Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

12 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witamy wszystkich w chłodnawy poranek, powoli sprawdzają się prognozy.  Jest całkiem, całkiem przyjemnie. Nawet spałam dziś dużo dłużej, choć  obudziłam się przed 4 i wypuściłam psy. Ale zaraz położyłam się na nowo i spałam do 5.30. A zdarza mi się to rzadko. Widać było mi potrzebne. Dostałam trochę większych ogórków i w końcu dziś muszę je zrobić. Ale przyznaję - zbytniej ochoty to ja na to nie mam. No, ale nie można nic zmarnować, zwłaszcza w tym roku. 

Trzeba więc brać się za robotę.Tym bardziej, że sąsiadka podobno już zrobiła swoje zapasy a ogórki miewają się zupełnie dobrze.

Elik - życzę powodzenia, może jednak uda się. 

U nas od rana jest chłodny i deszczowy dzień. Dobrze, że opady zaczęły się spokojnie. Nie obyło się jednak bez ulewnego deszczu i to w czasie, gdy mąż wracał z zakupów na rowerze. Na szczęście lunęło, jak z wiadra, gdy mąż akurat był w sklepie. Przeczekał nawałnicę i prawie suchy, z naciskiem na prawie, wrócił do domu. Nie musiałby się tak narażać, gdybyśmy nie zapomnieli kupić kilku drobiazgów, w tym soli, gdy wracaliśmy do domu po konsultacjach m.in. z prawnikiem.  Wyjechaliśmy o godz. 9-tej, a wróciliśmy skołowani o 14-tej  :(  Widoki na pozytywne załatwienie sprawy niestety marne, chyba że firma stanie na wysokości zadania i z własnej woli wypłaci za pozostały do końca umowy czas nie świadczenia usług. Jeśli nie zechcą sami wypłacić, to pozostaje droga sądowa, ale prawdopodobnie nawet, gdy wygram, odzyskanie pieniędzy będzie wątpliwe. Czy w tej sytuacji mam zdecydować się na drogę sądową, co będzie się wiązało z kosztami?

Oprócz poniesionej straty finansowej, psychicznie czuję się paskudnie. Jak to możliwe, żeby w państwie niby prawa, ludzie byli  oszukiwani i nie było sposobu na takich cwaniaków.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tyś(ka) napisał:

To może warto Pani zaproponować innego kociaka niż Eskę skoro dla kici ważne są te rozmowy? Głusi nie różnią się od nas niczym, wręcz bywają wrażliwsi ze względu na swoje doświadczenia izolacji i stygmatyzowania.
 

Warto byłoby zaproponować, skoro tyle kociaków poszukuje domu, tylko jak to zrobić,  skoro z panią nie można porozmawiać.

1 godzinę temu, Tyś(ka) napisał:

Straszne, elik - wciąż myślę czy uda Ci się coś załatwić z tą firmą :(

Jak będziesz mieć chwilkę to zajrzyj proszę na wątek Arusia, w końcu uporałam się z ogłoszeniem.

Niestety co do firmy tracę nadzieję na jakieś sensowne rozwiązanie problemu.

Dzięki. Zaraz zaglądnę do Arusia :)

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, elik napisał:

Warto byłoby zaproponować, skoro tyle kociaków poszukuje domu, tylko jak to zrobić,  skoro z panią nie można porozmawiać.

Niestety co do firmy tracę nadzieję na jakieś sensowne rozwiązanie problemu.

Dzięki. Zaraz zaglądnę do Arusia :)

Ależ można - teraz np. mailowo. Poza tym można zapytać panią czy w jej środowisku jest osoba słysząca znająca PJM - może z kimś takim mieszkaalbo ma znajomych słyszących ;) Zawsze taka osoba może towarzyszyć na wizycie. Nie zamykałabym się na inność. A jak już miałabym obiekcje to bym wprost komuś napisała, że ode mnie kotka nie dostanie bo mam obawy związane z komunikacją, a dla mnie ważny jest kontakt z właścicielem adopcyjniaka, żeby uszanować kogoś. Może Tola akurat jakiegoś kociaka miałaby.

:( Właśnie przeczytałam. elik, pewnie oszukanych jest więcej - może zebrać się i nagłośnić sprawę medialnie?


Przepraszam, że tyle to trwało.

Link to comment
Share on other sites

11 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Ależ można - teraz np. mailowo. Poza tym można zapytać panią czy w jej środowisku jest osoba słysząca znająca PJM - może z kimś takim mieszkaalbo ma znajomych słyszących ;) Zawsze taka osoba może towarzyszyć na wizycie. Nie zamykałabym się na inność. A jak już miałabym obiekcje to bym wprost komuś napisała, że ode mnie kotka nie dostanie bo mam obawy związane z komunikacją, a dla mnie ważny jest kontakt z właścicielem adopcyjniaka, żeby uszanować kogoś. Może Tola akurat jakiegoś kociaka miałaby.

:( Właśnie przeczytałam. elik, pewnie oszukanych jest więcej - może zebrać się i nagłośnić sprawę medialnie?


Przepraszam, że tyle to trwało.

Tysiu, nie mam siły i czasu na pertraktacje pisemne. Za dużo tego wszystkiego :(  To co robię na dogo to jedna któraś tam, tego co robię ogólnie. Ja już kompletnie nie mam czasu dla siebie, na swoje potrzeby, nie mówiąc o wypoczynku :( Ja się chyba powoli normalnie wyczerpuję, jak nadmiernie używany akumulator :(

Gdyby ktoś w moim imieniu podjął dialog z Panią, nie miałabym  nic przeciwko.

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, elik napisał:

Tysiu, nie mam siły i czasu na pertraktacje pisemne. Za dużo tego wszystkiego :(  To co robię na dogo to jedna któraś tam, tego co robię ogólnie. Ja już kompletnie nie mam czasu dla siebie, na swoje potrzeby, nie mówiąc o wypoczynku :( Ja się chyba powoli normalnie wyczerpuję, jak nadmiernie używany akumulator :(

Elik - przystopuj trochę. Ze względu na własne zdrowie.  Akumulator będzie pracował długo ,ale musi być doładowywany. Inaczej padnie na amen.

A pisać zawsze warto, to już nie jest tak wielki wysiłek. Może na FB znalazłabyś ludzi, którzy są w podobnej sytuacji? Razem łatwiej. A odpuszczanie jedynie utwierdza ich w tym, że jest to odpowiednia droga do wyciągania pieniędzy zwłaszcza od starszych ludzi.

Za późno na zerwanie umowy. Więc zaczęłam jej załatwiać wizyty u kolejnych lekarzy. Trochę ich było, to prawda. Ale zaczęła tracić siły, a wizyty w różnych miejscach Warszawy. Było jej coraz trudniej, a w końcu powiedziałam,że mam jej dać spokój. Pieniądze wyrzucone w błoto, umarła przed upływem końca umowy. a wystarczyło wspomnieć choć słowem, że wybiera się na takie spotkanie. Ale po co - ona przecież wszystko wie.

Tak samo załatwiła mnie ze zmianą operatora telefonu. I też siedziała cicho dopóki nie dostałam do ręki rachunku do zapłacenia. Nie wiem co jej nawciskali, ale zapłaciła ponad 200 zł za zerwanie umowy. Ta sama firma próbowała i ze mną swoich sztuczek. Przy okazji usłyszeli co myślę o ich metodach. Nic z tego nie wyszło, ale przynajmniej mnie ulżyło. A już wcześniej miałam u niej problem z abonamentem na echo serca przez telefon. Wcisnęli jej takie cudo z Zabrza.  na szczęście w tym przypadku sama to powiedziała jeszcze nim odebrała urządzenie. A taka usługę znalazłam jej w Warszawie, za dużo niższą cenę. Zadzwoniłam do Zabrza z informacją o odstąpieniu od ustnej umowy (na szczęście nic jeszcze nie było podpisane) i prośbą o mnie wysyłanie umowy i urządzenia. Nie powiem - nie była to przyjemna rozmowa. Pani była niezbyt uprzejma, zwłaszcza kiedy jej powiedziałam, że takie usługi w innych firmach są o połowę tańsze. No, ale udało się. Ale doskonale wiem, że starszym ludziom wciska się taki kit, że włosy stają dęba na głowie.

A przy okazji - czy oglądacie pieśni śpiewane  na rocznice Powstania Warszawskiego? Zawsze na to czekam, Teraz nic takiego nie ma, dzieci i młodzież nic takiego nie interesuje. Bardzo to bolesne. Dobrze chociaż, że  raz w roku są takie spotkania. I są tam dzieci, młodzież.

Oj, rozpisałam się jak diabli. Czas dać jedzenie  psiakom. 

Trzymajcie się zdrowo i pomyślcie o wypoczynku.

 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Kochana Nesiowata, dzi ęki za radę. Może faktycznie dobrze byłoby gdybym znalazła więcej osób  oszukanych przez tą firmę.

Nie jest tak jakie podajesz przykłady, bo przez pierwsze 2 lata byłam zadowolona. Coś musiało się stać, że teraz tak jest.

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, elik napisał:

Nie jest tak jakie podajesz przykłady, bo przez pierwsze 2 lata byłam zadowolona. Coś musiało się stać, że teraz tak jest.

Ciotka tez była zadowolona, dopóki jeszcze miała siłę chodzić po całej Warszawie. Ale chodziło mi o to, że takie firmy wciskają ludziom wszystko i to za porządne pieniądze. Idzie im to całkiem nieźle, pieniądze są od razu (i to przyzwoite), a później - jakoś to będzie. Część ludzi nie  doczeka końca umowy i to już czysty zysk.

Coraz później jest widno, ciężko mi się do tego przyzwyczaić. I jeszcze chłodne poranki do kompletu.

Powoli czas zbierać się po zakupy.  Nie czuję się  zbyt komfortowo  bo wczoraj sprzątnęłam końcówkę drewna, które dosychało. Niby nie było tego zbyt wiele , ale czuję tę pracę w kościach jak diabli. Ciężki będzie dzisiejszy dzień.

Przyjemnego dnia wszystkim życzę.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Nesiowata napisał:

Ciotka tez była zadowolona, dopóki jeszcze miała siłę chodzić po całej Warszawie. Ale chodziło mi o to, że takie firmy wciskają ludziom wszystko i to za porządne pieniądze. Idzie im to całkiem nieźle, pieniądze są od razu (i to przyzwoite), a później - jakoś to będzie. Część ludzi nie  doczeka końca umowy i to już czysty zysk.

Coraz później jest widno, ciężko mi się do tego przyzwyczaić. I jeszcze chłodne poranki do kompletu.

Powoli czas zbierać się po zakupy.  Nie czuję się  zbyt komfortowo  bo wczoraj sprzątnęłam końcówkę drewna, które dosychało. Niby nie było tego zbyt wiele , ale czuję tę pracę w kościach jak diabli. Ciężki będzie dzisiejszy dzień.

Przyjemnego dnia wszystkim życzę.

W tej firmie miałam  możliwość wyboru miejsca wizyty. Naprawdę przez 2 lata byłam zadowolona. Miałam wizyty do specjalistów bardzo szybko i w wybranej lokalizacji. Nie jestem starszą panią, której można  wciskać kit. Też znam sztuczki telemarketerów i różnych firm żerujących na naiwności ludzkiej. Nie tylko starszych ludzi. Wszelkie próby umówienia mnie na spotkania kończę przed czasem krótkim  - Nie jestem zainteresowana-  Słyszę jeszcze jakieś słowa, ale po prostu wyłączam się. Myślę, że to powinno być zakazane prawnie. To jest naruszanie mojej prywatności, wchodzenie do mojego domu bez pytania. Nie wolno wysyłać reklam e-mailem bez zgody adresata i także powinno być zabronione nękanie telefoniczne.

Też zauważam, że coraz dłużej jest ciemno i ciężko się wstaje z tego powodu. A od Anki, zimne wieczory i ranki. Niestety.

Obie miałyśmy wczoraj pracowity dzień. My z mężem praliśmy olbrzymi wełniany koc. Nie uznaję  czyszczenia chemicznego. Jest to tylko starcie brudu z powierzchni materiału i wciśnięcie go głębiej, pomiędzy włókna. Jeśli czegoś nie można prać w wodzie, to tego nie kupuję. Deptaliśmy go w plastikowej piaskownicy w wodzie z płynem do prania wełny z lanoliną. Płukaliśmy w trzech wodach, a ostatnia z lanoliną. wieszaliśmy go we dwoje - jedne osoba nie była w stanie udźwignąć go - na bramie wjazdowej na obrusie foliowym. Pięknie wygląda, odzyskał kolory, ale to była katorżnicza praca! Do dzisiaj schnie na metalowym drągu pod wiatą, żeby mu słońce nie dopiekło, albo deszcz na nowo nie zmoczył. Kolejne pranie za rok.

Czeka nas pranie jeszcze jednego koca wełnianego też dużego, ale już nie tak, jak tamten wczorajszy.

Link to comment
Share on other sites

21 godzin temu, elik napisał:

My z mężem praliśmy olbrzymi wełniany koc. Nie uznaję  czyszczenia chemicznego. Jest to tylko starcie brudu z powierzchni materiału i wciśnięcie go głębiej, pomiędzy włókna. Jeśli czegoś nie można prać w wodzie, to tego nie kupuję. Deptaliśmy go w plastikowej piaskownicy w wodzie z płynem do prania wełny z lanoliną. Płukaliśmy w trzech wodach, a ostatnia z lanoliną. wieszaliśmy go we dwoje - jedne osoba nie była w stanie udźwignąć go - na bramie wjazdowej na obrusie foliowym. Pięknie wygląda, odzyskał kolory, ale to była katorżnicza praca! Do dzisiaj schnie na metalowym drągu pod wiatą, żeby mu słońce nie dopiekło, albo deszcz na nowo nie zmoczył. Kolejne pranie za rok.

Fakt - ciężka praca. Nie zazdroszczę. Ale za to jaki efekt!

U mnie zaczyna kropić deszcz.  A jeszcze kilka minut temu pięknie świeciło słońce. 

Nie wiem czy dziś nie wypadnie mi po południu iść do sąsiadki zbierać ogórki. Mój kręgosłup zdecydowanie mówi nie, ale jeśli będzie trzeba - pójdę. Ale po cichu mam nadzieję, że  jeszcze nie dorosły do zerwania, noce są teraz chłodniejsze. Przy ostatnim moim pobycie u niej obejrzałam dynie. Jestem przerażona - w ubiegłym roku jedna, którą  od niej wzięłam ważyła ponad 30 kg. Musiałyśmy skorzystać z pomocy mechanika aby wrzucić ją do mojego samochodu (we dwie nie dałyśmy rady). Ta (którą prawdopodobnie przeznaczyła dla mnie) jest w tej chwili wielka, a jeszcze będzie rosła. Sama stwierdziła, że  w tym roku P. Sławek może mieć z nią kłopoty. Będę musiała znów komuś "sprzedać" część No, ale mam jeszcze trochę czasu, coś wymyślę.

Wczoraj na targu znów zaszokowały mnie ceny, zwłaszcza pomidorów.  O tej porze roku bawole serca - 12 zł za kg. To już się nie mieści w głowie. Pełnia sezonu i coś takiego! Chyba lepiej nie ruszać się z domu.

Udanej niedzieli życzymy wszystkim, pełnej spokoju i odpoczynku.

A jak miewa się śliczna koteczka?

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Nesiowata napisał:

Fakt - ciężka praca. Nie zazdroszczę. Ale za to jaki efekt!

To prawda  :) Wypiękniał :)  A jaki zapach :)

 

8 godzin temu, Nesiowata napisał:

U mnie zaczyna kropić deszcz.  A jeszcze kilka minut temu pięknie świeciło słońce. 

U nas dzisiaj słońce z deszczem działają na zmianę :)  Do sąsiadki przyjechał gość na skuterku.  Odjeżdżając chciał uciec przed kolejnym deszczem. Chyba nie zdążył. Złapała go największa ulewa :(

 

Mamy 5 krzaczków ogórków. Kupiliśmy 6, ale jeden powiedział, że nie będzie  rósł i już! Niewiele jest z nich ogórków, ale te co są, są pyszna. Mają całkiem inny smak, niż te kupione w sklepie, czy nawet na targu.  Mają delikatny, słodkawy miąsz. Szkoda, że mamy tylko 5 krzaczków. Mamy też kilka krzaczków pomidorów, ale te nie chcą rosnąć.  Zjedliśmy dopiero 3 pomidory  :)  Też różnią się smakiem od tych kupionych.  Nie jest to opłacalne, ale daje dużo przyjemności.

Kocia jest coraz bardziej rozkoszna. Jest niesamowicie przytulaśna. Bardzo ciekawa wszystkiego, co dzieje się wokoło. Boi się psów, ale zaczepia usiłując złapać za ogon :)  Ale też bardzo grzeczna.

Sorki obiad :) Wrócę po i powiem jeszcze kilka słów o słodkiej Esce.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, elik napisał:

Sorki obiad :) Wrócę po i powiem jeszcze kilka słów o słodkiej Esce.

No i poza obiadem zrobiło się jeszcze sporo innych spraw do załatwienia :(

Powiem więc tylko, że kocia jest kochana i miałam juz o nią kilka telefonów, ale jak na razie to nie TEM telefon. Czekamy.

1.jpg.9cd6498d51f51cd5ee90d95aed3eb851.jpg

2.jpg.fc1e9bafe130a9d0896928547bf2c39e.jpg

3.jpg.c225f30eed31bbb7bca30314fba2912f.jpg

4.jpg.9eaa5c3885721c371fc017528fee1a74.jpg

5.jpg.e979c13279cd875439ba77114daf58b0.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

No to doczekaliśmy kolejnego poniedziałku. Czuć, że jest chłodniej. Ale przyjemnie. Chyba nawet nad ranem spadło parę kropel deszczu. O dziwo - nie przeszkodziło to psiakom wychodzić z domu.

Mimo wczorajszego rozleniwionego ze wszech miar dnia czuje się zmęczona. A muszę wreszcie przerobić cukinie, która czeka i czeka na zmiłowanie. Trzeba wrócić do starych, wypróbowanych przepisów. Znalazłam coś nowego, trochę zrobiłam ale nie smakuje mi zbytnio.

Dobrze, że ten  tydzień mam wolny od wszelkich wizyt od lekarzy. Każdy taki wyjazd to zawsze co najmniej około straconych 3 godzin.

Życzymy wszystkim miłego tygodnia, jak najwięcej miłych chwil i jak najmniej zmartwień. A przede wszystkim - jak najwięcej zdrowia.

 

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

No to doczekaliśmy kolejnego poniedziałku. Czuć, że jest chłodniej. Ale przyjemnie. Chyba nawet nad ranem spadło parę kropel deszczu. O dziwo - nie przeszkodziło to psiakom wychodzić z domu.

Mimo wczorajszego rozleniwionego ze wszech miar dnia czuje się zmęczona. A muszę wreszcie przerobić cukinie, która czeka i czeka na zmiłowanie. Trzeba wrócić do starych, wypróbowanych przepisów. Znalazłam coś nowego, trochę zrobiłam ale nie smakuje mi zbytnio.

Dobrze, że ten  tydzień mam wolny od wszelkich wizyt od lekarzy. Każdy taki wyjazd to zawsze co najmniej około straconych 3 godzin.

Życzymy wszystkim miłego tygodnia, jak najwięcej miłych chwil i jak najmniej zmartwień. A przede wszystkim - jak najwięcej zdrowia.

 

Nas poniedziałek przywitał słońcem, ale już na niebie gromadzą się chmury. Co to będzie :) ?

Ty robisz przetwory, super smaczne (mam gdzieś Twój przepis na sałatkę), a ja klecę bazarek i nie mogę go skończyć. Wczoraj usiadłam z postanowieniem, że będę klecić, dopóki sen mnie nie zmorzy, ale dogo zlitowało się nade mną i wysiadło po godz. pierwszej w nocy. Musiałam przerwać pracę, choć byłam jeszcze w stanie dalej klecić bazar. Muszę go w tym tygodniu uruchomić, a dzisiaj jedziemy do kraka i wracamy dopiero we czwartek. Bardzo mi to nie na rękę, ale już umówiłam się z naszą wetką w sprawie Alfika. Za radą Sowy muszę zbadać jego przewód pokarmowy, bo być może jego dziwne, niczym nie uzasadnione lęki, biorą się z nieprawidłowego funkcjonowania przewodu pokarmowego. Badanie od pyszczka, po pupę. Może złe trawienie, może jakieś trudne do wykrycia robale. Musimy dojść do tego, co jest przyczyną jego niepokojów.

0-1.jpg.1f613b02afb22e729b55e5d8afa1f1a1.jpg

Link to comment
Share on other sites

Dnia 3.08.2019 o 08:53, elik napisał:

 

Czeka nas pranie jeszcze jednego koca wełnianego też dużego, ale już nie tak, jak tamten wczorajszy.

Eluś to tak zwany merynos?

W każdej pralni powinni Ci go wyprać na wodzie do 20 stopni.

Koszt takiego prania u nas to 45 zł.

 

 

Pozdrowienia zostawiam :)

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich - jakiś taki  pochmurny poranek, ale jest ciepło. Psy wypuściłam na dwór, ale Lala schowała się do brata i udaje niewidzialną. Coś się w łebku poprzestawiało?

Wreszcie wczoraj wieczorem udało mi się pokroić sałatkę z ogórków - trzeba dziś włożyć do słoików i choć jeden problem będę miała za sobą. Już dawno nie byłam taka powolna, a właściwie to leniwa. Coraz gorzej mi idzie. I co najgorsze - nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich - jakiś taki  pochmurny poranek, ale jest ciepło. Psy wypuściłam na dwór, ale Lala schowała się do brata i udaje niewidzialną. Coś się w łebku poprzestawiało?

Wreszcie wczoraj wieczorem udało mi się pokroić sałatkę z ogórków - trzeba dziś włożyć do słoików i choć jeden problem będę miała za sobą. Już dawno nie byłam taka powolna, a właściwie to leniwa. Coraz gorzej mi idzie. I co najgorsze - nie mam z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia.

Ja miałam dzisiaj ciężki dzień. Obiad jadłam około 20-tej :(

Miałam kilka telefonów o kicię, ale wszystkie z Katowic, a mnie sie marzy Kraków. To znaczy, gdyby któryś katowicki telefon zabrzmiał wyjątkowo dobrze, to zgodziłabym się na Katowice, ale nie zabrzmiał.

Te ogórki to tak same do słoików kładziesz, czy coś jeszcze dodajesz?

Jutro też będę mieć bieganinę i to od samego rana, bo o 10-tej mam być z Alfikiem u wetki na drugim krańcu miasta. Ma być naczczo więc będę miała zagwozdkę  - jak dać śniadanie Masi, żeby Alfik nie widział. A po południu pakowanie, bo chcemy już jutro wrócić na działkę. Mąż wróci z pracy, wrzuci bety do samochodu i w drogę. We czwartek rano chcemy jechać na targ więc musimy wrócić na działkę jutro. Ciekawa jestem jakie są ceny warzyw na targu.

Dzisiaj byłam mile zaskoczona.  W Biedronce były piękne, duże, bardzo smaczne śliwy po 3,50 zł.

Myślałam, że uda mi się trochu podgonić bazarek. Niestety :( Jutro tym bardziej nie znajdę czasu. Ale muszę uruchomić w końcu ten bazarek. Mam jeszcze sporo ładnych fantów.

614533359_KotkisiedzcenanapisieDobranoc.gif.340b4579c341f963287c0a6ddcc246d9.gif

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, elik napisał:

Te ogórki to tak same do słoików kładziesz, czy coś jeszcze dodajesz?

Akurat na diś miałam sałatkę z ogórków, więc trochę różnych  dokładek było.  Wczoraj część zrobiłam z kurkumą.

A ceny warzyw są nadal kosmiczne. Przynajmniej u mnie. W porównaniu z ubiegłym rokiem wzrost o 150 - 200%. Te wszystkie sałatki wychodzą drogo, ale co zrobić?

Link to comment
Share on other sites

Witajcie w środę. jak ten czas leci! im człowiek starszy tym prędzej.

Dziś po 3 obudził mnie deszcz. Nie wiem kiedy zaczął padać ale kiedy się  obudziłam padało naprawdę nieźle. Teraz praktycznie niewiele po tym zostało, choć Lalę musiałam wynieść na dwór pod pachą. I nie była zachwycona. A, co dziwne - kiedy padało jeszcze mocno - koty wymaszerowały bez żadnych problemów. Wprawdzie po chwili były z powrotem, ale ich postawa była dla mnie całkowitym zaskoczeniem.

W ubiegłą środę kupiłam psiakom świeże kości. Nesia i Misiek nie miały z nimi problemów. Ale Lala nawet nie tknęła. Zresztą ona surowego mięsa też nie ruszy. Nie można jej do tego przekonać. A Neska bardzo lubi.

Udanego dnia wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...