Jump to content
Dogomania

Dopadła nas choroba Cushinga


kasia_r

Recommended Posts

[quote name='b_l_o_n_d_i'][COLOR=#000000][FONT=Verdana][COLOR=#515151][FONT=Tahoma]Witam bardzo proszę o pomoc. poniższy kwestionariusz służy do celów naukowych przy pisaniu pracy inżynierskiej na temat występowania choroby Cushinga u psów. Skierowany jest do właścicieli psów cierpiących na nadczynność kory nadnerczy oraz jest anonimowy. uprzejmie proszę o wypełnienie ankiety[/FONT][/COLOR][/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana]
[/FONT][/COLOR]
[COLOR=#000000][FONT=Verdana][URL]http://ebadania.pl/49e67aac29f1ebb8[/URL][/FONT][/COLOR][/QUOTE]


[COLOR=#0000ff]Przejrzałam tę ankietę i z podobną już się spotkałam wcześniej...jedno mnie zastanawia. Na ZC nadnerczy,ze wszystkich zachorowań psów na tę chorobę, choruje 20% psów i nawet jeżeli pies ma guzy nadnerczy to zawsze jest szansa na wyleczenie. Nigdzie nie spotkałam się z ankietą na temat ZC nadnerczowo-przysadkowego, a choruje na to 80% psów i dużo ma guza przysadki mózgowej...czyżby dlatego, że tak chore psiaki nie mają szansy na wyleczenie? Nawet wtedy jeśli nie mają dodatkowych powikłań związanych z ZC? Guzy nadnerczy u piesków się operuje a guza przysadki nie i pies jest skazany na śmierć...chociaż we wszystkich tych przypadkach leczone są Vetorylem...ale na guza Vetoryl nie pomoże. Ludzi się operuje, zwierząt nie...może dlatego nie przeprowadza się Ankiety....ostatnio czytałam o operacji guza przysadki przeprowadzonej przez kanał nosowy z powodzeniem. Może psy też kiedyś będzie można w ten sposób ratować???? Bo jak na razie to nie mają szansy na życie jak guz się rozrasta i atakuje mózg...
[/COLOR][COLOR=#0000ff][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witajcie Kochani Dogomaniacy…

Chciałabym się podzielić z Wami moją ogromną stratą i bólem… [B]Moja ukochana sunieczka, moja "psia córka" Kaja, odeszła za Tęczowy Most 7 września o godz. 17.03[/B]:placz:

Niestety, musieliśmy pomóc jej odejść…

Zrobiliśmy to z ogromem ciężaru w sercu, ze łzami w oczach, ale za niewiele ponad 14 lat jej ogromnej, psiej miłości i oddania, za każde merdanie ogonkiem na powitanie, za każdy jej uśmiech i za wiele innych radości jakie nam dała, nie mogliśmy postąpić inaczej...

Moje serce krwawi, łzy same cisną się do oczu, a najgorsze jest to, że niczego nie mogłam zrobić poza bycia z nią, trzymania za łapkę, głaskania czy mówienia…

Ironią losu jest to, że Kajeczki nie zabił zespół Cushinga (od 15 lipca przyjmowała Vetoryl, który dał sporą poprawę - po dwóch tygodniach przyjmowania leku ilość wypijanej wody spadła z 2l na 0,75l, więc szło ku lepszemu:), tylko... rozsiany nowotwór płuc...

Choroba nowotworowa rozwijała się podstępnie, równolegle i bezobjawowo od jakiegoś czasu, ale rozpędziła się gdzieś na przełomie lipca i sierpnia, by we wrześniu „zebrać swe żniwo”...

To stąd pewnie smutek w ślepkach i nie poprawiające się samopoczucie, pomimo poprawy na Vetorylu...

Kochani... chcę Wam powiedzieć, że śmierć ukochanego pupila to bardzo traumatyczne przeżycie zwłaszcza, jeśli decyzję o jego odejściu musimy podjąć sami.
Ale… jeśli dla zwierzęcia nie ma żadnego ratunku, a chcemy oddać mu należyty szacunek za jego bezwarunkową miłość i oddanie, nie możemy pozwolić by cierpiało i było sztucznie utrzymywane przy życiu tylko dlatego, że nie potrafimy się z nim rozstać. Takie podejście jest bardzo egoistyczne…

Właśnie takie mądre słowa usłyszeliśmy z mężem od weterynarza, który przyjechał do nas, by pomóc naszej suni, a następnie nam, przez to przejść...

I tłumaczę to sobie co jakiś czas, bo moje cierpienie jest teraz tym, co mnie wypełnia, ale ja jakoś sobie z tym poradzę, czas zrobi swoje, ważne, że cierpienie nie jest już udziałem naszej suni – Kaji, a Ona biega teraz po zielonych łąkach i jest szczęśliwa…

[B][FONT=&amp]Kajeczko moja kochana, czekaj na nas za Tęczowym Mostem… Wiem, że nie byłaś sama, że Ktoś, równie ważny dla nas, czekał na Ciebie, zanim jeszcze zasnęłaś na zawsze…[/FONT][/B]

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

[quote name='TakaMawa']Witajcie Kochani Dogomaniacy…

Chciałabym się podzielić z Wami moją ogromną stratą i bólem… [B]Moja ukochana sunieczka, moja "psia córka" Kaja, odeszła za Tęczowy Most 7 września o godz. 17.03[/B]:placz:

Niestety, musieliśmy pomóc jej odejść…

Zrobiliśmy to z ogromem ciężaru w sercu, ze łzami w oczach, ale za niewiele ponad 14 lat jej ogromnej, psiej miłości i oddania, za każde merdanie ogonkiem na powitanie, za każdy jej uśmiech i za wiele innych radości jakie nam dała, nie mogliśmy postąpić inaczej...

Moje serce krwawi, łzy same cisną się do oczu, a najgorsze jest to, że niczego nie mogłam zrobić poza bycia z nią, trzymania za łapkę, głaskania czy mówienia…

Ironią losu jest to, że Kajeczki nie zabił zespół Cushinga (od 15 lipca przyjmowała Vetoryl, który dał sporą poprawę - po dwóch tygodniach przyjmowania leku ilość wypijanej wody spadła z 2l na 0,75l, więc szło ku lepszemu:), tylko... rozsiany nowotwór płuc...

Choroba nowotworowa rozwijała się podstępnie, równolegle i bezobjawowo od jakiegoś czasu, ale rozpędziła się gdzieś na przełomie lipca i sierpnia, by we wrześniu „zebrać swe żniwo”...

To stąd pewnie smutek w ślepkach i nie poprawiające się samopoczucie, pomimo poprawy na Vetorylu...

Kochani... chcę Wam powiedzieć, że śmierć ukochanego pupila to bardzo traumatyczne przeżycie zwłaszcza, jeśli decyzję o jego odejściu musimy podjąć sami.
Ale… jeśli dla zwierzęcia nie ma żadnego ratunku, a chcemy oddać mu należyty szacunek za jego bezwarunkową miłość i oddanie, nie możemy pozwolić by cierpiało i było sztucznie utrzymywane przy życiu tylko dlatego, że nie potrafimy się z nim rozstać. Takie podejście jest bardzo egoistyczne…

Właśnie takie mądre słowa usłyszeliśmy z mężem od weterynarza, który przyjechał do nas, by pomóc naszej suni, a następnie nam, przez to przejść...

I tłumaczę to sobie co jakiś czas, bo moje cierpienie jest teraz tym, co mnie wypełnia, ale ja jakoś sobie z tym poradzę, czas zrobi swoje, ważne, że cierpienie nie jest już udziałem naszej suni – Kaji, a Ona biega teraz po zielonych łąkach i jest szczęśliwa…

[B][FONT=&amp]Kajeczko moja kochana, czekaj na nas za Tęczowym Mostem… Wiem, że nie byłaś sama, że Ktoś, równie ważny dla nas, czekał na Ciebie, zanim jeszcze zasnęłaś na zawsze…[/FONT][/B][/QUOTE]


Wiem jak to jest ciężko...my też musieliśmy pomóc odejść naszej Figuni jak guz przysadki się rozrósł i spowodował porażenie tylnych łapek, do tego od jakiegoś[COLOR=#0000ff][/COLOR] czasu było popłakiwanie, drżenie ciałka od łepka do łopatek, gorsza koordynacja ruchowa...na to też Vetoryl nie mógł pomóc. Na nadnercza pomógł ale na to nie. I też p. doktór po stwierdzeniu, że w żaden sposób nie można Jej pomóc, przypomniała mi co jej obiecałam...że jak Figusia będzie się bardzo męczyć, to pozwolę pomóc Jej odejść....to już ponad 7 m-cy a nadal o niej pamiętamy. Była z nami prawie 15 lat i te szczęśliwe chwile staram się pamiętać. A naszym psiakom jest lepiej. Nic ich nie boli, nie cierpią.
Bardzo współczuję. Pozdrawiam.

Link to comment
Share on other sites

Jak czytam o odejściach piesków to mnie ściska w dołku:placz:
Aki bierze Vetoryl od 19 października. Dawka startowa to 2 mg/kg. Widać już pewną poprawę. Powoli ale jednak z każdym dniem Aki powraca do dawnej formy.
Prawdopodobnie dawkowanie będzie zwiększone do 3 mg/kg, ale jeszcze kilka dni będzie na mniejszej dawce.
Dziękuję wszystkim, którzy mi odpowiedzieli w sprawie recepty:buzi:
Oczywiście za jakiś czas napiszę jak się czuje Aki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kslawin']Jak czytam o odejściach piesków to mnie ściska w dołku:placz:
Aki bierze Vetoryl od 19 października. Dawka startowa to 2 mg/kg. Widać już pewną poprawę. Powoli ale jednak z każdym dniem Aki powraca do dawnej formy.
Prawdopodobnie dawkowanie będzie zwiększone do 3 mg/kg, ale jeszcze kilka dni będzie na mniejszej dawce.
Dziękuję wszystkim, którzy mi odpowiedzieli w sprawie recepty:buzi:
Oczywiście za jakiś czas napiszę jak się czuje Aki.[/QUOTE]


[COLOR=#0000ff]Witam.
Nie ma dla mnie większej przyjemności jak przeczytać, że pieskowi się poprawia. Tylko się cieszyć...i jednocześnie obserwować pieska. Może nie będzie potrzebne zwiększenie dawki do 3mg/kg bo tak się raczej nie stosuje. Jeśli poprawa będzie nadal postępowała i badania wykażą, że faktycznie jest, to lepiej dawki nie zwiększać. 2mg/kg powinny wystarczyć, a piesek raczej straci na wadze niż przytyje bo leczeniu Vetorylem.
Pozdrawiam serdecznie i oby tak dalej. :)

[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Witam.
Pisałam kiedyś, że zwróciła się do mnie pani, której teściowej sznaucerka miała stwierdzony ZC...odzwoniłam a nie odpisałam bo uważam, że w rozmowie dokładniej się wszystko wyjaśni niż odpisując na e-mail...i miałam rację. Dość długo rozmawiałaśmy, wszysto dokładnie zostało wyjaśnione. Pani zaznaczyła, że jeśli będzie chciała coś dodatkowo się dowiedzieć to zadzwoni. To było parę miesięcy temu. Wczoraj wysłałam sms-a bo chciałam się dowiedzieć jak czuje się sunia, czy Vetoryl pomaga...i nic. Brak odpowiedzi...a myślałam, że osoba z takim wykształceniem i pracująca na prestiżowym stanowisku w prestiżowej instytucji zdobędzie się przynajmniej na grzecznościową odpowiedź...bywa i tak. Zawsze interesuje mnie zdrowie naszych choruszkówi cieszy każda dobra wiadomość o nich.
Pozdrawiam serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

Witam.

Dawno się nie odzywałem, a dzisiaj chciałbym tylko powiedzieć że Zuzia przegrała walkę z ZC o 1 w nocy w drodze do weterynarza. Odeszła na moich oczach. Wszystkim innym psiakom życzę poprawy zdrowia, wiem jak ciężka i trudna jest ta choroba, niestety ale tej choroby nie da się zatrzymać. W tym roku straciłem już trzeciego psa, pozostały mi dwa, którymi muszę się opiekować i nie mogę się poddać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i bardzo dziękuje osobą, które udzielały mi rad i wspierały mnie na duchu.

Trzymajcie się ciepło i zawsze walczcie do końca :)

Link to comment
Share on other sites

Tak bardzo mi jest przykro i współczuję. My straciliśmy tylko 1 sunię a nadal jest nam bardzo ciężko. Jedno jest tylko na pocieszenie..nie czuje już Zuzia bólu i nie męczy się. Śpij spokojnie psinko a pan ma jeszcze na pocieszenie dwa pieski. To pomaga chociaż trochę. [*] Pozdrawiam serdecznie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Benekkol']Witam.

Dawno się nie odzywałem, a dzisiaj chciałbym tylko powiedzieć że Zuzia przegrała walkę z ZC o 1 w nocy w drodze do weterynarza. Odeszła na moich oczach. Wszystkim innym psiakom życzę poprawy zdrowia, wiem jak ciężka i trudna jest ta choroba, niestety ale tej choroby nie da się zatrzymać. W tym roku straciłem już trzeciego psa, pozostały mi dwa, którymi muszę się opiekować i nie mogę się poddać. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i bardzo dziękuje osobą, które udzielały mi rad i wspierały mnie na duchu.

Trzymajcie się ciepło i zawsze walczcie do końca :)[/QUOTE]

[B][COLOR=#993366]Ja również bardzo współczuję[/COLOR][/B] :-(


[COLOR=#993366]Za kilka dni minie rok jak odeszła moja ukochana wyżlica Maja, a ja ciągle o niej myślę, i wciąż mi jej brak...

[/COLOR]
[B][I][COLOR=#993366]"Daj nam wiarę, że to ma sens,
że nie trzeba żałować przyjaciół.
Że gdziekolwiek są, dobrze im jest.
Bo są z nami choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być, że po głosach
tych wciąż drży powietrze.
Że odeszli po to, by żyć.
Lecz tym razem będą żyć wiecznie."[/COLOR][/I][/B]

[COLOR=#993366]Mój psiak chory na zc, mój mały czarny skarb, mój jamniorek Kaktusek jeszcze się trzyma, choć zdaję sobie sprawę, że kiedyś i on przegra z tą chorobą. Niedługo minie 7 miesięcy jak dostaje vetoryl – to już prawdziwy weteran [/COLOR]:lol:

[COLOR=#993366]Pozdrawiam serdecznie [/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='izanieiza']Witam wszystkich. Wczoraj okazalo sie ze mój Deksiu (sznaucer miniatura 12 lat) choruje na ZC. Glownym objawem jest lysienie. Zanim zamowie z Anglii Vetoryl, moze ma ktos do odsprzedania? :/[/QUOTE]

Witam.

Ja mam praktycznie dwa całe opakowania 30 mg ( bez kilku kapsułek). A ile piesek waży, jeżeli to miniaturka to możliwe że taka dawka może być zbyt wysoka. A jaką dawkę zalecił weterynarz ?

Edited by Benekkol
Link to comment
Share on other sites

Zapewne zły dział, ale kilka dni temu znalazłem w lesie pieska ( jak się później dowiedziałem przyplątał się do tej okolicy dwa tygodnie temu), zawiozłem go do prywatnej fundacji "Mam głos" i tam poznałem niesamowitych ludzi, których bardzo podziwiam. Działaja oni całkowicie za darmo a bardzo często tez dokładają pieniądze z własnej kieszeni. Mam ogromny szacunek dla takich ludzi, którzy bezinteresowanie niosą pomoc zwierzaką. Dzięki takim osobą odzyskuję się wiarę w ludzi. Gdyby ktoś chciał zobaczyć to tutaj zamieszczam link do ich strony internetowej, która niestety jest praktycznie nie odwiedzana... [URL]http://mamglos.pl.tl/Witamy-na-stronie-Stowarzyszenia--g-Mam-G%26%23322%3Bos-g-.htm[/URL]

Tak wiem że to zły dział, ale chciałem się z wami podzielić tą nowiną :)

Ps: Co do wesołka, bo tak nazwałem tego psiaka - już zorganizowałem mu nowy dom. Oczywiście w okolicy gdzie go znalazłem porozwieszałem ogłoszenie o tym iż znalazłem psa. Do tej pory właściciel się nie zgłosił.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Witam, na wstępie pozdrawiam serdecznie i od razu zasypuję pytaniami. Nie udało mi się jeszcze przebrnąć przez cały wątek, więc jeśli coś wcześniej było objaśnione, bardzo przepraszam. Sytuacja jest taka: na wczorajszej wizycie wet zasugerował, że mój psiak może mieć zespół Cushinga, ale od razu zaznaczył, że to taka hipoteza na wyrost z braku lepszej póki co diagnozy. Scrappy ma 6 lat, mieszaniec z dużą ilością genów jamnika (krótkie, krzywe łapki, długi tułów). Wcześnie kastrowany ze względu na to, że nie zstąpiło jedno jądro. Praktycznie całe jego życie zmagamy się z nadwagą-pies jest na wiecznej diecie,a mimo to jego waga ciągle oscyluje między 13-15 kg, gdzie prawidłowo powinien ważyć max 10kg. Drugą dolegliwością, z którą walczymy są nawracające kamienie w pęcherzu i infekcje dróg moczowych. Ok. 2 lat temu doszła nowa dolegliwość-powtarzające się nieregularnie ataki niepokoju, podczas których pies chodzi w kółko, dyszy, mlaska, wciska się w niedostępne miejsca. Zachowanie to zostało przypisane reakcji na ból przy schodzeniu kamieni i zawsze badania moczu potwierdzały ich obecność w momencie nasilania ataków. Ostatnio ataki praktycznie ustąpiły, za to pies stracił zupełnie apetyt, jest bardziej ospały, trochę apatyczny. Poszliśmy na kontrolę, zrobiliśmy rutynowo badania moczu i krwi. Mocz wyszedł czysty z lekko podniesionym ph, z krwi biochemia idealnie a w morfologii podniesiony hematokryt i hemoglobina. Wczoraj 40 min spędziliśmy na usg, które nie pokazało nic. Wszystkie organy czyste, niepowiększone, żadnych zmian, kamieni, trochę gazów w jelitach, trochę treści w żołądku. Jedyne czego się dowiedzieliśmy na pewno, to to, że Scrappy odczuwa dolegliwości bólowe na wysokości nerek(reagował w trakcie usg). I teraz moje pytanie: czy spotkaliście się z zespołem Cushinga przy takich objawach? Wet zalecił nie panikować, zaczekać kilka dni, zmienić żywienie i jeśli nie będzie poprawy z jedzeniem, zrobić test hamowania dexametazonem. Generalnie mam zaufanie do mojego weta, ale też wolę być przygotowana w razie czego. Znam mojego psa i wiem, że coś ewidentnie jest nie tak, tylko badania póki co nic nie wskazują. Aż sama zastanawiam się czy nie jestem przewrażliwiona i nie szukam dziury w całym, może to faktycznie jakieś dolegliwości żołądkowo-jelitowe. A może nie czekać tylko zrobić test od razu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kslawin']Aki odszedł dzisiaj za Tęczowy Most :cry:[/QUOTE]


[COLOR=#0000cd]To takie przykre...a już lepiej się czuł. Tak bardzo mi szkoda każdego odchodzącego pieska...jedno mogę powiedzieć na pocieszenie...już nic go nie boli a kiedyś znowu będziecie razem. Taką nadzieję i ja mam, że kiedyś spotkam obie nasze sunie.

[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sheena_BB']Witam, na wstępie pozdrawiam serdecznie i od razu zasypuję pytaniami. Nie udało mi się jeszcze przebrnąć przez cały wątek, więc jeśli coś wcześniej było objaśnione, bardzo przepraszam. Sytuacja jest taka: na wczorajszej wizycie wet zasugerował, że mój psiak może mieć zespół Cushinga, ale od razu zaznaczył, że to taka hipoteza na wyrost z braku lepszej póki co diagnozy. Scrappy ma 6 lat, mieszaniec z dużą ilością genów jamnika (krótkie, krzywe łapki, długi tułów). Wcześnie kastrowany ze względu na to, że nie zstąpiło jedno jądro. Praktycznie całe jego życie zmagamy się z nadwagą-pies jest na wiecznej diecie,a mimo to jego waga ciągle oscyluje między 13-15 kg, gdzie prawidłowo powinien ważyć max 10kg. Drugą dolegliwością, z którą walczymy są nawracające kamienie w pęcherzu i infekcje dróg moczowych. Ok. 2 lat temu doszła nowa dolegliwość-powtarzające się nieregularnie ataki niepokoju, podczas których pies chodzi w kółko, dyszy, mlaska, wciska się w niedostępne miejsca. Zachowanie to zostało przypisane reakcji na ból przy schodzeniu kamieni i zawsze badania moczu potwierdzały ich obecność w momencie nasilania ataków. Ostatnio ataki praktycznie ustąpiły, za to pies stracił zupełnie apetyt, jest bardziej ospały, trochę apatyczny. Poszliśmy na kontrolę, zrobiliśmy rutynowo badania moczu i krwi. Mocz wyszedł czysty z lekko podniesionym ph, z krwi biochemia idealnie a w morfologii podniesiony hematokryt i hemoglobina. Wczoraj 40 min spędziliśmy na usg, które nie pokazało nic. Wszystkie organy czyste, niepowiększone, żadnych zmian, kamieni, trochę gazów w jelitach, trochę treści w żołądku. Jedyne czego się dowiedzieliśmy na pewno, to to, że Scrappy odczuwa dolegliwości bólowe na wysokości nerek(reagował w trakcie usg). I teraz moje pytanie: czy spotkaliście się z zespołem Cushinga przy takich objawach? Wet zalecił nie panikować, zaczekać kilka dni, zmienić żywienie i jeśli nie będzie poprawy z jedzeniem, zrobić test hamowania dexametazonem. Generalnie mam zaufanie do mojego weta, ale też wolę być przygotowana w razie czego. Znam mojego psa i wiem, że coś ewidentnie jest nie tak, tylko badania póki co nic nie wskazują. Aż sama zastanawiam się czy nie jestem przewrażliwiona i nie szukam dziury w całym, może to faktycznie jakieś dolegliwości żołądkowo-jelitowe. A może nie czekać tylko zrobić test od razu?[/QUOTE]

[COLOR=#0000cd]Witam.
Podobne objawy mogą występować przy ZC nadnerczowo-przysadkowym. Ja osobiście radziłabym wysłać krew do badania na ZC. Może też mieć guza nadnerczy, na co wskazuje reakcja podczas badania USG...
Ale może się mylę i dlatego na wszelki wypadek lepiej zrobić to badanie krwi. Wyniki otrzymuje się do 3 dni. Jaki ma ciężar właściwy moczu? Jaki poziom Fosfatazy alkalicznej?

[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za odpowiedź. Im więcej czytam o ZC tym więcej objawów, których wcześniej nie łączyłam z chorobą, może pasować, np. zmiany w zachowaniu, które wcześniej przypisaliśmy temu, że latem musieliśmy uśpić starszego psa, który był psem dominującym i alfą w stadzie-a okazuje się, że niekoniecznie. Z tego wszystkiego nie wzięłam wydruku wyników, więc nie mam ich przed oczami, ale generalnie wszystko poza hemoglobiną, hematakrytem i podniesionym ph moczu było w normie. Zdecydowaliśmy, że zrobimy test, Jutro idę się umówić a przy okazji wezmę wydruk z badań. Nawet jeśli nic nie wyjdzie przynajmniej jedną chorobę będziemy mieć z głowy...Czy na podstawie samych badań z krwi będziemy w stanie określić z jakim typem ZC mamy do czynienia? Wet uprzedził, że więcej na miejscu nie jesteśmy w stanie zrobić, bo skoro USG nie pokazało zmian w nadnerczach to i RTG na niewiele się może zdać i trzeba szukać dobrej jakości MRI żeby zobaczyć ewentualnego guza.
[quote name='Nicolette1'][COLOR=#0000cd]Witam.
Podobne objawy mogą występować przy ZC nadnerczowo-przysadkowym. Ja osobiście radziłabym wysłać krew do badania na ZC. Może też mieć guza nadnerczy, na co wskazuje reakcja podczas badania USG...
Ale może się mylę i dlatego na wszelki wypadek lepiej zrobić to badanie krwi. Wyniki otrzymuje się do 3 dni. Jaki ma ciężar właściwy moczu? Jaki poziom Fosfatazy alkalicznej?

[/COLOR][/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malawaszka']a jaki sprzęt do USG ma ten wet? bo wcale nie trzeba robić rezonansu! wystarczy USG Dopplerowskie - czyli porządny sprzęt i tam nadnercza widać ładnie, na zwykłym USG niekoniecznie zwłaszcza że raczej mniej niż więcej wetów potrafi dobrze robić USG[/QUOTE]


[COLOR=#0000ff]I tu przyznaję rację. Sprzęt powinien być dobry. U naszej Figi USG wykluczyło guza nadnerczy. A co do ZC...20% psów chorujących na tę chorobę ma ZC nadnerczowy i łatwy do wyleczenia...a 80% nadnerczowo-przysadkowy z czego większość ma guza przysadki mózgowej. Akurat to przytrafiło się mojej jamniczce. Oba przypadki leczy się Vetorylem. Guza przysadki u zwierząt niestety nie. Jeśli nie chcesz czytać wszystkiego, to poczytaj od strony 36. Tam najwięcej objawów ZC i jego leczenia jest opisane. Duże albo nawet bardzo duże doświadczenie w leczeniu ZC ma malawaszka i jej wpisy są bardzo konkretne. Ja pisałam tylko o objawach i leczeniu mojej suni, oraz gdzie i jak można zamówić najtaniej Vetoryl w Anglii. Przez pośredników nie polecam bo zdzierają skórę.
Pozdrawiam serdecznie.
Proszę napisać co wyszło po badaniu.
[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...