Jump to content
Dogomania

Barf


cyryl

Recommended Posts

[quote name='Martens']Każde jedzenie po ugotowaniu jest nieznacznie mniej kaloryczne od surowego ;)
Nie czuję się aż taką specjalistką z dziedziny biochemii, żeby szczegółowo to wyjaśnić, ale na pewno pod wpływem działania tak wysokiej temperatury zachodzą reakcje, coś się rozpada, coś przechodzi do wody, rozpuszca się w niej - i skutkiem tego spada kaloryczność pokarmu.[/QUOTE]
Jeśli tak, to rzeczywiście może psu Barbary to trochę pomoże, bo przybiera na wadze a mimo to jest głodny. Mojemu niestety nie, bo chudnie. Trochę zwiększyłam porcje mięsnych kości - trochę, bo i przed tym przekraczaliśmy te "regulaminowe" 2-3% masy ciała. Wychodzi na to, że nasz niespełna 9 kilogramowy pies potrzebowałby z pół kilo żarełka dziennie albo i lepiej. Nie licząc smaczków na spacerach. Kłopot w tym, że głodny, a jednak nie wszystko chce zjeść. Dziś poszło nieźle - rano miseczka mięsa z kurczaka z chrząstkami (taka spora garść), drugie śniadanie to 3 łyżki białego serka, potem papka z mielonym mięsem wieprzowym i dwoma jajkami przepiórczymi, na kolację kości schabowe (kawałek na trzy żebra), na drugą kolacje garstka ryżu z resztą papki warzywnej i olejem z lnu. To juz 5 posiłków - jak kobieta w ciąży ;) Jak nie zacznie przybierać na wadze, to co jeszcze moge zrobić?

Link to comment
Share on other sites

Zrób psu podstawowe badania krwi, żeby wykluczyć chorobę nerek przykładowo.
Nie przejmuj się, że pies nie mieści się w przepisowych 3%. Barf to elastyczna dieta, niektóre psy mają mega szybką przemianę materii i w młodym wieku bardzo dużo jedzą... Kiedyś [B]Bonsai88[/B] pisała tu, ze jej suka na 3% swojej wagi zamieniłaby się w szkielet ;)
Co do tego spadku kalorii - to naprawdę niewielka róznica. Np na jajku po ugotowaniu spada około 4 kcal...

A my dziś zadebiutowaliśmy z barfowaniem u szczeniora. Dostał swój pierwszy barfowy posiłek - mielony korpus. Pierwszy raz tak się przyssał do miski, aż mu się przednie łąpy rozkraczyły :evil_lol: Karmy od hodowcy nie jadł z takim entuzjazmem. Zobaczymy jak kupa.

Za to mielenie korpusów przeżycie niezapomniane... Pół kuchni w różowej paciai, TZta ręka prawie wyrwana ze stawu :lol: Ja sobie nie wyobrażam mielenia jakichś twardszych kości... Ale że maluch ma już ponad 9 tygodni i jest z tych o pokaźnej paszczy, to mam zamiar szybko zakończyć mielenie i oszczędzić, ręce TZta, kuchenną szafkę i biedną ledwo już zipiącą maszynkę ;)

Link to comment
Share on other sites

Gotowane warzywa będą służyły jako wypełniacz posiłków ( oprócz papki warzywnej), bo wiadomo,że podczas gotowania dużo z nich uchodzi. Zeta bardzo je lubi i nie będzie po nich miała problemów z ...:roll:
Jej waga( prawie 60 kg) jest wystarczająca nawet na nadchodzącą zimę :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Za to mielenie korpusów przeżycie niezapomniane... Pół kuchni w różowej paciai, TZta ręka prawie wyrwana ze stawu :lol: Ja sobie nie wyobrażam mielenia jakichś twardszych kości... Ale że maluch ma już ponad 9 tygodni i jest z tych o pokaźnej paszczy, to mam zamiar szybko zakończyć mielenie i oszczędzić, ręce TZta, kuchenną szafkę i biedną ledwo już zipiącą maszynkę ;)[/QUOTE]

A wyobraź sobie, że ja tak mam od jakiś 3 lat :eviltong: Co do mielenia twardszych kości to radzę uważać (na maszynkę) :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Ja karmię swoje barfem już ponad rok. Same zalety - oprócz jednej - w podroż dalszą ciężko jest to jedzenie zabrać - zwlaszcza latem... Chyba, ze nie chcemy mieć tłoku wokoł siebie. Zimą można próbować.
U nas jest tak - jak nie wyjeżdżamy na wystawy i jesteśmy w domu - barf w miskach. Na wyjazdach - konserwy lub suche. Czasem w domu daje im tez trochę suchego, ale jako urozmaicenie. Tylko ja kupuję mrożonki, czasem świeże, ale że do cywilizacji daleko to zapasy w zamrażalniku są podstawą karmienia.
Diety nie mam zamiaru im zmieniać z kilku przyczyn - psy zadowolone, moja kieszeń też, Bardzo poprawiło się im futro, nie śmierdzą a ich prezenty na trawniku bardzo szybko zamieniają się w proszek. Co dla mnie jest ważne, bo na innej diecie latem jak kosilam trawnik musialam się ubierać w stroje kooopoochronne a jesienią było losowanie kto w tym tygodniu ma zbierać z podworka nawóz...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sylwia M.']Pytałam w sklepie gdzie kupuję korpusy mielone, Pan powiedział, że trzeba mieć specjalną maszynkę która nazywa się : kościarka. Dlatego nie robiłam prób w domu, daj znać jak Ci poszło?[/QUOTE]

Boleśnie :p Raz maszynka mi odpadła z drzazgami szafki do której byłą przykręcona i mam gustowną siną pręgę na przedramieniu... Ogony są piekielnie twarde, kurze łapki to przy nich pikuś. Co grubsze kawałki waliłam na podłodze obuchem od mojego kościowego toporka, żeby jakoś dały się zmielić.
Dzięki za info o "kościarce", już wiem co mam kupić jak nie daj boże któryś mój pies będzie musiał przejść na stałe na mielone. Na razie mam szczeniaka więc jeszcze góra 2-3 tygodnie i będzie jadł całe mam nadzieję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl'] Na wyjazdach - konserwy lub suche. Czasem w domu daje im tez trochę suchego, ale jako urozmaicenie. [/QUOTE]
I to się sprawdza, nie ma problemów przy przestawianiu psa z barfu na suche? Przestawiasz tak z miejsca, czy jakoś stopniowo? My jeździmy w góry i właśnie ten aspekt trochę mnie martwi - nie będę przecież tachać mięsnych gnatów w plecaku :)
***
Martwi mnie jeszcze jedna rzecz u tego naszego początku barfowej drogi ;) Teraz, gdy pies już się przekonał do niektórych dań, których nie chciał jeść wcześniej - konkretnie chodzi o różne części kurczaka, to zaczął jeść może nie tyle łapczywie, co niestarannie. Twarde kości, typu żebra wieprzowe czy wołowe, to sobie pogryza cierpliwie krusząc na male kawałeczki. Natomiast szyje, skrzydła i korpusy z kurczaka gryzie z łatwością i to jest takie chapsnięcie - ile mu tam wejdzie do pyska, troszkę pokruszy, ale tak ledwo ledwo i od razu połyka. Sądzę, że połyka spore kawałki kości. Czy to nie jest ryzykowne? Tzn. wiem, że psy nie mają enzymów w ślinie i w przeciwieństwie do ludzi nie potrzebują tej fazy żucia do dobrego trawienia, ale czy nie ma ryzyka, że taki większy kawałek kości nie zostanie strawiony i w swej niezmienionej formie powędruje dalej powodując jakieś mechaniczne uszkodzenia?

Link to comment
Share on other sites

Żadnej kościarki do mielenia korpusów z kuraka nie potrzeba -rekami rozrywasz na mniejsze porcje, a potem wkładasz do maszynki,przelatuje ino mig...ale po kiego licha mielisz korpusy? ja hoduję miniatury i wcinają korpusiki niemielone ( no chyba,ze akurat mam cos do przemycenia w jedzonku dla nich to mielę,albo sa akurat małe szczenieta ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]filodendron[/B]-spoko- pies nigdy nie pogryzie tak drobno i dokładnie jak miele maszynka-zawsze połyka mniejsze lub wieksze kawałki ;)
ostatnio moje najmłodsze "dziecko" "upolowało"' sobie młodego kurczaka :/ ponieważ zlokalizowałam Cheetah razem z "dowodem zbrodni" dopiero w momencie jak była już w połowie zjadania kuraka, nie było wychowawczego sensu jej go odbierać;zjadła go razem z większością pierza, wnętrznościami, łapami,dziobem i wogóle wszystkim:D Cheetah ma 5 miesięcy i jest miniaturą:D niemielone jada od mniej wiecej 2miesiąca (czerwone mięsa),niemielony drób włączyłam około 3 miesiąca(wczesniej dostawała zmielony,ewentualnie kostke i chrząstkę z mostka kuraka)

Link to comment
Share on other sites

Hi,hi,hi- niewłaściwie sformułowałaś :w suche wrzucają pierze i kopyta bez ptaków i krów :D:D:D do tego troszkę soi, troszkę zboza i różnych zapachowo-smakowych dodatków
a swoja drogą- kopytka są bardzo dobrym uzupełnieniem w diecie psów,podobnie jak np końskie,czy tez kozie bobki :D
o kopytka polecam sie pytac w najblizszych stajniach/stadninach -kiedy bedzie kowal-wtedy albo przyjśc z psem coby sobie od razu na miejscu pojadł, albo wybrać sie samemu z torebeczką -uwaga- kopytka smierdzą niemiłosiernie, nieprzyzwyczajone psy po większej ilości mogą częśc zwymiotować

Link to comment
Share on other sites

Końskich odpadów nie będę podawać, bo ja karmię psa w mieszkaniu, więc bez przesady, dopiero jestem na etapie oswajania się z nieco zakrwawionymi kocykami, praniem ich w NASZEJ pralce, i tłumaczeniem znajomym, że nie zauważyłam zmian w zachowaniu (agresja po surowym) ;) ale tak z ciekawości zapytam, czy nie ma zagrożenia tężcem? No bo to w sumie niewiele trzeba, jakieś urazy dziąseł, np. po gryzieniu twardych kości

Link to comment
Share on other sites

[I][B]Tascha[/B][/I] - ja kupuje mielone, bo moja jedna sunia połyka całe korpusy, a później wymiotuje. Ona zawsze pochłania wszystko w minutę (przypadłość schroniskowa - tak myślę) jest już u nas 3-y lata, nikt jej z miski nie zabiera, ale za jedzenie "sprzeda całą rodzinę". Dużej kości cielęcej nie połknie, musi z nią walczyć, ale małe łyka w całości.
[B][I][SIZE=2]Martens -[FONT=Arial]a[/FONT][/SIZE][/I][SIZE=2][FONT=Arial] maszynkę masz w całości?[/FONT]
[/SIZE][/B]

Link to comment
Share on other sites

Tak czytam o tym mieleniu i twierdzę, że moje małe to ze mną ciężko ma :evil_lol:. Ale już ładnie gryzie nawet najtwardsze kości, ząbki wszystkie już powoli wychodzą, mleczaki elegancko wypadły (jeden kieł długo siedział, był popękany, wstrętny, brudny bo piach w niego wchodził, ale kość go załatwiła :razz:) i świetnie wygląda. Nawet sierść jej nie wyłazi, co dla mnie jest czymś niespotykanym bo Hexa gubi tony kłaków. Kupki się unormowały i wszystko może wcinać bez większych sensacji. Ostatnio cytrusami się zajadam i młoda mi towarzyszy, więc zawsze coś jej spada. Wymiotów już żadnych nie ma od dłuższego czasu. Tylko nie wiem czy nie przesadzam z ilością, bo na kolację dostała pół przełyku i 5 łapek, na obiad sporą kość cielęcą, a na śniadanie przełyk taki większy (tak, wiem, pomieszałam, ale zaspałam wczoraj na psią kolację i nie mogłam już tego co zostało zamrozić, bo już trochę czuć było :roll:). Za to Hexolina mi chudnąć zaczyna i muszę się zebrać żeby jej badania zrobić. Niestety do 11go bez większej kasy jestem i muszę najpierw spróbować diety tuczącej, a po 11stym dopiero badania :roll:.

Co do agresji po surowym, to ja się zgadzam z opinią 'ekspertów', bo moje szczeniątko to mała bestia się na barfie zrobiła i próbuje swoich pobratymców zeżreć :mad: (z jakiego zwierza mi mięso sprzedają to ja nie wiem, ale chyba jednak nie z cielaczków :diabloti:).

[QUOTE]A ciekawe ubarwienie okolicy, to kwestia czasu i oswojenia sie z tym, spoko. [/QUOTE]
U nas ubarwione jest wszystko w promieniu kilku metrów, bo szczeniucha lubi mnie widzieć jak je. A najchętniej je na swoim podkładzie służącym również jako toaleta :splat:i nie zawsze jest przed 'spuszczeniem wody' :stupid: (oczywiście nie mam na myśli grubszych spraw ;)).

Link to comment
Share on other sites

No to moje psie nie mają się tak dobrze, na czas jedzenia zamykam je w łazience i to jeszcze oddzielnie coby duży odkurzacz schroniskowy nie zjadł mini estecie. Na szczęście coś twardszego i w całości jadają ze 2x tygodniowo to klaustrofobii mam nadzieję nie dostaną.

Link to comment
Share on other sites

[B]Filodendron[/B] twoj pies może faktycznie mieć tak jak moja wariatka ;). Birma [miała wtedy jakieś 17-18 kg] bez prawie kilograma BARFu dziennie zaczynała chudnąć. Teraz jest na suchym [po którym zatruciu przez ***** nieświeże mięso się wkurzyłam, bo to było za każdym razem mięso prosto ze sklepu] i nadal je mniej więcej 2 razy więcej niż powinna... Nie kłócę się z nią, bo wyniki ma idealne przy takich ilościach jedzenia, a i biega bardzo dużo...

U mnie wszystkie psy zawsze jadły w wannie. Wzięło się to z problemów Birmy [paniczny lęk przed wodą - a kąpać ją trzeba... chciałam trochę "oswoić" wannę], ale do sprzątania było rewelacyjne :). Tylko ciapki były podawane w kuchni w misce

No, kończę ten wywód i idę z Birmą na trening.... co by pobiegała :)

Ps. Martens, miło że nas pamiętasz :).... swoją drogą śliczny jest ten twój niebieski ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Końskich odpadów nie będę podawać, bo ja karmię psa w mieszkaniu, więc bez przesady, dopiero jestem na etapie oswajania się z nieco zakrwawionymi kocykami, praniem ich w NASZEJ pralce, i tłumaczeniem znajomym, że nie zauważyłam zmian w zachowaniu (agresja po surowym) ;) ale tak z ciekawości zapytam, czy nie ma zagrożenia tężcem? No bo to w sumie niewiele trzeba, jakieś urazy dziąseł, np. po gryzieniu twardych kości[/QUOTE]
Eee,no cos Ty- zgrożenie tężcem masz wtedy, jak zarazki dostana się do rany kłutej,głebokiej, do której nie dochodzi normalnie powietrze (rana zasklepia się z wierzchu, a wtedy w środku pieknie rozwijają się beztlenowce).
A kopytka jedynie smierdzą-nie brudzą ;) Kowal obcina jedynie brzeg kopyta, srednio o grubosci ok.1 cm, mozna taże nazbierać fragmenty przycietej strzałki (to takie bardziej miękkie- moje psy wyraźnie wybierają strzałke wlasnie) lub drobne fragmenty z przycietej podeszwy kopyta, ale to wszystko sa zwykle skrawki drobniutkie do powiedzmy 2 centymetrowych.Od czasu do czasu mozna psu zrobić taki prezencik-z pewnościa się ucieszy znowego smrodku do gryzienia ;):d

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']I to się sprawdza, nie ma problemów przy przestawianiu psa z barfu na suche? Przestawiasz tak z miejsca, czy jakoś stopniowo? My jeździmy w góry i właśnie ten aspekt trochę mnie martwi - nie będę przecież tachać mięsnych gnatów w plecaku :)
***
[/QUOTE]
Z miejsca. Problemów żadnych.
A ja kupuję już mielone (ok 2 zł za kilo). Takie w zoosklepach - wygląda to jak kostka smalcu. Mrożone. czasem ktoś z gości wyciągnie mi z zamrażalnika i się bardzo dziwi, że jakiś ten zepsuty chyba.... hehehe Tam są już ganciory mielone, ie na pyłek, ale zmielone, więc psisko nie zwraca gnatów. A jak mam dobry humor to świeże z "miasta" im przywożę.

Link to comment
Share on other sites

Muszę popytać o takie mrożonki. Mój bandyta coś smrodków chyba nie lubi. Wczoraj kupiliśmy rybę pt. krąp - taka mała, zgrabna była, w sam raz, żeby sobie pstryknąć pamiątkowe fotki jak z Animal Planet - z jeden strony pyska głowa, z drugiej ogon, niczym niedźwiadek w rzece. Mąż się ustawił z aparatem, córka z kamerą a pies powąchał, odsunął się z obrzydzeniem, spojrzał na nas z głębokim wyrzutem po czym schował się pod stół ;) Z surową wątrobą było to samo :) Aktualnie ma fazę kurakową - nic tylko skrzydła i szyje. Może to taki model, że będzie jadł przez tydzień jedno, potem drugie i trzecie. I jakoś mu się to w dalszej perspektywie zbilansuje.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...