Jump to content
Dogomania

FREZJA z Radys z padaczką, spondylozą, głuchotą. Od 11.10.2023 w DT w Krakowie.


Recommended Posts

Biedna Frezja... A jak często ma ataki? Czy częstotliwość się zwiększa?

Trudno będzie znaleźć dom stały... Epilepsja to moim zdaniem najgorsza psia (i kocia) choroba, gorsza nawet od raka, bo nieuleczalna i wykańcza dzień po dniu i psa i właściciela. Opieka nad psem z epilepsją kojarzy mi się z opieką nad osobą chorą na alzheimera... Pies w czasie aury też bywa agresywny i nieprzewidywalny, nie poznaje bliskich, nie wie co się dzieje dookoła, a gdy aura mija, często nic nie pamięta...

Pies z epilepsją to dr Jeckyl i mr Hide. I nie można winić psa za te złe chwile, bo to nie on - to choroba. Tak sobie tłumaczę...

Często słyszę, że z epilepsją można żyć, że psy dożywają późnej starości. Epi bywa skrajnie różna. Od takiej jedynie z atakami petit mal raz na jakiś czas, poprzez średnią (grand mal co jakiś czas), po najgorszą - taką jak ma mój Yoruś - lekoodporną cholerę, która dzień po dniu zabiera mojemu psu umysł. Nie pomaga luminal, gabapentin, pexion (drogie cholerstwo!). Jutro pytam o kolejne leki. Czy mu wytrzyma wątroba? Nie wiem.

Ktoś wcześniej pisał, że Frezja ma problemy ze wzrokiem. To też normalne przy epi. Mój pies "widzi duchy" tzn czasem uchyla się przed czymś niewidzialnym, wpatruje się w jakiś punkt, lustra mam pozasłaniane, bo pies szalał przy nich. Często niedowidzi i uderza w ławki, ściany, drzwi na spacerze. A od niedawna przez kolejne ataki ma też niedowłady i nieraz mi już spadł ze schodów (o tym też ktoś pisał).

Kto podejmie się opieki nad psem z epilepsją?

To musi być ktoś, kto tak jak ja pracuje w domu i może opiekować się psem 24h/dobę. Najlepiej BEZ DZIECI. Ja mam i się o nie boje. Mam w domu kaganiec i przeszkoliłam dzieci, co w razie gdyby mnie chwilowo nie było, a psu odbije. Mają się zamknąć w pokoju i czekać. Ewentualnie osłonić kocem. Gdy pies ma atak wiedzą jak zabezpieczyć go żeby nie zrobił sobie krzywdy. Nieraz już wycierały mocz po ataku.... ale naprawdę nikt ŚWIADOMIE nie powinien fundować takich "atrakcji" dziecku.

 

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, Joanienka napisał:

Biedna Frezja... A jak często ma ataki? Czy częstotliwość się zwiększa?

Trudno będzie znaleźć dom stały... Epilepsja to moim zdaniem najgorsza psia (i kocia) choroba, gorsza nawet od raka, bo nieuleczalna i wykańcza dzień po dniu i psa i właściciela. Opieka nad psem z epilepsją kojarzy mi się z opieką nad osobą chorą na alzheimera... Pies w czasie aury też bywa agresywny i nieprzewidywalny, nie poznaje bliskich, nie wie co się dzieje dookoła, a gdy aura mija, często nic nie pamięta...

Pies z epilepsją to dr Jeckyl i mr Hide. I nie można winić psa za te złe chwile, bo to nie on - to choroba. Tak sobie tłumaczę...

Często słyszę, że z epilepsją można żyć, że psy dożywają późnej starości. Epi bywa skrajnie różna. Od takiej jedynie z atakami petit mal raz na jakiś czas, poprzez średnią (grand mal co jakiś czas), po najgorszą - taką jak ma mój Yoruś - lekoodporną cholerę, która dzień po dniu zabiera mojemu psu umysł. Nie pomaga luminal, gabapentin, pexion (drogie cholerstwo!). Jutro pytam o kolejne leki. Czy mu wytrzyma wątroba? Nie wiem.

Ktoś wcześniej pisał, że Frezja ma problemy ze wzrokiem. To też normalne przy epi. Mój pies "widzi duchy" tzn czasem uchyla się przed czymś niewidzialnym, wpatruje się w jakiś punkt, lustra mam pozasłaniane, bo pies szalał przy nich. Często niedowidzi i uderza w ławki, ściany, drzwi na spacerze. A od niedawna przez kolejne ataki ma też niedowłady i nieraz mi już spadł ze schodów (o tym też ktoś pisał).

Kto podejmie się opieki nad psem z epilepsją?

To musi być ktoś, kto tak jak ja pracuje w domu i może opiekować się psem 24h/dobę. Najlepiej BEZ DZIECI. Ja mam i się o nie boje. Mam w domu kaganiec i przeszkoliłam dzieci, co w razie gdyby mnie chwilowo nie było, a psu odbije. Mają się zamknąć w pokoju i czekać. Ewentualnie osłonić kocem. Gdy pies ma atak wiedzą jak zabezpieczyć go żeby nie zrobił sobie krzywdy. Nieraz już wycierały mocz po ataku.... ale naprawdę nikt ŚWIADOMIE nie powinien fundować takich "atrakcji" dziecku.

 

dokładnie wiem o czym piszesz...zgadzam się w 100% - ktoś kto nie miał z tą chorobą styczności - nie wie jak to jest naprawdę....

Link to comment
Share on other sites

Frezja ma ataki bez utraty świadomości, bez załatwiania się pod siebie. Okresowe zmiany w zachowaniu są oczywiście, są zaburzenia wzroku. Częstotliwość ataków na razie się nie zwiększa - ma od 1 do maksymalnie 3 ataków miesięcznie.  

Miałam pod opieką dwa duże psy w typie owczarka niemieckiego z podejrzeniem guzów mózgu i padaczką. Dwukrotnie przeszłam przez prawdziwy koszmar. Choroba Frezji jak na razie jest prawie nieodczuwalna, ale trzeba się liczyć z pogorszeniem. 

Frezja ze swoimi problemami zdrowotnymi funkcjonuje bardzo dobrze. Jest zwykle pogodna, skora do zabawy, potrafi się dostosować do człowieka.

yf.JPG

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

3 ataki mięsięcznie to rzeczywiście niewiele. To na szczęście ma szanse z tym żyć i mieć dom :)

Legowisko fajne, na szczęście że Frezja nie siusia . Pod kątem padaczki my musimy mieć zdejmowalny wierzch żeby przeprać, bo właśnie ataki najczęściej podczas snu są, a pies opróżnia się...

Yoru jest właśnie spory i w typie owczarka. Pech jakiś, nasz wet podejrzewa, że padaczka jest pourazowa (uderzenie w głowę) - ale możemy zgadywać, jego przeszłość jest nieznana...

hop! - a powiedz jak potoczyły się losy twoich owczarków? Jak długo daliście radę?

Czy Frezja miewa aurę? Same napady w sumie to nie kłopot, najgorsza jest aura. Niedowidzenie to też nie problem, trzeba tylko pamiętać, żeby psa nie nadepnąć albo ostrożnie otwierać drzwi przy nim. Zwykle nie mamy z tym kłopotu, raz tylko Yoru wpakował się w kuchni w słoiki i pozbijał, na szczęście się nie pokaleczył. Najbardziej niefartowny napad padaczkowy też w kuchni, spadło na niego krzesło, a podczas konwulsji pazurami przebił czteropak piwa stojącego obok i biedak po ataku śmierdział nie tylko sikami ale i piwskiem... 

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Sara2011 napisał:

Frezja jakie śliczne legowisko dopadła :).

Konkurencji nie ma. Tylko ona je doceniła i okupuje. Ma jeszcze drugie osobiste legowisko. Żadnego z nich nie drapie i nie niszczy. Szarego legowiska chyba nie lubiła, bo pozbyła się go regularnie rozdrapując. ;-)

7 godzin temu, Joanienka napisał:

3 ataki mięsięcznie to rzeczywiście niewiele. To na szczęście ma szanse z tym żyć i mieć dom :)

Legowisko fajne, na szczęście że Frezja nie siusia . Pod kątem padaczki my musimy mieć zdejmowalny wierzch żeby przeprać, bo właśnie ataki najczęściej podczas snu są, a pies opróżnia się...

Yoru jest właśnie spory i w typie owczarka. Pech jakiś, nasz wet podejrzewa, że padaczka jest pourazowa (uderzenie w głowę) - ale możemy zgadywać, jego przeszłość jest nieznana...

hop! - a powiedz jak potoczyły się losy twoich owczarków? Jak długo daliście radę?

Czy Frezja miewa aurę? Same napady w sumie to nie kłopot, najgorsza jest aura. Niedowidzenie to też nie problem, trzeba tylko pamiętać, żeby psa nie nadepnąć albo ostrożnie otwierać drzwi przy nim. Zwykle nie mamy z tym kłopotu, raz tylko Yoru wpakował się w kuchni w słoiki i pozbijał, na szczęście się nie pokaleczył. Najbardziej niefartowny napad padaczkowy też w kuchni, spadło na niego krzesło, a podczas konwulsji pazurami przebił czteropak piwa stojącego obok i biedak po ataku śmierdział nie tylko sikami ale i piwskiem... 

Różnie może być. Staram się myśleć pozytywnie, ale obawy o przyszłość Frezji są. 

Pierwszy owczarkowaty pies to był Edi zwrócony z wielkim hukiem z adopcji po jednej nocy. Pani "zrobił oborę z domu". Wolontariuszki chciały go uchronić przed powrotem do przytuliska i trafił do mnie. Był krańcowo wyniszczony przez chorobę. Zachowywał się tak, jakby nie miał mózgu. Faktycznie robił oborę z domu, był nieprzewidywalny. Ataków było bardzo dużo, leki zupełnie nie działały. Edi przeżył tylko dwa tygodnie. Drugi pies to Laki. Funkcjonował w miarę normalnie ponad dwa lata, ale liczba i siła ataków była coraz większa. Była podwyższana dawka Luminalu, dodawane inne leki. Po tym okresie nastąpiło znaczące pogorszenie. Leki przestały działać. Laki marniał z dnia na dzień, coraz gorzej było z jego myśleniem, zachowaniem, samopoczuciem. Po kilku miesiącach stał się wrakiem. Pod koniec życia stracił wzrok. Obydwa przypadki były dla mnie traumatycznym przeżyciem. Bardzo chciałam pomóc tym psom, ale nie byłam w stanie. Bezradność i rozpacz. 

Z aurą u Frezji bywa różnie. Raz jest, raz jej nie ma. Frezja bazuje tylko na węchu i wzroku, bo jest głucha.

Link to comment
Share on other sites

Czy w obu przypadkach pieski zostały uśpione czy same odeszły?

Pytam, bo nasz weterynarz dzisiaj właśnie kolejny raz sugerował nam, że dla Yoru raczej już nie ma ratunku. Dla mnie to za wcześnie. Jeszcze będziemy zwiększać dawkę leków. Nie chcę się poddać tak szybko. Może wtedy gdy ataki będą dzień w dzień bez choćby chwili przerwy bez aury... tak, wtedy nie będę go już dalej męczyć. Ale teraz jeszcze bywa sobą, a wtedy to najcudowniejszy pies na świecie, najukochańszy mój.

Link to comment
Share on other sites

Jakie straszne te wpisy:( dużo się tutaj ucze. Cieszy że zdrowie Frezji jest póki co w miare pod kontrolą, ale Wasze wpisy nie napawają optymizmem....smutne to wszystko.

Joanienka, dzielna z Ciebie kobieta i podziwiam, że walczysz o pieska i sie nie poddajesz. Póki nie cierpi trzeba pomagać.

Hop! mam nadzieje, że Frezja jeszcze znajdzie swój dom...chociaż musze przyznać, że po przezyciach z Panią Jola...ta nadzieja jest dośc umiarkowana...

Dziewczyny...o czym piszecie, gdy wspominacie o "aurze" ? co to znaczy?

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, kiyoshi napisał:

Jakie straszne te wpisy:( dużo się tutaj ucze. Cieszy że zdrowie Frezji jest póki co w miare pod kontrolą, ale Wasze wpisy nie napawają optymizmem....smutne to wszystko.

Joanienka, dzielna z Ciebie kobieta i podziwiam, że walczysz o pieska i sie nie poddajesz. Póki nie cierpi trzeba pomagać.

Hop! mam nadzieje, że Frezja jeszcze znajdzie swój dom...chociaż musze przyznać, że po przezyciach z Panią Jola...ta nadzieja jest dośc umiarkowana...

Dziewczyny...o czym piszecie, gdy wspominacie o "aurze" ? co to znaczy?

Aura - to objawy poprzedzające napad padaczkowy, osoba / zwierzę czuje, kojarzy i wie że będzie napad.

Miałam pekinkę z padaczką, (chorowała około 8 /9 lat ale padaczka nie była powodem jej śmierci), sunia czując zbliżający się napad biegła pod szafkę gdzie leżało lekarstwo, szczekała / skakała żeby jej podać. Dostawała Diprophyllinę (już chyba wycofany lek).

Link to comment
Share on other sites

49 minut temu, kiyoshi napisał:

Dziewczyny...o czym piszecie, gdy wspominacie o "aurze" ? co to znaczy?

 

42 minuty temu, uxmal napisał:

też chciałam zapytać o aurę I o ludzkie leki na epi.. Czy one są stosowane u psów?

Aura to etap zwiastujący konkretny atak. Może trwać krótko, może trwać dłużej. Luminal jest ludzkim lekiem. Jego odpowiednik weterynaryjny to Phenoleptil. Właściwie to podstawowy, najbardziej skuteczny lek w przypadku psiej padaczki. Leki ludzkie na padaczkę nowej generacji są ewentualnie wprowadzane dodatkowo, ale nie zawsze są pomocne. 

16 minut temu, seramarias napisał:

Moich dziadków pies też miewał ataki, nie były one bardzo częste, dożył bardzo późnej starości, odszedł we śnie. Życzę Frezji, żeby i jej było dane długie szczęśliwe życie.

Miałam tymczasowiczkę Kropkę z lekkim przebiegiem padaczki. Wystarczyła malutka dawka Luminalu, żeby opanować ataki. Żyła 14 lat. 

Link to comment
Share on other sites

Wracam do Frezji i jej potrzeb. Kończy się olej z łososia, dzięki któremu Frezja zjada suchą karmę. Co prawda trzeba ją dodatkowo zachęcać do jedzenia, ale ostatecznie wszystko znika z miski. Bez oleju z łososia Frezja nie tknie suchej albo demonstracyjnie wywala ją z miski. Tak naprawdę Frezja wolałaby jeść gotowane jedzenie lub same puszki, ale to znacząco podniosłoby koszty jej utrzymania. Jeżeli ktoś chciałby zrobić Frezji prezent w postaci puszek Rinti Pur Żwacz, byłoby świetnie. 

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Joanienka napisał:

A taka sucha karma którą można zalać wodą żeby zrobił się sosik?  Chyba Josera z łososiem tak można zrobić.

Josera Festival. Frezja dostawała ją na sucho, na mokro, z dodatkiem puszki. To nie było to. Jeżeli chodzi o psie jedzenie, to Frezja jest najbardziej wybrednym, upartym, wytrzymałym na głód psem jakiego znam. Apetyt ma na ludzkie jedzenie i na niektóre, zwykle lepsze jakościowo wyroby z przeznaczeniem dla psów (chodzi o puszki i przysmaki, sucha karma zawsze jest fu). 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...