Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted
23 godziny temu, Nesiowata napisał:

Mądra kicia. Oby lekarz nie znalazł nic poważnego.

 

21 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Jaka śliczna szczęściara ;) Wiem, że parówki to tylko dla poratowania - ale polecam karmy typu Grau, Catz of Finefood. Bardzo ładnie pachną (zwłaszcza podgrzane), można wymieszać z wodą tworząc zupkę, cenowo wychodzą taniej niż wszystkie inne karmy (bo małe dawkowanie), a jakoś rewelacyjna. Ja nieraz nimi karmiłam dzikusy jak już nic nie chciały jeść. Mam nadzieję, że tęczowa panienka jest jednak zdrowa i jej niejedzenie wynika jedynie ze stresu... ale sprawdzić trzeba. Trzymam kciuki bardzo mocno.

 

Na razie dostała tylko pastę na robale i została w szpitaliku, bo jest odwodniona. Ma mieć kroplówkę dożylną, co potrwa kilka godzin. Oby tylko nie wyciągnęła sobie wenflonu. Czy ją przypilnują?  Wetka ma zadzwonić kiedy mamy po nią przyjechać. W kroplówce dostanie też papu więc chyba dzisiaj już nic nie będę jej dawała.  Wodę i chrupki dla osesków ma cały czas w klateczce więc jak  będzie głodna to sobie schrupie.

Przy odbiorze zapytam czym  karmić takiego chudego bobaska. Nazwałam ją Eska, od Princeska :)

  • Like 1
Posted

Wiedziałam, ze wieści o małej koteczce znajdę na wątku Beni. Bardzo mi szkoda tego maluszka. Coś jej musi dolegać, jeżeli nic nie moze jeść i wciąż się klei do Ciebie Elu. Będę zaglądać. Oby jak najszybciej wróciła do zdrowia.

  • Like 1
Posted

I jak mała Eska? Coś się zmieniło w kwestii jedzenia?

Życzymy wszystkim udanego dnia, choć pogoda zachęca (i to bardzo) do pozostania) w łóżku.Od świtu jest pochmurno. Wprawdzie dość ciepło, ale ale nie chce się człowiekowi nawet patrzeć za okno. 

Wczoraj znów przytargałam trochę moreli i papierówek.  Część powiesiłam sąsiadom na płocie, ale z resztą muszę się rozprawić sama. A, przyznaję, nie mam na to zbytniej ochoty. To jednak siła wyższa, owoce nie mogą czekać. A do tej pory jeszcze leżą cukinie, czekają na zmiłowanie. Dobrze, że one nie psują się tak szybko.

  • Like 1
Posted
14 godzin temu, b-b napisał:

Oby koteczka szybko doszła do siebie :Elu jesteś WIELKA :***

Patrząc na to jak było po odebraniu od wetki, chyba nic jej wcześniej nie dolegało.

Posted

alem sie upisała i wszystko mi zniuknęło, bo nacisnęłam niechcący jakiś klawisz kurtka na wacie wrrrrrrr

Posted

Nie mam zdrowia, nie mówiąc o czasie, do tych niespodzianek na dogo. Czeka się na zapisanie byle postu, a jak znikają, to natychmiast i niepowracalnie :(

Posted
9 minut temu, Nesiowata napisał:

Czyli jest dobrze?

Jest dobrze, bo chyba nic jej nie było poza stresem i podawaniem tego, na co nie miała ochoty.

W wolnej chwili znowu postaram się napisać co i jak było. A na razie powiem tylko, że straciłam zaufanie i do tej wetki.

Posted
1 godzinę temu, elik napisał:

A u nas od rana pada drobny deszczyk. Drobny, ale ciągły więc roślinki zdążą się nawodnić.

Ja mogę tylko pomarzyć o tym, choć pochmurno jest od świtu. 

Posted
1 godzinę temu, elik napisał:

Jest dobrze, bo chyba nic jej nie było poza stresem i podawaniem tego, na co nie miała ochoty.

W wolnej chwili znowu postaram się napisać co i jak było. A na razie powiem tylko, że straciłam zaufanie i do tej wetki.

O kurcze... fatalnie. Coś było nie tak... Dobrze, ze Eska nie jest chora, tylko wybredna. Elu, czyli można ja ogłosić?

Posted
3 godziny temu, elik napisał:

Nie mam zdrowia, nie mówiąc o czasie, do tych niespodzianek na dogo. Czeka się na zapisanie byle postu, a jak znikają, to natychmiast i niepowracalnie :(

Niestety - najprawdziwsza prawda.

 

2 godziny temu, elik napisał:

A na razie powiem tylko, że straciłam zaufanie i do tej wetki.

A to już nie jest dobre.

Posted
4 godziny temu, Havanka napisał:

O kurcze... fatalnie. Coś było nie tak... Dobrze, ze Eska nie jest chora, tylko wybredna. Elu, czyli można ja ogłosić?

Gdy wczoraj zadzwoniłam do wetki jak czuje się kicie i czy mogę już po nią przyjechać, usłyszałam, że koteczka ma bardzo brzydką biegunkę i czy w tej sytuacji chcę ja zabrać do domu, czy zostawić do jutra. Zrobiło mi się miękko w kolanach, bo przyszła mi do głowy niedawna, bezsensowna śmierć biednego Migotka :(  Oczywiście powiedziałam, że w tej sytuacji niech zostanie. Co bym zrobiła, gdyby biegunka nie chciała ustąpić? W dodatku jest brzydka!.

Zadzwoniłam do znajomej Bożenki, która też ma tu działkę i czasem pomaga mi przy znajdkach, która przesyła deklaracje dla Fado. Powiedziała, że ona zabrałaby kocie do domu, że to prawdopodobnie wynik stresu, bo ona tyle ostatnio przeszła - rozłąka z mamą, błąkanie się po działkach,  samotne noce nie wiadomo gdzie i teraz rozstanie ze mną, którą prawdopodobnie uznała za drugą mamę. Posłuchałam jej i pojechałam po kociaka. Wypytywałam o tą biegunkę. Wetka powiedziała, że może to być jakaś wirusowa sprawa. Zapytałam czy mogłaby zbadać odchody koteczki, żeby stwierdzić co jest koteczce. Wetka powiedziała, że nie da rady, bo technik wyrzucił podkład do kosza. Byłam zdumiona takim postępowaniem i okazałam to wetce. Powiedziałam, że technik powinien być pouczony, że tak nie wolno robić. Przecież to zrozumiałe, że zbadanie odchodów mogło dać odpowiedź co jest przyczyną biegunki. Wetka była wyraźnie zmieszana. Poprosiłam o pastę na dalsze odrobaczenie, kocie mleko w proszku i mając na uwadze biegunkę, probiotyk. Zapłaciłam 130 zł.

822705811_FakturazaEsknadogo.jpg.7a9c120df27602edcae1f6d0de8e6792.jpg

Odnoszę wrażenie, że ta brzydka biegunka była tylko próbą wyłudzenia kasy. Co to za biegunka, która pojawia się i znika. Pojawia się tylko w gabinecie weta i znika bez żadnych objawów, że była, natychmiast po opuszczeniu  tego gabinetu. Po tak śmierdzącej biegunce, że czuć było w kilku pomieszczeniach, chyba też choćby trochu czuć byłoby futerko koci. Jej futerko miało zapach dokładnie taki sam, jak przed przybyciem do gabinetu. Pupinka byłaby co najmniej zaróżowiona i na pewno nieco spuchnięta. Nic takiego nie miało miejsca.

Od opuszczenia gabinetu Eska nie miała biegunki. Mało tego, pierwszą kupkę, wielkości ziarnka grochu zrobiła dopiero dzisiejszej nocy. Czy to możliwe, żeby miała brzydką biegunkę sugerującą jakąś chorobę wirusową tylko w gabinecie? Ani przed, ani po, tylko tam?

Dzisiaj Eska zjadła trochu drobno pokrojonej wątróbki kurzej i zmielone kurze serca. Surowe. Wcinała bardzo chętnie. Chętnie też pije mleczko z proszku. Wygląda na całkiem zdrowe kociątko :) Zupełnie niepotrzebnie kupiłam  4 saszetki probiotyku. Wprawdzie jej to nie zaszkodzi, ale niepotrzebny wydatek.

  • Upvote 1
Posted

Z Twojego Elu opisu, faktycznie moglo tak byc. Nie najlepiej to swiadczy o wetce. Dobrze,ze zabralas Eskę do domu. U Ciebie bedzie jej 100 razy lepiej niż w tym szpitaliku. Najwazniejsze,ze kicia nie jest chora.

  • Like 1
Posted

Niestety prawdziwych wetów jak lekarzy na lekarstwo :/

Dobrze ,że małej nic nie jest i apetyt wrócił :)

Jak będzie potrzebna pomoc w ogłoszeniach to proszę daj mi znać :)

  • Like 1
Posted

A ja naiwnie wierzę, że technik zawalił z braku doświadczenia, a nie tego, że ktoś tutaj chciał oszukać. Może wetka nie jest winna, a koo była luźna ze stresu (stąd brak zapachu).
Dobrze, że Eska ma DT - oby szybciutko wróciła do siebie i zaczęła jeść z apetytem. I oczywiście: oby szybciutko wyfrunęła do siebie.

Ja się pochwalę przy okazji (skoro Eska ma nowe lokum), dzisiaj oglądałam nowe mieszkanie, co zakończyło się podpisaniem umowy. To oznacza, że kończę "przygodę" z mieszkaniem pod jednym dachem z mobbingująco-terroryzującą osobą, a zacznę oddychać :) To znaczy od września, bo tutaj mam umowę do września, a nową zaczynam w tym samym czasie co kończy mi się stara :) . Zapowiada się całkiem sympatycznie, mam wiele wspólnego z właścicielką mieszkania i jednocześnie lokatorką (poza wiekiem). Niestety, ze względu na alergię lokatorów nie mogę mieć zwierzaka (psiaka), ale to tylko niecały rok to dam radę. Zauroczyłam się też okolicą! Tyle zieleni, blisko jeziora, dwóch parków i... wylotówki - ale o dziwo bardzo wygłuszonei jest CISZA! W porównaniu z obecną lokalizacją (tuż przy torach, w betonowym centrum, naprzeciw monopolowego i skupu złomu) to niebo a ziemia ;) Na razie jestem oczarowana, mimo że będę dopłacać 50zł do tego, co obecnie... no ale to nic za cenę spokoju i pokoju :)

Posted
17 minut temu, b-b napisał:

Niestety prawdziwych wetów jak lekarzy na lekarstwo :/

Dobrze ,że małej nic nie jest i apetyt wrócił :)

Jak będzie potrzebna pomoc w ogłoszeniach to proszę daj mi znać :)

Dokładnie tak. Nie ważny zwierzak, tylko kasa, kasa, kasa.

Dziękuję Boguniu, bardzo dziękuję :) jak kocia będzie gotowa do adopcji, to będę cie prosiła o ogłoszenia.

Kochaną Elunię Havankową :) poproszę o tekścik i mam nadzieję, że mi pomoże :)

Posted
1 minutę temu, elik napisał:

Dokładnie tak. Nie ważny zwierzak, tylko kasa, kasa, kasa.

Dziękuję Boguniu, bardzo dziękuję :) jak kocia będzie gotowa do adopcji, to będę cie prosiła o ogłoszenia.

Kochaną Elunię Havankową :) poproszę o tekścik i mam nadzieję, że mi pomoże :)

Nie ma innej opcji. Pomogę z przyjemnością.

  • Like 1
Posted
16 minut temu, Tyś(ka) napisał:

A ja naiwnie wierzę, że technik zawalił z braku doświadczenia, a nie tego, że ktoś tutaj chciał oszukać. Może wetka nie jest winna, a koo była luźna ze stresu (stąd brak zapachu).
Dobrze, że Eska ma DT - oby szybciutko wróciła do siebie i zaczęła jeść z apetytem. I oczywiście: oby szybciutko wyfrunęła do siebie.

Ja się pochwalę przy okazji (skoro Eska ma nowe lokum), dzisiaj oglądałam nowe mieszkanie, co zakończyło się podpisaniem umowy. To oznacza, że kończę "przygodę" z mieszkaniem pod jednym dachem z mobbingująco-terroryzującą osobą, a zacznę oddychać :) To znaczy od września, bo tutaj mam umowę do września, a nową zaczynam w tym samym czasie co kończy mi się stara :) . Zapowiada się całkiem sympatycznie, mam wiele zainteresowań z właścicielką mieszkania i jednocześnie lokatorką (poza wiekiem). Niestety, ze względu na alergię lokatorów nie mogę mieć zwierzaka (psiaka), ale to tylko niecały rok to dam radę. Zauroczyłam się też okolicą! Tyle zieleni, blisko jeziora, dwóch parków i... wylotówki - ale o dziwo bardzo wygłuszonei jest CISZA! W porównaniu z obecną lokalizacją (tuż przy torach, w betonowym centrum, naprzeciw monopolowego i skupu złomu) to niebo a ziemia ;) Na razie jestem oczarowana, mimo że będę dopłacać 50zł do tego, co obecnie... no ale to nic za cenę spokoju i pokoju :)

Tysiu kochana, a ja sądzę, że żadnej biegunki nie było.  Biegunka zostawia widoczne ślady jak zmienione wizualnie okolice odbytu i nie ma możliwości, żeby straszny smród, jak twierdziła wetka, tak nagle się ulotnił. W końcu kicia była w tym gabinecie nie kilka dni, a tylko kilka godzin. Pozostałyby jakieś ślady po biegunce. Na pewno miałaby ubrudzone futerko wokół pupinki, bo tylko kąpiel mogłaby tak doskonale usunąć ślady biegunki, a futerko i pupinka były czyściutkie. Pupinka bielutka, a nie czerwonawa, jak to po biegunce. Przed i po pobycie w gabinecie nie robiła żadnej kupki, a w gabinecie była biegunka i to taka, że zachodziło podejrzenie o jakąś chorobę wirusową.

Co do winy technika, to musiała powiedzieć, bo co miała badać, jak biegunki nie było? Biegunka w gabinecie z pewnością nie pierwszy raz się zdarzyła i technik doskonale wie, co w takich przypadkach powinien zrobić.

Tysiu ja ufam ludziom, ale jeśli zapala mi się w głowie czerwone światełko, to zaczynam analizować pod kątem wiarygodności to, co ktoś do mnie mówi .

Cieszę się razem z Tobą i gratuluję Ci zmiany lokum na lepszy :)  Życie pod jednym dachem z osobą toksyczną to koszmar.  Zmieniłaś tylko lokum, czy także, jak mi się zdaje, miasto?

Posted

Masz rację, elik - to bardzo wątpliwe, że tutaj nie było oszustwa. Niemniej jenak, dobrze że kiciula już jest w  bezpiecznym miejscu.

Tak, masz rację - zmieniam i miasto :) 

Posted
1 minutę temu, Tyś(ka) napisał:

Masz rację, elik - to bardzo wątpliwe, że tutaj nie było oszustwa. Niemniej jenak, dobrze że kiciula już jest w  bezpiecznym miejscu.

Tak, masz rację - zmieniam i miasto :) 

Wetka pewnie liczyła na to, że jak powie, że kicia ma biegunkę, to ja zostawię, tak jak pierwotnie zadecydowałam. Mała będzie leżeć, nic  nie trzeba będzie przy niej robić a kasę będzie można zainkasować, jak za leczenie biegunki.

Zazdraszczam zmian :)

Posted

Witajcie w czarny jeszcze świt (a nie tak dawno o 4 rano nie trzeba było zapalać światła). Chyba jest dość pochmurno, ale to tylko chyba. Tylko deszczu nie było i nie ma. Ma być dość ciepło a ja po południu mam wyjazd do lekarza n(bardzo nie lubię ruszać się gdziekolwiek właśnie w tej porze, ale  tym razem to siła wyższa, porobiłam wszystkie badania i trzeba je pokazać lekarzowi żeby się nie obraził i za rok wystawi ł kolejne skierowania).

Cudna kotka, na FB tez już widoczna. Niech trzyma się zdrowo i nie korzysta więcej z pomocy weterynarza.

A tak przy okazji i dla przypomnienia Elik - rozglądałaś się za rehabilitacją? Czas mija bardzo szybko.

Udanego dnia życzymy wszystkim.

Swoją drogą Tyska - jesteś extra wojażerem. dla mnie jakakolwiek zmiana miejsca zamieszkania jest ogromną traumą. Mam nadzieję,  że już mnie nie czeka.

Posted
6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witajcie w czarny jeszcze świt (a nie tak dawno o 4 rano nie trzeba było zapalać światła). Chyba jest dość pochmurno, ale to tylko chyba. Tylko deszczu nie było i nie ma. Ma być dość ciepło a ja po południu mam wyjazd do lekarza n(bardzo nie lubię ruszać się gdziekolwiek właśnie w tej porze, ale  tym razem to siła wyższa, porobiłam wszystkie badania i trzeba je pokazać lekarzowi żeby się nie obraził i za rok wystawi ł kolejne skierowania).

A u nas od rana deszczyk rosi, jakby go ktoś z atomizera rozpylał :) Niby deszczu nie ma, a człek ze spaceru wraca mokry.

Szczerze podziwiam i zazdroszczę konsekwencji w przeprowadzaniu badań. Ja na ten przykład, gdy mi coś bardzo dolega, to wreszcie ruszam do lekarza, ale jak ból zelży, to zapominam o terminach. Wiem, że to bardzo niepoważne, ale nic na to nie poradzę. Taka byłam od zawsze. Inna sprawa, że zawsze nic mi nie dolegało poza grypą. To się zmieniło, a moje podejście do lematu leczenia pozostało. Niestety.

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

A tak przy okazji i dla przypomnienia Elik - rozglądałaś się za rehabilitacją? Czas mija bardzo szybko. 

Dzięki Nesiu za przypomnienie, ale...

Ręka już trochu rozruszana, mogę nią ruszać prawie całkiem swobodnie,  a problemów nowych cała masa.

Posted
3 minuty temu, elik napisał:

Taka byłam od zawsze. Inna sprawa, że zawsze nic mi nie dolegało poza grypą. To się zmieniło, a moje podejście do lematu leczenia pozostało. Niestety.

Czas najwyższy zmienić, mniej przykrych niespodzianek. A co z rehabilitacją?

Ja tam dziś znów pojechałam na targ po wędzone kości, głównie dla sąsiada. Moje też już kończą dzisiejszy przydział. Szybko im poszło, ale sąsiad jest dużo, dużo lepszy. A dla niego zawsze wybieram te największe, swoim muszę rąbać na kawałki.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...