pauli_lodz Posted December 10, 2008 Posted December 10, 2008 [quote name='sleepingbyday']tak sie kończy ostre hamowanie przy prędkości światła - cała skóra na głowie :evil_lol:[/quote] hahah :lol: nie no, oficjalnie oplułam monitor :lol:
Natussiaa Posted December 10, 2008 Posted December 10, 2008 [quote name='an1a']Długowłosy Owczarek Niemiecki (DON) Owczarek Środkowoazjatycki (CAO) Mnie ogólnie poraża straszenie kogoś na zasadzie "bo mój pies jest większy, zaraz go puszczę i cię zje" :roll: [/quote] Mnie równie...:shake:
Vectra Posted December 10, 2008 Posted December 10, 2008 ale ja nie muszę nikogo straszyć moją CAO , sami uciekają w popłochu :evil_lol: w poniedziałek mi nawiała z posesji , za pimpkami dwoma .... którą od kilku dni robiły pod bramą URA BURA :evilbat: do niej .... gwizdłam , myślałam że TZ nie ma , to dzikus w kojcu zamknięty ... a ona przez dziure w płocie oglądała pimpki ... jak by chciała to by wyszła :diabloti: no ale przez brame wyskoczyła .. pobiegła za pompkami , łojezuuu jaki skowyt był :D mój TZ znalazł CAO na podwórku pimpków - poznał że coś nie tak i tam musi być AJDA , bo na podwórku stał blady , nieruchomy pan .. pyta TZ pana czy nie widział duzego , jasnego psa :diabloti: pan wydukał t a m j e s t .. no była ... pilnowała pimpków które pod schody się schowaly - odważne takie :evilbalt: jak Ajda była za bramą happy end taki , że od poniedziałku , pan nauczył się zamykać bramę :D przestraszył się ? pieska małego ? mała jest przecież 75cm , 65 kg prawie jak cziłała
WŁADCZYNI Posted December 10, 2008 Posted December 10, 2008 Ulv ale ja się nie czepiam jak ktoś ma powód aby psa nie kagańcować, ale no trochę lepszy niż 'mój jest mały nic nie zrobi' a później coś takiego chce mi psa zjeść/wisi na mojej nogawce;)
ulvhedinn Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Cóż ja wychodze z założenia, że czy mam wypłosza 3 kg, czy giga 70, to jednako odpowiadam za jego poczynania. I niestety ale uważam trównież, że aczkolwiek atakowani przez małe pieski w sumie "jesteśmy w prawie" pozwolić naszemu psu na zjedzenie agresorków, to jesli ktos jest miłośnikiem psów, to nie dopusci do krzywdy malców- bo co pies winny ze ma takiego a nie innego właściciela? A mówie to jako była i obecna opiekunka psów w przedziale od cziłki do bernardyna ;) Swoją drogą małe pieski naprawde trudniej oduczyć darcia japy niż duże, wiecie? :evil_lol: Właśnie z tym walczę u Pikulca, a Pi w dodatku nie może chodzić na smyczy, dopóki się nie ustabilizuje kręgosłup. Horror! Onegdaj moje stadko straszyli swego czasu młodzieniaszkowie z pieskami typu ast, pitt i wszelakiej maści bullokundle. Skończyło się po ataku na Milę, który to atak skończył się bardzo, bardzo niemiło dla bulla... Mila już dwa lata nie zyje, a goscie patrza do dziś podejrzliwie na moje kolejne psy i chyba nie wierzą w ich łagodność.... cóż Mi też WYGLĄDAŁA łagodnie :evil_lol::evil_lol::evil_lol:
sleepingbyday Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 male sa bardziej zjadliwe, to w końcu prawa przyrody. nie maja siły pzrebica przez mase, to musza udawac starszne potwory, to taka ściema. dlatego tez najczęściej mają wysokie glosy - to bardzo nieprzyjemne dźwięki. poza psim gatunkiem tak w przyrodzie dość często się dzieje, to jeden z mechanizmów obronych, jak np mimikra. o, tak sie mądrze wypowiedziałam :roll:
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='ulvhedinn']Cóż ja wychodze z założenia, że czy mam wypłosza 3 kg, czy giga 70, to jednako odpowiadam za jego poczynania. I niestety ale uważam trównież, że aczkolwiek atakowani przez małe pieski w sumie "jesteśmy w prawie" pozwolić naszemu psu na zjedzenie agresorków, to jesli ktos jest miłośnikiem psów, to nie dopusci do krzywdy malców- bo co pies winny ze ma takiego a nie innego właściciela? A mówie to jako była i obecna opiekunka psów w przedziale od cziłki do bernardyna ;) (...)[/QUOTE] [B]ulvhedinn[/B] - może jestem dziwna;), ale przede wszystkim jestem miłośniczką swojego psa:). Szczucie, pozwolenie na tłamszenie mniejszego zwierzęcia - ot, dla 'zabawy' - nie wchodzi w grę. Ale jak jazgot mi Jaga po łapach próbuje podgryzać, w portki chce się mu wgryźć to już go nie 'chronię' tylko luzuję smycz... Póki co nie znalazłam 'złotej recepty' na agresję mojego psa:shake:, dlatego unikam przykrych sytuacji, które niweczą wszelkie moje działania - po prawdzie dla dobra mojego futra i przy okazji swojego;). Ale też nie pozwolę, żeby inny pieseczek go gryzł, tylko dlatego, że Jago jest większy.
NATKA Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Ja doszła do wniosku że chyba weszła jakaś ustawa niewidzialnym atramentem pisana co daje małym jazgotom prawo do gryzienia szczekania i chodzenia w samopas :diabloti: i tylko człowiek na około słyszy do znudzenia że mały to się boi i dlatego jazgota i się rzuca ale że nic nie zrobi bo przecież taki mały a jak jeden delikwent z drugim widzi że większy pies nie reaguje to ubaw mają bo w końcu taki duży a taka sierota a oni to mają kilera dopiero ale nie daj żeby duży tylko mruknął a już kaganiec trzeba mu na stałe zamontować bo to przecież morderca jest, jednym słowem ręce opadają.
14ruda Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Moja Patina['] tez była mała. Chodziła bez smyczy i nie atakowała nigdy psów.po prostu ich nie zauważała.Ani ludzi,ani kotów.Taka po prostu była,a nie szkolona:cool1: Ale jak jakis wielki pies w samopasie próbował ją napastować to konczyło się ucieczką psa z Patiną na ogonie lub na podgardlu:diabloti: Jak Aicha była szczeniakiem trzeba juz było uważać,bo Patina bardzo ją broniła przed innymi psami.Stawała przyklejona do Aichy i pokazywała uzębienie:evil_lol: Jak Aicha dorosła role się odwróciły,bardzo pilnowała Patine. Ale na podwórku to Patina była dozorca i zaden obcy pies nie miał prawa tam się szwędać:evil_lol: A wszytkie sąsiedzkie mogły sie szwędać samopas.Zresztą tam u rodziców jakoś nie było problemów z jazgotami.2 wieżowce,pełno psów i jakoś w zgodzie zyły. Pomijajac 2 samce(juz dawno za TM)koleżanki i kolegi.One od szczeniaka się nienawidziły i tak 16 lat były starcia między nimi.
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Są takie psy, pewnie. Tylko pozazdrościć:D. Dopóki jazgot mi pod nogami nie fryga, to mojemu psu wara od niego-JA o to dbam. Jak fryga - już nie dbam. Sąsiad od yoreczka jest u nas z cyklu: 'patrzcie wszyscy!taki mały, a taki bohater, zajadły, odważny, że hej! suuuper!':angryy: Zdziwi się facet kiedyś, oj zdziwi... jak jego jazgotek nauczy się fruwać...
14ruda Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Bo ludzie są niepoważni.Przecież w razie czego ich piesek dozna krzywdy.Zawsze trzeba brać pod uwagę,że mogę nie utzymnać psa,może zerwać mi się smycz lub obroża:cool1:Piesek w ucieczce może wpaśc pod auto. A oni w kólko jaki ten mały jest groźny i się śmieją:shake:
zerduszko Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Jak to nie utrzymać, przecież Ty nie masz kontroli nad psem :evil_lol: Mi się ostatnio smycza wymsknęła, jak ukochana jamica znów podleciała z jazgotem :cool1: Wbila się w ścianę i tak już została, teraz już się nie chce z nami "tylko przywitać" :placz:
NATKA Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Kiedyś moi rodzice wybrali się z moją psicą na spacer i w trakcie zostali przyatakowani przez małego pyskacza właściciel oczywicie widząc co jego psiak robi dalej szedł nieśpiesznym krokiem kompletnie nie reagując bo i po co w końcu duży jego pieskowi nic nie robi a to że jego jazgot gryzł dużego po łapach to co tam. Mój tata ostoja spokoju tym razem nie wytrzymał, po kilkakrotnym bezskutecznym zwróceniu uwagi aby właściciel odwołał jazgota złapał małego za fraki podniół go góry tak jakby go miał frygnąć o ziemie i krzyknął że jak w tej chwili pies nie zostanie zabrany to pan się psa pozbędzie, chyba nie musze mówić jaki szerokim łukiem pan mija za każdym razem mojego puchacza :diabloti:
jo_ann Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 moje diable tez fruwalo na widok psow, sa tacy, co moga potwierdzic :evil_lol: aniolem nie jest do dzis, ale ogarnal sie baaaaaaaardzo znaczaco, choc kosztuje to mnostwo pracy. i nie wyobrazam sobie pozwolic mu na jakakolwiek agresje, bez wzgledu na to, czy on chce zaczac, czy inny pies. wiecej nawet-widze, ze dopiero jak zaczelam tepic kazdy najmniejszy objaw agresji lub braku kontroli, choc niczym nie grozil / np niechec do popatrzenia na mnie, jak mijamy jakiegos kundliszona ujadajacego na smyczy;) przyspieszyla postepy i jest tak, jak myslalam, ze nigdy nie bedzie. Dlatego nie wyobrazam sobie, zeby pozwalac mojemu psu na potarmoszenie innego, tylko dlatego, ze tamten podbiegnie-gol we wlasna bramke... raczej mu wtedy klikam klikeRRRem , jak Vectra :mad::evil_lol: a Forestkowi sie 2 dni temu wczepiala w pupe szalona jamniczka... bylam potwornie dumna, ze on tylko burczal jej uciekajac lukami w moja strone:diabloti:
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [B]jo_ann[/B] - ogromnie zazdrrroszczę kontaktu i efektów pracy! :diabloti::D Ja niestety-stety nerwów ze stali nie mam... i jak mi cosiek psa po łapach próbuje gryźć, to nerwy puszczają... z wielkim, spektakularnym hukiem... Rozumiem, że małe jazgoty to NIE psy? Bo psy winny - w myśl obowiązujących u nas przepisów - być prowadzane na smyczy. A ja dla nie-psów sympatii nie mam ;).
jo_ann Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 to nie jest kwestia sympatii czy przepisow, czy maja byc na smyczy czy bez. wiele osob stara sie Ci przekazac, ze czyms takim niweczysz reszte pracy i tyle :cool1: co robia jazgoty-to jedno-ale dla mnie priorytetem byl MOJ pies i MOJA praca z nim. jak nam sie na porannym spacerze regularnie trafial wielgachny lab, malo pokojowy i beztroski-to zmienilam trase. zmienilam tez godziny niektorych spacerow, zeby odpracowac pewne nawyki na spokojnie w niektorych miejscach. uzywalam wszelkich metod awersji i gor smakolykow /z przewaga tych drugich/. warto bylo :) ma tez swiadomosc, ze praca nad nim nigdy sie nie skonczy, ale juz to zdazylam polubic ;)
AngelsDream Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Wpadła do nas znajoma z szetlandem. Szetland nie bardzo kocha wilczaka, ale jakoś się dogadują, więc wybraliśmy się na spacer. Specjalnie na teren ogrodzony. Chłopaki na linkach, potem bez. Suka bez, bo ma odwołanie, jak robocik. Kilka osób przyszło tam z psami i poszło widząc, że nasze w trójkę pracują. Tylko jeden pan z boku ćwiczył ze swoim owczarkiem niemieckim. Gdybym nie miała pewności co do któregoś z moich psów, to bym ich tam nie puściła, bo w zasadzie nie powinnam i czepiać się można. Wracaliśmy, znajoma swoją pannicę prowadziła na jednej smyczy z Celarem, Baaj szedł z Michałem. Zaczepiła nas znajoma, która akurat szła zabrać swojego goldena na spacer. Spytała jak Celar i czy wszystko ok. Wymiziała pannicę. I tu nagle huzia na juzia wypada na nas zapasiony rottek - tak tłusty, zaniedbany, że ledwo się toczył. Tyle, że w kagańcu - za ciasnym oczywiście. Rottek nieagresywny, ale Celar był przerażony, Beza już zaczynała burkać, a Baaj jak to Baaj obserwował i czekał na rozwój wydarzeń. Koleś musiał po psa podejść, bo jego wołanie zostało całkowicie olane. Do tego za rottkiem przyleciała suka beagla puszczana luzem, choć odwołanie ma na poziomie -100. I jeszcze zdziwienie, że ja się krzywię. Ten rottek ledwo szedł, jakby Baaj na niego skoczył, w zabawie, to pewnie z kręgosłupa rozszedłby się niemiły dźwięk... Ale co tam ja swojego musze pilnować, bo tak. A pan jest starszy i wie co robi. Koleżanka głośno skomentowała nadwagę psa, ale bez reakcji.
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='jo_ann']to nie jest kwestia sympatii czy przepisow, czy maja byc na smyczy czy bez. wiele osob stara sie Ci przekazac, ze czyms takim niweczysz reszte pracy i tyle :cool1: co robia jazgoty-to jedno-ale dla mnie priorytetem byl MOJ pies i MOJA praca z nim. jak nam sie na porannym spacerze regularnie trafial wielgachny lab, malo pokojowy i beztroski-to zmienilam trase. zmienilam tez godziny niektorych spacerow, zeby odpracowac pewne nawyki na spokojnie w niektorych miejscach. uzywalam wszelkich metod awersji i gor smakolykow /z przewaga tych drugich/. warto bylo :) ma tez swiadomosc, ze praca nad nim nigdy sie nie skonczy, ale juz to zdazylam polubic ;)[/QUOTE] Masz rację - sympatia nie ma tu wiele do rzeczy. Ale przepisy już tak - ja się do nich stosuję. Jeśli niektórym wydaje się, że ich nie dotyczą, to muszą się liczyć z ewentualnymi, nieprzyjemnymi konsekwencjami... Piszesz, że priorytetem powinien być pies. Zgadzam się. I krew mnie zalewa momentami, ale fruwać nie potrafię niestety...:shake: Omijam, schodzę z drogi(włącznie z ładowaniem się w krzaki, jeśli nie ma innego wyjścia), zmieniam trasy spacerów, itd.. Tylko wzrokiem murów nie przenikam... Więc jak mi jazgotek sąsiada zza rogu wypada, to 'mleko się rozlało'. Przykro mi, ale swojego psa gryźć nie dam dla 'bezpieczeństwa' jazgotka... Bardzo chętnie i z wielką uwagą przeczytam propozycje: jak nie zrobić krzywdy jazgotkowi, który chce dziabnąć moje futro i - co dla mnie jest absolutnym priorytetem - jednocześnie NIE dopuścić do dziabnięcia mojego psa?
bonsai_88 Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Żaliłam się znajomej odnośnie wczorajszego ataku jorków... nie wiadomo czemu od razu wiedziała o których psiakach mówię :diabloti:... A z Birmy też byłam wczoraj dumna - mój agresor chwycił psa dopiero jak już naprawdę MUSIAŁ się bronić, póki maleństwo startowało pół metra od to była grzeczna :loveu:. A jak ją wzięłam w kwietniu ze schroniska to atakowała każdego psa :mad:...
Vectra Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Juliuszka , kup solidny kawał łańcucha , taki który robi dużo huku jak go rzucisz ... jak ci takie szczelinomierz podleci , to sru mu pod nogi łańcuch - zwiewają z piskiem opon :diabloti: sprawdzone :evilbat:
jo_ann Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 ja nie pisze o prawie, przepisach w tym momencie, tylko o tym, co powoduje pozwalanie psu takiemu jak Twoj na agresje wobec innych. Kopnij jazgota, ale pies ma siedziec cicho. nie chcesz, ok-ale miej swiadomosc, jaki to da wynik. i bez przesady z tym gryzieniem przez te kurduple-tez mnie denerwuja, ale one zdecydowanie wiecej peroruja, niz cokolwiek innego robia. jak twoj bedzie spokojny, to wierz mi, poradzisz sobie z nimi. np lanczuchem :] butem. albo i glosem zwykle starcza.
Juliusz(ka) Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [B]Veeectra![/B] - dzięki!:D o tym nie pomyślałam... Do Leroy'a jadę dziś - lampki choinkowe kupić, a bonusowo z łańcuchem wrócę:diabloti:. Tylko gdzie go będę nosić:hmmmm:... przeca wszystkie kieszenie zajęte piłkami/gryzakami/smakołykami,treningówkami... Wiem! przez szyję przerzucę:diabloti:. [B]jo_ann[/B] - tak się smutnie sklada, że na naszym mini-osiedlu mieszkają 4samce. 3maluchy i jeden duży-mój. Wszystkie znaczą teren namiętnie, wszystki ów 'zakoopowują'-tylko ja sprzątam:mad: i wszystkie latają luzem-jak wyżej, tylko mój nie. Się Pańciostwo przyzwyczailo, że ja swojego nie puszczę i dupsa małym jazgotom przetrzepać nie dam, więc hulaj dusza piekła nie ma!:angryy: Mój wisi na łańcuszku, a małe mu mordę opluwają z odległości kilku centymetrów! Tak być NIE może:angryy:. Jak śwignę tym łanćuchem, to będą straty...poważne straty:mad:.
Vectra Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 [quote name='Juliusz(ka)'][B]Veeectra![/B] - dzięki!:D o tym nie pomyślałam... Do Leroy'a jadę dziś - lampki choinkowe kupić, a bonusowo z łańcuchem wrócę:diabloti:. Tylko gdzie go będę nosić:hmmmm:... przeca wszystkie kieszenie zajęte piłkami/gryzakami/smakołykami,treningówkami... Wiem! przez szyję przerzucę:diabloti:.[/quote] Plecak ze stelażem sobie kup :evil_lol: w dłoni moja droga , w dłoni :evilbat: ja swego czasu , miałam taką ciężką , potrójną łańcuszkową kolie :cool3: huku to to robiło , że aż miło :loveu: najfajniej na chodniku , jak łańcuch tak jedzie za spierniczającym jazgotem :evil_lol: i mu się o łapki plącze :loveu: ja tak się broniłam jak Lalka miała cieczkę :roll: działało kurde :multi: ale zapewniam , lepszy latający łańcuch , niż zęby nieżyjącego Kano :p a on bronił swojej damy , mimo że sam nie tykał Juliuszka , rzutka da Ci to , że nie będziesz musiała się wydzierać , pokazywać psu swojej złości ..... z uśmiechem na ustach rzucasz .... jak w zad trafisz , to się nie martw ... działa to potem na niektóre te boorki tak , że mu potrząśniesz w dłoni łańcuszkiem i znika :p zresztą jak własny prywatny pies , broi na odległość , a do tego udaje głuchego , to latający łańcuch , w mig mu o wszystkim przypomina :diabloti: ja zawsze mam w kieszeni :siara:
14ruda Posted December 11, 2008 Posted December 11, 2008 Kurcze ja gdzies mam taki łancuszek:razz:Nosiło się przy spodniach pół kilo za starych dobrych czasów:diabloti:Se wołże w kieszen na wszelki wypadek:p
Recommended Posts