Erica Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 UGH! Ale się wściekłam :angryy: Nie na psiarza, ale na [I]"pana budowlańca"[/I], który robi remont w mojej klatce schodowej. Mało mnie szlag jasny, proszę szanownych pań, nie trafił :angryy: :angryy: 20min temu wracałam z MacKenzie ( [url]http://www.dogomania.pl/forum/f85/kenzie-mela-juz-we-wlasnym-domu-badz-szczesliwa-slodziaczku-137515/[/url] ) od weta ( Mała znowu ma rozwolnienie i temp. 40C), a tu nagle tuż nad naszymi głowami rozległa się wiertarka - facet dobrze widział, że idę! Na moją grzecznie rykniętą prośbę " Proszę przestać, z psem chcę przejść!", facet jak nie otworzył mordy, że co go mój pies obchodzi, że on tu robotę ma, że paniusia mogłaby grzeczniej :crazyeye:... To może powinnam mu była bulecik na srebrenj tacy podać, ch*** jasna. Jakoś przy tych bluzgach przeszłam, uspokajając przy tym Kenzę, która na dźwięk wiertarki zaczęła wiać na dół. Chwilę później schodziłam do samochodu ( w drodze od weta mała postanowiła się [I]uzewnętrznić[/I]) i oczywiście znowu było fajnie. Butem przesunęłam mu miarę - cztery schodzy tak usiane narzędziami, że nie ma jak nogi postawić, a facet w ryk że paniusia ma mu narzędzi nie kopać, że co sobie paniusia wyobraża, że kto to widział że młoda baba się tak zachowywała etc ( co do tego jak się zachowują "młode baby", to mogę mu pokazac obecne standardy :diabloti: :mad:). Jak pomyślę, że mam tego przedstawiciela motłochu ( inaczej to nazwać ciężko) oglądać co 2-3h przez cały tydzień, to jakieś takie nie koniecznie braterskie uczucia się we mnie rodzą. :-x Czy macie jakieś pomysły jak sobie z takim chamstwem radzić?
Nyu Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Erica, ja bym taką sprawę załatwiła "wyżej", a nie z panem, który na tej drabince najwyraźniej poczuł się jak pępek świata. U mnie w bloku jest gospodarz domu i tam by uderzyła po informacje kim jest przełożony tego pana. Mógłby przestawać wiercić gdy przechodzi się ze zwierzętami czy małymi dziećmi. Bez przesady, trwa to kilka sekund. Z drugiej strony, zaraz ktoś napisze, że gdyby za każdym razem miał przestawać... no niestety - trzeba jakoś współgrać w życiu społecznym i to On robi dla nas remont na klatce, ma za to zapłacone. Minimum kultury i dobrych chęci i żyje się przyjemniej.
filodendron Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 [quote name='nykea']I taki maly off topic, dzis nie rozmawiam z malym. Cwiczymy nie latanie do wszystkich psow i idzie nam coraz lepiej. [/quote] To ja też off topicowo zapytam, czy mogłabyś coś więcej na ten temat napisać, tzn. o rodzaju ćwiczeń? Albo podać link, gdzie to jest omawiane? Bardzo będę wdzięczna. Od jakiegoś czasu mam problem z podbieganiem psa do innych psów. Do tej pory wszystko było w porządku i nagle coś się "popsowało".
nykea Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Wladczyni, wlasnie o porazke wychowawcza mi chodzilo. Nie przepadam za rekawiczkami wiec zrobilam kilka "uchwytow" na lince. Miala przedtem 10m a maly i tak na wiecej sie ode mnie nie oddala sam z siebie, no chyba ze sa psy, ale przeciez wlasnie to cwiczymy, wiec skrocenie o powiedzmy 50cm nic nie zaszkodzilo. Ale wczorajsze "nierozmawianie" z nim odnioslo tak niespodziewany skutek ze az jestem w szoku. Tzn to, plus to ze o wiele wiecej sie z nim bawie i szkole. Wczoraj wieczorem bylismy z drugim czarnym na spacerze ktory mial glupawke (jest o rok starszy od malego) a moje Slonko bylo super grzeczne. Podobnie dzis, podeszlismy na SPOKOJNIE do grupy psow gdzie pieknie sie z nimi bawil a kiedy odeszlam kawalek wyrzucic kupsko to SAM, BEZ WOLANIA ze mna poszedl, wlasciwie przy nodze. :loveu: Moj Aniolek najkochanszy.:loveu:
*Monia* Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 [quote name='Erica']UGH! Ale się wściekłam :angryy: Nie na psiarza, ale na [I]"pana budowlańca"[/I], który robi remont w mojej klatce schodowej.[/QUOTE] Mnie też kiedyś wkurzyli panowie remontujący blok. Akurat schody robili jak wracałam ze szkoły. Hexa maluch była i odrazu rzuciłam plecak, psa na smycz i na spacer. Panowie oczywiście się oburzyli (szczególnie jeden), że latam w tą i spowrotem, że powinnam poczekać aż oni skończą, itp. Zaproponowałam posprzątanie tego co pies w domu narobi i się odczepili :diabloti:. Fakt, znielubili mnie za to i krzywo się patrzyli, ale mnie to niebardzo interesowało. Co do narzędzi porozwalanych to Hexę pan jeden denerwował (ta sama ekipa) i w końcu pozwliłam się jej z nim pobawić. Zabrała mu jakąś szczotkę i się poganiali, zezłościł się niesamowicie. Chamstwem się wykazałam, wiem, ale mi psa zaczepiać przestali i nikt niczym w jej stronę już nie machał ;). Później zostali znajomi oskarżeni o kradzież piwa jednemu z robotników, Hexa też była o to oskarżana (przez tą szczotkę, którą pozwoliłam jej zabrać). Na to ja się grzecznie zapytałam, czy szef wie, że pan sobie pije w pracy :evil_lol:. Oskarżenie się rozmyło :diabloti:. Ach te piękne czasy wariactw i mieszkania w bloku :evil_lol::evil_lol:.
Onomato-Peja Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Ale mnie dziś na spacerze koleś wkurzył :angryy: idę z psem na smyczy on przede mną puścił swojego labladolka jak to szczeniak zaczął wariować wbiegać w krzaki itp. no i w końcu zauważył Atosa facet go woła on stoi i się nie rusza no to facet go za ogon przyciągnął :-o a jego córka w śmiech 'Tato ale go fajnie złapałeś ' już nie wytrzymałam i do przemiłego pana rzuciłam tekstem ' A może by tak pana za jaja podciągnąć co ? Fajny przykład dla dziecka, bardzo mi się podoba a potem z dzieciaka rośnie sadysta i niech się pan nie zdziwi jak kiedyś pana córka panu miotłą w łeb trzepnie i zacznie się z tego śmiać a i proszę uważać na psa, bo nie zdziwiłabym się jakby kiedyś pana pogryzł przy takim postępowaniu' Ten tylko takie oczy zrobił O.O i poszedł dalej tym razem z psem na smyczy :roll: nie wiem co we mnie wstąpiło ... Po prostu wybuchłam i chyba złość ze wszystkich idiotów wykrzyczałam gościowi w twarz :diabloti:
leepa Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Ale dobree ! :D Bardzo trafne uwagi. Większość ludzi niestety przechodzi obojętnie, albo jest tak zszokowana że nie umie znaleźc dobrych słów. haha :D
Jagoodkaxd Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Jadę z psem na roowerze patrzę a tu idzie ten chłopak z labkiem .... No więc omijam im jadąc po największych krzakach .. gdyż psy się nienawidzą* , a tamten był bez smycz. :roll: I idzie ów chłopak z kolegą koło mojego domu (z psem) i mój wyleciał z domu i zaczął ujadać na niego. I jeden chłopak do drugiego: -Jednak ludzie mało wiedzą o wychowaniu takich psów. Jak bym podeszła do niegoo....:roll: nienawidzą* - ów labrador podleciał do mojego Chestera z wielkim jazgotem , więc mój nie był dłużny (Oczywiście mój był na smyczy, a tamten bez). Podczas kłótni z ojcem chłopaka powiedziałam ,ze ma pilnować swojego psa .. a on do mnie ,ze a co mój może jego psu zrobić?. No to ja ,ze zagryźć a on do mnie : NO TO NAJWYŻWEJ .... :shake:
Onomato-Peja Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 [quote name='WŁADCZYNI']NIe demonizujmy trzymania za ogon - to nie jest jakiś dramat i znęcanie się. Norowce się tak wyciągało z nory i grało.[/quote] to nie było takie pociągnięcie jednorazowe, to było szarpanie się jak sznurem w zabawie :roll: poza tym facet próbował ( na oko) 30 kilogramowego psa podnieść za skórę a przynajmniej tak to wyglądało... mnie po prostu zwieracze puściły
WŁADCZYNI Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 NIe demonizujmy trzymania za ogon - to nie jest jakiś dramat i znęcanie się. Norowce się tak wyciągało z nory i grało.
zmierzchnica Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Mój znajomy podnosił swojego yorka za ogon :roll: Bardzo głupi pomysł. Ale człowiek widocznie nie myślał nad tym, czy takie szarpanie za ogon jest dobre, czy złe, uznał to za zabawne po prostu... Od przywoływania są komendy, a jeśli pies się nie słucha to smycz. Ciągnięcie, szarpanie za ogon nie jest mądrym pomysłem, psa to denerwuje i boli przecież... Ja nie znoszę, po prostu nienawidzę, dzieci do lat 10 z psami! Dzisiaj jakieś dziewczynki w wieku podstawówkowym przyszły z pseudospanielkiem na teren spacerowy. Moje psy ich zwierzaka olały, ich pies za to był bardzo zainteresowany moimi, więc był szarpany, ciągnięty wte i wewte na smyczy, dziewczynki wołały do niego "siad!siad!siad!daj łapę!daj łapę!" itd. W końcu wzięły go w krzaki, żeby nie widział moich suk...:shake: Dzieci w tym wieku są zbyt niecierpliwe, szarpią psa, krzyczą. Szczytem było przywiązanie "prawie jak shih tzu" do przyblokowej ławki i pójście się bawić, kiedy pies stał i patrzał...:roll:
badmasi Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Ja też przywiązuję szelciaka do drzewa i idę szkotce rzucać frisbee. Szelciak nie tylko stoi i się patrzy ale także drze japę:evil_lol:
*Monia* Posted May 25, 2009 Posted May 25, 2009 Dzieci nie nauczone co i jak się z psem robi tak właśnie reagują. Ja dzisiaj pokazywałam dzieciakom jak działa szczeniak + smaczki. Dziewczynka podłapała i później nawet próbowała młodszemu bratu wytłumaczyć jak to trzeba robić ;). Wcześniej owa dziewczynka usiłowała siad na młodej (ok 3,5 mies.) labce wymusić przez szarpanie smyczą. Jak dzieci chętne to można zaproponować pomoc i wytłumaczyć, że cierpliwość to podstawa. Mojej siostrze ciotecznej udowodniłam, że nad jej astką 5-miesięczną da się zapanować, nawet jak w drugim ręku trzymam smycz z Hexą na drugim końcu. Oczywiście są różne dzieci, ale niektóre poprostu robią tak bo nie wiedzą że można inaczej. Bronię dzieciaków, ale jestem zdania że jak rodzice nie wytłumaczą to może powinien im ktoś inny wyjaśnić ;). Dzisiaj młodzież (ok. 15 lat) próbowała mnie zdenerwować chyba, bo teksty na temat Hexy jakieś leciały. Oni siedzą w krzakach i nie interesuje mnie cóż tam robią, a ja z Hexą się bawiłam na łączce obok. Jak nie reagowałam, to zaczęli się martwić czy mi ręce nie odpadną od rzucania piłki, coś o moim zamachnięciu zbyt mocnym, a na koniec się zastanawiali kiedy się zmęczymy :evil_lol:. Uśmiałam się niesamowicie, humor mi poprawili :lol:.
WŁADCZYNI Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 Zmierzchnica ale to nie boli. Tak jak nie boli unoszenie za skórę jak się dobrze złapie. A dzieci omijam, bo mnie coś trafia - gówniarz nauczony bicia psiaka przez mądrą mamusię 'no uderz jak szarpie na smyczy'. Wyszłam z siebie i stanełam obok słysząc to. :angryy::angryy: I chodzi taki bachor:angryy:
zerduszko Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 [quote name='WŁADCZYNI']Zmierzchnica ale to nie boli. Tak jak nie boli unoszenie za skórę jak się dobrze złapie. [/quote] To nie jest tylko kwestia bólu, można zrobić krzywdę. Ciekawe, ze wsio twierdzą, że za skórę nie boli, a nie znam jeszcze psa, który by to znosił z uśmiechem na pysku :razz:
gops Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 [quote name='zerduszko']To nie jest tylko kwestia bólu, można zrobić krzywdę. Ciekawe, ze wsio twierdzą, że za skórę nie boli, a nie znam jeszcze psa, który by to znosił z uśmiechem na pysku :razz:[/quote] ja podnosze mojego pudla za skore do gory albo ogon od malego zdarzalo mi sie go tak podniesz za luzna skore i teraz nie robi to na nim wrazenia(ma 11 lat) , jestem pewna ze go to nie boli . za ogon nigdy w gore nie podnioslam ale tak lekko aby tylko tylek byl w gorze czasmi probowalam ;) rozumiem roznice pociagniecia za ogon do tylu a podniesieniu lekko psa za ogon raz musialam zlapac tak moja sucz gdy wyrwala mi sie ze smyczy i poszla na kota i wiem ze ja zabolalo bo sie odwrocila i chcialam mi oddac , ale wtedy wazniejsze bylo dla mnie zycie kota niz jej chwilowy bol :roll:
badmasi Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 Mój znajomy kiedyś podniósł psa za ogon, skończyło się to uszkodzeniem kręgów oraz bezwładem ogona. Pies do końca swoich dni chodził z wlokącym się za nim ogonem w wyniku czego końcówka ogona się starła. Nie była to ani ładne ani komfortowe dla psa. Ja nie odważyłabym się pociągnąć swojego psa za ogon tak jak i za inną część ciała (no chyba, że byłaby to sytuacja bez wyjścia). Jeśli chcę przytrzymać czy odciągnąć chwytam raczej za szelki. Tak samo sporo osób podnosi kota za skórę na karku-taki proceder może się skończyć uszkodzeniem kręgosłupa. Za skórę można trzymać wyłącznie kocięta i dla bezpieczeństwa, drugą ręką należy podtrzymywać tyłeczek zwierza.
Onomato-Peja Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 Dziś ławkowe pijaczki miały ubaw jak ich suka rzucała się z furią na mojego psa :angryy: kłapała paszczą może z 2 cm od mojej łydki ja chciałam ich ominąć ale nie jak przeszłam kawałek to on jej jeszcze smycz poluzował, suka ugryzła Atosa w łapsko a ja znów nie wytrzymałam krzyknęłam chyba na cały plac donośne KUR** po czym równie głośno zapytałam się 'czy nie można jeszcze bardziej tej smyczy poluzować to WYJE*** kundlowi i będzie jeszcze fajniej :angryy:' nie powinnam przeklinać ale ta suka dzień w dzień rzuca się na mojego psa ! A on dzięki niej ma lęki i jak widzi małego psa, który szczeknie to mi mało ręki nie urwie skacząc w bok . :roll: codziennie jak idę i wracam proszę, żeby zabrać psa ale dziś już nie wytrzymałam i nie jest mi z tego powodu źle :diabloti: jak wracałam ze spaceru facet wcisnął ją pod ławkę, żeby do mnie nie podeszła :diabloti:
zmierzchnica Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 Nie jestem pewna, czy ogon psa nadaje się do utrzymywania masy całego psiego ciała. Ogon to nie uchwyt, tak jak nie podnosi się zwierzęcia za łapę, tak też nie za ogon. Skóra to co innego, bo nic się nie uszkodzi w niej, nie ma tam kręgów. Choć wydaje mi się, że jeśli ktoś nie jest wprawny to też może krzywdę w ten sposób zrobić... Poza tym - skoro pies ma szelki, jest maleńki, po jakiego grzyba podnosić go za ogon? Bo to zabawne? Dla mnie nie bardzo. Na pewno psa to nie cieszy, raczej wystraszy i zdenerwuje, nawet jeśli nie zaboli. Tak jak napisałaś Władczyni - "jak się dobrze złapie". Jeśli ktoś umie, to okej, ale większość osób nie potrafi dobrze złapać, może zrobić krzywdę, a po co to komu... Ja bym się bała. *Monia* - byłam ze swoimi suczkami, nie wiem jak zareagowałby tamten piesek. Poza tym raczej nie umiem z dziećmi się dogadać, niestety, nie potrafiłabym chyba spokojnie pokazać co i jak... Ale wiadomo, że przykład wynosi się z domu. Dlatego nie napisałam, że nie znoszę dzieci, tylko, że nie znoszę jak wychodzą z psami ;) Zwykle dostają pieska-zabawkę (u mnie najczęściej yorka, spaniela, shih tzu i wszelkie w typie), żeby miały z czym wychodzić na dwór. Rodzice sami nic nie wiedzą o zwierzu, chcą mieć spokój po prostu. Wg mnie odpowiedzialny rodzic nie pozwala wychodzić bez nadzoru dziecku w wieku "podstawówkowym" i młodszym z psem. Nawet jeśli dziecko jest okej, to przecież jakiś luźno biegający pies może zaatakować zwierzątko dziecka itd. Większość dzieci przecież nie umie zareagować, po co mu fundować taką traumę? Tak jak przytaczałam przykład szczeniaka labka zaatakowanego przez asta, była z nim mała dziewczynka. Stała i płakała, bo co mogła zrobić...
Erica Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 [quote name='Nyu']Erica, ja bym taką sprawę załatwiła "wyżej", a nie z panem, który na tej drabince najwyraźniej poczuł się jak pępek świata. U mnie w bloku jest gospodarz domu i tam by uderzyła po informacje kim jest przełożony tego pana. Mógłby przestawać wiercić gdy przechodzi się ze zwierzętami czy małymi dziećmi. Bez przesady, trwa to kilka sekund. Z drugiej strony, zaraz ktoś napisze, że gdyby za każdym razem miał przestawać... no niestety - trzeba jakoś współgrać w życiu społecznym i to On robi dla nas remont na klatce, ma za to zapłacone. Minimum kultury i dobrych chęci i żyje się przyjemniej.[/quote] My mamy w bloku tzw. "przewodniczącego wspólnoty mieszkaniowej" :angryy: Wczoraj, jak znosiłam MacKenzie do samochodu ( jakąś godzinę po zajściu z fahoffcem), to go spotkałam akurat jak z tym typem rozmawiał. Zanim zdążyłam zgłosić skargę, to ów "przewodniczący" wydarł na mnie japę, że to ja mam złe maniery, bo fachowcom się nie przeszkadza. Na to, że narzędzia leżą i stwarzają realne zagrożenie powiedział "i dobrze, jak się schody nie podobają to możecie SE jeźdźić windą ( jeśli coś takiego w bloku jest, to chyba magiczne ;)) i do tego użył w odniesieniu do mnie jeszcze kilku terminów, których powtarzać nie będę. Do mojej mamy, która przy tym była i zaproponowała zorganizowanie kontroli BHP powiedział "zamknij się, babo" i "wypad". Poza tym zaproponował nam, żebyśmy sobie piwnicę posprzątały ( Skąd mu się to wzięło, pojęcia nie mam :roll:), "a najlepiej żebyśmy się wyprowadzili, bo nam się zawsze wszystko nie podoba". Skąd się to całe zdzieranie pyska szanownego pana wzięło nie mam pojęcia, moja rodzina mieszka tu 20 lat i nigdy żadnego problemu z nikim nie mięliśmy. A puenta była taka- zaraz po awanturze pan przewodniczący poleciał do pobliskiego monopolowego po flaszeczkę, coby się odstresować po wyczerpującym dniu sprawowania urzędu :p Nie wiem co się stało w międzyczasie, ale od czasu kiedy wróciłam z kliniki kilka godzin później wszyscy panowie fahoffcy schodzą mi z drogi. Kulturalnie wyłączją wiertarki, schodzą z drabiny i przesuwają tak, żebym miała więcej miejsca :multi: :evil_lol: Nie wiem czy ich stan Kenzy ruszył ( koszmarna niedowaga i wenflon w łapce) czy jednak zachowanie dotarło do szefa :cool3:
badmasi Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 Ehhh, fachowcy...Ja mam całą sforę na rusztowaniach-ocieplają okoliczne bloki. Niewybredne komentarze na mój widok, zaczepianie i straszenie psów to codzienność. Dzisiaj jeden, gdy przechodziłam z psem rzucił na chodnik kubeł z resztką farby i jak pies się wystraszył to zaczął się głupio rechotać.Mam ochotę czasami im bluznąć ale wiem, że na ten typ chamskich podrywaczy lepiej działa dostojne milczenie.
Erica Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 [B]badmasi - [/B]Zazwyczaj lepiej od milczenia działa TDP - "Telefon do pracodawcy, poproszę" :evil_lol:
*Monia* Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 [quote name='zmierzchnica']*Monia* - byłam ze swoimi suczkami, nie wiem jak zareagowałby tamten piesek. Poza tym raczej nie umiem z dziećmi się dogadać, niestety, nie potrafiłabym chyba spokojnie pokazać co i jak... Ale wiadomo, że przykład wynosi się z domu. Dlatego nie napisałam, że nie znoszę dzieci, tylko, że nie znoszę jak wychodzą z psami ;-) Zwykle dostają pieska-zabawkę (u mnie najczęściej yorka, spaniela, shih tzu i wszelkie w typie), żeby miały z czym wychodzić na dwór. Rodzice sami nic nie wiedzą o zwierzu, chcą mieć spokój po prostu. Wg mnie odpowiedzialny rodzic nie pozwala wychodzić bez nadzoru dziecku w wieku "podstawówkowym" i młodszym z psem. Nawet jeśli dziecko jest okej, to przecież jakiś luźno biegający pies może zaatakować zwierzątko dziecka itd. Większość dzieci przecież nie umie zareagować, po co mu fundować taką traumę?[/quote] Ja byłam w o tyle dobrej sytuacji, że psy się znały (Hexa jednej szczeniory nie trawi z bliska, ale nie pozwoliłam na konfrontację) i mogłam sobie pozwolić na usadzenie Hexy i wzięcie obydwu szczeniaków 'w swoje ręce' ;). Cierpliwość mi Hexa taką wyrobiła, że to czego na spacerach z nią nie wykorzystam mogę wykorzystać na dzieciaki ;). Szczerze to ja też w wieku początkowo podstawówkowych wychodziłam z dużą suczką mojej cioci. Zawsze byłam dosyć drobna, sunia coś w typie labka, może troszkę mniejsza (nie pamiętam zbyt dobrze). Rodzina szczęśliwa nie była, ale ja uparta byłam i pokazałam, że zapanować nad psem umiem. Nie będę się chwalić czego ją nauczyłam, ale nie stwarzała zagrożenia dla otoczenia, dla mnie, a psów chodzących samopas raczej nie spotykałyśmy (i tak ją nic poza mną nie interesowało :loveu:). Sunia była super posłuszna, ze smyczy ją puszczałam na polach i nikt kto nas widział nie powiedział złego słowa (jak by ktoś w tak małej miejscowości miał coś do dziecka z psem to by szybko do cioci dotarło). Ale swojego dziecka bym z żadnym psem nie puściła. Miałam kiedyś sytuację jak mi z bramy na mix-astkę i mnie z małą wtedy siostrą cioteczną wyleciał pies. Miałam wybór- pies skoczy z zębami do dziecka albo będzie spięcie psów. Wybrałam drugą opcję i suk się rozdzielić nie dało później tak łatwo. Ja 'swoją' trzymałam cały czas na smyczy a tamta nie odpuszczała. Na koniec (po rozdzieleniu psów) dostałam opiernicz za psa bez kagańca od właścicieli tamtej suczki :crazyeye:, ale że byłam w nerwach to powiedziałam co o nich myślę. Jak by mi dziecko choćby przewróciła tamta to, mimo że byłam młoda, bym nie odpuściła :mad:
zmierzchnica Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 No właśnie tak to jest. Wszystko jest okej, kiedy dziecko jest odpowiedzialne, ale jeśli przychodzi zagrożenie z zewnątrz to zaczynają się schody. Ja właśnie mam dość dzieci wszelkich. Przed chwilą szłam z sukami, tylko je odsikać bo gorąco... Akurat biegały dzieciaki. Jakiś chłopak, lat może 9-10, zauważył że mój pies się boi, więc zaczął rzucać napełnioną wodą butelką do góry i pozwalał żeby spadała na ziemię, strasząc psy. Uspokoiłam suki i zapytałam go, czy się bliżej nie da. Oczywiście sprawiło to, że rzucał tą butelką cały czas, kiedy ja próbowałam przejść z wyrywającymi się sukami (co chwilę musiałam je usadzać, bo wyrywały się dusząc... są małe, ale przejście z duszącymi się i sadzącymi susy psami mi się nie uśmiechało). W końcu go opieprzyłam i nawet przestał durnie się śmiejąc, ale Chibi ze strachu aż piszczała, a teraz boi się znowu wszystkich przechodniów, a dzieci wręcz panicznie :shake: Jeśli wróci do sytuacji sprzed roku, a na to wyglądało, to ja się chyba zatłukę :placz: Boję się, że ona kiedyś odkryje, że na ludzi najlepiej działa atak i zacznie używać agresji jako obrony... I nie wiem teraz... Lepiej podczas "zagrożenia" (tj wystrzały, śmiech ludzi, uderzanie butelką) stanąć, kazać psu usiąść i dawać mu smakołyki nawet na siłę, mimo że się trzęsie, czy "uciec" z psem, pozwalając mu na paniczne duszenie się, bieg z podkulonym ogonem, dyszenie itd? W takich momentach nie mam innego wyboru...:shake:
badmasi Posted May 26, 2009 Posted May 26, 2009 zmierzchnica-zależy jak pies się boi. Jeśli trzęsie się i dyszy to trzeba się oddalić, nic na siłę bo to pogłębia lęki i może się zdarzyć, że wogóle nie będzie chciał chodzić na spacer albo w miejsce gdzie doszło do przykrego zajścia.Mój pies boi się parasoli, inne rzeczy zniesie ale parasole są strachem nr.1. Jak idziemy na spacer to suka zawsze sprawdza jaka jest pogoda. Na schodach zatrzymuje się i patrzy w okno-słońce, ok. idziemy i fajnie, pada to odwrót bo pewno będą parasole:shake: Mnie wkurzają tupiący ludzie. Jak moja szkotka była mała to natupał na nią dziad podblokowy(a odważna nie jest, patrz wyżej)i od tego momentu zaczęła obszczekiwać podobnych dziadów. Dwa lata mi zajęło odwrażliwianie ją na starszych ludzi.Dzisiaj podobny dziad natupał na mojego małego psa. Przeszkadzało mu, że on nalewał wodę dla ptaków a my przechodziłyśmy obok. Szelciak co zrobił-oczywiście go obszczekał a przy okazji podniosły rwetes wszystkie psy w okolicy.Szelciak całe szczęście nie jest lękliwy więc może to zachowanie się nie utrwali:shake:
Recommended Posts