Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

ale własnie sie rozchodzi o to, ze na dobra sprawę o tym domu na 100% nie mozna powiedziec, ze zaniedbuje. bo każda z okolicnzości da sie wyjasnic na kilka sposobów niekoniecznie związanych z zaniedbaniem. i to wymaga sprawdzenia.

  • Replies 100
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='sleepingbyday']

co do pytania, czy masz szukac właściciela. pytanie zadałaś z powodu, że chcecie psa zatrzymać. bo wyobraź sobie, ze znajdujesz psiaka,ratujesz go z ulicy, ale nie chcesz go zatrzymać,ani nie chcesz oddać do wojtyszek, bo cos tam słyszałaś czy czytałaś.w takiej sytuacji szukanie ogłoszeń o ew. zaginięciu psa jest jedynym, co robisz? czy może wrzucasz na sieć info o znalezieniu, bo w końcu pies ci obcy zalega w domu? wystarczy przejrzec internety - tych ogłoszeń jest sporo. więc tak naprawde twoja niechęć jest spowodowana nie zasadą,a tym, że ten konkretny pies znalazł dom u twojego kolegi i jest bezpieczny, a właściciel - niepewny.
[/QUOTE]

Gdyby był to pies którego nie mogę zatrzymać w domu, a byłby w tym samym stanie najpierw poszukałabym dla niego domu wśród znajomych ;)

Moi drodzy mam nadzieję, że to pierwsza i ostatnia taka przygoda w której biorę udział, za dużo nerwów to kosztuje ;)

Sleepingbyday, masz trochę racji- teraz sunia jest w pewnym domku a właściciel jest niepewny i to ma duże znaczenie. Nie jest to też do końca moja decyzja , dam koledze wątek do przeczytania i przemyślenia - jednocześnie Was też proszę o przeczytanie go jeszcze raz dokładnie. Suni stała się krzywda, nie można mieć 100% pewności dlaczego i przez kogo-na pewno nie zrobiła sobie tego sama. Trzeba wybrać złoty środek aby to już się nie powtórzyło. Odpowiedź na pytanie które zadałam na początku już padła i nie chce się z nikim kłócić, bo chciałabym jeszcze trochę na tym forum posiedzieć i nie robić sobie wrogów od samego początku. :)

Posted

Moim zdaniem to zanim założyłaś wątek decyzja dawno zapadłą. Wygląda to tak jak byś szukała wsparcia na to by nie szukać poprzednich właścicieli... Tak nie można, nie można wszystkich wrzucać do jednego wora. Nie można 'rozporządzać cudzą własnością' nieważne jak źle to brzmi to w zwierze w polskim prawie nadal jest traktowana przedmiotowo.
Na tych zdjęciach nie widać zaniedbania, widać białe ząbki i ładną lśniącą sierść. Wiadomo że czasem zdjęcia nie ukazują realiów, jednak sama piszesz że dopiero jak psa obmacałaś to wyczułaś kołtuny. Przepukliny/problemy ze stawami/tłuszczaki - tego większość wetów nie chce ruszać jeśli nie ma takiej potrzeby, gdzie w mniejszych miejscowościach/tym bardziej wsiach najzwyczajniej nie widzą jej.

U mnie na podwórku biegał pies (z panem na spacerach) który miał guza 'przy tyłku' wielkości 1,5piłki tenisowej, wet nawet zabronił tego ruszać bo jeszcze pies się przekręci. Był starym schorowanym psem, wyglądał jak 7 nieszczęść - ale był szczęśliwy, a właściciele daliby się za niego pokroić.
Moja poprzednia suka ze schroniska miała tłuszczaki na karku, żebrach, guza wypychającego macicę, zęby w stanie krytycznym. Jednocześnie miała bardzo słabe serce i nie przeżyłaby narkozy. Z takimi dolegliwościami żyła jeszcze ponad 3lata, odeszła właśnie na serce w wieku 14lat (ONka).
Mój samiec stara się nie nadwyrężać tylnej łapy, ma uszkodzoną w wieku młodzieńczym w skutek wyskakiwania przez okno z parteru do psów. Ponieważ to nadpobudliwy pies, źle znosi narkozy (mocniej się pobudza i staje się agresywny), mieszkamy na 2gim piętrze. 2 niezależnych wetów stwierdziło że puki mimo wszystko używa łapy to lepiej go nie operować.
Takich przykładów z życia mogłabym wymieniać i wymieniać. Dla jednego byłby powód do odebrania psa, pomimo że właściciel ostatniego grosza wydaje na jego leczenie.

Jak by ktoś mojego psa 'przygarnął' z założeniem że właściwie właściciel jest do bani i nie oddadzą psa to bym jasno stwierdziła: ukradli mi psa!

Teraz ciekawostka. Miałam sukę mastifa tybetańskiego na DT, suka została wrzucona do netu z ogłoszeniem że znaleziono. Gdy tylko rodzina znalazła ogłoszenie to w nocy wyruszyła na odzyskanie suki. Byli u nas koło 00:00 tak bardzo sunię kochali i pragnęli odzyskać. Suka wyszła za dziećmi z posesji, zdarzało jej się to jednak zawsze wracała - ktoś ją ukradł spad domu i prawdo podobnie tej osobie nawiała. Gdyby nie to ogłoszenie to nigdy by psa nie odzyskali, sunia trafiłaby do adopcji lub szukalibyśmy hodowcy gdybyśmy znaleźli tatuaż. Miała chipa, właściciele nie mieli o tym pojęcia i nie był zarejestrowany. Byli święcie przekonani że po tatuażu psa odzyskają.
Dodam że sunia od razu wskoczyła do auta na kolana dziewczynki, a radości nie było końca. Pokryli koszty 'działań' SM i całą resztę, chcieli też nam płacić za opiekę - tylko że my jako DT żadnej kasy nie bierzemy ;)

Ja osobiście zgłosiłabym fakt do schroniska podając nr chipa, nie podając rasy psa. Właściciel musiałby okazać książeczkę zdrowia suni (tam jest wpisany/wklejony nr chipa) + pokryć wszystkie koszta. Sprawa dla mnie prosta i jasna. Jednak tak jak wyżej pisałam, wydaje mi się że już dawno podjęliście decyzję że suka zostaje i nawet jak by właściciel się znalazł (i okazał porządnym) to wątpię byście psa chcieli wydać...

EDIT: Dodam że tamta suka MT była wrzucona jako samiec + bez podawania rasy. Właściciele rozposnali sunię po zdjęciach.

Posted

Kurcze w zasadzie to masz rację teraz, przyszłam tutaj aby zapytać czy można i czy jest sens szukać i w jakiś sposób ukarać właściciela za stan suni potwierdzony przez dwóch weterynarzy i fryzjera i już w pierwszym poście napisałam, że sunia zostaje. Nawet nie zauważyłam, kiedy rozmowa zeszła na inny tor i zaczęłam się zastanawiać nad szukaniem właściciela przez którego najprawdopodobniej sunia została obarczona krzywymi łapkami do końca swojego psiego życia po to aby ją oddać ;)

Posted

[quote name='ladybird3']Kurcze w zasadzie to masz rację teraz, przyszłam tutaj aby zapytać czy można i czy jest sens szukać i w jakiś sposób ukarać właściciela za stan suni potwierdzony przez dwóch weterynarzy i fryzjera i już w pierwszym poście napisałam, że sunia zostaje. Nawet nie zauważyłam, kiedy rozmowa zeszła na inny tor i zaczęłam się zastanawiać nad szukaniem właściciela przez którego najprawdopodobniej sunia została obarczona krzywymi łapkami do końca swojego psiego życia po to aby ją oddać ;)[/QUOTE]
Mam wrażenie że na opak zrozumiałaś mój wpis, lub ja nie rozumiem twojego...

Posted

Ladybird najwyraźniej i tak nie zamierza szukać właściciela i już. Bo na pewno jest zły (a i fajnie mieć yorka z odzysku podejrzewam nieco wrednie). I nie przyjmuje argumentów, ze niekoniecznie właściciel musiał być zły, ze coś mogło spowodować, czemu pies ma za długie pazury itd...

BTW mój Żubr ma przepuklinę, niewielką, wet kazał jej nie ruszać bo wpływu na stan zdrowia nie ma, a zrobimy przy kastracji. Bo po co przywalać narkozę bez potrzeby.

Posted

Maron podała bardzo dobry sposób ja o nim wcześniej nie pomyślałam i wyklucza chętnych na darmowego yoreczka. Tyle chyba moglibyście zrobić.

Tak jak pisałam do właścicieli i tak warto dotrzeć i się dowiedzieć. Jak nie będziecie mieć zrzeczenia to po psa może sie ktoś zgłosić w każdej chwili przez 2 lata chcecie żyć w takiej niepewności? A może właściciele wcale nie są tacy źli, a jak źli może udałoby się coś zrobić by nie otrzymali ze schronu następnego psa...

Posted

bez dwóch zdań, maron dobrze pisze.
podkreślę, bo to ważne: nic z tego, co macie obowiązek zrobić (nie tylko prawny, ale jeśli chcecie sie uważać za porządne osoby) nie jest ryzykowne dla psa- podaliśmy kilka przykładów (nie wszystkie), jak nie dopuścić do oddania psa właścicielowi, który jest do bani, co można bardzo dobrze sprawdzić, bo macie prawo, takze przy pomocy jakiejś fundacji, bardzo dobrze taki dom przetrzepać ;-).

jak dla mnie ważna jest jak najszybsza sterylka. i kontakt z zaufanym wetem w tej sprawie (ew. szczegóły na PW).

my cały czas piszemy, że nie wiadomo, jaki to dom. być może faktycznie zły. ale należy to ustalić i tyle.
jeśli jest zły, to pies ma nowy dom, jeśli jest dobry - to wy bylibyście wtedy po złej stronie barykady, nie oddając psa.

dobry pomysł, żeby kolega tu zajrzał, bo macie parę spraw do przemyślenia na serio, w cichości ducha i biorąc pod uwagę nie tylko swoje emocje, ale też cały szereg spraw, o których było w postach. bo inaczej faktycznie okaże się, że podchodzicie do psa w ten sposób tylko dlatego, że to śliczny joreczek, a bury kundelek już byłby dawno zgłoszony do schronu, niezależnie od stanu pazurów. skoro jesteś na dogo i udzielasz się w pomocy psom, zwyczajnie nie możesz mieć tak wybiórczego podejścia. psiarz jest psiarz.

ale człowiek, jak pisałam, całe zycie sie uczy - zwłaszcza o sobie, oraz się rozwija, i stara być coraz lepszym i racjonalniejszym.

a mam wrażenie, że jednak ladybird parę rzeczy zobaczyła i przemyślała po naszych wypowiedziach

Posted

[quote name='PaulinaBemol']Maron podała bardzo dobry sposób ja o nim wcześniej nie pomyślałam i wyklucza chętnych na darmowego yoreczka. Tyle chyba moglibyście zrobić.

Tak jak pisałam do właścicieli i tak warto dotrzeć i się dowiedzieć. Jak nie będziecie mieć zrzeczenia to po psa może sie ktoś zgłosić w każdej chwili przez 2 lata chcecie żyć w takiej niepewności? A może właściciele wcale nie są tacy źli, a jak źli może udałoby się coś zrobić by nie otrzymali ze schronu następnego psa...[/QUOTE]
W tym wypadku przez 3lata, będą w stanie poprzedni właściciele udowodnić że pies został przetrzymywany i nigdzie nie zgłoszony. Skoro jest obowiązek odszukania poprzedniego właściciela, a został on zaniechany to podciągną to pod kradzież 'mienia'.
Nie wiem czy bym chciała przez 3lata żyć w niepewności że któregoś dnia ktoś mi wbije na chatę i będzie świecić książeczką zdrowia przed twarzą.

Ja sama jak adoptowałam psa w typie mastifa tybetańskiego to zalogowałam się na forum molosów i próbowałam odnaleźć jego poprzednich właścicieli. Nie miało znaczenia że pies gryzł domowników ustawiając ich sobie i bez intensywnej pracy nad nim był istnym diabłem, Do dziś uważam że poprzedni właściciele kimkolwiek byli ... byli do bani. Jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć że Szaman jest mój i zrobiłam wszystko by odnaleźć 'moich poprzedników'.
Od taki prostu ludzki odruch, postawić się w cudzej skórze i wyobrazić sobie jak ja bym się czuła gdyby mi pies zaginął i wylądował np na 2gim końcu polski lub nawet za granicą...

Posted

Ulvhedinn nieco wrednie to daruj sobie proszę i nie obrażaj mnie. Zwierzę to zwierzę, czy pies czy kot, czy kundelek czy ma papierek i to nie ma znaczenia kiedy dzieje mu się krzywda.

Sleepingbyday pisałam o sterylizacji ze 4 razy w tym wątku, miło że czytasz to do czego się wypowiadasz . Suka właśnie zaczęła cieczkę bo plami.

Napisałam mail do miejsca, gdzie znalezione psy czekają u nas na właścicieli przez miesiąc, zanim trafią do Wojtyszek z informacją o suni. Mam też mail do radia , które mnie olało. Więc udowodnienie, że jest skradziony raczej nie wchodzi w grę;) Od samych Wojtyszek jednak będę trzymać się z dala- to jest miejsce w którym zależy im aby mieć psy "na stanie" a nie u właścicieli.


[URL]http://www.obrona-zwierzat.pl/wojtyszki.html[/URL]

"[COLOR=#333333][FONT=Arial]Liczba psów koszarowanych w kołchozie w Wojtyszkach rośnie stale i lawinowo, proporcjonalnie do chciwości hycla Siemińskiego, natomiast adopcja zwierzęcia stamtąd jest zjawiskiem niezwykłym i sporadycznym - nawet zdeterminowanym trudno trafić w to ukryte przed światem miejsce, wolontariusze mają tam zakaz wstępu, a co decydujące, właściciel obozu nie jest zainteresowany pozbywaniem się psów. "[/FONT][/COLOR]

Posted

[quote name='ladybird3']Napisałam mail do miejsca, gdzie znalezione psy czekają u nas na właścicieli przez miesiąc, zanim trafią do Wojtyszek z informacją o suni. Mam też mail do radia , które mnie olało. Więc udowodnienie, że jest skradziony raczej nie wchodzi w grę;-) Od samych Wojtyszek jednak będę trzymać się z dala- to jest miejsce w którym zależy im aby mieć psy "na stanie" a nie u właścicieli.[/QUOTE]
Skończę temat bo widzę że niema co się produkować. Podejście 'wysłałam aż 2 maile więc jestem kryta' jest dla mnie poniżej wszelkiej krytyki. Otóż nie jesteś kryta bo ktoś kto psa będzie chciał odebrać nadal ma 2lata na zrobienie tego o ile nie będzie w stanie udowodnić że ukrywaliście go, ja osobiście byłabym w stanie to udowodnić dzięki czemu kolejny rok byłby na odzyskanie psa.
2 maile to za mało, pies może pochodzić z zupełnie innej części polski. To że był z Wojtyszek nie oznacza że jest z tej okolicy, sama znam dziewczynę która adoptowała stamtąd sukę - mieszka w Szczecinie. Wystarczy wpisać w google hasło: zaginął york, by samemu się w tym wszystkim pogubić, nie jest wykluczone że ogłoszenie zostało pominięte i wisi gdzieś tam w sieci smętnie...

Moim zdaniem szukasz tu wyłącznie potwierdzenia jak wspaniale uczyniłaś biorąc psa, a że go ukrywasz przed 'patologią' to jesteś taka wspaniała. Gdzie na dobrą sprawę wcale nie wiesz czy nie ukrywasz przed porządnymi ludźmi którzy za stratą psa płaczą po nocach i biegną za każdym możliwym tropem, nigdy się tego nie dowiesz bo na dobrą sprawę wcale ci na tym nie zależy. Widocznie do momentu aż ty sama osobiście nie przeżyjesz takiej straty nie będziesz wstanie tego pojąć.

Ja osobiście czułam radość jaka biła od ludzi którzy odnaleźli swoją sunie mastifa tybetańskiego. Sunia miała podwiniętą powiekę i wet suni stwierdził że lepiej tego nie ruszać, ludzie u których sunia się znalazła już snuli jacy to ci właściciele okropni że widzieli cierpienie i nic nie zrobili. W ogóle jacy lenie i im na psie nie zależy bo chipa nie zarejestrowali (o którym istnieniu nie mieli pojęcia), a to że sami byli leniwi i nawet psu w uszy nie zaglądnęli to już nie ważne.
Osobiście podziwiam co robią wolontariuszki, ale mimo wszystko razi mnie taka łatwość oceniania po pozorach.

Łatwo jest oceniać kogoś kogo się na oczy nie widziało, skreślić na starcie, udać że nie ma problemu baaa nawet się psa uratowało z takiej strasznej patologii...

Posted

uuu, niedobrze jest, zaczynasz brzmieć jak ktoś z onetu, a nie psiarz.

sporo razy powtarzałam, że mogłam nie doczytać dokładnie. ale to, że sterylki teraz nie można - to szczegół i tyle. nie ma znaczenia dla sprawy.

a właściciele udowodnić mogą złą wolę, jak znajdą ten wątek ;-).

i sto razy było pisane, że zgłoszenie psa to nie to samo, co oddanie do wojtyszek. wiesz, jak to zrobić bezpiecznie dla psa, ale nie chcesz, bo cały czas piszesz, że wojtyszki nie wchodzą w grę, czyli dyskutujesz z nieistniejącym argumentem.

Albo jesteście uczciwi w swoich działaniach, albo nie.

można być uczciwym i nie narazić psa na powrót do ew złych właścicieli. czy obawiacie się, że okażą się dobrzy?

Posted

Tak, sunie na pewno adoptował ktoś z zakopanego a później ktoś inny ukradł aby wyrzucić ją w łódzkim na nowy rok... Macie prawo mieć swoje zdanie, ja mam prawo mieć swoje (potwierdzone przez weterynarzy, którzy psa widzieli na własne oczy) i jak dla mnie nie zrobiłam nic złego. A swoje psy pilnuje, a już na pewno nie puszczam luzem w sylwestra psa wziętego ze schroniska, być może nie przyzwyczajonego jeszcze do nowego domu i nie mającego zielonego pojęcia gdzie ma później wrócić.

Nie szukam potwierdzenia, prosiłam o konkretną informacje w dziale "prawo" i odpowiedź już dostałam, serdecznie dziękuję i do widzenia.

Posted

odniosłam się do ciebie na początku jak do porządnego człowieka, nie tylko ja. mogłaś nie wiedzieć, nie przemyśleć. Ale teraz?
Życie pisze różne scenariusze, każdy popełnia błędy, ty widzę - nigdy? Zazdroszczę.

Posted

uważam, że wojtyszki nie będą se dupy zawracać, a jakby nagle zachciały (i po to prosiłam o zaproszenie tu osób dobrze wojtyszki znających), to tez można do tego nie dopuścić. już ja widze, jak ktokolwiek idzie do sądu w tej sprawie, plisss.

Posted

[quote name='ladybird3']Tak, sunie na pewno adoptował ktoś z zakopanego a później ktoś inny ukradł aby wyrzucić ją w łódzkim na nowy rok... Macie prawo mieć swoje zdanie, ja mam prawo mieć swoje (potwierdzone przez weterynarzy, którzy psa widzieli na własne oczy) i jak dla mnie nie zrobiłam nic złego. A swoje psy pilnuje, a już na pewno nie puszczam luzem w sylwestra psa wziętego ze schroniska, być może nie przyzwyczajonego jeszcze do nowego domu i nie mającego zielonego pojęcia gdzie ma później wrócić.

Nie szukam potwierdzenia, prosiłam o konkretną informacje w dziale "prawo" i odpowiedź już dostałam, serdecznie dziękuję i do widzenia.[/QUOTE]

No więc konkretnie to MASZ OBOWIĄZEK SZUKAĆ WŁAŚCICIELA!!!!!!!!!!
Krótko i konkretnie.
Inaczej można cię oskarżyć o przywłaszczenie i świadome działanie w złej wierze.

Posted

[quote name='ladybird3']Tak, sunie na pewno adoptował ktoś z zakopanego a później ktoś inny ukradł aby wyrzucić ją w łódzkim na nowy rok... Macie prawo mieć swoje zdanie, ja mam prawo mieć swoje (potwierdzone przez weterynarzy, którzy psa widzieli na własne oczy) i jak dla mnie nie zrobiłam nic złego. A swoje psy pilnuje, a już na pewno nie puszczam luzem w sylwestra psa wziętego ze schroniska, być może nie przyzwyczajonego jeszcze do nowego domu i nie mającego zielonego pojęcia gdzie ma później wrócić.

Nie szukam potwierdzenia, prosiłam o konkretną informacje w dziale "prawo" i odpowiedź już dostałam, serdecznie dziękuję i do widzenia.[/QUOTE]

No więc konkretnie to MASZ OBOWIĄZEK SZUKAĆ WŁAŚCICIELA!!!!!!!!!!
Krótko i konkretnie.
Inaczej można cię oskarżyć o przywłaszczenie i świadome działanie w złej wierze.

Posted

W dobrym dziale ten wątek. Okrucieństwem jest nie szukać człowieka, do którego pies jest przywiązany i tęskni.
Moja suka też ma pewnie parę kołtunów gdzieś, kamień na zębach ma jak najbardziej, bo motamy się z padaczką itd. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógłby nie chcieć mi jej oddać, gdyby się jakimś cudem zagubiła :angryy:

Posted

[quote name='rozi']W dobrym dziale ten wątek. Okrucieństwem jest nie szukać człowieka, do którego pies jest przywiązany i tęskni.
Moja suka też ma pewnie parę kołtunów gdzieś, kamień na zębach ma jak najbardziej, bo motamy się z padaczką itd. Nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógłby nie chcieć mi jej oddać, gdyby się jakimś cudem zagubiła :angryy:[/QUOTE]

EEeee spoko, jak ma problemy padaczkowe to po ich ujawnieniu od razu by ci ją oddali :multi:. Ja osobiście po dziś dzień mam obraz mojego psa podczas padaczki przed oczyma...

Posted

Suczki nie można sterylizować do momentu aż wyjaśni się jej sytuacja.Sterylka nie jest obowiązkowa,w związku z tym były właściciel jeżeli się odnajdzie może mieć duże pretensje do teraźniejszych opiekunów. Nie dawałabym rad aby sunia była poddana sterylizacji.

Posted

[quote name='Anula']Suczki nie można sterylizować do momentu aż wyjaśni się jej sytuacja.Sterylka nie jest obowiązkowa,w związku z tym były właściciel jeżeli się odnajdzie może mieć duże pretensje do teraźniejszych opiekunów. Nie dawałabym rad aby sunia była poddana sterylizacji.[/QUOTE]


Tak z ciekawości mojej, bo nie wiem na ten temat nic, jak znalazłabym zwierzę i właśnie ciachnęła ( no powiedzmy, że obojętnie czy to w typie rasy czy nie a jak w typie to nawet bardziej, żeby rozmnażać nikt nie mógł ) to czy jeśli odnalazł by się właściciel po fakcie, coś może zrobić, zarzucić, ma jakieś podstawy ? Bo z mojego punktu widzenia to zwierze z niewiadomokąd ale jak to wygląda obiektywnie ?

Posted

Co dowiedziałam się od Straży miejskiej obejmującej funkcję"innego organu państwowego" z przytoczonego wcześniej artykułu:

Pies biegający na terenie miasta wolno bez obroży, adresatki czy uzupełnionych danych w czipie jest traktowany jako porzucony. W związku z tym w momencie złapania staje się własnością gminy bądź osoba która nim włada jak właściciel staje się posiadaczem samoistnym co oznacza, że dotychczasowy właściciel w momencie objęcia posiadania samoistnego traci wszystkie prawa wobec psa i nie może domagać się zwrotu.

Fakt iż sunia biegała bez obroży wzdłuż drogi jest zapisany na kamerach miejskich łącznie z momentem zabrania jej przez kolegę, niestety miejsce z którego przybiegła nie jest objęte monitoringiem. Dnia 2giego stycznia zostałaby złapana i gimna nabyłaby prawo do własności , co oznacza że trafiłaby najpierw do punktu przetrzymywania zwierząt na 14 dni a później po szczepieniach do schroniska w Wojtyszkach.

Dziękuję za uwagę.

Posted

stepelkaa - właściciel może załozyc sprawę w sądzie, jeśli sie uprze.

nic nie ugra, jeśli kastracja była medycznie potrzebna. np w przypadku ropomacicza.

ladybird - ani w psiej, ani w innej sprawie nie polegałabym na prawnym rozeznaniu sm, co to, zycia nie znasz? nawet paragrafu nie ma na to, co tu wypisałaś.
samoistny właściciel? mój boszsz, co do prawa własności przedmiotów, oraz rozstrzygnięć sądowych w tej kwestii, to mi kiedys kumpel opowiadał chyba z godzinę.

teraz wyobraź sobie,ze właściciel udowadnia w sądzie, ze pies obroże i adresatke miał, widocznie stracil w trakcie zagubienia (co się zdarza zresztą dość często). wystarczy zreszta takiego właściciela deklaracja, to druga strona ma udowodnić, że nie dopełnił tego obowiązku.

i całe idealne poglądy sm tracą impet w zderzeniu z realem prawnym na sali sądowej.

przy okazji - w jakisposób zdobyłaś nagranie monitoringu? jaka procedura była i jak długo trwała? kiedys próbowałam, ale nie wyszło, pewnie źle do tego podeszłam - a przydałoby się kurczę umieć dotrzeć do monitoringu.

Posted (edited)

[quote name='stepelkaa']Tak z ciekawości mojej, bo nie wiem na ten temat nic, jak znalazłabym zwierzę i właśnie ciachnęła ( no powiedzmy, że obojętnie czy to w typie rasy czy nie a jak w typie to nawet bardziej, żeby rozmnażać nikt nie mógł ) to czy jeśli odnalazł by się właściciel po fakcie, coś może zrobić, zarzucić, ma jakieś podstawy ? Bo z mojego punktu widzenia to zwierze z niewiadomokąd ale jak to wygląda obiektywnie ?[/QUOTE]

Obiektywnie to właściciel tego zwierzęcia jest w stanie zaskarżyć cię o to że psa ciachnęłaś i pies stracił na wartości. Jednak wyłącznie gdy jest w stanie udowodnić 'wartość' psa oraz udowodnić że pies był przeznaczony do rozrodu.
Był nawet tu taki wątek na dogomani. Fundacja Akita w Potrzebie (tak mi się wydaje) ciachnęła samca akitę rodowodową która była reproduktorem w 'nowych związkach' i się rozmnażała. Z tego co wiem to właścicielka zaskarżyła fundację, wynikało nawet że fundacja doskonale wiedziała czyj to pies mimo tego wolała go wpierw ciachnąć. Nie wiem jak sprawa się skończyła.

EDIT:
Straż miejska dużo mówi, a prawda jest taka że paragrafy na twoje zachowanie są. Nigdzie nie ma wpisu w przepisach (przynajmniej ja nie znalazłam, a i adoptowany pies ze schroniska w razie 'rozpoznania' przez poprzedniego właściciela może zostać prawnie odebrany do 2lat!) odnośnie obroży czy też adresatki. Pies jest w polskim prawie 'rzeczą' którą właściciel ma prawo do 2lat w przypadku zagubienia, do 3 lat w przypadku kradzieży (a u ciebie podchodzi już pod kradzież) odzyskać swoje 'mienie'. Żaden bełkot SM tego nie zmienia.

Edited by Maron86
Posted

Niezupełnie tak jest, dlatego właśnie jest kwarantanna 14-dniowa, aby właściciel mógł odebrać psa ze schronsika lub punktu przetrzymań. Na odbiór psa od osoby prywatnej są 2 lata. Dopiero po 2 latach staniesz się posiadaczem samoistnym.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...