Onomato-Peja Posted August 21, 2008 Share Posted August 21, 2008 to pozostaje ci sie cieszyc ;] Link to comment Share on other sites More sharing options...
vena&vivi Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Ja mówie o sytuacji gdzie jak zobaczył nawet nie pogłaskał i nie przyjoł bo pies bez kagańca.A miało być szczepienie gdzie jak zawsze robimy to pies nawet nie wie kiedy i czeka wpatrzony co mu zrobią a tu juz po;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Onomato-Peja Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 zawsze lepiej na wszelki wypadek miec kaganiec , ale taka reakcja weta by mi sie niezbyt spodobala ;/ Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='Vectra']Haniu , ale to tak jest w czasie narkozy , że psy szczekają , warczą , kłapią szczękami. Ja to widziałam na własne oczy i przeżyłam szok .. jamnik był poddawany narkozie , już prawie spał i wet zaczyna go przywiązywać do stołu , pytam czemu tak .. on mnie uświadomił , że psy potrafią się na sekundę zerwać i ugryźć, zupełnie nieświadome tego .. i po kilku sekundach , faktycznie , psiak zaczął szczekać , łbem miotać i klapać szczęką. Nie wszystkie psy tak mają , ale spora większosc .... dla mnie to był poniekąd szok.[/quote] Miałam ja lat wiele takiego jak w opisie stwora, który na wetach metalowe kagańce kruszył, ciężko się znieczulał, po dawce adekwatnej dla siebie jeszcze miał siłę łazić i się rzucać, długo go brało, miał totalny odjazd i nikogo nie poznawał. Było oczywistą rzeczą, że trzeba się z nim obchodzić bardzo uważnie, bo próbował łapać za wszystko i najchętniej za twarz, a on był z tych, co jak złapią, to od razu nie puszczają. Zawsze przy premedykacji i narkozie trzeba być ostrożnym i brać pod uwagę, że pies może z racji swego stanu zaatakować nawet ukochanego właściciela. Link to comment Share on other sites More sharing options...
AnkaZ Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Mnie zaczepiła kobita (z 50 lat, normalna z ubrania i z pierwszego wrażenia) i gada mi: ja też kiedyś miałam nowofundlanda, ale go sprzedałam, bo on przecież zeżre jak dorosły mężczyzna! No zatkało mnie, wybąkałam tylko, że ja wiedziałam ile on zeżre wiele lat zanim zdecydowałam się go kupić i poszłam sobie. Ale ludzie czasem są straszni. Baba nie widziala nic złego w tym, że sprzedała przyjaciela i jeszcze się tym chwaliła. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Onomato-Peja Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 dla niej to nie byl pewnie przyjaciel , tylko sprzet AGD Link to comment Share on other sites More sharing options...
zerduszko Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='AnkaZ']Mnie zaczepiła kobita (z 50 lat, normalna z ubrania i z pierwszego wrażenia) i gada mi: ja też kiedyś miałam nowofundlanda, ale go sprzedałam, bo on przecież zeżre jak dorosły mężczyzna![/quote] Moja mama: ja nie wiedziałam, że psy muszą się wybiegać. Tak, to bym się nie zdecydowała. To mnie dopiero zatkało. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Talia Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 U mnie wszyscy wiedza, że pies musi sie wybiegać, ale nie wiedza chyba, że sam sie nie wybiega. Jakoś nikt nie pomyśli o tym, że to on mógłby wyjść z psem. Już nie wspomnę o tym, że moja siostra też chciała tego psa, ale ja juz wole sama wyjść niz dać jej psa który godzine siedzi przy ławce w parku. Ja tak rzedko wychodze poza szkołą 'tak sobie' bez psa, że jak ide to mi łyso i mysle ze o czymś zapomniałam. Link to comment Share on other sites More sharing options...
WildH Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote]Ja tak rzedko wychodze poza szkołą 'tak sobie' bez psa, że jak ide to mi łyso i mysle ze o czymś zapomniałam.[/quote] Mam dokładnie to samo :P . Czika pod narkozą była 2 razy, raz jak miała operację sklejania złamanej łapy i raz na czyszczenie kamienia nazębnego. Za drugim razem siedziałam z nią aż zaśnie, potem wzięłam na ręce i położyłam na stół - myślałam że już śpi. Pogłaskałam ją i miałam iść do domu a ona otworzyła oczy popatrzyła na mnie nie podnosząc głowy i zaczęła machać ogonem. Dla mnie to było zaskakujące i aż mi się smutno zrobiło. Na marginesie się pochwalimy że Czika w tym tygodniu nie zaszczekała na żadnego psa :multi: Długotrwałe, cierpliwe szkolenie daje rezultaty! Dzisiaj nawet bez smyczy siedziała obok mnie, przechodziło dużo psów i na żadnego nawet nie zawarczała. Link to comment Share on other sites More sharing options...
magmar Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 u mnie tylko ja zajmuję się psem w sensie wyprowadzania go na dwór . jak na tydzień wyjechałam na wakacje to pies z moją mamą wychodził tylko na krótkie pięcio-minutowe spacerki . Link to comment Share on other sites More sharing options...
vena&vivi Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Kochani gdzie Wy mieszkacie, u mnie ja chodzę na spacery i widze wlasnie takie 5 minutowe spacery- jeszcze nie widziałam osoby, ktora chodzi na dlugie spacery a fajnie by było nieraz pogadac. A tu na forum pełno "normalnych ludzi", ktorzy za spacer nie uważaja siusiu, kupka i do domu Link to comment Share on other sites More sharing options...
kaskaSz Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Ja też wolę osobiście z psem wychodzić, np. jak pojechałam na dzień do Białegostoku, dzwonie do mamuśki, pytam czy wyszła z psem to usłyszałam, że jak ja wrócę do domu to wyjdę... Jak byłam na wycieczce to też niezła wojna była kto z psem wyjdzie i właście Foxi wychodził 3 razy po 5min. Ja z nim zawsze chodzę 4 razy po 10-15min w tym jeden pół lub godzinny spacer. Link to comment Share on other sites More sharing options...
WildH Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Kiedy ja wyjeżdżam (zwykle nie dłużej niż na 4 dni) to moja Czika wychodzi na co najwyżej 20 minutowe spacerki. :shake::roll: Jeśli z bratem - tylko na smyczy i pozwala jej ciągnąć oraz szczekać na inne psy. Jeśli z mamą - w ogóle bez smyczy i wystarczy że Czika spojrzy spokojnie na innego psa i moja mama już do niej "nie wolno!" :roll:. Ja mieszkam w Gorzowie, mamy tu dużo fajnych parków i łąk :loveu:. Ale jak chodzę po nich to psy z właścicielami widuję rzadko, jak już to wszędzie tylko nie na górkach ani na trawie. Może chodzę nie o tych porach: 9 - 10 rano po kilka godzin. Ludzie najchętniej z psami chyba chodzą na łące przy rzece - tam spotykam husky, owczarki itp. Często natychmiast podbiegające. Bullowate widuję w całym centrum i parkach gdzie są malutkie polanki, przy ławkach. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Okamia Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='vena&vivi']Kochani gdzie Wy mieszkacie, u mnie ja chodzę na spacery i widze wlasnie takie 5 minutowe spacery- jeszcze nie widziałam osoby, ktora chodzi na dlugie spacery a fajnie by było nieraz pogadac. A tu na forum pełno "normalnych ludzi", ktorzy za spacer nie uważaja siusiu, kupka i do domu[/quote] Z psem mieszkam w Pniewach :evil_lol::evil_lol::evil_lol: i u mnie tylko w upały spacer jest na siusiu i kupkę z racji tego że nie chcę by Kelluta zgrzała się... i zipała za bardzo... na szczęście wieczorkami sobie odbijamy długaśnym spacerkiem do parku a potem połazić :lol: u mnie jest pełno osób które uważają że skoro mają podwórko to po co psa wyprowadzać lub wyprowadzają na szybkie siusiu jak ja to nazywam i do domu bo czasu nie mają :roll: żadnej pracy z psem ani zabawy... na szczęście ostatnio poznałyśmy jednego pana z którym kilka razy w tygodniu chodzimy na spacery aby psiaki się pobawiły i poganiały razem :evil_lol: Link to comment Share on other sites More sharing options...
vena&vivi Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 No u nas nie ma z kim sie bawić. Dobrze, że mam 4 psy to razem się bawią ale widze po nich, że chciałyby i inne psiaki poznac. A teraz sytuacja z dosc dawna. Idziemy z naszą dozycą na późny wieczorny spacer, spotykamy Panstwa z huskim i pytamy czy mogą się pobawić a Panstwo, że ona pewnie ochoty nie będzie miała bo już 20 min chodzą:angryy: wiec my nalegamy, psy biegały ok godziny - Państwo uciekli wkoncu a ich sunia nadal biegac chciała. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zerduszko Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='vena&vivi']Kochani gdzie Wy mieszkacie, u mnie ja chodzę na spacery i widze wlasnie takie 5 minutowe spacery- jeszcze nie widziałam osoby, ktora chodzi na dlugie spacery a fajnie by było nieraz pogadac. A tu na forum pełno "normalnych ludzi", ktorzy za spacer nie uważaja siusiu, kupka i do domu[/quote] A to już wiem, skąd moja mama ma takie poglądy, podpatrzyła od osiedlowych "psiarzy" :evil_lol: Ja mam wielkie szczęście, bo na psiej łączce, spotykam kilka osób, które po kilkunastu minutach, zabierają się z psami na spacer. Nawet się śmieją z nas, idziemy odchudzić czarną :eviltong: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Talia Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='vena&vivi']Kochani gdzie Wy mieszkacie, u mnie ja chodzę na spacery i widze wlasnie takie 5 minutowe spacery- jeszcze nie widziałam osoby, ktora chodzi na dlugie spacery a fajnie by było nieraz pogadac. A tu na forum pełno "normalnych ludzi", ktorzy za spacer nie uważaja siusiu, kupka i do domu[/quote] Ja mieszkam w Toruniu :) Na Jakubskim, a dokładnie na Winnicy nad samą Wisłą :p Ja mam szczęście i w parku obok mnie ok 18-19 spotykają sie psiaki. Tina od małego sie wychowała z paroma z nich. Czasami przychodzi nawet 15 psiaków, wiec jest z kim sie bawić ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
vena&vivi Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Zartujesz - Torun?? A ja też ale Bydgoskie i tu kiepsko z psami wychodzącymi na dłuzej:(( Trzeba jakis spacerek zmajstrowac:multi: Link to comment Share on other sites More sharing options...
NATKA Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Ostatnio idę sobie ze swoim puchaczem na działeczkę, akurat przechodzimy za garaże a tu nagle biegnie do nas średniej wielkości kundelek warcząc i szczekając, więc stajemy z moim puchatym i próbujemy zlokalizować właściciela, oczywiście pan zagadany z kolegą nawet nie zauważył że pies mu się pcha w paszczę innego, wrzeszczeć nie było sensu bo pan był za daleko więc czekaliśmy z nadzieją że jednak pies mądrzejszy od pana będzie i zawróci niestety tak się nie stało do tego mojemu psiakowi też puściły nerwy bo ileż można znosić oszczekiwanie i naskakiwanie, i wyobraźcie sobie że dopiero jak pan usłyszał mojego psa to zaczął biec w naszą stronę wykrzykując żebym zabrała tego psa bo jego pies będzie pogryziony (nadmienie że mój pies na smyczy a jego luzem był) nie wytrzymałam i zapytałam: Ja ja mam swojego psa zabrać to w takim razie może wezme go sobie na rączki" facet zdębiał (bo troche trudno wziąć na rączki ponad 30 kilowego psiaka) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kosmaty Gałganek Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Niektórzy tak mają. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 [quote name='NATKA']Ostatnio idę sobie ze swoim puchaczem na działeczkę, akurat przechodzimy za garaże a tu nagle biegnie do nas średniej wielkości kundelek warcząc i szczekając, więc stajemy z moim puchatym i próbujemy zlokalizować właściciela, oczywiście pan zagadany z kolegą nawet nie zauważył że pies mu się pcha w paszczę innego, wrzeszczeć nie było sensu bo pan był za daleko więc czekaliśmy z nadzieją że jednak pies mądrzejszy od pana będzie i zawróci niestety tak się nie stało do tego mojemu psiakowi też puściły nerwy bo ileż można znosić oszczekiwanie i naskakiwanie, i wyobraźcie sobie że dopiero jak pan usłyszał mojego psa to zaczął biec w naszą stronę wykrzykując żebym zabrała tego psa bo jego pies będzie pogryziony (nadmienie że mój pies na smyczy a jego luzem był) nie wytrzymałam i zapytałam: Ja ja mam swojego psa zabrać to w takim razie może wezme go sobie na rączki" facet zdębiał (bo troche trudno wziąć na rączki ponad 30 kilowego psiaka)[/quote] Ja sobie ostatnio też z jednym tylko pieskiem wyskoczyłam na dwór, kagańca więc nie braliśmy. Spacerujemy sobie, nagle mój coś wypatrzył, ja patrzę, widzę leci w naszą stronę coś onkopodobnego. Mój był na smyczy,więc myślę: trudno jak tamten podbiegnie-jego problem, jeśli psiego języka nie rozumie. Mój raz ostrzegł, drugi raz ostrzegł, gdy to nie poskutkowało chwycił za pysk - do gleby. Wtedy się pańciunia opamiętała, kroku przyspieszyła i pieska obejrzała,na smycz wzięła.Czekałam tylko na jakiś komentarz... Link to comment Share on other sites More sharing options...
NATKA Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 I to jest to co mnie najbardziej irytuje dopóki pan czy pani nie zobaczą zagrożenia dla swojego pieska to mają wszystko nie powiem gdzie ale jak już cuś się stanie to oczywiście nie winna ich pieska :angryy: Link to comment Share on other sites More sharing options...
bonsai_88 Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 To pomyśl co ja mam mając łagodnie wyglądającą sunię [na wyglądzie sie kończy]... Do tego wszyscy myślą, że Birma to jeszcze szczeniak [no fakt, ma dopiero rok :)], więc psa nie trzeba łapać. A młoda zazwyczaj nie warczy przed atakiem. Zazwyczaj jest tak, że krzyczę z daleka "proszę zabrać psa" - zero reakcji, pies podchodzi na 3 metry. Krzyczę jeszcze raz, mówią, że mój pies jest agresywny - człowiek patrzy na Birmę, mówi że przecież ona jest taka łagodna. Pies podchodzi na 1,5 m, Birma nagle skacze - mówię "Oj, zaraz mi się wyrwie"... Właściciel w ciągu sekundy łapie swojego pieseczka :D Link to comment Share on other sites More sharing options...
NATKA Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Szkoda słów na bezmyślność ludzka na szczęście spora rzesza psów jest mądrzejsza od właściceli i w porę potrafi się wycofać albo zatrzymać Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted August 22, 2008 Share Posted August 22, 2008 Ja miałam sytuację, że pewna osoba nie wierzyła, że mój pies może być niebezpieczny i mimo mojego tłumaczenia, że on nie warczy i nie bulgocze ot tak, stwierdziła, że przesadzam i kiedyś w końcu by mi udowodnić chyba, że ma rację podeszła ze swoim psem bliżej, bo ja swojego muszę przecież "socjalizować". To były ułamki sekund. Nie będę wdawała się w opis, ale ledwie tamtego uratowaliśmy, oczywiście nie obyło się bez cerowania, gdyby oba psy nie były na smyczy skończyłoby się pewnie dużo gorzej. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts