malagos Posted August 14, 2015 Share Posted August 14, 2015 U nas w piątek, sobotę i niedzielę mają być przejażdżki kajakami po Orzycu, ale nie wiem, czy się to uda. To co, Irenko, zobaczymy się jutro na festynie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 14, 2015 Author Share Posted August 14, 2015 No, do kajaka to ja już na pewno nie wsiądę! Co to, to nie. Niestabilne to, to, wywraca się do góry nogami. Ale tak ogólnie to się zobaczymy, chociaź popsuły mi się drzwi na taras (ten nowy. Chyba coś się musiało obsunąć w trakcie budowy. Myślę, że to kwestia wyregulowania) i się nie zamykają, muszę je zastawiać skrzynką z fiołkami afrykańskimi. No ale przyjechali sąsiedzi zza płotu, poproszę ich, żeby mieli oko na dom. Czyli o 15.00 za mostem? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 15, 2015 Author Share Posted August 15, 2015 Mamuniu, ale nerwy! Wczoraj zjechał myśliwy z żoną i suczką, Daisy. Kawał cholery, rasy jag terier, kompletnie nie słucha się nikogo. Jak ten facet sobie wyobrażał zabieranie takiej wariatki na polowanie, nie wiem. W każdym razie przepędziła Mimi, która właśnie dojrzewała do powrotu do domu, a dziś rano Karmel, jak ta ostatnia idiota, wlazł do nich na działkę i sunia oczywiście urządziła prawdziwą corridę w pogoni za kociną. Już myślałam, że straciłam kolejnego kota, bo nie było go ze dwie godziny. Wołałam, prosiłam "wróć do domu" - bez sktuku. A tu nagle - Karmelek pojawia się w kuchni i to wyraźnie nie z ogródka tylko z głębi domu. Chyba w promieniu stu metrów było słychać ten kamień, co mi spadł z serca. Znaczytsia, Karmel mądrym kotem jest i basta! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 15, 2015 Share Posted August 15, 2015 O kurcze, nie zazdroszczę przygód. Ja wczoraj spanikowałam, bo późnym wieczorem na spacerze po sadzie Amiśka zaczęła polować na COŚ, szczekała, piszczała, a ja po ciemku za cholerę nie widziałam, na co. Poszłam do domu po latarkę i z Tomkiem wróciliśmy do sadu. To był jeż, skulony pod jabłonią, ziemia skopana wokoło, ale chyba nie uszkodzony. Ami na smyczy wróciła do domu pokorna jak cielaczek. Rano jeża nie było. Irenko, rozpoczęcie festynu o 15.00, my już będziemy godzinę wczesniej. Zadzwoniłam też do Mazowszanki, moze namówi Antka :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 15, 2015 Author Share Posted August 15, 2015 Podobno jeże wcale nie są takie bezpieczne wobec psich zębów. Ktoś mi opowiadał o psie, który zamordował jeża. Okropność. Kochani, podziwiajcie wytrwałość i hart Malagos oraz Tomka. Upał jak cholera, cygańska muzyka dudni aż gdzieś w trzewiach (naprawdę nie można nagłośnienia wyregulować tak, żeby dało się tego słuchać?), ani krzty cienia, wiaterek, który z początku delikatnie zawiewał, ucichł - a Malagos na posterunku, matkuje gospodyniom sprzedającym swoje specjały, a Tomek, z pogodnym uśmiechem na spoconej twarzy, promenuje się w tym skwarze z aparatem fotograficznym i uwiecznia imprezę. Przyznam się ze wstydem, że uciekłam po niecałej pół godzinie, a oni mają tam zostać do wieczora!!! Czyste okrucieństwo. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 16, 2015 Share Posted August 16, 2015 Zostaliśmy do 20.00, ale zabawa trwała do 2.15. Była moc ludzi, zwłaszcza młodych, na te wieczorno-nocne harce. Powodzeni\em cieszyły się karuzele, oświetlone lampkami i laserami. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 17, 2015 Author Share Posted August 17, 2015 Wieczorno - nocnym harcom młodych ludzi się nie dziwię. Sama pamiętam poszukiwanie otwartej kawiarni o 5 rano, żeby się czymś wzmocnić po nocnych szaleństwach. Tym bardziej, że w nocy temperatura spadła do przyzwoitego poziomu. Cieszę się, że się odezwałaś, bo już się obawiałam, czy ten upał i wrzask Cię nie wykończył. A teraz wiadomość z frontu zwierzęcego: wczoraj Mimi pojawiła się dwa razy. Raz siedziała na płocie i patrzyła na mnie wyczekująco, jakby nie była pewna, co zrobię. Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do kuchni, gdzie dostała jeść. Wieczorem przyszła już sama, też zjadła i poszła. Ale zostawiła mi nadzieję, że może pewnego dnia zamieszka z powrotem z nami. Zauważyłam, że o ile za pierwszym razem wyglądała jak "kot, który nie jadał whiskas", to za drugim sierść była już gładka i błyszcząca. Mam teorię, a właściwie to wynika z moich obserwacji, że zarówno u psów jak i u kotów sierść bardzo reaguje na stres. Za drugą wizytą Mimi była już zdecydowanie spokojniejsza i pewna, że ma dokąd wracać, tak więc i sierść się jej wygładziła. I tylko raz fuknęła na Karmelka, który przyglądał się jej zafascynowany, aczkolwiek ze strategicznej odległości. Może się jednak w końcu dogadają? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted August 17, 2015 Share Posted August 17, 2015 Mądra Mimi! Moje koty się wyprowadziły, uznając, że lokal, w którym bez przerwy coś warczy, łomoczne, gdzie nie ma nawet skrawka kanapy czy fotela, gdzie można się tylko utytłać w gipsie, kleju, lakierze albo farbie nie nadaje się do mieszkania dla porządnego kota. Oboje przychodzą średnio 2-3 razy na dobę, podjedzą, rozejrzą się i ostentacyjnie WYCHODZĄ! ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 17, 2015 Share Posted August 17, 2015 Co do sierści - to fakt. Jechaliśmy z Nutka do Ostrołęki na to prześwietlenie, było ok, a już w lecznicy cała obsypana łupieżem i sierścią. Dopiero po kilku dniach wróciło do normy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 17, 2015 Author Share Posted August 17, 2015 Byliśmy dzisiaj w Brzózem, o którym pisał Konfirm Trzydziesty Pierwszy. Bardzo ładna okolica, istotnie pieski mogą się chlupać do woli, bo łagodnych zejść do wody pełno, a i głębia nie od razu. Co z tego, kiedy niemal pod każdym krzaczkiem i drzewem śmieci. Przemysłowe ich ilości. Rozpacz ogarnia. Czy naprawdę tak trudno zabrać ze sobą pustą butelkę, naczynia jednorazowe czy choćby zepsuty leżak? Dlaczego jesteśmy takim durnym, paskudnym narodem? Takim przysłowiowym ptakiem, co własne gniazdo kala? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted August 18, 2015 Share Posted August 18, 2015 U nas to samo... Mamy takie niewielkie fajne jeziorko niedaleko domu (na rowerze można pojechać). Niewielka piaszczysta plaża, pomost... Jeździmy tam tylko po to, żeby się wykąpać, próbując przebrnąć przez tony śmieci! Nawet są kosze na śmieci - tylko co z tego, skoro nikt ich nie opróżnia?! Pojechaliśmy raz z Kreską. Miałam obawy czy ludzie nie będą mieli pretensji, bo przecież... dzieci się kąpią. Nie mieli. Następnym razem spróbujemy zabrać... Lili ;) Do lasu wejść nie można, bo najpierw trzeba sforsować hałdy śmieci... Nie wiem czy kiedykolwiek mentalność ludzi w naszym kraju się zmieni - chyba za mojego życia nie ma szans :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted August 18, 2015 Share Posted August 18, 2015 Niestety, wszędzie śmieci, śmieci, śmieci.........:(. Nad wodą, w lasach......:(. Zawsze mnie zadziwia, że ludzie przychodzą odpocząć nad wodę,śmiecą potwornie i....za dzień dwa, ponownie jadą w to samo miejsce, siadają wśród śmieci i.....dośmiecają plażę po sobie i innych. Może ludzie(?)nie potrafią korzystać z plaży na której nie ma śmieci? Kąpielisko na Brzóze jest sprzątane po sezonie(czasem w trakcie), ale brudzących jest zbyt wielu...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 18, 2015 Share Posted August 18, 2015 A "nasze" kąpielisko w Makowie, na Zalewie? działa? Wyczytałam w gazecie, że ratownik miał umowę tylko do lipca?... Jaja, środek sezonu i taka kicha! Dziewczynki, zajrzyjcie proszę na watek biedaków z Wielbarku, choć podnieść wąteczek http://www.dogomania.com/forum/topic/148032-wielbark-pomoc-psom-umowa-radysy/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 18, 2015 Author Share Posted August 18, 2015 Niestety, wszędzie śmieci, śmieci, śmieci......... :(. Nad wodą, w lasach...... :(. Zawsze mnie zadziwia, że ludzie przychodzą odpocząć nad wodę,śmiecą potwornie i....za dzień dwa, ponownie jadą w to samo miejsce, siadają wśród śmieci i.....dośmiecają plażę po sobie i innych. Może ludzie(?)nie potrafią korzystać z plaży na której nie ma śmieci? Kąpielisko na Brzóze jest sprzątane po sezonie(czasem w trakcie), ale brudzących jest zbyt wielu...... Mnie też właśnie to dziwi, że ludzie wracają w te swoje śmieci i im to nie przeszkadza. Chociaż widać, że ktoś to próbował ogarnąć, bo śmieci są w kupach pod krzakami i drzewami (poza tymi nowszymi, które walają się swobodnie). Na wielbarkowy wątek zajrzałam, to też jest tragedia z tymi psami. Czy to się kiedyś skończy? Czy ktoś dożyje dnia, kiedy nie będzie bezpańskich, zagłodzonych i zabiedzonych psów? Nie wiecie, czy na świecie istnieje kraj bez tego problemu? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 19, 2015 Author Share Posted August 19, 2015 Czytałyście? Warszawa zbiera 16 ton śmieci z okolic Wisły rocznie! No, gratuluję! Widać tzw. Polska B nie pozostaje w tyle. Jakby zważyć, to co się poniewiera w Brzózem, czy w Chotomowie też pewno zebrałoby się kilka dobrych ton. Jeśli nie kilkanaście. Spracowałam się dzisiaj, Nutusiu, jak dzika oślica. Postanowiłam zrobić porządek w wiatrołapie, czyli wyrzucić starą wykładzinę, odmalować ściany i położyć nową wykładzinę. Mamuniu! Zdzieranie podkładu pod wykładziną (po prostu grubej tektury), przybitego do cementu gwoździami (?) zajęło mi niemal cały dzień. A jeszcze trochę go zostało, bo nie wszystko było sparciałe. Co zrobię z gwożdziami, jeszcze nie wiem, ale jedno jest pewne - powinnam je albo usunąć, albo wbić mocniej, żeby nie wystawały. Jak widzisz idę w Twoje ślady, żeby Ci nie było smutno, że tylko Ty za...p jak mały trolejbus. Dziunia i Szerlok wyemigrowały do ogródka, tylko ta pierwsza od czasu do czasu przechodziła obok mnie, wyraźnie sprawdzając, czy sobie nie zrobiłam krzywdy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted August 20, 2015 Share Posted August 20, 2015 Od razu mi raźniej na duszy :D Ja też wczoraj malowałam - sufit. Niestety, po ciemaku, przy przenośnej lampce i dziś rano wylazło, gdzie nie domalowałam :( Stojąc na stole, z głową przy samym suficie za diabła się nie mogłam połapać gdzie już przejechałam wałkiem, a gdzie nie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 20, 2015 Share Posted August 20, 2015 bo to wszystko przez te zaciśnięte kciuki, zawsze za coś trzeba trzymać, buuuu...... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 22, 2015 Author Share Posted August 22, 2015 Kochani! PADA DESZCZ! A właściwie już przestał. Czyli tylko zmoczył ziemię po wierzchu. Ale zawsze coś. Wczoraj moja ulubiona sąsiadka z Chotomowa posadziła mi hortensję i proszę, od razu jak na zamówienie została podlana. No i temperatura wreszcie dla ludzi. Chce się żyć! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 22, 2015 Author Share Posted August 22, 2015 Słuchajcie, słuchajcie! Mam nowe wyjaśnienie nazwy Dyszobaba, tym razem podobno naukowe (historyczne). Otóż "Dyszobaba" to przekształcoene "dycha baba", czyli "bulgoce bagno" (nie wiem po jakiemu. Może po sieluńsku?). Podobno z północnej strony do tej pory znajdują się mokradła. A Dyszobaba zaczęła się właśnie od tamtej strony jako wieś służebna przy biskupstwie w SIeluniu. Pierwsza wzmianka o niej pochodzi jakoby z 1520 roku!!! I co Wy na to? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 22, 2015 Share Posted August 22, 2015 My na to jak na lato :) Brzmi rozsądnie! Tak jak to piwo kozicowe, co to jest z dodatkiem jałowca, czyli kozicki do popędzania pasących się kóz.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted August 22, 2015 Share Posted August 22, 2015 Strasznie skomplikowane są zagadnienia etymologii ;). A psiwo ;) kozicowe - przepyszne, choć ogromnie "wybuchowe" :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mazowszanka13 Posted August 22, 2015 Share Posted August 22, 2015 Wybuchowe ? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted August 22, 2015 Share Posted August 22, 2015 Wybuchowe, bo ja fermentuje, to rozsadza naczynia. Najlepiej się je robi w kanie z zaworkiem, takiej do mleka. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted August 23, 2015 Author Share Posted August 23, 2015 O kurce! A skąd Ty to wiesz? Potrafisz zrobić takie piwo? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted August 24, 2015 Share Posted August 24, 2015 Łe tam, mnie się bardziej podoba dysząca baba, idąca pod górę :D U nas deszczu niet - w sobotę TZ twierdził, że zaczyna padać. Spadło słownie SZEŚĆ kropli! Nie spojrzał w niebo, bo pewnie zobaczyłby jakieś przelatujące nad nim.. ptaszki ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.