Jump to content
Dogomania

Bite, głodzone.. ostatnia szansa Klembów k.Wołomina-potrzebni wolontariusze


anouk92

Recommended Posts

No tak,bo im więcej da Dogo,tym mniej wydadza oni.

Może dziewczyny,które tam już wchodziły i widziały,będą miały większą szanse na porobienie zdjęć i ogłaszanie psów.
Przykro mi,że tak wyszło.

spojrzalam w galerię,sądząc z fryzur i ubrań,są z lat 90tych ubiegłego wieku,może szkoła im nie wyszła,bo ludzie maja coraz więcej wymagań co do szkoleniowców, więc się za odłów psów wzięli.

Edited by brazowa1
Link to comment
Share on other sites

Szkoda, że wyszła taka sytuacja.

Tydzień temu gdy byłam po Shilę to p.Marianna była zdenerwowana tym, że te osoby z okolic LEgionowa brały psiaki na długie spacery w tak duże mrozy :roll: tłumaczyła im, żeby nie przesadzali ze spacerami itd...
Ale gdy powiedziałam, że Wy macie zamiar przyjechać następnego dnia to się ucieszyła, że psiaki będą miały nowe fotki :roll:
Nie wiem.. może gdybyście zadzwoniły, że przyjeżdżacie teraz... nie mam pojęcia. Bardzo mi przykro, że tak się stało. Myślę, że gdyby była z Wami osoba, którą znają w Klembowie, to sytuacja byłaby inna.
Myślę też, że teraz po ostatniej sytuacji z Mruniem - Klembów się boi nowych osób, bo pewnie uważają, że te osoby wcale nie chcą pomóc, a chcą zaszkodzić.

Ehhh....

EDIT: Od razu piszę, że ja nie bronię osób z Klembowa...

Link to comment
Share on other sites

My nie wyszłyśmy, my zostałyśmy wyrzucone. :p

Najpierw w ogóle nie chciano nas wpuścić, gdy okazało się, że nie jesteśmy z żadnej fundacji, musiałam się naprosić, żeby poszła po klucze. Psom na dworze zdjęć robić nie wolno, bo im będzie zimno, jak wyjdą (!), tych z dołu też nie wolno, pozwolono mi jedynie sprzątnąć brudną słomę. Do szczeniaków iść zrobić zdjęć nie możemy, bo nie. Do kotów to samo.

Chamstwo, chamstwo i wulgarność. Dziwi mnie tylko, że nikt zbytnio nie ostrzega wolontariuszy przed podejściem tej pani, czytałam tu tylko, że jest ona miła, super i można się z nią dogadać. Widać bez darów w postaci karmy, pieniędzy czy słomy to niezbyt można...

Wciąż tu jest powtarzane, że potrzeba wolontariuszy, ba, jest o tym w tytule wątku - gdyby jasno postawić sprawę co można zastać, albo nawet wrzucić 'instrukcję obsługi' do personelu, to byłoby w porządku. Zastanówcie się, czy ta prośba o wolontariuszy jest fair, skoro oni NIE SĄ mile widziani.

Ze swojej strony bardzo proszę kogoś tam bywającego o parę słów o i zdjęcia do ogłoszeń amstaffa będącego w klatce w tym pomieszczeniu po prawej stronie - takie chude, chyba porgyzione stworzonko. Chcę go poogłaszać, a jeśli się uda to poprosić fundację bullowatych o wyciągnięcie go stamtąd.

Psów mi szkoda cholernie, ale ja już tam nie wrócę. Nie wymagam, żeby przyklaskiwano mojej pomocy - ale jak mi się ją uniemożliwia, to nie będę się narzucać. Jest wiele miejsc, bliżej Warszawy, gdzie mogę robić swoje.

Pomijając warunki przestrzenne, co do których wszyscy się zgadzamy, że są tragiczne, to tam, gdzie byłyśmy, było w miarę czysto, widać, że słoma jest wymieniana regularnie. Na tyle, na ile psy było widać, to większość wydawała się być fizycznie w nie najgorszym stanie. Choć widok psów wracających do klatek za suchą kromkę chleba łamie serducho...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bonsai']Byłyśmy i ... i zostałyśmy odesłane z kwitkiem, bo "jest za zimno, by wyciągać psy do zdjęć". Jak powiedziałam, że psom nie będzie zimno, jak będą biegać, to odpowiedź "wiem lepiej. Zatkało kakao?" - taki poziom dyskusji. Gdy już machnęłam ręką na wyciąganie psów i zaczęłam robić zdjęcia psom w klatkach, to zostałyśmy wyrzucone, a epitety jakie na nas leciały, aż szkoda mówić.
Wolontariusze nie mają po co tam jechać, niestety. Żadna sensowna pomoc nie zostanie przyjęta, a rozmowa nie ma sensu, bo są to zbyt prości ludzie, którzy zawsze "wiedzom lepiej". Przywiozłyśmy ubranka dla psów i zabawki, trochę gryzaków, ale zabrałyśmy to z powrotem, bo wątpię czy byłby zrobiony z nich właściwy użytek. To przykre - tam żadna realna pomoc nie ma szansy bytu, dopóki nikt sensowny nie obejmie kierownictwa nad tym miejscem.
Może pani zachowywała się tak grubiańsko, bo gdy na początku zapytała z jakiej organizacji jesteśmy, a my odpowiedziałyśmy, że z żadnej, że po prostu chciałybyśmy pomóc. Nie wiem co było powodem. Byłyśmy grzeczne, spokojne, ale pani dopatrywała się w nas jakiś niecnych podstępów i nie mogło być żadnej rozmowy. Żadne tłumaczenia nie docierały, żadne próby kompromisu. Przejechałyśmy 100 km na marne. Wolontariuszy tam nie chcą. A skoro się tak wzbraniają przed wolontariuszami - zapewne mają coś do ukrycia. Tak dalej być nie może. Nie widzą nic złego w wywózce 80 psów do Niemiec na pewną śmierć, ale wyciągnięcie psów i zrobienie im zdjęć to już duży problem - coś tu brzydko pachnie.[/QUOTE]Czy ja śnie? Czytałam ten post kilka razy.Byłam pewna, że wolontariusze tam maja spokojne wejście. Pani Celina w rozmowei telef mówiła, że trzeba psy ogłaszać, szukac im domów. Jak to zrobić bez zdjęc i opisów?

[quote name='gagata']Pani Celinka i pan Leszek, to nie sa znowu takie biedne zagubione sierotki, które nie wiedzą jak nakarmic psy...
[url]http://www.granica.waw.pl/kontakt.php[/url][/QUOTE]Gagato, a dlaczego tam jest adres Lubań a potem Wolomin? Patrzyłam na mapę.To niemal dwa końce kraju. Jakieś 600km z Wołomina do Lubania. Nie rozumiem tej reklamy. I te uslugi detektywistyczne z azylem? Coś mnie chyb trafi. Detektyw nie nie zdążyl się zorientowac na co wywozone sa psy z Polski?

[quote name='Aleksandra95']o rany, no to nie tylko ja jestem tak traktowana...:( pojechałam kiedyś z koleżanką porobić zdjęcia i szybko wyszłyśmy......[/QUOTE]Po prostu nie wierzę!

[quote name='Szura']My nie wyszłyśmy, my zostałyśmy wyrzucone. :p

Najpierw w ogóle nie chciano nas wpuścić, gdy okazało się, że nie jesteśmy z żadnej fundacji, musiałam się naprosić, żeby poszła po klucze. Psom na dworze zdjęć robić nie wolno, bo im będzie zimno, jak wyjdą (!), tych z dołu też nie wolno, pozwolono mi jedynie sprzątnąć brudną słomę. Do szczeniaków iść zrobić zdjęć nie możemy, bo nie. Do kotów to samo.

Chamstwo, chamstwo i wulgarność. Dziwi mnie tylko, że nikt zbytnio nie ostrzega wolontariuszy przed podejściem tej pani, czytałam tu tylko, że jest ona miła, super i można się z nią dogadać. Widać bez darów w postaci karmy, pieniędzy czy słomy to niezbyt można...

Wciąż tu jest powtarzane, że potrzeba wolontariuszy, ba, jest o tym w tytule wątku - gdyby jasno postawić sprawę co można zastać, albo nawet wrzucić 'instrukcję obsługi' do personelu, to byłoby w porządku. Zastanówcie się, czy ta prośba o wolontariuszy jest fair, skoro oni NIE SĄ mile widziani.

Ze swojej strony bardzo proszę kogoś tam bywającego o parę słów o i zdjęcia do ogłoszeń amstaffa będącego w klatce w tym pomieszczeniu po prawej stronie - takie chude, chyba porgyzione stworzonko. Chcę go poogłaszać, a jeśli się uda to poprosić fundację bullowatych o wyciągnięcie go stamtąd.

Psów mi szkoda cholernie, ale ja już tam nie wrócę. Nie wymagam, żeby przyklaskiwano mojej pomocy - ale jak mi się ją uniemożliwia, to nie będę się narzucać. Jest wiele miejsc, bliżej Warszawy, gdzie mogę robić swoje.

Pomijając warunki przestrzenne, co do których wszyscy się zgadzamy, że są tragiczne, to tam, gdzie byłyśmy, było w miarę czysto, widać, że słoma jest wymieniana regularnie. Na tyle, na ile psy było widać, to większość wydawała się być fizycznie w nie najgorszym stanie. Choć widok psów wracających do klatek za suchą kromkę chleba łamie serducho...[/QUOTE]Płakac mi się chce. Co dalej?Mam wrażenie, że jesteśmy w czarnej d....:( Szok!

Link to comment
Share on other sites

a pani Celina tam w ogóle była? bo często jest tak,że prostak ze wsi niekoniecznie zachwouje się tak,jaka jest życzy sobie kierownictwo.

Do szczeniąt Was nie wpuszczono,bo pewnie częśc już zdycha na parvo i bali się,ze zaczniecie szaleć. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal.

Link to comment
Share on other sites

ja jestem w szoku...wczoraj z Agą zawiozłyśmy słomę (124 kostki) z bazarku obraczus , (Marta jutro zadzwonie i powiem jak z kosztami wyszlo) , powiedzialysmy p. Celinie że dzis przyjedzie kilka dziewczyn robic zdjęcia, powiedziala że super tylko ze tak po 11 najlepiej bo jest już po karmieniu...Szura kto dokładnie Was wyrzucił i jak to argumentował...?

a tak off topic pomóżcie nam nagłośnic tą sprawę..
[B]Pani kierownik Anna Grączyńska, właścicielka hotelu, w którym mieszkają poszkodowani w pożarach mieszkańcy z WOŁOMINA !!! kazała ZLIKWIDOWAĆ ZWIERZĘTA pogorzelców... Hotel w internecie ogłasza, że "akceptuje przebywanie zwierząt po wcześniejszym uzgodnieniu" ~~~~ Burmistrz Wołomnina chowa głowę w piasek i szuka schroniska dla zwierząt - w tym PSA Ramzesa, który powiadomił rodzinę o pożarze!!!![URL]http://www.mmwarszawa.pl/402721/2012/2/12/po-pozarach-w-wolominie-kaza-nam-pozbyc-sie-zwierzat?category=spozaMiasta[/URL][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='obraczus87']Szkoda, że wyszła taka sytuacja.

Tydzień temu gdy byłam po Shilę to p.Marianna była zdenerwowana tym, że te osoby z okolic LEgionowa brały psiaki na długie spacery w tak duże mrozy :roll: tłumaczyła im, żeby nie przesadzali ze spacerami itd...
Ale gdy powiedziałam, że Wy macie zamiar przyjechać następnego dnia to się ucieszyła, że psiaki będą miały nowe fotki :roll:
Nie wiem.. może gdybyście zadzwoniły, że przyjeżdżacie teraz... nie mam pojęcia. Bardzo mi przykro, że tak się stało. Myślę, że gdyby była z Wami osoba, którą znają w Klembowie, to sytuacja byłaby inna.
Myślę też, że teraz po ostatniej sytuacji z Mruniem - Klembów się boi nowych osób, bo pewnie uważają, że te osoby wcale nie chcą pomóc, a chcą zaszkodzić.

Ehhh....

EDIT: Od razu piszę, że ja nie bronię osób z Klembowa...[/QUOTE]

My nie chciałyśmy brać psów na spacery. My chciałyśmy je wyciągnąć na minutę z "boksów", by zrobić im zdjęcia. A odpowiedź na pytanie dlaczego nie możemy - "bo nie, ja wiem lepiej". Czemu nie możemy iść do szczeniaków "bo tak mówię". Jak już pogodziłyśmy się z faktem, że nie możemy wziąć psów, zaczęłam im robić zdjęcia przez kratki, to zostałyśmy po prostu wyrzucone. Szkoda tylko psów - jest ich tam wiele i to bardzo adopcyjnych. Swoją drogą, boję się pomyśleć w jakich warunkach są przechowywane te psy w tamtejszych stodołach.

Ja poniekąd rozumiem podejście ludzi w schroniskach do obcych ludzi, którzy chcą przyjść z pomocą, rozumiem nieufność i ostrożność, ale to, co nas spotkało, to była czysta wrogość i prostactwo. Trzeba się zabrać za nich "od góry", bo inaczej te psy będą tam dalej gnić albo będą wywożone do Niemiec na rzeź.

Na wątku niejednokrotnie było pisane, że "w Klembowie są dobrzy opiekunowie, robią wiele dobrego dla psów, chętnie przyjmują każdą pomoc, tylko mają problemy z zebraniem pieniędzy od gminy za psy" - po dzisiejszej naszej wizycie te słowa brzmią dla mnie jak jakaś kpina czy propaganda. Tam są ludzie, którzy nie znają się na psach; robią wiele dobrego, ale nie sądzę, że dla psów; nie przyjmują żadnej pomocy, bo sami wiedzą wszystko najlepiej.

Co do astka, to jestem ciekawa czy otrzymał pomoc weterynaryjną. Nie osądzam - ale jak ktoś z Was, kto ma możliwość odwiedzenia tego "schroniska" będzie tam, to proszę, zerknijcie na niego. Był prawdopodobnie po pogryzieniu i to raczej nie niedawnym, na jedną łapę nie stawał i miał krwiaka. Ktoś musi mu udzielić porządnej pomocy weterynaryjnej, bo inaczej może już nigdy nie stąpać na tej łapie. Swoją drogą, mega pozytywny psiak, radosny, kontaktowy, otwarty, szkoda by się tam marnował...

Link to comment
Share on other sites

Brazowa1,

[quote name='Bonsai']Gdy już machnęłam ręką na wyciąganie psów i zaczęłam robić zdjęcia psom w klatkach, to zostałyśmy wyrzucone, a epitety jakie na nas leciały, aż szkoda mówić. [/QUOTE]

Co do szczeniaków - parwo, nie parwo, można było coś powiedzieć zamiast 'nie bo nie'. Jadąc do schronisk człowiek przecież zdaje sobie sprawę, że wśród szczeniąt choroby szaleją. Czy to znaczy, że tym JESZCZE zdrowym mamy nie robić ogłoszeń? Pewnie, jak dłużej posiedzą to mają większe szanse, że też coś złapią.

Ja nie wiem, która pani to była. Ja się jej przedstawiłam, ona mi nie. Miała krótkie, ciemne włosy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aleksandra95']o rany, no to nie tylko ja jestem tak traktowana...:( pojechałam kiedyś z koleżanką porobić zdjęcia i szybko wyszłyśmy......[/QUOTE]
Ola, my nie wyszłyśmy, my nawet nie zostałyśmy wpuszczone, a jak powiedziałyśmy, że chcemy porobić tylko zdjęcia psom do ogłoszeń, to pan spojrzał się tylko na nas z góry i powiedział, że 'nikogo nie ma'. :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='paulaa.']Ola, my nie wyszłyśmy, my nawet nie zostałyśmy wpuszczone, a jak powiedziałyśmy, że chcemy porobić tylko zdjęcia psom do ogłoszeń, to pan spojrzał się tylko na nas z góry i powiedział, że 'nikogo nie ma'. :roll:[/QUOTE]

to inna sytuacja, ale byłam tez z kim innym..;)

Link to comment
Share on other sites

Nienawidzę takich sytuacji, a tłumaczyć kogokolwiek nie znoszę serdecznie, ale...
Byłyśmy dzisiaj z Moną w schronie i p. Celina powiedziała nam jedynie, że wyprosiła kogoś , bo robił zdjęcia psów w klatkach, a po takich sesjach zawsze jest cyrk, że psy w klatkach i nie są z nich wypuszczane itede

Problem polega na tym, że oni już tyle razy dostali po tyłkach, że nie wiedzą kto swój, a kto znowu przyjechał szukac taniej sensacji i narobi problemów. Część z tamtejszych pracowników to rzeczywiście prości ludzie i rzeczywiście - co może jest trudne do zrozumienia i uwierzenia - Mruniowi oddawali zwierzaki w dobrej wierzę, z przekonaniem, że jadą do lepszego życia.

Link to comment
Share on other sites

Foty asta mamy, bo juz miałysmy sygnały, że kolejny ast nie daje rady i się sam okalecza. Nic nowego, astowatym zdarza się to wyjątkowo często. Umawiamy w tym tygodniu tego chłopaka do weta, tak samo jak czarną sunię popłuczyny po amstafie i też rani sobie łapy.

Na przyszłość chętnie pomogę w NORMALNYCH kontaktach ze schronem

Link to comment
Share on other sites

Kago, to zrozumiałe, że mogą być nieufni itd. Ale czy wy podejmiecie się mediowania? Czyli ktoś Wam zapowiada wizytę, że przyjedzie tego i tego dnia, a Wy w porozumieniu z p.Celiną uzgadniacie, że nie będzie przypału... Bo przy takim stosunku jest obawa, że się ludzie odwrócą od tego miejsca, a nie o to przecież chodzi... Mogą nie ufać obcym, ale można to załatwić pewnym pośrednictwem.

Link to comment
Share on other sites

Kago, można by sprawdzić, jaki ten ast jest do innych psów (wydawał się w porządku) i parę słów o nim zdobyć? Tak jak pisałam chętnie go poogłaszam. Czarną sunię też mogę.

Odnośnie tłumaczenia personelu może lepiej się nie wypowiem, bo nic dobrego bym nie napisała. :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kago']Nienawidzę takich sytuacji, a tłumaczyć kogokolwiek nie znoszę serdecznie, ale...
Byłyśmy dzisiaj z Moną w schronie i p. Celina powiedziała nam jedynie, że wyprosiła kogoś , bo robił zdjęcia psów w klatkach, a po takich sesjach zawsze jest cyrk, że psy w klatkach i nie są z nich wypuszczane itede

Problem polega na tym, że oni już tyle razy dostali po tyłkach, że nie wiedzą kto swój, a kto znowu przyjechał szukac taniej sensacji i narobi problemów. Część z tamtejszych pracowników to rzeczywiście prości ludzie i rzeczywiście - co może jest trudne do zrozumienia i uwierzenia - Mruniowi oddawali zwierzaki w dobrej wierzę, z przekonaniem, że jadą do lepszego życia.[/QUOTE]
Mnie też się tak wydaje, abstrahując od wszystkiego, p. Leszek jest dośc szczerą osobą, nawet czasem za bardzo.. i oni nie wierzyli w te całe wywózki.
My się za każdym razem zapowiadamy i nigdy nie było problemu. Tylko w stodole nie byliśmy, ale tam podobno psiaki mają najlepiej.
Gdzie był ten amstaff??! Ja go nie widziałam...:(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kago']Nienawidzę takich sytuacji, a tłumaczyć kogokolwiek nie znoszę serdecznie, ale...
Byłyśmy dzisiaj z Moną w schronie i p. Celina powiedziała nam jedynie, że wyprosiła kogoś , bo robił zdjęcia psów w klatkach, a po takich sesjach zawsze jest cyrk, że psy w klatkach i nie są z nich wypuszczane itede

Problem polega na tym, że oni już tyle razy dostali po tyłkach, że nie wiedzą kto swój, a kto znowu przyjechał szukac taniej sensacji i narobi problemów. Część z tamtejszych pracowników to rzeczywiście prości ludzie i rzeczywiście - co może jest trudne do zrozumienia i uwierzenia - Mruniowi oddawali zwierzaki w dobrej wierzę, z przekonaniem, że jadą do lepszego życia.[/QUOTE]

Tak! I ja to rozumiem! Rozumiem, że moga bać się problemów etc., naprawdę jestem w stanie to zrozumieć i uszanować. Z tym, że problem polega na tym, że nawet nie pozwolili nam wyciągnąć psy na minutę na dwór "bo psom zimno w łapy, a w boksach mają siano". Gdy powiedziałam, że nie zmarzną, jeśli będą biegać, to odpowiedź na to była "ja wiem lepiej". Tu w ogóle nie było dyskusji! Pogodziłyśmy się z tym i poszłyśmy zamiatać siano, a ja postanowiłam zrobić zdjęcia psom w pomieszczeniu, które sprzątałyśmy (nie przeszło mi przez myśl, że obowiązuje jakaś cenzura prewencyjna pod tym względem, bo jedyne co nam pani powiedziała to tyle, ze nie chce wypuszczać psów do zdjęć, bo jest zimno). Gdy to zobaczyła pani jakaśtam, to już poleciały epitety w naszą stronę i zostałyśmy wyrzucone.

Link to comment
Share on other sites

Słuchajcie, tam się już cuda działy...uwierzcie mi, że oni nie są już w stanie odróżnić kto wróg a kto przyjaciel. Jak my - Fundacja - mówimy kto i po co przyjedzie, a jak dajemy radę to pierwszy raz jedziemy i przedstawiamy nowych wolontariuszy to oni się cieszą jak dzicy.

Tam już była babka, która żeby im dowalić zatrudniła się do pracy. Oni nie sa łatwi we współpracy, ale jak komuś zaufają to na dobre i na złe.

Jesteśmy gotowe "wprowadzić" nowe osoby do współpracy, nam na tym tez zależy, bo same mamy roboty na pułk wojska. Oni nie wiedzą co tym razem komu i co się nie spodoba, więc wolą mówić "bo nie", bo a nuż się okaże, że jak się przyznają do parwo to będzie znowu jazda. Chociaż ja u szczeniaków dzisiaj nie byłam i o parwo - przyznaję - nie pytałam,

Jak Mona foty "obrobi" cetnie służę i dam znak jak chłopaczek i dziewuszka już będą umówieni do weta. To samo zresztą dotyczy Helmuta - cudnego ONka, który ma problemy z zębami i oczami. Tyle, że mamy fula w lecznicy, więc niestety kolejka czyli pewnie będą mogli być wzięci w wetkowe łapki koło wtorku , środy. Założę im wydarzenia na fb, bo pewnie będą potrzebne pieniąchy... Schron karmę ma z zapasem. Świeżo dostarczoną słomę i w schronie wiedzą, że słoma jest od dogomanii, więc gdyby dziewczyny dzisiaj powiedziały, ż są z dogo pewnie nie byłoby aż takiej nieufności...

Link to comment
Share on other sites

Kago , a nie możecie umówić się tak w schronie , że będziesz informować kto przyjedzie ? I tak tu na forum dziewczyny się umawiają .. jaki problem podać na PW swoje imiona nazwiska , a Ty byś dzwoniła do kierowniczki i mówiła że taka i taka przyjedzie w takim i takim celu ?

Na pewno da się to załatwić

Link to comment
Share on other sites

wiesz co, pewnie tak by się dało, tyle, że ja na dogo też przecież nie wszystkich znam, więc wolałabym zanim kogoś zarekomenduję chociaż dwa słowa z nim zamienić...albo kilka postów przeczytać, ale jak najbardziej w większości przypadków mogę telefonicznie anonsować wizyty :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...