Jump to content
Dogomania

Duży problem z dominujacym bullterrierem


Kazik

Recommended Posts

Moim zdaniem jest to tylko błąd pana w wychowaniu tego psa! :evil: Wiele razy słyszałm takie bajki o nieznośnych psach. Podejmując decyzję o wyborze tej rasy, musiał pan zdawać sobię sprawę że pies będzie potrzebował mocnej ręki i szkoleń. I to pan musiał objektywnie ocenić swoję szanse na odpowiednie wychowanie psa! :evil: I w pzypadku braku doświadczenia w wychowaniu dużego psa (piszę dużego, bo każdy niewychowany, a pana pies jest niewychowany, duży pies jest zagrożeniem dla otoczenia!) zwrócić się o pomoc do profesjonalisty!!! :evil: :evil: :evil: Czego pan, widocznie, w odpowiednim czasie nie zrobił i teraz zabójstwo tego psa dla pana jest najprostrzym rozwiązaniem!

Mój pes jest najmilszym psem! Słucha się wszystkich domowników i nie jes w ogóle agresywdy w stosunku do ludzi, nawet obcych wita z radością. Co prawda, jak był szczeniakiem próbował "swoje siły", musiałam kilka razy pokazać mu, gdzie jest jego miejsce w naszym stadzie. Ja jestem dla niego niepodważalnym autorytetem, co zasłużyłam sobie PRACĄ z psem i oczywiście miłoscią. Ojcem mojego psa jest Neckar z Rzymskich Legionów http://republika.pl/henio11/pupile/foto4.htm

przemożny wpływ na psychikę tych psiaków miała w pierwszych (najważniejszych) tygodniach życia zła, dominująca suka, jak również chore „klimaty” pomiędzy innymi dorosłymi psami w hodowli (ciągła walka o przywództwo)

Jest to kompletna bzdura, bo dominująca suka nie nauczy w pierszych tygodniach agresji swoje szczeniaki, tylko na odwrót! Zbyt dominująca suka zazwyczaj wychowyję szczeniaki chamując ich popędy dominacyjne. A najważniejszy okres wpływający na psychikę szczeniaka, to właśnie okres od 2 miesięcy do 8 miesięcy, czy li tylko od pana zależy jak szczeniak będzie wychowany! :evil:

Naprawdę żal mi tego psa...

Zgadzam sięęę.....

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 191
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dyskusja wywołana moim postem zaczyna powoli przypominać telenowelę produkcji południowoamerykańskiej. Żyje własnym życiem i ma chyba także liczne grono wielbicieli. Lecz jeśli kogokolwiek jeszcze interesuje meritum sprawy, to spieszę donieść, że zdobyłem trochę nowych informacji i spostrzeżeń. Na początek małe sprostowanie. Miot z którego pochodzi mój bulik liczył nie dziewięć (jak poprzednio pisałem), lecz pięć szczeniąt (trzy pieski i dwie suczki). Zasadniczo zmienia to proporcję między hipotetycznie „normalnymi” bulami (3), a tymi „trafionymi” co do których mam pewność (2). Wiem, że zaraz podniosą się głosy, że te „trafione” są „trafione” bo trafiły do mnie (a właściwie tylko jeden z nich). Muszę więc wspomnieć, że drugi z „trafionych” trafił do człowieka, który miał przedtem trzy bulteriery, człowieka który kochał te psy i nigdy nie miał z nimi najmniejszych kłopotów. A kiedy któryś z jego buli odchodził do Krainy Wiecznych Łowów, to cała rodzina okrywała się żałobą. Z ostatnim bulem nie poradził sobie (bo według mnie nie było to możliwe) i go oddał. Pies zmieniał właściciela jeszcze parę razy, by u ostatniego z nich dokonać żywota w tragicznych okolicznościach. Teraz nieco weselsza wiadomość. Dzisiaj widziałem się z posiadaczami jednej z suczek z interesującego mnie (Was?) miotu. Nie podzielę się z Wami moimi wszystkimi spostrzeżeniami z tego spotkania, gdyż nie chciałbym narażać tych miłych i sympatycznych ludzi na ryzyko oceny ich poczynań na forum publicznym. Powiem jedynie, że według mnie należąca do nich bulka także obarczona jest ponadprzeciętnym potencjałem zachowań dominacyjnych. Jej poprawne zachowanie jest w głównej mierze zasługą ogromnej wiedzy i doświadczenia właścicieli. Nie wolno przy tym zapominać, że generalnie suki są dużo łagodniejsze od psów (poza nielicznymi wyjątkami potwierdzającymi tylko regułę). Myślę, że bardzo istotnych informacji rzutujących na obraz tego miotu mogłaby dostarczyć osoba, znająca losy trzeciego psiaka. Zatem jeśli ktokolwiek miałby wiedzę na ten temat to proszę o kontakt. Pozdrawiam wszystkich - Kazik

Link to comment
Share on other sites

Sorry, że nie nawiązałem do kilku jasno postawionych pytań, lecz ostatniego posta wysłałem „na szybkiego”, nie analizując przedtem szczegółowo kilkudziesięciu nadesłanych odpowiedzi. Ale jak widzę, na najważniejszą kwestię wyrosła sprawa mojego kontaktu z hodowcą. Moja odpowiedź brzmi : nie. Nie kontaktowałem się z hodowcą. Być może jest to mój błąd (niektórzy napiszą pewnie, że było to moje karygodne zaniedbanie), a być może brak złudzeń co do ludzkiej natury. Postaram się jednak jak najprościej przedstawić moje cokolwiek mętne w tej sprawie rozumowanie (założywszy przedtem wygodnie, że nie ja jestem winny nienormalnego zachowania się mojego psa) w postaci kilku pytań retorycznych. Czy ktokolwiek zna hodowcę, który przyznałby się do winy, czy ktokolwiek zna hodowcę, który sam podważyłby swoją wiedzę i kompetencje, czy ktokolwiek zna hodowcę, który w tak niezręcznej sytuacji wziąłby mnie na stronę i powiedział: Kaziu, dałem ciała, weź z powrotem swoje tysiąc pięćset? Myślę, że nie znajdzie się nikt tak naiwny, aby odpowiedzieć twierdząco na którekolwiek z tych pytań. Dlatego sam postanowiłem zebrać niepodważalne dowody w tej sprawie (jeśli takowe istnieją). Jeśli nadejdzie dzień, w którym będę miał pewność co do słuszności mojej tezy, hodowca będzie pierwszą osobą z którą się skontaktuję. Pozdrawiam - Kazik

Link to comment
Share on other sites

Czy ktokolwiek zna hodowcę, który przyznałby się do winy
czy ktokolwiek zna hodowcę, który w tak niezręcznej sytuacji wziąłby mnie na stronę i powiedział: Kaziu, dałem ciała, weź z powrotem swoje tysiąc pięćset? Myślę, że nie znajdzie się nikt tak naiwny, aby odpowiedzieć twierdząco na którekolwiek z tych pytań.
Chyba odnalazł się jeden naiwniak który odpowie na twoje dwa pytania twierdząco. Więc twoje wyjaśnienie jest tylko zasadne w 1/3. Nie mam ochoty już nawet zagłębiać się w swoje uzasadnienia i nie twierdzę że wszyscy hodowcy są tacy lecz wiem na pewno że jest kilku którzy zajmują się psami z prawdziwą pasją i te 1500PLN nie stanowi wielkiego problemu. Oczywiście wątpię by ktokolwiek o zdrowych zmysłach spełnił czyjeś oczekiwania co do dwóch punktów o których mowa, po upływie 2 miesięcy lub dłuższego okresu czasu od opuszczenia przez psiaka hodowli.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Buldog - chodzilo mi o to, ze z Twoim zdaniem w tym przypadku sie zgadzam a do tego dokladam jeszcze, ze hodowca jest w stanie pomoc w poszukiwaniach. JEsli jest normalnym czlowiekiem, a zakladam, ze wlasnie taki jest, tez mu bedzie zalezalo na dowiedzeniu sie co dzieje sie z miotem i gdyby faktycznie byl "trafiony" to wyciagnal by sobie wnioski i zapamietal na przyszlosc, chyba kazdemu zalezy na jak najlepszych psach.

Link to comment
Share on other sites

No dobrze, a jeśli się wyjdzie, ze połowa albo więcej miotu jest agresywna bo tacy są rodzice, to ten hodowca przestanie rozmnażać tę sukę? Czy fama o hodowli agresywnych psów nie spowoduje nieodwracalnego zniszczenia dobrego imienia? Jeśli ma się hodowlę, szczególnie nie kenelową, każda suka jest na wagę złota. Czy faktycznie w takiej sytuacji można liczyć na uczciwość hodowcy? Poza tym ludzie tacy jak hodowcy czy sędziowie są w pewien sposób osobami publicznymi i nie jestem pewna czy trzeba pytać ich o pozwolenie na rozmowę o ich pracy. To nie jest prywatna osoba, to jest ktoś o kim się mówi, w pewnym kręgu jest znana, rozpoznawalna. Czy nie powinno się jej traktować jak np. polityków?

Oczywiście nie twierdzę, że tak jest w przypadku tej konkretnej hodowli, ale staram się zrozumieć tok myślenia Kazika. Każdy kij ma dwa końce.

Link to comment
Share on other sites

Moje zarzuty wobec hodowli są jedynie hipotezą na którą szukam potwierdzenia (ewentualnie zaprzeczenia), a zdarzenia które opisałem są w 100% prawdziwe. Dlatego nie uważam, abym był nie w porządku wobec hodowcy. Przedstawiłem fakty, a wnioski niech każdy wyciągnie sobie sam. Hodowca rzeczywiście jest kimś na kształt osoby publicznej i musi liczyć się z tym, że jego „działalność” będzie w środowisku komentowana. Ponadto uważam, że każda wiedza (nawet ta pochodząca ode mnie) poszerza obraz otaczającej nas rzeczywistości. Gdybym planował kupno psa, bardzo cenna byłaby dla mnie prawdziwa informacja o wcześniejszych problemach w danej hodowli. Może więc dzięki mnie, ktoś nie „wpakuje” się w przyszłości w kłopoty, które stały się moim udziałem. Zatem pozytywnie oceniam informacyjny charakter całej sprawy. Muszę się jednak zgodzić z argumentacją, że kontakt z hodowcą mógłby okazać się pomocny chociażby w odnalezieniu ostatniego pieska z miotu. Myślę, że miarą uczciwości hodowcy będzie to, czy dobrowolnie poda mi dane właściciela tego psiaka. Zadzwonię więc do hodowcy, a co z tego wynikło dowiecie się w następnym odcinku...

Link to comment
Share on other sites

Ciesze sie, ze jednak postanowiles sie skontaktowac z hodowca, on powinien pomoc, czy faktycznie tak sie stanie, okaze sie pewnie wkrotce.

I musze sie zgodzic z tym, ze taka sprawa jest dobra ze wzgledu na charakter informacyjny. Tyle, ze zaznacze, ze podstawowym wnioskiem, wg mnie oczywiscie, do wyciagniecia jest porozmawianie z hodowca o agresji przed kupnem psa i poobserwowanie rodzicow pod tym katem.

Link to comment
Share on other sites

Zadziwiające jest to że Kazik po wypowiedzi Mart Chmielewskiej na temat jakiejś hodowczyni ( której zresztą Marta nie zna tylko powtarza to co słyszała o niej od urażonej koleżanki) zaczyna dopiero pisać o hodowcy i dla czego się z nim nie skontaktował do tej porty. :x

Nie kontaktowałem się z hodowcą. Być może jest to mój błąd (niektórzy napiszą pewnie, że było to moje karygodne zaniedbanie), a być może brak złudzeń co do ludzkiej natury.

No ja przepraszam bardzo ale, mnie jak również moim znajomym przytrafiło się przyjmować, szczeniaki z powrotem i zwracać pieniądze. A to dziecko było uczulone, a to żona sobie nie radziła ze zbieraniem kupek itp. Większość ludzi zanim kupi u mnie psa przechodzi długą rozmowę ze mną i moim mężem. Tłumaczymy wyjaśniamy i pouczamy, prosimy aby nie wahali się dzwonić w razie jakichś wątpliwości. I nie jest to nic nowego większość hodowców tak robi, a większość nowych właścicieli dzwoni jak ma jakieś problemy.

Czy ktokolwiek zna hodowcę, który przyznałby się do winy, czy ktokolwiek zna hodowcę, który sam podważyłby swoją wiedzę i kompetencje, czy ktokolwiek zna hodowcę, który w tak niezręcznej sytuacji wziąłby mnie na stronę i powiedział: Kaziu, dałem ciała, weź z powrotem swoje tysiąc pięćset?

A do jakiej winy ma się przyznawać hodowca skoro nie wie o całej sprawie bo szanowny Kazio nie raczył go o tym poinformować za to już założył że hodowca jest winny.

Gdy Marta pisze

Czy faktycznie w takiej sytuacji można liczyć na uczciwość hodowcy? Poza tym ludzie tacy jak hodowcy czy sędziowie są w pewien sposób osobami publicznymi i nie jestem pewna czy trzeba pytać ich o pozwolenie na rozmowę o ich pracy. To nie jest prywatna osoba, to jest ktoś o kim się mówi, w pewnym kręgu jest znana, rozpoznawalna. Czy nie powinno się jej traktować jak np. polityków?

Kazio odpisuje na tę nutę

Hodowca rzeczywiście jest kimś na kształt osoby publicznej i musi liczyć się z tym, że jego „działalność” będzie w środowisku komentowana

Hodowca jak najbardziej jest osobą prywatną, a jego hodowla amatorską. Za zniesławienie można wylądować w sądzie.

Myślę, że miarą uczciwości hodowcy będzie to, czy dobrowolnie poda mi dane właściciela tego psiaka

A z jakiej racji hodowca musi podać Kaziowi adresy innych właścicieli bulików.

A ja bym nie dała bo po prostu te osoby nie upoważniły mnie do rozdawania ich danych i mogły by sobie tego najnormalniej nie życzyć. :evil:

Jeżeli faktycznie buliki z tego miotu zachowują się agresywnie to czy należy winić za to hodowcę. Przecież hodowla to żywe zwierzęta i czasami może coś nie wypalić, to nie fabryka a szczeniaczki to nie odlewy z foremki. Gdyby hodowla była taka prosta to mieli byśmy same doskonałości. Tak Kaziu dużym błędem było nie poinformowanie hodowcy jak zacząłeś mieć kłopoty ze swoim bullem, być może teraz byś już ich nie miał. A teraz co zlinczujesz hodowcę że nie okazał się jasnowidzem.

Ciekawe co jeszcze wymyślisz w swoim serialu :roll:

Link to comment
Share on other sites

Astania, moja znajoma nie jest dobrą koleżanką, z którą wypiłam nie jeden kieliszek. Powiedziała nam o tym, bo chciała sie upewnić co do wniosków jakie wyciagnęła z zachowania tej hodowczyni. Poza tym jakie urażenie, nie ta hodowla to inna... Urażona była właśnie kobieta która zajmuje się hodowlą. I nie wiadomo dlaczego.

Poza tym nikogo nie wolno zesławić. Nawet polityka, czy sąsiada. Tu nie ma taryfy ulgowej. Na razie nikt nikogo nie zesławia. Wszystko jest w formie pytań. A skoro takie pytania padają, to znaczy, że gdzieś coś jest nie tak. Ciągle słychać o złych, nieuczciwych hodowcach. Ciągle słyszy się, że wypuszczane są psy chore, agresywne, trzymane w złych warunkach. To budzi niepokój. Szczególnie jeśli chodzi o psy bojowe.

Niewypał w hodowli może kogoś kosztować życie. Jestem przekonana, ze jeśli szczenięta są agresywne na podłożu genetycznym, to juz w wieku szczenięcym zachowują się niewłaściwie. I dobry hodowca to widzi.

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie Astania, hodowca jest jak najbardziej osobą prywatną. To oczywiste, że praca hodowcy będzie oceniana przez środowisko kynologiczne, ale już sam topic "hodowla złych bulterierów" sugeruje Twoje nastawienie Kazik. Nie znam Ciebie, nie znam osobiście Rzymskich Legionów, ale zdecydowanie powinieneś przed napisaniem na tym forum pogadać z hodowcą. Jedną rzeczą jest hipotetyczne rozważanie nad pulą genów, jaką ma Twój psiak i jego rodzice, drugą oskarżanie hodowcy o produkcję agresywnych egzemplarzy. Nie stwierdzam, że się mylisz, ale nie tędy droga. Zresztą czy to był pierwszy miot, z tego skojarzenia?! Jeśli nie, to czy pozostałe także wykazują agresję?!

I jak najbardziej pomyślałbym na Twoim miejscu nad dobrym szkoleniowcem.

Pozdrawiam

P.S. Marta chyba chodziło Ci o zniesławienie... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Marto właśnie o tym piszę, że nie wolno nikogo zniesławiać a Kazik tak jak napisał BossTone już w nazwie topiku to zrobił. Co do hodowli to już napisałam, że to nie fabryka i nie jest to takie proste. Można sobie założyć , że tak czy tak będzie, można tego czy tamtego się spodziewać ale nie zawsze to wychodzi. Nie wiem - może faktycznie skojarzenie tej pary bulików było nie najlepsze, ale czy jesteśmy w stanie to przewidzieć. Najważniejsze aby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Sama masz psy i pewnie będziesz chciała mieć szczenięta zobaczysz, że hodowanie psów nie jest takie proste.

Poczekajmy zobaczymy co napisze Kazik :wink:

Link to comment
Share on other sites

Sorki, Boss Tone, skrzat mi się wcisnął (albo kaczka :wink: ). Oczywiście, że chodzi o zniesławienie.

Astania pewnie masz rację, hodowla psów wbrew pozorom to odpowiedzialne zajęcie... Dla wielu pies to tylko pies, ale jak widać, pies potrafi uniemożliwić normalne życie...

Widzę przy tym jak bardzo ważne jest dobrać psa do swoich możliwości i wiedzy.

Ten bulik jest jeszcze bardzo młody, w wieku mojej suni. To jeszcze plastyczny psiak, głupiutki.

Link to comment
Share on other sites

Kazik

A powiedz, jak odbierałeś szczeniaka, przecież osobiście to robiłeś, czy ty widziałeś jego rodziców? Przecież musiałeś widzieć inne psy z tej hodowli, ich relacje między sobą? Przecież każdy wie, że koniecznie trzeba zobaczyć matke szczeniaka, warunki w których są psy trzymane. No i inne psy, jak są oczywiście. Po jakich kryteriach wybrałeś akurat tę hodowlę?

Ja, naprzykład, najpierw koniecznie chciałm poznać psy, mieszkające w hodowli, obejrzeć warunki. Potem rozmawiałam z hodowcami przez 3 godziny, przy czym psy biegały wokół nas i ja mogłam dokładnie przyjżeć się ich zachowaniu. Z taką wizytą byłam w dwuch hodowlach.

Jak było w twoim przypadku? Przecież nie zawiązali ci oczu?

Link to comment
Share on other sites

Kaziku !

Powiedz mi, jako zupełnemu lajkonikowi w psich kwestiach, po co wykastrowałeś pięciomiesięcznego psa ? Bo po mojemu agresja związana z produkcją testosteronu zaczyna się jednak "nieco" później. Jak na mój gust to tak, jakby wykastrować osmioletniego chłopca za to, że był niegrzeczny w podstawówce :wink:

I jeśli dobrze rozumiem to co napisałeś to pies jest tobie skrajnie podporządkowany, a zachowuje się agresywnie wobec rodziny. Wobec tego może kluczem są tutaj twoje stosunki z rodziną, a nie pies wychowany przez "złą sukę" ? Nie chcę wtykać nosa w nieswoje sprawy, ale według mnie ten pies może zwyczajnie uważać, że reszta rodziny atakuje CIEBIE, i on, groźny bullterier, poczuwa się w swoim psim obowiązku, żeby bronić cię przed atakami wredych agresorów :lol: Kiedy mu się uda, jest z siebie dumny, że oto on, groźna bestia, obronił swego wspaniałego pana :D

Link to comment
Share on other sites

Kaziku !

Powiedz mi, jako zupełnemu lajkonikowi w psich kwestiach, po co wykastrowałeś pięciomiesięcznego psa ? Bo po mojemu agresja związana z produkcją testosteronu zaczyna się jednak "nieco" później. Jak na mój gust to tak, jakby wykastrować osmioletniego chłopca za to, że był niegrzeczny w podstawówce :wink:

Całkowicie, się z tobą zgadzam w tej kwesti. Co więcej kastrowanie psa przed ustabilizowaniem jego gospodarki hormonalnej jest mocno nie zalecane przez weterynarzy.

Link to comment
Share on other sites

No i znowu jak to zwykle bywa hodowca dowiaduje się o wszystkim ostatni. Pan Kazik raczył zadzwonić do nas dopiero 8 lutego. Hodowlę prowadzimy od 23 lat i nieprawdą jest posądzanie nas o jakieś „chore klimaty”. Nasze suki nawzajem wychowują sobie szczenięta czy to w grę wchodziła rottweilerka i bullterierka, czy też obecnie bullterierka i amstaffy – wszystkie wylizują szczeniakii nie mam mowy o żadnej agresji. Każdy nabywca widzi wszystkie nasze pieski, także te dorosłe. Szczenięta są z człowiekiem od chwili narodzin, a wręcz istnieje coś w rodzaju dogoterapii. Przychodzą do nas dzieci na zabawy z pieskiem.

Jedynym naszym błędem jest to że nie jesteśmy w stanie ocenić w trakcie jednorazowej rozmowy czy dana osoba może mieć psa, a już w szczególności bullteriera.

Z właścicielem drugiego naszego bulika, na którego się Pan Kazik powołuje, mieliśmy tylko taki kontakt, gdy w grudniu prosił nas o duplikat mertyczki nie wspominając o żadnych innych kłopotach z psem. Bull od nas był kolejnym psem tego właściciela , jeśli został uśpiony to nie był pierwszym uśpionym. Co do bullka Pana Kazika to tylko z wczorajszej rozmowy telefonicznej dowiedzieliśmy się o wcześniejszych kilkukrotnych pogryzieniach z jamnikami. Czy pozostawianie dorastającego psa na swobodnym wybiegu z innymi dorosłymi psami (przez wiele godzin) to już cała praca włożona w wychowanie psa? Zastanawiający jest fakt, że wspomniana agresja występuje w mieszkaniu, a poza nim pies jest wesoły i cieszy się do napotkanych ludzi. Gdyby Pan Kazik od pierwszych chwil postępował według naszych rad w ogóle nie byłoby całej sprawy.

Pozdrawiam [email protected]

Link to comment
Share on other sites

Na wstępie chciałbym powrócić do tematu mojego przedostatniego posta, czyli dlaczego po wystąpieniu problemów z psem, nie skontaktowałem się z hodowcą. To co wtedy napisałem, podyktowane było emocjami i mogło urazić wszystkich dobrych hodowców, którzy to przeczytali. Wybaczcie. Pocieszam się jedynie faktem (choć marne to pocieszenie), że w moim przypadku była to tylko jednorazowa wpadka. Niektórzy bywalcy forum znacznie częściej przyprawiają niestrawnymi emocjami swoje wypowiedzi (taki styl na pewno może wzbudzić (AS)tani poklask, ponadto doskonale maskuje nielogiczną argumentację). Pozwolę sobie zatem jeszcze raz nawiązać do tej kwestii. Prawdopodobnie nie skontaktowałem się wcześniej z hodowcą, ponieważ ... nie wpadłem na ten pomysł. Kiedy spotykają mnie w życiu niepowodzenia (do których niestety zalicza się także mój bulik), poszukiwanie ich przyczyn zaczynam od siebie samego. Początkowo sądziłem, że to właśnie ja robię z bulem coś nie tak. Dla tego nie pomyślałem nawet, by zwrócić się do hodowcy. Na miejscu korzystałem z fachowej pomocy, a także intensywnie zgłębiałem własną wiedzę w zakresie trudnych przypadków (bo żaden z moich poprzednich psów mnie do tego nie zmusił). Dopiero po kastracji bula, kiedy zupełnie przypadkowo dowiedziałem się o smutnym losie innego pieska z tego samego miotu zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno cała wina leży po mojej stronie. Zapewne nie uniknąłem wielu błędów (bo pominąwszy Cyklona, to chyba nikt nie jest doskonały), ale żeby od razu wychować taką bestię? Dlatego postanowiłem zebrać jak najwięcej informacji o innych psach z tego miotu. Nie chodziło mi jednak o to, aby później móc z czystym sumieniem „zlinczować” hodowcę. Nie dążę również do unieważnienia transakcji zakupu psa, gdyż po tym co sam z min przeszedłem, na pewno nikomu bym go nie oddał. Chcę jedynie poznać prawdopodobne przyczyny wystąpienia anormalnych zachowań u co najmniej kilku psów w tym miocie. Zlekceważenie tej wiedzy potwierdzałoby tylko prawdziwość przysłowia, że Polak i po szkodzie pozostaje głupi. Hodowcę należałoby natomiast „zlinczować” tylko w przypadku, gdyby w pełni świadomie i z premedytacją dopuścił się zaniedbań odbijających się negatywnie na szczeniętach (ale tego zarzutu hodowcy nie stawiam). W niedzielę rozmawiałem z właścicielką hodowli i tak naprawdę, to niewiele z tego wynikło. Opowiedziałem o moich wszystkich problemach z psem. Podzieliłem się również moją wiedzą o znanych mi losach innych buli z tego miotu, a także o moich przypuszczeniach, że chyba ten miot najwyraźniej nie należał do udanych. Właścicielka hodowli była najmniej przekonana do mojej teorii o dominującej suce i jej „spięciach” z pozostałymi w hodowli psami. Stwierdziła, że wszystkie jej psy żyją ze sobą bardzo zgodnie. Nie mam poważnych argumentów (choć mniej poważne mam), aby się przeciwstawić temu twierdzeniu. Założywszy zatem, ze socjalizacja szczeniąt z psami, jak również z ludźmi przebiegała prawidłowo, to najbardziej prawdopodobną przyczyną problemów wydaje się być defekt genetyczny. Może pokrycie suki tym konkretnym reproduktorem (skądinąd miłym i nie wykazującym agresji psem) uaktywniło jakieś geny odpowiedzialne za nadmierną skłonność do dominacji? Mam wielką nadzieję, że właścicielka hodowli choć przez chwilę się nad tym zastanowi, zanim ponownie skojarzy tę parę. Z kolei ja zapytałem, czy jest jej cokolwiek wiadomo o innych szczeniętach z tego miotu (a było ich dziewięć – sam zostałem niedawno wprowadzony w błąd w tej sprawie). Okazało się, że wie ona także o problemach z jedną z suczek. Konieczna była zmiana właściciela, ale teraz podobno jest OK. Dwa psy znalazły posiadaczy poprzez właścicielkę reproduktora, a pozostałe wywieziono za granicę. Poza osobami, które sam odszukałem właścicielka hodowli podała mi telefon do jeszcze jednego człowieka, który nabył u niej psa. Lecz kiedy do niego zadzwoniłem okazało się, że psa i owszem kupił, ale amstafa i to parę lat temu. Nieporozumienie to kładę na karb roztargnienia hodowczyni, nie doszukując się tu celowego działania. Nie widzę większego sensu w dalszych poszukiwaniach, bo i tak raczej nie zmienię swojego zdania na temat tego miotu. Choć z faktami nie sposób polemizować, to wnioski każdy ma prawo wyciągać własne. W moim odczuciu najwięcej do przemyślenia ma w tej sprawie hodowca. Natomiast ja nigdy więcej nie kupię bulteriera nie sprawdziwszy dokładnie hodowli (minimum kilkukrotne odwiedziny), łącznie z poprzednimi miotami suki od której szczenię będzie pochodzić. Myślę, że właśnie w tym miejscu popełniłem największy błąd, bo sam rodowód niczego nie gwarantuje. Pozdrawiam – Kazik.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...