Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

[quote name='Robokalipsa']Patryk najbrzydszy z całej ferajny :loveu:
I w ogóle taki biedulek ,że ma się ochotę go ratować :p

Chłopaki się nie chcieli zjeść? Fajne są takie wypady ,ja bym mogła codziennie tak :cool3:
A czyja Husky suka??? ładna panna :razz:[/QUOTE]


No najbrzydszy, właśnie dlatego ze schronu poszedł ze mną, bo tak mnie rozczulił:D ale to taka przykrywka - tak naprawdę to królewna kanapowa, ale moja mama mówi, że mu się 'należy, bo to taka bida ze schroniska' i wpycha mu kiełbasę :diabloti:

jeszcze nie widziałaś jego miny, jak coś jem :D wtedy to jest dopiero bida i "ratujcie mnie,bo słabnę z głodu" :diabloti:
chłopaki średniawka, tzn. Walduś gentelmen :D chował się Majce w nogi, a Pat co jakiś czas próbował mu tam pokazać, co o nim myśli, ale generalnie uspokoił się po paru minutach a później tylko dogryzał, w razie Waldek np. wpychał się w kolejkę po smaka...na razie miłości nie ma, ale damy radę, z labem TŻ-ta też toczył batalię, a potem przywykł :D (dalej nie ma między nimi miłości, chyba że gejowska :cool3: bo lab sobie nic z Patryka "zalotów" nie robi).

husky to Neska, czystej krwi kundel ;) mojej koleżanki Izy, którą może wciągnę w dogomanię wreszcie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']Majkowska, a ten Twój gwizdek jest ultradźwiękowy? Tzn. wiem, że ultradźwięków nie słychać, a ten był słyszalny :cool3: ale nie wiem jak to z psimi jest, te ultra- nie są WCALE słyszalne dla człowieka, czy po prostu ciche?

bo chyba rozważę kupno takowego, parę razy na Ciebie spojrzał z nadzieją, jak gwizdałaś, może akurat na to lepiej mu się będzie wracało, bo np. kliknięcie klikerem powoduje pobudkę i przybiegnięcie pod same nogi w oczekiwaniu na smakol :D[/QUOTE]

Nie, to zwyczajny gwizdek na psa, firma Billik. Ultradzwiękowy nie jest, ale -jak słyszałaś- donośny. Teoretycznie wyrywa psa z transu i coś w tym jest bo psy na niego reagują. Rzecz jasna Waldemar czasem jest głuchy, ale tym gwizdkiem udało mi się kilka obcych psów zawrócić z różnych sytuacji - te psy nigdy gwizdka nie słyszały.

Kumpela miała ultradźwięk. Nie wiem co pies słyszy, ale dla mnie to tak jakbyś dmuchała w słomkę, coś tam szeleści, niby świszczy, ale nie gwizda jako tako. Mnie to nie przekonało - zastanawiałam się czy pies nie wraca bo nie chce słuchać czy może wcale tego gwizdka nie słyszy. Teraz rozpatruję zakup drugiego - tyle że zwykłego, widziałam u ludzi że też przy psach myśliwskich stosują i mam zamiar spróbować.

Patryk to jest cyrkowiec. Strasznie fajny pies. A powiedz mi co ty mu z tymi łapami za komndę wydajesz w jakimś języku obcym o ile się nie mylę ?:D

Link to comment
Share on other sites

Neska wygląda na NIE kundla ;)

Mojemu psiakowi schroniskowemu też się należało :diabloti: Kurczaczek z marcheweczką i ryżem,hrabbia Grymek był karmiony łyżeczką :mad: Inaczej nie ruszył a na dodatek to było moje zadanie nakramić psa.. Na kolanka jak dziecko się pchał i "rozwiązywał" krzyżówki z moją babką. Jak szłam w nocy do toalety to wracając zastanawiałam się czy resztę spędzę na dywanie bo jełop jak się uwalił "na podusi główką" to nie ma bata ,że go palcem tknęłaś czy z pod niego kołdre wyszarpałaś. Warkot na całego :angryy: Ja tam za gnoja się bałam ale tylko dopóki nie nauczyłam się go ściągać za karczycho :evil_lol:

Ma patryś swój urok. Miałam bardzo podobną do niego znajdę,kremową sunię. Jak będę miała chwilę to zdrobię zdjęcie zdjęcia :D I pokaże Jaśnie Pana Grymka i Tinkę moją po której oddaniu serce mi pękło i boli do dziś

Zboczek z Patrysia :D Mój też gwałci kolegów na osiedlu :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Robokalipsa']Neska wygląda na NIE kundla ;)

Mojemu psiakowi schroniskowemu też się należało :diabloti: Kurczaczek z marcheweczką i ryżem,hrabbia Grymek był karmiony łyżeczką :mad: Inaczej nie ruszył a na dodatek to było moje zadanie nakramić psa.. Na kolanka jak dziecko się pchał i "rozwiązywał" krzyżówki z moją babką. Jak szłam w nocy do toalety to wracając zastanawiałam się czy resztę spędzę na dywanie bo jełop jak się uwalił "na podusi główką" to nie ma bata ,że go palcem tknęłaś czy z pod niego kołdre wyszarpałaś. Warkot na całego :angryy: Ja tam za gnoja się bałam ale tylko dopóki nie nauczyłam się go ściągać za karczycho :evil_lol:

Ma patryś swój urok. Miałam bardzo podobną do niego znajdę,kremową sunię. Jak będę miała chwilę to zdrobię zdjęcie zdjęcia :D I pokaże Jaśnie Pana Grymka i Tinkę moją po której oddaniu serce mi pękło i boli do dziś

Zboczek z Patrysia :D Mój też gwałci kolegów na osiedlu :eviltong:[/QUOTE]

Neska wygląda dość rasowo, ale jeśli nawet, to na bank z pseudo - ona nikomu nie zwiała, nie miała tatuażu i wersja osób, które miały ją na tymczasie, jest podobno taka, że wywalili ją z domu z powodu miotu, bo miała dwunastkę w brzucholu. Okrąglutka jest jak na husky, ale Iza dobrze karmi ;)


a ze spaniem identyko, jak wielmożny pan pierdyknie w pościel, to mogę sobie szykować dywanik :diabloti: ale u mnie on nie śpi z nami, tylko jak jestem w domu rodzinnym albo gdzieś na wyjeździe i mogę go wpakować do wyra, to pozwalam.
też warkot się niesie na cały dom :D ostatnio wyłyśmy ze śmiechu ze znajomą na wsi, bo cisza, spokój, Neska z Izą szczęśliwe śpią, a ja mamroczę pod nosem - dobry piesek, dobry Patryś, głaszczę, głaszczę,i nagle zjeżdżam niechcący na newralgiczne miejsce pt. "zabiję" czyli BRZUSZEK...

...i WRRRRRRRRRRR.... na cały pokój :D i tak w kółko :D

tyle tylko, że ja się go nie boję, mi jest bardziej przykro - krzywdy nie zrobi, te jego warczenie to takie pitu-pitu, podnieść go bez odgłosu to też sukces, choć TŻ już nauczył, że dopuszczamy jedynie stęknięcie staruszka, a nie złowrogi warkot:D

a z tym gwałtem to u niego rzadko, ale jednak się zdarza - nie wiem dlaczego - wykastrowany!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']
chłopaki średniawka, tzn. Walduś gentelmen :D chował się Majce w nogi, [/QUOTE]
Zakochałaś się w tym Waldku czy co ?? :lol:
Już go tak nie idealizuj, bo na początku chciał oddać, ale widziałąm że kątem oka łypie na mnie z miną " upsss, chyba teraz ona się na mnie rzuci":D
Wg mnie było dobrze.

Link to comment
Share on other sites

dodam jeszcze, że do tej pory nie wiem, czy on nie potrafi gryźć mocno, czy nie chce zrobić krzywdy :diabloti: bo czasem jak się zdenerwuje, to ma tak agresywny wyraz pyska, wyszczerzone zęby, itd., że jestem pewna, że będzie atak.

a jest MLASK zębami i dalej się szczerzy.

raz mnie tylko uwalił do krwi, ale to dlatego, że zabrałam za szybko rękę :roll: no i to było w krytycznej sytuacji, tj. chciałam go wziąć za fraki po tym, jak wcześniej się wydarłam tak, że ode mnie zwiał...

...teraz się raczej zgadzamy :D choć czasem jak ma humorek, to po prostu z TŻ-tem padamy ze śmiechu, budzi się jakiś taki nie w sosie i cały dzień chodzi po domu i stęka - ale autentycznie STĘKA, jak dziadek na schodach :D muszę to w końcu nagrać.
to taki odgłos, jak niektóre psy wydają przy przewalaniu się z boku na bok w nocy - on to robi czasem w dzień, tak sobie.

w 'te dni' jest tak, że go zawołam miło, kucnę, on przychodzi z ogonkiem, nastawia łeb...wyciągam rękę, a on EEEEH WRRRR...MMMM... i odchodzi smutny :D :D :D parodia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Zakochałaś się w tym Waldku czy co ?? :lol:
Już go tak nie idealizuj, bo na początku chciał oddać, ale widziałąm że kątem oka łypie na mnie z miną " upsss, chyba teraz ona się na mnie rzuci":D
Wg mnie było dobrze.[/QUOTE]

to chyba się na coś gorszego nastawiłaś, bo ja miałam cichą nadzieję, że przebiegnie lepiej - naprawdę dawno nie jeżył się tak długo i tak intensywnie na nowego psa :shake: z nowo poznaną dobermanką odpuścił po minucie i biegały razem w najlepsze, a tu się doczepiał do Waldka co rusz...

Link to comment
Share on other sites

Może bym to widziała gorzej gdyby nie fakt że nienawiśc była jednostronna. Dało się w każdym razem spacerować ;)
Z Amorem to byśmy się nawet nie mogły na ulicy minąć.
A Waldek jest ok, ale on zwyczajnie psy wkurza swoją ruchliwością i nadmiarem entuzjazmu do wszystkiego ;)
Zobaczymy co będzie przy następnym spotkaniu ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja się wtedy tego durnia bałam. Miałam ze 12 lat i to był dorosły pies jak do nas trafił :D
Był cholernie agresywny,nikt z rodziny go nie puszczał ze smyczy ale za to ja mogłam nawet na osiedlu :diabloti: Oczywiście w kagańcu na który sam odkładałam pieniądze bo babunia stwierdziła ,że nie potrzebuje :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Robokalipsa']Ja się wtedy tego durnia bałam. Miałam ze 12 lat i to był dorosły pies jak do nas trafił :D
Był cholernie agresywny,nikt z rodziny go nie puszczał ze smyczy ale za to ja mogłam nawet na osiedlu :diabloti: Oczywiście w kagańcu na który sam odkładałam pieniądze bo babunia stwierdziła ,że nie potrzebuje :shake:[/QUOTE]

Ja też w tym wieku miałam Amorka, który jak leżał na kanapie to mi wejść do pokoju nie pozwalał... dostawałam wtedy od rodziców ochrzan że drażnię psa i wycofywałąm się, a on potrafił jeszcze za mną iść i nie pozwolić mi przejść koło miski. Łapał wtedy za nogi z warkotem. Użarł mnie nie raz, miał mnie w dooo regularnie, warczał, ujadał, był twardy jak kilof i obalił mi wszystkie teorie książkowe które wobec niego stosowałam. Taki mi się pierwszy pieseczek trafił i zawsze wszyscy mówili że agresywny z natury i powtarzaliśmy to do czasu aż nie nauczyłam się z gościem robić porządek. Nauczył mnie tego że psa wcale nie muszę bić, szarpać i stosować wobec niego brutalnych metod wychowawczych. Wystarczyła konsekwencja i praca. Teraz żałuję że tak późno się za niego wzięłam, bo te conajmniej 10 lat z nim przeżyte nie byłyby aż tak ciężkie.
Teraz na szczęście mam Waldka sierotę, mięczaka absolutnego z którym walk toczyc nie musze. Czy go dobrze wychowuję to nie wiem ,ale zycie z nim jest o wiele łatwiejsze.


A tak z ciekawości - Profesor, to Twój pierwszy pies?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joanna-F']Śliczny Patryk :loveu: Na tych poprzednich zdjęciach był trochę... bardziej śliczny :lol: ale teraz też jest uroczy. No i Walduś cudny ;)[/QUOTE]

on jest zawsze prześliczny na swój sposób :cool3: a tak ogólnie,to jest najbardziej niefotogeniczny pies jakiego znam, na żywo nie jest taki tragicznie sierotowaty, a ładnych fotek ma może z 5,np. tą z avataru. jakby musiał pójść do ogłoszeń, to ktoś musiałby się baaaardzo napracować z fotkami :cool3:

[quote name='Majkowska']Jak tam było na błoniach? ;)[/QUOTE]

poszłyśmy jednak na Skałki :D u nas tak to wygląda, zmieniamy plany 5x w ciągu godziny, bo Iza zawsze tak kursuje po całym Krakowie, że ostatecznie wychodzi w praniu, dokąd idziemy.

[quote name='Robokalipsa']Ja się wtedy tego durnia bałam. Miałam ze 12 lat i to był dorosły pies jak do nas trafił :D
Był cholernie agresywny,nikt z rodziny go nie puszczał ze smyczy ale za to ja mogłam nawet na osiedlu :diabloti: Oczywiście w kagańcu na który sam odkładałam pieniądze bo babunia stwierdziła ,że nie potrzebuje :shake:[/QUOTE]

eee,to z Patem nie jest tak źle, on jest [I]nieco [/I]agresywny, wczoraj mnie mocno upierniczył :shake: ale to moja wina, bo był tłum ludzi w domu i nie wyczułam, że się zestresował i chciałam go pogłaskać, zjechałam na brzuch,no i mi się dostało...a dziś go przytulałam rano jak szmacianą lalkę, więc różnie z tym jego byciem [I]niedotykalskim [/I]:D nieraz sam wlezie na kolana i warczy, jak go się dotknie :cool3: a jednocześnie się przytula i ociera łbem. nienormalny :D wszystko na jego zasadach musi być :D

[quote name='Majkowska']Ja też w tym wieku miałam Amorka, który jak leżał na kanapie to mi wejść do pokoju nie pozwalał... dostawałam wtedy od rodziców ochrzan że drażnię psa i wycofywałąm się, a on potrafił jeszcze za mną iść i nie pozwolić mi przejść koło miski. Łapał wtedy za nogi z warkotem. Użarł mnie nie raz, miał mnie w dooo regularnie, warczał, ujadał, był twardy jak kilof i obalił mi wszystkie teorie książkowe które wobec niego stosowałam. Taki mi się pierwszy pieseczek trafił i zawsze wszyscy mówili że agresywny z natury i powtarzaliśmy to do czasu aż nie nauczyłam się z gościem robić porządek. Nauczył mnie tego że psa wcale nie muszę bić, szarpać i stosować wobec niego brutalnych metod wychowawczych. Wystarczyła konsekwencja i praca. Teraz żałuję że tak późno się za niego wzięłam, bo te conajmniej 10 lat z nim przeżyte nie byłyby aż tak ciężkie.
Teraz na szczęście mam Waldka sierotę, mięczaka absolutnego z którym walk toczyc nie musze. Czy go dobrze wychowuję to nie wiem ,ale zycie z nim jest o wiele łatwiejsze.


A tak z ciekawości - Profesor, to Twój pierwszy pies?[/QUOTE]


Tak, pierwszy stricte osobisty. Jak byłam mała, to rodzice [I]względnie[/I] zgodzili się na psa, ale w takiej formie, że babcia odchowa szczeniaka, a potem nam odda podrostka :cool3: więc na biedną babinkę spadł obowiązek odchowania... dalmatyńczyka :cool3:. Lata 90-te, kreskówki i te sprawy, więc dalmatyńców było w schronisku od groma. Babcia wzięła szczeniaka, bo wybłagałam pieska z bajki :D no i generalnie to była jesień średniowiecza, co ten piesek wyrabiał...

...moja wiedza opierała się wtedy na rozróżnianiu ras, no ale miałam chyba z 7 czy 8 lat...oczywiście możecie sobie wyobrazić, co babcia po dwóch zawałach miała z dalmatyńcem w mieszkanku... oddała go po bodajże pół roku do wujostwa na wieś, pies dożył chyba 9 lat, został wiejskim burkiem, ale nie łańcuchowcem na szczęście.

to była prawdziwa apokalipsa, bo młody żarł ile babcia mu dała (a dawała bardzo dużo :cool3:), demolował chatę, no ale kto miał go niby wybiegać...kiedyś wołali jakiegoś majstra, bo Hawi (tak miał po schronisku) wlazł pod wannę i nie mógł się wydostać, bo był tłuściutki :placz: i rozkrajali boazerię, żeby go wywlec stamtąd... makabra!

po tej przygodzie babcia uznała, że weźmie coś mniejszego i łatwiejszego - i te 'łatwiejsze' okazało się być... cocker spanielem :cool3: aaach, ta niewiedza... matka była amerykanką, ojciec angielski (pewnie w typie, kto wtedy myślał o rodo u mnie w rodzinie...) i spanielka była super, prześliczna i mądra, ale dożyła chyba 8 czy 10 miesięcy... wpadła pod samochód, babcia z nią sobie też totalnie nie radziła, bo to była prawdziwa petarda.
spanielka pomieszkiwała u mnie, więc taki to był 'mój' pies.
babcia chciała jeszcze na stare lata przygarnąć yorka, to było chyba z 3 lata temu...no, ale niestety nie zdążyła i odeszła :( a ja już miałam taką wiedzę, że umiałabym znaleźć jej spokojnego burka w typie, ale nieważne.

Patryk jest pierwszym prywatnym od podstaw :) chociaż mocno towarzyszyłam przy opiekowaniu się Brutusem, astem TŻ-ta, już za TM... i obecnego labradora też pomagałam odchować, dopóki mu nie wyrosły rogi i nie zaczął być 40-to kilową torpedą :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

prażę właśnie garnek cebuli, śmierdzi na cały dom :D, przychodzi do mnie moja królewna i CHLAST na plecy w kuchni, tarza się, tarza - kucam, głaszczę go, on macha ogonem, daje się dotknąć po brzuszku, miziam, miziam...i nagle coś nie tak - nawet nie wiem gdzie dotknęłam - odwraca się, WRRRR i łapie mnie zębami, a za moment znowu leży i prosi o mizianie :D nie-nor-mal-ny! ja nawet nie wiem jakich on miejsc nie lubi, bo raz to brzuch, raz łapa, a teraz sama nie wiem co jaśnie panu się nie spodobało :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']prażę właśnie garnek cebuli, śmierdzi na cały dom :D, przychodzi do mnie moja królewna i CHLAST na plecy w kuchni, tarza się, tarza - kucam, głaszczę go, on macha ogonem, daje się dotknąć po brzuszku, miziam, miziam...i nagle coś nie tak - nawet nie wiem gdzie dotknęłam - odwraca się, WRRRR i łapie mnie zębami, a za moment znowu leży i prosi o mizianie :D nie-nor-mal-ny! ja nawet nie wiem jakich on miejsc nie lubi, bo raz to brzuch, raz łapa, a teraz sama nie wiem co jaśnie panu się nie spodobało :roll:[/QUOTE]

Może nie chodzi o miejsce, tylko o sposób dotknięcia? Może za mocno?...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joanna-F']Może nie chodzi o miejsce, tylko o sposób dotknięcia? Może za mocno?...[/QUOTE]

właśnie nie wiem - nie mogę tego rozgryźć. przed sekundą miałam identyczną sytuację. gapił się,machał ogonem, to podeszłam, on się rozwalił zrelaksowany na boczku, miziam, miziam...nie dotknęłam niczego 'zakazanego' typu brzuch, on sobie mrużył oczki, super pięknie, podsypiał...i nagle CAP, taki chamski atak z wywalonymi kłami... zdążyłam zabrać rękę, nie mam pojęcia, co to było, bo od razu spuścił łeb i wysyłał sygnały uspokajające, oblizywał się... nie wiem, może to przez sen było? :cool3:

[quote name='motyleqq']a kiedy idziecie do szkoleniowca?[/QUOTE]

właśnie NIE WIEM :shake: bo mam taką biedę od paru tygodni, że strach :diabloti: i mówię całkiem serio, a nie chcę inwestować w jedną-dwie lekcje tylko od razu full serwis. mam nadzieję, że wreszcie w listopadzie, bo nie wyrobię z nim dłużej w takiej formie :diabloti: te jego odpały są tragiczne, super pięknie, a nagle "a, se dziabnę", a potem przeprasza.

koleżanka miała takiego psychicznego kota, który wchodził na kolana, łasił się, mruczał, głaskało się to to, a ono użerało znienacka do krwi w rękę i sobie szło w cholerę :shake:

[quote name='Majkowska']Albo moze chodzi o Twoją postawę - może ma jakieś skojarzenie że jak np ręce idą tak to trzeba atakować, a jak ręce idą inaczej to jest fajnie i się można głaskac? Albo np czegoś pilnuje- miski, zabawki, zapachu?[/QUOTE]

naprawdę się temu przyglądam i nie widzę ŻADNEJ prawidłowości, a mam badawczo-analityczne zacięcie :diabloti: i doszukuję się, czego tylko mogę. no nic. raz jest ok, a raz uwali - nie podchodzę do niego znienacka, nie robię gwałtownych ruchów (i tak ich się nie boi, ale tak na wszelki wypadek), niczego nie pilnował - mogę się doczepić jedynie do faktu, że on wcale nie chciał mizianka, tylko łaskawie pozwolił się głaskać, ale skończyła mu się cierpliwość... nie wiem, nie rozumiem.

podnoszenia się boi jak ognia, może on te głaskanie traktuje chwilami jako próbę oderwania go od ziemi?
z kolei często jest tak, że można nim machać jak szmacianą lalką, daje pociągnąć/przełożyć łapę, nawet tylne, wywala brzuch i jest ok, ale tylko wtedy, kiedy...no właśnie :roll: wtedy kiedy pozwoli, czyli NIE WIEM kiedy :roll:

Link to comment
Share on other sites

aha, dodam jeszcze, że jak się ze mną wita, to można go podnieść spokojnie i wziąć na ręce, wylizuje buzię i tak dalej, a czasem nawet w losowym momencie można go spokojnie unieść.

tylko właśnie CZASEM, a nie zawsze :roll: nie jest mi to podnoszenie potrzebne do szczęścia, ma prawo tego nie lubić, ale do cholery jasnej - przy głaskaniu żeby się odgryzał?

dodam, że to nie są ataki-ataki, tylko takie kłapanie, to nie boli ani nie zostawia śladu, ale wyraz pyska ma makabryczny. to takie oślinianie zębami raczej, no ale sam fakt, że chwyta, jest niefajny.

mały psychol - sekundę później macha ogonem jakby nic się nie stało :D a przecież gdyby coś mu nie pasowało, to by się np. obraził (bo potrafi :cool3:)

TŻ ma czasem tak, że z nim się bawi czy go mizia, nagle słychać takie zjadliwe warczenie/ujadanie i widać Patryka, który z agresywną mordą łapie TŻ-ta za dłoń, TŻ mówi "eeeeej!", Pat się oblizuje i przeprasza, a sekundę później znowu macha ogonem i nadstawia łeb... jakby miał miejsca, których nie można dotykać, ale to za każdym razem inne miejsce :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...