Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

Akurat dziś miałam dzień bardzo w temacie, bo wsiadłam do autobusu na początkowym przystanku i podróż miałam kosmiczną... Chyba z 15 osób zaczepiło mi psa...
Kupuję bilet, mam psa obok , w kagancu na smyczy, trzymam krótko żeby nie wadził nikomu a baba mi podchodzi z walizami, dysząca bo wpadła z biegu do autobusu i schyla mi głowę do psa i dotyka niemalże swoim nosem jego! ... Pies robi ryk niemiłosierny.
Odsuwam się. Idzie dziadek, ledwo lezie, ale mimo to zamiast trzymać się barierki bo nim rzuca i zaraz się wywali - musiał po psie przejechać łapskiem od końca ogona aż po głowie.
Wsiada baba, zachowuje się jakby spotkała starą znajomą - uśmiecha się do mojego psa, kiwa mu głową, macha mu, rozmawia z nim...
Ktoś przechodzi - znów łapsko musiało o psa zaczepić...
Na koniec wsiada babcia, pies odwrócony do niej tyłem wygląda przez okno.... Ciumka, dziamga, no znieść nie może że pies się nie odwraca. Pies stoi spokojnie, a tu nagle łapsko mu ląduje przed pyskiem, odsuwa się nieufnie. Zaczyna do niego gadkę...Łapsko wędruje dalej... Wkońcu zostaje obszczekana. Zamiast się wycofać to zaczyna mu tłumaczyć że ona bardzo lubi pieski i piesek się nie musi bać... Więc się wtryniam w jej ważną rozmowę z moim psem i grzecznie ładnie mówię żeby nie zaczepiała go bo on się boi, jest nie ufny i nie lubi obcych ludzi. Zostałam potraktowana jak brzęcząca mucha - olewka. Ona dalej rozmawia z moim psem i próbuje go do siebie przekonać... Psa już mam prawie na kolanach, trzęsącego nogami i babę zaraz też będę miała... Poziom agresji dalej wzrasta tyle że już mój....
W końcu zwracam się do psa grzecznie mu mówiąc że jak jeszcze raz warknie,szczeknie albo się w ogóle ruszy to go tak spiorę, tak skatuję że się nie pozbiera. Babcia robi na mnie wielkie oczy... i odpuszcza psu żeby nie dostał.... A ja odnoszę triumf że pomogło...
Dawno takiego hardcoru w autobusie nie miałam... Zazwyczaj się odbywa wszystko w miarę miło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Akurat dziś miałam dzień bardzo w temacie, bo wsiadłam do autobusu na początkowym przystanku i podróż miałam kosmiczną... Chyba z 15 osób zaczepiło mi psa...
Kupuję bilet, mam psa obok , w kagancu na smyczy, trzymam krótko żeby nie wadził nikomu a baba mi podchodzi z walizami, dysząca bo wpadła z biegu do autobusu i schyla mi głowę do psa i dotyka niemalże swoim nosem jego! ... Pies robi ryk niemiłosierny.
Odsuwam się. Idzie dziadek, ledwo lezie, ale mimo to zamiast trzymać się barierki bo nim rzuca i zaraz się wywali - musiał po psie przejechać łapskiem od końca ogona aż po głowie.
Wsiada baba, zachowuje się jakby spotkała starą znajomą - uśmiecha się do mojego psa, kiwa mu głową, macha mu, rozmawia z nim...
Ktoś przechodzi - znów łapsko musiało o psa zaczepić...
Na koniec wsiada babcia, pies odwrócony do niej tyłem wygląda przez okno.... Ciumka, dziamga, no znieść nie może że pies się nie odwraca. Pies stoi spokojnie, a tu nagle łapsko mu ląduje przed pyskiem, odsuwa się nieufnie. Zaczyna do niego gadkę...Łapsko wędruje dalej... Wkońcu zostaje obszczekana. Zamiast się wycofać to zaczyna mu tłumaczyć że ona bardzo lubi pieski i piesek się nie musi bać... Więc się wtryniam w jej ważną rozmowę z moim psem i grzecznie ładnie mówię żeby nie zaczepiała go bo on się boi, jest nie ufny i nie lubi obcych ludzi. Zostałam potraktowana jak brzęcząca mucha - olewka. Ona dalej rozmawia z moim psem i próbuje go do siebie przekonać... Psa już mam prawie na kolanach, trzęsącego nogami i babę zaraz też będę miała... Poziom agresji dalej wzrasta tyle że już mój....
W końcu zwracam się do psa grzecznie mu mówiąc że jak jeszcze raz warknie,szczeknie albo się w ogóle ruszy to go tak spiorę, tak skatuję że się nie pozbiera. Babcia robi na mnie wielkie oczy... i odpuszcza psu żeby nie dostał.... A ja odnoszę triumf że pomogło...
Dawno takiego hardcoru w autobusie nie miałam... Zazwyczaj się odbywa wszystko w miarę miło.[/QUOTE]

Szkoda, że ostatecznie Ty wyszłaś na tą złą, tylko dlatego, że babsztyl nie zrozumiał kiedy mówiłaś grzecznie... :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Akurat dziś miałam dzień bardzo w temacie, bo wsiadłam do autobusu na początkowym przystanku i podróż miałam kosmiczną... Chyba z 15 osób zaczepiło mi psa...
Kupuję bilet, mam psa obok , w kagancu na smyczy, trzymam krótko żeby nie wadził nikomu a baba mi podchodzi z walizami, dysząca bo wpadła z biegu do autobusu i schyla mi głowę do psa i dotyka niemalże swoim nosem jego! ... Pies robi ryk niemiłosierny.
Odsuwam się. Idzie dziadek, ledwo lezie, ale mimo to zamiast trzymać się barierki bo nim rzuca i zaraz się wywali - musiał po psie przejechać łapskiem od końca ogona aż po głowie.
Wsiada baba, zachowuje się jakby spotkała starą znajomą - uśmiecha się do mojego psa, kiwa mu głową, macha mu, rozmawia z nim...
Ktoś przechodzi - znów łapsko musiało o psa zaczepić...
Na koniec wsiada babcia, pies odwrócony do niej tyłem wygląda przez okno.... Ciumka, dziamga, no znieść nie może że pies się nie odwraca. Pies stoi spokojnie, a tu nagle łapsko mu ląduje przed pyskiem, odsuwa się nieufnie. Zaczyna do niego gadkę...Łapsko wędruje dalej... Wkońcu zostaje obszczekana. Zamiast się wycofać to zaczyna mu tłumaczyć że ona bardzo lubi pieski i piesek się nie musi bać... Więc się wtryniam w jej ważną rozmowę z moim psem i grzecznie ładnie mówię żeby nie zaczepiała go bo on się boi, jest nie ufny i nie lubi obcych ludzi. Zostałam potraktowana jak brzęcząca mucha - olewka. Ona dalej rozmawia z moim psem i próbuje go do siebie przekonać... Psa już mam prawie na kolanach, trzęsącego nogami i babę zaraz też będę miała... Poziom agresji dalej wzrasta tyle że już mój....
W końcu zwracam się do psa grzecznie mu mówiąc że jak jeszcze raz warknie,szczeknie albo się w ogóle ruszy to go tak spiorę, tak skatuję że się nie pozbiera. Babcia robi na mnie wielkie oczy... i odpuszcza psu żeby nie dostał.... A ja odnoszę triumf że pomogło...
Dawno takiego hardcoru w autobusie nie miałam... Zazwyczaj się odbywa wszystko w miarę miło.[/QUOTE]

Denerwujący ludzie... Ale ja bym okrzyczała niemiłą panią a nie psa. Pies mógł być troszkę skołowany. Ale jeżeli nie było innego wyjścia...

Link to comment
Share on other sites

Mam w nosie na jaką wyszłam, potem mój pies zaczyna ostrożniej patrzeć na ludzi, a po co ma ktoś w nim prowokować żeby obszczekiwał, bez zaczepki ludzi olewa.
A ja psu nie zrobiłam nic. Jedynie skierowałam wobec niego kilka niemiłych dobitnych słów, którymi skomunikowałam się z ta paniusią ;)
Mam niestety tą wadę że nie umiem się ostrzej odezwać do ludzi.
Zazwyczaj się usmiecham i jakoś to milej wygląda,ale dziś nie powiem że mi z duzym przekonaniem to "skatowanie" musiało wyjść :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja bym się jej wprost zapytała czy nie jest przypadkiem upośledzona.
Już raz miałam taką sytuację. Iwan nie lubi ludzi i unika ich jak może. W autobusie klęknęła przed nim babka i zaczęła go tarmosić trzymając twarz na wysokości jego pyska. Napomknęłam nieśmiało, że nie lubi obcych. Ale to nic! Ona kiedyś miała rottweilerkę i wie jakie to cudowne psy. Napomknęłam znów zabierając psa, ale gdzie tam, nie wytłumaczysz. Na szczęście Iwan w końcu zrobił to za mnie. Podziałało :lol:

Link to comment
Share on other sites

Nie umiesz? To ćwicz, ja już nie mam oporów :D To nie psa wina, że nie lubi obcych przecież. Ja mówię stanowczo "proszę nie zaczepiać psa". Jak słyszę jakieś sraty taty, że ktoś lubi psyyyy, że jego to nie ugryzie, że coś tam, to powtarzam jak zdarta płyta - "nie interesuje mnie to, proszę nie zaczepiać psa". Zwykle działa. Choć ostatnio wrocławskiego menelka musiałam porządnie skląć, żeby odpuścił, bo dziad przylazł i zaczepia nachalnie bardzo, pies mi już tańcuje na smyczy, ja ostrzegam normalnie, a dziad dalej swoje. No aż mi żyłka zapulsowała i się wydarłam, żeby w tej chwili wyp... . Pomogło :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Nie umiesz? To ćwicz, ja już nie mam oporów :D To nie psa wina, że nie lubi obcych przecież. Ja mówię stanowczo "proszę nie zaczepiać psa". Jak słyszę jakieś sraty taty, że ktoś lubi psyyyy, że jego to nie ugryzie, że coś tam, to powtarzam jak zdarta płyta - "nie interesuje mnie to, proszę nie zaczepiać psa". Zwykle działa. Choć ostatnio wrocławskiego menelka musiałam porządnie skląć, żeby odpuścił, bo dziad przylazł i zaczepia nachalnie bardzo, pies mi już tańcuje na smyczy, ja ostrzegam normalnie, a dziad dalej swoje. No aż mi żyłka zapulsowała i się wydarłam, żeby w tej chwili wyp... . Pomogło :P[/QUOTE]

No ja za to byłam w szoku po ostatniej wizycie w Poznaniu. Nikt psa zaczepiać nie chciał, nikt nie głaskał nieproszony, nikt nie ciumciał. Szok, bo zwykle jak jestem z Polą to są tłumy chętnych, bo taki piękny i unikalny pies (:roll: jak każdy kundel)

I nie wiem, czy to efekt kolczatki, czy kagańca ale jakoś chyba się Poznaniacy ciut ucywilizowali ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Nie powiesz mi, że powarkiwanie w zabawie skrzywdzi jakiegoś pieska [/COLOR]:cool3:[COLOR=#000000] Są delikatne psy i są niedelikatne zabawy, ale poszczekiwanie i powarkiwanie na pewno nie jest objawem niedelikatności. Hera bawi się niedelikatnie - łapie psa i szarpie. Są takie które to uwielbiają (wspomniany pies znajomej), są takie, dla których to żadna przyjemność - i z nimi się nie bawi. Co mają do tego odgłosy?[/COLOR][/QUOTE]

A jednak czasem mają. Jeden z moich psów czasem takie rzeczy olewa, ale u niektórych psów szczekania w zabawie nie znosi - szczególnie, że są takie, które mu szczekają do ucha. I jeśli się z jakimś psem gania, a ten zaczyna warczeć, to też mu się zdarza przestraszyć (więc zaczyna uciekać, a właściciel drugiego psa uważa mnie za wariatkę 'bo przecież się tak ładnie ganiają').

Z drugiej strony on sam się nauczył od psa znajomej do niektórych psów podchodzić podskakując z zabawowym warkotem. I są psy, które to źle odczytują i się tego boją, choć normalnie się z nim chętnie bawią.

Link to comment
Share on other sites

Mnie to zawsze bawi jak jestem z psem na wałach i jakiś psiur podleci do mojego żeby się bawić a mój jak wryty usłyszy tylko warczenie i zabawa doprowadza do gonitwy i ataku.
A moja Dalmatynka jak żyła to zawsze się bawiła z innymi psami najgłośniej warczała. Inne psy poprzestawały na zabawie a ta dalej na nie z warczeniem.

Link to comment
Share on other sites

Co do historii autobusowej... Ja mam straszne opory przed jazdą z psem komunikacją miejska. Bestia nie lubi jak ktoś obcy na niego patrzy, mówi do niego itd. Generalnie nie jest ufny. Na szczęście nie muszę z nim jeździć autobusem, ale gdybym musiała to co wtedy? Zrobię mu kilka przejażdżek z początkowego przystanku i zobaczę jak się będzie zachowywał z miarę zapełniającego się autobusu...

Najlepiej chyba przykleić psu to czoła kartkę z napisem "Nie zaczepiaj mnie bo będę szczekał" :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Co do historii autobusowej... Ja mam straszne opory przed jazdą z psem komunikacją miejska. Bestia nie lubi jak ktoś obcy na niego patrzy, mówi do niego itd. Generalnie nie jest ufny. Na szczęście nie muszę z nim jeździć autobusem, ale gdybym musiała to co wtedy? Zrobię mu kilka przejażdżek z początkowego przystanku i zobaczę jak się będzie zachowywał z miarę zapełniającego się autobusu...

Najlepiej chyba przykleić psu to czoła kartkę z napisem "Nie zaczepiaj mnie bo będę szczekał" :angryy:[/QUOTE]

Lepiej " jestem nosicielem pcheł i cięzkich chorób..." wtedy to się ludzie boją bardziej. Bo jak piesek jest nieufny, boi się , nie chce być głaskany, może naszczekać czy nawet ugryźć to się zawsze znajdzie "terapeuta" co miłością swoją pieska uleczy... A jakby szczekał dalej to się go przekonywać będzie. I nawet do zdjęcia kagańca namawiają, bo krępować pyszczek psu jest okrutne.
Ja jeździłam z psami mpk zawsze. Wszelkie busy, tramwaje, autokary też wchodzą w grę. Nie próbowałam jeszcze pociągiem tylko.
I zawsze ludzie zaczepiają, ale przy tym psie to jest shock,zero respektu, zero pomyślunku, każdy musi dotknąć. Może poprzedni był za brzydki i nie robił takiej furrory:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']No ja za to byłam w szoku po ostatniej wizycie w Poznaniu. Nikt psa zaczepiać nie chciał, nikt nie głaskał nieproszony, nikt nie ciumciał. Szok, bo zwykle jak jestem z Polą to są tłumy chętnych, bo taki piękny i unikalny pies (:roll: jak każdy kundel)

I nie wiem, czy to efekt kolczatki, czy kagańca ale jakoś chyba się Poznaniacy ciut ucywilizowali ;)[/QUOTE]



3 lata jestem w Poznaniu i nikt mi do tej pory psa nie zaczepiał bez mojej zgody. Co najwyżej skomentują, cmokną, potitają chwilę i tyle. W pociągach z kolei zawsze znajdzie się jakiś oszołom, na ogół jakaś starsza babcia co to "miała całe życie psy" i próbuje przelać swą miłość na moją sukę.


Ale żeby na chama głaskac? :shake: współczuję Wam, gdzie Wy mieszkacie że taka dzicz po ulicach chodzi? :cool1:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Lepiej " jestem nosicielem pcheł i cięzkich chorób..." wtedy to się ludzie boją bardziej. Bo jak piesek jest nieufny, boi się , nie chce być głaskany, może naszczekać czy nawet ugryźć to się zawsze znajdzie "terapeuta" co miłością swoją pieska uleczy... A jakby szczekał dalej to się go przekonywać będzie. I nawet do zdjęcia kagańca namawiają, bo krępować pyszczek psu jest okrutne.
Ja jeździłam z psami mpk zawsze. Wszelkie busy, tramwaje, autokary też wchodzą w grę. Nie próbowałam jeszcze pociągiem tylko.
I zawsze ludzie zaczepiają, ale przy tym psie to jest shock,zero respektu, zero pomyślunku, każdy musi dotknąć. Może poprzedni był za brzydki i nie robił takiej furrory:evil_lol:[/QUOTE]

No właśnie mój pies jest duży, ale ludziom się podoba. Czyli ładnego psa na bank będą zaczepiać. Skaranie z tymi ludźmi... :roll: No, ale kiedyś tak czy siak będę musiała spróbować z nim przejażdżki autobusem :eviltong: Na pierwszy rzut ze dwa przystanki chociaż.

Link to comment
Share on other sites

Może nie dotyczy całkiem komentarzy ale pod głupotę ludzką się zalicza kompletnie :razz:
Siostra kupiła sprawiła sobie rodowodowego szczeniaka beagla i jak to na wsi bywa, nie obeszło się bez komentarzy, bo przecież to tyle pieniędzy, a to takie drogie jedzenie, a to na weterynarza tyle i nagle wszyscy zaglądają do portfela i wyliczają każdy grosz wydany na psa. Najgorzej jest z sąsiadami zza płotu btw. rodzina, którzy przeboleć faktu zakupienia Dory nie mogli, ale z zazdrości przytargali sobie szczeniaka, jakiegoś kundelka, któremu to nagle trzeba kupować suchą karmę (z biedronki bo przecież to kundel to wydawać za dużo nie będą), trzeba odrobaczać, odpchlić itd., oczywiście ich drugi pies przy budzie, takich "luksusów" nie ma, bo już jest stary jak to twierdzą. W każdym razie jest teraz wyścig który szczeniak lepszy, tzn. wyścig tylko z ich strony, bo moja siostra w to się nie bawi, śmiesznie było nie powiem, słuchać jak to ich Funia nie jest lepsza bo jest grzeczna, bo nie gryzie, bo nie szczeka, a Dora siostry jest samo zło, bo ruchliwa, gryzie i szczeka (Dora jest miesiąc starsza od tamtego szczeniaka no i jest bealgem :evil_lol:), bo robi kupy w domu :razz: aich pies nie bo śpi w piwnicy, ale śmiesznie przestało być jak tamci nagabują mojego siostrzeńca kiedy tam pójdzie. Przedwczoraj Kacper uciekał przed Dorą bo jest głupia, gryzie i on nie chce jej, bo on chce takiego psa jak Funia, bo ona taka fajna... oczywiście nie były to jego słowa, a powtarzał to co mu mówiła ciotka, nie mogłyśmy 4 latkowi przegadać że Dora nie jest gorsza. Po prostu paranoja, posłużyć się 4 latkiem w taki sposób, bo zazdroszczą rasowego psa?bo czują się gorsi? nie wiem co to miało na calu ale jest to śmieszne. Ja powiedziałam tylko mojej wkurzonej na to wszystko siostrze, żeby zaczekała, aż Funia nieco się oswoi i podrośnie i miałam racje, bo Funia zaczyna gryźć :diabloti: i już nie jest taka idealna :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Widzę że macie z rodzinką tak samo jak mój chłopak.
A ma się to do rzeczy że on ma rottweilera też z rodowodem już ok. 11 lat i obok z domu rodzinka też zapragnęła mieć pieska i wzięli nie rasowego psa w typie owczarka niemieckiego. Pies rodzinki jest tuż w kojcu obok furtki. Także śmierdzi nie miłosiernie. Nasz Ares (tz. mojego chłopaka) ma kojec obok dużej stodoły gdzie ma cień i kojec wielkości 5m x 3m.
Wykłócanie się i dzwonienie na policję (która już ma ich w nosie) jest codziennie.

Po prostu tylko dziękować Panu Bogu za takich sąsiadów:lol:Miejmy nadzieje że wasza Docia będzie o tyle mądra i będzie miała w nosie tamtego psa.

Link to comment
Share on other sites

ooo tak sąsiedzi to trafili jej się super, tzn. odkąd ma psa, bo wcześniej wszystko grało.
Zbudowali Dorze kojec z budą a raczej willą, ale nie po to żeby w nim spała, ale po to że jak np. będą roboty w ogrodzie (planowana budowa dużego garażu, czyli otwarta brama dłuższy czas) to żeby było gdzie ją tymczasowo zamknąć, w każdym razie oczywiste chyba jest że szczeniak wsadzony do zamkniętego pomieszczenia sam - marudzi, a przyzwyczaić go trzeba, tak więc Dorcia troszkę poszczeka ale za chwile idzie spać, więc nie są to godziny wycia, bo to trwa może 10 minut, ale sąsiadowi już to przeszkadza, mimo że ma sam 2 szczekające psy w budzie i jednego przybłędę, który lata po wsi bo przechodzi pod bramą i to jest ok, a sam twierdzi że od całodniowego (Dora całymi dniami biega w ogrodzie a nie siedzi w kojcu) wycia i ujadania, nie da się wytrzymać :angryy:

A jeśli chodzi o kontakt Dory i Funi to cóż... Dora jest genialnie socjalizowana, tamta suczka nie bardzo i albo się Dory zwyczajnie boi i ucieka, albo na nią warczy, więc kontaktu nie mają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='stepelkaa']jak ktoś psa zaczepia to można stwierdzić, że ma zaraźliwą odmianę gronkowca i... powinno pomóc :)[/QUOTE]

Nie, ja nie będę kłamać, że mój pies jest chory. Jasny i wyraźny komunikat, że pies się boi i będzie szczekał. Jak nie pomoże to będę po prostu niemiła i tyle. Nie będzie nikt olewał ani moich próśb, ani tego, że mój pies nie chce być zaczepiany.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Nie, ja nie będę kłamać, że mój pies jest chory. Jasny i wyraźny komunikat, że pies się boi i będzie szczekał. Jak nie pomoże to będę po prostu niemiła i tyle. Nie będzie nikt olewał ani moich próśb, ani tego, że mój pies nie chce być zaczepiany.[/QUOTE]

a po co sobie psuć nerwy, skoro krótką ściemą o chorobie można się pozbyć natręta? ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj po raz pierwszy chyba musiałam ochrzanić człowieka za zaczepianie psa. Wracałyśmy z suczą z parku, stanęłyśmy przy schodach przed przejściem podziemnym, rzuciłam komendę, bo psica miała grzecznie zejść przy nodze. A tu idzie sobie facet wprost na moją pies i kicia do niej. Najpierw było w miarę grzeczne "Proszę tego nie robić, ja ją szkolę." Ale nie dotarło, facet stoi metr od psa, patrzy na mnie jakbym mu matkę zabiła, sucza oczywiście już doopką do mnie i merda ogonem do faceta. W końcu się wkurzyłam i wprost mu powiedziałam, że to nie jest własność publiczna (hasło podkradzione z tego chyba nawet wątku ;)). Wielce obrażony życzył mi miłego dnia i w końcu poszedł, ale i tak mi chwilę zajęło nim z powrotem skupiłam uwagę psicy na sobie... :shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...