Jump to content
Dogomania

Nigdy więcej Psa....


Malwin91

Recommended Posts

Okres I i II wojny światowej przerabiałam na historii jedynie RAZ. Starożytność - co rok. Obawiam się, że obie wojny i czasy po nich są nieco ważniejsze. Tak jest ze wszystkim. Chociażby olimpiada z języka polskiego w gimnazjum - I etap był częścią gramatyczną, a więc taką, w której nie liczy się zasób słownictwa, tylko wykucie regułek, co nie jest najważniejsze, bo ja żadnych regułek nie znam a daję radę ;) w tym roku na zastępstwo przyszła inna nauczycielka od matematyki - pokochałam matmę! Obecnie jest to jeden z moich ulubionych przedmiotów. Nie uczę się, to fakt, ale po prostu na lekcji przedstawiane są nam konkrety w bardzo przystępny sposób i będąc na lekcji, rozumie się całe zagadnienie, dzięki czemu matma nie pochłania czasu w domu. Jest to obecnie jedyny przedmiot, z którego robię zadania domowe, chociaż nigdy przenigdy nauczycielka żadnego nie sprawdziła. Obecnie całą klasą walczymy o to, by została na klasę maturalną ;)
WOS? Gadamy o niczym, o pogodzie. PP? Ładowana jest w nas wiedza teoretyczna o różnych zagadnieniach z przedsiębiorczości, ale nic z tego nie wynika. Jest to przedstawiane w tak beznadziejny sposób, że wicedyrektorka na wizytacji w połowie lekcji zasnęła. TI? Odkąd jest informatyka (nie wiadomo dlaczego zwana od liceum TI), robimy Excela, robimy, robimy, robimy. Jakim cudem uczeń ma widzieć sens w takiej lekcji? Nie chodzi o to, czy mu się chce czegoś uczyć czy nie. Ale SENS trzeba widzieć. Polski? Schematy, schematy, schematy, traktowanie jak debili. Piszemy wypracowanie, a ja się nie mogę skupić bo nauczycielka cały czas brzęczy mi nad uchem i podpowiada, co gdzie napisać. Ostatnio zaczęłam nosić do szkoły stopery do uszu.
W wielu szkołach jest podobnie, albo sprawdziany polegają na 2+2=?, bo nauczyciele nie potrafią nic wbić uczniom do głowy więc dają za wygraną. Nie wspominając o tych, którzy gubią sprawdziany lub dają je sobie podbierać i potem pytają o ocenę i wszyscy uczniowie z przedmiotu mają 4 i 5.
Jakbyście mogli za darmo dostawać dobre oceny, staralibyście się? Uczyli? U mnie w szkole jest jedna nauczycielka, przed którą wszyscy czują szacunek, bez wyjątku. Jedna.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 462
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ciekawa jestem gdzie jest moderator :diabloti: Bo temat nijak ma się do głównego tematu wątku. Ale dorzucę swoje trzy grosze. Wiadomo- nauczyciel powinien dobrze tłumaczyć, ale naprawdę- nie dziwcie się czasem ,ze tym ludziom się już nie chce pracować z debilami, których trzeba przepuszczać z klasy do klasy za marne grosze. W większości uczniom należy się wszystko- nauczyciel powinien zainteresować, stosować ciekawe formy nauczania, karty pracy, zastanawiam się kiedy będzie musiał pokazać gołą d*pę ,żeby jeden z drugim się zainteresował :roll: Niektórych informacji trzeba się po prostu nauczyć, bo jak inaczej wbić sobie do głowy układ okresowy czy co to jest rzeczownik. A młodzi ludzie są strasznie leniwi i jak mają przysiąść i uczciwie się nauczyć to już nieee, po co. Najlepiej powiedzieć ,ze nauczyciel nie zainteresował :diabloti::diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Balbina obecnie nie trzeba znać układu okresowego. A rzeczownik, przymiotnik? Wiem, ale tak na dobrą sprawę, nic mi ta wiedza nie daje. Dwóch nauczycieli w szkole potrafi zainteresować tematem, inni usypiają siebie nawzajem, jaki z tego wniosek? Że z niektórymi jest naprawdę źle ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]ludziom się już nie chce pracować z debilami, których trzeba przepuszczać z klasy do klasy za marne grosze. [/COLOR][/QUOTE]
Tak, bo trzy tysiące za 5-8 lekcji w szkole dziennie to są marne grosze + godzina korepetycji, jakieś 40zł.
Nauczyciel jest od tego, żeby zapoznać ucznia z tematem, a jak ma sobie siedzieć i gadać pod nosem, to równie dobrze mogę się uczyć w domu.

[B]a_niusia[/B], teraz to pijesz do mnie? Jeśli tak, to nie trafiłaś, bo jeżeli chodzi o język francuski, to uczę się go sama, prywatnie, tylko po to, by zdać certyfikat i mieć co wpisać do CV. Chcę być nauczycielem języka polskiego (w zasadzie wykładowcą), ale nie w Polsce, tylko w innym kraju i jest duże prawdopodobieństwo, że dostanę tam pracę, ale wolę mieć skończone dwa kierunki, które będą mi oferować więcej możliwości. Gdybym miała w rodzinie prawnika, to bym pewnie poszła na prawo, a tak to nie ma sensu.

[QUOTE][COLOR=#000000]A choćby po to, żeby powstawały takie książki jak np. "Jak nauczyć fizyki swojego psa?" - to właśnie o fizyce kwantowej [/COLOR];-)[COLOR=#000000] Albo gdy przyjdzie tłumaczyć tekst o fałdowaniach hercyńskich przynajmniej wiedzieć, gdzie szukać informacji o tych fałdowaniach, żeby choć na pierwszy rzut oka wiedzieć, na przykład na rozmowie kwalifikacyjnej w sprawie tego tłumaczenia, że to nie o stylu architektonicznym mowa.[/COLOR][/QUOTE]
A ileż jest tych tekstów w porównaniu do np. tekstów literackich?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anorektyczna.nerka']
A ileż jest tych tekstów w porównaniu do np. tekstów literackich?[/QUOTE]
O fizyce kwantowej? Sporo - i to takich popularyzatorskich, jak np. wyżej wspomniana - ktoś ją musiał na polski przetłumaczyć. W zasadzie każda branża ma swoją "niszę" terminologiczną i zapotrzebowanie na obeznanych z nią fachowców-tłumaczy. Mój znajomy jest tłumaczem przysięgłym na angielski i wykładowcą angielskiego - i to jest jego główne źródło utrzymania. Oprócz tego z przyjemnością poświęca się tłumaczeniu na angielski naukowych tekstów historycznych. Dzięki temu, że - poza tym, że jest tłumaczem i nauczycielem akademickim - jest także z wykształcenia historykiem, ma full obłożenie jeśli chodzi o zlecenia, bo jest nieporównywalnie lepszy od tłumaczy, którzy historykami nie są. Oczywiście to tylko przykład - generalnie chodzi o to, że jedynie ciągłe podnoszenie kwalifikacji i poszerzanie horyzontów daje lepszy start i szansę na pracę, a tymczasem reforma idzie w kierunku coraz węższej specjalizacji. To oczywiście ma swoje dobre strony, i ja doceniam specjalizację, ale chyba nie na etapie szkoły ponadgimnazjalnej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anorektyczna.nerka']Tak, bo trzy tysiące za 5-8 lekcji w szkole dziennie to są marne grosze + godzina korepetycji, jakieś 40zł. [/QUOTE]
Nie chce mi się z Tobą kłócić :roll: Niewiele wiesz o życiu skoro sądzisz ,ze tyle zarabia nauczyciel. Porównaj sobie to z zarobkami prawnika, architekta czy lekarza. Rzeczywiście, fortuna, dom na przedmieściach i BMW w garażu :diabloti: Nie wiesz ile pracy zajmuje sprawdzanie prac po godzinach(tego oczywiście nikt już nie liczy), zebrania, rady pedagogiczne i telefony roszczeniowych rodziców. Plus oczywiście wycieczki szkolne , które przez większość gimbusów i jeszcze mniejszych podrostków są uważne jako super wakacje dla nauczyciela na których odpoczywa po ciężkim roku pracy :roll: Dla mnie koniec tematu, niech jakiś moderator usunie te rozmowy ciągnące się kilka stron, naprawdę :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ja uwielbiam jezyk mas.

zaden normalny 15latek nie lubi szkoly. ja tez nie lubilam. teraz mam 29 lat i nigdy w zyciu nie chcialabym wrocic do szkoly-moi rodzice zawsze twierdzili, ze za tym zatesknie. nie ma takiej opcji.[/QUOTE]
Ja też nie marzę,żeby wrócić do szkoły, ale uważam, że mój program nauczania (zaczynałam w roku 1969, matura 1981) był bardzo dobry. Uczyłam się nie tylko różnych przedmiotów, ale też gotowania, szycia, majsterkowania i nawet rysunku technicznego (i w podstawówce i w liceum). Podręczniki były chudsze niż teraz, a jednak wielokrotnie moje dzieci przychodzą do mnie z pytaniami (bo do mamusi szybciej niż otworzyć wikipedię) i dziwią się, że wiem różne rzeczy. Wiem, bo jestem człowiekiem wykształconym [B]ogólnie[/B] oraz oczywiście w wybranym przez siebie kierunku. Moje młodsze rodzeństwo natrafiło na reformę szkolną i wówczas zaczęły się tzw. douczki, bo dzieci nie ogarniały wiedzy szkolnej. Potem już było coraz gorzej, zamiast ulepszać, każda nowa ekipa MEN musiała coś wywrócić do góry nogami. Tylko jeszcze kiedyś plany edukacyjne były zakrojone na wiele lat, stopniowo, teraz ciągle są zmiany i to na gorsze.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]Nie chce mi się z Tobą kłócić [/COLOR]:roll:[COLOR=#000000] Niewiele wiesz o życiu skoro sądzisz ,ze tyle zarabia nauczyciel. Porównaj sobie to z zarobkami prawnika, architekta czy lekarza. Rzeczywiście, fortuna, dom na przedmieściach i BMW w garażu [/COLOR]:diabloti:[COLOR=#000000] Nie wiesz ile pracy zajmuje sprawdzanie prac po godzinach(tego oczywiście nikt już nie liczy), zebrania, rady pedagogiczne i telefony roszczeniowych rodziców. Plus oczywiście wycieczki szkolne , które przez większość gimbusów i jeszcze mniejszych podrostków są uważne jako super wakacje dla nauczyciela na których odpoczywa po ciężkim roku pracy [/COLOR]:roll:[COLOR=#000000] Dla mnie koniec tematu, niech jakiś moderator usunie te rozmowy ciągnące się kilka stron, naprawdę [/COLOR]:roll: [/QUOTE]
To po cholerę się odzywasz? Cóż, nie każdy będzie zarabiał miliony, a odrabianie pac domowych się wlicza w jakiś tam sposób do płatnego czasu pracy. Tak się składa, że mam w rodzinie nauczyciela i na standard życia nie narzeka, bo za same korepetycje bierze 60zł (ale faktem jest, że dobrze przygotowuje do matury), moja nauczycielka od polskiego nosi sobie torebki od Jimmiego Choo, nie sponsoruje jej ich mąż, kupuje je za własne pieniądze, dom też ma ładny, w zadbanej kamienicy, urządzony ze smakiem. Za to osoba, która nosi psa na rączkach, bo widzenie świata z perspektywy 20 centymetrów jest straszne, ma niezbędną wiedzę o życiu, upoważniającą do wytykania jej braków innym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina&F'] Niewiele wiesz o życiu skoro sądzisz ,ze tyle zarabia nauczyciel. Porównaj sobie to z zarobkami prawnika, architekta czy lekarza. Rzeczywiście, fortuna, dom na przedmieściach i BMW w garażu :diabloti: Nie wiesz ile pracy zajmuje sprawdzanie prac po godzinach(tego oczywiście nikt już nie liczy), zebrania, rady pedagogiczne i telefony roszczeniowych rodziców. Plus oczywiście wycieczki szkolne , które przez większość gimbusów i jeszcze mniejszych podrostków są uważne jako super wakacje dla nauczyciela na których odpoczywa po ciężkim roku pracy :roll: [/QUOTE]
Święta prawda, uczyłam w szkole, robiłam co mogłam, douczałam uczniów bezpłatnie po lekcjach, starałam się. Wygryźli mnie...inni nauczyciele. Teraz uczę za pieniądze i przy dzisiejszym poziomie nauczania jeszcze długo będzie zapotrzebowanie na korki z fizyki i matmy. Za moich czasów jeden chłopak w klasie miał do pomocy znajomego studenta, teraz to norma. To po co w ogóle taka szkoła, jeżeli ranking napędzają korepetytorzy, a nie nauczyciele??? To chora sytuacja, a słyszałam taką opinię,że nauczyciel w szkole nawet popiera korepetycje, bo nie ma czasu wszystkiego przerobić! Ja przerabiam z uczniem trzy lata w rok i tylko na dwóch godz. w tygodniu, można ? Można! No i czyja to wina, ja już sama się gubię.
[QUOTE]Dla mnie koniec tematu, niech jakiś moderator usunie te rozmowy ciągnące się kilka stron, naprawdę :roll:[/QUOTE]
Oj czemu, czemu, tak się miło dyskutuje...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anorektyczna.nerka']To po cholerę się odzywasz? Cóż, nie każdy będzie zarabiał miliony, a odrabianie pac domowych się wlicza w jakiś tam sposób do płatnego czasu pracy. Tak się składa, że mam w rodzinie nauczyciela i na standard życia nie narzeka, bo za same korepetycje bierze 60zł (ale faktem jest, że dobrze przygotowuje do matury), moja nauczycielka od polskiego nosi sobie torebki od Jimmiego Choo, nie sponsoruje jej ich mąż, kupuje je za własne pieniądze, dom też ma ładny, w zadbanej kamienicy, urządzony ze smakiem. Za to osoba, która nosi psa na rączkach, bo widzenie świata z perspektywy 20 centymetrów jest straszne, ma niezbędną wiedzę o życiu, upoważniającą do wytykania jej braków innym.[/QUOTE]

Moja mama jest nauczycielką i to, co piszesz, jest nie do końca prawdą. Nie wliczaj w wynagrodzenie nauczyciela tego, co robi prywatnie - mowa jest o wypłatach państwowych, a nie za korepetycje. Niejednokrotnie nauczyciel prywatnie jest w stanie wyrobić sobie drugą i trzecią pensję, to fakt. Natomiast teksty, ze nauczyciel dobrze zarabia i jest bogaty, a do tego ma 2 miesiące wakacji i pracuje "od do" jest śmieszne. Nie, odrabianie prac domowych - rozumiem, ze chodzi Ci o sprawdzenie - nie wlicza się do czasu pracy, tzn. nie jest za to płacone. Podobnie nie jest płacone za przygotowanie do lekcji - i nauczyciel, który ma to w dupie, to po prostu to oleje. Natomiast nauczyciel, któremu zależy - nie, i wtedy zarobki są nieadekwatne do tego, co robi. Mojej mamy nie ma w domu od 7:30 niejednokrotnie do 17-18, choć powinna pracować od 8 do 14-15. Do tego sprawdzanie prac domowych, kursy (bo jest nauczycielem, któremu zalezy i który kocha swój zawód), dokształcanie. Wakacji ma całe 3-4 tygodnie, np. w tym tygodniu pracuje do 10 lipca i potem od połowy sierpnia, a może wcześniej - zależy, kiedy zaczną się poprawki. Nie mówię tego, żeby zwrócić uwage na jakiś ciężki los nauczycieli - każdy nauczyciel, który czuje pasję do tego zawodu, będzie się w nim spełniał i wie, jakim kosztem - moja mama nie narzeka. Ale jak ktoś mówi, jacy to nauczyciele sa super bogaci i mają wszystko wygodne, to mam ochotę go udusić własnymi rękoma.

Link to comment
Share on other sites

Spoko, wykładowcy uniwersyteccy w ciągu 10 lat mieli w sumie 50 zł podwyżki, przynajmniej u nas. Pensję mają niższą, niż szkolni niestety, a wymagania też kosmiczne, no bo sesje, bo egzaminy, dyżury, zdobywanie sobie pensum itd.
No i poziom studentów z roku na rok wymaga większego wysiłku, bo ludzie są po prostu niedouczeni przez obecny system oświaty.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dziuniek']Ja też nie marzę,żeby wrócić do szkoły, ale uważam, że mój program nauczania (zaczynałam w roku 1969, matura 1981) był bardzo dobry. [/QUOTE]
No chyba nie z historii ;) Powiedzmy, że te czasy miały swoje plusy, ale długofalowo chyba więcej minusów. Potem te podręczniki musiały troszkę spuchnąć, choćby dlatego, żeby wyprostować parę kwestii. Nie wiem, czy zachowałaś jakieś podręczniki z tego okresu - wszędzie walka klas i wybijanie się ludu robotniczego na jedynie słuszną i sprawiedliwą dziejowo pozycję. Jakby odciąć tę nowomowę, to byłyby jeszcze chudsze. Dziś to fantastyczne źródła historyczne. A w codzienności, owszem - skok od rewolucji przemysłowej do rewolucji naukowo-technicznej, Gierek, wzrost stopy życiowej, pomarańcze, no i długi - które spłacamy do dziś. Fajnie było ale daleko to nas nie zaprowadziło.


Poniekąd dziś młodzież pada ofiarą tamtego okresu. Mamy "zdemoralizowane" społeczeństwo dorosłych, skrajnie roszczeniowe, nienawykłe do pracy (zwłaszcza nad sobą), które z mlekiem matki wyssało gospodarkę centralną i przekonanie, że państwo powinno zająć się wszystkim. Bez żadnych podstaw ekonomii, bez świadomości, że państwo to my i że z pustego w próżne i Salomon nie naleje. I takich też - często - młodzież ma nauczycieli. Zobaczcie, co się teraz dzieje - wszyscy protestują - taksówkarze, lekarze, nauczyciele, nawet rodzice z Warszawy i Poznania dlatego, że szkoły chcą zlikwidować szkolne kuchnie i postawić na catering. Wszyscy chcą wyszarpać kawałek tortu dla siebie, tylko nie wiadomo skąd ten tort wziąć. I jeszcze więcej wolnych dni od pracy, jeszcze jedno święto kościelne, państwowe - obojętne :) Ludzie chcą cudu - rozmnożenia chleba i ryb - bez pieczenia i łowienia, bo zupełnie nie rozumieją praw rynku. Moim zdaniem właśnie to nam zostawił Gierek i lata 70-te. W gospodarkach, w których od dawien dawna panują prawa wolnego rynku, system kształcenia chyba wyewoluował w dojrzalsze niż u nas formy.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][COLOR=#000000]To po co w ogóle taka szkoła, jeżeli ranking napędzają korepetytorzy, a nie nauczyciele??? To chora sytuacja, a słyszałam taką opinię,że nauczyciel w szkole nawet popiera korepetycje, bo nie ma czasu wszystkiego przerobić! Ja przerabiam z uczniem trzy lata w rok i tylko na dwóch godz. w tygodniu, można ? Można! No i czyja to wina, ja już sama się gubię.[/COLOR][/QUOTE]
Ja osobiście się nad tym nie zastanawiam, już się pogodziłam z tym, że co niektórzy nauczyciele są od wymagania, a ja/ korepetytor od opanowania tematu. Piszesz, że przerobiłaś z uczniem taką ilość materiału, ale zauważ, że przy niemal 40 osobowej klasie ciężko to osiągnąć, dlatego bardzo chciałabym uczęszczać do szkoły niepublicznej, ale niestety, 8 stów miesięcznie to za duże obciążenie dla moich rodziców.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anorektyczna.nerka']Ja osobiście się nad tym nie zastanawiam, już się pogodziłam z tym, że co niektórzy nauczyciele są od wymagania, a ja/ korepetytor od opanowania tematu. Piszesz, że przerobiłaś z uczniem taką ilość materiału, ale zauważ, że przy niemal 40 osobowej klasie ciężko to osiągnąć, dlatego bardzo chciałabym uczęszczać do szkoły niepublicznej, ale niestety, 8 stów miesięcznie to za duże obciążenie dla moich rodziców.[/QUOTE]

Ale to nie jest wina nauczycieli, tylko systemu edukacji.

I nadal tego nie rozumiem - ja miałam w klasie 42. osoby i przygotowywałam się do wszystkiego (prócz angielskiego, ale angielski robiłam ponad to, co w szkole) sama. Po prostu się uczyłam :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='LadyS']Ale to nie jest wina nauczycieli, tylko systemu edukacji.
[/QUOTE]
Konkretnie to chyba systemu finansowania - za ilość.
O tym korkowaniu w "naszym ukochanym mieście" to chyba nawet czytałam kiedyś w prasie lokalnej. Podobno 50% uczniów Staszica regularnie korkuje, ale nie wiem, czy to prawda. Tak czy siak, i niezależnie od wyników egzaminu gimnazjalnego, który jest wielką niewiadomą, oni przyjmą 280 osób. Podobno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Spoko, wykładowcy uniwersyteccy w ciągu 10 lat mieli w sumie 50 zł podwyżki, przynajmniej u nas. Pensję mają niższą, niż szkolni niestety, a wymagania też kosmiczne, no bo sesje, bo egzaminy, dyżury, zdobywanie sobie pensum itd.
No i poziom studentów z roku na rok wymaga większego wysiłku, bo ludzie są po prostu niedouczeni przez obecny system oświaty.[/QUOTE]


nie sadze, zeby mieli kosmiczne wymagania.

wiekszosc z nich siedzi i pierdzi w stolki: wyklady sa na zenujacym poziomie, stosunek do studentow beznadziejny...najlepiej im idzie kopanie pod soba dolkow. publikacji ZERO, tyle samo pracy naukowej, ciagle urlopy dydaktyczne i zdrowotne, a habilitacji jak nie ma tak nie bedzie, bo gowno w tym celu robia.
a jak jest ocena pracownicza to trzesa portami.

a wszystko to z podatkow uczciwie pracujacych ludzi.

nie twierdze oczywiscie, ze wszyscy tacy sa.
pewnie, ze nie.
ale niestety...dobry naukowiec czy dobry dydaktyk to na uczelniach wyzszych jest wieksza rzadkosc niz dobry nauczyciel w liceum.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='anorektyczna.nerka'] Za to osoba, która nosi psa na rączkach, bo widzenie świata z perspektywy 20 centymetrów jest straszne, ma niezbędną wiedzę o życiu, upoważniającą do wytykania jej braków innym.[/QUOTE]
Nie wiesz nawet kim jestem, więc nie mów mi o czym mam wiedzę a o czym nie. Nie wypowiadałabym się o czymś,o czym nie mam zielonego pojęcia :roll:
A takie osoby jak ty, wytykające co też nauczyciel ma na sobie doprowadzają mnie do szału. Nauczyciel nie patrzy Twoim rodzicom do portfela, więc nie rozumiem takiego zachowania... Skoro tak dobrze nauczycielom się wiedzie- niech sobie wszyscy idą za dwa tysiące męczyć się z bandą, bezkarnych dzieci :razz: I kupują sobie torebki od Jimmiego Choo :multi:

Link to comment
Share on other sites

problem w tym, ze na poczatku to nie jest 2000 tylko duzo mniej.
wlasciwie to gdybym w tej chwili chciala byc nauczycielka i powiedzmy, ze dostalabym caly etat, co jak wiadomo graniczy z cudem, to zarabiajac tyle, ile zrabia nauczyciel-stazysta (a od tego kazdy musi zaczac) to nie wiem, czy w ogole bym odczula, ze cos zarabiam...powaznie chyba nie.

ja naprawde swietnie sie czulam na praktykach w gimnazjum-poczulam wtedy, ze naprawde moglabym to robic. w liceum bylam troche zaszokowana tym, ze niektorzy byli przekonani i to niezaleznie od plci, ze kobieta sika pochwa, ale ostatecznie moglabym przebolec tez. ale jednak chyba nie odwaze sie az tak drastycznie obnizyc swojego poziomu zycia.

Link to comment
Share on other sites

Myślałem, że nauczycielem jest się z powołania :crazyeye: ... Przecież nikt nie zmusza tych biednych ludzi aby użerali się z bandą "niedouczonych matołów", ich rozwydrzonymi rodzicami itp.
Zawsze mogą przecież zmienić pracę... mamy XXI wiek... Najlepiej narzekać, ze nie można sobie poradzić z dzieciakami, narzekać na pensję i nienormatywny czas pracy zamiast wyrobić sobie autorytet, oraz sprawić, żeby uczniowie z chęcią chodzili na zajęcia.
Moim zdaniem większość nauczycieli ( z całym szacunkiem dla garstki Nauczycieli - z powołania) podejmuje pracę w szkole ze względu na 18 godzin tygodniowo - czasu pracy, dwa miesiące wakacji - w okresie wakacyjnym. A resztę ma w dooopie. Lepiej ponarzekać.
pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='blackraven']Myślałem, że nauczycielem jest się z powołania :crazyeye: ... Przecież nikt nie zmusza tych biednych ludzi aby użerali się z bandą "niedouczonych matołów", ich rozwydrzonymi rodzicami itp.
Zawsze mogą przecież zmienić pracę... mamy XXI wiek... Najlepiej narzekać, ze nie można sobie poradzić z dzieciakami, narzekać na pensję i nienormatywny czas pracy zamiast wyrobić sobie autorytet, oraz sprawić, żeby uczniowie z chęcią chodzili na zajęcia.
Moim zdaniem większość nauczycieli ( z całym szacunkiem dla garstki Nauczycieli - z powołania) podejmuje pracę w szkole ze względu na 18 godzin tygodniowo - czasu pracy, dwa miesiące wakacji - w okresie wakacyjnym. A resztę ma w dooopie. Lepiej ponarzekać.
pozdrawiam[/QUOTE]


taaa tylko za powolanie nie zaplaci sie rachunkow.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']taaa tylko za powolanie nie zaplaci sie rachunkow.[/QUOTE]
:evil_lol:dokładnie.
Powołanie powołaniem ale to, co obecnie płaci się nauczycielom to są śmieszne pieniądze, naprawdę :shake: I każdy kto osiągnął coś w życiu potrafi to dostrzec, najwięcej do powiedzenia mają niestety gówniarze, którzy wytykają nauczycielowi nową torebkę czy spodnie. :roll:

Link to comment
Share on other sites

No cóż, u nas jest nauczycielka z którą wszyscy żartują, jest super atmosfera na lekcjach ale nikomu nie przychodzi do głowy przyjść nieprzygotowanym; ubiera się bez żadnego wyczucia stylu i każdy zna na pamięć jej garderobę, szepcze gdy mówi i jeszcze nie musiała podnieść na nas głosu. Jest Nauczycielem z powołania i nie narzeka. Można? Można.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']No cóż, u nas jest nauczycielka z którą wszyscy żartują, jest super atmosfera na lekcjach ale nikomu nie przychodzi do głowy przyjść nieprzygotowanym; ubiera się bez żadnego wyczucia stylu i każdy zna na pamięć jej garderobę, szepcze gdy mówi i jeszcze nie musiała podnieść na nas głosu. Jest Nauczycielem z powołania i nie narzeka. Można? Można.[/QUOTE]
Ale nie każdy che się ubierać bez wyczucia stylu, jeździć rozwalającym się samochodem i mieszkać w starym bloku. A powołanie do danego zawodu nie powinno wykluczać jakiegoś standardu życia. Lekarz też jest z powołania a zarabia o wiele więcej. Nie porównuję tych dwóch zawodów ale praca za dwa tysiące, jeszcze z bądź co bądź- dużą odpowiedzialnością nie jest normalna. Tak jak pisała a niusia- z powołania rachunków nie zapłacisz i rodziny też nie wyżywisz. To smutne, że nasz kraj nie zapewnia ludziom dobrej pensji, aby mogli wykonywać zawody z powołania a nie wybierać pracy pod względem wysokości zarobków. A teraz większość tak robi- i ja się wcale temu nie dziwię, wręcz popieram.

Link to comment
Share on other sites

Bez przesady, wiedzie jej się bardzo dobrze. Przyzwoicie, po prostu - jak człowiek.
Jeśli pensja nauczyciela tak bardzo by wszystkim przeszkadzała, to po co ludzie z niepowołania mieliby nimi być? ;) Teoretycznie tylko człowiek z powołania godzi się na pracę za takie i nie inne pieniądze..

Link to comment
Share on other sites

ale niestety obecnie kasa rządzi światem,nawet będąc lekarzem z powolania ale otrzymiujac kijowa pensje jestes zmuszony pierdyknac tym wszytskim i sie przekwalifikowac,ehh życie.coś moge powiedzic na ten temat.
eh soko-wierz mi -kochałam to co robie ale ile mozna robic za minimalna placę?kogo to obchodzi że jestem z powołania np.społdzielni mieszkaniowej to nie interesuje czynsz masz zapłacic

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...