Jump to content
Dogomania

Maniutek dostał nową szansę w domku stałym u majqi!!!


Rybka_39

Recommended Posts

Źle mnie zrozumiałaś.:evil_lol:
Chodziło mi o to, czy oferujesz jej tymczas na określony czas np. na miesiąc( a potem trzeba by szukać następnego DT..) czy do poty do póki nie znajdzie domu.

Ale widzę, że jednak to drugie:loveu::loveu::loveu:

Myślę, żeby z ogłoszeniami się na razie wstrzymać.
Dopiero jak sunia będzie po zabiegu.
A ten szorściak to taki wyżełkowy, pisał ktoś do tanitki?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 908
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Rybka_39'](...) Ale widzę, że jednak to drugie:loveu::loveu::loveu:
(...) A ten szorściak to taki wyżełkowy, pisał ktoś do tanitki?[/quote]
Jasne, że to drugie, chyba żeby zaczęła się między suniami jakaś makabreska zwarciowa. ;) Niestety nie wiem, czy ktoś pisał do Tanitki. Zrób to Rybko, jeśli możesz...choć trudno mi tego adonisa podciągnąć pod określoną rasę. :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://img352.imageshack.us/img352/1059/p1060272jq9.jpg[/IMG]

[IMG]http://img352.imageshack.us/img352/6098/p1060273ma5.jpg[/IMG]

[IMG]http://img352.imageshack.us/img352/8443/p1060274az3.jpg[/IMG]

[IMG]http://img136.imageshack.us/img136/3621/p1060275yp5.jpg[/IMG]

[IMG]http://img136.imageshack.us/img136/2177/p1060276ls4.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[URL]http://majqa.wrzuta.pl/film/cyRLg6PSfz/[/URL]

[URL]http://majqa.wrzuta.pl/film/8QzrXySZRo/[/URL]

Niunia chodzi super na smyczce, co niestety nie w pełni jest pokazane na filmiku, bo...ku przerażeniu suni nie ja ją prowadziłam. Kiedy się zorientowała zaczęła stawać dęba. :evil_lol:

Dziś dzwonił Pan doktor, naradzał się z chirurgiem i...klamka zapadła jeśli chodzi o przełożenie operacji. Mania dostała cieczkę. Nie chcemy ryzykować krawień.

Link to comment
Share on other sites

Mam dobre wieści!:multi:
Luluu po długich debatach z mężem postanowiła przygarnąć psa,tego, którego musiała zawieźć do schroniska w Pabianicach.Mają tylko problem, bo muszą postawić boks dla niego(Luluu ma już dwa psy), więc potrwa to parę dni,ale postarają się by jeszcze w tym tygodniu psiak trafił do ich domu.I dzięki takim osobom jak majqa czy luluu, tragiczna sytuacja psiaków ze stacji benzynowej zmieniła się diametralnie,już nie grozi im nic...Wielkie dzięki za uratowanie im życia!!!

Link to comment
Share on other sites

Wiem, że ma kwarantannę do czwartku, powiedziałam Luluu żeby skontaktowała się ze schroniskiem i powiedziała o adopcji, chcą wyrobić się z budową boksu do czwartku,jedyny problem jest z budą, której nie mają ale to będzie już nasz problem, żeby pomóc.Bardzo, bardzo się cieszę, rzadko zdarza się by jednocześnie dwa psiaki znalazły DT czy DS.

Link to comment
Share on other sites

Dziś mam za sobą dzień horroru.
Nie dość, że gorączka (samo to = pikuś) ale i przeżycia związane z Manią. Zacznę od początku. Otóż...By chronić Manię = powoli oswajać ją ze swoją psiarnią (czyli nie zostawiać w bloku na parę godzin), znów zabrałam ją rankiem ze sobą i zostawiłam u mamy (odbiór po pracy). OK. 9.00 - 9.30 miałam tel. Mama aż piała ze złości, rozżalenia, strachu, jak zwał tak zwał. Hm...Mania nie próżnowała.
Bezpiecznie czuje się tylko tam, gdzie ja jestem a, że mnie zabrakło...
Najpierw zabrała się za dokończenie roboty przy moich drzwiach(jeszcze trochę jej zostało :roll: :-(), a potem...No właśnie, co potem...?
Mamę zaniepokoił harmider naszych psów. Włosy jej stanęły dęba, gdy zobaczyła Manię na działce. Owszem, owszem...od psów była bezpieczna ale jak się wydostała? Cóż...Wspomniane piwniczne mieszkanko jest wysokie, wysoko ma małe okna. Mania odbić się musiała od skrawka szafki z TV i, za przeproszeniem, chyba saltem znalazła się na parapecie. :-o Mama uchyliła okno (przewietrzyć mieszkanko). W oknie była solidna plastikowa siatka (jak przyjeżdżam z kotami = anty - kot - wyskok). Mania ząbkami obrobiła siatkę i myk (tu na szczęście miała nisko) na zewnątrz.
Yesooo, a co by było gdyby śmignęła z parapetu do wewnątrz??? :shake:
Czegoś takiego mogłabym się spodziewać po owczarku (tylko ja mam przed oczami rozkład mieszkania, stąd moje zdumienie) ale nie po kurduplince i to schorowanej!!!
Tego nie było dość. Potem miałam serię tel. rozdygotanej mamy, która o resztce sił próbowała przez bitą godzinę przechwycić Manię (ta była cwańsza niż ostatnio). Za pioruna jasnego nie dała się tknąć.
Cóż...nie ma tego złego...
Jutro wzięłam podkołderny dzień urlopowy i pracy nad Manią. Nie mam wyjścia, musi zostawać w bloku. :-( Niewiele, nie mam wątpliwości, brakuje jej by w wiadomym mieszkaniu, przegryźć się na wylot przez drzwi...
Wolę nie myśleć, co jej może do łepetynki jeszcze przyjść...
Jaka jest przy mnie? Anioł! Jak mnie nie ma? Tornado!
Próbuję wyprzedzić jej tor myślenia ale widzę, że dziś pozostałam w tyle.
Potrzebuję dla Mani egzorcysty!!!


[B]News z poranka 16.09.[/B] Odpada zamknięcie Mani w małym pokoiku. Zbyt mocno się wybierała z nami na spacer (choć już była po swoim spacerze) więc by nie została podeptana przez suczki przy wyjściu, zamknęłam ją w pokoiku. [B]Efekt [/B]- pocięty w pył kabel.

Z beczki innej...Na środę mam dograne USG i robię jej morfologię.

Link to comment
Share on other sites

majga ślę Ci dobre fluidy:loveu:
Przypomniało mi się pierwsze dni Rexusa (psa znalezionego w lesie u mnie) ugh, ciary przechodzą.

Mania to akrobatka....ale skoro jest źle może być tylko lepiej!:loveu:
Trzymaj się skarbeczku, życzę Ci zdrowia i cierpliwości!!!!
Jesteś wielka powtarzaj to sobie!!:multi:

Link to comment
Share on other sites

Miniony tydzień, nie sama Mania, dał mi ognia. Jak na złość choroba i ciągłe podróżowanie z jakimś psiakiem. :roll: W środę pojechałam z Manią do mamy, by w powrotnej drodze zahaczyć o weta i dopełnić formalności USG. Od momentu zawiezienia niuni, po zaledwie 1h miałam tel. od zestresowanej mamy, że...Mania chodzi po parapecie :-o (przy czym, dla uściślenia, po jej ostatnim wyczynie, z pola rażenia okna, zostało odstawione wszystko, z czego Mania mogłaby się przedostać na nie, a samo okno jest na wysokości 1,50 lekko licząc).
Spanikowana mama, która przez wiadome okno podglądała Manię ruszyła do drzwi żeby zdjąć maliznę i...stanęła jak wryta. Mańka już była pod drzwiami, czekając na sposobność do dania dyla. To jest Hudini nie pies. :diabloti: :shake: Hm...pietra miałyśmy, że mogła zaczepić pazurkiem o wąski, bo wąski ale kaloryfer, zawiesić się, zrobić sobie krzywdę samym skokiem itd. Cóż, anioł stróż czuwał, mama zresztą też. Równo, co ok.40 min, do mojego powrotu, waliła czymś w drzwi (dla postraszenia suni) i myk pod okno na podgląd. Dzięki temu Mania przeleżała na tapczanie (niestety, podobno na wystraszoną nie wyglądała). Inna sprawa, że dalej popracowała nad drzwiami i...futryną.

Tego samego dnia nie wyszło mi USG (doktor operował)o określonej godzinie, jak planowałam więc zasuwałam z Manią z Widzewa na Bałuty, zaalarmowałam męża, że ma się z delegacji teleportować i stanąć na głowie, by wrócić do 18.30. Kochany człek :loveu:, nie ma co gadać. Dał radę więc razem znów wróciliśmy do gabintu na 19tą i badaniu stało się zadość.
Wyszło obiecująco dobrze. Przepuklina (tu pewno nie będę fachowa) jest do operacji 2-3 tyg. od końca cieczki ale jest to jednocześnie mało niepokojące uwięźnięcie, które nie wyklucza jednoczesnej sterylki. Reszta narządów bez zarzutu. Do tego zostanie jeszcze usunięty (mam nadzieję, że tu moja pamięć nie da plamy co do nazwy) gruczolak.
Zachowanie w gabinecie OK.

By nie ryzykować dalszych wyczynów Maniowo - drzwiowo - parapetowych, czwartek i piątek jeździłam do pracy z astką. Zysk - astka nie siedziała na kolanach = brak ryzyka spotkania z "niebieskimi". ;)
Mnie się powoli pitoli, gdzie i jaki pies ma zostać rozparcelowany. :evil_lol:
W sb. zrobiliśmy jeszcze morfologię (wynik w pn.) i EKG (na upartego są leciutkie, słabe szmery serduszka ale pomimo stresu gabinetowego badanie wyszło wzorcowo). Waga Mani 8,5kg.

Cóż by tu dalej napisać i czegoś nie pominąć? :hmmmm: Aha...Mania molestuje seksualnie obie sunie i kotkę. Dzięki temu, jeśli można tu użyć określenia "dzięki", odwaliło astce więc na cito muszę jej dograć sterylkę, bo z kolei ta chodzi pobudzona jak wulkan, wariuje bez opamiętania i...usiłuje molestować mnie, męża i tę samą kotkę. Sunia - szorściak natomiast ma dość i goni oba koty więc z domu zrobił mi się wesoły autobus.
Mam wrażenie, że rodzina Griswoldów to przy nas pikuś. :wallbash: :stupid:

Ponadto...Mania oczywiście w nocy już nie śpi na fotelu tylko na podusi tuż przy mojej głowie. W mieszkaniu, o ile nie zamykam jej już od przecięcia kabla w małym pokoiku, zachowuje się wzorcowo. Uznała je za swoje i poczuła się w nim bezpiecznie, poprostu wpadła w rytm. Nie niszczy, sygnalizuje potrzeby, nie jest namolna, typ psa, którego "nie ma", śpiunia i co jakiś czas musi być wymiziana i wycałowana.
Do tej pory tylko raz ucięła, nie szkodliwie na szczęście, męża, próbowała moją mamę (tej się upiekło, uff). Ja mam ciało nienaruszone. ;)

Tak, czy owak...Mania to git babka. :loveu: Szybko łapie reguły, robi wszystko byle mieć mnie na oku, na spacerku nie odstępuje na krok (oczywiście nie spuszczam jej z wiadomych powodów). Smyczkę zwykłą zamieniłam na wypuszczaną, dzięki czemu mniej się zaplątuje wokół drzew.
Ciekawostka fizjologiczna - Mania sika wchodząc tyłem na drzewa, kępki traw (im wyżej tym lepiej) i...sika jak pies, podnosząc nogę.

Dziś zaryzykowaliśmy zostawienie całej 5tki na 3h (wcześniej były krótsze próby zakończone powodzeniem) i wszystkie zwierza przeżyły. Poczynam tak sobie stopniowo, bo nie widzę jakoś, przez Bóg wie ile czasu, ciągłego podróżowania z psami do pracy.
O...i dziś, razem z pozostałymi suniami usiłowała zaatakować dobermana. Hm...ciałko psiego elfa za to duch wielkopsa - killerka. ;)
2 razy słyszałam jak szczeka, robi to z radości, jak schodzimy po schodach na spacerek i powiem Wam, że szczek to ma skubaniutka solidny. Miziana natomiast sapie i jęczy, ten dźwięk do zludzenia przypomina mi dogorywający silnik syrenki. :-)

Aha...Doktor raz jeszcze przyjrzał się jej ząbkom i ze smutkiem stwierdził, że wyglądają jakby wcinała kamienie lub była żywiona na okrągło kośćmi. Starte zatrważająco.



To by było na tyle z cyklu Mańka story...

Link to comment
Share on other sites

Gratuluje przy tym wszystkim dużego poczucia humoru.Na pocieszenie napiszę,że w naszym domu tez od czasu do czasu było kongo.Nabawiłam się tylko nerwicy i dlatego wczesniej napisałam,że do takiej ilosci zwierząt jaka u nas była nigdy nie wrócę.Zwierząt przewinęło się bardzo dużo, ciągła rotacja.Były np.dwa psy-nie duze(z czego jeden wyrwany był pijaczce ,co skończyło się rozprawą w sądzie, ale sprawa została przez nas wygrana)gryzły się dość często, do upadłego.Nie było siły,żeby je rozdzielic.W końcu jedną noc musiały spędzić na dwóch końcach leżącej drabiny.Niestety jeden pies musiał zostać oddany, ale w dobre ręce znajomego.Psów w tym czasie chyba było 7.Było to dla mnie straszne przeżycie za każdym razem.Były zazdrosne o siebie.Najgorzej było jak jedna z suk miała cieczkę.Nie dość ,że druga w tym czasie się na nią rzucała, to psy molestowały.Efekt był taki.Dwie suki w psim pokoju(ocieplana weranda), jeden pies u mamy(rzeba byłopodstawić miotłę pod klamkę, bo otwierał sobie drzwi i az strach pomysleć co by było jak by dostał się do kotów),koty z mamy pokoju do naszego(a w pokoju ja z mężem i dzieckiem),bo psy by zagryzły, w innym pokoju też koty,które z tymi się szarpały, więc osobno i został maluteńki przedpokoik, wktórym był drugi pies czkający przez cały dzień,aż zachrypł.To był koszmar.To już czasy kiedy były już tylko 4 psy.Wcześniej psy załatwiły nam kilka kotów i niestety reszta została zamknięta w domu, bo okazuje się,że koty nie maja aż takiego rozumu.Miały mozliwość wyjścia z drugiej strony domu,ale musiały pójśc do psiej zagrody.No i miałyśmy psiaka identycznego jak Mania.Niesety nie żyje...Mama jak zobaczyła zdjęcie to aż żałowała,ze nie przywiozłam do Gdańska.Ale nie mogłaby być z naszymi sukami, bo by ją zagryzły.Mamy dom adopcyjny,ale dla małych kotów,Bierzemy do domu i oddajemy w dobre ręce przez anonse.Okropne jest to,że trzeba naprawiać błędy innych ludzi.Jak ktos nie chce psa czy kota to nie musi go mieć.Ale jak już się decyduje to bierze odpowiedzialność za jego losy do końca jego życia.Niestety tak nie jest...Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cello']Gratuluje przy tym wszystkim dużego poczucia humoru. (...) .Okropne jest to,że trzeba naprawiać błędy innych ludzi.Jak ktos nie chce psa czy kota to nie musi go mieć.Ale jak już się decyduje to bierze odpowiedzialność za jego losy do końca jego życia.Niestety tak nie jest...Pozdrawiam.[/quote]
Jedno, co mnie trzyma to humor. ;) Niestety ludzie w wyborze zwierzaczka kierują się często chwilowym kaprysem i/ lub modą. Jedno
i drugie szybko przemija, a Bogu ducha winne stworzenie staje się ciężarem. Tym naprawom cudzych błędów nie ma końca. Zresztą, tak
z innej beczki, w dowolnej sferze życia każdy popełnia błędy, sztuką jednak jest ich nie powielać. Pozdrawiam. :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...