Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Ci, co przeczytali to brawo :D

 

Mowisz ze koci samotnicy to wyjatki..?

Jak milo :smile:

Z tego, co mi wiadomo, to tak :D

Wyjątek jedynaka osobiście znałam, ale na setki poznanych kotów był jedyny. No i to były dwa niekastrowane koty, które mieszkały z kotką (wysterylizowaną, naszą) i w okolicy były inne kotki... więc rywalizowali,gryząc się do krwi (tak, te koty były u mnie). Jednak myślę, że kastracja by nam złagodziła ten konflikt (ale wówczas nie miałam wpływu na to czy ciachać, czy nie). W efekcie cóż, jeden kocur w końcu odpuścił (bo zachorował) i się wyprowadził od nas... niemniej jednak to wyjątki

A co, planujesz kolejnego kota?

 

Ja musze koniecznie w końcu zrobić Kurzowi test na białaczkę (bo skoro ma do nas przyjechać drugi kot jak zapowiada szumnie babcia to nie chcę, by okazało się, że Kurz jest białaczkowy i zaraził młodą i na odwrót...), ale słyszałam, że ten z krwi ma spory margines błędu (25% prawdopodobieństwa błędu), a dwa: że badanie kota przed 1r.ż. jest w sumie bez sensu, bo wtedy jeszcze tylko wzrasta prawdopodobieństwo błędnego wyniku. Jest jedno badanie (za ponad 100zł swoją drogą), które daje pewne wyniki, ale... jest to badanie ze szpiku, pod narkozą - a tę znosi puchacz średnio na jeża i wolałabym jej uniknąć. Chyba muszę doradzić się jakiś wetów, ale pewnie poczekam aż Kurz skończy ten rok i wtedy mu zrobię. A może ktoś z Was, kto posiada kota może umie coś doradzić? Co prawda na miau jest temat białaczkowców, ale to ponad 100str... :P A ja cierpię na chorobliwy brak czasu. Raaany, ja nigdy tak nie podchodziłam do posiadania kota... :P Już wpadam w jakąś obsesję chyba...

Link to comment
Share on other sites

Czyli koty też nie są samotnikami? wiedziałam że to sterotyp! :D

Od zawsze w naszej galerii dowodzę tym, że jedynak źle się chowa :P.

Swego czasu potrafiłam mieć naście kotów, zwłaszcza jak bezdomniaki przychodziły do mnie na stołówkę. Na stałe to zawsze miałam te 2-5 kotów :D

A np. te koty półdzikie, które mieszkają obok mnie? W porywach było ich do 80 na małej powierzchni. Tak swoją drogą, jak nagle zaczęliśmy im pomagać to ludzie niestety zaczęli się dowiadywać, że je karmimy i próbujemy wyłapywać i ... i zaszkodziłyśmy kotom, mimo że starałyśmy się pomagać kotom dyskretnie. W efekcie obecnie jest ok 20 kotów (ciężko się doliczyć, bo kilka kotów jest niemal identycznych). Od jednej z babć z sąsiedkiego bloku wiem, że znalazła kilka razy trutkę na szczury... :/

Link to comment
Share on other sites

Nie no, moje też nienawidziły obcego kota na swoim terenie. Mimo wszystko koty są terytorialne.
I w sumie miałam obawy czy mój Endusław, który był postrachem wszystkich kotów w okolicy, zaakceptuje małego chomika, jakim wówczas była Milka. I się w niej zakochał na amen :P. Od razu, wszyscy byli w szoku. Jednak nie przeszkadzało mu to dalej w tym, by się bić z każdym obcym kotem. I psa też ustawił, ale to akurat norma, że pies jest niżej w hierarchii od kota ;p.

 

I jednak są na tym świecie koci samotnicy, to tak jak z psami czy z ludźmi. ;) Nie każdy zaakceptuje konkurencje do żarcia, to jest jasne. Ale jestem pewna, że Kurz do tego typu nie należy, po kastracji stał się jeszcze bardziej infantylny! dzieciuch straszny, który atakuje nas jeszcze bardziej niż do tej pory... I wszyscy zaczynają rozważać dokocenie.

Link to comment
Share on other sites

Im dalej w las, tym coraz mniej o kotach wiem...

Z tymi testami to każdy mówi, co innego.
Kot domaga się suchego, a odkąd dostaje mokre żarcie to wody w ogóle nie chce pić i o ironio, sika mniej niż wcześniej... A dażyłam do tego, by pił wystarczająco dużo.  Nie mam pojęcia jak go nakłonić do picia. Co prawda po karmie mu sierść jeszcze ładniejsza się zrobiła, ale sama mokra zaczyna go nudzić. Urozmaicam, jak mogę, a ten kręci nosem... po czym wygłodniały szpera po garnkach i kradnie wszystko - nawet bochenki chleba... zazwyczaj pies ostatecznie zjada po kocie mokrą... Na suchą mnie nie stać, odkąd je mokre: muszę wybrać między suchą a mokrą. Faktycznie po mokrej kupki są ładniejsze, a sama bardziej jej ufam, ale mimo wszystko...

Wrrr....

I jeszcze wczoraj przy mamie otworzył sobie szafę i w niej się wysikał...

Męczy mnie ta kocia niewiedza... a moja rodzina się ze mnie nabija.

co do psa to pozbywam się psich rzeczy. Niedługo zrobię bazarek. Pozbywam się ostatecznych zabawek, obróżek i szelek. I tak używamy ciagle tego samego :P

Link to comment
Share on other sites

BARF koci jest straszny :p

Na razie efektów kastracji większych nie widać. Tzn nie ma takich, jakie bym oczekiwała. Jednak czekamy do pół roku i liczę na cud.
Może przestanie się drzeć, lać po kątach, atakować wszystko i wszystkich (choć po kastracji wiekszy dzieciuch się z niego zrobił, więc nie wiem) i znormalnieje. Na razie jedynie mniej przeżywa rozstania, ale nie wiem czy to efekt kastracji czy planu dnia, w którym kot nie ma szans być sam w domu... No i leje jedynie do szafy, a nie po ścianach. I waży więcej. I zrobił się śmieciarzem fascynującym się ZORRO. I jeszcze bardziej brakuje mu do zabawy drugiego kota.

Aaa dowiedziałam się właśnie ile kosztuje test PCR, chyba wolałam żyć w błogiej nieświadomości :p

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie, psi barf jest banalny przy kocim. A skoro nie zdecydowałam się na barfa przy psie (bo nie mam takiej wiedzy i nie mam źródła mięsa) to nie będę się pchać w koci barf. ;) Wymaga dokładniejszych wyliczeń, suplementacji i ma masę szczególików. I o ile przy barfie psim uwierzę, że nie jest czasochłonny, tak przy kocim już takiej opcji nie ma. Psu rzucisz korpus, kotu trzeba wszystko zblendować, zmiksować, pamiętając o suplementacji i o odpowiednim odliczeniu ilości wody, jaką kot ma wypić w ciągu dnia. Inna kwestia, że bez sensu przechodzić z kotem na barfa skoro za rok będzie musiał przerzucić się na puszki: przecież na stancji lodówką musze się dzielić z innymi, a i w zamrażace będę miała dla siebie niewiele miejsca. No i mniej czasu na takie zabawy ;). Dlatego nie, barf u nas odpada. Moooże kiedyś jak dorobię się duuużej zamrażarki i wciągnę się w psiego barfa to wówczas rozważę i kociego.

 

Obecnie surowizna + pucha musi kotu wystarczyć ;) Jedyne, co mnie obecnie martwi to właśnie odwodnienie kota, on po przejściu na puszki nie chce totalnie pić wody. Tej z mięsa wychłepta, ale z jedzeniem nie ma dziennej dawki, nie ma tego minimum. Mocno rozbełtanego mięsa też nie zje, taką miskę omija z daleka, musi to być w proporcji 1:1. Wcześniej, przed przejściem na mokre, kot zaglądał do misek, kubków, garnków, za lodówkę, do podstawek od kwiatków i naprawdę sporo pił: umiałam mu przemycić wodę, bo kochał pić z kubka postawionego na moim biurku czy innym meblu. Obecnie wody już nie szuka, wypija tylko tę, co jest z żarciem. A strzykawką karmić go nie chcę, bo już widzę, jak to będzie wyglądać. I cóż, rzadko obecnie sika, wcześniej częściej sikał i konkretniej. Jakiś pomysł, jak go przekonać do picia wody? Od razu zaznaczam, że boję się wydawać kasę na fontannę wodną, bo nie lubię wydawać kasę w błoto (a nie wszystkie koty jarają się fontanną), a dwa że mam ważniejsze wydatki... Ot, choćby testy PCR, które mnie będą kosztować ok 150zł...

Link to comment
Share on other sites

Blenderować trzeba chyba tylko zwierzętom które nie chcą gryźć a nie w zależności od gatunku....Np. Rilla zje kawał mięcha z kością jej wielkości, a Lejdi stoi przy misce ze w zrokiem "Mamo za duże te kawałki!" xD 

Być może masz rację (ja raczkuję w temacie barfa kotów), ale podawanie mielonki jest wygodniejsze: możesz spokojnie wymieszać z wodą oraz przemycić suplementy i podać kotu w formie papki. Bez obaw, że kot się zakrztusi albo zacznie chodzić z żarciem po całym mieszkaniu, brudząc krwią... I z mniejszym prawdopodobieństwem, że kot się wycwani i zje tylko mięso, porzucając wodę i suplementy.

Kurzyk nie umie jeść kawałków, musi mieć wszystko drobniutko pokrojone albo właśnie zmielone. Swego czasu mama podała mu kawałek kuraka to wyjmowałam mu ten kawał z gardła, bo mu utknął... Teraz nawet nie próbuję mu podawac w innej formie niż zmielone. On nie umie gryźć, jedynie lubi pochrupać suchą karmę :). I miałam tylko jednego kota, który pasjonował się gryzieniem, reszta musiała mieć mielonkę.

Psom bym nie mieliła, no chyba, że nie umiałyby gryźć, bo w końcu gnat dobrze wpływa na stan zębów ;). Ale kotu... nope, toż to ma małe ząbki, a w naturalnym środowisku zjada mniejsze organizmy od siebie takie, jak gryzonie. ;p I mielenie kotom jest dla mnie oczywistą oczywistością, ale... może się mylę...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...