Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

9 godzin temu, Nesiowata napisał:

Pusto robi się u Benity. 

Witamy wszystkich w pogodną sobotę, życzymy spokojnego odpoczynku i jak najwięcej zdrowia. Oby to był udany dzień.

Życzymy wszystkim spokojnego dnia i jak najwięcej odpoczynku. Ja zaraz zbieram się na targ  kontynuować cotygodniową tradycję. Dziś nie mam zamiaru spacerować i oglądać ceny, szkoda czasu i zdrowia.

Zdrówka wszystkim.

Nesiu, pusto???? A Ty,  a Tysia,  a Isiak,  a b-b,  a Nadziejka,  że już o sobie nie wspomnę,  to pusto???  No tłoku to tu nie ma, ale myślę, że to dobrze :)

Ja miałam dzisiaj gospodarcze przedpołudnie, a właściwie to i po południe także. Zaledwie pół godziny temu skończyłam wykonywanie prac domowych. Dość dużo czasu zabrało mi przygotowanie kapuśniaku na dzisiejszy obiad. Kapuśniak, niby przaśne danie, a jednak wymaga sporo czynności. Bo to kapuchę odpowiednio pokroić, osobno mięcho ugotować, pokroić, osobno ziemniaczki ugotować uprzednio je pokroiwszy. Suma summarum, łącznie z ostatecznym  gotowaniem zajęło mi około 2 godziny. Ale za to będzie wyżerka na 3 dni :)  Lubię kapuśniak oj lubię. Taki mocno kwaskowy.

Wczoraj byłam na wizycie PA dla zamojskiej suni. Biedactwo całe swoje dotychczasowe życie spędziła przy budzie na łańcuchu, na wydeptanej ziemi, rodząc co cieczkę :( Z tego psiego piekła, trafi do psiego raju. Super warunki, wspaniali ludzie, wielki ogrodzony teren, psia koleżanka.   Sama chciałabym tak mieszkać :) Choć to nie moja sunia, bardzo się cieszę, że tak wspaniale trafi. A ja martwię się o Fado. Biedny psiak :(

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Isiak napisał:

Witam Beniowy Fanclub :)

U nas rankiem przeszła ulewa, ale teraz już śladu nie ma, nawet kałuże powysychały. Też wybieram się na targ, kalarepy mi się zachciało.

A u nas padało i to dobrze, bo spokojnie i dość długo. Wszystko miało szansę wsiąknąć w glebę, ale i tak widać, że nadal sucho :(

Link to comment
Share on other sites

38 minut temu, Nesiowata napisał:

Rzeczywiście  z Fado zrobiło się nieciekawie. Trudna sprawa, trudny pies.

A sunia szczęściara.

Taki biedak.  Chciałoby się dla niego jak najlepiej, cóż z tergo,. kiedy on ma inne plany  :(

A sunia tak, będzie miała super. Po takiej niedoli wspaniałe warunki.

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, elik napisał:

A u nas padało i to dobrze, bo spokojnie i dość długo. Wszystko miało szansę wsiąknąć w glebę, ale i tak widać, że nadal sucho :(

U nas też dzisiaj popadało 12 litrów na m kwadratowy. 

Niby dużo ale ii u nas widać ,że takie opady mogłyby być częściej bo ziemia spragniona wody.

Pozdrowienia zostawiam :)

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, elik napisał:

A u nas padało i to dobrze, bo spokojnie i dość długo. Wszystko miało szansę wsiąknąć w glebę, ale i tak widać, że nadal sucho :(

Naprawdę macie szczęście, u nas spadło parę kropel i to wszystko. Chyba w nocy coś też kapnęło bo coś tam widać. Ale to wszystko kropla w morzu potrzeb. Tylko Lala nie była dziś zachwycona koniecznością wyjścia za drzwi, nawet pokazała mi ząbki. Dopiero kiedy wzięłam do ręki smycz to łaskawie wymaszerowała. Przykucnęła i zaraz w tył zwrot. Śniadania jeść nie chce, poszła na nowo spać. Tyle, że teraz zaszyła się brata żebym przypadkiem znów czegoś od niej nie chciała. Zje później kiedy sama zacznie szukać jedzenia.

Wczoraj usłyszałam od sąsiadów, że mam "oczyścić" od strony drogi ich krzak porzeczkoagrestu. urwałam trochę na kompot, ale trzeba będzie zabrać się za resztę. A to dłubanina, której bardzo nie lubię. Podzielę sobie na rat. Może przydałoby się trochę dżemu, ale to skubanie ...

Życzymy wszystkim udanego dnia i jak najwięcej wypoczynku.

Link to comment
Share on other sites

Podobny obraz
Witajcie stokrotki
 ja wczora wrocilam ledwie
 tak umeczon z paskudnej robotki
 o 20 wieczor
 ze nawet sil nie mialam na cokolwiek i w ubraniu padlam ...wstalam w nocy
 i wtedy dopiero jakies gotowanko , spacereczek dosc dlugi
 i  troszke prac kuchennych jeszcze poczynilam
 dzis tez do ...robotky ...ale ale dobrze ze jest
 boc jak ostatalm bez niczego troszku temu
 to byl dopiero koszmar ...
 spokojnoci Wam zasylam wszelkuskiej
 lapenkom i ludenkom
mopdl;e o Fadunia modle dzien i noc
i raduje ze agaci sie udalo u Jamora
 choc tam ceny ogrom
 ale ale zycie zycie Faduniowe
  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, b-b napisał:

U nas też dzisiaj popadało 12 litrów na m kwadratowy. 

Niby dużo ale ii u nas widać ,że takie opady mogłyby być częściej bo ziemia spragniona wody.

Pozdrowienia zostawiam :)

 

2 godziny temu, Nesiowata napisał:

Naprawdę macie szczęście, u nas spadło parę kropel i to wszystko. Chyba w nocy coś też kapnęło bo coś tam widać. Ale to wszystko kropla w morzu potrzeb. Tylko Lala nie była dziś zachwycona koniecznością wyjścia za drzwi, nawet pokazała mi ząbki. Dopiero kiedy wzięłam do ręki smycz to łaskawie wymaszerowała. Przykucnęła i zaraz w tył zwrot. Śniadania jeść nie chce, poszła na nowo spać. Tyle, że teraz zaszyła się brata żebym przypadkiem znów czegoś od niej nie chciała. Zje później kiedy sama zacznie szukać jedzenia.

Wczoraj usłyszałam od sąsiadów, że mam "oczyścić" od strony drogi ich krzak porzeczkoagrestu. urwałam trochę na kompot, ale trzeba będzie zabrać się za resztę. A to dłubanina, której bardzo nie lubię. Podzielę sobie na rat. Może przydałoby się trochę dżemu, ale to skubanie ...

Życzymy wszystkim udanego dnia i jak najwięcej wypoczynku.

A u nas padało prawie całą noc. Achaaa  :) Wieczorem trochu pogrzmiało, ale gdzieś w oddali, jednak na tyle było słychać, że musiałam włączyć psiakom uspakajającą muzykę. To naprawdę działa :)

Ranek pochmurny i deszcz wisi na włosku. Chyba trzeba będzie jechać na Mszę samochodem. Rowerami byłoby zbyt ryzykowne.

Maliny bez odpowiedniej ilości wody nie są tak smaczne i tak aromatyczne, jak były w latach poprzednich, gdy niebo nie skąpiło deszczu. Mąż podlewa je bardzo intensywnie, ale widocznie to i tak za mało. Zastanawiam się czy warto robić w tym roku sok i dżem z malin. Zobaczymy. Może następne miesiące będą bardziej bogate w opady.

Moje psiaki nie narzekają na brak apetytu. Z misek znika, aż miło patrzeć.

Brak biednego Migotka znowu zaczął przychodzić do stołówki i sypialni. Pojawił się znowu kilka dni temu, a nie widziałam go od wypuszczenia go po kastracji. Podobno był  widywany w rejonie domku mojej znajomej Bożenki, która też działa na rzecz dzikich kotków. Jest chudziutki :(  Muszę go odżywić przed zimą, żeby miał siły ją przetrwać.

Link to comment
Share on other sites

Juz otwieramy! Cudenka bizu od Cioci Nesiowatej i Nadziejkowo dla biedusnych serduszeczek do29 lipca g24.00,Zapraszamy sercem calym Dobreduszenki

Podobny obraz Nasza Cudna Nesiowata Ciocia i Nadziejeczkowo
                                              zapraszamy serduchem
                      dla Belluni    dla Jogusia    dla Mamunki z 4 ka dzidzi
Link to comment
Share on other sites

No i mamy nowy tydzień, czas leci nieubłaganie do przodu. Oby tylko był spokojny, bez żadnych niespodzianek (oczywiście tych nieprzyjemnych).

Życzymy wszystkim jak najwięcej zdrowia, jak najmniej kłopotów i sprzyjającej pogody.

A ja zaraz wracam do łóżka, bo jednak trochę jeszcze wcześnie.

Link to comment
Share on other sites

Mój tydzień na pewno będzie bez niespodzianek,  ale za to pracowity. Bazarek zakończony więc multum pracy z p;odliczaniem, pakowaniem i wysyłaniem. Ale to normalka :)

Wczorajszy dzień był mokry, padało co chwilę, ale deszcz potrzebny więc nic nie mówię :)

Jutro jedziemy do kraka i wrócimy dopiero w piątek rano więc muszę się spieszyć z rozliczeniem bazarku i pakowaniem.

Już mam fanty na następny. Biedaki potrzebują kasy.

Miłego tygodnia i spokojnego.

Link to comment
Share on other sites

A ja przywitam się szybko i zaraz znikam - rano mam 2 wizyty u lekarzy. Dobrze, że rano. Muszę jeszcze w drodze powrotnej kupić wiązankę  na jutrzejszy pogrzeb sąsiada.

A tak w ogóle to bardzo się cieszę, - czwartek przylatuje moje chrześnica z synem. Wprawdzie tylko na 3 dni, ale nie widziałam jej już 3 lata. Wstępnie umówiłyśmy się na piątek, chociaż kilka godzin będzie dla mnie. Małego w realu widziałam chyba 5 lat temu. Szkoda, że nie zabiera ze sobą również córki którą znam jedynie ze zdjęć i filmików, ale to chłopcu chciała pokazać choć trochę Polski. Córka ma dopiero 2,5 roku i byłaby rzeczywiście  przeszkodą w tej sytuacji. Mieszkają na stałe w Wiedniu, urlopy spędzają u dziadków w Portugalii i na Polskę brak czasu. Pozostają telefony i Skype. Ja, niestety, nie mogę nawet marzyć aby wybrać się do nich ze względu na posiadany inwentarz. Nie mam kogo zostawić "na gospodarstwie". Czasem tak układa się życie. Obiecałam na jej ślubie, że będę w Austrii kiedy jej brat będzie się żenił. Ale Michałowi ani to w głowie choć lata pędzą. A ja cały czas myślę jak mogłabym tę obietnicę zrealizować w obecnej sytuacji i dotąd nic nie wymyśliłam.

Trzymajcie się zdrowo!

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, b-b napisał:

Wpadam zostawić znowu pozdrowienia :)

Ja też tylko wpadam, bo dzisiaj jedziemy do kraka (wracamy w piątek) i chciałam jeszcze zobaczyć czy ktoś przysłał adres na bazarek.

Biorę z sobą laptop  więc będę obecna :)

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, Nesiowata napisał:

- rano mam 2 wizyty u lekarzy.

I jak wypadły? Pozytywnie?

Moi bliscy na szczęście wszyscy mieszkają w kraju. Co prawda bratanek w ubiegłym roku ożenił się z Włoszką,  byłam na ich ślubie i weselu, ale mieszkają w Polsce. Jednak to, że wszyscy mieszkają w kraju wcale nie oznacza, że często się widujemy :(  Wszyscy są zapracowani łącznie z moim bratem, chociaż jest starszy ode mnie, a ja już spory kawał czasu jestem na emeryturze. Prawdę powiedziawszy, to ja też właściwie nie mam wolnego czasu. Ciągle mi go brakuje :(  Mojego chrześniaka widziałam przeszło rok temu w Katanii, na ślubie jego brata. Smutne to. Oboje mieszkamy w Polsce, a widzieliśmy się rok temu we Włoszech :(

Dzisiaj znowu miałam przygodę z kluczami. Przyjechaliśmy do kraka z kilku powodów, m.in.ponieważ Alfik miał dzisiaj o 13-tej termin strzyżenia. Wcześniej pojechaliśmy z mężem coś załatwić. Potem ja do domu, żeby zaprowadzić Alfika do fryzjera, a mąż pojechał jeszcze coś załatwić. Stoję pod drzwiami i szukam klucza. Nagle olśnienie - klucz jest w szafie w mieszkaniu, a ja pod drzwiami. Dzwonię do męża, żeby już nigdzie nie jechał tylko wracał szybko do domu. Na termin strzyżenia czekaliśmy miesiąc. Jeśli teraz nie zdążymy, to będziemy czekać kolejny miesiąc, albo i dłużej, bo latem są dłuższe terminy. Ale oczywiście słyszę - abonent chwilowo niedostępny. Zawsze to słyszę, gdy potrzebuję pilnie skontaktować się z mężem. Wrrrr. Pędem do fryzjera. Na szczęście jest to w bliskim sąsiedztwie, w pawilonie obok naszego bloku. Może uda się przełożyć termin na późniejszą godzinę. Niestety. Terminarz gęsto zajęty. Strzyżenie jedno po drugim. I znowu olśnienie 345311844_pomys.jpg.99a31d2bd1d90616491190cec5c202e8.jpg  przecież mamy zapasowy klucz u sąsiadki :) Lecę na złamanie karku. Czy sąsiadka jest w domu? Na szczęście jest :)   Co za ulga. Jutro zrobię zdjęcie i pokaże Wam świeżo ostrzyżonego Alfika :)

 

dobranoc.jpg.795966bf7819b0a0a515c4c77b00e4bc.jpg

Link to comment
Share on other sites

Po lekarzach wszystko w porządku, następne spotkanie za 3 m-ce.

Dzieciaki mojego brata to właściwie najbliższa mi żyjąca rodzina. Niestety - obydwoje od bardzo dawna mieszkają w Austrii. Takie życie.

A tak swoją drogą - im człowiek starszy tym bardziej nie chce mu się gdziekolwiek ruszać. 

 

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, Nesiowata napisał:

A tak swoją drogą - im człowiek starszy tym bardziej nie chce mu się gdziekolwiek ruszać. 

No właśnie i z tego powodu tak rzadko się widujemy. Młodzi nie maj e czasu, a nam nie chce się ruszać, no chyba, że już całkiem nie wypada nie być.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

Po lekarzach wszystko w porządku, następne spotkanie za 3 m-ce.

Dzieciaki mojego brata to właściwie najbliższa mi żyjąca rodzina. Niestety - obydwoje od bardzo dawna mieszkają w Austrii. Takie życie.

A tak swoją drogą - im człowiek starszy tym bardziej nie chce mu się gdziekolwiek ruszać. 

 

Znalezione obrazy dla zapytania gify misie szare tedi
Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich w pochmurny środowy poranek Wczoraj przed wieczorem padało dwa razy. Nie były to żadne ulewy, ale jednak padało. Trochę deszczu  musiało też spaść  w nocy  bo nadal są ślady. Aż dziwne (akurat w przerwie między jednym deszczem a drugim)  że bez żadnych zahamowań biegała po mokrej trawie. A z drzew też jeszcze spadały krople i było dobrze.

Dziś czeka mnie pogrzeb sąsiada. Wprawdzie dla niego ta śmierć była wybawieniem ale mimo wszystko żal. Niewiele już pozostało osób, które pamiętam od dzieciństwa.Był bardzo silny - pokonał sprawy onkologiczne i nawet raz sepsę. Ale przy drugiej już nie miał szans. No, ale to pokolenie starych już ludzi, oni faktycznie potrafią walczyć  do końca i mają do tego siły. 

Trzymajcie się zdrowo.

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich w pochmurny środowy poranek Wczoraj przed wieczorem padało dwa razy. Nie były to żadne ulewy, ale jednak padało. Trochę deszczu  musiało też spaść  w nocy  bo nadal są ślady. Aż dziwne (akurat w przerwie między jednym deszczem a drugim)  że bez żadnych zahamowań biegała po mokrej trawie. A z drzew też jeszcze spadały krople i było dobrze.

Dziś czeka mnie pogrzeb sąsiada. Wprawdzie dla niego ta śmierć była wybawieniem ale mimo wszystko żal. Niewiele już pozostało osób, które pamiętam od dzieciństwa.Był bardzo silny - pokonał sprawy onkologiczne i nawet raz sepsę. Ale przy drugiej już nie miał szans. No, ale to pokolenie starych już ludzi, oni faktycznie potrafią walczyć  do końca i mają do tego siły. 

Trzymajcie się zdrowo.

Uczestnictwo w pogrzebie, to smutny obowiązek. Współczuję. Nawet jeśli nie jesteśmy szczególnie blisko z osobą, którą odprowadzamy na miejsce spoczynku,  zawsze jest to mocne przeżycie, powodujące głębokie refleksje.

To prawda, kolejne pokolenia są coraz słabsze, choć wydawać by się mogło, że powinno być odwrotnie.

Ja dzisiaj poszłam w Twoje ślady Nesiowata :)  Po wykonaniu porannych obowiązków postanowiłam się jeszcze przez chwilkę przespać. Wczoraj zasiedziałam się przy kompie i poszłam spać dobrze po północy. Położyłam się na chwilkę, trochu po siódmej. Ta chwilka trwała do 10:57. No jednak zaległości w spaniu dały o sobie znać.

W kraku dzisiaj od rana pochmurno i wietrznie. Rano o 6:00 było tylko 12 stopni  394521488_przeraony.jpg.eaa5226cf0bf6d62f5315b59cc0124d0.jpg    Po tych afrykańskich upałach to szok! 

Po tylu przemianach na wielu płaszczyznach można byłoby sądzić, że dzisiaj praca jest szanowana, wykonywana należycie. Dzisiaj stwierdziłam, że tak nie jest. Jest dokładnie tak, jak było.  Kiedyś obserwowałam przez okno, jak 5 pracowników układało nowe krawężniki wzdłuż chodnika. Jeden mini koparką robił rów pod położenie krawężników, 2 układało krawężniki w wykonanym rowku, a dwóch stało z założonymi rękami i obserwowało działania kolegów. Prędkość z jaką układali te krawężniki, ilość pracowników + drogi w eksploatacji sprzęt powodowały, że koszt ułożenia tych krawężników był ogromny. Dzisiaj już nie pamiętam konkretnej kwoty, jaką wówczas wyliczyłam, ale wiem, że była to niemal astronomiczna kwota. Oczywiście godzinę pracy koparki wzięłam z głowy, ale nie zakładałam jakiejś bardzo dużej kwoty.

Dzisiaj, będąc ba spacerze z psami, widziałam podobny obrazek. 7 pracowników układało te duże ażurowe kostki brukowe wzdłuż płotu koło przedszkola. Dotychczas był tam trawnik i rodzice odwożący dzieci do przedszkole, w czasie deszczu, mieli problemy z wyjechaniem z tego trawnika. Wśród pracujących obowiązywała ścisła specjalizacja. Jeden pracownik był wyspecjalizowany w kierowaniu wielkim wielofunkcyjnym pojazdem. Gdy była potrzeba, dowoził tym pojazdem palety z kostkami. Potem przyglądał się, jak robię pozostali. Dwóch było przeznaczonych do podrzucania żwiru, czy gresu, żeby ułożyć na nim kostkę, dwóch równało położony żwir, dwóch układało kostkę, na wyrównanym przez innych żwirze, a dwóch chyba czekało na swoją kolej. Pewnie mają ugniatać położoną kostkę lub robić coś innego przewidzianego w technologii układania kostki ażurowej. Baaaardzo szanowali swoją pracę. Żaden nie pohańbił się robiąc co innego niż to, do czego był przeznaczony. Ciekawa jestem ile wyniesie koszt położenia tej kostki na sporym odcinku.

Miłej środy kochani :)

531402035_dobregodnia.jpg.d15559f74b9994458970146d6cec6cf4.jpg

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...