Tola Posted April 18, 2019 Share Posted April 18, 2019 Bardzo smutna wiadomość, tak trudno ubrać w słowa ból, żal, tak trudno znalezc słowa pocieszenia:( Los jest taki niesprawiedliwy, nie można zrobić nic pomimo, ze chciałoby się oddać kochanemu zwierzakowi tak wiele. Nie płacz kajtek, ciesz się każdym uśmiechem Bibi, każdym dobrym dniem suni, na pewno dużo ich jeszcze przed Wami. Trzymajcie się kochane! Czy można jakoś Wam pomóc? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nesiowata Posted April 19, 2019 Share Posted April 19, 2019 Trzymajcie się razem najdłużej jak tylko można. Życzę spokojnych świat. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dusia-Duszka Posted April 30, 2019 Share Posted April 30, 2019 Myślę o kruszynce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nadziejka Posted May 5, 2019 Share Posted May 5, 2019 Kazdy wspolny dzien noc sa dla Was najcudowniejsze razem stokroc tulinkam pozdrawiam modle Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dusia-Duszka Posted June 1, 2019 Share Posted June 1, 2019 Zaglądam. Pozdrawiam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nadziejka Posted June 1, 2019 Share Posted June 1, 2019 sciskuniamy sercem calem za Was Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted June 2, 2019 Share Posted June 2, 2019 Tez jestem, myślę... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dusia-Duszka Posted June 22, 2019 Share Posted June 22, 2019 Głaski zostawiam... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted September 24, 2019 Share Posted September 24, 2019 Jestem, trwamy, żyjemy. Trudno mi pisać, bo lepiej nie będzie, lecz niech "dziś" trwa jak najdłużej. Bibisia nie cierpi, mam taką nadzieję, od dawna podaję jej leki przeciwbólowe, więc jej stan to dyskomfort. Ostatnie prześwietlenie wykazało, że ma "zjedzoną" prawą , kość nosową, część oczodołu i przechodzi "to" na podniebienie. Węchu nie ma od dawna, je przeważnie z apetytem, tyle, że mięso kroję na malutkie kawałeczki, żeby się nie dławiła. Nie podaję żadnych suplementów, witamin - boję się, że syntetyki mogłyby przyspieszyć rozwój, zamiast pomóc. Za to Bibcia wcina surowe owoce, najbardziej lubi banany <3, a poza nimi: kaki, kiwi, jabłka, gruszki, nawet odpestkowaną śliwkę, latem jadła czereśnie. Ząbki miała "zrobione" jesienią, Ostatni spacer do parku odbył się pod moją pachą, Bibi siadała, więc co jakiś czas ją stawiałam na trawce, znaczyła, niosłam i powtórki. Czasem mam chwile załamanie i myślę, czy to już nadchodzi "ten" czas? W książeczce zdrowia czeka banknot, na wszelki wypadek, oby czekał i czekała... A my świętujemy każdy nowy dzień, tylko czasem budzę się na mokrej od łez poduszce. Pozdrawiamy , nadal w komplecie :-) 2 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted September 24, 2019 Share Posted September 24, 2019 Kajteczku kochany dzięki Ci wielkie za tak wspaniałą opiekę, jaką otaczasz Bibisię. Współczuję Ci z powodu smutku i bólu jaki przeżywasz. Trudno jest o tym mówić. Bardzo trudna, ale i bardzo ważna decyzja z punktu widzenia Bibuni, Cię czeka. Wymaga siły, mądrości i miłości. Nie jesteś sama. Będziemy razem z Tobą, choć z daleka. Od początku kibicowałam Tobie i Bibuni. Najważniejsze jest, żeby sunia nie cierpiała. Ściskam i tulę, przytulam także Bibisię. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted September 24, 2019 Share Posted September 24, 2019 Ja też jestem z ciepłymi myślami, sercem... Przytulam, z daleka koję ból, życzę dużo siły i Tobie Kajtek i maleńkiej... Oby te wspólne chwile trwały jak najdłużej i żeby było jak najmniej bólu... Ściskam Was obie. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted December 5, 2019 Share Posted December 5, 2019 Muszę wreszcie przekazać tę wiadomość Bibi nie żyje od południa 28 października i to nawet nie ja jej towarzyszyłam :-(. Pokonał mnie jakiś grypo-wirus, kasłałam, gorączkowałam i dosłownie pękała mi z bólu prawa część łepetyny. Kiedy gorączka w miarę opadła, okazało się, że właściwie nie widzę prawym okiem. Na SORze byłam ponad 16 godzin, zaopiekowana od wejścia: Ekg, krew, tomografia, rano kupa innych badań i konsultacji. No i okulistka, prosto z mostu, stwierdziła, że prawe oko stracone, tak, że wliczając prawie ślepaczka - mnie, ilość ślepinek się nie zmieniła. Dopiero w połowie grudnia mam mieć zabieg laserowy na tę cholerną jaskrę. A Bibi śniła mi się tylko raz, dziesiątego dnia po. Leżała, jak dawniej obok mojej twarzy, tak bardzo się trzęsła, dygotała, tuliłam całowałam to aksamitne pysio, mówiłam, że jestem obok, gdy się uspokoiła, obudziłam się i nie powiedziałam jak bardzo tęsknię :-( No i to wszystko jak na razie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Poker Posted December 5, 2019 Share Posted December 5, 2019 kajtek , bardzo współczuję , że teraz Ty cierpisz i jesteś poważnie chora. Musisz zadbać o drugie oko. Bibi już nie ma , ale wspomnienia zostają. Dałaś jej wspaniały dom i opiekę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted December 5, 2019 Share Posted December 5, 2019 Bibuniu sunieczko kochana biegaj zdrowa i szczęśliwa za TM. Tam już nic nie będzie bolało. Wiem co czujesz i serdecznie przytulam, utulam. Wiem, że żadne słowa nie są w stanie zmniejszyć bólu po stracie przyjaciela, ale jesteśmy z Tobą i wspieramy Cię myślami Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tyśka) Posted December 5, 2019 Share Posted December 5, 2019 Bardzo mi przykro... ale wiem, że z Bibisią jeszcze się spotkacie i Ci podziękuje za uratowanie życia. Trzymaj się i zadbaj o siebie, dużo zdrowia i sił życzę! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alaskan malamutte Posted December 5, 2019 Author Share Posted December 5, 2019 2 godziny temu, kajtek napisał: Muszę wreszcie przekazać tę wiadomość Bibi nie żyje od południa 28 października i to nawet nie ja jej towarzyszyłam :-(. Pokonał mnie jakiś grypo-wirus, kasłałam, gorączkowałam i dosłownie pękała mi z bólu prawa część łepetyny. Kiedy gorączka w miarę opadła, okazało się, że właściwie nie widzę prawym okiem. Na SORze byłam ponad 16 godzin, zaopiekowana od wejścia: Ekg, krew, tomografia, rano kupa innych badań i konsultacji. No i okulistka, prosto z mostu, stwierdziła, że prawe oko stracone, tak, że wliczając prawie ślepaczka - mnie, ilość ślepinek się nie zmieniła. Dopiero w połowie grudnia mam mieć zabieg laserowy na tę cholerną jaskrę. A Bibi śniła mi się tylko raz, dziesiątego dnia po. Leżała, jak dawniej obok mojej twarzy, tak bardzo się trzęsła, dygotała, tuliłam całowałam to aksamitne pysio, mówiłam, że jestem obok, gdy się uspokoiła, obudziłam się i nie powiedziałam jak bardzo tęsknię :-( No i to wszystko jak na razie... Kajtek, bardzo mi przykro...Doskonale rozumiem, co czujesz...12.06.2019r odszedł mój kochany malamut, Kazanek....Bardzo za nim tęsknię....Bibi biega już z moim Kazankiem, bez bólu i czeka na nas... Cciałabym Ci serdecznie, z całego serca podziękować za opiekę i cudowny domek, jaki dałaś malutkiej Bibi...To dzięki Tobie nie zamarzła w schronisku. Była szczęśliwa, kochana, zaopiekowana... Proszę, dbaj o siebie, o swoje zdrowie. Przytulam i jeszcze raz pięknie dziękuję...Za wszystko... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
elik Posted December 5, 2019 Share Posted December 5, 2019 Asiu kochana nie wiedziałam o Twoim nieszczęściu. Strasznie mi przykro. Współczuję i także Ciebie przytulam. Kazanku Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted December 6, 2019 Share Posted December 6, 2019 Bibi [*] Bardzo mi przykro, bardzo:( To takie smutne, takie niesprawiedliwe, jak te uratowane z nędzy, ze strasznych warunków, ze schronisk psy tak krotko mogą cieszyć się szczęśliwym życiem:( Bibisia zostanie na zawsze w mojej pamięci, jak wszystkie zamojszczaki, ktore odeszły. Tobie kajtek bardzo dziękuję za każdy dzień, który dałaś suni, bo jestem pewna, każdy z nich był tym najszczęśliwszym w jej życiu. Jak wiem, że to trudne, zawsze tak jest, ale życie toczy się dalej i chociaż nie będzie już nigdy takie, jak z Bibi, to musisz kajtek zadbać teraz o siebie, o swoje zdrowie, Bibi na pewno bardzo by tego chciała. Przytulam, życzę dużo siły. Zaglądaj tutaj do nas.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted October 31, 2020 Share Posted October 31, 2020 Bibisiu minął rok bez Ciebie... Dlaczego mogłyśmy się sobą cieszyć tak krótko :-( 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nadziejka Posted October 31, 2020 Share Posted October 31, 2020 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted November 1, 2020 Share Posted November 1, 2020 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted June 20, 2021 Share Posted June 20, 2021 Dawno się nie odzywałam, poza tym, że wciąż tęsknię za Bibisią :-(, to seniorka Andzia za dwa tygodnie skończy 16 lat, fizycznie jest jeszcze w niezłej kondycja, a psychicznie - paskudna demencja. Pamięta, że w ogródku się biega, przypadkiem się załatwia, a z całą pewnością - załatwia się po wejściu do domu... Jest aktywna nocą i nasłuchuję, biega, biega, zatrzymuje się i znów biega, t.zn., że muszę wstać i sprzątnąć, więc bez latarki się nie ruszam. Jesienią kupiłam sobie idealną kołdrę, wielką, z wypełnieniem z wełny, obie z Tycią jesteśmy zadowolone. No i kiedyś Andzia napompowała kałużę przy łóżku, kołdra nam się zsunęła i wchłonęła. Poszwa, poszwą ale wełna wessała Kałużę i trzeba było prać. Andzia ponadrywała listwy przy kocach, bo wkłada tam głowę, tylko po co? Później próbuję wyjść i dosłownie ukręca sobie stryczek. Ściągnęła torbę i podobnie, z paskiem na szyi, zablokowała się w kącie, też się obudziłam na czas. To suczka córki, ale u niej zrobiłaby bagno, więc jest tutaj, nigdy za nią nie przepadałam, a ona mnie nie lubiła, bo próbowałam ją nauczyć, bezskutecznie, ten zwierzak był tak rozpieszczony, że nic nie docierało. No właśnie: ona wiedziała, że mnie nie lubi ale jak coś się dzieje to coś jej jeszcze świta w pamięci i przybiega do mnie po ratunek. Np. surowe mięsko pokroiłam drobniuteńko, bo ma braki w uzębieniu, no i biegnie do mnie, i fajt -- leży, a napchała paszczękę i nie mogła połknąć. Starość jest straszna i ta ludzka, i u zwierząt! Dokończę za chwilę, bo właśnie muszę po niej posprzątać. 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted June 20, 2021 Share Posted June 20, 2021 Szybko poszło, nie zdążyła rozdeptać 😉 A teraz o moim szczęściątku -- Tyci. Właśnie mamy ósmą rocznicę wspólnego życia :-). Uważałam, że Bibisia ufa mi prawie bezgranicznie, a Tycia o jakieś 10% mniej, a dziś takie wspaniałe zaskoczenie! Od tygodnia ocieplają, tynkują ściany, nowe drzwi /co mi bardziej odpowiada/ po otwarciu nieco zasłaniają wejście do ogródka, rozstawione rusztowania, deski, itp, tyle, że bez żadnych gwoździ, blach. Tycia bała się wchodzić do ogródka, bo wszystko stało się obce, mąż ją brał na ręce i przechodził przez żywopłot. A dziś mówię "idziemy", Tycia wyszła, zatrzymała się, "idź, skręcaj", poszła; "prosto, śmiało, w lewo,taaak!". Pobiegała i wróciła cały czas, zdalnie naprowadzana moim głosem. A jaka była zadowolona! Po przyjściu oczywiście pochwały i nagroda - smaczny gryzak, jak zwykle schowany /tym razem w zamykanym na rzep, pokrowcu na termofor/, taki osobiście wytropiony i wyjęty z kryjówki, smakuje najlepiej, bo "upolowany"!. Byłam z jej samodzielnego spaceru po ogródku dumna i aż się wzruszyłam. Moja ślepinka <3. Jak to powtarzam mężowi "obustronne zaufanie to podstawa" 😉 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nesiowata Posted June 20, 2021 Share Posted June 20, 2021 Staruszki są tak rozbrajające. Przyjemnie czytać takie opisy. Wielka szkoda, że tak ich wiele nie ma żadnej opieki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nadziejka Posted June 20, 2021 Share Posted June 20, 2021 5 godzin temu, kajtek napisał: Dawno się nie odzywałam, poza tym, że wciąż tęsknię za Bibisią :-(, to seniorka Andzia za dwa tygodnie skończy 16 lat, fizycznie jest jeszcze w niezłej kondycja, a psychicznie - paskudna demencja. Pamięta, że w ogródku się biega, przypadkiem się załatwia, a z całą pewnością - załatwia się po wejściu do domu... Jest aktywna nocą i nasłuchuję, biega, biega, zatrzymuje się i znów biega, t.zn., że muszę wstać i sprzątnąć, więc bez latarki się nie ruszam. Jesienią kupiłam sobie idealną kołdrę, wielką, z wypełnieniem z wełny, obie z Tycią jesteśmy zadowolone. No i kiedyś Andzia napompowała kałużę przy łóżku, kołdra nam się zsunęła i wchłonęła. Poszwa, poszwą ale wełna wessała Kałużę i trzeba było prać. Andzia ponadrywała listwy przy kocach, bo wkłada tam głowę, tylko po co? Później próbuję wyjść i dosłownie ukręca sobie stryczek. Ściągnęła torbę i podobnie, z paskiem na szyi, zablokowała się w kącie, też się obudziłam na czas. To suczka córki, ale u niej zrobiłaby bagno, więc jest tutaj, nigdy za nią nie przepadałam, a ona mnie nie lubiła, bo próbowałam ją nauczyć, bezskutecznie, ten zwierzak był tak rozpieszczony, że nic nie docierało. No właśnie: ona wiedziała, że mnie nie lubi ale jak coś się dzieje to coś jej jeszcze świta w pamięci i przybiega do mnie po ratunek. Np. surowe mięsko pokroiłam drobniuteńko, bo ma braki w uzębieniu, no i biegnie do mnie, i fajt -- leży, a napchała paszczękę i nie mogła połknąć. Starość jest straszna i ta ludzka, i u zwierząt! Dokończę za chwilę, bo właśnie muszę po niej posprzątać. 4 godziny temu, kajtek napisał: Szybko poszło, nie zdążyła rozdeptać 😉 A teraz o moim szczęściątku -- Tyci. Właśnie mamy ósmą rocznicę wspólnego życia :-). Uważałam, że Bibisia ufa mi prawie bezgranicznie, a Tycia o jakieś 10% mniej, a dziś takie wspaniałe zaskoczenie! Od tygodnia ocieplają, tynkują ściany, nowe drzwi /co mi bardziej odpowiada/ po otwarciu nieco zasłaniają wejście do ogródka, rozstawione rusztowania, deski, itp, tyle, że bez żadnych gwoździ, blach. Tycia bała się wchodzić do ogródka, bo wszystko stało się obce, mąż ją brał na ręce i przechodził przez żywopłot. A dziś mówię "idziemy", Tycia wyszła, zatrzymała się, "idź, skręcaj", poszła; "prosto, śmiało, w lewo,taaak!". Pobiegała i wróciła cały czas, zdalnie naprowadzana moim głosem. A jaka była zadowolona! Po przyjściu oczywiście pochwały i nagroda - smaczny gryzak, jak zwykle schowany /tym razem w zamykanym na rzep, pokrowcu na termofor/, taki osobiście wytropiony i wyjęty z kryjówki, smakuje najlepiej, bo "upolowany"!. Byłam z jej samodzielnego spaceru po ogródku dumna i aż się wzruszyłam. Moja ślepinka <3. Jak to powtarzam mężowi "obustronne zaufanie to podstawa" 😉 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.