Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

A ja dalej wykurzam się na ludzi, którzy pchają łapy do Birmy, bo taka piękna i puchata - parę dni temu był u mnie kumpel. Trzymałam Birmę, żeby się nie denerwowała w 2 pokoju i nie szczekała [bo mi dziecko już spało], ale nie mogłam jej puścić, bo wybitnie MArek się jej nie spodobał i na niego bardzo warczała. Na samym początku rozmowy uprzedziłam Marka, że młoda dość agresywna potrafi być i lepiej niech stoi tam, gdzie stał, bo inaczej mi się pies wkurzy. I co? W trakcie 5-minutowej rozmowy mój inteligenty kolega 3 razy o mały włos nie został ugryziony przez Birmę, bo sam pchał do niej ręce [za każdym razem udało mi się odepchnąć jego rękę], mimo że go uprzedzałam. W końcu wkurzyłam się i powiedziałam, ze jeszcze raz spróbuje ją pogłaskać to zadzwonię na policję za znęcanie się nad zwierzętami - co mi będzie psa wkurzał.... dopiero po tym tekście był łaskaw trzymać ręce przy sobie

Ps. swoją drogą ciekawe co by zrobiła policja jakby usłyszała TAKĄ skargę :P

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Aż żal słuchać tego wszystkiego, jacy ludzie są, szkoda słów.

tylko mogę naszą historię z Reso dorzucić,

To taka mała znajda i odkąd jest u mnie zawsze był radosny, wesoły, chętny do zabaw z innymi psami. Tak sie śmiesznie zawsze kład na ziemię, żeby sie bawić, teraz też sie kładzie, ale żeby sie rzucić z zębami. Czasami to aż ciężko z nim przez miasto przejść, a to za sprawą naszego sąsiada, który jest właścicielem amstafa-potwora (potwór to jego robocze imię używane przez nas w domu ;), co nie znaczy że wszystkie amstafy takie są) Ale nie wiem co gorsze, ten pies-wychowany na walki, czy jego właściciel, który spuszcza psa na nasze wspólne podwórko bez kagańca, smyczy a nawet obroży!! Efektem tego Resiak został 2 razy pogryziony, z czego raz poważnie- dostawał antybiotyki i zaszczyki. Razem z paulina87 poszłyśmy zgłosić sprawę na policję o pogryzienie psa, czego efektem był mandat, którego nie przyjęli, po drugim pogryzieniu to samo. Jeszcze bezczelnie oskarżają nas, że jesteśmy nieodpowiedzialne i korzystamy z ich podwórka, a całe zajście to nasza wina.
Najgorsze w tym wszystkim to to że żal mi Resiaka, bo teraz jest agresywnym psem :placz: czego nie potrafią zrozumieć inni właściciele psów, patrząc na mnie jak na kata, jak idę z takim mały rozwydrzonym psiakiem. Dopiero jak powiem: pogryzł go amstaf, to większość stwierdza: a to wszystko jasne.

Posted

[quote name='moniqa']Masssakra-mój pies agresywny, rzuca sie na ludzi, w ogó.e do uspienia-moja wina, moja barxzo wielka wina (mam nadzieje że wyczuwacie ironie) ehhh:shake:[/quote]
Jeśli Twój pies jest agresywny, a Ty nie jesteś nad nim w stanie zapanować werbalnie czy fizycznie, to powinien nosić kaganiec.

Posted

Nie przyjęcie mandatu nie powinno zakonczyć reakcji policji - nie przyjęcie to automatycznie grodzki chyba (?). Więc powinni Was wezwać do sądu i oszołoma też. Jeżeli pies jest agresywny powinien być zabepieczony. Nie można się tylko powołać na liste - nie ma na niej asta. warto sprawdzić prawa do podwórka itd - jeśli wszystko z Waszej strony ok to możecie sami rozpocząć batalię w sądzie.

Pracuj z psiakiem, oswajaj go z psami - agresja z lęku jest ciężka do wyeliminowania, ale warto pracować nad nią.:)

Posted

Brutus też jest agresywny... Tylko, że on jest malutki a w swoim wzroście piesków nie ma... ok. ma tylko 2 psiaki: Saddama (już się raz gryźli), no i Pegi która nigdy nie wyłazi poza podwórko i Brutus bawi się z nią przez płot. Co do innych psów przez strach jest agresywny ale jak chodzę po osiedlu nie spuszczam go ze smyczy wiem, że psa trzeba pilnowac. Natomiast jak idziemy na łąki obok naszego domu spuszczam go ze smyczy chyba, że w pobliżu jest inny pies ale zazwyczaj na tych łąkach ludzie z psami starają się wymijac. Poprostu muszę go wiązac bo jest agresywny go innych psów - inne psy myślą, że Brutus jest małą zabawką lub myszką, którą można pogryźc, poszturchac łapą lub zjeźc - Brutus się boi... Więc reaguje na to złością...

Guest ursa81
Posted

[quote name='WŁADCZYNI']
Pracuj z psiakiem, oswajaj go z psami - agresja z lęku jest ciężka do wyeliminowania, ale warto pracować nad nią.:)[/quote]

Popieram. Powiem więcej: koniecznie trzeba nad nią pracować.

Posted

Pogoda jest jaka jest. W taką możemy iść koło Domu Kultury Świt i malucha spuścić, bo jest zwykle pusto. A jak nie jest, to zawsze linka w torbie jest. Młodzież szkolna starsza zmyła się szybko - przeszkadzaliśmy w dewastowaniu ławek. Dwie panie z dzieckiem omijały nas łukiem, chociaż pies szedł tuż przy nas, ale może to i lepiej. Generalnie spacer możnaby było uznać za udany, gdyby na koniec tuż przed gigantycznym skrzyżowaniem nie podbiegł do nas duży czarny mieszaniec niewidzący na jedno oko. Podszedł w celach zabawowych, przeszedł za nami przez przejście, potem chciał Baaja pokryć... Zdeptał szczeniora, szczenior zaprotestował i psiak chociaż żal mi go było poleciał na kopie. Wrócił na drugą stronę ulicy na czerwonym - stałam i patrzyłam, czy przejdzie cało. A najlepsze, że jego pani stała kawałek dalej zagadana z jakimś panem [a może to był jego pan, a pani miała jamnika luzem tez spuszczonego, ale nie tak odważnego, żeby się puścić biegiem przez jezdnię...] i nie zwróciła nawet uwagi. Żal psiaka, bo charakterowo świetny, a taki zaniedbany... :(

Posted

[QUOTE] Napisał [B]WŁADCZYNI[/B] [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?p=10067250#post10067250"][IMG]http://www.dogomania.pl/forum/images_pb/buttons/viewpost.gif[/IMG][/URL]
[I]Pracuj z psiakiem, oswajaj go z psami - agresja z lęku jest ciężka do wyeliminowania, ale warto pracować nad nią.:smile:[/I]
Popieram. Powiem więcej: koniecznie trzeba nad nią pracować.[/QUOTE]

To z Reso nie tak łatwo idzie, staram sie, na każdy spacer mamy przekąski i uczę go odwoływania, i ciągle nagrody, nagrody i jeszcze nagrody za co tylko sie da
Jeśli chodzi o podwórko to jest wspólne, każdy a do niego prawo, nawet ten dres mimo że nie jest tam nigdzie zameldowany (mieszka z dziewczyna).
2 razy nie przyjęli mandatu, ale jak sprawa pójdzie do grodzkiego to nie za pogryzienie tylko za nie przyjęcie mandatu. Nie wiem czy jest sens kłócić się z tym chłopakiem i po sądach go ciągnąć, ale z drugiej strony czekać aż ten pies kogoś pogryzie??
Jak Reso jest bardzo agresywny biorę go za szelki i w górę (ale łapy ma na ziemi) no i sie dowiedziałam jaka to jestem okrutna dla psa od jednego starszego pana, ale on się tak czasami uspakaja
Czasami to już nie chce mi się tłumaczyć, że pogryziony, że sie boi...
Najgorsze są babki co spuszczają swoje pupilki a te kręcą sie wokół Resa, a on się rzuca, a one nic z tym nie robią, a ja czasami nie mogę opanować i Resa i jeszcze tych psiaków

Posted

To nie jest tak że zlewają sprawę i robią mu aferę za nieprzyjęcie mandatu. Jeżeli uważasz że masz rację do mandatu nie przyjmujesz, masz grodzki i tam dowodzisz swoich racji - w takim wypadku raczej koleś się nie wywinie - jeszcze obdukcja od weta jako dowód była by potrzebna. No i koszty leczenia psa powinien zwrócić.

Jeżeli się boi to podnoszenie nie upewnia go w tym że przy psach jest fajnie i można się wyluzować.
Dużo nagród, pracy,pracy, pracy, spotkanie z dobrym szkoleniowcem też było by fajne- nakierowałby Cię co i jak robić.

Posted

Ludzie to... ^&%&&**%$### śmieciarze. Baaj znalazł kość, był luzem, bo teraz uczymy go, żeby wracał. Podejść podszdł. Kości nie oddał. Ale w końcu ziewając, podchodząc po łuku, a potem w kucki z ręką wyciągnięta na maksa, a w niej karma udało mi się go skłonić do przysunięcia się do mnie i oddania kości na zasadzie wymiany.

To, że pies jeszcze nie oddaje, to moja wina - wiem. Ale to, że co chwila znajdujemy, a to kość, a to chlebek, a to pampersik to wina wyłącznie ludzi.

Posted

Od kiedy znalazłam krowią miednice na trawniku nic mnie już nie zdziwi:lol: Chociaż nie, później jeszcze raz przeżyłam szok - jak jakaś pani zmywając wylała zawartość garnka za okno. Dodam że mieszkam prawie w samym centrum Warszawy:evil_lol:
Po za tym kości, worki ze śmieciami, chlebek, dżemik itd

Posted

[B]WŁADCZYNI[/B], pocieszyłaś mnie ;) Najlepsze, że większość żarcia, to dla kotków... Szkoda, że korzystają na tym też gryzonie, gołębie i inny miejski zwierzyniec. Wcześniej mnie to irytowało, teraz często doprowadza do furii. Ale w domu na spokój zrobiliśmy sobie sesję przychodzenia z łapkami kurzymi w pysku. Baaj jedną jadł, a jak chciał kolejną to musiał podejść - udało się.

Dodam, że odkryłam iż mieszkam w sąsiedztwie hotelu dla psów połączonego z lecznicą. Z zewnątrz wygląda jak rzeźnia... Odkrycie szybko zostało potwierdzone hałasem, który dziś trwa cały dzień i raczej się nie skończy. Wzdych.

Posted

O tak, chlebuś w każdej postaci - od świeżego, poprzez namoknięty, do spleśniałego - normalna rzecz w mieście i na przedmieściach. W mieście ludzie wyrzucają dla ptaszków, kotków i "bo jest", a na przedmieściach "bo jest", dla ptaszków i dla dzików. Jak uroczo. A potem hałdy chleba, bułeczek i drożdżówek gniją w trawie, ptaki mają je w poważaniu, koty tym bardziej, a psy upojone zapachem i smakiem jedzą to, tudzież tarzają się...

W dzielnicy, gdzie mieszka moja Mama, pewien pan regularnie wynosi na trawnik "chlebek dla ptaszków"... który to chlebek ciągle próbuje upolować suka Mamy i spacery zmieniają się w pilnowanie psa, żeby nie poszedł się ukradkiem najeść bułek z zielonym nalotem :roll:

Pan wcześniej miał dużego psa i resztek nie było, widocznie pies był żarłoczny. Jednak pies padł (starość, choroby) i pan ma małego pieska modnej rasy. W związku z tym, w towarzystwie pieczywa przez niego wynoszonego, często można znaleźć resztki z obiadu: ziemniaki, zlewki zup... wszystko to na trawniku :roll:

Posted

Bo z jednej strony jedzenia przecież nie można wyrzucać... A z drugiej trudno kupować i przygotowywać tak, żeby się stosy nie marnowały.

Podsumowanie dnia: pies latający bez smyczy po jezdni, szczekający kundel wypuszczany na spacery, problem śmieciowo - kostny, a na deser ujadające psy w hotelu dla psów.

Posted

[quote name='AngelsDream']Bo z jednej strony jedzenia przecież nie można wyrzucać... A z drugiej trudno kupować i przygotowywać tak, żeby się stosy nie marnowały.[/quote]
Wcale nie trudno. U mnie nic się nie marnuje. Mam świnię, która teoretycznie mogłaby przerobić resztki, a okazuje się, że muszę jej kupować jedzenie ;)
Zresztą nie chcę robić z niej śmietnika. Dostaje paszę od koni, jabłka, marchew.

Natomiast w moim domu rodzinnym jedynym "odpadem" był chleb, który oczywiście się suszyło, suszy i suszyć będzie, bo mamy konie ;) Nigdy nie było zlewek z obiadu, ani nic nie lądowało w śmieciach. Dlatego nie mogę zrozumieć, jak ludzie mogą wynosić na trawniki kilogramy podpleśniałego pieczywa, ciast, czy zlewek. Nie mogę i już. Chyba wiadomo, dla ilu domowników kupić bułki, ile gości będzie na obiedzie itd. Nauczono mnie szacunku dla jedzenia - nie nakłada się za dużo na tależ, nie wyrzuca chleba, nie czeka, aż owoce zgniją...

Posted

ooo piękne wypowiedzi ;)
Nic mnie bardziej nie wkurzało we stolycy jak zasrane trawniki i te odpady ze stołów.
A to wywalanie jedzenia na trawaniki , to w imię "szanowania jedzenia" bo przecież ten ktoś nie wywalił do śmieci , a z biednym kotkiem się podzielił :evilbat:
tylko nigdy nie mógł mi wytłumaczyć , od kiedy koty jedzą spleśniały chleb , kości i zapyziałą zlewkę z obiadu.

Posted

[quote name='AngelsDream']Ludzie to... ^&%&&**%$### śmieciarze. Baaj znalazł kość, był luzem, bo teraz uczymy go, żeby wracał. Podejść podszdł. Kości nie oddał. Ale w końcu ziewając, podchodząc po łuku, a potem w kucki z ręką wyciągnięta na maksa, a w niej karma udało mi się go skłonić do przysunięcia się do mnie i oddania kości na zasadzie wymiany.

To, że pies jeszcze nie oddaje, to moja wina - wiem. Ale to, że co chwila znajdujemy, a to kość, a to chlebek, a to pampersik to wina wyłącznie ludzi.[/QUOTE]

Oj też mnie ten problem doprowadza do szału... U mnie najlepszy był chyba pan wędkarz, który skrobał i patroszył ryby przez okno. Moja sąsiadka miała pecha, bo pies nie dość, że to wcinał, to jeszcze sie tarzał...

Posted

Ja chce mieszkać na wsi, takiej zabitej dechami co to ma trzy domy na krzyż:placz: Nienawidze miasta, a tym bardziej ludzi i resztekk na trawniku i wielkiej ilości kup i stad psów bez smyczy. :placz:

Posted

[quote name='WŁADCZYNI']Ja chce mieszkać na wsi, takiej zabitej dechami co to ma trzy domy na krzyż:placz: Nienawidze miasta, a tym bardziej ludzi i resztekk na trawniku i wielkiej ilości kup i stad psów bez smyczy. :placz:[/quote]

Nooooooo , powiem Ci , że dobrze chcesz :cool3: :cool3: :cool3: :diabloti:

Posted

[quote name='zerduszko']Jeśli Twój pies jest agresywny, a Ty nie jesteś nad nim w stanie zapanować werbalnie czy fizycznie, to powinien nosić kaganiec.[/quote]

Zerduszko-mój pies nie jest agresywny, praktycznie w ogóle,a jeśli rzeczywiście coś mu nie podpasuje, to jest na smyczy. Ten tekst był w celu podkreślenia,ironicznego,czego to można sie nasłuchać od pseudowłascicieli kiedy ICH pies zaatakuje TWOJEGO.

Posted

Władczyni, mam tak samo. Nie mogę już wytrzymać w mieście, chociaż nie mieszkam w samym centrum...Ale jednak blisko niego, no i w bloku...:roll: Na szczęście po wakacjach przeprowadzam się na wieś...no, ale może nie taką zabitą dechami. Mam nadzieję, że wtedy zostanę opiekunką jakiegoś owczarka szkockiego, bo teraz nie mogę sobie pozwolić na drugiego psa, a marzę o Collie całe życie. :loveu::loveu:

U mnie też jest masa żarcia na trawnikach, które ludzie wyrzucają z okien. jednak bardziej nienawidzę tego, kiedy ktoś wychodzi z psem i....stojąc w bramie, wyciąga rękę na zewnątrz z psem na smyczy. Pies załatwia się w bramie za drzwiami (!) i od razu do domu. Nie warto nawet tego komentować. Komfort psa i zapach, jaki się czuję wchodząc do bramy jest...

Posted

z tymi odpadkami to jest jakaś plaga....mój też podżera-bo ma syndrom wiecznie głodnego psa----tak to jest jak się nie dostawalo reguralnie jedzenia było się bitym i glodzonym------więc taka trawnikowa stołówka jest wielce atrakcyjan dla mojego pupila, pracujemy nad tym intensywnie, ale czasem jakieś zgniłe mięsko jest tak atrakcyjne że ucieka ze zdobyczą w pysku i nie myśli o zamianie z panią ....cóż najgorsze jest to że kiedyś się struł -----ciężka biegunka przez półtorej tygodnia-dieta ,laramidy i jeszce jakieś anty bakteryjne-nie pamiętam nazwy... niestety jak tylko mu się polepszyło wrócił do nawyku polowania na jedzonko.....ale robi to z mniejszym zapałem

Posted

Ja też mam ten problem - Birma śmieci traktuje jak normalne jedzenie - podchodzi spokojnie jak do miski i dziwi się, jak chcę jej je zabrać [przypuszczam, że kiedyś musiała się dokarmiać w ten sposób]. Dobrze, że pod tym jednym względem w mojej dzielnicy jest w miarę dobrze - jeśli ktoś coś wyrzuca to raczej opakowania po jedzeniu niż same jedzenie...

Posted

Ja miałam ostatnio taką sytuację: idę sobie z psem po chodniku, pies jak to pies rozłazi się obwą****e naokoło a z naprzeciwka nadciąga facet z owczarkiem, jak mnie zobaczył to przeszedł na drugą stronę ulicy (szeroka, dwa pasy) owczar jak podszedł bliżej to zaczął ujadać i warczeć więc ja zawołałam Punto do nogi i idziemy sobie spokojnie nawet na szczekacza nie patrząc. Właściciel tego psa musiał się zatrzymać i porządnie zakotwiczyć w chodniku żeby swojego psa utrzymać, i nagle drze mi się :'Cwaniaro, ja zaraz psa spuszcę i zobaczysz'. Mnie zamurowało, pytam o co chodzi a on mi że specjalnie kazałam iść psu z lewej strony, żeby jego psa drażnić. Słów mi zabrakło normalnie. Prawdą jest, że on mnie mijał z lewej strony, ale był po drugiej stronie szerokiej ulicy, w dodatku mam nowofundlanda, gdyby szedł z prawej to schowałby się za moją nogą?
Teraz mnie nachodzą wątpliwości, może ja Puntka źle uczę i komenda do nogi powinna obowiązywać po dwóch stronach, nie tylko po lewej. Po prawej też oczywiście chodzi ale muszę mu pokazać gdzie ma iść i bardziej przypilnować.
Słusznie dostałam opieprz czy nie?

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...