Jump to content
Dogomania

Sheena_BB

Members
  • Posts

    71
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Bielsko-Biała

Sheena_BB's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Przepraszam, że tak zniknęłam znienacka, ale było mi nie po drodze z internetem. Test hamowania dexametazonem wykluczył ZC u Scrappy'ego. Dobrze i źle, bo nadal nie wiemy co mu dolega. W ciągu miesiąca przytył 3 kg będąc na diecie (gdzie czasem mam wrażenie, że wręcz go głodzę), zaliczyliśmy też zapalenie jelit i na ten moment jesteśmy na etapie diagnozowania trzustki i tarczycy jednocześnie.Morfologia i biochemia bez zmian-podwyższona hemoglobina i hematokryt, fotastaza w normie, mocz czysty. Chyba poszukam jeszcze USG z dopplerem i kolejny raz sprawdzimy nadnercza, bo brzuszek nadal jest tkliwy dokładnie po obu stronach na wysokości nerek. Już sama nie wiem co robić...
  2. Dziękuję za odpowiedź. Im więcej czytam o ZC tym więcej objawów, których wcześniej nie łączyłam z chorobą, może pasować, np. zmiany w zachowaniu, które wcześniej przypisaliśmy temu, że latem musieliśmy uśpić starszego psa, który był psem dominującym i alfą w stadzie-a okazuje się, że niekoniecznie. Z tego wszystkiego nie wzięłam wydruku wyników, więc nie mam ich przed oczami, ale generalnie wszystko poza hemoglobiną, hematakrytem i podniesionym ph moczu było w normie. Zdecydowaliśmy, że zrobimy test, Jutro idę się umówić a przy okazji wezmę wydruk z badań. Nawet jeśli nic nie wyjdzie przynajmniej jedną chorobę będziemy mieć z głowy...Czy na podstawie samych badań z krwi będziemy w stanie określić z jakim typem ZC mamy do czynienia? Wet uprzedził, że więcej na miejscu nie jesteśmy w stanie zrobić, bo skoro USG nie pokazało zmian w nadnerczach to i RTG na niewiele się może zdać i trzeba szukać dobrej jakości MRI żeby zobaczyć ewentualnego guza. [quote name='Nicolette1'][COLOR=#0000cd]Witam. Podobne objawy mogą występować przy ZC nadnerczowo-przysadkowym. Ja osobiście radziłabym wysłać krew do badania na ZC. Może też mieć guza nadnerczy, na co wskazuje reakcja podczas badania USG... Ale może się mylę i dlatego na wszelki wypadek lepiej zrobić to badanie krwi. Wyniki otrzymuje się do 3 dni. Jaki ma ciężar właściwy moczu? Jaki poziom Fosfatazy alkalicznej? [/COLOR][/QUOTE]
  3. Witam, na wstępie pozdrawiam serdecznie i od razu zasypuję pytaniami. Nie udało mi się jeszcze przebrnąć przez cały wątek, więc jeśli coś wcześniej było objaśnione, bardzo przepraszam. Sytuacja jest taka: na wczorajszej wizycie wet zasugerował, że mój psiak może mieć zespół Cushinga, ale od razu zaznaczył, że to taka hipoteza na wyrost z braku lepszej póki co diagnozy. Scrappy ma 6 lat, mieszaniec z dużą ilością genów jamnika (krótkie, krzywe łapki, długi tułów). Wcześnie kastrowany ze względu na to, że nie zstąpiło jedno jądro. Praktycznie całe jego życie zmagamy się z nadwagą-pies jest na wiecznej diecie,a mimo to jego waga ciągle oscyluje między 13-15 kg, gdzie prawidłowo powinien ważyć max 10kg. Drugą dolegliwością, z którą walczymy są nawracające kamienie w pęcherzu i infekcje dróg moczowych. Ok. 2 lat temu doszła nowa dolegliwość-powtarzające się nieregularnie ataki niepokoju, podczas których pies chodzi w kółko, dyszy, mlaska, wciska się w niedostępne miejsca. Zachowanie to zostało przypisane reakcji na ból przy schodzeniu kamieni i zawsze badania moczu potwierdzały ich obecność w momencie nasilania ataków. Ostatnio ataki praktycznie ustąpiły, za to pies stracił zupełnie apetyt, jest bardziej ospały, trochę apatyczny. Poszliśmy na kontrolę, zrobiliśmy rutynowo badania moczu i krwi. Mocz wyszedł czysty z lekko podniesionym ph, z krwi biochemia idealnie a w morfologii podniesiony hematokryt i hemoglobina. Wczoraj 40 min spędziliśmy na usg, które nie pokazało nic. Wszystkie organy czyste, niepowiększone, żadnych zmian, kamieni, trochę gazów w jelitach, trochę treści w żołądku. Jedyne czego się dowiedzieliśmy na pewno, to to, że Scrappy odczuwa dolegliwości bólowe na wysokości nerek(reagował w trakcie usg). I teraz moje pytanie: czy spotkaliście się z zespołem Cushinga przy takich objawach? Wet zalecił nie panikować, zaczekać kilka dni, zmienić żywienie i jeśli nie będzie poprawy z jedzeniem, zrobić test hamowania dexametazonem. Generalnie mam zaufanie do mojego weta, ale też wolę być przygotowana w razie czego. Znam mojego psa i wiem, że coś ewidentnie jest nie tak, tylko badania póki co nic nie wskazują. Aż sama zastanawiam się czy nie jestem przewrażliwiona i nie szukam dziury w całym, może to faktycznie jakieś dolegliwości żołądkowo-jelitowe. A może nie czekać tylko zrobić test od razu?
  4. Serdecznie zapraszamy na bazarek dla Shilii:smile:

    http://www.dogomania.pl/forum/thread...-2012%21%21%21

  5. Zapraszam na wątek dzielnej suni, która mimo zagłodzenia jest matką dla szczeniaczka sieroty:

    http://www.dogomania.pl/threads/217975

  6. Widziałam wczoraj Śnieżkę na żywo i muszę przyznać,że prawdziwa z niej królewna:loveu: .I nie wiem czemu na zdjęciach wydała mi się większa niż jest w rzeczywistości. A to taka drobniutka kruszynka. Lili8522 czy jest już jakiś plan rehabilitacji tej łapki?
  7. Z tego co wiem,Berni już pytała o możliwość sfinansowania przynajmniej jednego zabiegu i dostała odpowiedź odmowną,właśnie ze względu na to,że sunie nie są bezdomne.Jakakolwiek kasa znalazła się dzięki cioteczkom z forum miau,nie wiemy jeszcze ile dokładnie wyniesie rachunek za drugą suczkę,bo musiała zostać w szpitaliku trochę dłużej,nie dało się jej odwieźć ze źle gojącą się raną do tego syfu.Pewnie jakiś dług zostanie i ostatni zabieg przed nami,chciałybysmy się z tym uporać w 2-3 tygodnie i trzeba się modlić,żeby śnieg nie spadł,bo dojazd do baby jest fatalny nawet przy dobrej pogodzie. Jeszcze tylko jedna...każda złotówka się przyda!
  8. [quote name='togaa']Historia faktycznie mocno stresująca a ilość psów obezwladnia. To "nie do przerobienia"... Żeby sie juz przynajmniej nie mnożyły, bo co bedzie jak baby zabraknie ?[/QUOTE] Na to,że nie będą się już mnożyć jest szansa.Wczoraj odwiozłam drugą sunię po zabiegu,została jeszcze jedna.A baba chyba się nie zastanawia nad tym jaki los czeka te psy gdyby np.rozchorowała się,musiała leżeć w szpitalu czy też o tym,że wieczna nie jest,sił jej z wiekiem nie przybędzie i za jakiś czas nie będzie mogła sobie poradzić z takim stadem.One nie są w ogóle przyzwyczajone do innych ludzi.Jasne,z czasem dochodzą do siebie,ta sunia,którą togaa miała okazję widzieć,pod koniec pobytu w szpitaliku bardzo ładnie się otworzyła,polubiła spacerki na smyczy,nadal była płochliwa,ale dużo mniej niż na początku.W samochodzie bardzo grzeczna,dawała się głaskać.Ale to wszystko wymagałoby czasu i indywidualnej socjalizacji każdego psa.Także w razie jakiegoś nieszczęścia nie wyobrażam sobie kto mógłby się nimi zająć.
  9. [quote name='togaa']Znalazłam wreszcie ten wątek.... Matko Jedyna, jak tu cicho....:-( Tą jedną z sunieczek widziałam w lecznicy po zabiegu, gdzie do dzisiaj dobrzeje... Śmiertelnie przerażony pies. Wszystkie są w takim stanie psychicznym?[/QUOTE] Nie wszystkie.Te psy są w różnym stopniu zsocjalizowane-przypuszczam,że dużo zależało od tego,który "miał szczęście" być ulubieńcem baby jako szczeniak i jak długo już tam przebywa.Poprzednia suczka,owszem,była bojaźliwa,ale nie do tego stopnia.Miałam ją dłuższą chwilę na kolanach,dawała się głaskać,nie wydawała się specjalnie zdenerwowana.A z poprzednich sterylek było kilka naprawdę miłych,niestrachliwych suniek. Jeśli ktoś miał okazję być tam chociaż raz,zobaczyć na własne oczy jak to wygląda i jakie baba ma metody "wychowawcze" to już go nic nie zdziwi.Te psy,mimo tego,że są na otwartym terenie,bezpośredniego kontaktu z ludźmi nie mają,nie licząc baby i jej brata.Żaden z nich nigdy nie był na spacerze.Baba,żeby zapanować nad taką ilością psów grzechocze butelką wypełnioną kamykami-psy panicznie boją się tego odgłosu i uciekają (Scrappy trafił do mnie w wieku 4 miesięcy,od ponad 3 lat jest u mnie,a nadal na jakikolwiek dźwięk wydawany przez plastikową butelkę kuli się ze strachu,chociaż inne dźwięki,nawet huk,nie robią na nim wrażenia).Tyle wiemy-a co poza tym się dzieje...cóż,to już tylko baba wie,bo nikogo za płot nie wpuściła i nie wpuści.Jeśli do tego dodamy jeszcze pierwszą w życiu podróż samochodem,stres związany z zabiegiem i pobytem w nowym miejscu,w zamknięciu,to efekt mamy taki jak widać.Na pewno lepszą opcją dla tych psów byłby dt po zabiegu,ale niestety dt nie mamy,więc pozostaje szpitalik. Jest jeden szczeniak,ma ok.4 miesięcy-ładny,czarny z białą krawatką,dłuższa sierść.Baba powiedziała,że go nie odda,ale też specjalnie jej Berni nie naciskała,bo nie mamy go gdzie umieścić.Gdyby był 100% pewny dt dla malucha,możnaby spróbować ją przekonać...On i młodsze psy jeszcze mają szansę,będą wymagać pracy,ale da się je ułożyć,reszta niestety...A my właściwie mamy związane ręce przez brak kasy i solidnego dt.I ta bezsilność jest najgorsza,aż się odechciewa tam jechać po raz kolejny i móc tylko na to patrzeć:(
  10. Sheena i mazańcowicki Scrappy się meldują...Bylam dzisiaj,widziałam pierwszy raz na własne oczy skąd mój pupil pochodzi i...serce do teraz mi się kraje.Pierwsza sunia już w lecznicy.Transporty biorę na siebie,teraz tylko trzeba...jak zawsze pieniędzy.Przyłączam się do prośby Berni-im szybciej uda się przeprowadzić te sterylki,tym mniejsza szansa,że się kolejne maluchy pojawią.
  11. Wszelkie formalności musiały zostać dopełnione,ponieważ Jack do nowego domu pojechał nie z dt a ze schroniska,więc aby został wydany umowa musiała zostać podpisana.Jeszcze raz dziękuję wszystkim za pomoc, w szczególności nowym opiekunom pieska:)
×
×
  • Create New...