Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

mnie po prostu przestały te jego wybryki tak mocno irytować, zauważyłam, że mniej drze mordę w domu - ignoruje czasem psy przechodzące pod balkonem, yorki z dołu też zdarza mu się olać, ogólnie ciszej się zachowuje.
zaczął tak robić w momencie, kiedy olałam temat :diabloti: bo nie miałam ochoty setny raz wychodzić i go ochrzaniać za szczekanie, no i jakoś tak...samo z siebie mu się znudziło :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

ale wiesz, były różne próby - jazgot wespół z psem :cool3:, różne 'po dobroci', typu głaskanie i "już dobrze, cicho", tak zwane 'dziwne dźwięki znienacka', np. gwizdałam, ale to przerywało na chwilę szczekanie, a zaraz znowu zafiksowany leciał dokończyć dzieło zniszczenia przez balkon :roll:

teraz jest tak, że jak już burknie, to jest taki odgłos obrażonego dziada albo wątłe szczeknięcie, a jak się rozszaleje, to mu daję ostrzegawcze PAATRYYYK.. no i milknie :D nie wiem jakim cudem :D

jak sterczy sam na balkonie (i myśli, że nie mam go na oku :cool3:), a przechodzi pies, to mam kabaret: najpierw WRRR i nastawia uszy... odwraca się, widzi, że się na niego gapię, to jojczy, stęka i kręci się, przychodzi do mnie, patrzy w oczy z miną "NO CHO, POKRZYCZYMY, PATRZ CO IDZIE" i z powrotem na balkon, ale się nie rozszczekuje - nie wiem, on chyba myśli, że sama moja obecność jest zakazem darcia japy, ale już dawno nie dałam mu [I]WPROST [/I]do zrozumienia, że ma się zamknąć, tylko tu się odwrócę, tu spojrzę, a jak już nie daj boże wstanę... :cool3:
jakoś mu zwoje zaczęły stykać w tym małym łebku ;)

Link to comment
Share on other sites

ciotki, u nas tragedia narodowa :placz: wczoraj Pat dostał w prezencie od ciotki - pani Neski - piłkę z wyrzutnią, super sprawa :D i biegaliśmy sobie po krzaczorach dobrą godzinę... Neska dzielnie towarzyszyła, a że wyrzutnia lata jak cholera i można miotnąć na kilometr, to pies wbiegał w dzikie chaszcze... i za którymś razem przylazł do mnie z piłką cały zakrwawiony :placz:jezu, myślałam, że coś zabił w krzakach... z łap ciekło... okazało się, że to tylko przednia kontuzjowana - oderwał sobie górny opuszek, CAŁY :placz: został tylko mały czarny kikut, tam wiecie - w połowie łapy - gdzie jest okrągła poducha.

ja spanikowałam - pies oczywiście nie dał po sobie poznać, że coś niehalo, ale nie sądziłam, że ze zwierzaka może tak się lać jucha :shake: zawlokłyśmy go do domu, cała ścieżka - z 500m - wygląda, jakby ktoś wlókł rannego jelenia :placz: makabra, klatka schodowa zalana, myłyśmy go w misce na klatce, bo cały się ufajdał... nie mam pojęcia, co sobie zrobił, ale przeżyłam chwile grozy, bo się strasznie bałyśmy, że tej krwi trochę za dużo leci...
no ale zatamowane - pies od wczoraj zawinięty bandażami i chodzi w skarpecie, czuje się dobrze, ale próbuje pozbyć się opatrunku non stop...

dobra opcja - woda utleniona, zmiana opatrunku, alantan w maści i z powrotem zawinięte? czy lepiej to zostawiać 'luzem'? (ale pies się strasznie liże). krew już nie leci, dziś tylko trochę ropy albo osocza się pojawiło, generalnie wygląda paskudnie... nie przerabiałam jeszcze takiej rany u psa, lepiej to zostawić same sobie, czy smarować/wiązać?


co się najadłam stresu, to moje :placz: ale widok komiczny - idziemy do domu, pies zostawia ścieżkę z krwi za sobą i skacze co któryś krok do piłki, którą niosę w ręku :D

Link to comment
Share on other sites

na ile to jest głębokie?nie trzeba szyć przypadkiem?

na głębsze rany[ale ludzkie,trzeba spytać weta] polecam Solcoseryl.bajecznie się goją od niego rany+ten w żelu zastyga na skorupkę,taki pre opatrunek.koszt ok.15zł

ew.Tribiotic[jw.trzeba spytać weta czy można]to maść z antybiotykiem bez recepty,też się po niej ładnie goi.jedna saszetka kosztuje ok.1,6zł.

Alantan to alantoina i panthenol,bardziej na ranę pod koniec gojenia,na bliznę.

Link to comment
Share on other sites

no to atakuję tribioticiem, bo jeszcze chyba mi się ostały gdzieś saszetki w domu.

głębokie to to nie jest, to jest raczej hm... "bardzo mocno obdarte", tzn. nie ma przeciętej rany, tylko jakby 'wyrwana', teraz jest taka biała i wygląda jak otarcie, tylko głębokie i ze skutkiem urwanego opuszka :roll: tak na zdrowy rozsądek, to szycia nie wymaga - nie jątrzy się jakoś strasznie, tylko groźnie wygląda. tak czuję. poczekamy do jutra, jak będzie coś niehalo, to pewnie, że do weta.

wczoraj czekałyśmy ze znajomą z kluczykami od auta pod ręką :D ale krwawienie odpuściło, to nie jest głębokie na zasadzie rozcięcia, tylko... taka dziura :roll: tak jak u człowieka, jak sobie zedrze np. kolana o chodnik :D tylko trochę mocniej i w dziwacznym miejscu... jak on musiał do cholery upaść, żeby to sobie zrobić:D przecież w tym miejscu nie staje na łapie!

Link to comment
Share on other sites

opuszka raczej nie zszyjesz. Jeśli to opuszek, rzecz jasna.

Mi się Waldek tak strasznie ciachnął kiedyś to szycie było dośc poważne i wet kazał potem łapę dużo wietrzyć, żeby sie lepiej sklepiało. Jak tylko dasz radę to wietrz, nawet drobne ranki się raczej trzyma bez opatrunku.

Link to comment
Share on other sites

Mój też sobie kiedyś rozwalił opuszek, krwi było niesamowicie dużo, więc pewnie z tego miejsca tak po prostu leci. Dobrze że nikt do nas wtedy nie przyszedł, bo mieszkanie było całe we krwi :evil_lol: Pies lizał łapę przez 2 dni praktycznie bez przerwy i nie smarowałam mu tego niczym, bo i tak by to zlizał. Zagoiło się ;)

Link to comment
Share on other sites

Witamy sie i my, chyba nas tu jeszcze nie bylo.

Z tym daciem japy to moj ma dokladnie tak samo. Szczekal na szczury moje, no to robilam to co wydawalo sie logiczne - uspokajalam go glosem, a brzydziej mowiac darciem japy. Pozniej w jakiejs ksiazce przeczytalam ze dla niektorych psow krzyczenie moze byc rodzajem nagrody. Przestalam zwracac uwage ( jak sie drze na pieski tez) tylko olewam i jak za sprawa magicznej rozczki problem zniknal. Zadnego darcia sie na szczury, na psy, koty. Nic, zero. A nic wlasciwie nie zrobilam. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ciotki, u nas tragedia narodowa :placz: wczoraj Pat dostał w prezencie od ciotki - pani Neski - piłkę z wyrzutnią, super sprawa :D i biegaliśmy sobie po krzaczorach dobrą godzinę... Neska dzielnie towarzyszyła, a że wyrzutnia lata jak cholera i można miotnąć na kilometr, to pies wbiegał w dzikie chaszcze... i za którymś razem przylazł do mnie z piłką cały zakrwawiony :placz:jezu, myślałam, że coś zabił w krzakach... z łap ciekło... okazało się, że to tylko przednia kontuzjowana - oderwał sobie górny opuszek, CAŁY :placz: został tylko mały czarny kikut, tam wiecie - w połowie łapy - gdzie jest okrągła poducha.

ja spanikowałam - pies oczywiście nie dał po sobie poznać, że coś niehalo, ale nie sądziłam, że ze zwierzaka może tak się lać jucha :shake: zawlokłyśmy go do domu, cała ścieżka - z 500m - wygląda, jakby ktoś wlókł rannego jelenia :placz: makabra, klatka schodowa zalana, myłyśmy go w misce na klatce, bo cały się ufajdał... nie mam pojęcia, co sobie zrobił, ale przeżyłam chwile grozy, bo się strasznie bałyśmy, że tej krwi trochę za dużo leci...
no ale zatamowane - pies od wczoraj zawinięty bandażami i chodzi w skarpecie, czuje się dobrze, ale próbuje pozbyć się opatrunku non stop...

dobra opcja - woda utleniona, zmiana opatrunku, alantan w maści i z powrotem zawinięte? czy lepiej to zostawiać 'luzem'? (ale pies się strasznie liże). krew już nie leci, dziś tylko trochę ropy albo osocza się pojawiło, generalnie wygląda paskudnie... nie przerabiałam jeszcze takiej rany u psa, lepiej to zostawić same sobie, czy smarować/wiązać?


co się najadłam stresu, to moje :placz: ale widok komiczny - idziemy do domu, pies zostawia ścieżkę z krwi za sobą i skacze co któryś krok do piłki, którą niosę w ręku :D[/QUOTE]

Moja suka miała identyczną przygodę, ale u niej opuszek zwisał ;) więc do weta, głupi jaś i obcięli jej do końca

nie tak dawno podobna przygoda ale łapa już do szycia niestety bo tak głęboka rana była

dobre są opatrunki adhezyjne, nam w to psa zawinęli bo się mocno tą łapą interesowała

teraz ma to miejsce zarośnięte sierścią i jest spokój ;)

jak krew nie leci to ja bym zostawiła

u nas się sprawdzał tribiotic na szybkie gojenie, ale nie wiem czy to można stosować u psów- ja smarowałam i jednej i drugiej jak sobie coś zrobiły i na prawdę szybko się wszystko goiło

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joanna-F']Mój też sobie kiedyś rozwalił opuszek, krwi było niesamowicie dużo, więc pewnie z tego miejsca tak po prostu leci. Dobrze że nikt do nas wtedy nie przyszedł, bo mieszkanie było całe we krwi :evil_lol: Pies lizał łapę przez 2 dni praktycznie bez przerwy i nie smarowałam mu tego niczym, bo i tak by to zlizał. Zagoiło się ;)[/QUOTE]

ilość tej krwi mnie przeraziła - naprawdę! może faktycznie takie miejsce

[quote name='Majkowska']Mój kiedyś sobie opuszki starł do krwi - cóż, wzięlam sobie do serca że pointer musi dużo biegać i goniłam go do zajechania... Samo się zagoiło. Tyle że tu chyba powazniejsza sprawa niż otarcie.
Trzymam kciuki żeby dobrze było.[/QUOTE]


my tu pitu pitu, a pies już zagojony :D zdarł sobie bandaż w nocy, rano patrzę - elegancko, jest strupek, pies biega zadowolony - będzie żył :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']Tribiotic rządzi.ja to stosowałam u szczura po wyciskaniu kaszaków,goiło się jak ta lala.
wet nic nie kręcił nosem na stosowanie tej maścieji u szczura,może u psów też ma zielone światło.

wymiziaj Patty.ona szaleje w necie,on na dworzu,imię adekwatne:P[/QUOTE]

wszystkie zdrobnienia imienia Patryk są tragiczne :D jeszcze ewentualnie Pat jest ok, ale generalnie nie lubię tego imienia jakoś wyjątkowo :D a dlaczego pies się tak nazywa, to pisałam wyżej :D został wymiziany i pozdrawia :)

Link to comment
Share on other sites

suuuuuper pogoda, ciepła jesień, właśnie popylałam w dresiwie z młodym na Zakrzówku :D ciepło jest, słonecznie i fajnie.

barowanie dzisiaj ze skutkiem następującym: cztery próby zaliczone, dwie udane - dwie nie :D

udało się przeciągnąć uwagę z yorka na mnie (tzn. na chrupki :roll:) piszczał i trochę się obracał, ale wygrało łakomstwo i minęliśmy ładnie. drugiego malucha też, a maluchy to Patryka pięta achillesowa :cool3: no ale się udało.

za to bullmastiff wygrał z chrupkami niestety :roll: i został oszczekany, podobnie jak młody, ale wieeeelki boksio, wywalił w jego stronę olawszy chrupki (nawet nie zauważył, że bar zamknięty :roll:), ale pani pozwoliła się psom powąchać, no i z początkowego niuchania i prób zachęcania do zabawy ze strony boksia, skończyło się zębami w karku :D oczywiście w wykonaniu mojego słoneczka :loveu:

całkowita loteria, ten oto pies.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...