Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

Bardzo sie cieszę, że Benia będzie miała swój dom !

Każdy psiak zasługuje na swojego człowieka, ręce, które głaszczą, dają jeść, smaczki, idą z nim na spacer, kawałek kocyka i miejsce w domu. Super, że Beni sie udało  :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Masz rację :) Ale nawet nie wiesz, jak od wczoraj się uśmiecham :)

Jejku! Brak mi słów! Doprawdy. Dziękuję. flircik.gif

Net nie dał mi odpowiedzieć. Zniknął. Na szczęście chwilowo.

Cała przyjemność po mojej stronie Tysiu :)  Ogromnie lubię sprawiać radość :)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Havanka napisał:

Jejku !!! Może w końcu dobra passa wraca... Ostatnio można się załamać. Straszna cisza z ogłoszeń. W dalszym ciagu trzymam mocno kciuki za domek dla Beni, bo wciąż nie mogę uwierzyć, że to dzieje się naprawdę !!!

Też byłam zaskoczona. Mile oczywiście :) Niech ta dobra passa trwa i trwa i. . .

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, MALWA napisał:

Bardzo sie cieszę, że Benia będzie miała swój dom !

Każdy psiak zasługuje na swojego człowieka, ręce, które głaszczą, dają jeść, smaczki, idą z nim na spacer, kawałek kocyka i miejsce w domu. Super, że Beni sie udało  :)

Też bardzo się cieszę :) A jeszcze bardziej będę się cieszyć, jak Benia będzie już u Pani Agnieszki :)

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, elik napisał:

Witaj teresaa118 :)  Piękna i wzruszająca jest ta Twoja historia. Miałam podobną w moim życiu. Gdy zmarł mój teść, który po śmierci teściowej mieszkał sam z pekińczykiem, szukaliśmy kogoś, kto przygarnie psiaka. My nie mogliśmy go adoptować, ponieważ on i nasz Binguś bardzo się nawzajem atakowali. Podczas stypy mąż przyprowadził psiaka, podszedł do cioci, która wyraziła chęć jego adopcji i powiedział - od dzisiaj to jest twoja pani. Psiaczek usiadł obok i siedział do końca stypy. Gdy jego nowa pani wstała, poszedł za nią i za nią wsiadł do samochodu. Żył sobie dobrze jeszcze kilka lat. Odszedł na chorobę zwaną starość. Usnął i już się nie obudził. Wzruszyłam się na wspomnienie Twojej Teresko i mojej historii. Psiaki często wykazują więc ej życiowej mądrości niż ludzie.

Też coś napiszę... happy.gif To było 13 lat temu. Pojechałam do Przytuliska po moją poprzednią sunię. Powiedziałam tylko, że to ma być nieduża sunia, ok 5-6 letnia. Pani Ewa wybrała dla mnie dwie. Przytuliskowe weteranki. Lisię, nieufną, lękliwą, po ciężkich przejściach, pokazującą ząbki. I Kropę, przytuliskową ulubienicę, kochającą cały świat. Wypuściła do mnie obie. Kropa stanęła w drzwiach, obszczekała mnie i nawet do mnie nie podeszła. Lisia przyleciała do mnie i prawie wskoczyła mi na kolana. Pani Ewa była w szoku. Potem w aucie trzymałam sunię na kolanach, a ona co jakiś czas unosiła głowę i patrzyła na mnie. To był pies jednego pana, a tym panem byłam ja. To było czasem trudne, ale takiej silnej, głębokiej i pięknej więzi nie miałam z psem ani wcześniej, ani później. Bratankowie patrzyli na mnie jak na psiego szamana, bo Lisia rozumiała każdy mój gest i słowo i chodziła za mną jak po sznurku. Reszty świata nie widziała. happy.gif

  • Like 4
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry wspaniała Benito. Zaskoczyłaś wszystkich i nie mogą wyjść z podziwu nadal.Tak miało być.

Bądź już zawsze szczęśliwa przy ludziach, którzy zasługują na Ciebie. Teraz będziesz miała ludzką obstawę.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, Elisabeta napisał:

Też coś napiszę... happy.gif To było 13 lat temu. Pojechałam do Przytuliska po moją poprzednią sunię. Powiedziałam tylko, że to ma być nieduża sunia, ok 5-6 letnia. Pani Ewa wybrała dla mnie dwie. Przytuliskowe weteranki. Lisię, nieufną, lękliwą, po ciężkich przejściach, pokazującą ząbki. I Kropę, przytuliskową ulubienicę, kochającą cały świat. Wypuściła do mnie obie. Kropa stanęła w drzwiach, obszczekała mnie i nawet do mnie nie podeszła. Lisia przyleciała do mnie i prawie wskoczyła mi na kolana. Pani Ewa była w szoku. Potem w aucie trzymałam sunię na kolanach, a ona co jakiś czas unosiła głowę i patrzyła na mnie. To był pies jednego pana, a tym panem byłam ja. To było czasem trudne, ale takiej silnej, głębokiej i pięknej więzi nie miałam z psem ani wcześniej, ani później. Bratankowie patrzyli na mnie jak na psiego szamana, bo Lisia rozumiała każdy mój gest i słowo i chodziła za mną jak po sznurku. Reszty świata nie widziała. happy.gif

My psiarze mamy takie historie przynajmniej jedną w życiu. Miałam i ja ze wspaniałym bokserem, którego dostałam w prezencie na 25-te urodziny, jako 6 tygodniowe szczenie. I dzisiaj czuję skurcz serca, gdy go wspominam, a oczy mam mokre od łez tęsknoty, bólu, wzruszenia... Emir także był psem jednego, a właściwie jednej pani. Tylko mnie słuchał, a rozumiał mnie bez słów. Wystarczyło spojrzenie, gest, ruch brwi, mimika twarzy. Nie wolno było podnieść na mnie głosu, ani zbytnio się do mnie zbliżyć. Zbliżyć mógł się tylko mąż, ale nawet on nie mógł mówić do mnie podniesionym głosem. Nigdy nikogo nie ugryzł. Wystarczyło, że uniósł nieco górne fafle, pokazał garnitur ząbków i zabulgotał głęboko z gardła. Nie było odważnego, który zbliżyłby się bardziej. Wyraźnie widać było radość z jaką wykonywał moje polecenia. Żył z nami 13 lat, magiczne trzynaście - Binguś też żył 13 lat i też odszedł z powodu choroby serca. Binguś usnął  na zawsze, a Emir odszedł trzymając głowę na moich rękach. Do końca patrzył mi w oczy. Po jego śmierci bardzo cierpiałam. Nie przygarnęłam żadnego innego zwierzątka przez kilkanaście lat. Bałam się, że już żadnego nie pokocham, że w każdym będę szukać Emira, a wiedziałam, że nie znajdę. Aż zobaczyłam Binga. Pokochałam go od pierwszego spojrzenia, choć wiedziałam, że to będzie inna miłość. Zawsze jest inna. Także i wśród ludzi, a przecież po pierwszym rozstaniu zakochujemy się ponownie, bo bez miłości nie potrafimy żyć :)

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

Dzień dobry wspaniała Benito. Zaskoczyłaś wszystkich i nie mogą wyjść z podziwu nadal.Tak miało być.

Bądź już zawsze szczęśliwa przy ludziach, którzy zasługują na Ciebie. Teraz będziesz miała ludzką obstawę.

Tak miało być :) Czekała na tych właśnie Ludzi i do nich sama się zbliżyła. Na pełne otwarcie pewnie jeszcze trzeba będzie poczekać, ale sunia dała znać, że tym ludziom może zaufać. Nie można tego zaufania zawieść. Mam nadzieję, że tak się stanie.

Wczoraj wysłałam umowę adopcyjną z prośbą o uzupełnienie danych osoby adoptującej.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Elisabeta napisał:

Dzień dobry, jeszcze nasza Beniusiu. happy.gif Dobrej soboty dla wszystkich kochanych Fanek.happy.gif 

Jeszcze nasza :)

Jeśli wszystko będzie tak, jak się spodziewam, to będzie to  Ta ostatnia sobota...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Wciąż trzymam kciuki za Benie.

Piękne historie się tutaj "polały". Psiaki są niesamowite. Życzę Beni, aby i jej historia była taka, jak te tutaj. O miłości trwającej do końca.

Tysiu, myślę, że może tak być, bo znajomość zaczęła się od miłości ze strony Państwa i okazaną chęcią poznania ze strony Beni. Wszystko przed Nimi :)

Link to comment
Share on other sites

A żeby nie było mi smutno po pożegnaniu Kikuni i Beni, dzisiaj na działce pojawiła się młodziutka, miziasta koteczka. Ktoś najprawdopodobniej ją podrzucił, bo wygląda na domowego kota, a te przez siatkę raczej nie potrafią przejść. Już umówiłam się z tutejszym "moim" wetem na poniedziałek na sterylizację, a we wtorek zawiozę ją do Krakowa do mojej znajomej i będę jej szukać domu. Masakra z tymi nieodpowiedzialnymi ludźmi!!!

Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, elik napisał:

A żeby nie było mi smutno po pożegnaniu Kikuni i Beni, dzisiaj na działce pojawiła się młodziutka, miziasta koteczka. Ktoś najprawdopodobniej ją podrzucił, bo wygląda na domowego kota, a te przez siatkę raczej nie potrafią przejść. Już umówiłam się z tutejszym "moim" wetem na poniedziałek na sterylizację, a we wtorek zawiozę ją do Krakowa do mojej znajomej i będę jej szukać domu. Masakra z tymi nieodpowiedzialnymi ludźmi!!!

Dobrze wiedziała, gdzie przyjść, aby uzyskać pomóc.
Co to za koteczka? ile może mieć? ;) 
Jak Ci się uda zdziałać coś ze zdjęciami, to poogłaszam.

 

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, Elisabeta napisał:

Też coś napiszę... happy.gif To było 13 lat temu. Pojechałam do Przytuliska po moją poprzednią sunię. Powiedziałam tylko, że to ma być nieduża sunia, ok 5-6 letnia. Pani Ewa wybrała dla mnie dwie. Przytuliskowe weteranki. Lisię, nieufną, lękliwą, po ciężkich przejściach, pokazującą ząbki. I Kropę, przytuliskową ulubienicę, kochającą cały świat. Wypuściła do mnie obie. Kropa stanęła w drzwiach, obszczekała mnie i nawet do mnie nie podeszła. Lisia przyleciała do mnie i prawie wskoczyła mi na kolana. Pani Ewa była w szoku. Potem w aucie trzymałam sunię na kolanach, a ona co jakiś czas unosiła głowę i patrzyła na mnie. To był pies jednego pana, a tym panem byłam ja. To było czasem trudne, ale takiej silnej, głębokiej i pięknej więzi nie miałam z psem ani wcześniej, ani później. Bratankowie patrzyli na mnie jak na psiego szamana, bo Lisia rozumiała każdy mój gest i słowo i chodziła za mną jak po sznurku. Reszty świata nie widziała. happy.gif

Piękną historię opisałaś Elisabeto !

Twoja Lisia to tak jak moja Tosia, którą blisko trzy lata temu przywiozła do mnie  ewu.

Dla Tosi najważniejsze jest to, że  jestem ja, inni nie istnieją. Suczka jest bardzo ze mną związana, staramy się razem wychodzić. Kiedy musi zostać w domu siedzi w zagrodzie za domem lub w domu np. kiedy jest zimno czy pada deszcz.  Sunia rozumie co do niej mówię, a nawet jak nie mówię, tylko patrzę,  to dość szybko reaguje na sam wzrok. I myślę, ze to tez psiak jednej pani. Jedyna osoba , która słucha oprócz mnie jest pan z hoteliku, do którego moje psy trafiają, kiedy wyjeżdżam.

Co innego Grafi (mam go do prawie 2 lat), dla którego z kolei najważniejsza jest Tosia. Ja nie muszę istnieć, ale ważne, że ma przy sobie suczkę. Może dlatego, ze zanim trafił do schroniska znaleziono go wraz z suczką, później tę suczkę adoptowano, a on biedak został sam.

I o ile Tosia przyjechała do mnie i taki już zostało, to jadąc do schroniska po Grafisia miałam na myśli małego pieska, taki do kolan wielkość Tosi. Wybrałam psa, który jest duży, wielkość ok. labradora. Choć z perspektywy czasu myślę, ze to raczej on wybrał mnie. Był bardzo grzeczny, na spacerze nie ciągnął. I tak głęboko patrzył mi w oczy, jakby chciał powiedzieć : "siedzę tu już dwa lata i mam dość, zrobię wszystko, tylko mnie zabierz". To zabrałam. Dość szybko okazało się, ze to typowe ADHD, szarpiące i wijące się na smyczy. Co się wtedy stało w schronisku, ze nie szarpał, nie wiem, chyba po prostu bardzo chciał iść do domu, do człowieka.

Ot taka historia psiej miłości do człowieka.

  • Like 2
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Dobrze wiedziała, gdzie przyjść, aby uzyskać pomóc.
Co to za koteczka? ile może mieć? ;) 
Jak Ci się uda zdziałać coś ze zdjęciami, to poogłaszam.

 

Zrobiłam jej kilka zdjęć :) Kicia jest wyjątkowo grzeczna. Nie dopomina się, żeby wypuścić ją na pole. Na przemian je, śpi i łasi się do mnie, gdy jestem w tym samym pomieszczeniu co i ona. Myślę, że jest młodziutka, ma rok, góra dwa.

W pewnym momencie zauważyłam, że ma bardzo mokrą pupę, którą wylizuje i pod nią jest mokra plama. Ponieważ stwierdziłam, że to nie mocz, przestraszyłam się, bo pomyślałam, że to poronienie - wcześniej stwierdziłam, że ma twardy brzuszek i pomyślałam, że szykuje się sterylka aborcyjna. Zadzwoniłam do weta i powiedziałam co zauważyłam myśląc, że każe z kotką przyjechać. Stwierdził, że jeśli nie ma nabrzmiałych sutków, a nie ma, bo sprawdziłam, to z pewnością nie jest to poród i że może to być ropomacicze. Jeśliby pojawiła się krew, to zawieź kotkę do innego gab. wet. bo on jest w drodze do Krakowa i nie może kotki zbadać :(  Tak więc czekamy w napięciu na rozwój sytuacji. Kicia od początku często myje całe futerko, zwłaszcza okolice pupy. Do poniedziałku mam zapewnioną nerwówkę :(

Kociczka

20180505_084323.thumb.jpg.6f561f0e57bf216e6b33b1adbb13d6cd.jpg

20180505_162816.jpg.00619d64bb1a8228bb0794c99bc9e566.jpg

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

14 minut temu, Poker napisał:

Może ma zapalenie dróg moczowych i popuszcza mocz?

Metodą organoleptyczną wykluczyłam, że jest to mocz. Ciecz nie ma zapachu i jest jakby gęstsza.

Ale teraz, gdy to napisałam, przyszło mi do głowy, że gdyby było to ropomacicze, to z pewnością ciecz miałaby jakiś zapach. Nieprzyjemny zapewne. Ta była bezwonna.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry, Beniu. happy.gif

Eliczku, biała koteczka jest śliczna. Trzymam kciuki za nią. Musi być dobrze, skoro spotkała Ciebie. Może to też św. Franciszek... Pomógł Ci w sprawie Kikuni i Benitki, a teraz potrzebuje ludzkiej pomocy. Twojej. happy.gif

Spokojnej niedzieli dla całego Klubu.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witaj mała lwico. Zaczynamy nowy dzień, a Ty coraz bliżej własnego domku. 

Pojutrze jedziemy całą paką do kraka i odwiedzę Panią Agnieszkę. Z przyjemnością spotkam się z nową Rodziną Beni :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...