Jump to content
Dogomania

Ekipa z zielonego dżipa, czyli Avril, Iwan, Tekila i Kali :D


omry

Recommended Posts

Ja też myślałam, że matmy nie zdam, ale ogarnęłam cały kurs na youtube, wpisz sobie "mrs ciupi" i tam jest taki kurs maturalny, dzięki temu, że obejrzałam całe 15 filmików z działami z matury, zdałam na 46%:evil_lol: co ze mnie za mózg matematyczny :evil_lol: A zawsze w liceum musiałam się na te 2 wyciągać :lol:

Link to comment
Share on other sites

Co to gadasz :lol: Normalnie sobie obejrzę kiedyś jak mi się zachce :razz:
Póki co dostałam książkę [I]Dobry Pies[/I] Susan Wilson i idę zobaczyć co to. Później jeszcze zadanka z matmy :loveu: I paznokietki sobie zrobię :loveu: Maciej na kursach, więc mam duuużo czasu dla siebie.
Ale najpierw Wiejskie Życie :multi:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']No wiesz, nie wszyscy mają talent matematyczny...[/QUOTE]
ale matura jest skonstruowana tak, że wystarczy logicznie myśleć ;) no i przygotowywać się do tego. Jak się zrobi ze 20 poprzednich matur i zna się schematy rozwiązywania tych zadań (bo to są w większości banalne zadania oparte na schematach) to każdy ma szansę to normalnie zaliczyć. Tylko wiadomo, jeden musi się przygotowywać bardziej niż inny ;) ale wszystko opiera się na chęciach

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable']ale matura jest skonstruowana tak, że wystarczy logicznie myśleć ;) no i przygotowywać się do tego. Jak się zrobi ze 20 poprzednich matur i zna się schematy rozwiązywania tych zadań (bo to są w większości banalne zadania oparte na schematach) to każdy ma szansę to normalnie zaliczyć. Tylko wiadomo, jeden musi się przygotowywać bardziej niż inny ;) ale wszystko opiera się na chęciach[/QUOTE]

ja jestem rocznikiem który po raz pierwszy pisał maturę z matmy po przerwie i bardzo się dygałam ;) ale jest tak jak pisze Martyna, spięłam się, przygotowywałam dużo i zdałam bez problemu

Link to comment
Share on other sites

Dużo też zależy od tego jakiego się miało nauczyciela od matmy w szkole. Moim zdaniem nie powinno to wyglądać tak, że widzi, że część klasy (albo nawet 1 osoba!) czegoś kompletnie nie rozumie, ale to olewa i idzie dalej z materiałem. Tym, bardziej, że niektórym po prostu trzeba coś wytłumaczyć solidniej... No ale rozumiem, że się komuś może nie chcieć i dlatego tak to później wygląda.

Link to comment
Share on other sites

Jak się ma kasę na korki to owszem, można. Lepszy kolega? Też nie zawsze się ma. Poza tym ciężko wymagać zaangażowania od dzieciaka jak nauczyciel ma to gdzieś. To szkoła uczy, a nie na odwrót. Inaczej każdy by się uczył sam w domu, a nie na tym szkolnictwo polega. Na to idą pieniądze podatników.

Miałam w szkole i cudownych nauczycieli i bardzo kiepskich, pewnie jak każdy. I zapewne każdy też wie jak świetny nauczyciel potrafi zmienić podejście nawet do nielubianego przedmiotu. Moim zdaniem belfrów, którzy połowie klasy stawiają 1-2 na koniec roku powinno się wywalać na zbity pysk, bo to nie dzieci są leniwe i niezdolne, tylko nauczyciel jest do dupy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Jak się ma kasę na korki to owszem, można. Lepszy kolega? Też nie zawsze się ma. Poza tym ciężko wymagać zaangażowania od dzieciaka jak nauczyciel ma to gdzieś. To szkoła uczy, a nie na odwrót. Inaczej każdy by się uczył sam w domu, a nie na tym szkolnictwo polega. Na to idą pieniądze podatników.

[B]Miałam w szkole i cudownych nauczycieli i bardzo kiepskich, pewnie jak każdy. I zapewne każdy też wie jak świetny nauczyciel potrafi zmienić podejście nawet do nielubianego przedmiotu. Moim zdaniem belfrów, którzy połowie klasy stawiają 1-2 na koniec roku powinno się wywalać na zbity pysk, bo to nie dzieci są leniwe i niezdolne, tylko nauczyciel jest do dupy.[/B][/QUOTE]

Amen. Tak się składa, że dzięki mojej nauczycielce od ruskiego, w ogole ten jezyk mi przypadł do gustu. Dzięki niej w 3 lata zrobiłam materiał podstawowy i rozszerzony, zdałam rewelacyjnie maturę i poszłam na studia filologiczne.
Klasa równoległa która miała zajęcia z inną rusycystką, leżała i kwiczała cała. Do końca liceum się nawet cyrylicy nie nauczyli. U nas najgorsza ocena na koniec roku to była 3. A babka była wymagająca. Natomiast potrafiłą tak prowadzić lekcje, ze każdemu przypadła do gustu. Jeździlismy po konkursach, kombinowalismy wyjazdy za granice. Inspirowała kobita. I to był nauczyciel pełną gebą. Także ogromnie dużo zalezy od belfra.

A argument o korkach, korki powinny służyć do nadrabiania zaległości, a nie podstawowej nauki-zamiast nauczyciela i szkoły. :)

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie, mój nauczycie od matmy w liceum miał podejście "ja wam pokażę na lekcjach, a wy macie zrozumieć i się nauczyć w domu", do tego on pokazał i kazał rozwiązywać zadania których nikt przez to nie rozumiał na tablicy. Nie rozumiesz? Jeden. Połowa miała dwóje na koniec. Powinni go wywalić, tak dużo skarg na niego było.
Rok przed maturą chodziłam na korki, żeby zdać.

Link to comment
Share on other sites

Ja w gimnazjum miałam super nauczycielkę u której bez problemu miałam 4, w liceum tak średnio, w 1 i połowie 2 kl było fajnie, ale sorka odeszła na macierzyńskie i dali nam tragiczną sorkę, u której jedna osoba miała 5, trzy osoby 4, trzy osoby 3 i reszta to były 2 (w tym ja), a osób miałam w klasie 30 :lol:

Link to comment
Share on other sites

a ja uważam, że zamiast narzekać na nauczycieli, lepiej jest się wziąć w garść. oczywiście że tacy nauczyciele jakich opisujecie w ogóle nie powinni uczyć, powinni być zwalniani, ale to nie znaczy, że uczeń ma sobie odpuszczać. zawsze się coś znajdzie, co nas usprawiedliwia z kiepskiej oceny ;) ja byłam zagrożona z matmy, nie rozumiałam jej, ale się ogarnęłam i zdałam maturę. miałam też skrajnie beznadziejną nauczycielkę z chemii, niesprawiedliwe zagrożenie w 2 LO, byłam rozżalona i przez jakiś czas gadałam, jaka to baba beznadziejna, ale potem po prostu się wykułam i poprawiłam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']a ja uważam, że zamiast narzekać na nauczycieli, lepiej jest się wziąć w garść. oczywiście że tacy nauczyciele jakich opisujecie w ogóle nie powinni uczyć, powinni być zwalniani, ale to nie znaczy, że uczeń ma sobie odpuszczać. zawsze się coś znajdzie, co nas usprawiedliwia z kiepskiej oceny ;) ja byłam zagrożona z matmy, nie rozumiałam jej, ale się ogarnęłam i zdałam maturę. miałam też skrajnie beznadziejną nauczycielkę z chemii, niesprawiedliwe zagrożenie w 2 LO, byłam rozżalona i przez jakiś czas gadałam, jaka to baba beznadziejna, ale potem po prostu się wykułam i poprawiłam.[/QUOTE]

Ty jesteś zawsze tak debilnie mądra ,że obym cię w życiu nie spotkał.
Od uczenia mnie jest nauczyciel i 8godzin lekcyjnych.A nie 8 w szkole i może potem jeszcze 10 kucia w domu.Gdzie sens ,to po co chodzić do szkoły?Zeżryj kotleta serio pomoże ci.

A jak dla ciebie nauka to "wykułam i zdałam" no to przykro mi..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aleks89']Ty jesteś zawsze tak debilnie mądra ,że obym cię w życiu nie spotkał.
Od uczenia mnie jest nauczyciel i 8godzin lekcyjnych.A nie 8 w szkole i może potem jeszcze 10 kucia w domu.Gdzie sens ,to po co chodzić do szkoły?Zeżryj kotleta serio pomoże ci.[/QUOTE]

ok, lepiej tak chrzanić i nie zdać matury :loveu: na szczęście miałam inne podejście i zdałam na luzie

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam cudownego historyka w LO. Jak zaczynał opowiadać to klasa milkła na 45 min. i wszyscy czuliśmy się jakbyśmy oglądali świetny film akacji. Facet opowiadał z pasją, charyzmą i humorem pasującym do nastolatków. Doprowadził do tego, że uczyliśmy się na sprawdziany na 4 i 5, żeby panu Irkowi nie było przykro, bo jest tak genialnym nauczycielem... To jest wyższa klasa nauczania, tak prowadzić dzieciaki, żeby same z siebie chciały się uczyć na wysokie stopnie. Żadnego strachu, stresu przed lekcją - historia była najfajniejszym przedmiotem ever, a każdy ją do tego świetnie umiał. Dodam, że pan Irek nie odpytywał nigdy na wyrywki, nie robił niezapowiedzianych kartkówek itp. Zapowiadał za to tydzień wcześniej po prostu sprawdzian z przerobionego działu i to wystarczyło jak widać. Dzięki niemu zdawałam na maturze historię. Jak wielu innych z naszej szkoły. I wszystkim poszło b. dobrze.

Czy pan Irek jest wyjątkiem? Nie sądzę. Jest wielu świetnych nauczycieli. Ale zamiast nich, nadal uczą stare baby i dziady, które albo nienawidzą dzieciaków, albo lubią tylko kujonków, a z reszty dzieci mają pośmiewisko. Ile razy byłam upokarzana przed klasą przy tablicy tego nie zliczę. Obawiam się, że wielu z nas było... A to nie powinno się nigdy zdarzyć. Ci ludzie są teraz opłacani z naszych pieniędzy. To tak jakby zapłacić za wizytę u lekarza i bać się, że zacznie na nas krzyczeć albo obcinać nam rękę bez znieczulenia. Jeżeli nie godzimy się na takiego lekarza, to czemu cały czas istnieją nauczyciele przed którymi lekcjami, dzieci wymiotują ze strachu?

Gadka "to nie wina nauczyciela", bo są korki, kursy, koledzy itp. uważam, za porażkę i godzenie się na to aby ten ułomny system wciąż działał i miał się dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Ja miałam cudownego historyka w LO. Jak zaczynał opowiadać to klasa milkła na 45 min. i wszyscy czuliśmy się jakbyśmy oglądali świetny film akacji. Facet opowiadał z pasją, charyzmą i humorem pasującym do nastolatków. Doprowadził do tego, że uczyliśmy się na sprawdziany na 4 i 5, żeby panu Irkowi nie było przykro, bo jest tak genialnym nauczycielem... To jest wyższa klasa nauczania, tak prowadzić dzieciaki, żeby same z siebie chciały się uczyć na wysokie stopnie. Żadnego strachu, stresu przed lekcją - historia była najfajniejszym przedmiotem ever, a każdy ją do tego świetnie umiał. Dodam, że pan Irek nie odpytywał nigdy na wyrywki, nie robił niezapowiedzianych kartkówek itp. Zapowiadał za to tydzień wcześniej po prostu sprawdzian z przerobionego działu i to wystarczyło jak widać. Dzięki niemu zdawałam na maturze historię. Jak wielu innych z naszej szkoły. I wszystkim poszło b. dobrze.

Czy pan Irek jest wyjątkiem? Nie sądzę. Jest wielu świetnych nauczycieli. Ale zamiast nich, nadal uczą stare baby i dziady, które albo nienawidzą dzieciaków, albo lubią tylko kujonków, a z reszty dzieci mają pośmiewisko. Ile razy byłam upokarzana przed klasą przy tablicy tego nie zliczę. Obawiam się, że wielu z nas było... A to nie powinno się nigdy zdarzyć. Ci ludzie są teraz opłacani z naszych pieniędzy. To tak jakby zapłacić za wizytę u lekarza i bać się, że zacznie na nas krzyczeć albo obcinać nam rękę bez znieczulenia. Jeżeli nie godzimy się na takiego lekarza, to czemu cały czas istnieją nauczyciele przed którymi lekcjami, dzieci wymiotują ze strachu?

[B]Gadka "to nie wina nauczyciela", bo są korki, kursy, koledzy itp. uważam, za porażkę i godzenie się na to aby ten ułomny system wciąż działał i miał się dobrze.[/B][/QUOTE]

Na to godzą się UŁOMY i debile tylko i wyłącznie.Zaszczute kretynki ,bez jaj ,które nie potrafią zawalczyć o to co się im należy.

Link to comment
Share on other sites

Amber, ale ja nie mówię, że należy się zgadzać na stare baby które nie potrafią uczyć czy o zgrozo, upokarzają dzieci. jak najbardziej popieram, żeby takich ludzi zwalniać, składać na nich skargi, ale nie może iść to w parze z odpuszczeniem samodzielnej nauki, bo to się robi dla siebie, a nie dla szkoły.

a jeśli Wasz protest to napisanie posta na forum, to sorry, ale zmian chyba jednak nie wywalczycie ;) zdarzało mi się wyjść z klasy, gdy coś mi nie odpowiadało, swojego czasu chciano mnie wyrzucić ze szkoły za postawę niezgodną ze szkolnymi normami. ale jakoś nie przeszkodziło mi to w zdaniu matury.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']Amber, ale ja nie mówię, że należy się zgadzać na stare baby które nie potrafią uczyć czy o zgrozo, upokarzają dzieci. jak najbardziej popieram, żeby takich ludzi zwalniać, składać na nich skargi, ale nie może iść to w parze z odpuszczeniem samodzielnej nauki, bo to się robi dla siebie, a nie dla szkoły.[/QUOTE]

Właśnie zgodziłaś się z czymś czego w ogóle nie zrozumiałaś ,ale ok.


Słoneczko ja już się nie mam przed czym buntowac ,bo szkołe skończyłem 5lat temu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']
Gadka "to nie wina nauczyciela", bo są korki, kursy, koledzy itp. uważam, za porażkę i godzenie się na to aby ten ułomny system wciąż działał i miał się dobrze.[/QUOTE]

Dokładnie.
Ja miałam tak przed matmą całe 2 lata w LO. Serio jechałam na melisce i nie tylko. Nie rozumiałam NIC. w 3 klasie, po protestach naszych rodziców, aferze na pół szkoły, dostalismy inna metamatyczkę i nagle się okazało, że normalnie geniusz matematyczny ze mnie. A dlaczego? Bo się nie bałam, nie stresowałam przed lekcją, nie panikowałam na mysl o kolejnej pale.
Ogarnęlam przedmiot na tyle, ze dostałam mocną 4. I do tej pory rozumiem. Potrafię komuś pomóc, wytłumaczyć.

Także sory. Nauczyciel to 80% sukcesu, reszta, to tylko kwestia tego czy ktoś zajrzy do ksiązki po szkole czy nie.
Nauka a zakuwanie to dwie rózne rzeczy. Żeby się nauczyc czegoś, nie wystarczy to wykuć na blaszkę :)

Link to comment
Share on other sites

Ja od zawsze uwielbiałam polski, bio i historię. Moje trzy koniki. Żeby zaliczyć sprawdzian z działu na 4 czy 5 przez całe życie wystarczyło mi go przeczytać tylko raz i zawsze to robiłam na przerwie przed sprawdzianem. Te trzy przedmioty od zawsze były dla mnie banalne i po przeczytaniu raz czaiłam wszystko. Problemem była dla mnie chemia, fizyka, matma i co dziwne geografia. Z matmy fajną nauczycielkę miałam tylko w szóstej klasie podstawówki, kiedy byłam zagrożona, a ostatecznie zaliczyłam na 3 :lol: Babka bardzo mi pomogła, chodziłam nawet do niej do domu i pomagała mi za darmo. Z chemii w gimnazjum starałam sie zaliczać sprawdziany, bo było dużo materiału, a Maciej ode mnie ściągał i to jeszcze nie wszystko, on zawsze miał 4, ja 3. Nie lubiła mnie bardzo :eviltong:
Od drugiej liceum miałam straszną nauczycielkę od polskiego. Rany, nigdy kogoś takiego nie poznałam, chociaż nauczycielki miałam naprawdę różne, również niezbyt normalne. W drugiej klasie jeszcze jakoś szło, jak zawsze czytałam raz i zaliczałam na 4/5. Pod koniec roku zaczęliśmy się buntować, bo babka po prostu była szmatą, poniżała większość klasy, nie było lekcji bez chorych uwag, a za wyjście poza materiał u niej zostawało się zwyzywanym od mądralińskich i zapraszanym na środek sali, by poprowadzić lekcję za nią. Ja już tak dobrze nie pamiętam, ale jazdy miała chore. Skończyło się u dyrektora. Popłakała się. Przez miesiąc było spoko i później znów to samo. Od tamtej pory i przez całą trzecią klasę nigdy nie dostałam ze sprawdzianu więcej niż 2. Pod koniec klasy maturalnej od rodzicielki dowiedziałam się, że moja wychowawczyni całą tę akcję zwaliła na mnie, to ja jestem buntowniczką i ja buntowałam klasę, oczywiście nikt inny nie czuł się poniżany, nikt nie miał jej dosyć ani swojego zdania i każdy za mną jak owieczka za stadem :loveu: Fajnie mieć taką moc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aleks89']Właśnie zgodziłaś się z czymś czego w ogóle nie zrozumiałaś ,ale ok.


Słoneczko ja już się nie mam przed czym buntowac ,bo szkołe skończyłem 5lat temu.[/QUOTE]

chyba to jednak Ty nie zrozumiałeś co ja napisałam :)

dzieci mieć nie będziesz, to faktycznie, nie masz się co buntować. ale na forum sobie ulżyć fajna sprawa :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']Amber, ale ja nie mówię, że należy się zgadzać na stare baby które nie potrafią uczyć czy o zgrozo, upokarzają dzieci. jak najbardziej popieram, żeby takich ludzi zwalniać, składać na nich skargi, ale nie może iść to w parze z odpuszczeniem samodzielnej nauki, bo to się robi dla siebie, a nie dla szkoły.[/QUOTE]
Ludzie są różni. Niektórzy się będą uczyć dla siebie, ale niektórzy nie zachęcani, nie mówiąc o zaszczutych przez nauczycieli dojdą do wniosku "że i tak się nie nauczą, są za głupi itp." i rodzi się błędne koło.

Rolą nauczyciela [B]jest zainteresować dziecko przedmiotem i zachęcić do samodzielnej nauki.[/B] To jest jego PRACA. Na tym powinna głównie polegać. Nie na czytaniu podręcznika i robieniu klasówek. Bo podręcznik możemy przeczytać sami, a klasówkę może nam zrobić koleżanka. Nauczyciel jest [B]pedagogiem, [/B]a nie wyrobnikiem. Ma takie same obowiązki jak lekarz. Jak ci chirurg spartoli operacje to masz prawo do odszkodowania. Jak dzieciak kończy z 1 na koniec roku, moim zdaniem też powinno się mieć, bo nauczyciel zaniedbał swoje obowiązki.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...