Jump to content
Dogomania

Nie zmarznie?


monika1309

Recommended Posts

  • Replies 124
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Idąc bardzo ruchliwą ulicą w wawie, wolę wziąć psa na ręce, tak samo jest jak przechodzę przez ulicę bez pasów, ew. świateł. Zarówno dla własnej wygody, jak i dla komfortu psa.
A pies, który non stop na rękach jest noszony nie żyje na wyższym poziomie niż człowiek. Raczej powiedziałabym, że takie zwierze jest kaleką. Nie wyobrażam sobie moich psów bez możliwości obwąchania trawnika, czy latarni..
Natomiast nie widzę niczego złego w niesieniu psa na rękach od czasu do czasu, jeśli są to sytuacje wyjątkowe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']Idąc bardzo ruchliwą ulicą w wawie, wolę wziąć psa na ręce, tak samo jest jak przechodzę przez ulicę bez pasów, ew. świateł. Zarówno dla własnej wygody, jak i dla komfortu psa.
A pies, który non stop na rękach jest noszony nie żyje na wyższym poziomie niż człowiek. Raczej powiedziałabym, że takie zwierze jest kaleką. Nie wyobrażam sobie moich psów bez możliwości obwąchania trawnika, czy latarni..
[B]Natomiast nie widzę niczego złego w niesieniu psa na rękach od czasu do czasu, jeśli są to sytuacje wyjątkowe.[/B][/QUOTE]

Na przykład, bo jest lato i chodnik jest rozgrzany? :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']Idąc bardzo ruchliwą ulicą w wawie, wolę wziąć psa na ręce, tak samo jest jak przechodzę przez ulicę bez pasów, ew. świateł. Zarówno dla własnej wygody, jak i dla komfortu psa. [/QUOTE]

A gdzie tu komfort dla psa, jak idziesz przez ulicę niosąc go? Ja mojej Toriki nigdy nie biorę na ręce z wyjątkiem znoszenia po schodach - to jest pies i traktuję ją jak psa. Raz zapomniałam od chłopaka jej smyczy i jak leciałam z nią na drugi dzień na autobus, to była na rękach i już się mnie starszy pan pytał z przekąsem, dlaczego pies nie może iść sam :)

Link to comment
Share on other sites

mała nie lubi szybko mijających ją ludzi i sama chce na ręce, a jest raczej psem lubiącym ruch i kochającym innych ludzi, więc zdarza się to rzadko.
ladySwallow, na przykład, bo jest błoto, a ja się gdzieś spieszę i nie chce mieć całej kurtki ubłoconej, albo bo jest duży śnieg i wiem, że nie będę miała jak psa potem wyczyścić z lodowych kulek, albo zwyczajnie nie mam czasu na spacer w trybie ostrożności i obserwowania czy gdzieś w pobliżu nie idzie jakiś ONek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']mała nie lubi szybko mijających ją ludzi i sama chce na ręce, a jest raczej psem lubiącym ruch i kochającym innych ludzi, więc zdarza się to rzadko.
ladySwallow, na przykład, bo jest błoto, a ja się gdzieś spieszę i nie chce mieć całej kurtki ubłoconej, albo bo jest duży śnieg i wiem, że nie będę miała jak psa potem wyczyścić z lodowych kulek, albo[B] zwyczajnie nie mam czasu na spacer w trybie ostrożności[/B] i obserwowania czy gdzieś w pobliżu nie idzie jakiś ONek.[/QUOTE]

A cóż to za spacer, jak pies jest na rękach? :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']Żaden. Jeśli wolisz można to nazwać pieszym przemieszczaniem się z jednego miejsca do drugiego ;)[/QUOTE]

To po co brać psa? ;) Spacer z psem w warunkach dużego ruchu ludzi i samochodów to doskonały sposób na socjalizację psa - również, a może przede wszystkim ;) takiego jak york.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Widzę ,że dobrze się bawicie :):):)
Tak, czasem niosę psa na rękach bo nie chcę aby był zdeptany przez tłum ludzi. Traktuję go jak psa ale są sytuację gdzie dumę i przekonania trzeba schować chociażby dla bezpieczeństwa samego psa.[/QUOTE]

Patrz, a mojej jakoś nigdy nic się nie stało :) Ale może to dlatego, że nigdy nie traktowałam jej jak kaleki i wie jak się w tłoku zachowywać..
Zadałam Ci wcześniej pytanie, jeśli masz chętkę, to proszę o odpowiedź :)

Link to comment
Share on other sites

Jak nie muszę to psa nie biorę, ale są takie sytuacje, że np. będąc już z psem coś mi wypada.
I szczerze powiem, że wiedząc, iż w jedną stronę będę się spieszyć, świadomie biorę psa ze sobą. Wolę psa nieść w jedną stronę, a w drugą iść spacerkiem, z psem na smyczy, niż iść dwa razy lub z braku czasu nie iść potem z psem w ogóle.

Bo u mnie ze spacerami nie jest tak hop siup, że sobie wychodzę na ile chcę i gdzie chcę. Mieszkam w nieciekawej części miasta, jeśli chodzi o latające luzem stworzenia (nie powiem psy, bo kiedyś nas kot zaatakował.. ;P) Żeby iść z psem na spacer muszę wlec się do centrum miasta z psem na rękach aż nie wejdziemy w normalną okolicę. I tu mnie żadne argumenty nie przekonają, że pies ma iść cały spacer. Miałam kilka nieprzyjemnych sytuacji, że np. wielki pies na mnie wyskoczyl z czyjegoś podwórka zza rogu z zębami. Więc dla psiego bezpieczeństwa i własnego sumienia niosę psa na rękach aż do miejsca, gdzie zaczyna się cywilizacja i ludzie z mózgami.

W Wawie jestem zazwyczaj z rodzicami (wtedy nie mam absolutnie nawet minimalnego wyboru, bo słyszę z dwóch stron 'weś ją na ręce', a gdy tego nie zrobię biorą ją sami rodzice).
Z tą socjalizacją wolę nie przedobrzyć. Na codzień Lusia nie spotyka się z takim tłumem jak np. w Wawie, więc jednorazowy wypad jest dla niej szokiem.
Będąc w miejscu z zagęszczeniem ludzi pokroju centrum handlowego nie biorę psa na ręce, ale idąc tak zapchanym chodnikiem, że sama ledwo się poruszam, iście z 2kg na smyczy zakrawa na cud.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Z tą socjalizacją wolę nie przedobrzyć.[/QUOTE]a można przedobrzyć?

Choć się przyznam, że ja mojego 8kg pudla też noszę na rękach :D przeważnie na wystawach, tych na hali - czasem jest tak ciasno, że ledwo ja się przeciskam, a muszę z psem wyjść na spacer, nie wyobrażam sobie żeby siedział bite 8h przy ringu o.O a nie chcę żeby został zdeptany - raz mi panna na niego wpadła - przerażające że ludzie będąc na wystawie nie zadają sobie odrobiny trudu żeby zauważyć że obok człowieka idzie pies.. jak jest luźniej to idzie sam, on potrafi poruszać się w tłumie, bo od szczyla ciągnęłam go w miejsca zaludnione, jak są jakieś spędy w okolicy to zawsze tam się pchamy :D właśnie dla socjalu :) ale są sytuacje, kiedy spędy są tak duże, że ludzie depczą po mnie.. wtedy pies ląduje na rękach - to samo jak idę do szkoły odebrać brata (nigdy nie robię tego specjalnie, ale często się zdarza, że w czasie spaceru dostaję telefon od matki "nie wyrobię się odbierz tomka, kończy za 20/30min" - przeważnie nie dałabym rady wrócić do domu i dojechać do szkoły.. a z zasady nie zostawiam psa samego w samochodzie - nigdy.) w czasie przerwy jest masa biegających dzieciaków (ach ta podstawówka..) i często wpadają na mnie czy na osoby stojące i czekające na dzieci - nie chce żeby wpadły na psa, więc biorę go na ręce, jak uda nam się dotrzeć przed przerwą to elegancko wchodzimy do szatni siadamy na krzesełkach, pies wchodzi pod moje nogi żeby go nikt nie zahaczył plecakiem czy nogą i czekamy.

Link to comment
Share on other sites

Ale tu dyskusja rozgorzała .A ja zaproszę na bazarek.

Moze któryś sie spodoba?

[url]http://www.dogomania.pl/threads/219084-Kantor-wymiany-walut.-Wymie%C5%84-z%C5%82ot%C3%B3wki-na-euro.do-31.12.11.22-00[/url]

Dwa w mojej sygnaturze.

Mile widziane podnoszenie .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']a można przedobrzyć?

Choć się przyznam, że ja mojego 8kg pudla też noszę na rękach :D przeważnie na wystawach, tych na hali - czasem jest tak ciasno, że ledwo ja się przeciskam, a muszę z psem wyjść na spacer, nie wyobrażam sobie żeby siedział bite 8h przy ringu o.O a nie chcę żeby został zdeptany - raz mi panna na niego wpadła - przerażające że ludzie będąc na wystawie nie zadają sobie odrobiny trudu żeby zauważyć że obok człowieka idzie pies.. jak jest luźniej to idzie sam, on potrafi poruszać się w tłumie, bo od szczyla ciągnęłam go w miejsca zaludnione, jak są jakieś spędy w okolicy to zawsze tam się pchamy :D właśnie dla socjalu :) ale są sytuacje, kiedy spędy są tak duże, że ludzie depczą po mnie.. wtedy pies ląduje na rękach - to samo jak idę do szkoły odebrać brata (nigdy nie robię tego specjalnie, ale często się zdarza, że w czasie spaceru dostaję telefon od matki "nie wyrobię się odbierz tomka, kończy za 20/30min" - przeważnie nie dałabym rady wrócić do domu i dojechać do szkoły.. a z zasady nie zostawiam psa samego w samochodzie - nigdy.) w czasie przerwy jest masa biegających dzieciaków (ach ta podstawówka..) i często wpadają na mnie czy na osoby stojące i czekające na dzieci - nie chce żeby wpadły na psa, więc biorę go na ręce, jak uda nam się dotrzeć przed przerwą to elegancko wchodzimy do szatni siadamy na krzesełkach, pies wchodzi pod moje nogi żeby go nikt nie zahaczył plecakiem czy nogą i czekamy.[/QUOTE]

sachma - tylko tutaj mowa o tym, że idziesz ulicą w mieście, łażą ludzie, chodnik jest nagrzany, więc niesiesz psa na rękach. Dla mnie to głupota - no, chyba że pies po prostu nie jest nauczony chodzić na smyczy przy nodze, to wtedy się go nosi, a jak ;) Gdy idziesz odebrać brata ze szkoły, to wręcz musisz wziąć psa na ręce - bo nie wolno wchodzić z psami na teren szkoły, a mamuśki bywają nawiedzone ;)

Victoria - z socjalizacją nie da się przedobrzyć. Za to jest to podejście często reprezentowane przez właścicieli ras zminiaturyzowanych - szczególnie yorków - i potem mamy takie dziamgające, łapiące za nogawki istoty, które nie chodzą po mieście na smyczy, bo się boją tłumu ludzi. Mój pies też się bał ruchu ulicznego nasilonego - ale to, że on się boi nie oznacza, że ja do konca życia będę kombinować, żeby pies nie znajdował się w takich warunkach, szczególnie że mieszkamy w centrum Wrocławia, obok nas są przystanki tramwajowe i autobusowe, po drugiej stronie ulicy Rynek. Nie dam rady się teleportować na łączkę, bo mój pies się boi - więc ćwiczyliśmy i już się nie boi ;) Gdy na wakacjach był u mnie york właśnie, przez półtora miesiąca - też się nauczył chodzić w tłumie, przy natężonym ruchu, i łapki mu nie odpadły od chodzenia po chodniku w lecie ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]a mamuśki bywają nawiedzone ;-)[/QUOTE]

mówię że to pudel :D panuje ogólny pogląd że to psy hipoalergiczne i do tego niesamowicie łagodne (ziarno prawdy w tym jest, bo u moich trzech rodzinnych alergiczek, Lenny objawów nie wywołuje ;) do tego kocha dzieci i aż się trzęsie z radości jak stado dzieciaków leci żeby go wygłaskać :P) nawiedzone mamuśki się nie czepiają, raczej zachęcają dzieci żeby podeszły do pieska - a mi w to graj, bo chcę żeby Lenny do takich sytuacji podchodził na luzie (jako szczeniak był umyślnie zabierany do szkoły - dużo ludzi, duży hałas, idealne miejsce od socjalizacji.)

ja wiem o czym tu mowa, jednak myślę że warto pamiętać że czasem są po prostu takie sytuacje że psa bezpieczniej na ręce brać - małe psy, których po prostu nie widać.. ale przeginać nie wolno w żadną stronę ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sachma']
ja wiem o czym tu mowa, jednak myślę że warto pamiętać że czasem są po prostu takie sytuacje że psa bezpieczniej na ręce brać - małe psy, których po prostu nie widać.. ale przeginać nie wolno w żadną stronę ;)[/QUOTE]
Też mi się tak wydaje, bo tak sobie wspominam nasz "spacer" po Krupówkach w Zakopanem :)
Jasna sprawa, że to nie spacer dla psa, tylko jakaś okoliczność życiowa, ale takie się zdarzają i też trzeba się znaleźć w nich razem z psem.
I szczerze powiem, że nie wzięliśmy psa na ręce tylko dlatego, że byliśmy we dwoje z mężem i pies szedł przy nodze pomiędzy nami, a my stanowiliśmy bufor. Mimo, że pies jest znacznie większy od yorka - ma prawie 10 kg - NIKT na nie go nie zwracał uwagi. Gdybym była sama, bez męża, który asekurował go od drugiej strony, z całą pewnością niosłabym go na ręku.

Link to comment
Share on other sites

Ja podczas wakacji nad morzem też przemieszczałam się po ulicach tylko w eskorcie mojej mamy i ciotki, gdybym nie mogła inaczej, wzięłabym Happy na ręce - i dla mnie nie ma tutaj jakiegoś powodu do zdziwienia ;) ze złotymi spanielkami jeszcze jest ten problem, że albo nikt nie zwraca uwagi, albo aż za bardzo.. no bo to takie słodkie

Link to comment
Share on other sites

No to Lusiasta kawałek na Krupówkach sama szła :D

Da się przedobrzyć, przynajmniej w naszym przypadku. Przestraszy się czegoś (mówię tutaj o maxymalnym przerażeniu, gdzie trzęsie się tak, że widać tylko czarną plamę), to potem przez kilka tygodni praca od nowa. Ona już tak ma. Podejdzie do niej z zaskoczenia wielki pies, to potem się przez tydzień bardziej boi każdego.

Link to comment
Share on other sites

to my tak mieliśmy w mikołajkach .. raz że z daleka słyszeliśmy krzyki "patrz pudel!" a dwa że ludzie w ogóle nie zauważali że pies idzie obok, a nawet jak chwili wcześniej krzyczeli, to później prawie na niego wpadali! Lenny szedł też w obstawie z jednej strony ja, z drugiej strony TŻ, ale czasem nam brakowało kogoś kto szedł by jeszcze środkiem przed psem, bo to że idzie dwoje ludzi to za mało, niektórzy próbowali wejść między nas, ignorując kompletnie psa.

Link to comment
Share on other sites

byłam w tym roku w Świnoujściu i tam na deptaku wieczorem roiło się od ludzi, po prostu tłumy chodziły. i żaden pies nie był noszony na rękach, wszystkie sobie radziły, niezależnie od tego czy były yorkami, ratlerkami, spanielami, różnymi kundelkami, onkami, labradorami czy haszczakami.
chociaż z drugiej strony jak kiedyś z koleżanki psem szłam (a to kundelek tak mniej więcej do połowy łydki) to jak jej nie trzymałam od strony ściany to ludzie prawie ją rozdeptali:|

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Owszem, czasem trzeba wziąć psa na ręce - sama biorę. Ale zakładanie, że skoro to york, to nie może chodzić w mieście po chodniku czy po rozgrzanym asfalcie - bezcenne :diabloti:[/QUOTE]
[B]ladySwallow[/B]-jeśli już maniakalnie cytujesz tę sytuację-to cytuj ją całą a nie to co Ci się podoba bo gubisz kontekst całej mojej wypowiedzi. Pisałam o tym ,że chodnik był wąski, zatłoczony, blisko bardzo ruchliwej ulicy i nagrzany do temperatury patelni. Dodam jeszcze ,że mam psa-straszaka i jak wpadnie na niego jakaś noga to potrafi się przestraszyć- myślisz co by było gdyby się przestraszył nadjeżdżającego wózka i w panice wywinął by się z szelek albo wpadł na ulicę bo szlibyśmy brzegiem chodnika??I kto by wtedy cokolwiek mówił gdybym zdrapywała psa z drogi?Dalej byś rozprawiała nad tym ,że york tak jak każdy pies powinien w takich warunkach chodzić na własnych łapach? I co by mi twoja gadanina dała jakbym nie miała psa? Każdemu łatwo mówić, tylko potem nikt za mnie konsekwencji ponosić nie będzie. Wiem o czym mówię bo kiedyś pies w wyniku głaskania pewnej pani wywinął się z szelek i leciał pod rozpędzone samochody a pani szybciutko poszła w swoją stronę. Wszyscy są mądrzy zza monitora a w rzeczywistości to różnie,różnie bywa..:lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...