Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

 Kto by pomyślał że z żywieniem koteła takie jaja  :wacko: ja przy barfie wymiękam, tyle się człowiek naczyta, nasłucha że ma się mętlik w głowie  <_<

Eeee psi, to naprawdę nie jest jakiś trudny ;). Ja swego czasu mocno się nim fascynowałam i na pewno, jak będę miała taką możliwość, to kolejny pies będzie całe życie na BARFie (zakładam, że pierwszym zakupem będzie duuuża zamrażarka :D). Jednak ten koci to łał. Dopiero Kurzyk uświadamia mnie, w co się wpakowałam. Do tej pory koty wydawały mi się prostsze "w obsłudze" i w ogóle, że mam na ich temat wiedzę. Aż tu nagle zachciało mi się świadomie chować kota i się doprosiłam swego - w tej chwili mam totalny mętlik i popadać zaczynam w jakąś paranoję, zwłaszcza spanikowałam, jak się okazało, że czerpałam wiedzę nt kotów ze złego źródła :P . W tej chwili czyyyytam i czuję się dalej zielona. niemniej jednak gdybym mogła, to bym się dokociła o kolejnego kota ^^

Dobra, teraz możecie mnie wyśmiać, że poruszę coś, co może być jedynie moich widzi-mi-się, ale intryguje mnie to od dawna.
Pytanie za sto punktów: czy złe warunki życia (od poczęcia) mogą wpłynąć na psychikę kota? Pytanie proste i pewnie odpowiecie tak, ale... sama się waham. Kocur pochodzi z meliny, jego brat urodził się ze zdeformowanym ogonem (nie wiadomo czy to wynik mutacji chromosomowej czy inszej, czy mutacji wywołaniej czynnikami zewnętrznymi), więc kto wie, co robili z matką w czasie jej ciąży... bo to, że ktoś spija kota alko jest mi znane z różnych historii bezodmniaków odebranych z patologii i wcale tego nie wykluczam - w sensie, że spijanie ciężarnej kotki mogło mieć miejsce i tu, ale jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem, by zwierz z meliny mógłby wykazywać jakies problemy na tle umysłowym (a nie odwracalnych problemów wynikających z przeżyć, złych doświadczeń; ale nie mówię, że takich nie ma, znam zbyt małą liczbę przypadków, by wysuwać jakiekolwiek wnioski na ten temat). I pytanie czy to (ciężarna kotka spijana alko) mogło mieć wpływ na płód o imieniu Kurz?  Bo ten kot serio jest powalony, każdy kto go widzi na oczy potwierdzi to, na moich urodzinach w koncu zaczęto mi doradzać, bym kota przepadała na tle neurologicznym. Chwilami ma odchyły takie, jakby miał coś nie teges z umysłem... Nie mieliśmy żadnego kota tak.... DZIWNEGO. Dla mnie naprawdę jest nienormalny, nie jestem w stanie Wam opisać to, co mnie w nim niepokoi, ale... trochę tego jest i zastanawiam się, co jest tego źródłem. Nie chcę szukać dziury w całym, po prostu mam naturę ciekawską, która lubi znać odpowiedź na intrygujące pytania... I tak zastanawiam się w tej chwili (już nawet pomijąc kwestię Kurzyka, ale uogólniając problem) na ile to możliwe, by alkoholizowanie ciężarnej kotki mogło mieć wpływ na kota. Nie znam innych kotów z tej patologii: jedynie Kurza no i jego brata, tego ze zdeformowanym ogonem. Matka jest ich normalna, w sensie rasowa (albo półrasowa, niemniej jednak syberyjka) i na tyle normalna, na ile można być w takich warunkach. Nie wykazuje takich eee... objawów jak Kurz, rpzynajmnej z tego, co o nią wypytałam. Brata Kurzyka nie znam też osobiście i nie wiem, jak z jego mózgiem i ew. odchyłami (dlatego też najchętniej bym go adoptowała, choć gdyby był taki jak Kurz chyba bym się pocięła), więc mogę sobie jedynie gdybać, przyglądając się temu ewenementowi, jaki mam w domu. Zaczynam przegrzebywać internet na ten temat, więc jak coś ciekawego znajdziecie, to chętnie się wczytam :). I nie chcę tu demonizować swojego kota jako potwora, bo może ja jedynie znam za mało kotów(hehehe) i jest normalny, ale zaczął ciekawić mnie ten temat. Mocno. Na tyle mocno, że staram się dotrzeć do rodziny Kurzyka oraz zaczynam szukac odpowiedzi na pytanie, które Wam wyżej zadałam. Dlatego zbieram materiały. Bo o ile wiem, że FAS i ARND występują u ludzi, to nie wiem czy podobne zjawiska występują u zwierząt. To mnie właśnie ciekawi i jest źródłem drążenia tego tematu. Na razie znalazłam kilka ciekawych rzeczy na ten temat, ale nie wiem, na ile to są sprawdzone źródła, więc chętnie przyjmę kolejne artykuły i prace, jeśli ktoś z Was wie o takowych :P
I nie śmiejcie się, wiem, że pewnie wychodze na debilkę, ale ja tak całkiem poważnie. :D

Dobra, wracam do ewolucji, jutro sprawdzianik ^^

Link to comment
Share on other sites

Psom bym nie mieliła, no chyba, że nie umiałyby gryźć, bo w końcu gnat dobrze wpływa na stan zębów ;). Ale kotu... nope, toż to ma małe ząbki, a w naturalnym środowisku zjada mniejsze organizmy od siebie takie, jak gryzonie. ;p I mielenie kotom jest dla mnie oczywistą oczywistością, ale... może się mylę...

 

 

Jeżeli jest się w 100% na BARFie to i tak trzeba dodawać tą wodę i suplementy, u wszystkich i za równo pies jak i kot (i fretka)  mogą nie chcieć tego zjeść  i wtedy trzeba mielić i oczywiście też zależy czy umie np. jeść kości...Ja Lejdi nie mielę tylko po prostu kroję/rozrywam na mała kawałki bo nie chce inaczej  jeść, a kości zjada z kurczaka, dla niej to prawie nic do gryzienia , chrupnie parę razy i po sprawie, gorzej by było z wieprzowymi czy wołowymi,nie ryzykuję bo kiedyś już po nich żygała,  dlatego dostaje "czysta" wołowinkę bez kości tylko :)

 

Ja wychodzę z założenia, że BARF nawet jeżeli nie jakoś idelanie ułożony (oczywiście bez przegięć pdt. sama wątróbka całe życie) jest lepsza niż gotowe żarcie - żałuję że wcześniej tego nie przepchnełam, zresztą wcale mi się to jeszcze nie udało, na razie rodzice się wczoraj/dzisiaj dowiedzieli że ich pies od tygodnia żywi się głównie mięsem, na razie dla zasady dalej im sie to nie podoba, ale jak jest już po fakcie i nie maja najmocnijeszych argumentów (żyga, ma biegunkę i uczuclenie - bo na szczeście NIE MA ! ) , to przynajmniej, skoro jeszcze nie wspieraja, to chociaż nie przeszkadzają ! 

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli jest się w 100% na BARFie to i tak trzeba dodawać tą wodę i suplementy, u wszystkich i za równo pies jak i kot (i fretka)  mogą nie chcieć tego zjeść  i wtedy trzeba mielić i oczywiście też zależy czy umie np. jeść kości...Ja Lejdi nie mielę tylko po prostu kroję/rozrywam na mała kawałki bo nie chce inaczej  jeść, a kości zjada z kurczaka, dla niej to prawie nic do gryzienia , chrupnie parę razy i po sprawie, gorzej by było z wieprzowymi czy wołowymi,nie ryzykuję bo kiedyś już po nich żygała,  dlatego dostaje "czysta" wołowinkę bez kości tylko :)

 

Ja wychodzę z założenia, że BARF nawet jeżeli nie jakoś idelanie ułożony (oczywiście bez przegięć pdt. sama wątróbka całe życie) jest lepsza niż gotowe żarcie - żałuję że wcześniej tego nie przepchnełam, zresztą wcale mi się to jeszcze nie udało, na razie rodzice się wczoraj/dzisiaj dowiedzieli że ich pies od tygodnia żywi się głównie mięsem, na razie dla zasady dalej im sie to nie podoba, ale jak jest już po fakcie i nie maja najmocnijeszych argumentów (żyga, ma biegunkę i uczuclenie - bo na szczeście NIE MA ! ) , to przynajmniej, skoro jeszcze nie wspieraja, to chociaż nie przeszkadzają ! 

Czy ja pisałam, że nie trzeba dodawać wody i suplementów?
Ja pisałam w oparciu o swoje doświadczenia kocie i faktycznie przez to być może uogólniłam, ale pisałam o kocie, a Ty dalej piszesz o psie, a wg mnie nie ma co porównywać kota do psa. Ja psu bym nie mieliła, jeśli umie gryźć, u kota widzę większy sens ;) Niemniej jednak nie znam się, więc nie czuję się silna do kontynuowania tej rozmowy (nie chcę wprowadzać w błąd) i w sumie widzę, że mamy podobne zdanie na ten temat ;)

 

Super, że się przekonałaś do BARFa. Ja od dawna jestem jego zwolenniczką, choć pewnie teraz brzmię jak hipokrytka: jestem za, ale podaję karmę  ;D. Niemniej jednak staram się dawac jak najmniej przetworzone żarcie, na razie nie mam odwagi przejść na BARFa, ale kiedyś na pewno! Hahaha, już widzę minę mojej mamy, jakby zobaczyła całą zamrażarkę zapchaną zapasami dla psa i kota, zawał murowany! :D Zwłaszcza, że przez 5lat przecież nie jadłam mięsa. Już teraz się podśmiechiwują w domu, że w domu najlepiej je kot, potem pies, a o swoją dietę nie dbam wcale.

 

Jeżeli alkohol dziala na kobiete w ciazy i jej plod, powodujac FAS... To dlaczego ma to nie dzialac na zwierze?

Dla mnie to też jest jasne i to, co do tej pory znalazłam to potwierdza, ale nie mniej jednak jestem ciekawa czy są różnice pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem w tym temacie, jakie mogą być objawy itd. Dlatego na razie połykam wszelką wiedzę na ten temat. ;)

Link to comment
Share on other sites

Dla mnie to też jest jasne i to, co do tej pory znalazłam to potwierdza, ale nie mniej jednak jestem ciekawa czy są różnice pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem w tym temacie, jakie mogą być objawy itd. Dlatego na razie połykam wszelką wiedzę na ten temat. ;)

 

Myślę, że ciężko będzie znaleźć różnicę :/

Nawet dzieci z FAS mają różne objawy/skutki tego, że matka w ciąży piła alkohol.

Link to comment
Share on other sites

Magda, ale kot kotu nie równy. Sama miałam kocura, który zjadał z kurczaka wszystko: szyje, korpusy, udka itp.

A drugi kot, miał problem, żeby pogryźć nerkę, którą dostał w całości :D

I tego typu kotom niestety, trzeba by podawać pokarm zmielony ;)

 

Ja rozumiem, odnoszę się tylko do  hasła "koci BARF kontra Psi" a nie do Kurzyka samego w sobie  ;)

Link to comment
Share on other sites

Dzięki, Lena ;)
Fretki zupełnie to nie moja działka, więc się nie wypowiadam na ich temat. ;) Nie wiem, jak wygląda u nich barf ani nawet co jedzą w naturalnych warunkach (nie śmiej się, po prsotu tym się nie interesuję ;p), ale porównanie mi się podoba. ;) Jeszcze raz dzięki.

 

I nie mówię, że nie masz racji, bo pewnie po części masz. Piszę jedynie, że DLA MNIE i WG MNIE lepiej jest kotu mielić. Co więcej - mojemu kotu, nie wszystkim na świecie, bo kot kotu nierówny :P. Faktycznie czasem strasznie uogólniam. ;]

 

I wg mnie koci barf jest naprawdę o wiele trudniejszy niż psi. Zresztą żywienie kota też dla mnie jest bardziej skomplikowane niż psa, ale kluczowe tu jest "dla mnie". ;)

 

Myślę, że ciężko będzie znaleźć różnicę :/

Nawet dzieci z FAS mają różne objawy/skutki tego, że matka w ciąży piła alkohol.

Fakt, masz rację. ;)

No nic, poczytam w wolnym czasie to, co znalazłam w obcym języku niż polskim, a właściwie będę powoli to tłumaczyć (z obcych jestem noga) i może dowiem się czegośnowego na ten temat.

Link to comment
Share on other sites

Fretki w naturalnym środowisku ( w zasadzie tchórze) poluja na zwierzęta od jaszczurek po najmlodsze kopytne, są wstanie zabić wieksze zwierzę ponieważ od razu rzucają się do gardła, lub u mniejszych rozgryzaja kark, , są 100% mięsożerne, generalnie są bardziej podobne do kotów niż do jakichkolwiek innych domowych zwierząt :)

Link to comment
Share on other sites

Tyśka- u mnie na początku rodzice też mieli szok z barfem :D Potem tata się przekonał, a teraz mama wpada do domu z hasłem: "Ty wiesz że są u nas udka po 3zł? 10 ci kupiłam!" :D

No i kupili zamrażarkę :) Za to babcia ciągle na nie, mówi że znęcam się nad psem (a sama biedronkowe żarcie dawała zanim Brita zaczęłam kupować), i że najlepsze na świecie są zupy z resztek. No ale, ona że wsi, gdzie psy zawsze na łańcuchach siedziały, a domu od wewnątrz na oczy nie widziały :( Wiadomo też jak wtedy karmione były...

PS. Nie, ja wcale nie nawiązuję do tego że masz przejść na barfa i kupować zamrażarkę, mój post jest czysto informacyjny ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja nie mam czasu, by latać co dwa dni do sklepu, niestety, więc jak już to wolę kupić hurtowo (a hurtowo to oznacza duuuuże ilości). Do tego sknera jestem, więc zawsze czyham na okazje. A obecnie na plus wychodzi mi inwestycja w puszki ;). Siadam przed kompem i zamawiam, omijając wszelkie kolejki i latanie po sklepach. Jedyne, co mam zrobić to odebrać paczkę oraz mięso wymieszać z wodą plus dodatkami, i gotowe :D.

Ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni i faktycznie przerzucę się na barfa.

A propos... muszę kotu zamówić puszki. Tym razem inny smak, by miał urozmaicenie ^^ Co prawda jeszcze ma 4 i pół puszki, ale co tam :D.

Żeby pieskowi nie było smutno, chyba też zacznę kupować mu mokre. Tylko nie wiem jakie... ktoś coś? Dobre jakościowo, ale takie, które nie jest drogie?


 

Link to comment
Share on other sites

No to też inna sprawa że ja mieszkam i uczę sie i wszystko w sporej aglomercji mieskiej i wszedzie mnóstwo sklepów, wiec dla mnie to kwestia wskocznia na 5 minut do sklepu po drodze, następne 2 minuty na podzielenie w domu na dwie części i po kłopocie ;)

 

Bozita jest barzo tania biorąc pod uwagę skład i  jakośc, 400 g za 6 zł w moim MEGA DROGIM zooologicznym, są i dla kotow i i psów.

Link to comment
Share on other sites

Eee to jak tak się licytujemy, to przecież mój rano dostaje surowe. Zawsze, mokra to też właściwie mięsko, ale barfem nazwać tego nie mogę :p.

Miałam też kota, który spokojnie zjadał całego kurczaka, z kośćmi, ale był jedynym tkim kotem. Kurzowi bym się bała tak dawać jeśc, bo on przecież ma ogromne skłonności samobójcze, a i już raz otrzymałam dowód, że bez blendowania to się on zabije :P. drugi raz próbowac nie mam zamiaru.

Co do mokrej karmy, dziękuję, poczytam skład. Co prawda sucha Bozita psu nie służyła (kupy masakra, gazy, łupież), ale może mokra przejdzie. Czasem właśnie pies wyjada po kocie (ok. 2x w tyg) i na razie świetnie mu się poprawiła sierść, no ale kociej mu kupować nie będę. Inna rzecz, że mokra ma być tylko dla psa urozmaiceniem, kilka razy w tygodniu.

Link to comment
Share on other sites

tak czytam i czytam i dochodzę do wniosku, że powinnam koty oddać :D

Moje koty (ok 5 letnia kotka i około roczny kocurek) żyją na suchej karmie..od zawsze...puszkę dostają raz na ruski rok, mięso tylko wtedy, gdy i my jemy kurczaka...czasem jakiś smaczek, czasem trochę białego sera/śmietany/serka truskawkowego homogenizowanego (ostatnie to Rupert...za serek truskawkowy da się pokroić! ) ii...no i w sumie tyle, żyją gównie na suchym ;) Ale na szczęście mam koty, które wodę piją...może czasem mają dziwne zachcianki - typu kapiąca woda z kranu, albo świeżo wylana woda na blat/podłogę/parapet..ale i z miski wypiją ;)

Link to comment
Share on other sites

Marzena, bo ja przeszłam na złą stronę mocy :D I kotu już suchego nie daję, choć mocno tego chce. Ale nieee, jak się naczytałam to już nie ma opcji, bym karmiła go suchym. Boję się kamieni, boje sie o odwodnienie. Ja wiem, że dla niektóry podchodzi to już pod paranoję, no ale cóż. :P Nie na darmo mówię, że to cycek mamusi. Wychuchany, wydmuchany. :P Obiecałam dziewczynie, która się zajmowała adopcją, że będzie mieszkał po królewsku. I mieszka.

Pfff... mój pies je gorzej od kota (dalej lepiej ode mnie) i nie czuję wyrzutów sumienia. Jestem zła? Nie kocham psa?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...