Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ja też kilka lat temu zadałam kopa astowi.. Błam w Krakowie u rodziny i wyszłam wieczorem na spacer z Filipem, średniej wielkości kundelkiem. Było już całkiem ciemno i ktoś jakieś siedem metrów dalej wjeżdżał na swój teren i brama była otwarta. Wyleciał ast i rzucił się na Filipa. Za amstaffem wyleciało dwóch pewnie dorsłych już chłopaków i zaczęli okładać psa po głowie pięściami, ale on nie puszczał. Ja miałam 13 lat, ale słysząc pisk Filipa nie wytrzymałam i kopnęłam amstaffa prosto w pysk, a buty miałam raczej potężne.
Pies puścił prawie od razu, a Filip wyszedł z tego z jedynie pogryzionym pyskiem.

Wcześniej bym nie powiedziała, że kopnę kiedyś psa. Są jednak takie sytuacje, że trzeba to zrobić i nie ma się nawet nad czym zastanawiać.

Posted

gdy mam wybor-usunac reka natreta i miec ja pogryziona przez obcego psa a odsunac psa noga w miare bezpiecznie...to chyba jasne ze zrobie to tak aby i pies nie ucierpial i moje nogi...
Nas wczoraj dopadly dwa szupy...Bez smyczy,bez obrozy a gosc sobie po prostu szedl dalej...
Dobrze ze negro jest w miare przyjazdy do psow i nie wszczyna awantur bo na 99 proc sznup mial na to ochote....
W takiej syt nie zastanawiala bym sie czy zasunac kopa sznupowi ktory atakuje mojego psa...
Chyba pomysle nad kupnem gazu kiedys bo beztroska wlascicieli innych psow mnie po prostu przeraza czasem;/

Posted

No nie wiem czy kopanie rozjuszonych amstaffów bez zastanowienia to taki świetny pomysł... No chyba, że ktoś ma naturę kamikadze.

Posted

[quote name='Gdarin']No nie wiem czy kopanie rozjuszonych amstaffów bez zastanowienia to taki świetny pomysł... No chyba, że ktoś ma naturę kamikadze.[/QUOTE]


ewentualnie nie ma wyjścia...

Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze

Posted

[quote name='Gdarin']No nie wiem czy kopanie rozjuszonych amstaffów bez zastanowienia to taki świetny pomysł... No chyba, że ktoś ma naturę kamikadze.[/QUOTE]

Skąd, zawsze mogłam mu zostawić Filipa do rozszarpania, bo już zaczynał rzucać nim jak zabawką..

Posted

Wracając do wcześniejszych postów- pozwolę sobie wystąpić w obronie pinczerów. Te stworki, które w wiekszości widac na ulicy, to żadne pinczerki, ale takie "ratlerki polskie". Rasowy pinczer to pies owszem, dynamiczny, pobudliwy i energiczny, o silnych popędach, ale jednoczesnie zrónoważony i inteligentny. absolutnie nie strachliwy i nie histeryczny, czy agresywny.
Żeby nie było- mam rasową pinczerke i "podróbkę". Różnica jest kolosalna......
Lala jest całkowitym zaprzeczeniem małych, szczekliwych, wrednych podbiegaczy ;)

Posted

[quote name='Saththa']ewentualnie nie ma wyjścia...

Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze[/QUOTE]

co też ci ludzie mają w głowach...

Posted

[quote name='ulvhedinn']Wracając do wcześniejszych postów- pozwolę sobie wystąpić w obronie pinczerów. Te stworki, które w wiekszości widac na ulicy, to żadne pinczerki, ale takie "ratlerki polskie". Rasowy pinczer to pies owszem, dynamiczny, pobudliwy i energiczny, o silnych popędach, ale jednoczesnie zrónoważony i inteligentny. absolutnie nie strachliwy i nie histeryczny, czy agresywny.
Żeby nie było- mam rasową pinczerke i "podróbkę". Różnica jest kolosalna......
Lala jest całkowitym zaprzeczeniem małych, szczekliwych, wrednych podbiegaczy ;)[/QUOTE]

Na wystawie w Szczecinie na wybiegu pinczerów była istna masakra. Psy się gryzły, ciągle szczekały i ogólnie robiły zamęt. Deszcz lał, schowaliśmy się pod dachem centralnie przed ich ringiem i musiałam to trochę długo znosić. Nie mogłam się doczekać, kiedy stamtąd ucieknę. A uciekłam zanim jeszcze skończyło padać.

Posted

Martens, hihi, critters to bardzo dobra nazwa dla małych zajadłych podbiegaczy. osobiście znam takich ksywek więcej, bo jestem [I]szczęśliwym [/I] DT takiego cuda pod tytułem "chłop żywemu nie przepuści" i naprawdę czasem się boję, ze mnie czeka wykluczenie społeczne :roll:.
lisław - zdzisław mieści się pod kaloryferem, a chodzi na smyczy i w kagańcu. spuszczam go tylko jak po horyzont na łące nikogo nie widzę, albo wśród znajomych psów, bo się już do jego żulostwa przyzwyczaiły i w doopie go mają. a do niektórych przyzywczaił się on i nie szczeka. im większy pies, tym większy dystans liśko jest w stanie przebiec, zeby takiemu naurągać. miałam kilka wpadek, to wiem... kaganiec zawsze miał ale co z tego?
a ksywek to ma sporo - kargul lub sołtys (jestem pewna, ze pilnował kiedyś obejścia na jakiejś wiosce i nawyki mu po prostu zostały, a że kilkulatek to trudno takiej nodze szkoleniowej je wyplenić),
a, jeszcze forfiter :diabloti:
ostatnio zębacy
ty buraku wioskowy :evil_lol:

ale generalnie to ja go polubiłam, choć jest super wkurzający na spacerach. aaa, ludzi tez potrafi dziabnąć.

i co, myslicie, ze znajdzie dom :cool3:?

Posted

Czemu nie ;) Ja tam lubię takie diabelstwa.....

Do określeń nalezy dodać: "małe jak palec, a złe jak padalec", "dziabąg", "gryzieżnik" (drapieżniki drapią, gryzieżniki gryzą).


Omry, na wystawie we Wrocku bywam regularnie i na ringu pinczerów z reguły jest ok ;)

Posted

[quote name='sleepingbyday']
i co, myslicie, ze znajdzie dom :cool3:?[/QUOTE]

Biorąc pod uwagę popularność tego typu stworków wśród panów po 50tce na moim osiedlu i ich diabelskim błysku w oczach, gdy ich istotki pędzą pożreć ONka czy pita, szanse na dom ma ogromne - tylko może niekoniecznie taki jak byś dla niego wymarzyła :evil_lol:

Posted

btw. małych psów..
jeśli chcą to potrafią!!
[img]http://staticmg.demotywatory.pl/uploads/201105/1306399737_by_Johny17_500.jpg[/img]
[IMG]http://demotywatory.pl/3106572/Desperacja[/IMG]

Posted

[quote name='ulvhedinn']Omry, na wystawie we Wrocku bywam regularnie i na ringu pinczerów z reguły jest ok ;)[/QUOTE]

Nie wiem, czy tak jest zawsze, ponieważ była to pierwsza wystawa, jaką odwiedziłam, ale naprawdę byłam w szoku zachowania pinczerów, do których nigdy nic nie miałam.
Jednego krzykacza często nawet spotykamy na spacerach. Szczeka od razu, ale przychodzi się przywitać, obąchać z Iwanem i wraca do swojego pana już w ciszy :)

Posted

[quote name='Saththa']
Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze[/QUOTE]

I jak to się skończyło, policja? Niektórzy ludzie to mają za przeproszeniem nasrane w głowie :roll:

Posted

[quote name='Cockermaniaczka']gdy mam wybor-usunac reka natreta i miec ja pogryziona przez obcego psa a odsunac psa noga w miare bezpiecznie...to chyba jasne ze zrobie to tak aby i pies nie ucierpial i moje nogi...
Nas wczoraj dopadly dwa szupy...Bez smyczy,bez obrozy a gosc sobie po prostu szedl dalej...
Dobrze ze negro jest w miare przyjazdy do psow i nie wszczyna awantur bo na 99 proc sznup mial na to ochote....
W takiej syt nie zastanawiala bym sie czy zasunac kopa sznupowi ktory atakuje mojego psa...
Chyba pomysle nad kupnem gazu kiedys bo beztroska wlascicieli innych psow mnie po prostu przeraza czasem;/[/QUOTE]
Nie bardzo rozumiem co znaczy "dopadły nas dwa sz(n)upy"... Tzn próbowały atakować, rzucały się zamiarem ugryzienia? Jakoś mi się nie wydaje. No i Negro przyjazny do psów...? Dziwne że przeglądając jego galerię przeczytałam że masz z nim spore problemy i w zw z tym byliście u szkoleniowca... No ale tak to jest chyba, że każdy przedstawiając sytuację próbuje przedstawić ją w sposób korzystny dla siebie.... I rzeczywiście- zamiast męczyć nogi kopaniem polecam kupno gazu ;)

A propos tego że ja "chwalę się" że przewróciłam kobietę (można tak powiedzieć, ja też jestem kobietą, a była w moim wieku, a incydent miał miejsce ponad 3 lata temu- a więc miałyśmy jeszcze dwadzieścia kilka lat) to tak, odpychając ją żeby nie wcelowała, zrobiłam to. Jednak się tym nie chwalę, bo napisałabym to jak zauważyła ...Motyleqq- jeszcze w pierwszej edycji. To nie jest powód do dumy, ale nie pozwolę żeby ktoś kopał jakiegokolwiek mojego psa, tym bardziej szczeniaka, który przechodząc obok "pudlicy" chciał ją powąchać, merdał ogonem- wd was zachowywał się jak podbiegacz- z tym, że "panie"- bo były dwie- córka z którą miałam spięcie i jej matka- zamiast kulturalnie powiedzieć "czy mogłaby pani zabrać psa?" od razu przeszła do kopania 3 m-cznego staffika- no cóż, nerwy mi puściły i można powiedzieć że zniżyłam się do poziomu podwórkowych awantur... I szczerze mówiąc nie interesuje mnie to że "zachowałam się jak dres" - bo dresy też zdarza mi się założyć :D To są jakieś małomiasteczkowe stereotypy- ten dres-to głupi, cham itd- i 100% agresywny. Ja miałam tego typu myślenie jakieś...15 lat temu. Jednak nie ma jak dresy na spacer z psem ;)

Nie będę się już wypowiadać a propos tego, co myślę o kopaniu psów (rozumiem- odsunięcie go nogą, ale "zasunięcie kopa"?)- i tak nic nie zmienię, bo z tego co widzę to coraz więcej osób "przyznaje się" czy też czytając takie wypowiedzi myśli że to OK, normalne- więc też napisze, że kiedyś tam kopnęło się psa... Jednak swoje myślę. Ciekawe jest czasami poczytać takie wypowiedzi ;)

Posted

Ja raz prawie zostałam pobita przez parę, jak ich dwa laby i golden (wszystko luzem) radośnie zaszturmowały na szelciaka, którego miałam na smyczy, a który sobie tego wybitnie nie życzył (szturmu, nie smyczy :P), i do tego ma agresję lękową. Swoją puściłam, dwa ich psy udało mi się złapać za obroże, a jak czarny lab zaczął po szelciaku skakać, to go odsunęłam nogą. Że się o siebie bałam, to pół biedy, ale nie zdziwiłabym się, jakby Ci walnięci ludzie i psa mi skopali.

Na przyszłość mam wymyślone bajeczki w stylu pies jest po ciężkiej operacji bioder/ma świeżba/jest po ciężkiej chorobie i ma padmięty układ immunologiczny, więc nie może stykać się z psami.

Odsuwanie wszelkich, ale głównie małych psów, nogą to norma - ani się schylać nie zamierzam do agresywnego/natrętnego psa (a skąd mam wiedzieć, czy mi ręki/twarzy nie dziabnie?), a i porządnego kopa mam za sobą. Jack Russel wybiegł zza zakrętu i z pianą na pysku i warkotem szarżował mi na pseudoasta. Nie miałam czasu na przemyślenie sytuacji, a tym bardziej na ściągnięciu kagańca mojemu - pies w locie do pyska mojego oberwał z buta w szczękę. Rozstrzęsiona chodziłam przez tydzień (kocham psy i nie lubię im robić krzywdy, to chyba jasne), niemniej nigdy nie miałam do siebie o to pretensji. I dziwią mnie obiekcje niektórych i tańcowanie, podduszanie i cuda niewidy z własnym - dla mnie priorytetowa jest ochrona włąsnego psa.

Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.

Posted

[quote name='evel']I jak to się skończyło, policja? Niektórzy ludzie to mają za przeproszeniem nasrane w głowie :roll:[/QUOTE]


Tak policja została wezwana. Atakujący pan bardzo szybk osie zmył i odjechał. Spisali nr rejestracyjne i podali na policji. Ale koncowego werdyktu nie znam ale to już raczej pod napaść chyba podchodzi hmmm wiec pewnie Pan zaatakowany załozy sprawę tak myslę.

Posted

[quote name='Szura']Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.[/QUOTE]
A że to niby do mnie??? :D :D Wiesz co, jeżeli tak- to najpierw przeczytaj kto został zaatakowany, jakiej rasy był pies, w jakim wieku, i na końcu czy 3 m-czne szczenię może być agresywne w sposób, by zagrażać dorosłemu pudlowi...:D
Chociaż czy to było do mnie to już chyba tylko autorka wie co miała na myśli...-mnie się skojarzyło bo pod moim postem...

Boże jak ja się cieszę że tylko raz spotkałam się z sytuacją jak ktoś próbował kopnąć mojego szczeniaka- czy jakiegokolwiek psa. [I]I co, później, na Dogomanii wspomagacie pobite, skopane psy? To jakaś paranoja jest[/I] :D

Posted

[quote name='arielka186']A że to niby do mnie??? :D :D Wiesz co, jeżeli tak- to najpierw przeczytaj kto został zaatakowany, jakiej rasy był pies, w jakim wieku, i na końcu czy 3 m-czne szczenię może być agresywne w sposób, by zagrażać dorosłemu pudlowi...:D
Chociaż czy to było do mnie to już chyba tylko autorka wie co miała na myśli...-mnie się skojarzyło bo pod moim postem...[/QUOTE]


Osobiście mnie się wydaje, że Szura pisała do Gdarin :)

Posted

[quote name='arielka186']......................
Boże jak ja się cieszę że tylko raz spotkałam się z sytuacją jak ktoś próbował kopnąć mojego szczeniaka- czy jakiegokolwiek psa. [I]I co, później, na Dogomanii wspomagacie pobite, skopane psy? To jakaś paranoja jest[/I] :D[/QUOTE]

Ja też nie, ale gdyby zaistniała taka sytuacja to myślisz, że ja, albo ktoś z autorów powyższych postów skopałby jakiegokolwiek psa tak,że trzeba by było założyć watek na dogomanii z prośbą o ratunek?

Posted

Ja miałam nieprzyjemną sytuację jakieś dwa miesiące temu. Baldur miał wtedy 5 miesięcy ale jak na wilczaka przystało, na szczeniaka mimo wieku nie wyglądał. Mam z nim świetny kontakt, wystarczy że raz go zawołam i zaraz jest przy mnie, nie zdarzyło się żeby odwołany od razu nie wrócił. Byłam z Baldurem i Tamlinem na spacerze w parku. Baldur biegł luzem ze smyczą, a Tamlin był zapięty na 10-metrowej lince i trzymany przeze mnie. Nagle pojawił się mężczyzna z wolno puszczonym, średniej wielkości kundelkiem. Pies podszedł do Baldura i zaczęli się ze sobą bawić, biegać dookoła, skakać itp. Zatrzymałam się z Tamlinem i z uśmiechem obserwowałam jak psiska się bawią. Byłam tym bardziej szczęśliwa, ponieważ Baldur przez pierwsze tygodnie bał się wszystkich innych psów, nawet tych dużo mniejszych od niego i uciekał przed nimi. Wtedy na spacerze to były pierwsze dni kiedy Baldur ''otworzył'' się na obce psy. W pewnym momencie właściciel kundelka podszedł do bawiących się psów i ...zrobił wielki zamach nogą żeby kopnąć Baldura :angryy: Nie trafił tylko dlatego, że Baldur był w trakcie zabawy i nieświadomie uskoczył w momencie wymierzania kopnięcia :angryy: Stałam dwa kroki od tego mężczyzny i dosłownie mnie zamurowało. Myślałam że rozerwę tego faceta na strzępy i mam gdzieś co zrobi ze mną policja :angryy: Chwila osłupienia minęła, zawołałam Baldura, który zaraz zjawił się przy mojej nodze i tak zaczęłam bluzgać na faceta, że cały park słyszał. Przyznam że leciały najgorsze epitety i wiązanki jakie tylko znałam :angryy: Facet też wyrwał na mnie z ryjem, że mam trzymać tę ''hybrydę'' z dala od jego psa, że on wezwie straż miejską że nielegalnie trzymam w domu ''hybrydę'' itd. Po czym pognał ze swoim psem na drugą stronę parku. Przez kolejną godzinę nie umiałam się uspokoić. Cały czas myślałam o tym co by było gdyby kopniak trafił Baldura w oko, w głowę albo w ogóle w cokolwiek. Wilczaki nie ufają obcym, dużo czasu poświęcam żeby Baldur nie bał się ludzi, a tu taki idiota może wszystkie wysiłki przekreślić w jednej chwili :angryy: Gdyby jeszcze działo się coś złego ale facet musiał widzieć, że psy świetnie się bawiły ze sobą, przez myśl mi nie przeszło, że zaatakuje mojego psa, jeszcze w takiej sytuacji :angryy: Minęły dwa miesiące i tylko wciąż jeszcze czekam kiedy do moich drzwi zapuka policja, że hoduje nielegalnie ''hybrydę'' :diabloti:

Posted

[quote name='arielka186']I rzeczywiście- zamiast męczyć nogi kopaniem polecam kupno gazu ;)[/QUOTE]

Obawiam się, że przykre doznania "kopniętych" przeze mnie psów po użyciu gazu byłyby o wiele dłuższe i większe niż po tych moich strasznych kopach...
Dla mnie logiczne jest, że psu ważącemu 8 kilo nie zasadza się z całej siły kopa z glana, bo i pewnie by tego nie przeżył, a chyba nie o to chodzi?
I po co wyciągasz jakieś bzdety o PWP? Jakoś nie zauważyłam, żeby którykolwiek z tych psów doznał najmniejszego uszczerbku na zdrowiu czy psychice - ba, mam nawet wrażenie, że moje kopniaki były o wiele za słabe, bo owe psy bez najmniejszej obawy przede mną nadal usiłują napastować moje zwierzaki. Śladu obrażeń czy w późniejszym czasie lęku przede mną jakoś nie było :roll:

[quote name='arielka186']To są jakieś małomiasteczkowe stereotypy- ten dres-to głupi, cham itd- i 100% agresywny. Ja miałam tego typu myślenie jakieś...15 lat temu.[/QUOTE]

Więc zauważ, że użyłam tego określenia właśnie w ramach porównania do stereotypu, a nie samych bogu ducha winnych spodni dresowych czy ludzi noszących je z praktycznych pobudek. Poziom na którym rozumie się czym są stereotyp, wystarcza chyba też do zrozumienia tego typu środków językowych?
Naprawdę Twoja nadinterpretacja moich wypowiedzi robi się męcząca...

Posted

[quote name='Szura']Na przyszłość mam wymyślone bajeczki w stylu pies jest po ciężkiej operacji bioder/ma świeżba/jest po ciężkiej chorobie i ma padmięty układ immunologiczny, więc nie może stykać się z psami.

Odsuwanie wszelkich, ale głównie małych psów, nogą to norma - ani się schylać nie zamierzam do agresywnego/natrętnego psa (a skąd mam wiedzieć, czy mi ręki/twarzy nie dziabnie?), a i porządnego kopa mam za sobą. Jack Russel wybiegł zza zakrętu i z pianą na pysku i warkotem szarżował mi na pseudoasta. Nie miałam czasu na przemyślenie sytuacji, a tym bardziej na ściągnięciu kagańca mojemu - pies w locie do pyska mojego oberwał z buta w szczękę. Rozstrzęsiona chodziłam przez tydzień (kocham psy i nie lubię im robić krzywdy, to chyba jasne), niemniej nigdy nie miałam do siebie o to pretensji. I dziwią mnie obiekcje niektórych i tańcowanie, podduszanie i cuda niewidy z własnym - dla mnie priorytetowa jest ochrona włąsnego psa.

Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.[/QUOTE]


taaa mloda jak miala kontuzje miesnia i wybitnie nie bylo wskazane, zeby bawila sie z pieskami i to szczegolnie ciezszymi od siebie, miala bliskie spotkanie z mlodocianym dogiem-waga moze z 70 kg. mloda wazy 21.

i mimo ze glosno i dobitnie powiedzialam wlascicielce doga, ze moj pies nie moze bawic sie z jej psem, bo ma chora lape, mimo ze moj pies zostal na widok doga natychmiast odwolany i zapiety...babka trzymala doga za obroze (lancuszek), pies pocharczal troche...po czym stwierdzila, ze on nic nie zrobi i sie pobawia i...puscila go, bo juz nie mogla go utrzymac.

zareagowalam chlodno lecz grzecznie. mloda posadzilam, a doga zlapalam zanim dobral sie do niej z lapami. ale szczerze mowiac...czekalam w gotowosci z kopem. niezbyt mi sie usmiechalo faszerowanie mlodej kolejna porcja tabletek, bo "on chce sie pobawic".

ostatecznie gosciowa zabrala swoje bydlatko.

ale...zaczela isc za nami i znowu go puscila.
byl jednak na tyle natarczywy, ze moj gremlin poradzil soibie jakos sam i po prostu go wygonila.

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...