bonsai_88 Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 Ach, przypomniał mi się radośnie witający labek z wakacji... Po jego 1 skoku miałam przestawioną rzepkę, a pies został pogryziony przez moją sukę. W sumie się Birmie nie dziwię... jak to ona widziała? Podbiega obcy pies - skacze - pani upada z krzykiem, wypuszczając przy okazji smycz - pani nie może wstać - zagryźć pieseczka :diabloti:. Bardzo żałuję, że ani psa ani właścicielki nie spotkałam nigdy więcej, bo chciałabym zwrot kosztów leczenia nogi.... niestety zanim zdążyłam cokolwiek zrobić to... właścicielka psa uciekła zostawiając mnie samą w środku lasu :angryy:... A teraz - nie życzę ci, żeby którykolwiek z twoich psów był kiedykolwiek na miejscu tego labka :roll:
CHI Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 po raz kolejny polecam do przeczytania (zwłaszcza dla osób tu nowych) [URL="http://www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html"]www.meritumfci.republika.pl/on_chcial.html[/URL] Lubię psy i dlatego przez takich "miłych" ludzi wyprowadzam się ze wsi na kompletne odludzie... Mam bullterrierkę, która NIE ROZUMIE, że inne psy chcą ją gryźć... I zależy mi na tym, aby tak zostało... Przynajmniej żaden pies nie podbiegnie do moich, bez mojej zgody - co zawsze bedę uważać za CHAMSTWO! Shin - bardzo ładnie to przełożyłeś "na ludzki" masz u mnie piwo (jako :razz: "małolat" ;)) - ale widać i tak nie dotarło... Dziękuję, za uznanie za uczennicę:multi: jak to miło... CHI & BBB
Berek Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [FONT=Verdana] [/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Nu tjaaa...[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Pamiętam taką historię, wypisz-wymaluj. Wychodziłam z młodziutką yorką mojej mamy – miała wtedy parę miesięcy.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Suczka od początku wykazywała małą pewność siebie, trafiła do stadka psów ale bardzo rozsądnie moja rodzicielka poprosiła o pomoc w przyzwyczajeniu jej do tego, że wychodzi także sama a przy okazji nauczeniu stworka podstaw posluszeństwa.:lol:[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]No i fajnie, blady świt, trawnik (wielki) osiedlowy i moja (jak się okazało błędna) ocena że pusto, więc yorek ćwiczy sobie na środku w/w trawnika.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Za bardzom się zaangażowała w nagródki, siady, do mnie i inne takie – i w porę nie odkryłam że oto zmaterializowała się przy nas suka pisz-pan-wilczurka w ciężkim kagańcu, która to suka runęła na yorkę usiłując ją owym kagańcem trzasnąć, najlepsze, że w „absolutnie przyjaznych zamiarach”, co uświadomil mi wlaściciel owej wilczurki znajdujący się bardzo, ale to bardzo daleko od nas.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Rycząc na cale gardło wyjaśnił mi, ze jego pies chce się pobawić ze szczeniaczkiem, któremu [B]to doskonale zrobi[/B] bowiem się [B]zsocjalizuje[/B]. [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]W tym czasie yorek był już w panice totalnej, suka zjawiła się nagle, była bardzo brutalna i szybka – udało mi się odłowić yorka chyba tylko dzięki szczęściu, bo w przerażeniu biegał zataczając koła usilując uniknąć uderzenia kagańcem i nie slyszał literanie nic; pan od wilczurki nie był w stanie suki odwołać mimo niechętnego nawoływania, yorek na moich rekach trząsł się i wpadł w katatonię z przerażenia, suka się w końcu oddaliła i znikła w kierunku przeciwnym do właściciela, właściciel wyjaśnił mi jeszcze że jestem typową właścicielką yorka co to porywa głupie małe zwierzę na ręce i ono od tego się zrobi agresywne i dziamgotliwe.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2] [/SIZE][/FONT] [SIZE=2][FONT=Verdana][SIZE=2]Szczerze mówiąc miałam ochotę wręczyć mu wizytówkę i wyjaśnić że może zadzwonić do mnie w sprawie lekcji bo ma totalnie niewychowane zwierzę... To była druga myśl, bo pierwsza, i owszem, szanowna[/SIZE] [/FONT][B][COLOR=black][FONT=Verdana]beatus105 - [/FONT][/COLOR][/B][FONT=Verdana][SIZE=2]Dorosła Opiekunko Piesków Schroniskowych – obrzucić durnia obelgami albo może go... walnąć[/SIZE]. :angryy: [/FONT][/SIZE] [FONT=Verdana][SIZE=2] [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Dodam jeszcze, że to wydarzenie spowodowało wyrobienie w yorku bardzo silnego lęku wobec psów z którym walczyłam potem przez kilka miesięcy :cool3:[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2] [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Nie wspomnę już o radosnych chcących się pobawić psach próbujących skakać po starym, schorowanym yorku który dopiero co doszedł do siebie po serii ciężkich epileptycznych ataków. :angryy: :mad: [/SIZE][/FONT][FONT=Verdana][SIZE=2]Jak rozumiem, ten pies też właściwie nie miał prawa wychodzić na spacery, bo stanowił element utrudniający jakimś radosnym pieskom „wesoła zabawę” tudzież „socjalizację”. [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2] [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Widać mamy takie prawo że na spacery chodzą tylko psy młode, zdrowe i piękne oraz pewne siebie.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Psy stare, chore, strachliwe powinny być ew. wynoszone na spacery do piwnic lub wypuszczane na balkon.[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2] [/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2] Nowa definicja "chamstwa" - sytuacja w ktorej nasz pies podbiega do innego psa i zostaje pogryziony - tamten wlasciciel "cham i burak", my jesteśmy światli wlasciciele bo chcieliśmy pozwolić pieskom na socjalizację. :cool3:[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2]Sytuacja w ktorej nasz pies podbiega i gania jakiegoś psa ktory się go boi - jeśli właściciele tamtego psa mają jakieś uwagi, to są chamami - w końcu jak mogą nie pozwolić NASZEMU psu na trochę rozrywki?[/SIZE][/FONT] [FONT=Verdana]:roll: [/FONT] [FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT]
bonsai_88 Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 Wiecie co... właśnie zdałam sobie sprawę, że mam DWIE piwnice i balkon :multi:. Zastanawiam się, które przeznaczyć na toaletę 2 niesamowicie ruchliwych dziewczyn [ta mniej ruchliwa to półborderka :diabloti:]...
Martens Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='Berek'] [SIZE=2][FONT=Verdana][SIZE=2]Szczerze mówiąc miałam ochotę wręczyć mu wizytówkę i wyjaśnić że może zadzwonić do mnie w sprawie lekcji bo ma totalnie niewychowane zwierzę... To była druga myśl, bo pierwsza, i owszem, szanowna[/SIZE] [/FONT][B][COLOR=black][FONT=Verdana]beatus105 - [/FONT][/COLOR][/B][FONT=Verdana][SIZE=2]Dorosła Opiekunko Piesków Schroniskowych – obrzucić durnia obelgami albo może go... walnąć[/SIZE]. :angryy: [/FONT][/SIZE] [/QUOTE] No wiesz... Wykazałaś się nieprawdopodobnym chamstwem, puszczając posłusznego yorka w miejscu gdzie mógł biegać duży piesek :cool3: A jak piesek się boi to jak sama zauważyłaś, nie powinnaś z nim z domu wychodzić. A w ogóle to wszystko Twoja wina bo go nie socjalizowałaś (czyt. nie puszczałaś radośnie do wszystkiego co żyje, znane czy nieznane, agresywne czy nie). :evil_lol::evil_lol::evil_lol: BTW rozumiem ból, bo ja w opisanej sytuacji też wybyłam z suką w łyse pole, żeby w spokoju poćwiczyć, widać mnie było chyba z pół kilometra i widać było że pracujemy, a sądząc po odległości w jakiej znajdował się właściciel, miał masę czasu by psa złapać w porę. Szkoda, że potem strach było podejść do nas, i słusznie, bo wykazałabym się chamstwem nie lada miast grzecznie podziękować za socjalizację dygoczącego z przerażenia psiaka :diabloti: [quote name='bonsai_88']Wiecie co... właśnie zdałam sobie sprawę, że mam DWIE piwnice i balkon :multi:. Zastanawiam się, które przeznaczyć na toaletę 2 niesamowicie ruchliwych dziewczyn [ta mniej ruchliwa to półborderka :diabloti:]...[/QUOTE] I dobrze myślisz, świat to ty zostaw ludziom z kompletnie niewychowanymi za to świetnie zsocjalizowanymi pieskami. Miejsce tych odwoływalnych jest tam gdzie słońce nie dochodzi, bo jeszcze właściciele zsocjalizowanych dzikusków wpadną w kompleksy :diabloti:
badmasi Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 Dzisiaj miałam szansę pogadać sobie z właścicielem niesfornego, podwórkowego goldena. Pan zawsze, jak mnie widzi ulatnia się za blok zostawiając mnie i moje psy z problemem jego naskakiwacza. Dziś natknął się na mnie przypadkiem akurat w momencie gdy jego pies zaplątał się w moją smycz z przyduszonym na końcu szczeniakiem. Spytałam się czy ma smycz dla psa i czy mógłby zacząć jej używać. Na co padła odp." A po co? przeszkadza pani?". Powiedziałam, że przeszkadza bo łazi za mną, warczy, plącze się w smycze i skacze na córkę. Facet zaczął się pultać więc powiedziałam, że złożę zażalenie do wspólnoty. Facet jakiś niekumaty, zobaczymy czy normalna rozmowa poskutkuje. A jeśli nie to co....?Boję się bo mojej suce zbliża się cieczka, jak ja będę walczyć z tym psem?Jak się na niego tupie to warczy. Może kurcze jak się znowu doczepi to czymś go spsikać? Dezodorant, lakier do włosów?
kendo-lee Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='badmasi']Dzisiaj miałam szansę pogadać sobie z właścicielem niesfornego, podwórkowego goldena. Pan zawsze, jak mnie widzi ulatnia się za blok zostawiając mnie i moje psy z problemem jego naskakiwacza. Dziś natknął się na mnie przypadkiem akurat w momencie gdy jego pies zaplątał się w moją smycz z przyduszonym na końcu szczeniakiem. Spytałam się czy ma smycz dla psa i czy mógłby zacząć jej używać. Na co padła odp." A po co? przeszkadza pani?". Powiedziałam, że przeszkadza bo łazi za mną, warczy, plącze się w smycze i skacze na córkę. Facet zaczął się pultać więc powiedziałam, że złożę zażalenie do wspólnoty. Facet jakiś niekumaty, zobaczymy czy normalna rozmowa poskutkuje. A jeśli nie to co....?Boję się bo mojej suce zbliża się cieczka, jak ja będę walczyć z tym psem?Jak się na niego tupie to warczy. Może kurcze jak się znowu doczepi to czymś go spsikać? Dezodorant, lakier do włosów?[/quote] Tak,dokładnie kup sobie gaz pieprzowy.Skoro burak nie rozumie,że jego zakichanym obowiązkiem jest pilnować psa,który molestuje wszystko co się rusza,to może w taki sposób czegoś się nauczy i coś dotrze do jego pustej mózgownicy.
CHI Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='badmasi']". Powiedziałam, że przeszkadza bo łazi za mną, warczy, plącze się w smycze i skacze na córkę. ...... ...?Boję się bo mojej suce zbliża się cieczka, jak ja będę walczyć z tym psem?[/quote] No cóż po dobroci to się nie da... Pies się przecież "socjalizuje":angryy::mad: 1. Zrób zdjęcie psa luzem (chociaż komórką, jak nie masz aparatu, to pożycz - dobrze mieć dowód, a na aparacie masz datę i godzinę zdjęcia.) 2. Zdobądź dane pana (który przecież chamem nie jest - jest to kulturalny człowiek). 3. Zgłoś na policję, że pies biega luzem, pokaż zdjęcia, podaj namiary faceta. I zgłoś, [B]że się boisz o dziecko[/B]. Pies biega luzem, dziecko pachnie Twoją suką - jak suce się zacznie cieczka to boisz się, [B]że pies będzie napastował Twoją Córkę...[/B] nawet jak będzie bez Waszej suki. Jak nie zareagują w ciągu tygodnia (=dalej pies będzie luzem) to zgłaszaj dalej - w końcu jesteś Matka Polka :razz: i o dziecko się boisz... A tak na poważnie to nie ma żartów... Moja koleżanka miała taki przypadek. Ich jamniczka miała cieczkę, jej córka wtedy ok 11 lat, szła do szkoły (bez suczki!!!) i biegajcy luzem "wilczur w typie DDR" skoczył jej na plecy... Dziecko się potłukło, wystraszyło no i jeszcze pies był w kagańcu... No to zrobiły obdukcję dziecku, facetowi sprawę i "wilczura" luzem już od tej pory nikt nie widział... A gaz pieprzowy kup, zawsze sie może przydać..
agenciara Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='mch'] natomiast przyznam wam ze uciązliwi bywaja rowerzysci wyczynowcy , którzy trase spacerową obrali za miejsce na wyczyny , i wszystkie atrybuty maja , kolorowe ciuszki , wypas sprzet itd , tylko sie cholerka dzwonka przy rowerze nie dorobili . nie raz i nie dwa w sekundzie słyszalam tylko swist kolo ucha i bziuuuuuu mijal nas rowerzysta . toz to niebezpieczne dla przechodniow . a jadą tak szybko, droga lesna , wiec nie wszystko da sie zauwazyc .[/QUOTE] skąd ja to znam hmmmm z autopsji?? :evil_lol: mogę Cię troszkę uspokoić, bynajmniej mówiąc za siebie... ja gdy widzę osoby z psem w terenie (las, polna droga itd), to zwalniam. Jeżeli ktoś mnie nie widzi to krzyczę "uwaga"/ "lewa wolna"/"prawa wolna" i omijam, bo nigdy nie wiadomo który pies gustuje w świeżym mięsku:cool1: sprawa inna jest na szosie na wioskach, gdzie psy latają samopas, wtedy można sobie pozwolić na sprint po asfalcie, nie ma co się bać bo burek nie dogoni. :p generalnie najlepiej trenuje się w lesie, domyślam się że to głównie faceci robią Ci takie niespodzianki... są tak zajęci treningiem że po prostu zapominają o całym bożym świecie, a że technika u nich na 6+ to co im tam ominąć kogoś bokiem po haszczach, mykną i ich nie ma ;) następnym razem jak ktoś Cię przestraszy to odezwij się odpowiednio do niego: jeżeli przejedzie po Twojej lewej stronie "krzyczy się LEWA!" :diabloti: jeżeli przejedzie po Twojej prawej stronie "krzyczy się PRAWA!" :diabloti: "LEWA"/"LEWA WOLNA" "PRAWA"/"PRAWA WOLNA" to są zwroty jakie używa się na maratonach przy wyprzedzaniu kogoś - w sytuacji kiedy ten ktoś ma zrobić wolną wymienioną stronę :) myślę że wtedy jeżeli rowerzysta nie jest snobem powinna go zaintrygować Twoja znajomość owych terminów i się chociaż uśmiechnąć albo przeprosić, a jeśli nie to okazja żeby wytłumaczyć delikwentowi żeby przesiadł się na szosówkę skoro las uważa za swoją własność ;) generalnie rowerzyści jeżdżący "nie po cywilnemu" to w 98% baaaaaaaaardzo przyjazne stwory więc może i się jakąś znajomość nawiąże ;) p.s. dzwonek to zbędne gramy, więc go nie posiadam-y :evil_lol: :oops: rowerowe pozdrowienia ;)
shin Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='agenciara']mogę Cię troszkę uspokoić, [B]bynajmniej [/B]mówiąc za siebie...[/quote]Przepraszam, grammar nazi mi sie wlaczyl. Przynajmniej. Bynajmniej znaczy wcale/ani troche ;)
Apbt_sól Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 na poczekalni u weta... bokser pies.. z panstwem i my , z suka w szwach.. kawalek ucha usuniety... byly guzy.. , na lapie wlokniak.. suka lat 9.. ucho w opatrunku wypatroszona łapa.. siedzimy spokoj.. piesek mialy... do Lee... ok przeciez to norma mnie to nie wzrusza.. Lima wstala, piesek popuszczony nos pod ogon... wzielam pieka pod pyszczek i mowie " nie wolno , suczka nie jest w humorze":cool3: pani z panem hi hi hi po czym pochwili piesek lapa na Lime.... łape zdjeclam do Le emowie uspokoj się... pogadalam do pieska...:razz: panstwo hi hi ... i weszli do gabinetu... przesiedlismy sie od dzrwi by ktos wchodzac z psem nie nadzial sie na nas... proste.. czekamy... zbiza sie moment wyjcia panstwa z boskiem.. i olsnilo mnie jaks czutka :cool3: mowie do TZ -ta... wez lile krocej mowi po co.. ja na to - weż ją, prosze.. wzial.. minela chwila.. wyjezdza z gabinetu boksio i wpada nam centralnie bokiem w Lee, walac cialem w łape poszytą a łbem w ucho.. :mad: Lee na to z zebami za fafle go zlapala, TZ - krzykan pusc.. puscila.. ja pmowie dfo kobiety by krocej psa trzymala bo mamy poszyta suke jak zdazyla zauwazyc.a ona nam na to: jak go szarpnie nic mu nie bedzie , jemu sie podobaja takie zabawy.. na wetka widzac to: - ale nie koniecznie suka po operacji ma ochote na na nie...? zjobkalam bake nos kurde... a ona z ironicznym usmiechem mowi z etakie psy to w kagancu.. wiec jej mowie a takich wlascieli jak ona to na szkolenia..:evil_lol: ludzie mozgu nie maja sa tak beztroscy ze az zal , jakby ucho puscilo to chyba bym jej trąbła w pape...:angryy::evil_lol:
akodirka Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 agenciara, to w koncu wiem, co oznaczaja te krzyki "LEWWWAAA!" :diabloti: . Nigdy za bardzo nie wiedzialam ocb kiedy w srodku lasu nie wiadomo z kad bylo slychac "LEEWWWA!", albo kiedy ktos do mnie mowil "lewa wolna, lewa wolna" nigdy nie wiedzialam, czy ktos chce zebym ja zrobila miejsce z lewej strony, czy ktos gada sam do siebie i jest tak podekscytowany :evil_lol: czy wogole to ja mam zejsc na lewą wolną strone :diabloti: dlatego zazwyczaj uciekałam w najbliższe krzaczory robiac cala wolna droge :evil_lol: a tak w ogole, to zdjecie z jednego spaceru na polanie [url=http://img22.imageshack.us/my.php?image=img2609h.jpg]ImageShack - Image Hosting :: img2609h.jpg[/url][IMG]http://img22.imageshack.us/my.php?image=img2609h.jpg[/IMG] szczegolnie nie lubie takich "motorów" czy jak to sie nazywa :diabloti:
agenciara Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 ooooo [B]shin[/B] masz rację, dzięki za zwrócenie uwagi, chociaż ktoś o tej nieludzkiej godzinie myśli :razz: [B]akodirka[/B] heheh a to to jest standard z motaniem się na strony i zastanawianiu się o co temu nienormalnemu rowerzyście chodzi :evil_lol: nawet na maratonach można spotkać rowerzystów co nie kumkają w którą stronę mają zjechać, a co dopiero zwykły śmiertelnik wyprowadzający pieska w lesie ma wiecieć gdzie zejść... więc hmmm cieszę się że informacja ta była przydatna ;) p.s. mina mochera chadzającego po ścieżce rowerowej, wystraszonej okrzykiem 'UWAGA!!! LEWA WOLNA!!!' - BEZCENNA :diabloti: :cool3: pozdROWERKI :cool1:
bonsai_88 Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [B]agenciara[/B] a co jak ktoś kierunki myli :evil_lol:? W sumie jak usłyszę rowerzystę/biegacza to staram się przywołać moje suki, zejść z nimi w krzaki i posadzić na zadach, co by ćwiczący miał całą ścieżkę wolną ;). Niektórzy nawet za to dziekują :cool3:
agenciara Posted February 24, 2009 Posted February 24, 2009 [quote name='bonsai_88'][B]agenciara[/B] a co jak ktoś kierunki myli :evil_lol:? no to wtedy rowerzysta testuje szczęki hamulca oraz przy okazji sprawdza w owej sytuacji czy opony łapią przyczepność... i to od nich zależy dalsza kolej zdarzeń ;))) (żarcik ;) ) ja też jak wyprowadzałam ON'ka w lesie, na rowerze i bez smyczy to zatrzymywałam się i dałam ludziom "bezstresowo" przejść, chociaż kochana psina z niego była i zawsze mial minę "no po co się zatrzymujemy, g... mnie oni obchodzą" ;). aha... i również dziękuję za chociaż te najmniejsze zejście z drogi/przywołanie/usadzenie pieska :loveu:, bardzo dużo ludzi postępuje tak jak Ty, dziękuję w imieniu wszystkich rowerzystów :modla::loveu: a kolega mój zawsze do ludzi w lesie mówi "dzień dobry", pełna kulturka, aż czasami podśmiechuję się z tego, ale sympatyczne to jest bardzo. ok idę spać ;)
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 [quote name='Apbt_sól']na poczekalni u weta... bokser pies.. z panstwem i my , z suka w szwach.. kawalek ucha usuniety... byly guzy.. , na lapie wlokniak.. suka lat 9.. ucho w opatrunku wypatroszona łapa.. siedzimy spokoj.. piesek mialy... do Lee... ok przeciez to norma mnie to nie wzrusza.. Lima wstala, piesek popuszczony nos pod ogon... wzielam pieka pod pyszczek i mowie " nie wolno , suczka nie jest w humorze":cool3: pani z panem hi hi hi po czym pochwili piesek lapa na Lime.... łape zdjeclam do Le emowie uspokoj się... pogadalam do pieska...:razz: panstwo hi hi ... i weszli do gabinetu... przesiedlismy sie od dzrwi by ktos wchodzac z psem nie nadzial sie na nas... proste.. czekamy... zbiza sie moment wyjcia panstwa z boskiem.. i olsnilo mnie jaks czutka :cool3: mowie do TZ -ta... wez lile krocej mowi po co.. ja na to - weż ją, prosze.. wzial.. minela chwila.. wyjezdza z gabinetu boksio i wpada nam centralnie bokiem w Lee, walac cialem w łape poszytą a łbem w ucho.. :mad: Lee na to z zebami za fafle go zlapala, TZ - krzykan pusc.. puscila.. ja pmowie dfo kobiety by krocej psa trzymala bo mamy poszyta suke jak zdazyla zauwazyc.a ona nam na to: jak go szarpnie nic mu nie bedzie , jemu sie podobaja takie zabawy.. na wetka widzac to: - ale nie koniecznie suka po operacji ma ochote na na nie...? zjobkalam bake nos kurde... a ona z ironicznym usmiechem mowi z etakie psy to w kagancu.. wiec jej mowie a takich wlascieli jak ona to na szkolenia..:evil_lol: ludzie mozgu nie maja sa tak beztroscy ze az zal , jakby ucho puscilo to chyba bym jej trąbła w pape...:angryy::evil_lol:[/quote] Myślenie państwo z bokserem najwyraźniej w domu zostawili, o ile w ogóle czymś takim jak myślenie dysponują. "Uwielbiam" pasjami takie przypadki "bezstresowego" podejścia do własnego pieseczka kosztem cudzych psów i jeszcze debilny, zabarwiony ironią śmieszek na zwróconą uwagę. Aczkolwiek żadnej tego typu sytuacji nie miałam ani w klinice, ani u weta w prywatnym gabinecie. Nigdy nie odważyłabym się przejść z moimi psami ani siedzieć w bliskiej odległości z innymi zwierzętami w poczekalni, więc z góry proszę o zrobienie sporej ilości miejsca na wszelki wypadek, kiedy muszę przejść głównie z myślą o innych zwierzętach, które mogą być w kiepskim stanie. Kiedy wychodzę z gabinetu po wizycie, to też najpierw proszę o odsunięcie się spod drzwi, zrobienie miejsca. Nigdy nie zdarzyło się, by ktoś odmówił. Ludzie wychodzą często całkiem na zewnątrz, jeśli jesteśmy na wizycie nie w klinice, która dysponuje większą przestrzenią, a w małym gabinecie, z dość wąską poczekalnią. Pewne sytuacje najlepiej jest uprzedzać, bo potem właśnie zostaje tylko głupawy śmieszek i bzdurne tłumaczenia osób bez wyobraźni, ewentualnie jeszcze pretensje.
shin Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Ja szczerze przyznam, ze moj pies nie umie sie zachowac w poczekalni :oops: Pracujemy nad tym caly czas [ostatnio ladne pare minut udalo mi sie skupic go na wykonywaniu polecen], ale i tak trzymam go krotko. Jak mam miejsce siedzace, to pies miedzy nogi i za obroze. A i tak jak jest duzo osob, to wole po prostu postac na zewnatrz, albo posiedziec w samochodzie, bo po co meczyc i siebie, i swojego zwierza, i jeszcze innym klopoty sprawiac. Ale sa ludzie i parapety... Ostatnio w poczekalni tylko ja i facet z sznaucerem miniatura, albo czyms w podobie. Piesek na rekach, a pan ciagle 'tititi, zobacz jaki piesek siedzi, zobacz jaki piesek' :roll:
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Heh, nie ma to jak mały piesek podziwiający świat i inne psy z perspektywy pańcinych rączek. U moich wywołuje to chęć powalenia takiego człeka i przyjrzenie się z bliska tej istocie, co na rączkach siedzi. Dla mnie wizyty u weta to niezły trening spostrzegawczości. Razu pewnego moja psia dziewczynka w nagrodę za cierpliwość ukradkiem próbowała zabrać z gabinetu spremedykowanego koteczka. Innym razem w klinice postanowiła zaznajomić się z wyrośniętym baranem, a jeszcze innym zaczaiła się (było już ciemno) na spacerującego źrebaka, szybciej ode mnie zorientowała się, że tam za rogiem jest coś imponująco dużego, co można by "postraszyć". Oczywiście w żadnym z przypadków nie dopuściłam do niebezpiecznej sytuacji, niemniej wizyty u weta nastrajają psy "dziwnie" i nawet posłuszny pies może próbować wywinąć coś nieprzewidywalnego.
bonsai_88 Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Moja Birma na szczęście w poczekali u weta jest aniołem - kładzie się mi obok krzesła i czeka spokojnie... no, w najgorszym wypadku siedzi :lol:. Za to z głupota u weta się spotkałam - jakaś babka chciała puścić swojego yorkusia co by pobiegał... wszystko ok., tylko Birma bez żadnych szczepień była [pierwsza wizyta u weta ze mną], bo jej cudny charakterek [bić, zabić :diabloti:] z tamtych czasów pomijam... a jorkusiowi właścicielka nawet szeleczki ściągnęła :cool3:... Nawet mnie się o zdanie nie spytała, a Birma na oko była w złej kondycji [8-miesięczna suka, zawsze w kiepskich warunkach] - mogła być chora. Nie wytrzymałam i jak jorkuś był już-już puszczany wystrzeliłam do Birmulki "Patrz... obiadek sam biegnie" :evil_lol:.
shin Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Nie no, moje smoczysko to diabel wcielony. Poczekalnia u veta to wg niego najlepsze miejsce, zeby zawierac nowe znajomosci, a pan vet to w ogole jest :loveu::loveu::loveu: Biedny weterynarz psa od malego podkarmial smaczkami, ze taki grzeczny [i fakt, grzeczny - da sobie lape odpakowac, przemyc, szwy obejrzec, obmacac, zapakowac, pod ogon zajrzec, ew. gruczoly oproznic, no wszystko sobie da zrobic], no to teraz ma. Pan vet na dzien dobry i na do widzenia musi psa poglaskac, bo inaczej jest tragedia, ze jak to, pan vet nie poglaskal taaaakiego urocego sceniacka :placz: ...poza tym, jesli go nie poglaszcze, to pies jest cala droge powrotna nabzdyczony. Widzial kto kiedy, zeby pies robil miny jak zirytowany prezydent Kaczynski? Wyobrazcie sobie, ze widzicie to za kazdym razem, jak patrzycie w lusterko wsteczne. Bo vet go nie poglaskal :angryy:
CHI Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Ja w ramach socjalizacji ;) zabierałam CAŁĄ bandę o weta (jeszcze jak było 4:-() - zresztą moje kochają wetów (zwałaszcza jak zabieram więcej niż jedenego:razz:). Standard był taki: wchodzę do poczekalni sama, przestawiam krzesełko w przeciwległy kąt;), kładę kocyk lub owczą skórę (taki czarny błam - białe się na niej fajnie komponują i jest takie fajne image :razz:) i idę po psy do autka... Staję w drzwiach - w poczekalni delikatna panika:razz:, mniejsze łap na ręce, większe krótko.... Kładę bandę na w/w posłanku krótkim "lachnij" (stary chyba już tylko to kojarzy... ale w swoim wieku ma prawo..) boksery warują, bulle siadają po bullowatemu:razz:... Atmosfera lekko wibruje.... Po chwili, jak nic się nie dzieje (BBBanda może by i się ruszyła:mad:, ale wiedzą, że komenda była z tych "ostatecznych" - ciekawe skąd - bo nigdy nie stosowałam jakiś negatywnych działań w poczekalni) atmosfera robi się psio-kocio-towarzyska...:razz: Jak oczekiwanie trwa dłużej to Diuk się rozwala i chrapie... Gruba (już nieżyjąca stara bullka) też przysypia - tylko młode białe obserwują... I wreszcie nadchodzi TA CHWILA wchodzimy MY:razz::diabloti:!! Drzwi się za na nami zamykają, odpinam smycze... Praktykanci chowają się po kątach (panowie dziwnie zasłaniając "te" miejsca":diabloti:). No i zaczyna się... Nasz doktor (ma boksera :razz:) więc się wita z BBBandą... Gabinet to wytrzymuję.... Potem następuje część oficjalna... Najpierw przepychanka na wadze - muszę przypilnować, aby banda ważyła się pojedynczo, a nie na raz... Odbywa się to tak: wejście na wagę, zgonienie 3 szt, odczyt wagi pozostałej, nagroda :lol:!! i "następny proszę". Potem badanie... już uspokojeni praktykanci wyszli z kątów i zaczynają głaskać to co jest wolne... psy nadstawiają się do zabiegów - lubia być w centrum zainteresowania - nawet nieufny do obcych mężczyzn Blondyn kocha tego weta... Funia po cichutku sprawdza zawortość teczki/szuflad :razz: i wyciąga zapomniane śniadanie weta... :angryy::mad: Po czym siada na krzesełku w pozycji "przyszedł bull terrier do weterynarza":razz: i patrzy mu w oczy przez biurko... Za rzeczy nieprzyjemne (zastrzyki, termometr w doo..) jest zawsze nagroda... Wychodzimy żegnani - pytaniami kiedy znów przyjedziecie :razz: Mój wet asekuruje zawsze wyjście... tak na wszelki wypadek...Otwiera drzwi i patrzy, czy aby następny pacjent nie jest samobójcą :mad:i nie usiłuje wejść zanim my wyjdziemy... Jak wracam po kocyk to zawsze podagam z "poczekalnią" i jest wieczne zdziwienie, że to były również bull terriery - ech te stereotypy :angryy::mad: A kiedyś bez pukania - i jak się okazało bez kolejki :razz: - wszedł (a właściwie usiłował :razz:) wejść facet... Zrobił :crazyeye: i szybko wrócił do kolejki...:diabloti: No bo BBBanda ruszyła się przywitać bo w tym gabinecie to ludzie służą do głaskania psów... :diabloti: BBBabda zadziałała wychowawczo.. Z 3-ma psami już nie ma takiej zabawy:-(
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 Moje weta uwielbiają, choć nic miłego im raczej nie robi w moim i obiektywnym pojęciu. Buziaczki muszą być w usta koniecznie w ramach podziękowania.;) W ogóle to nasi weci są NASI i koniec kropka, nie ma prawa nikt tam do nich włazić, trzeba eliminować konkurencję.:diabloti:
Apbt_sól Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 o tak wet dlaLee to guru , ma darmowe zarcie a czesem kot lezy tak nisko ze mozna popatrzec na tego "psa" co szczekac nie umie..:cool3: Zazwyczaj zawsze czekam na dworze.. ludzie sie nas "boja" a ja straszyc nie mam zamiaru jak i psow denerwowac lub tez prowokowac do roznych sytacji. A odnosnie boksera , mala poczekalnia 5 na 5 , zima... nie bede stala na dworze z poszyta suką... wszystko byloby ladnie gdyby właśnie wlasciele skrocili smycz i czasem pomysleli o nastepstwach . Problem jest z Limki wyjsciem od weta.. nie chce.. chyba by tam zamieszkała chetnie :lol: Sor opuszcza gabinet jak najszybciej sie da... bo przeciez pieseczki stoja i "czekaja" na niego , dlatego zawsze wychodzi na 2 łapach , trzymam na obroze gnooja by nic sie nie stalo i boczkiem boczkiem uciekamy z oczu :evil_lol: Jasiowy zaś , zamienia sie w posag :-o mozna z ni robic wszystko , szwy po kastracji mial zdejmowane na stojaco,, jak wet podniosl łape tak został. a ogonek nie ustannie majta prawa-lewa. I tez nie nazarty, tylko sepi chrupki ,probki itp... buziakowanie oczywiscie jest inaczej nie byłby to Jasiowy i Limona. Soran nie jest wylewny... nigdy nie był nic nie wezmie od weta , od zadnego obcego czlowieka, nie wiem skad to ma, ja go nie uczylam , potrzeby nie było.
z_pastorowej_sfory Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 skoro rzecz o chamstwie, to dzis po paru przemysleniach napisalem cos takiego: [url=http://www.zpastorowejsfory.pl.tl/Nie%26%23347%3Bwiadomo%26%23347%3B%26%23263%3B%2C-ignorancja-czy-chamstwo-f-.htm]Z Pastorowej Sfory FCI - Nieświadomość, ignorancja czy chamstwo?[/url] Co myslicie?
Saite Posted February 25, 2009 Posted February 25, 2009 [quote name='z_pastorowej_sfory']skoro rzecz o chamstwie, to dzis po paru przemysleniach napisalem cos takiego: [URL="http://www.zpastorowejsfory.pl.tl/Nie%26%23347%3Bwiadomo%26%23347%3B%26%23263%3B%2C-ignorancja-czy-chamstwo-f-.htm"]Z Pastorowej Sfory FCI - Nieświadomość, ignorancja czy chamstwo?[/URL] Co myslicie?[/quote] Zawarłeś to, co my tu na okrągło postulujemy i o czym rozprawiamy.
Recommended Posts