Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

Dobrze motyleqq pisze. Klatka naprawdę wbrew opini jest super sprawą. Możliwe ze gdyby nie klatka to by nam Waldek zdemolował mieszkanie. Dzięki klatce nauczył się schematu : my wychodzimy - on idzie spać.

U nas bylo tak że ćwiczyliśmy z Waldkiem. Ubieraliśmy się, czasem bardzo opieszale, powoli, nieraz jeszcze staliśmy sobie w kurtkach itd, potem wychodziliśmy. Na początku na balkon i obserwowaliśmy go przez okno. Czasem zamykaliśmy drzwi a on już obgryzał krzesło... nim zdązyłam wrócić z balkonu już była dziura. Wyjście do sklepu - demolka. Wyjście do lekarza- demolka. Cokolwiek, gdziekolwiek iśc to był problem.
Wkoncu pojawiła się klatka - problem znikl.

Jeśli dasz mu coś co będzie mógł demolować to może stwierdzić ze niszczenie jest ok i zacznie to robić. Nie wytlumaczysz mu że jeden panel można zniszczyć a identycznego gdzie indziej juz nie.

Zostawiasz go na 14 h?!:crazyeye: Nie myślisz czasem o jakimś petsitterze?
Mnie Waldka na 8h jest szkoda zostawić, bo wydaje mi się że owszem , wytrzyma, ale to się potem może odbić np na jego nerkach, no i przede wszystkim nie czuję się wobec niego fair fundując mu nudę i siedzenie w samotności.

Link to comment
Share on other sites

my z Etną długo walczyliśmy. to zupełnie co innego niż u Was, bo ona miała i nadal ma masakryczny lęk separacyjny. tyle że teraz mieszka z moim TŻ i tam 24 na dobę jest jego tata. już się boję, co będzie po przeprowadzce. Etna ma do tego stopnia lęk separacyjny, że wpada w panikę, jak któreś z nas stoi z nią pod sklepem, a drugie do sklepu wchodzi.
po tym jak zastałam w mieszkaniu totalną demolkę, kupiłam klatkę. zanim całkiem do niej przywykła, wzięliśmy na DT kota i tak była nim przejęta, że zapomniała o swoich lękach :diabloti: nic nie zniszczyła w tym czasie. potem przesypiała samotność w klatce, aż do obozu, gdzie zostawiona sama wpadła w panikę totalną, było ją słychać w całym ośrodku i ostatecznie rozwaliła klatkę i z niej wyszła. potem spróbowała tego w domu i tak się skończyło klatkowanie :shake: było to tuż przed naszą przeprowadzką, więc nic nie zdążyliśmy zmienić, teraz czeka nas dużo pracy po przeprowadzce, ale myślę że Timi jej pomoże, jego udało mi się nauczyć zostawać samemu perfekcyjnie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Dobrze motyleqq pisze. Klatka naprawdę wbrew opini jest super sprawą. Możliwe ze gdyby nie klatka to by nam Waldek zdemolował mieszkanie. Dzięki klatce nauczył się schematu : my wychodzimy - on idzie spać.

U nas bylo tak że ćwiczyliśmy z Waldkiem. Ubieraliśmy się, czasem bardzo opieszale, powoli, nieraz jeszcze staliśmy sobie w kurtkach itd, potem wychodziliśmy. Na początku na balkon i obserwowaliśmy go przez okno. Czasem zamykaliśmy drzwi a on już obgryzał krzesło... nim zdązyłam wrócić z balkonu już była dziura. Wyjście do sklepu - demolka. Wyjście do lekarza- demolka. Cokolwiek, gdziekolwiek iśc to był problem.
Wkoncu pojawiła się klatka - problem znikl.

Jeśli dasz mu coś co będzie mógł demolować to może stwierdzić ze niszczenie jest ok i zacznie to robić. Nie wytlumaczysz mu że jeden panel można zniszczyć a identycznego gdzie indziej juz nie.

Zostawiasz go na 14 h?!:crazyeye: Nie myślisz czasem o jakimś petsitterze?
Mnie Waldka na 8h jest szkoda zostawić, bo wydaje mi się że owszem , wytrzyma, ale to się potem może odbić np na jego nerkach, no i przede wszystkim nie czuję się wobec niego fair fundując mu nudę i siedzenie w samotności.[/QUOTE]

tylko widzisz - wychodzimy - on idzie spać, ale problemem jest to, że nieraz go zostawię na długo i trudno mi sobie wyobrazić, że siedzi uwięziony. podejrzewam,że zaczęłyby się wrzaski i darcie mordy :shake: ale przemyślę, skoro doradzacie.

a Patryka broń boże nie zostawiam tak non-stop! po prostu zdarzyło się kilka razy, tak regularnie to jest max 8h i to np. kiedy idziemy na imprezę - wychodzę z nim o 19, wracamy np. o 2-3 i znowu spacer. na co dzień to jest raczej kwestia godziny-dwóch w różnych odstępach, bo ja mam takie zajęcie i taki plan na studiach, że to totalna loteria :) nie pracuję na etat, że codziennie bite 8 godzin sam w domu. często jestem z nim non stop.

a z ciekawości - jak macie spacery w ciągu doby? i ile? chodzi mi o fizjologię, pomijając zabawowe wypady. bo z tymi nerkami i trzymaniem też czasem mam wrażenie, że długo go zostawiam, ale potem słyszę, że niektórzy mają ostatni spacer z psem o 19 - a u mnie to często 'środkowy' :D np. teraz wróciłam z ostatniego, ale tylko dlatego, że jutro wstaję o 7 i z nim wyjdę. jak nie muszę wstać, to wychodzę nieraz o 3 nad ranem, na 'nocny' :)

co ile godzin Wasze psy robią siku mniej więcej?

[quote name='motyleqq']my z Etną długo walczyliśmy. to zupełnie co innego niż u Was, bo ona miała i nadal ma masakryczny lęk separacyjny. tyle że teraz mieszka z moim TŻ i tam 24 na dobę jest jego tata. już się boję, co będzie po przeprowadzce. Etna ma do tego stopnia lęk separacyjny, że wpada w panikę, jak któreś z nas stoi z nią pod sklepem, a drugie do sklepu wchodzi.
po tym jak zastałam w mieszkaniu totalną demolkę, kupiłam klatkę. zanim całkiem do niej przywykła, wzięliśmy na DT kota i tak była nim przejęta, że zapomniała o swoich lękach :diabloti: nic nie zniszczyła w tym czasie. potem przesypiała samotność w klatce, aż do obozu, gdzie zostawiona sama wpadła w panikę totalną, było ją słychać w całym ośrodku i ostatecznie rozwaliła klatkę i z niej wyszła. potem spróbowała tego w domu i tak się skończyło klatkowanie :shake: było to tuż przed naszą przeprowadzką, więc nic nie zdążyliśmy zmienić, teraz czeka nas dużo pracy po przeprowadzce, ale myślę że Timi jej pomoże, jego udało mi się nauczyć zostawać samemu perfekcyjnie ;)[/QUOTE]

rozważę tę klatkę, chociaż mój dom będzie wyglądał jak cygański tabor :shake:, TŻ regularnie urządza mi sesje pt. "WEŹ TO WYP**DOL" :diabloti: na starość będę mieć 30 kotów i fanty z okolicznych śmietników na wyposażeniu :razz:

a tak poważnie, to się rozejrzę, może to faktycznie jakaś metoda na mego potwora.

Link to comment
Share on other sites

a, coś jeszcze - dlaczego jestem na 'nie' z klatką.

mieszkanie jest duże, pies sobie łazi gdzie chce, generalnie przesypia samotność, ale w różnych miejscach sobie poleguje (nagraliśmy, raz u siebie na posłaniu, raz na dywaniku na buty, raz pod oknem,itd.) a jeżeli trafi się dzień pt. "siedzę 8 godzin sam", a dodatkowo noc - czyli kolejne 6-7 godzin - ma spędzić w klatce, to serce mi się kraje :shake: że jego jedyną wolnością będą spacery. nawet, jeśli długie, to co z tego, skoro tak dużą część dnia przesiedzi w 'budzie'? nie ma opcji, że mi po prostu zeświruje?

Link to comment
Share on other sites

z klatką to jest tak ( przynajmniej u nas).
Organizujesz psu kącik i stawiasz tam klatkę.
Klatka jest otwarta, pies wchodzi tam sam, nie zamykasz go, dajesz tam smaczki, gryzaczki itd. Z reguły psy wchodzą do klatki bez problemu.
Jak już zacznie chętnie tam wchodzić to się przymyka i powoli wyrabia nawyk że czasem drzwiczki się zamyka. Ten moment wyczuwasz, nie możesz zamknać mu przed nosem nagle drzwi żeby dostał fiksacji, musi tej zamkniętej klatce ufać.
Potem zaczynasz stopniowo zamykać.
Pies łapie schemat że pani wychodzi, idzie się do klatki i się śpi.
Po jakimś czasie ma to tak zapisane w głowie, że drzwiczek zamykać nie trzeba, a w jego domku jest mu fajnie i dobrze.

A skąd masz takie obawy?
Czy widzisz olbrzymią różnicę między zostawieniem psa na 8h śpiącego w klatce a szwędającego się po domu? Tak czy siak nie pobiega. Defacto potrzebę ruchu mają zapewnić spacery, nie mieszkanie.
Nie wie jak Ty ale ja osobiście byłam spokojniejsza wiedząc że mój pies leży w klatce i śpi, a nie kombinuje co zeżreć.

Link to comment
Share on other sites

ja bym nie zamykała psa na noc, kiedy ma potem spędzić tam 8h w ciągu dnia. moim zdaniem zamykanie psa na noc jest dobrym elementem przyzwyczajenia do klatki(u nas właśnie wtedy Etna nauczyła się, że w klatce się śpi, a nie czeka na otworzenie...), potem można z tego zrezygnować, lub robić co jakiś czas 'dla przypomnienia'

a co do częstości sikania, to trudno mi w tym momencie powiedzieć, bo oba psy często wychodzą 'przy okazji' na podwórko, np jak wyrzuca się śmieci, idzie po coś do ogrodu itp. jak mieszkaliśmy w Wawie i pracowaliśmy oboje, to Etna miała dwa rytmy dnia, zależne od tego, czy TŻ szedł do pracy(na 12-14h), czy nie. jak szedł, to wychodził z nią między 9 a 10, a potem była sama aż wróciłam z pracy. był czas, że było to do 16-17, a był że do 19... i wtedy miała spacer na szybkie siku, wracałyśmy do domu, jadłam coś i szłyśmy na dłuższy spacer. potem ostatni jak wracał TŻ, czyli koło północy. kiedy TŻ miał wolny dzień, to Etna spała z nim do 12, 13, czasem 14... bez wychodzenia o 9 rano :diabloti: nigdy go nie obudziła(ale jeśli ja miałam wolne, albo na po południe, to mnie budziła punkt 9 :cool3:) :evil_lol: i wtedy miała pierwszy spacer, potem zwykle ja z nią wychodziłam po powrocie z pracy, a potem szliśmy z nią razem do parku czy do lasu ;) i ostatni spacer standardowo koło północy.
z Timim jest inaczej, nie licząc spacerów do ogrodu, których nie umiem wyliczyć, bo różnie wychodzi, ostatni spacer ma koło 22-23, ale zawsze mnie budzi koło 7.30 :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']a, coś jeszcze - dlaczego jestem na 'nie' z klatką.

mieszkanie jest duże, pies sobie łazi gdzie chce, generalnie przesypia samotność, ale w różnych miejscach sobie poleguje (nagraliśmy, raz u siebie na posłaniu, raz na dywaniku na buty, raz pod oknem,itd.) a jeżeli trafi się dzień pt. "siedzę 8 godzin sam", a dodatkowo noc - czyli kolejne 6-7 godzin - ma spędzić w klatce, to serce mi się kraje :shake: że jego jedyną wolnością będą spacery. nawet, jeśli długie, to co z tego, skoro tak dużą część dnia przesiedzi w 'budzie'? nie ma opcji, że mi po prostu zeświruje?[/QUOTE]


Klatka służy tylko do przepracowania lęku separacyjnego- gdy już się to wam uda to może sobie stać otwarta a pies może sobie łazić gdziekolwiek chce ;)
odpowiedni trening klatkowy nie sprawi że pies zeświruje, poczytaj sobie o tym :) bardzo dużo jest zadowolonych z tej metody ludzi,właściwie nie spotkałam się z negatywnymi opiniami dotyczącymi prawidłowo przeprowadzonego treningu

ja nie stosowałam, bo moja suka nie miała problemów z zostawaniem,po 2 tygodniach piszczenia i wycia przyjela do świadomości że widocznie tak trzeba :)

Link to comment
Share on other sites

ale on nie przejawia objawów lęku separacyjnego!
np. podczas naszej nieobecności żre normalnie, gryzaki zjada, nie piszczy i nie panikuje często - zdarza mu się to czasem, tzn. skomlenie pod drzwiami, a jak byłam w rodzinnym domu, to ujadał i panikował, jak zostawał sam - może kwestia chwilowej zmiany otoczenia.

on nie ma objawów typowych dla lęku, te memłanie domowych rzeczy z nudów zdarza się, jeśli nawet ktoś jest (czasem sprzątnie coś na moich oczach, ale raczej z 'niewiedzy', że to nie dla niego, a nie z bezczelności,bo za mini-ochrzan kładzie uszy po sobie i przeprasza, na zasadzie 'jezu, sory, nie wiedziałem', jak robi coś z bezczelności - np. zwiewa - to szelmowsko rozdziawia gębę i się droczy).

Majkowska, wiem, że sam w domu też nie pobiega, ale sobie pozwiedza, pójdzie na górę, położy się w kilku różnych miejscach, pogapi się przez okno, a w klatce obróciłby się - i tyle. może mam plebejskie podejście :razz: ale trochę mi to zalatuje 'więzieniem' go, a jednak mieszkanie ma większą przestrzeń niż klatka. może to mylne - przekonam się ;) spróbuję wypożyczyć gdzieś klatkę, zanim mu kupię.

Link to comment
Share on other sites

aha, mam wrażenie, że to trochę moja wina, że pies szuka żarła - robiłam mu zabawy w chacie, jeśli musiałam coś klepać w kompie, że chowałam chrupki w różnych miejscach i szła komenda "szukaj" (którą załapał sam z siebie, nie uczyliśmy go, uwielbia tropić). wynajdywał te chrupki szczęśliwy i chyba to mnie trochę zgubiło, bo od tego właśnie czasu zaczęły się wyprawy do wora ze śmieciami, itd.

raz sobie otworzył szafkę z 'komunalnym' śmietnikiem :roll: mroczne chmury spłynęły na nas, ale jakoś więcej już się tam nie dostał :diabloti:


a dziś zaliczyliśmy darcie mordy na strasznie śmiesznego mopsa, facet chciał 'zapoznać' psy i w sumie uznałam, że spróbujemy, to go poobserwuję.

darł ryj, ciągnął w jego kierunku - dostał komendę, jak usiadł i się zamknął, to po chwili pozwoliłam się zbliżyć. podszedł, powąchał, mops lekko wycofany... no i zaczęła się serenada :roll: nie rozumiem tego idioty, przykuca jak do zabawy, macha ogonem i ujada, szczeka tak bardzo, że drugi pies się boi - zabawa wyglądała tak, że mops biegał na długość flexi w dwie strony i radośnie podskakiwał, a Patryk miotał się za nim i szczekał.

jak dochodziło do 'zbliżenia', to było spoko, do momentu póki nie szczeknął - wtedy mops się bał, i tak w kółko... kurde, to nie wygląda na agresję, a raczej na buractwo/nieogar w kontaktach z psami, choć to loteria, bo czasem podejdzie kulturalnie, powącha siusiaka i nawet machnie ogonem, czasem zaprosi do zabawy, a pies się skusi, a czasem ujada nienawistnie i nie da się go uspokoić...


mam wrażenie, że dla niego jedynym partnerem do zabawy jest starsza, dużo większa suka, pewna siebie i dominująca. i najlepiej czarna. takie właśnie psy najczęściej akceptuje :D np. osiedlową sznaucerkę - gigantkę, jego kochana Neska też jest większa i pewna siebie, ale łagodna. reszta psów to loteria, co się trafi :D

Link to comment
Share on other sites

Jeśli pies zżera mieszkanie to są 2 podstawowe opcje - właśnie lęk separacyjny, lub nadmiar energi spowodowany brakiem wystarczającej opieki.
Jeśli się nudzi to może trzeba zwrócić uwagę na zwiększenie mu ruchu, rozrywek, czasu z właścicielem.
Pies który jest odpowiednio zadbany tak naprawdę w domu przesypia większość czasu, a szaleje dopiero na spacerach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
mam wrażenie, że dla niego jedynym partnerem do zabawy jest starsza, dużo większa suka, pewna siebie i dominująca. i najlepiej czarna. takie właśnie psy najczęściej akceptuje :D np. osiedlową sznaucerkę - gigantkę, jego kochana Neska też jest większa i pewna siebie, ale łagodna. reszta psów to loteria, co się trafi :D[/QUOTE]

Spotkamy się kiedyś to spróbujemy jak sobie podpasują z Waldkiem.
Choć Waldek teraz jest na takim dziwnym etapie rozwoju że nie wiem czy go wogóle z domu powinnam wypuszczać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Jeśli pies zżera mieszkanie to są 2 podstawowe opcje - właśnie lęk separacyjny, lub nadmiar energi spowodowany brakiem wystarczającej opieki.
Jeśli się nudzi to może trzeba zwrócić uwagę na zwiększenie mu ruchu, rozrywek, czasu z właścicielem.
Pies który jest odpowiednio zadbany tak naprawdę w domu przesypia większość czasu, a szaleje dopiero na spacerach.[/QUOTE]

to chyba nie jest takie proste, że albo to, albo to. dla mnie to co opisuje Pani Profesor pokazuje, że to nie jest lęk separacyjny. może faktycznie pies się nudzi, ale ja bym się dokładnie przyjrzała sytuacjom, w których po wyjściu pojawiają się niepożądane zachowania. może zakłócacie rytuał, robicie coś, co 'prowokuje' do takiego zachowania

Link to comment
Share on other sites

to zależy od psiego humoru i godziny wyjścia. najczęściej demolki zdarzają się albo w nocy (jak trochę zaśpię, albo on się położy np. o 22, a nie o 1), albo przy krótkich wyjściach typu 'do spożywczaka'. i demolki to trochę na wyrost, prócz wydłubanego panela nic nie zniszczył,te worki podejrzewam, że go kuszą, bo prócz butelek i gazet są tam też np. umyte pudełka po jogurcie, coś tam pachnie i przypuszczam, że to akurat jest szukanie żarcia i rozkoszowanie się wylizywaniem resztek, a nie demolowanie.

jeśli nudy, to obstawiałabym niewyżycie i nadmiar energii, ale to jest też dziwna sprawa, bo jak ma dzień zmuły, to leży, wala się z kąta w kąt i nic, spokój - kiedy np. jest deszczowo i szaroburo. czasem jest jednak tak, że wyszalejemy go na maksa, ledwo lezie do domu, a potem właśnie zostawi syf albo coś wygrzebie ze śmietnika, jeśli go zostawimy samego.

loteria - są dni takie, że jest wulkanem i zaczepia, a są takie, że nic nie robi.
inna sprawa, że - jak już kiedyś pisałam gdzieś tam - szarpać się woli w domu, na podwórku interesuje go bieganie/aport.
poświęcam mu w domu też czas na szarpanie, a potem odganiam do siebie na posłanie.

ciężko u niego o prawidłowości, a u mnie o regularny tryb życia ;)

właśnie go wykąpałam w szamponie przeciwgrzybiczym, żre acanę i niedługo dowiemy się, czy już po alergii i grzybie i smrodzie starej skarpety:)

Link to comment
Share on other sites

Klatka może pomóc ;) bo nie służy jedynie do nauki zostawania samemu ale także do nauki wyciszania się
Poczytaj tez koniecznie o crate games, jeśli masz psa który szuka rozrywki bo nie umie się wyciszyć to warto sobie to poćwiczyć :)

ale dobrze że moja niczego ze schroniska nie przyniosła, w sumie jak ją brałam to w ogóle nawet nie pomyślałam o tym że może na coś chorować...:roll:

Link to comment
Share on other sites

no właśnie pochłaniam wątki o crate games, już widzę oczami wyobraźni te domowe sytuacje, których nie obejrzę na YT i nie będę wiedziała jak się zachować, żeby nie zepsuć koncepcji :D ale damy radę, jestem na etapie szukania klatki do wypożyczenia póki co.


dziś mój misio poszedł na krakowskie błonia, pogoda super, wszystko pięknie... zaczyna węszyć - dla zabawy z TŻ-tem podkręcamy go do zabawy, bo węszy w jakiejś dziurze w ziemi, zaczyna kopać łapką, potem szuka nosem i... wyciąga ŻYWĄ MYSZ :placz::placz::placz:, nie reaguje na PUŚĆ, mysz RUSZAJĄC SIĘ znika w paszczy :placz:ale TŻ go złapał za fraki i jakoś mu wytrząsnął gryzonia z pyska, ale prawie był już przełknięty... tak mi szkoda tego myszona, że szok :placz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
dziś mój misio poszedł na krakowskie błonia, pogoda super, wszystko pięknie... zaczyna węszyć - dla zabawy z TŻ-tem podkręcamy go do zabawy, bo węszy w jakiejś dziurze w ziemi, zaczyna kopać łapką, potem szuka nosem i... wyciąga ŻYWĄ MYSZ :placz::placz::placz:, nie reaguje na PUŚĆ, mysz RUSZAJĄC SIĘ znika w paszczy :placz:ale TŻ go złapał za fraki i jakoś mu wytrząsnął gryzonia z pyska, ale prawie był już przełknięty... tak mi szkoda tego myszona, że szok :placz:[/QUOTE]


sznup się w nim odezwał :cool1:
moja starsza suka ma na sumieniu mase myszy, szczura i kilka kretów
i ma dalej zajebisty węch- do dzisiaj wie gdzie kopać żeby dorwać gniazdo myszy na łące

tylko że dla mnie i reszty rodziny to akurat był plus :evil_lol: ale ja ogólnie nie jestem zbyt uczuciowa jeśli chodzi o zwierzaki- szkodniki

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']
Poczytaj tez koniecznie o crate games, jeśli masz psa który szuka rozrywki bo nie umie się wyciszyć to warto sobie to poćwiczyć :)
[/QUOTE]

A powiedzcie mi - duża jest różnica w tym jeśli my np Waldkowi mówimy "na miejsce" i on idzie tam i zostaje, a w takiej zabawie?
Też spróbuję się z nim tak pobawić, szczególnie z zapinaniem smyczy to się może okazać pomocne. Ekstaza do wyjścia na spacerek to jest problem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']A powiedzcie mi - duża jest różnica w tym jeśli my np Waldkowi mówimy "na miejsce" i on idzie tam i zostaje, a w takiej zabawie?
Też spróbuję się z nim tak pobawić, szczególnie z zapinaniem smyczy to się może okazać pomocne. Ekstaza do wyjścia na spacerek to jest problem...[/QUOTE]

Wtedy stań i poczekaj aż mu się wariatunio uspokoi,pokapuje się ,że nie wyjdzie póki nie siądzie na dupsku. :diabloti:
Tylko na niego czasem nie patrz a jak chce skakać czy coś to odwracaj się tyłem.

I dodatkowo - weź do ręki smycz,pochodz chwilę po domu i nie patrz na niego. Odłóż smycz na miejsce i dalej nie zwracaj uwagi na psa. Powtórz to pare razy dziennie.
Działa :cool3:

U nas jest już sadzanie dupeczki i czekanie na wyjście ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Robokalipsa']Wtedy stań i poczekaj aż mu się wariatunio uspokoi,pokapuje się ,że nie wyjdzie póki nie siądzie na dupsku. :diabloti:
Tylko na niego czasem nie patrz a jak chce skakać czy coś to odwracaj się tyłem.

I dodatkowo - weź do ręki smycz,pochodz chwilę po domu i nie patrz na niego. Odłóż smycz na miejsce i dalej nie zwracaj uwagi na psa. Powtórz to pare razy dziennie.
Działa :cool3:

U nas jest już sadzanie dupeczki i czekanie na wyjście ;)[/QUOTE]

Dokładnie tak robię, ale jego radość mnie przerasta. Usiądzie sobie grzecznie i będzie piszczał i ekstazował się dalej, ten typ tak ma.
ostatnio próbowałam w klatce zapiąć smycz. Wszystko fajnie, tylko nie dałam rady się dostać do szelek :D

A może by jakieś zdjęcia Patryka nowe? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Pogoda była rewelacja! My też byliśmy dłuuuugo. Trzeba było dać znać ze idziecie to bym zmieniła trasę i też polazła z kompanierą na błonia.[/QUOTE]

kochana, pisałam Ci na szybko prywatną wiadomość, ale miałaś zapchaną skrzynkę, a w wątku już nie zdążyłam dopisać, bo wychodziłam.

[quote name='klaki91'] ale ja ogólnie nie jestem zbyt uczuciowa jeśli chodzi o zwierzaki- szkodniki[/QUOTE]

ja za małolata miałam hordę myszy, w celach hodowlanych :) ogólnie lubię gryzonie, bo mi nigdy nie 'szkodniczyły', więc nie zdążyłam się na nie zdenerwować. co innego mole spożywcze :angryy:

[quote name='Majkowska']Dokładnie tak robię, ale jego radość mnie przerasta. Usiądzie sobie grzecznie i będzie piszczał i ekstazował się dalej, ten typ tak ma.
ostatnio próbowałam w klatce zapiąć smycz. Wszystko fajnie, tylko nie dałam rady się dostać do szelek :D

A może by jakieś zdjęcia Patryka nowe? ;)[/QUOTE]

oui, oui, wrzucę później, obecnie trzeźwieję :razz:
mam tak wariacki tydzień, że brakuje mi tchu, zapierniczam jak mały samochodzik, a wieczorami jestem królową nocy :razz::razz: bo mi się jakoś zeszło wszystko naraz, wpierniczyli się znajomi, apokalipsa.


piesek natomiast nie narzeka ;) wczoraj wyganiał piłkę tyle czasu, że z trudem wlazł po schodach z powrotem. i jeszcze się skaleczył, bo mi się wywalił na zakręcie i otarł łapę :roll:

Link to comment
Share on other sites

zdjęcia będą jutro.

mole to koszmar, mam plagę już w drugim mieszkaniu - już Ci mówię, jak z nimi walczyć:

1. wywalić WSZYSTKO z szafek w kuchni, jeśli się pojawiły mole :shake: nie można zostawić absolutnie NIC, my zażydziliśmy z niektórymi produktami i miesiąc później była nowa epidemia. Wszystko leci do śmietnika (co nie jest w szczelnym, hermetycznym słoiku - skubańce przechodzą przez folię i karton), głównie bułka tarta, orzechy włoskie i przyprawy typu vegeta są ich pożywką, ale też np. mąka. Do domu przywleka się właśnie przez np. mąkę z dużego marketu (w magazynach się mnożą)

2. Jak wywalone, to trzeba wyczyścić szafki octem - my za drugim razem myliśmy rozcieńczonym domestosem :roll:no ale ocet też podobno da radę, u nas raz dał, raz nie

3. Potem wyodkurzać wszystkie kąty okołokuchenne (miejsca wokół szafek,itd.)

4. Na koniec powiesić TO: [URL]http://www.sklep-nasiona.pl/695-1383-large/plytka-na-owady-komary-muchy-mole-osy-prusaki-i-mrowki-expel.jpg[/URL] (z przeznaczeniem do moli spożywczych, to pachnie dla mola jak samiczka, toteż głupek leci, przykleja się i zdycha w cierpieniu :diabloti:). U nas te płytki swego czasu aż się ruszały, fuj, łapało się z 50 sztuk na jedną. Na całą kuchnie mamy 6, bo było mega dużo potworów.

5. Po miesiącu powinny zniknąć, bo samic się pozbyliśmy przy czyszczeniu, a samce pozdychały na płytkach.

Nie powiem, że nie ma nawrotów :roll: bo ostatnio współlokator zaserwował nam kolejną wojnę, wyhodował gniazdo w orzechach... jedyna recepta to mieć wszystko popakowane, przez słoik nie przelazą. Folia/reklamówka czy jakieś pudełeczka to dla nich nic - tylko szkło, albo mega gruby hermetyczny plastik. Teraz te płytki wiszą tak pro forma, nieraz coś tam się złapie, bo jakiś zbłąkany sukinsyn przezimował, no ale się nie mnożą, więc git.

Współczuję, bo wojna z nimi to horror, sypiesz coś do gara, a tam te cholerne larwy... fuj fuj fuj

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://images63.fotosik.pl/260/80ebaf48163f19b3gen.jpg[/IMG]

proszę bardzo, królewicz w trawie, oczywiście na lince :)


[IMG]http://images64.fotosik.pl/260/292e0247a02aa771gen.jpg[/IMG]


Tutaj zjawisko tzw. "miękkiej stójki na wywaleniu",full zrelaksowany myśliwy jeszcze nie wie, że mysz, którą zaraz złapie, wyrwiemy mu z ryja...

[IMG]http://images63.fotosik.pl/260/529cddb095393d7agen.jpg[/IMG]


siemka

[IMG]http://images65.fotosik.pl/260/bcac8c5faf9a5d7dgen.jpg[/IMG]

hahaha, a to moje ulubione z przedwczoraj - "hey bro, got some weed?"

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...