Jump to content
Dogomania

Przyszli weterynarze.


kredka

Recommended Posts

[quote name='Vesna']
To zależy od semestru. U nas na 3 roku był luz-raptem 5 przedmiotów w tym w-f, ale później... :shake: Poza tym myślę, że na innych kierunkach nie koniecznie mają dużo mniej godzin, ale podejście do obowiązku bycia na zajęciach jest inne. Jeśli się nie zjawisz chociażby na jednych, możesz mieć problemy bo nawet poważny powód absencji nie zwalnia z odrobienia ćwiczeń, napisania referatu czy spędzenia kilku godzin na dyżurze ambulatoryjnym, więc ludzie nawet z zapaleniem płuc i gorączką meldują się na uczelni.

We Wrocławiu nawiększe problemy zawsze stwarzają: histologia, biochemia i anatomia prawidłowa. Wszyscy zawsze powtarzają, że jak się zda anatomię to wie się, że się skończy te studia, a jak zda się APy (anatomię patologiczną) to wie się kiedy :evil_lol:.[/quote]

o nie
To za "moich" czasow program na SGGW byl tak ulozony, ze 3 rok to byl najwiekszy koszmar - czasowo, a 2 i 4 zaliczeniowo.
Na pierwszym byl W-F i takie fajne policealne przedmioty. Jakas fizyka z biofizyka, chemia ogolna, matematyka ze statystyka, komputery, filozofia - duzo takich drobnych ale milych przedmiotow.
Potem bylo duuuuzo gorzej.
APy ja wspominam milo. Duzo nauki ale logicznej. Anatomia prawidlowa-koszmar, dobila mnie gramatyka lacinska i koncowki, koncoweczki :shake:
Zmora sa fizjopaty czyli fizjologia patologiczna, immunopaty ( u tego samego prof ) juz lepiej choc duzo osob psychicznie nie wytrzymuje .
Kolejny koszmar to byla biochemia - teraz juz chyba nie bo prof sie zmienila, farmakologia, a dla mnie toksykologia :mad:zajela mi troche czasu, nerwow i kilogramow :angryy:

Co moze dziwne - przedmioty kliniczne ( czyli te z ktorymi najbardziej kojarza sie te studia ) sa najnormalniejsze i sprawiaja najniej problemow. ale stanowia one mniejszac godzinowa :evil_lol:


Praca? :evil_lol: jak ktos umie zyc niesypiajac :evil_lol:
Akademik? Te 4 lata temu, nie bylo z nimi wiekszych problemow. Problemem byly raczej warunki jakie zapewnialy.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 549
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='PANGEA']o nie
To za "moich" czasow program na SGGW byl tak ulozony, ze 3 rok to byl najwiekszy koszmar - czasowo, a 2 i 4 zaliczeniowo.
Na pierwszym byl W-F i takie fajne policealne przedmioty. Jakas fizyka z biofizyka, chemia ogolna, matematyka ze statystyka, komputery, filozofia - duzo takich drobnych ale milych przedmiotow.
Potem bylo duuuuzo gorzej.[/quote]
Ja studiuję we Wrocławiu i 3 rok wspominam najmilej-malutko zajęć i fajne przedmioty, jedyny rok, kiedy można było skorzystać tak naprawdę z życia studenckiego :lol:.
[quote] APy ja wspominam milo. Duzo nauki ale logicznej. [/quote]Zgadza się. Może dlatego, że wszyscy dookoła straszą tym przedmiotem to wzięłam się do systematycznej nauki od początku (podobnie inni) i egzamin nie okazał się wcale taki koszmarny.
[quote] Kolejny koszmar to byla biochemia - teraz juz chyba nie bo prof sie zmienila, farmakologia, a dla mnie toksykologia :mad:zajela mi troche czasu, nerwow i kilogramow :angryy:[/quote]

We Wrocławiu biochemia też "króluje" :roll: natomiast z farmą i toksami raczej nie ma większych problemów.

[quote] Praca? :evil_lol: jak ktos umie zyc niesypiajac :evil_lol: [/quote]
Dokładnie :cool1:. To niestety takie studia, na których większość rzeczy musisz zrobić we własnym zakresie bo albo idąc na zajęcia musisz być już ze wszystkiego przygotowany, albo na ćwiczeniach powiedzą Ci zarys a potem: "to sobie sami doczytajcie".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vesna']
Dokładnie :cool1:. To niestety takie studia, na których większość rzeczy musisz zrobić we własnym zakresie bo albo idąc na zajęcia musisz być już ze wszystkiego przygotowany, albo na ćwiczeniach powiedzą Ci zarys a potem: "to sobie sami doczytajcie".[/quote]
taaaa
a po studiach jestes zielona jak szczypiorek i nic nie umiesz sama zrobic.

Jak powiedzial kiedys jeden z asystentow u nas na chirurgii.
"Dyplom to papier uprawniajacy do podjecia nauki zawodu" :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
Jak powiedzial kiedys jeden z asystentow u nas na chirurgii.
"Dyplom to papier uprawniajacy do podjecia nauki zawodu" :angryy:
[/QUOTE]

Bolesna prawda...

A przez większość prowadzących jesteśmy traktowani jak zło konieczne, szczególnie w przypadku zajęć na klinikach. Bo jak można nauczyć się np. odruchów w polu operacyjnym skoro w ciągu 3 semestrów chirurgii mieliśmy okazję operować jedne zwłoki psie, jedne owcze i dwa prosiaki (na 18-osobową grupę ćwiczeniową).
Zajęcia z interny natomiast odbywają się na sali wykładowej...

To są kolejne przykłady na to, że na tych studiach potrzeba ogromu samozaparcia i wewnętrznej motywacji, żeby zdobyć wiedzę teoretyczną a w pracy dopiero zacząć uczyć się praktyki. A jeśli to tylko możliwe, to w czasie studiów dobrze jest znaleźć jakąś przychodnię, gdzie będzie można na wszystko spojrzeć od strony praktycznej (bo na uczelni to niestety jest ograniczone :shake:).

Link to comment
Share on other sites

A jeśli ktoś bardzo chce uczyć się na weterynarza...nie ma bogatych rodziców i sam musi na studia zarabiać.To co? ma zrezygnować ? Nie wierze ,że nie da się tego połączyć jakoś...nie wiem,może się myle bo sama tego nie doświadczyłam.

Link to comment
Share on other sites

Kredka a kiedy wyobrazasz sobie ta prace? Bo w systemie dziennym tego po prostu NIE DA sie zrobic, skoro na uczelni jestes do wieczora, to gdzie wcisniesz te 8 godzin pracy? Popoludniami? Wykonczona po calym dniu nauki lecisz do pracy i wracasz do domu po 23? zeby sie uczyc do rana i znowu powtórka kolejnego dnia? Moim zdaniem to nie jest do zrobienia, chyba ,ze ktos jest masochista :roll:
Dla osob z biedniejszych rodzin sa stypendia socjalne + mozna zdobyc stypendium za wyniki w nauce. (na wet. chyba to obowiazuje ? :lol:)
Nie trzeba byc chyba bogaczem, zeby podjac sie nauki na wyzszej uczelni...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kredka']A jeśli ktoś bardzo chce uczyć się na weterynarza...nie ma bogatych rodziców i sam musi na studia zarabiać.To co? ma zrezygnować ? Nie wierze ,że nie da się tego połączyć jakoś...nie wiem,może się myle bo sama tego nie doświadczyłam.[/quote]

Zostaje praca w wakacje , stypendia socjalne, naukowe(za średnią z egzaminów sesyjnych ustalana przez rektora kazdej uczelni niezależnie.Średnia zależy od kondycji finansowej uczelni i postępów studentów i jest ruchoma od 3.85 czasem 4,10 różna dla wydziałów). Osobiście nie słyszałam, żeby ktoś pracował na weterynarii w pierwszych trzech latach studiów.Chyba , że masz możliwości załatwienia sobie pracy w wybrane przez Ciebie weekendy,kiedy akurat będziesz miała luzy.Ale jak przychodzi taki weekend to zwykle się leży odłogiem bo na nic nie ma już siły.

Link to comment
Share on other sites

Kredka nie wszyscy studenci na wecie mają bogatych rodziców.... :roll: według mnie praca na tych studiach jest nierealna...
Znam ludzi, którzy, żeby iśc na studia przez rok zrobili sobie przerwę od nauki i cięzko pracowali, żeby zaoszczędzić. Ja, żeby pójść na korki też musiałam iśc do pracy, moi rodzce nie mieli kasy na to, żebym w LO miała taki luksus... Tez nie mam pojęcia jak sobie dam radę jesli się dostanę, moze udało by mi się odłożyć co nie co, ale w tym roku moja przyjaciółka bierze ślub na którym jestem świadkiem, więc póki co muszę oszczedzac na to, a wydatków mam tysiące :oops: Jesli ktoś bardzo, bardzo chce może zdobyć stypendium ;) Napewno na wecie taki człowiek z przeciętnej rodziny nie będzie mógł pozwolić sobie na pewne zachcianki, nowe ciuszki i inne bajery, ale spokojnie można dać sobie radę, tak przynajmniej mi się wydaje ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mysia_']"wieczorowe", odbywają sie tak samo w ciągu dnia jak dzienne i normalnie przez cały tydzień, poprostu sie za nie płaci....[/quote]

dokladnie tak
U nas byla to poprostu ostatinia grupa
Mieli normalnie zajecia z nami, caly tydzien. Jesli mieli srednia powyzej jakiejs tam, to mogli sukcesywnie, w miare pojawiania sie miejsc, przenosci sie na "dzienne"

Link to comment
Share on other sites

Witam,
To nie jest tak, że jak ktoś nie ma bogatych rodziców to ma sobie wybić z głowy weterynarię.
U mnie na roku studiowało kilka osób z naprawdę bardzo ubogich rodzin i jakoś im się udało.
Oczywiście trzeba zaciskać pasa, nie wynajęte mieszkanie tylko akademik, książki z biblioteki, obiady w stołówce uczelnianej no i przede wszystkim nauka, nauka i jeszcze raz nauka (przy dobrej średniej są stypendia naukowe, za to za powtarzanie przedmiotu się płaci - co może być problemem dla osoby mało majętnej), do tego stypendium naukowe i ew. jakieś "studenckie dorabianie" np. jako hostessa czy płatna publiczność w programach telewizyjnych lub dając korepetycję; i naprawdę się da!
Jeżeli ktoś ma taką możliwość to warto w czasie wolnym od nauki w liceum nauczyć się strzyżenia psów: to dość dobrze płatne zajęcie (jeśli robi się to dobrze) i spokojnie można taką dorywczą pracą dorobić do studiów (niestety wcześniej trzeba zainwestować w dobrą maszynkę).
Stałej pracy na weterynarii sobie nie wyobrażam (no chyba, że na samym końcówce studiów).
Są osoby którym na pierwszym roku wydaje się, że jeśli będą chodzić tylko na zajęcia obowiązkowe :evil_lol: (na ćwiczeniach trzeba być, na większości wykładów obecność jest nieobowiązkowa) to wygospodarują trochę czasu na inne cele: zwykle kończą one swoją przygodę z weterynarią po pierwszym semestrze.
Co do wieczorowej weterynarii - dokładnie to samo co dzienna (u nas były nawet mieszane grupy): kolejne osoby z listy dla których zabrakło miejsca na dziennych(mieli trochę za mało punktów) mogą studiować jeśli za to zapłacą - ot cała filozofia wieczorowej weterynarii.
W zależności od tego na co w danym momencie wpadną władze uczelni, studenci z "wieczorowych" mogą przejść na "dzienne" jeśli uzyskają odpowiednią średnią przez 1-2 semestry lub muszą płacić do końca studiów (dość przykra perspektywa biorąc pod uwagę, że weterynaria trwa 11 semestrów, a mówi się, żeby wydłużyć do 12).
Ktoś napisał że ważne są koneksje - u nas (SGGW) tak nie było, nie słyszałam też, żeby skarżyli się na to ludzie z innych uczelni.
Z moich doświadczeń: jeśli ktoś naprawdę chce zostać lekarzem weterynarii (wiedząc na czym polega ten zawód, a nie wyobrażając sobie, że będzie głaskał pieski i kotki) to nim zostanie.
I nie wierzcie w to co nam mówili od początku, że nie ma pracy dla weterynarzy: z moich obserwacji w tym zawodzie praktycznie nie ma bezrobocia, choć niestety zarobki (przynajmniej początkowo) są dość niskie (szczególnie jeśli ktoś ma taką fanaberię ;) i chce pracować ze zwierzętami, a nie jako np. przedstawiciel handlowy jakiejś firmy).
Z pracą za granicą też nie ma problemów.
Pozdrawiam, i życzę powodzenia przyszłym koleżankom po fachu :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Muszelka'][/quote]
dokladnie tak :p

Choc jak pamietam niektore wyklady sa bardzo obowiazkowe. Jest sprawdzana obecnosc na nich i taie tam.
A co do pracy
Do u nas przez pierwsze lata ( jak ktos jednak baaardzo chce w gabinecie-lecznicy czyli tak klasycznie )faktycznie praca jest ale zarobki :mad:mozna zapomniec. Ostatnio najchetniej przyjmuje sie mlodych wetow "na staz" oczywiscie nieodplatnie alo za smieszne wrecz pieniadze.
Potem jest lepiej.
Za granica do niedawna bylo wrecz bardzo dobrze. Z moich kolerzanek i kolegow praktycznie wszyscy bardziej aktywni ( Ci przykladajacy sie do nauki ) wyjechali. Jak do tej pory nikt nie wrocil. Stany ( tu potrzebna nostryfikacja dyplomu,) Austalia ale tez blizej, Dania, Anglia, Irlandia, Skandynawia. Ofery pracy za granica sa wrecz drukowane w naszych pismach "branzowych".
W Polsce w tej chwili sporo pracy na panstwowych posadach - Inspekcja albo w firmach farmaceutycznych

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasia14']Pangea chciałam się zapytać, gdzie studiowałaś weterynarie? ( w jakiej miejscowości)

Mam jeszcze pytanie, co do akademików - bo prawie każda uczelnia ma swój akademik, ale czy moga tam mieszkać też osoby studiujące na innej uczelni?[/quote]

Pisalam juz
Na SGGW czyli w Warszawie, to taka niewielka miejscowosc w centralnej Polsce :evil_lol:

SGGW ma sowje akademiki. Nie moga w nich mieszkac studenci z poza uczelni. Nie wiem jak obecnie, bo za "moich" czasow czesc akademikow byla w remoncie i planowano budowe nowych w zamian za ten na Grochowie ( uczelnia sie w tej chwili przeniosla cala na Ursynow, wczesniej zwlaszcza zootechnika i weterynaria [wydzial Nauk o Zwierzetach i Medycyny Weterynaryjnej ] byly rozrzucone po calej Warszawie i wsiach okolicznych

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PANGEA']Pisalam juz
Na SGGW czyli w Warszawie, to taka niewielka miejscowosc w centralnej Polsce :evil_lol:

SGGW ma sowje akademiki. Nie moga w nich mieszkac studenci z poza uczelni. Nie wiem jak obecnie, bo za "moich" czasow czesc akademikow byla w remoncie i planowano budowe nowych w zamian za ten na Grochowie ( uczelnia sie w tej chwili przeniosla cala na Ursynow, wczesniej zwlaszcza zootechnika i weterynaria [wydzial Nauk o Zwierzetach i Medycyny Weterynaryjnej ] byly rozrzucone po calej Warszawie i wsiach okolicznych[/quote]

dzięki;) musiałam gdzieś przegapić, a pytam, bo bardzo podoba mi się Kraków, ale właśnie zdawało mi się, że nie ma tam weterynarii;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...