wstążeczki. [/QUOTE] Prędzej mi kaktus na dłoni wyrośnie,niż ludzi zaczną tak postępować...eh:shake: a było by tak pięknie. Ja tak robię,bo tego samego oczekuję od innych.
zmierzchnica Posted December 4, 2012 Posted December 4, 2012 Ja miałam niefajne starcie dziś - suka owczarka bez ostrzeżenia podbiegła do Frotka od tyłu. Oboje byli luzem, ale on ją miał gdzieś jak ją widział z oddali... Odeszliśmy, a potem ona niepostrzeżenie podbiegła. Fro wyleciał do niej z japą, nawrzeszczał na nią, bo nagle zobaczył nad sobą psi łeb. Potem zesztywniał i się wgapiał w nią z wyraźnym "sp...j!" aż nie odeszła. Ale biedna była, chciała się przywitać tylko :( Szkoda mi jej strasznie, wiem że podbiegła bez sygnałów uspokajających i w ogóle niczym labrador - łubudu i psa wącham po tyłku bez dzień dobry. Ale jak się Frotek na nią wkurzył to mi się jej żal zrobiło, miała taką biedną minkę ;) Nie wiedziałam w sumie, czy karcić Frotka za to czy nie... W końcu rzucałam mu piłkę dalej, no bo w sumie nic złego nie zrobił, to ona naruszyła jego przestrzeń osobistą. Z drugiej strony, przecież nie chciała nic zrobić, przyszła się przywitać, a on ją potraktował jak gbur. Szkoda, że wcześniej jej nie zauważyliśmy oboje, bo pewnie nie byłoby niemiłego spotkania.
mańka_ Posted December 4, 2012 Posted December 4, 2012 [quote name='evel']Też raczej nie liczę na powodzenie akcji. Może w większych miastach - nie wiem. Ale u nas koszmar. Wczoraj miotałam się między buldożkiem natrętem, którego nigdy nie widziałam na smyczy, stadem pekińczyków (zagłębie jest, w życiu ich tyle nie widziałam na jednym osiedlu), jakimś kundliczkiem czarnym luzem, biegającym z 50 m od swojego właściciela i czymś na kształt labradora. Chyba muszę przesunąć ostatni spacer na 23 :roll:[/QUOTE] Ee, ja mieszkam w dużym mieście i szczerze powiedziawszy ze znajomych psiarzy mało kto wie, co żółta wstążka oznacza...
evel Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Dobra. Na jaki realny przepis mam się powołać, gdy pańcia królewna stoi sobie w zamkniętej klatce schodowej i czyta gazetkę, a uroczy piesio hasa sobie po dzielni, sra sobie gdzie bądź i rzuca się na psy i ludzi z jazgotem? Pańcia typ betonowy umysł, wytłumaczenie: bo to jamnik. Umarłam, proszę mnie pogrzebać, nie wiedziałam, że jamnik to osobny gatunek, wyjęty spod prawa. Na moją propozycję wezwania SM zaczęła jęczeć, że ona też może powiedzieć, że ja tu stoję z psem a tu jest tabliczka zakaz wyprowadzania! :evil_lol: Ale i tak zadzwoniłam, pan mi polecił przyjść. No to przyjdę :diabloti: Na razie mam tak. Kodeks wykroczeń: Rozdział X. Wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu osób i mienia. Art. 77. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia,podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany. Rozdział XII. Wykroczenia przeciwko osobie. Art. 108. Kto szczuje psem człowieka, podlega karze grzywny do 1.000 złotych albo karze nagany. /nie wiem, czy to się łapie, ale kundel regularnie oszczekuje ludzi na jedynym chodniku prowadzącym do całego budynku, jak ktoś się boi psów to ma przerąbane/. Uchwała RM Lublin w sprawie Regulaminu utrzymania czystości i porządku: § 18. 5. W miejscach publicznych psa należy prowadzić na uwięzi. Zwolnienie psa z uwięzi jest dozwolone jedynie w miejscach mało uczęszczanych pod warunkiem, że pies ma założony kaganiec, a właściciel sprawuje kontrolę nad jego zachowaniem. Psy ras uznanych za agresywne muszą być wyprowadzane na uwięzi i z założonym kagańcem, i tylko przez osoby dorosłe. 6. Właściciele zwierząt domowych są zobowiązani do uprzątania zanieczyszczeń spowodowanych przez te zwierzęta w miejscach przeznaczonych do użytku publicznego, w szczególności: klatki schodowe, windy, chodniki, ulice, trawniki, place, parki, poprzez zebranie zanieczyszczeń do woreczka papierowego lub foliowego i wrzucenia ich do specjalnych pojemników typu Azor lub kosza na odpady.
asiunia Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Evel,wg. mnie 77 KW wystarczy-generalnie takie sytuacje karane są z tego artykułu.
sleepingbyday Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='Aleks89']Popłakałem sie:lol: +100 do dobrego humoru na dalszą część dnia[/QUOTE] [quote name='mańka_']Ee, ja mieszkam w dużym mieście i szczerze powiedziawszy ze znajomych psiarzy mało kto wie, co żółta wstążka oznacza...[/QUOTE] a ile trwa akcja? takie wychowywanie społeczeństwa planowane jest na lata, a nie na miesiące. a żółta wstążka ledwo co się zaczęła. zadziała, cierpliwości :-)
filodendron Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='sleepingbyday'][COLOR=#000000]a ile trwa akcja? takie wychowywanie społeczeństwa planowane jest na lata, a nie na miesiące. a żółta wstążka ledwo co się zaczęła. [/COLOR]zadziała, cierpliwości :-)[/QUOTE] Jakoś nie mogę wykrzesać optymizmu. Na ile lat zaplanowano kampanię propagowania sprzątania po własnym psie i kiedy to się zaczęło?
nadira Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Ja psa wprawdzie jeszcze nie mam, ale dorzucę swoje trzy grosze... niedawno byłam z dzieciakiem na spacerku w lesie, z przeciwka szedł piesek, jakieś 5 metrów za nim właścicielka. Gdy nas zobaczyła zaczęła wołać "proszę go trzymać! proszę go trzymać bo mój pies może pogryźć!" Rozejrzałam się przekonana, że za nami też idzie ktoś z psem i to do niego te krzyki były skierowane (szczególnie, że moje dziecko psem w ogóle zainteresowane nie było) szczerze mówiąc wmurowało mnie trochę, piesek grzecznie przeszedł, pani mijając nas westchnęła zirytowana... no nie wiem, co o tym myśleć- chyba powinno mi wstyd być, że pozwalam sobie na spacery z dzieckiem bez smyczy i kobita nie może spokojnie z pieskiem po lesie spacerować
magdyska25 Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 a ja powiem tak: Po pierwsze Nadira- trzeba było babkę zjeb... aż by jej buty spadły. Po drugie- jakiś czas mieszkam za stolycą. jeszcze 1,5 roku temu irytowałam się bezmózgimi właścicielami a teraz wiecie co? tęsknie za spacerami po mieście! bo bądź co bądź- czasami spotyka się idiotów z psami itp ale przynajmniej ludzie, którzy mają psa w bloku MUSZĄ z nim wyjść, czy pada, czy też świeci słońce. bo przecież nie chcą mieć narobione na dywan czy nowe panele. to jest takie naturalne, codzienny rytuał. a na wsi? oprócz moich psów na spacerze regularnie widzę TYLKO jednego ! a 90% ludzi ma psa/czasami 2 lub 3. przecież mają ogródek więc o co kaman?
badmasi Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='nadira']Ja psa wprawdzie jeszcze nie mam, ale dorzucę swoje trzy grosze... niedawno byłam z dzieciakiem na spacerku w lesie, z przeciwka szedł piesek, jakieś 5 metrów za nim właścicielka. Gdy nas zobaczyła zaczęła wołać "proszę go trzymać! proszę go trzymać bo mój pies może pogryźć!" Rozejrzałam się przekonana, że za nami też idzie ktoś z psem i to do niego te krzyki były skierowane (szczególnie, że moje dziecko psem w ogóle zainteresowane nie było) szczerze mówiąc wmurowało mnie trochę, piesek grzecznie przeszedł, pani mijając nas westchnęła zirytowana... no nie wiem, co o tym myśleć- chyba powinno mi wstyd być, że pozwalam sobie na spacery z dzieckiem bez smyczy i kobita nie może spokojnie z pieskiem po lesie spacerować[/QUOTE] Jeśli ona wie, że jej pies "może pogryźć" to zdecydowanie powinien mieć kaganiec. Co by było jakby się wyrwał? Rozumiem, że dzieci nie powinny podchodzić do psów (nie tyczy się twojej sytuacji) ale trzeba mieć trochę oleju w głowie. Z drugiej strony...Mnie spotkała przedziwna sytuacja. Rzucałam suce frisbee, była dosyć daleko. W pewnym momencie widzę matkę z dzieckiem na polanie, może tak z trzyletnim. Myślę sobie - odwołam psa i będzie ok. Kazałam suce podbiec do mnie ale matka razem z dzieckiem (puszcza dziecko) biegną za psem. Oddalam się i rzucam w drugą stronę, one znowu biegną do psa. Suka trochę zdezorientowana bo nie wie czemu ci ludzie ją gonią, że psy to już przyzwyczajona...Kazałam suce zrobić siad i idę pogadać z matką, dziecko w tym momencie dosłownie wiesza się na sierści psa. Moja suka nie jest agresywna i nie pogryzie aczkolwiek ciągnięta za futro nie wiem co zrobi bo nikt tak na niej w domu nie eksperymentuje. Normalnie to bym sobie odwołała psa i poszła ale drugi "diabeł" był uwiązany do drzewa. Ochrzaniłam matkę i pytam się co ona wyprawia, że nie powinna tak robić. Ona na to obrażona, że w takim razie sobie idzie...!? Próbuje odczepić dziecko od psa, dziecko się drze a ta jakaś niemota choć baba gruba i postawna i nie może tego kurdupla odciągnąć. Stwierdziłam, że nie będę się pieklić bo chyba jakaś nie ten teges. Na horyzoncie pojawił się jej mąż, jak jej już się udało odciągnąć dzieciaka to widziałam jak na mnie pokazywała ręką i coś tam podekscytowani gadali. Niestety takie uroki posiadania "Lassie wróć"...ludzie myślą, że te pieski służą jako zabaweczki i rozrywka dla dzieci a to przecież nie cyrk - chociaż to frisbee, no może...:roll:
sleepingbyday Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='filodendron']Jakoś nie mogę wykrzesać optymizmu. Na ile lat zaplanowano kampanię propagowania sprzątania po własnym psie i kiedy to się zaczęło?[/QUOTE] zależy od miasta, ale myślę, że ze 3 lata można liczyć. ja wyniki widzę w swojej okolicy, nie, zeby każdy się schylał, ale z dwóch pierwszych kupozbieraczy zrobiło się tak z dziesięciu. żólta wstążka przyjmie się albo nie, ale trudno, żeby sie przyjeła hop siup. [quote name='nadira']Ja psa wprawdzie jeszcze nie mam, ale dorzucę swoje trzy grosze... niedawno byłam z dzieciakiem na spacerku w lesie, z przeciwka szedł piesek, jakieś 5 metrów za nim właścicielka. Gdy nas zobaczyła zaczęła wołać "proszę go trzymać! proszę go trzymać bo mój pies może pogryźć!" Rozejrzałam się przekonana, że za nami też idzie ktoś z psem i to do niego te krzyki były skierowane (szczególnie, że moje dziecko psem w ogóle zainteresowane nie było) szczerze mówiąc wmurowało mnie trochę, piesek grzecznie przeszedł, pani mijając nas westchnęła zirytowana... no nie wiem, co o tym myśleć- chyba powinno mi wstyd być, że pozwalam sobie na spacery z dzieckiem bez smyczy i kobita nie może spokojnie z pieskiem po lesie spacerować[/QUOTE] mam nadzieję, ze chociaż szczepisz je na wściekliznę.... Bo teraz to nie wiadomo, jest moda na nie szczepienie. ;-)
nadira Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='badmasi'] Co by było jakby się wyrwał? [/QUOTE] Piesek szedł bez smyczy A tej kobiecie nic nie odpowiedziałam, po prostu mnie "wryło". Chociaż z drugiej strony może miała niemiłe doświadczenia z pociechami beztroskich rodziców, którzy pozwalają dzieciom wieszać się na szyi nieznanym psom; z mojego doświadczenia z poprzednim psiakiem- niestety jest to zjawisko częste szczególnie, kiedy piesio wygląda na milutkiego. Zawsze kiedy miała miejsce taka sytuacja, starałam się dziecku wytłumaczyć, że mój pies nie ugryzie, ale nie wolno się tak zachowywać bo nie wszystkie psy są takie miłe itd. z rodzicami raczej nie wdawałam się w dyskusje, bo skoro pozwalają własnemu dziecku na takie zachowanie, to obawiam się, że moja gadka niewiele by wniosła :shake:
ulvhedinn Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Muszę przyznać, że właśnie wyszłam na chama gigant i do tego wariatkę.... Nie, moje psy nadal grzeczne (mniej więcej). To JA byłam niegrzeczna. Zbluzgałam ciężkim i niecenzuralnym słowem sąsiadkę, która radośnie opowiadała o planach rozmnożenia swojej suczki (która podobno jest w typie chihuahua, no... może tyle, że ma sterczace uszy). Argumenty o bezdomności, zagrożeniu w ciąży, kostzach i prawie nie dały efektu i chyba mi nerwy puściły, tym bardziej, że ostatnio napatrzyłam sie dość i trochę na szczenięce nieszczęście... A baba jeszcze sama przyznała, że suczkę ma od handlarza ("miał z 10 ras w aucie") i że jest ona lękliwa, no nic tylko zastrzelić. Sorry musiałm się wyżalić, będę mieć opinię do końca porąbanej.....
Litterka Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Aha, czyli ja też jestem ten tego... Kiedyś mieliśmy w pracy koleżankę. Była ona posiadaczką westiczki "no przecież rasowej, ale nie było mnie stać na psa z rodowodem". Sunia, niestety, miała chorą trzustkę, wymagała karmienia specjalistyczną karmą i tylko o określonych porach. Ale przecież nie wysterylizuje, bo jak to? Krzywdę ma robić? No i przecież ona chce mieć szczeniaczki, no i się przy okazji zarobi... Na moje tłumaczenia, że po pierwsze nie rozmnażamy psów bez papierów, po drugie, że trzeba mieć coś z garem nie tak, żeby rozmnażać chore psy (no, nie aż taka dosadna byłam;)), a po trzecie, że pies to nie jest maszynka do robienia szczeniaków i pieniędzy, tylko zwierzę, wzruszyła ramionami i stwierdziła, że ona chce mieć szczeniaki i już! Wszystko mi opadło...
klaki91 Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='Litterka']Aha, czyli ja też jestem ten tego... Kiedyś mieliśmy w pracy koleżankę. Była ona posiadaczką westiczki "no przecież rasowej, ale nie było mnie stać na psa z rodowodem". Sunia, niestety, miała chorą trzustkę, wymagała karmienia specjalistyczną karmą i tylko o określonych porach. Ale przecież nie wysterylizuje, bo jak to? Krzywdę ma robić? No i przecież ona chce mieć szczeniaczki, no i się przy okazji zarobi... Na moje tłumaczenia, że po pierwsze nie rozmnażamy psów bez papierów, po drugie, że trzeba mieć coś z garem nie tak, żeby rozmnażać chore psy (no, nie aż taka dosadna byłam;)), a po trzecie, że pies to nie jest maszynka do robienia szczeniaków i pieniędzy, tylko zwierzę, wzruszyła ramionami i stwierdziła, że ona chce mieć szczeniaki i już! Wszystko mi opadło...[/QUOTE] Są ludzie,którym nie przemówisz do rozumu. Mam taki przypadek w rodzinie, każda suka rozmnażana "raz dla zdrowia" i nie dociera, że już dawno obalono to przekonanie o znakomitym wpływie ciąży na zdrowie suki. Nie bo nie, oni wiedzą lepiej. Szczeniaczki sprzedawane za 200-300 zł i wszyscy szczęśliwi
filodendron Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='sleepingbyday']zależy od miasta, ale myślę, że ze 3 lata można liczyć. ja wyniki widzę w swojej okolicy, nie, zeby każdy się schylał, ale z dwóch pierwszych kupozbieraczy zrobiło się tak z dziesięciu. żólta wstążka przyjmie się albo nie, ale trudno, żeby sie przyjeła hop siup.[/QUOTE] Mnie się ten pomysł ze wstążką na początku bardzo spodobał, bo zasadę działania mniej więcej znałam ze światka koni i koniarzy (tam funkcjonuje/funkcjonowała (?) czerwona wstążeczka - w grzywie, jak gryzie, w ogonie, jak kopie). Po zastanowieniu jednak myślę, że będzie tak, jak ze wszystkim - ludzie dzielą się na kulturalnych i kulturalnych inaczej. Pierwsi nie zostawią kupy na chodniku, choć nikt nie patrzy, nie pozwolą podejść psu do drugiego bez pytania, a drudzy będą mieli to gdzieś i będzie jak było. Plus cała rzesza nieuświadomionych, którzy będą traktować wstążkę jako ozdóbkę lub inny gadżet (kiedyś miałam adresówkę w postaci złotego krążka - pani z psem mnie zaczepiła, że mam psa medalistę - myślała, że my chodzimy z jakimś medalem z wystawy uwieszonym u szyi :))
rozi Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 Skończy się na tym, że wszystkie wymuskane pieski będą chodzić z żółtą wstążeczką, bo ludzie pomyślą że modna :megagrin:
Koszmaria Posted December 5, 2012 Posted December 5, 2012 [quote name='mańka_']Ee, ja mieszkam w dużym mieście i szczerze powiedziawszy ze znajomych psiarzy mało kto wie, co żółta wstążka oznacza...[/QUOTE] to czemu nie uświadamiacie:-)?
mańka_ Posted December 6, 2012 Posted December 6, 2012 [quote name='Koszmaria']to czemu nie uświadamiacie:-)?[/QUOTE] Bo nikt żółtej wstążki nie nosi :razz:
filodendron Posted December 6, 2012 Posted December 6, 2012 [quote name='rozi']Skończy się na tym, że wszystkie wymuskane pieski będą chodzić z żółtą wstążeczką, bo ludzie pomyślą że modna :megagrin:[/QUOTE] Gdy Giertych był ministrem edukacji, licealiści i studenci mieli sobie przypinać żółtą wstążeczkę na znak protestu - żeby się jeszcze komuś za tę żółtą wstążkę nie oberwało - no bo w dodatku na psie... ;) ;)
Recommended Posts