Jump to content
Dogomania

Dwa psy w domu - proszę o poradę


Martynks

Recommended Posts

Jeśli ja mogę coś doradzić, a nie jestem doświadczonym psiarzem, to weź drugiego psa. U nas Tosiek był sam przez rok, nie potrafiłam wyjść do pracy, bo ja widziałam jak on na nas patrzy i błaga spojrzeniem - zostańcie w domu to....
Stwierdziliśmy, że Tosiu się nudzi sam w domu, jest samotny i smutny z tego powodu. Mniej więcej po roku przyjechał Bobo i po trzech dniach byli już najlepszymi kumplami.

Weź drugiego psa :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 101
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Drugi pies tylko po to żeby pierwszemu nie nudziło się w domu? Kiepska argumentacja moim zdaniem. To nie świnki morskie tylko psy - dla nich numerem jeden jest człowiek :) A gdy wychodzimy do pracy to nie grają wspólnie w karty. Prawda jest taka, że większość psów, które mieszka pod jednym dachem po pewnym czasie przestaje się bawić w domu razem.

Zgadzam się z poprzedniczkami, że kluczowym momentem jest DOBRZE wychowany, prawidłowo socjalizowany i ułożony pies. Jeżeli możemy tak powiedzieć o swoim, to możemy decydować się na kolejnego psa - a więc ciężko ustalić odpowiednią granicę wieku. 7 miesięcy to moim zdaniem mało, ale znam psiaki młodsze, które są świetnie wychowane i mają doskonałe podstawy do psiego życia oraz znam znacznie starsze, które nie znają podstawowych reguł psiej komunikacji i rzucają się z agresją na 3 miesięczne psiaki. Jeżeli twój pies ma jakiś problem, to najpierw należy go rozwiązać. Polecam zawsze skupić się na stworzeniu super relacji z aktualnym psiakiem, wtedy będzie łatwiej przy 2,3,4 psach :)
Obecnie mam 3 psy, między nimi jest różnica wieku od 11 miesięcy do 6 lat. Wszystkie moje psiaki poznawały się w dniu przyprowadzenia smarkacza do mieszkania - kładłam malucha na podłogę i tyle. Oczywiście wiedziałam w 110% jak moje psy się zachowają i miałam pewność, że nie zrobią żadnej krzywdy maluchowi. W miarę możliwości nie ingerowałam w ich sprawy i nawet wolałam, żeby moje starsze psy uczyły prawidłowej psiej komunikacji (nie wtrącam się w ich sprzeczki, wzmacniam pozytywne relacje i pożądane zachowania). Lepiej, żeby maluch został skarcony przez mojego psa, który nie zrobi mu krzywdy, niż np. przez wkurzonego doga niemieckiego na spacerze. Swoją drogą mam 2 dorosłe niekastrowane samce i suczkę - nigdy nie było najmniejszych spięć, poza kłapaniem zębami na rozbrykanego szczeniaka.

Weź pod uwagę, że 2 psy to nie tylko 2x więcej karmy. Takie psiaki trzeba traktować indywidualnie, każdemu poświęcać odpowiednio dużo czasu. Dobrze od czasu do czasu rozdzielać psiaki - dzięki temu unikniemy bardzo trudnych sytuacji gdy jeden z psów zachoruje, bądź odejdzie. To również bardzo często podwojenie problemów (jak właśnie szczekanie dla towarzystwa, czy wspieranie w obwarkiwaniu innych psów, wspólne ucieczki itp).

Tak całkiem osobiście to aktualnie również mam 7 miesięcznego psa i nie wyobrażam sobie TERAZ kolejnego szczeniaka. Z racji tego, że maluch wciąż się uczy, wciąż potrzebuje ogromnej ilości kontaktu z człowiekiem i ma bardzo plastyczny umysł, który potrzebuje ogromnej ilości bodźców do prawidłowego rozwoju. Mimo, że proces socjalizacji uważam za zakończony to proces edukacji jest w szczytowej fazie i zaniedbanie psiaka w tym momencie dojrzewania może mieć skutki w przyszłości. To jeszcze dzieciaki i trzeba im poświęcić sporo czasu, żeby w głowach się poukładało :) Szczególnie, że teraz zaczynają się młodzieńczy bunt :diabloti:

Edited by Talagia
Link to comment
Share on other sites

numerem jeden jest czlowiek i to jest super wazne. dlatego ja zabieralam dziewczyny na spacery osobno i bylo dla mnie bardzo wazne, zeby przede wszystkim mialy wiez z nami a dopiero potem razem.

ale jednak widze, ze im jest razem po prostu fajnie.
teraz, kiedy jestesmy rozdzieleni na dwa teamy, bo mamy remont i musielismy opuscic nasz dom na najgorszy okres, dziewczyny tesknia za soba i to bardzo widac.
lubia byc razem, lubia byc blisko siebie i kiedy np. zostawimy je w aucie, to kiedy wracamy spia sobie przytulone.
duzo razem szaleja-glownie na dworze, ale badzmy szczerzy w domu tez im sie zdarza zaczepiac, lubia swoje towarzystwo mimo ze sa zupelnie inne jesli chodzi o charakter.


moja starsza suka odkad doszla do wniosku, ze juz dorosla, niezbyt lubi bawic sie z innymi psami. z mloda jest w stanie bawic sie godzinami.

Link to comment
Share on other sites

Ja stałam przed takim pytaniem - parę miesięcy temu umarł mi Olek i Kulka (york) została sama.
Kupiłam drugiego yorka i przez pierwszych kilka tygodni nie miałam odpowiedzi, Kulka chciała Olka, a nie innego pieska. Ale od paru dni bawią się razem, zaczeły spać w pobliżu siebie i sądzę, że Kulka zdecydowanie lepiej znosi moją nieobecność mając tego malucha przy sobie gdzieś, niż sama w mieszkaniu. Mały bawi się, kiedy mne nie ma, widzę po bajzlu :D więc pewnie i Kulka się nie nudzi. Trzeba mieć dwa zwierzątka, moim zdaniem, jeśli zostawia się dom na wiele godzin.

Link to comment
Share on other sites

Ja wciąż uważam, że jeżeli zostawiamy psa na wiele godzin samego to musimy mu zapewnić odpowiednią dawkę ruchu, zmęczenia psychicznego i zostawić coś do roboty w domu (np gryzak gdy już się obudzi).
Drugi pies nie może być w tym momencie traktowany jako umilacz czasu dla obecnego psiaka, czy (!!!) remedium na kłopoty z zostawianiem psiaka w domu :) Jasne, że lepiej mieć dwa,trzy,czy nawet cztery psiaki bo to odpowiednio 2,3,4x więcej radości, miłości i szczęścia w domu. Ale to musi być bardzo przemyślana decyzja.
Znam masę przypadków, gdzie w domu są 2 psy i wygląda to tak, że właściciele mają psiaki z głowy bo one zajmują się tylko sobą i mają pańciów głęboko ;) Właściciele zresztą też - nie trzeba się psem zajmować w domu itp :) to dla mnie pójście na łatwiznę.

a_niusia - właśnie o tym mówię, dziewczyny bardzo przeżywają gdy zostają rozdzielone i tęsknią. Z moimi chłopakami było identycznie i gdy po raz pierwszy musiałam ich rozdzielić (jeden całymi dniami płakał, przestał się bawić, zrobił się strasznie smutny i całkiem zmienił się jego charakter) uświadomiłam sobie, że trzeba ich przyzwyczaić do takich sytuacji. Moje psiaki kochają się nad życie, śpią razem na łóżku, wspólnie patrzą przez okno, jedzą z jednej miski i funkcjonują jako stado - co świetnie widać w sytuacjach nagłych (np atak innego psa). Teraz nie wyobrażam sobie mieć jednego psa, czy rozdzielić na stałe moje psiury.

Jeśli chodzi o zabawy to nie mówię o szczeniakach (pieski do 2 lat jak dla mnie) tylko dorosłych psiakach :) Dla moich burków wspólne zabawy w domu to nuda. Jak dla większości znajomych dorosłych psiaków niestety. Teraz towarzystwo rozkręca 7 miesięczny maluch, ale ze starszymi psami było identycznie i wiem, że to również kiedyś minie :) Swoją drogą uczę moje psy, że w domu się odpoczywa i bawimy się raczej na dworze.

Link to comment
Share on other sites

obecnosc drugiego psa moze pomoc pierwszemu w samotnosci.
moze, ale nie musi.

my trafilismy na skrajnie zrownowazone szczenie, przy ktorym od poczatku starszemu psu, ktory jest wrazliwy, emocjonalny i przez to mial swojego czasu problemy z samotnoscia, latwiej bylo ogarnac emocje, kiedy wychodzilismy z domu.


ale rownie dobrze majac jednego wyjca, biorac drugiego psa mozemy zyskac drugiego wyjca i jeszcze bedza sie wzajemnie nakrecac do wycia i szczekania w samotnosci.
dla mnie drugi pies to nie jest metoda na samotnosc pierwszego.

Link to comment
Share on other sites

Pies jest samotny nie tylko w domu, na spacerze też dobrze jest, jeśli ma możliwość poszaleć z drugim, a nie tylko czekać co pan wymyśli, o ile wymyśli. Moje znajdują jakiś orzech, czy inny patyczek, i potrafią całą skomplikowaną wojnę rozgrywać rozwijając wyobraźnię. W domu oczywiście też. Dużym psom mówiłam "dobra, teraz idźcie się pobawić" i one szły się bawić - samotnemu psu nie dałabym takiego polecenia. Samotny pies ma po prostu mniej możliwości i jest bardziej uzależniony od człowieka, tak samo jak jedynak uzależniony jest od humoru rodziców.

Uważam też, że dom nie służy tylko do wypoczynku, w domu powinno toczyć się życie, psie życie również, a człowiek nie może być niezbędny choćby dlatego, że wychodzi do pracy. Nie ma nic smutniejszego, niż samotne stworzenie zawieszone w próżni na wiele godzin. Może sobie spać, naturalnie, ale w nocy też ma spać, ileż można spać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Pies jest samotny nie tylko w domu, na spacerze też dobrze jest, jeśli ma możliwość poszaleć z drugim, a nie tylko czekać co pan wymyśli, o ile wymyśli. Moje znajdują jakiś orzech, czy inny patyczek, i potrafią całą skomplikowaną wojnę rozgrywać rozwijając wyobraźnię. W domu oczywiście też. Dużym psom mówiłam "dobra, teraz idźcie się pobawić" i one szły się bawić - samotnemu psu nie dałabym takiego polecenia. Samotny pies ma po prostu mniej możliwości i jest bardziej uzależniony od człowieka, tak samo jak jedynak uzależniony jest od humoru rodziców.

Uważam też, że dom nie służy tylko do wypoczynku, w domu powinno toczyć się życie, psie życie również, a człowiek nie może być niezbędny choćby dlatego, że wychodzi do pracy. Nie ma nic smutniejszego, niż samotne stworzenie zawieszone w próżni na wiele godzin. Może sobie spać, naturalnie, ale w nocy też ma spać, ileż można spać...[/QUOTE]


taaa jasne.
kazdy powinien miec sfore, bo inaczej piesek sie nudzi.


moje psy jak wychodze z domu zostaja w klatkach i szczerzenie interesuje mnie, co maja ochote wtedy robic.
sa najedzone, napojone, wybiegane i maja spac a nie roznosic mi chalupe bez mojej kontroli.

Link to comment
Share on other sites

Na wstępie powiem,że nie spodziewałem się tak wielu odpowiedzi,sugestii itp. Bardzo Wam dziękuje!! Widzę,że zdania są podzielone,ale to chyba normalne jak w każdej sprawie każdy ma inne poglądy, doświadczenia swoje lub innych, bądź wiedzę. Ogólnie mówiąc: "Nie ma reguły".
Mój piesek jak pisałem 7-miesięczny tak naprawdę ma osobowość kilkuletniego psa. Mianowicie słucha się,w domu nic nie gryzie, nie szaleje ogólnie oaza spokoju i wyważonych zachowań. Jak wychodzę można mu na podłodze zostawić ubrania, pluszowe misie itp. Wszystko co nie będzie jedzeniem pozostanie tak jak leżało :) Myślę,że wiele osób czytając 7-miesięczny piesek od razu zobaczyło obraz szalejącego po domu, gryzącego wszystko małego nicponia :)
Piesek był wzięty z hodowli gdy miał niecałe 6-miesieczny,a więc do tego czasu przebywał w stadzie kilkunastu psów. Więc myślę,że z akceptacją towarzystwa nie będzie problemu.
Co do względów większych kosztów przy wizytach u weterynarza i jedzonku to jak najbardziej zdaje sobie z tego sprawę. Ciężko mi sobie wyobrazić, że ktoś przy wzięciu drugiego pieska mógłby być tego nie świadomy :)
Jeszcze raz dziękuje za sugestie i pozdrawiam.

Edited by wicherek22v3
Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']taaa jasne.
kazdy powinien miec sfore, bo inaczej piesek sie nudzi.


moje psy jak wychodze z domu zostaja w klatkach i szczerzenie interesuje mnie, co maja ochote wtedy robic.
sa najedzone, napojone, wybiegane i maja spac a nie roznosic mi chalupe bez mojej kontroli.[/QUOTE]
Szkoda że pies nie ma wyłącznika, byłoby jeszcze łatwiej :megagrin:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Szkoda że pies nie ma wyłącznika, byłoby jeszcze łatwiej :megagrin:[/QUOTE]

nie ma?:)))

pies, ktory ma zaspokojone wszystkie potrzeby fizyczne i psychiczne i zostal nauczony przez wlasciciela, ze klaka oznacza odpoczynek, jak najbardziej MA wylacznik.
moje psy sa nauczone, ze wklatce czy w aucie sie po prostu spi.

funkcje on/off mozna uzyskac u kazdego psa. trzeba tylko nad tym popracowac.
i praca nad tym bardziej pomoze psu w spokojnym znoszeniu samotosci niz dostarczanie mu rozrywki w postaci drugiego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']
pies, ktory ma zaspokojone wszystkie potrzeby fizyczne i psychiczne i zostal nauczony przez wlasciciela, ze klaka oznacza odpoczynek, jak najbardziej MA wylacznik.
moje psy sa nauczone, ze wklatce czy w aucie sie po prostu spi.

funkcje on/off mozna uzyskac u kazdego psa. trzeba tylko nad tym popracowac.
i praca nad tym bardziej pomoze psu w spokojnym znoszeniu samotosci niz dostarczanie mu rozrywki w postaci drugiego psa.[/QUOTE]


Zgadzam się w 100% :) Wszystkie moje psiaki z szaleńczej zabawy są w stanie wyciszyć się w kilka sekund gdy odpowiednio je pokieruje. W wieku 5 miesięcy mój szczeniak był wstanie z amoku rozwalania mieszkania po wsadzeniu do klatki uspokoić się i zrelaksować. Nie wyobrażam sobie, że w domu psiaki biegają mi bez kontroli i świetnie się bawią gdy tylko mają ochotę rozwalić mi dom.


[B]rozi [/B]- pies to nie człowiek, nie siedzi załamany i nie myśli o tym, że chciałby z kimś pogadać. To od właściciela zależy jak pies będzie znosił samotność i jak będzie się zachowywał w domu/na spacerze itp. Psu jest smutno gdy nie potrafi zostawać sam, nie dlatego, że nie ma kumpla. Nawet gdy miałam jednego psa i zbliżała się pora wychodzenia z domu to psiak już lokował się gdzieś do smacznego spania i chrapał gdy zamykałam drzwi :) Pies samotny na spacerze? To dla mnie abstrakcja.

[B]wicherek22v3[/B] - Wszystko brzmi super :) To nie jest wasz pierwszy pies?

Link to comment
Share on other sites

Od właściciela zależy, jak najbardziej, ja nigdy nie miałam problemów z zachowaniem moich psów, a miałam najrozmaitsze psy przez ponad czterdzieści lat. Teraz inaczej traktuje się psy, teraz pies jest psem, dawniej był członkiem rodziny i nikomu nie przyszłoby do głowy używać klatki. Zamykanie w klatce niczym się nie różni od zamykania w kojcu, czy uwiązywania przy budzie nawet - tak samo każe psu wyłączyć się z ogólnego realu. A fakt, że takie wyłączanie jest potrzebne, świadczy jedynie o tym, że pies właśnie NIE potrafi się zachować i nie można mieć do niego zaufania.

Owszem, pies to nie człowiek, więc nie może sobie poczytać kiedy zostaje sam.

Pomijając te wywody macie sporo racji i opisywane postępowanie niewątpliwie ułatwia życie, zwłaszcza człowiekowi.

Link to comment
Share on other sites

rozi zszokowało mnie to co napisałaś, bo jak widać nie masz zielonego pojęcia o temacie,w którym się wypowiadasz. Klatka jest podstawowym narzędziem używanym przy szkoleniu pozytywnym - nie wiem jak można ją porównać do przywiązywania przy budzie!!! Bardzo mnie uderzyło to co napisałaś, ale jeszcze parę lat temu sama robiłam wielkie oczy i pukałam się w głowę jak ktoś opowiadał o klatce. Ja dojrzałam do niej dopiero przy 5 psie. Prawidłowo wychowany pies uwielbia klatkę, to jego miejsce w domu, znosi tam smakołyki i chowa swoje skarby. Moja klatka 90% czasu jest otwarta i pies ją uwielbia. To nie działa na zasadzie wyłączenia psa z realu, tylko uspokojenia i wyciszenia - psy bardzo tego potrzebują (akurat tak jak ludzie ;) )
Nie rozumiem sugestii o tym, że pies niby nie jest wtedy członkiem rodziny. Jak trzymamy małe dziecko w kojcu to też jest traktowane przedmiotowo?

Edited by Talagia
Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Od właściciela zależy, jak najbardziej, ja nigdy nie miałam problemów z zachowaniem moich psów, a miałam najrozmaitsze psy przez ponad czterdzieści lat. Teraz inaczej traktuje się psy, teraz pies jest psem, dawniej był członkiem rodziny i nikomu nie przyszłoby do głowy używać klatki. Zamykanie w klatce niczym się nie różni od zamykania w kojcu, czy uwiązywania przy budzie nawet - tak samo każe psu wyłączyć się z ogólnego realu. A fakt, że takie wyłączanie jest potrzebne, świadczy jedynie o tym, że pies właśnie NIE potrafi się zachować i nie można mieć do niego zaufania.

Owszem, pies to nie człowiek, więc nie może sobie poczytać kiedy zostaje sam.

Pomijając te wywody macie sporo racji i opisywane postępowanie niewątpliwie ułatwia życie, zwłaszcza człowiekowi.[/QUOTE]

Tak to jest, jak sie mówi o czymś, o czym nie ma sie pojęcia. Z jakiego powodu trzymanie psa w kennelu w czasie nieobecności człowieka sprawia, ze "pies jest tylko psem" i nie jest członkiem rodziny? Owszem, pies jest psem - no trzeba być idiotą, aby tego nie zauważyć. To sprawia, że psu inne rzeczy sprawiają przyjemność, np. nie nagrodzę go czekoladą czy wyjściem do kina, a zabawką i pochwałą; nie skarcę go szlabanem na komputer, tylko ostrą reprymendą/utratą zasobów/odosobnieniem; nie wytłumaczę mu, że ma nie gryźć kabla, gdy mnie nie ma w domu, tylko zamknę go w kennelu, żeby nie zrobił sobie krzywdy. Mój pies z nami śpi w nocy, ma super żarcie, bo takiego potrzebuje, jest traktowany na takich zasadach, że niektórzy pukają się w głowę (bo to tylko pies), a jednocześnie jest traktowany jak pies własnie, bo psem jest - traktowanie psa jak dziecka zwykle kończy się tragicznie. Jeśli porównujesz zamknięcie w klatce do przywiązania do budy albo zamykania w kojcu (gdzie obie rzeczy są niejako "za karę" w naszych realiach), to chyba nie masz pojęcia o treningu klatkowym - pies nie jest ot tak zamykany w kennelu, tylko wcześniej robi się setki ćwiczeń i spędza setki godzin (przynajmniej w naszym wypadku) przygotowując w psie skojarzenie: klatka jest zajebista, bo jest moim domem - tam mogę wejść i odpocząc i nikt mi nie będzie przeszkadzał; tam mogę jeść sobie smakołyki i nikt mi ich nie zabierze; tam mogę się schować, gdy czuję się niepewnie, i nic mi się nie stanie. Pominę fakt, że crate games jako takie bardzo pomagają przy wyćwiczeniu panowania nad emocjami u psów nadpobudliwych czy po prostu wysoko pobudliwych; pomagają nauczyć niektóre rasy odpoczynku, wychodzenia z trybu pracy, co daje im możliwość na odpoczynek fizyczny i psychiczny. My korzystamy ze wszystkich uroków klatki - uroków własnie, bo wielkim plusem jest choćby to, ze jedziemy w obce miejsce, pies ma rozstawiany kennel i gdy coś jest nie tak, to moze się tam schować. Pominę fakt, że wnikliwie obserwując psa, można zobaczyć nawet zmiany chorobowe w zachowaniu własnie na bazie kennelu. Z tego tez powodu jeśli ktoś uważa, ze zamknięcie psa w kennelu to to samo co przywiązanie go do budy czy zamknięcie w kojcu na dworze - to chyba jest trochę przestarzały w swoich poglądach i nigdy nie spotkał psa, dla którego kennel jest błogosławieństwem.

W moim przypadku - wolę swojego psa zamknąć w kennelu, gdy mnie nie ma, niż zostawić luzem, gdzie będzie być może biegał w kółko i się nakręcał, szczekał, denerwował się, niszczył i w efekcie nie dość,że zbuduje sobie złe skojarzenie z zostawaniem samemu (pierwszy krok do lęku separacyjnego), to jeszcze będzie wymęczony psychicznie i fizycznie, a do tego może w ramach niszczenia zrobić sobie krzywdę - mój np. przegryzł kabel od lampki podłączonej do prądu, mimo że nigdy niczego nie gryzł pod naszą nieobecność, a już na pewno nie czepiał się kabli. Po to są rozmaite narzędzia treningowe, aby w ramach rozsądku z nich korzystać.

Dodam, że mam przyjaciółkę, która ma dwa yorki (mówię to a propos tego, że też masz psy tej rasy czy w typie) i oba są kennelowane - u jednego pomogło to w zwalczeniu lęku separacyjnego, niszczenia oraz, co ciekawe, agresji (dorosła suka z adopcji), drugi dzięki czemu znacznie się wyciszył i opanował emocje (pies z adopcji w typie).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']jesli zas chodzi o zapoznawanie sie na neutralnym terenie to zawsze mnie smieszy ta poradka.
jesli przywozi sie szczeniaka z hodowli w wieku 8 czy 12 tygodni to zwykle nie ma on jeszcze szystkich szczepien. nie mowiac juz o zabieraniu szczeniaka, dla ktorego opuszczenie domu rodzinnego jest juz dostatecznie stresujace, do parku.[/QUOTE]
Masz rację a_niusia, dając te radę miałam na uwadze wprowadzenie dorosłego psa, nie szczeniaka. Na neutralnym terenie pierwsze zapoznanie jest bezpieczniejsze, ale można oczywiście od razu. W końcu to człowiek decyduje, kto/co wchodzi do mieszkania, nie pies ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Talagia']rozi zszokowało mnie to co napisałaś, bo jak widać nie masz zielonego pojęcia o temacie,w którym się wypowiadasz. Klatka jest podstawowym narzędziem używanym przy szkoleniu pozytywnym - nie wiem jak można ją porównać do przywiązywania przy budzie!!! Bardzo mnie uderzyło to co napisałaś, ale jeszcze parę lat temu sama robiłam wielkie oczy i pukałam się w głowę jak ktoś opowiadał o klatce. Ja dojrzałam do niej dopiero przy 5 psie. Prawidłowo wychowany pies uwielbia klatkę, to jego miejsce w domu, znosi tam smakołyki i chowa swoje skarby. Moja klatka 90% czasu jest otwarta i pies ją uwielbia. To nie działa na zasadzie wyłączenia psa z realu, tylko uspokojenia i wyciszenia - psy bardzo tego potrzebują (akurat tak jak ludzie ;) )
Nie rozumiem sugestii o tym, że pies niby nie jest wtedy członkiem rodziny. Jak trzymamy małe dziecko w kojcu to też jest traktowane przedmiotowo?[/QUOTE]

pies mojej siostry nie jest zamykany w klatce, kiedy jej nie ma. wlasciwie byl zamykany tylko w czasie treningu czystosci. kiedys, gdy jeszcze mieszkalismy stadnie czyli ja, moj chlopak, moja siostra i jej chlopak oraz ich pierwsza suka, wrocilam do domu, a w klatce psa...zgrzewka wody mineralnej. pies pod klatka lezal bardzo smutny, bo juz sie nie zmiescil:))

to tyle tym, jaka klatka jest straszna:)))

Link to comment
Share on other sites

Pies jest psem? Tak, pies jest psem, nie dzieckiem, nie zabaweczką, nie miniaturowym człowiekiem w futerku, a bycie [B]psem [/B]nie przeszkadza mu w byciu członkiem rodziny. I takie pierdoły o "strasznym kennelu" może wygadywać ktoś, kto nie ma o tym pojęcia. Nie będę się powtarzać o plusach, bo to już dziewczyny napisały, ale mogę się podzielić małym doświadczeniem. Moja suka, gdy sprzedawałam jeden kennel i czekałam na dostawę drugiego, zaczęła sypiać pod krzesłem, pod biurkiem, próbowała się nawet wcisnąć pod łóżko, bo czuła się nieswojo bez swojej ukochanej klatki, gdzie ma 100% poczucie bezpieczeństwa. Czekam na argument, że pies nie jest chomikiem, żeby siedział w klatce :)

Link to comment
Share on other sites

Pomimo, że mój pies ma straszny lęk separacyjny i zniszczył masę rzeczy, nigdy nie miałam jakoś serca zamknąć go w klatce. Nie twierdzę, że to złe, po prostu mnie się wydaje udręką (tylko w moim odczuciu). Poradziłam sobie tak, że kiedy wychodzę z mieszkania zamykam pokoje, a pies ma do dyspozycji przedpokój i kuchnię. Nie może tam zrobić sobie krzywdy, wszystko jest specjalnie zabezpieczone.
Natomiast drugi pies bardzo nam pomógł. Wcześniej wyjście z domu i nie wyniesienie uprzednio śmieci = bajzel na całej dostępnej mu przestrzeni. Teraz, kiedy ma towarzystwo, zdarza nam się zapomnieć o śmieciach i zastać je nienaruszone. Generalnie u nas pies do towarzystwa bardzo się sprawdził. Jeśli jemu to wszystko jedno, to przynajmniej ja się czuję lepiej, kiedy je zostawiam razem. Wiem, że Fazzi na pewno będzie go zaczepiać do zabawy i nie da mu się nudzić, chodzić po domu i szukać sobie zajęcia. A jeszcze planuję sobie założyć kamerkę, żeby sprawdzić co robią, kiedy mnie nie ma ;)

Link to comment
Share on other sites

Ależ oczywiście, że nie mam pojęcia o kennelu (:
Bardzo zresztą lubię rozmowy na ten temat, bo zazrdoszczę ludziom, którzy używają takich akcesoriów ułatwiając sobie życie. Ja, niestety, mam coś z głową i tak długo będę się motać, aż pies zrozumie wszyściusieńko. Święcie wierzę, że zrozumie, może dlatego nigdy jeszcze nie przegrałam.

Klatka nie jest straszna, nigdzie nie mówiłam, że jest. Porównanie do dziecka w kojcu jest nietrafione, dziecko wyrasta, a pies zawsze będzie w kennelu zamykany, jeżeli już ktoś zacznie stosować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']

Klatka nie jest straszna, nigdzie nie mówiłam, że jest. Porównanie do dziecka w kojcu jest nietrafione, dziecko wyrasta, a pies zawsze będzie w kennelu zamykany, jeżeli już ktoś zacznie stosować.[/QUOTE]

Rozi, niekoniecznie. Znam parę psów, które na początku były zamykane w klatkach, a teraz mają dostęp np. do całego pokoju, kennel otwarty pod nieobecność właścicieli. I jest OK.

Moje zdanie jest takie, że jeśli mogę wykorzystać jakieś narzędzie (nie tylko kennel, ale też kliker, dławik, kolce itd.), co przyspieszy psią naukę, zminimalizuje "koszty" (np. straty materialne, ale przede wszystkim stres - psi, czy to lęk, czy stres w związku z "nie wiem, o co Ci chodzi, człowieku") to je wykorzystuję. I już :)

Link to comment
Share on other sites

bez klatek bym nie potrafiła mieszkać z 3 psami gdzie 2 są z serii - zniszczyć co się tylko da a przy okazji zjeść kable z prądem. Nie mogę pozwolić na zrobienie z domu slamsu ani na to aby pod moja nieobecność coś się źle z psami działo. Klatka też jest niesamowitym schronieniem jak sie zwali na łeb ileś tam ludzi w dodatku z dziećmi co niekoniecznie rozumieją "zostaw" lub mamusiami co uważają, ze pieski trzeba dokarmiać.... więc wolę mieć psy bezpiecznie schowane w klatce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']bez klatek bym nie potrafiła mieszkać z 3 psami gdzie 2 są z serii - zniszczyć co się tylko da a przy okazji zjeść kable z prądem[/QUOTE]
No własnie to mi się nie mieści w głowie. Jak to jest możliwe, że dorosły pies nie wie, że nie wolno niszczyć.
Wydaje mi się, że ludzie stosują klatki ZAMIAST wychować i ja wiem, że to łatwiej, podobnie jak łatwiej jest przez całe życie trzymać psa na lince, zamiast wikłać się w trud nauczenia go bezapelacyjnego przychodzenia na zawołanie oraz chodzenia przy nodze bez smyczy. Nie mówię o psach po przejściach, tylko o tych zwykłych psiuchach, prowadzonych od szczeniaka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']No własnie to mi się nie mieści w głowie. [B]Jak to jest możliwe, że dorosły pies nie wie, że nie wolno niszczyć.[/B]
Wydaje mi się, że ludzie stosują klatki ZAMIAST wychować i ja wiem, że to łatwiej, podobnie jak łatwiej jest przez całe życie trzymać psa na lince, zamiast wikłać się w trud nauczenia go bezapelacyjnego przychodzenia na zawołanie oraz chodzenia przy nodze bez smyczy. Nie mówię o psach po przejściach, tylko o tych zwykłych psiuchach, prowadzonych od szczeniaka.[/QUOTE]

Możliwe jak najbardziej, choćby w przypadku wspomnianych w Twoim poście psów po przejściach. Mnie zastanawia jak sie uczy dorosłego psa,że kable są BE, jak się wychowuje psa z silnym lękiem separacyjnym? Pies psu nierówny, są zwierzaki bardziej emocjonalne, ciężej znoszące psychicznie niektóre wydarzenia i własnie dla takich psów klatka stanowi często wybawienie. Trzeba po prostu umiejętnie ją wprowadzić.

Ja nie mam problemu z lękiem separacyjnym ze strony mojej suki, ale znam przypadki psów, które tak silnie przeżywały rozstanie, że takie banały jak zostawienie konga czy innych smakoli, izolowanie się od psa w trakcie dnia, wychodzenie na 2 minuty i co raz dłużej, nie zdawały rezultatu. Klatka okazuje się w takich sytuacjach wybawieniem dla większości osób, choć zdarzają się psy, u których trening klatkowy nie zdaje egzaminu (choc ja osobiscie takich nie znam).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...