Jump to content
Dogomania

Hopka już wie jak wygląda prawdziwe psie życie w cudownej Rodzinie


Nutusia

Recommended Posts

  • Replies 4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Bardzo miłe wieści, cieszę się, że Jędrek nie stracił na wadze ;)

Co do towarzystwa ..... może nie ma potrzeby bratania ... ?

Poluś, ja też kinola nie wyściubiłabym z posłanka - dzieci są może i urocze, ale na odległość ;)

 

Gusiaczku, ale właśnie jest potrzeba bratania, Jędrek chciałby mieć przyjaciół...

 

I ja, i ja! :)

 

Jędrek zuch chłopak. To dopiero początek, wszystko się poukłada jak w pudełeczku ;) A pierwszy przyjazd do domu będzie prawdziwym świętem :)

 

Nie dziwię się Polci, że wolała swój posłankowy azyl - człowiek na czterech to jednak jest dziw natury! :D

Ja też staram się trzymać tej opytmistycznej wersji, że to dopiero początek i że trzeba czasu, żeby poznać ludzi.

 

To dziewczynki Wy do Afryki ja do Jędrka. Uwielbiam morze i wiatr (nawet zimny) . Tam musi być pięknie. Zawsze to jednak z dala od domu i "starych" przyjaciół. O nowych raczej nie jest łatwo. Jeszcze, żeby prezentowali jako taki poziom, a w dzisiejszych czasach trudno znaleźć wartościowego człowieka.

Co do odwiedzin dziecięcych, to takie coś małe na czworakach jest bardzo interesujące. Hopcia musiała to zbadać. Polcia myślę, bardziej zareagowała na dorosłych towarzyszących dziecku. Dlatego się schowała. Żeby jej przypadkiem nie zabrali :)

DoPi, to ja mam tak jak Ty, wolę zimny wiatr niż afrykański upał :) Z pozostałymi dwoma diagnozami też się zgadzam w zupełności: coraz trudniej o wartościowych ludzi a Pola bardziej niż małego człowieka bała się dorosłych.

 

Życzę Jędrkowi, by z czasem pojawiła się przy Nim grupka życzliwych osób.

Odnoszę wrażenie, że to bardzo szlachetny i wrażliwy Chłopak - oby znalazł takich, co nadają na podobnych falach.

Dzięki Jolu za te piękne słowa. I oby spełniły się Twoje życzenia, bo w tej chwili to jego wyobcowanie martwi mnie.

Link to comment
Share on other sites

 

Gusiaczku, ale właśnie jest potrzeba bratania, Jędrek chciałby mieć przyjaciół..

 Tak mi się palnęło, przepraszam, - z doświadczenia osobistego macierzyństwa

i własnych potrzeb towarzyskich , a właściwie ich braku.

Jędrek z pewnością długo wyobcowany nie będzie, wszystko dobrze się poukłada - wszak nie tak dawno wyjechał ...

Link to comment
Share on other sites

Początkowy okres jest trudny dla młodych ludzi. Pomału wszystko się poukłada,ale na pewno teraz jest Jędrkowi smutno. Czy on mieszka na stancji czy w akademiku?

Jak często może przyjeżdżać do domu ?

Matillu, powiedz Mu ,że tyle ciotek  myśli o nim i życzliwie się interesuje jego losami.

Link to comment
Share on other sites

Tak mi się palnęło, przepraszam, - z doświadczenia osobistego macierzyństwa
i własnych potrzeb towarzyskich , a właściwie ich braku.
Jędrek z pewnością długo wyobcowany nie będzie, wszystko dobrze się poukłada - wszak nie tak dawno wyjechał ...

 
Nie przepraszaj! Wiem, co mialas na mysli :) i fakt, miesiac to nie dlugo. Trzeba sie uzbroic w cierpliwosc.
 

Początkowy okres jest trudny dla młodych ludzi. Pomału wszystko się poukłada,ale na pewno teraz jest Jędrkowi smutno. Czy on mieszka na stancji czy w akademiku?
Jak często może przyjeżdżać do domu ?
Matillu, powiedz Mu ,że tyle ciotek  myśli o nim i życzliwie się interesuje jego losami.

Jedrek mieszka w pojedynczym pokoju w akademiku, tak jak chcial. Do domu przyjedzie na Boze Narodzenie, a potem na Wielkanoc. Pokerku, powiem :) A Wasze zyczliwe zainteresowanie pomaga bardzo i mi :)
  

W dzisiejszych czasach młodym ludziom jest chyba trudniej, bo znajomości zawierają i podtrzymują głównie wirtualnie... Kiedyś człowiek miał kilku, kilkunastu dobrych znajomych. Teraz ma znajomych tysiące, ale na fejsbuku, a nie w realu.

Jedrek mowi, ze oni sa wszyscy "oddzielni" i tylko alkohol ich na chwile z tego stanu wytraca...a mi sie wydaje, ze im jest trudniej prawdziwe kontakty utrzymywac, bo w realu ludzie sa trudniejsi w obsludze, niz wirtualnie...
Link to comment
Share on other sites

Nie pisalam od wczoraj i chyba dobrze sie stalo bo przynajmniej paru przyjaciolom Hopci oszczedzilam nerwow. Nam za to przybylo sporo siwych wlosow, ale to betka, bo koniec koncow wszystko sie dobrze skonczylo.

 

Wczoraj po poludniu poszlismy z psami na spacer do lasu, do ktorego czesto chodzimy. Padal drobny dezscz, bylo brzydko i w zwiazku z tym pusto. Gdy juz odeszlismy daleko od szosy i od parkingu, w miejscu, w ktorym zawsze spuszczamy Hopke zeby sobie pobiegala, spuscilismy ja. Pola jak zawsze byla na smyczy, bo ja boimy sie spuszczac. Nagle, zza zakretu wybiegl wielki facet, ubrany w zwykle ubrania, a nie w joggingowy dres. Hopka wyskoczyla do goscia ze szczekaniem a my natychmiast rzucilismy sie ja odwolywac. A facet, niewiele myslac, dal Hopci mocnego kopniaka. Stefano zaczal na niego krzyczec po angielsku, Hopka rzucila sie do ucieczki a ja kucnelam i wolalam Hopke. Pies przystanal na chwile i zobaczyl, ze facet rzuca sie z piesciami na Stefano. W tym momenice Hopka przestala slyszec i widziec cokolwiek - rzucila sie do ucieczki i pedzila dokad oczy poniosa. Facet na szczescie nie pobil Stefano, poprzestali na wzajemnym obrzuceniu sie inwektywami, i pobieglismy za Hopka. Ale szukaj wiatru w polu, ani my, ani krotkonoga Pola nie jestesmy w stanie rozwinac takiej szybkosci. Gdy dobieglismy do parkingu po Hopce nie bylo ani sladu. Jakas kobieta widzac, ze szukamy psa powiedziala, ze widziala bardzo przestraszonego psa po drugiej stronie szosy...Szosy, ktora trudno przejsc czlowiekowi, tyle na niej rozpedzonych aut... Zamknelismy Pole w samochodzie i popedzilismy za Hopka. Chodzilismy, wolalismy, nic. Wrocilismy do szosy, jakis samochod sie zatrzymal i ludzie z niego spytali, czy szukamy psa, bo oni widzieli biegnacego wzdluz drogi przestraszonego pieska, usilowali go zlapac, ale pies skrecil do lasu. Widzieli go o 1 km od miejsca, w ktorym bylismy. Wzielismy samochod i pojechalismy we wskazanym kierunku. Zaparkowalismy tam, gdzie podobno widziano Hopke i poszlismy w las szukac. Gdy znowu wyszlismy z lasu, znowu zatrzymal sie samochod i inni ludzie powiedzieli, ze widzieli ja o jeszcze jeden km dalej. Gdy dowiedzieli sie, ze piesek jest z Polski wzruszyli sie, bo z pochodzenia sa Polakami, a poza tym sami maja psy, i zaczeli szukac z nami. Zrobila sie juz 18.00 i musialam pojechac do domu, bo Zosia zostala w domu z nauczycielka francuskiego. Wieczorem mielismy isc do kina na transmisje Otella z nowojorskiej MET i miala przyjechac do Zosi babysitter. Stefano zostal szukac Hopci. Pozegnalam pania od francuskiego, poczekalam na babysitter, zabralam latarke i druga komorke i wrocilam do lasu, do Stefano. Ci nieznajomi ludzie dalej szukali Hopki, niezaleznie od nas. Chodzilismy po lesie do 21.00. Zrobilo sie kompletnie ciemno, padalo. Wrocilismy do domu. Nieprzespana noc, spedzona na wyobrazaniu sobie, co przezywa Hopka i gdzie jest. Ogromny teren lasu, na ktorym zginela poprzecinany jest drogami, po ktorych bezrozumnie pedza kierowcy i autostrada!!! Do tego lasu Hopke zawsze wozilismy samochodem, nigdy nie szlismy z domu na piechote. Hopka normalnie nigdy sie od nas nie oddala, nawet zanecona zapachem lesnym czy polnym odwolana, zawsze wraca. A ze kocha biegac na swych dlugich lapach, to zal bylo jej od czasu do czasu nie spuszczac ze smyczy...Az do czasu spotkania z wariatem.

 

o 7.00 bylismy juz na nogach i gdy tylko zrobilo sie ciut widniej pognalismy do lasu. Mielismy ze soba wydrukowane plakaty ze zdjeciem. Hopka miala no sobie oczywiscie obroze z medalikiem, na ktorym jest wygrawerowane jej imie i nasz nr telefonu. Oglosilam ja na luksemburskiej stronie FB "pet alarm" i w stowarzyszeniu przyjaciol zwierzat. Poprosilam znajomych o pomoc - paru z nich po sniadaniu na rowerach i z kielbasa w kieszeni ruszylo w lasy. Inna przyjaciolka zadzwonila do lokalnego radia i poprosila o ogloszenie komunikatu o zaginieciu psa - komunikat poszedl w swiat. My objezdzalismy wszystkie wejscia do lasu, wszystkie parkingi, z ktorych ludzie wyruszaja na bieganie lub rowerami i wszedzie przyczepialismy nasze plakaty. Najbardziej wzruszajace bylo to, ze ci obcy ludzie poznani dzien wczesniej odezwali sie, ze tez jej szukaja i maja ze soba beagla, ktory jest trenowany w szukaniu po sladach. Odnalezlismy ich w lesie, dalismy beaglowi kocyk Hopki do wachania i ruszylismy za beaglem na poszukiwania. Zosia od rana dzielnie nam towarzyszyla, zaczepiala spotykanych ludzi pokazujac im plakat z Hopka. Nagle o 14.00 telefon: mamy waszego psa. Nie moglismy uwierzyc. Jechalismy pelni niedowierzania we wlasne szczescie. O 500 m od naszego domu, a o 4 km od miejsca, w ktorym Hopka zginela, stala para mlodych Ukraincow. Dziewczyna na rekach miala Hopke (na chlopaka Hopka warczala i nie pozwalala mu sie zblizac). Hopcik po nocy, sam odnalazl praktycznie droge do domu. Ominela ruchliwe drogi i autostrade. Utknela dopiero kolo domu, bo droge zagrodzily jej ploty. Gallina i Andrej nie pozostali obojetni na krecacego sie bezradnie psa. Zwabili ja za pomoca jedzenia, odczytali nr z medalika i zadzwonili po nas. Hopcik ma lekko zraniona prawa przednia lapke, jutro pojedziemy do weta, ale jest zdrowy, caly i jest z nami. Poryczelismy sie wszyscy. Jedrek przezywal wszystko na odleglosc, nie chcielismy mu mowic, ale zobaczyl ogloszenie, ktore umiescilam na FB. W tej historii objawia sie cale okrucienstwo i cala dobroc czlowieka. A Hopka jest najmadrzejszym malym kundelkiem na swiecie. Tylko teraz to juz chyba nigdy nie odwaze sie jej spuscic ze smyczy...

Link to comment
Share on other sites

Omójboże....

 

Ależ mieliście ogromną dawkę nerwów :(....

Mnie sama lektura przyprawiła o takie emocje, że teraz siedzę i płaczę...

 

Jak to dobrze, że zadziałała busola Hopcikowa i że cudem ominęły ją samochody.

Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było - najważniejsze, że jest tak, jak być powinno i że wszyscy jesteście razem!!!

Link to comment
Share on other sites

Najlepszego z najlepszych!!!

 

Mój mądry łepeczek... Najważniejsze było uciekać do DOMU!

 

Wyobrażam sobie, co przeżywaliście, bo ja też kiedyś przeżyłam taką dobę strachu o moją Nutusię. W czasach bez internetu, bez FB. Człowiek wtedy działa jak automat. 

 

Cieszy, że tylu ludzi tak życzliwie podeszło do sprawy poszukiwań. My parę lat temu szukaliśmy zaginionego psiaka, który kręcił się po osiedlu i co chwila znikał nam z oczu. Wszędzie wisiały ogłoszenia. Nikt się nie zainteresował, nie przyłączył się do poszukiwań :(

 

I choć mściwa nie jestem, temu %#&^@ życzę, by życie kiedyś potraktowało go ODPOWIEDNIO!

Link to comment
Share on other sites

Mattilu, zwróćcie uwagę, czy nie dokucza jej boczek, w który została kopnięta. Może mieć pęknięte żebro, co nie wymaga żadnego specjalnego działania, tylko czasu i ostrożności (np. przy braniu na ręce).

 

A do życzeń dla @#%^&* też się dołączam!

Link to comment
Share on other sites

Dzieki za Wasze dobre slowa :) Zosia powiedziala, ze do tego....strzelilaby ze swojego luku. Ja tez. A swoja droga mysle, ze to byl czlowiek niezrownowazony, naprawde niebezpieczny. I jestem przekonana, ze przypomnial Hopci jakies zdarzenie z jej przeszlosci. Ona od zawsze bala sie wielkich facetow. Musial byc kiedys jakis wielki agresywny facet, ktory ja bil...

Jolu, boczek ok, natomiast kuleje na lewa przednia lapke, jutro idziemy do weta.

Tak, Hopcia ma fantastycznego Aniola Stroza :) Ale oprocz tego jest naprawde madrym pieseczkiem. Jestesmy z niej ogromnie dumni.

Link to comment
Share on other sites

A jest jakaś rana na tej łapince? Wygląda bardziej na uraz mechaniczny czy na skaleczenie?...

 

Śniło mi się dziś nad ranem, że moja mama oddała Polę moim kuzynom na wieś. Pojechałam, żeby sprawdzić jak jej tam jest i powiedzieć, że mają jej strzec jak oka w głowie, bo jest bardzo płochliwa. Pola wyskoczyła z domu, bardzo się cieszyła, skakała na mnie - nie ten sam pies! Aż w pewnym momencie... popędziła przed siebie. Obleciałam cały ogród - psa ani śladu. I wtedy zobaczyłam, że pod bramą jest wielka szpara, a w furtce brakuje przęseł. Wybiegłam więc na zewnątrz. Biegłam przez jakieś ulice, chaszcze, coś na kształt parku czy lasu i znalazłam... Blankę. Wzięłam ją na ręce i przyniosłam do domu kuzynów. I wtedy poczułam szpiczasty nos Imki na policzku i się na szczęście obudziłam...

Link to comment
Share on other sites

Nie mogę się ogarnąć .. płaczę i płaczę, pomimo że finał historii dobry

Serce pęka na myśl, co Hopcia czuła, jak bardzo się bała, pęka na myśl o Waszym dramacie ...

nie jestem sobie w stanie wyobrazić, co czuł Jędrek .....

cała historia to jakiś koszmar .... :(

Dobrze, że tak zakończona.

Ściskam Was serdecznie 

Link to comment
Share on other sites

Szczęście ogromne, że Hopcik wrócił do domu. Nie napisze, że wiem co przeżywaliście, bo każdy przeżywa na swój sposób. Ja szukałam tymczasa Korka, przez tydzień. Państwo, którzy adoptowali go pomimo ostrzeżeń, żeby nie spuszczać (bo był płochliwy) spuścili po tygodniu na wieczornym spacerze.Pomagała Amiga, Agamika i jeszcze pare dziewczyn z dogo. Najbardziej zawsze mnie wkurzało, że muszę na chwilę odpuścić poszukiwanie, bo noc, bo praca itd. A tam gdzieś biedaczysko w strachu potwornym, bez jedzenia, bez picia, bez schronienia. :(

Ale teraz cieszę się ogromnie z powrotu Hopci. :)

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dziękujemy Wam wszystkim za współodczuwanie. Nikt tak nie zrozumie dobrze wariata, jak tylko drugi wariat mający odchył w tę samą stronę :) A my wszystkie jesteśmy fiśnięte na pkcie naszych braci mniejszych.

 

Hopcia już po wizycie u weta - kleszczy nie ma, a łapinka ma obtarte poduszki - dostałyśmy maść do smarowania. Wydaje się, że Hopka wróciła psychicznie do normy, jedyne to pogłębił jej się wyraźnie uraz na facetów. Jedynym, którego uznaje jest Stefano (i mamy nadzieję Jędrek, gdy wróci) - na innych warczy, gdy wyciągają do niej rękę. Dziś rano na spacerze nagle za Hopką pojawił się jakiś młody chłopak, Stefano opowiadał, że ze strachu podskoczyła na pół metra.

 

Chodzi oczywiście cały czas na smyczy i szczerze powiem, że nie wiem, kiedy ktokolwiek z nas się odważy ją znowu spuścić. Na razie cieszymy się strasznie, że jest na drugim końcu smyczy.

 

Coś Wam powiem, tylko chciałabym, żebyście to dobrze zrozumiały. Z psami to jednak nie jest tak jak z dziećmi. Przynajmniej u mnie - moje dzieci są bardzo różne, ale kocham je jednakowo mocno. Natomiast z psami już tak nie jest. Myślałam, że to tylko kwestia czasu, tego, że Pola jest u nas zaledwie od sierpnia, a Hopka niedługo bedzie 3 lata. Hopkę kocham inaczej ale tak samo mocno jak moją jamniczkę szorstką, której już od dawna z nami nie ma. I nagle w sobotę, gdy Hopki zabrakło, zdałam sobie sprawę, że to jest jednak kwestia osobowości. Hopka jest wrażliwcem na sto dwa. Jest niesłychanie wrażliwa na nastroje, atmosferę, odbiera i chłonie wszystko jak gąbka. Jest bystra, szybko załapuje komendy, jest bardzo ciekawska, towarzyszy nam we wszystkim, co się dzieje w domu: nieraz pisałam Wam, że gdy my jemy, to ona jest pod stołem, siedzi u Stefano na kolanach gdy ten pracuje, gdy czytamy Zosi to chce leżeć w łóżku koło Zosi i "słucha", a gdy ja przysiądę na kanapie natychmiast przychodzi, prosi łapą o pozwolenie na wejście, a potem układa się z westchnieniem ulgi przy udzie i kładzie łepek na kolanie. Umie się bawić i zachęca do zabawy. I ludzi i psy. A Pola, to taki psi "chłopek roztropek". Najważniejsze są micha i posłanko. Mizianki też są ważne, ale na pewno mniej niż micha :) Zosia usiłowała nauczyć Polę komend "siad" i "daj łapkę" - ni w ząb, jej reakcje na komendy "stój" i "idziemy" chyba są bardziej  wynikiem pracy smyczy niż główki ;) Bawić się też Pola nie umie. Ani z ludźmi, ani z psami. Jakby to dobrze wyrazić: jej jest znacznie mniej w życiu rodzinnym. I chyba jednak nie dlatego, że jest z nami tak krótko, tylko dlatego, że taka jest. I kocham ją i cieszę się, że jest z nami, ale to jest zupełnie inna miłość niż ta do Hopki, czy przedtem do Szczotki. 

Link to comment
Share on other sites

Nie ma dwóch takich samych psów - czy to razem czy osobno. Mi się wydaje, że największą więź miałam z moim pierwszym "świadomym" psem Kubusiem, a potem z Nutusią, przez którą "zmarnowałam" sporo chwil w młodości :D Ale to było dawno, wiele się zaciera w pamięci...

Teraz jest stała czwórka - wszystkie kocham, ale są dni, że czasami jedno bardziej, czasami drugie. To jest kwestia chyba i mojego nastroju i nastroju psa w danym dniu. Dziś mnie rozczula, jutro mnie wnerwia, następnego dnia rozwesela...

 

To, że Hopka tak bardzo chce być przy ludziach niezbicie świadczy o jej sile. O tym, że żaden zły człowiek nie był w stanie jej złamać, zachwiać wiary w ludzi i ufności. Pola tak silna nie była. Albo może została bardziej skrzywdzona. Zamknęła się w swojej skorupce i to jej wystarcza. Przynajmniej na razie. Imce też bardzo długo wystarczałam jako podajnik miski i odźwierny. Po roku wiele się zmieniło i zmienia nadal. Ale np. taką przytulanką do zagłaskania na śmierć, jaką jest Gapcia nigdy nie będzie. Za to Gapcia nigdy nie będzie normalna - będzie się nagle przestraszać nie wiadomo czego, skowyczeć z powodu dotknięcia jej stopą albo sikać pod siebie, bo nie spodziewała się, że ktoś wejdzie do pokoju. Imka będzie normalna inaczej - tzn. będzie potrzebowała czasu, by przywyknąć do nowej sytuacji, ale w końcu do niej przywyknie i ją zaakceptuje. Kreska pozostanie indywidualistką, z lekka nieprzewidywalną, podobnie jak Lesio. A Lili? Ta się urodziła po to, by świat był piękny :D

Link to comment
Share on other sites

Jak zwykle madrze Nutusiu :) i zebysmy sie dobrze rozumialy: Pola jest naszym kochanym pieseczkiem, tyle ze bez Hopki jest w domu pusciej. I nie jestem pewna, czy Pola jest taka, bo zostala w zyciu bardziej skrzywdzona czy dlatego, ze jest slabsza. Kazda z nich zostala bardzo skrzywdzona, kazda ma swoje duchy z przeszlosci i strachy. Pola jest po prostu mniej skomplikowana ;)

Link to comment
Share on other sites

Cieszę się, że to tylko otarta poduszeczka; bałam się, że coś poważniejszego. 

Czyli teraz - mijaj czasie i pozwól Hopci zapomnieć!

 

Ja myślę, że z psami jest jak z ludźmi - owszem w dużym kształtują ich dobre i złe przeżycia, ale także mają swoje cechy wrodzone i taki jest np. temperament. Znam pieski z ADHD, ale też (jednego) flegmatyka, który owszem, pójdzie na spacer, ale byle nie za szybko.

A zachowanie Poli może jeszcze ewoluować, bo przecież to młody piesek; będzie obserwować i uczyć się.

 

Jeżeli chodzi o dawanie łapki, to podpowiedz Zosi (jeśli jeszcze tego nie próbowała :)), żeby wzięła do ręki coś dobrego (np. kawałeczek parówki) i luźno zamknęła piąstkę. Zwykle wtedy piesek próbuje się tam dostać rozchylając (drapiąc) łapką palce. Jak tylko położy łapkę na dłoni niech mówi: "daj łapkę", żeby ten gest skojarzyć z komendą.

 

DOPI, a z Korkiem, to - mam nadzieję - wszystko się dobrze skończyło?...

Link to comment
Share on other sites

Cieszę się, że to tylko otarta poduszeczka; bałam się, że coś poważniejszego. 

Czyli teraz - mijaj czasie i pozwól Hopci zapomnieć!

 

Ja myślę, że z psami jest jak z ludźmi - owszem w dużym kształtują ich dobre i złe przeżycia, ale także mają swoje cechy wrodzone i taki jest np. temperament. Znam pieski z ADHD, ale też (jednego) flegmatyka, który owszem, pójdzie na spacer, ale byle nie za szybko.

A zachowanie Poli może jeszcze ewoluować, bo przecież to młody piesek; będzie obserwować i uczyć się.

 

Jeżeli chodzi o dawanie łapki, to podpowiedz Zosi (jeśli jeszcze tego nie próbowała :)), żeby wzięła do ręki coś dobrego (np. kawałeczek parówki) i luźno zamknęła piąstkę. Zwykle wtedy piesek próbuje się tam dostać rozchylając (drapiąc) łapką palce. Jak tylko położy łapkę na dłoni niech mówi: "daj łapkę", żeby ten gest skojarzyć z komendą.

 

DOPI, a z Korkiem, to - mam nadzieję - wszystko się dobrze skończyło?...

Fajny sposób Jolu, podpowiem Zosi :) A na "siad" też masz jakiś sposób? :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...