Jump to content
Dogomania

Grupa do zadań specjalnych czyli dwie jamnice i doberman ;)


Amber

Recommended Posts

[quote name='motyleqq']Sylwia! Etna się nauczyła od Jariego tego totalnego nakręcenia na patyki... :D robi dokładnie to samo, co on :D[/QUOTE]
Taaa tylko to nakręcenie na patyki jest akurat najmniej potrzebne ;) Trzeba by było to przekierować na piłkę albo frisbee tylko nie mogę tych rzeczy wrzucać do wody, bo mi jeszcze Jari ich nie przyniesie :lol:

Dziś też nie ma fot, bo stwierdziłam, że są ważniejsze rzeczy, mianowicie, uzbroiłam się w parówki i ćwiczyłam przywołanie, bo Jari ostatnio nieco przygłuchł. Tydzień ćwiczeń i myślę, że sobie odetka małżowiny ;). Julek wyjechał w ndz. na tydzień, więc nie mamy z kim spacerować wieczorem... Nudno ogólnie :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Taaa tylko to nakręcenie na patyki jest akurat najmniej potrzebne ;) Trzeba by było to przekierować na piłkę albo frisbee tylko nie mogę tych rzeczy wrzucać do wody, bo mi jeszcze Jari ich nie przyniesie :lol:[/QUOTE]

no właśnie, wcale nie jestem dumna, że akurat to musiała u niego podpatrzeć :D i też nie wrzucam nic innego do wody, bo nie przyniesie, ale wiesz, ostatnio już pływała chwilami :)

Link to comment
Share on other sites

Moja nakręcona na patyki jak ekhm... No brak cenzuralnego określenia. Jak jej odwali korba to lata i szuka patyka, mymla, gryzie i połyka kawałki. No mądre to to nie jest. Żadna piłka, czy dysk nie są takie extra jak patyk.
Walcze z tym, ale ciężko idzie, patyki są wszędzie - zawsze jakiś znajdzie (samonagradzanie) poza tym do bezpiecznych zabawek nie należą.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Miałam Cie pytać jak uczułaś przywołania? Oglądałam filmiki i Jari ma bardzo mocne przywołanie. Reaguje bardzo fajnie, szybko, bez ociągania. [/QUOTE]
Bo to doberman ;). A tak na poważnie, to moim zdaniem rasa ma znaczenie, akurat dob został stworzony do pracy z człowiekiem i u niego stosunkowo łatwo jest wypracować dobre przywołanie i w ogóle inne komendy. Z jamnicami nie ma nawet szans uzyskać połowy tego co robię z Jarim, tym samym nakładem energetycznym :eviltong: U mnie przywołanie zawsze było na 1szym miejscu ze wszystkich komend i myślę, że dobrze wykorzystałam moment zacieśniania więzi między nami na pierwszych spacerach, kiedy Jari był niepewny otoczenia jak i mnie, wtedy ćwiczyłam przywołanie dosłownie do 2 min. zawsze nagradzając smakołykiem. W ten sposób Jari nauczył się patrzeć na mnie i traktować mój głos jako fajną sprawę, że zawsze warto przybiec. Druga sprawa to jednak już cecha osobnicza rasy, doberman na spacerze nie idzie przed siebie czy wącha jakieś krzaczki, tylko zatacza kółka wokół właściciela, cały czas obserwując otoczenie. No i jest zastawiony na zabawę z człowiekiem - można się bawić samemu, ale 100x lepiej bawić się wspólnie. W porównaniu do jamnic dla których najlepszym zajęciem jest samotne kopanie dołów, doberman jest ekstremalnie towarzyski :lol:

Co sprawia problem? Ano to, że ta obserwacja czasem idzie za daleko i teraz jak Jari zna teren, sam wybiega sprawdzać co się dzieje nie czekając na mnie. Takie miejsca to skrzyżowania, zejście nad wodę itp. Mi to nie przeszkadza, on jest bardzo szybki, wybiega i zaraz wraca w te pędy, ale już dla wędkarzy, którzy widzą nagle samotnego dobermana łypiącego na nich zza krzaka, może być to nieprzyjemnie, tak samo jak dla rowerzystów, albo kogoś idącego z psem. Do tego Jari czasem głuchnął jak już się puścił na zwiady, dlatego postanowiłam odświeżyć mu pamięć.

Robię to tak jak zwykle, czyli mam parówki przy sobie, wołam "wróć" i nagradzam. Nic innego, tylko często, bardzo często... Sekretem jest wypracowanie czegoś w rodzaju bodźca autonomicznego, czyli, żeby pies się nawet nie zdążył zastanowić nad tym co robi, tylko robił to za niego układ nerwowy: wróć znaczy, spojrzeć się na panią i przybiec niezależnie co się dzieje wokół. Zdaje sobie sprawę, że np. u huskiego może być to niemożliwe do wypracowania, ale doberman, który jest stworzony do tego typu zachowań, powinien to opanować w stopniu perfekcyjnym. Czasem gdy pies się bardzo czymś zaciekawi, należy stać się jeszcze bardziej ciekawym, tj. do komendy dodać bodziec wzrokowy... Po prostu zawołać i w te pędy odwrócić się i uciec, głośno tupiąc nogami. Psy psychologicznie podążają za sobą, kiedy widzą, że właściciel się oddala, naturalne jest podążanie za nim. Ja się wydrę "wróóóć" i dam dyla, to Jari jest wtedy 100% skupiony na mnie i co najważniejsze, będzie bardziej skupiony przez cały spacer, bo a nuż pani znowu gdzieś ucieknie. Oczywiście np. Finki by to nie ruszyło w ogóle, nawet lepiej, że pani sobie poszła, nie będzie goniła za zjadanie śmieci :evil_lol:

Co do patyków no niestety, Jari też sobie czasem jakiś sam podniesie, ale wiem, że najbardziej lubi się bawić ze mną, żebym mu te patyki rzucała... Albo z innym psem w przeciąganki ;). Piłka już nie jest taka atrakcyjna. Wiem, mój błąd, ale, że Jari psem sportowym nie jest i nie będzie, a smaczki jednak z patykami wygrywają, to jeszcze nie jest tragicznie ;).

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze co do tego żenującego artykułu to przypomniało mi się, jak na wystawie luzem puszczona chihuahua (a jak!) wczepiła się w kostkę (jednej z najpiękniejszych na świecie zresztą :loveu:) czekoladowej dobermanicy :razz: Oczywiście dobka w ryk, ale że była na smyczy i właściciel nad nią panował to nic nie zrobiła pchle... Jednak co wrzeszczały panie od "ozdóbek" w stronę faceta od dobermanki? "Niech pan trzyma te bydle za pysk, za pysk pan trzyma!" no jakby to był mój pies to by mnie szlag na miejscu trafił chyba i bym powybijała durne babsztyle :angryy:

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, cecha osobnicza.Ja mam, powiedzmy, psa rasy myśliwskiej, ponoć skierowaną na pracę z człowiekiem, ale tak nie do końca. Moja sucz bardzo dużo węszy, jak wpadnie na pole nornic, to jest głucha i ślepa. Można by jej bombę podwiesić i zdetonować, ona tego nie zauważy. Liczy się zapach. Podczas normalnego spaceru, nosa nie podnosi z ziemi. Nie widziałam jakoś węszącego dobermana ;)
U nas nie sprawdza się też to odwracanie się i ucieczka od psa... Mam wrażenie, że moja wtedy zaciera łapy i myśli "noo będzie trochę spokoju jak sobie pójdzie".
Kiedyś miała bardzo dobre przywołanie, teraz jest dostateczne. Trzeba by popracować nad tym , zmobilizowałaś mnie.

Link to comment
Share on other sites

Miło się czyta o takim mądrym Jarim :D
Baron swego czasu był też bardzo patykowy, ale udało mi się to przekierować na gryzak jutowy, który jest teraz jego hitem nad hitami:cool3: Za smaczkami nigdy nie szalał, mając do wyboru zabawkę czy smaczek - zawsze wybierze zabawkę. Smaczki często (np. na szkoleniu) wypluwa :cool3:
Batalia natomiast jestem psem, którego nie udało mi się nakręcić absolutnie na nic :evil_lol: Nie interesują ją żadne zabawki, patyczki, piłeczki, szarpaki, totalnie nic. Smaczki też zależnie od humoru, czasami fajnie na nich pracuje, a czasami ma je głęboko pod ogonem. Praca z nią to horror, wyegzekwowanie komend graniczy z cudem, a nauczenie czegoś nowego - tylko dla wytrwałych :diabloti: Dlatego obiecałam sobie, że będzie to mój ostatni CC :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Jeszcze co do tego żenującego artykułu to przypomniało mi się, jak na wystawie luzem puszczona chihuahua (a jak!) wczepiła się w kostkę (jednej z najpiękniejszych na świecie zresztą :loveu:) czekoladowej dobermanicy :razz: Oczywiście dobka w ryk, ale że była na smyczy i właściciel nad nią panował to nic nie zrobiła pchle... Jednak co wrzeszczały panie od "ozdóbek" w stronę faceta od dobermanki? "Niech pan trzyma te bydle za pysk, za pysk pan trzyma!" no jakby to był mój pies to by mnie szlag na miejscu trafił chyba i bym powybijała durne babsztyle :angryy:[/QUOTE]
Czy to była AMBER COCO CHANEL Desmodus Poland? :loveu: Zabić to mało :diabloti:

Co do przywołania ;). Doberman to jest łatwa rasa w prowadzeniu :diabloti: Słucha się, wpatrzony w pana... Ja powiem szczerze nie wiem jak miałabym nakłonić jamnice do posłuszeństwa... One żyją własnym życiem na spacerach, tylko węszyć i zżerać odpadki, głuchota totalna :diabloti: I dlatego chodzą na flexi ;)

U nas gryzak jutowy też jest cool, ale zauważyłam, że Jari lubi duże rzeczy i na ten mały z Dingo już tak nie reaguje jak na ten duży z Grappay... A siłą rzeczy nie mam jak wychodzić na każdy spacer z metrowym gryzakiem :lol: Smaczki są OK, Jari nawet suchą karmą nie pogardzi na spacerze, ale parówki wiadomo są lepsze. On jakby mógł to w ogóle byłby typem podbiegacza, bo kocha inne psy (a inne psy i ludzie niekoniecznie jego ;) ), ale staram się te zapędy tłumić w zarodku właśnie trenując przywołanie. Jak widzę psa na horyzoncie zawsze zdążę odwołać, gdyby Jari miał mnie gdzieś i wąchał krzaczki, a potem zobaczył psa... To mogłoby być gorzej. Dziś jak na złość nie mijaliśmy żadnego psa na drodze i nie miałam jak potrenować skupiania go na sobie w rozproszeniu... Ale spoko, wieczorem na pewno będą, a i parówek mam jeszcze dużo ;). Prawda jest taka, że w szkoleniu psa nigdy nie można spocząć na laurach, nasi przyjaciele często po jakimś czasie zapominają (a raczej olewają) to czego się nauczyli, i trzeba wszystko powtarzać. Całe szczęście lubię pracę z Jarim, to jest typ psa, który mimo, że czasem jest nieznośny i robi sobie jaja to jednak czepie wielką przyjemność z samego kontaktu z człowiekiem, cokolwiek byśmy nie robili, łatwo go skupić. Nawet jak zwalnia się z komendy i biega w kółko poszczekując "haha jestem wariatem, nie mogę tak siedzieć, to nudne, mam tyle energii" (mam ochotę go wtedy zatłuc :evil_lol: ) to jego oczy są skierowane na mnie, jestem ja i on, robimy coś wspólnie.

Jamnik za to w ogóle się nie skupia, otoczenie rozprasza go w 100%, ty nawet z parówkami (za które w domu dałaby się pokroić) na spacerze jesteś warta mniej niż spleśniała marchewka rzucona przez kogoś innego :evil_lol: Nie mogę ich za to winić, bo jamnik siedzący w norze z lisem, nie mógł polegać na człowieku, dlatego i w życiu codziennym polega na sobie. Jamniki lubią za to bardzo jak im się wskaże miejsce w którym mogą kopać ;). To naprawdę niesamowite obserwować jak lata selekcji hodowlanej robią swoje ;).

Link to comment
Share on other sites

Baron ma podobnie jak Jari, pomimo swoich odpałów i samowolnych wybryków, czuje, że na spacerze jest bardziej ze mną niż z otoczeniem. Z przywołaniem jest nieźle o ile zdążę go odwołać w odpowiednim momencie, kilka milisekund później jest już... za późno ;)
Batalia natomiast jest zdecydowanie bardziej, jak to ładnie ująć, niezależnym stworzeniem ;) - ewidentnie ma w sobie coś z jamnika ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']Baron ma podobnie jak Jari, pomimo swoich odpałów i samowolnych wybryków, czuje, że na spacerze jest bardziej ze mną niż z otoczeniem. Z przywołaniem jest nieźle o ile zdążę go odwołać w odpowiednim momencie, kilka milisekund później jest już... za późno ;)
Batalia natomiast jest zdecydowanie bardziej, jak to ładnie ująć, niezależnym stworzeniem ;) - ewidentnie ma w sobie coś z jamnika ;)[/QUOTE]
No ja właśnie staram się wydłużyć ten moment "aż będzie za późno" do maksimum, czyli, nie że on zobaczy psa kilometr dalej i już leeeci, tylko do kilku metrów... Oczywiście o ile pies sam nie leci z mordą, bo wtedy to odwoływać nawet nie mam zamiaru :evil_lol: A Jari lubi takie leeecące wesołe w jego stronę psy, od razu się cieszy "a kto to, a kto to?" :lol: A jak z mordą to staje w postawie dominującej i skutecznie hamuje delikwenta :diabloti: A czy CC ma coś z jamnika :hmmmm: Może, to w końcu też bardzo stara rasa ;)

Ja miałam do czynienia z jednym CC (tym co mi kolano przetrącił :diabloti:) na starym osiedlu, 3 letnim samcem. Słuchał się jak złoto... ALE, był po szkoleniu stacjonarnym, bo dziewczyna jak skończył rok przestała sobie z nim dawać radę. Skakał, podgryzał... momentem kulminacyjnym było jak ją przeciągnął po chodniku za sobą, gdy zobaczył drugiego psa i o mało nie wlecieli pod samochód :diabloti: Więc mogę uwierzyć, że jest to trudna rasa... Taki jamnik, tylko waży 80 kg :hmmmm: Nie dziękuję, postoję :lol:

A dziś miałam przygodę na osiedlu ;). Szłam sobie z jamnicami na sralnik (tym mianem określam polankę między osiedlami, gdzie większość osób wyprowadza swe psy ;) ) kiedy podbiegł do nas malutki piesek, taki pinczer mini tylko, że szorstkowłosy, bardzo ładny. Myślałam, że to kogoś tu obok w myśl zasady "małe nie musi być na smyczy", więc poszłam sobie dalej. Przechodzę przez ruchliwą ulicę na polankę i słyszę klakson, odwracam się, a tam ten piesek przebiegł przez ulicę, o mało nie rozjechany. Myślę sobie, uciekł komuś, ładna historia, przydałoby się złapać, bo go coś tu rozjedzie. Miał czerwoną obrożę, ale adresówki niet. Miałam przy sobie parówki (chciałam poszkolić jamnice, ale zawsze coś :diabloti:) więc rzucałam mu coraz bliżej siebie ale nie chciał podejść. Trudno - całego świata nie zbawię. Wzięłam jamnice (które przywiązałam do drzewa i o mało oczy z orbit im nie wyszły, że jakiemuś dzikusowi parówki rzucam :evil_lol:) i poszłam z nimi dalej. Piesek biegł za nami, ale jak doszłam do ulicy to zawrócił. Wróciłam do domu i mówię, trudno, idę zobaczyć co tam z nim, jak go złapię to najwyżej zadzwonię na SM żeby go na Paluch wzięli, bo zaraz go coś przejedzie. Poszłam, psa ni ma. Ale był facet od terriera co go trochę znam i powiedział, że jego pies się z nim bawił przed chwilą, że gdzieś tu jest. I faktycznie był, ale złapać się nie dał. Tak mu rzucałam te parówki aż przyszła jakaś grupka dzieci też uzbrojonych w parówki :evil_lol: i się sprawa wyjaśniła. Pies należy do ich sąsiadki, która z opowiadania wynikło jest młodą osobą z dziećmi i psem się w ogóle nie zajmuje, zamyka na balkonie bez wody, a że balkon jest na parterze, to piesek ucieka i robi sobie przechadzki po osiedlu :shake: Że im go szkoda. Dzieciaki jakoś go tam przydybały i złapały w końcu. Powiedziałam im, żeby go jej nie oddawały tylko poszukały nowego domu, a jak nie to już lepsze schronisko od tego życia co ma tu. Chłopak był jeden taki na oko 12 lat, rezolutny, powiedział, że się nim zajmie, bo to jego sąsiadka i się na to patrzeć nie może, jak baba go głodzi i zaniedbuje :shake: Mam nadzieję, że wszystko będzie OK.

Co mi się podobało w tej historii to to, że jednak się ludzie potrafią zorganizować, nie mówię o sobie ;), ale się facet od terriera przejął, te dzieciaki chyba z 5 ich było też wyczulone na krzywdę zwierząt, że się jednak psa udało złapać i nie skończy pod kołami. Ja też nie jestem z PwP żeby przygarniać wszystko co lata po ulicy, bo warunków na to nie mam i mierzę siły na zamiary, ale temu psu się dziś mam nadzieję udało. A ja nie mam połowy parówek, nie zjadałam obiadu, a już muszę z Jarim iść na nasz "krótki" spacerek :diabloti:. Niech diabli porwą tę babę... Zabawkę dla dzieci sobie kupiła, ale łapać ją po okolicy muszą obcy ludzie. Szkoda słów.

Link to comment
Share on other sites

Szkoda słów na takich ludzi :shake:
U mnie jest niestety mnóstwo luzem biegających psów...Mieszkanie na ulicy domków jednorodzinnych ma sporo wad :roll: Jakieś małe szczekliwe kundelki to jeszcze pół biedy, podbiegną, obszczekają i tyle, ale niektórych to się naprawdę obawiam. Jedna starsza pani ma wielkiego mieszańca (sporo większy od Duffla) i wiecznie otwartą bramę. Jak przechodzą ludzie, pies nie reaguje, ale jak tylko ktoś idzie z psem, to od razu wyskakuje z zębami. Ostatnio jechałam tamtędy z psem na rowerze, wyskoczył i złapał Duffla za tyłek :angryy: Jak się wydarłam, to chyba na całym Bródnie było mnie słychać:angryy:

Link to comment
Share on other sites

Takie posłuszeństwo w przypadku mojego psa to tylko marzenie, szkoda, bo spacery tylko na smyczy, bo młody często głuchnie:roll:

A te małe szczekacze zryły psychikę mojego szczeniaczka, może i był duży, ale w okresach lękowych itp....:shake: Przez jakiś czas nie mogłam go zabierać na spacery bo się bał ludzi, psów, uciekał do domu, potem wróciło wszytko do normy. Teraz jak coś go zaatakuje znowu jest niepewny....
Duże dziecko:roll: wykańcz mnie:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Fajnie, że dzieciaki sa wyczulone na takie sprawy, to ważne ... :)
Moją suke kiedyś york złapał za tyłek, oczywiście był na flexi, a ile śmiechu mieli właściciele pieska... ja to bym się śmiała, jakby z yorkusia troszkę sierści spadło :P :P

dziś z naprzeciwka idzie dziewczyna z boschonem, maltańczykiem? nie wiem takie małe białe ;) i oczywiście... przeszła na drugą stronę ulicy :D pomyślałam "oho niebezpieczeństwo pies morderca" ale jak sie okazało pies mijał nas po drugiej stronie ;) oczywiście z zębami na wierzchu :D :D

Link to comment
Share on other sites

Ja jakoś szczególnie na Mentora nie mam co narzekać.Też czasami ogłuchnie, ale wtedy myjemy uszka i już jest dobrze ;).Wprawdzie mam tylko dwa problemy ciągnie na smyczy i jest ciut "nadopiekuńczy", jeżeli chodzi o "braciszka".A Leoś jak to Leoś głuchy jak pień.Trzeba go pilnować na każdym kroku.Kiedyś mąż dał mu szansę i puścił go o 6 rano luzem na podwórku.Ten mały gówniarz wypatrzył gdzieś tam daleko psa i poleciał z jazgotem, a Mentor zaraz za nim bo przecież nie może zostawić braciszka w potrzebie:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WATACHA']Ja jakoś szczególnie na Mentora nie mam co narzekać.Też czasami ogłuchnie, ale wtedy myjemy uszka i już jest dobrze ;).Wprawdzie mam tylko dwa problemy ciągnie na smyczy i jest ciut "nadopiekuńczy", jeżeli chodzi o "braciszka".A Leoś jak to Leoś głuchy jak pień.Trzeba go pilnować na każdym kroku.Kiedyś mąż dał mu szansę i puścił go o 6 rano luzem na podwórku.Ten mały gówniarz wypatrzył gdzieś tam daleko psa i poleciał z jazgotem, a Mentor zaraz za nim bo przecież nie może zostawić braciszka w potrzebie:shake:[/QUOTE]
To jakbym o Jarim i Cortinie czytała ;). Jari też niestety lubi sobie pociągnąć na smyczy, nie robi tego specjalnie, tylko jest zbyt podekscytowany, żeby iść spokojnie ;). A spacery razem są katorgą, bo Cortina drze japę na wszystko, a Jari myśli, że to na serio :lol: Całe szczęście nie wychodzimy razem zbyt często - Piko osobno jest dużo spokojniejszy.

[quote name='Ewa&Duffel']Szkoda słów na takich ludzi :shake:
U mnie jest niestety mnóstwo luzem biegających psów...Mieszkanie na ulicy domków jednorodzinnych ma sporo wad :roll: Jakieś małe szczekliwe kundelki to jeszcze pół biedy, podbiegną, obszczekają i tyle, ale niektórych to się naprawdę obawiam. Jedna starsza pani ma wielkiego mieszańca (sporo większy od Duffla) i wiecznie otwartą bramę. Jak przechodzą ludzie, pies nie reaguje, ale jak tylko ktoś idzie z psem, to od razu wyskakuje z zębami. Ostatnio jechałam tamtędy z psem na rowerze, wyskoczył i złapał Duffla za tyłek :angryy: Jak się wydarłam, to chyba na całym Bródnie było mnie słychać:angryy:[/QUOTE]
A tak, tacy uciekinierzy z domków jednorodzinnych, którzy zwiedzają sobie codziennie okolice są wkurzający. Nie mówiąc już o tym, że nie da się często przejść z psem w okolicy takich zabudowań, bo można ogłuchnąć od jazgotu zza płotu + jak ktoś nie domknie furtki to w ogóle może być wesoło :diabloti:

[quote name='Naklejka']Takie posłuszeństwo w przypadku mojego psa to tylko marzenie, szkoda, bo spacery tylko na smyczy, bo młody często głuchnie:roll:

A te małe szczekacze zryły psychikę mojego szczeniaczka, może i był duży, ale w okresach lękowych itp....:shake: Przez jakiś czas nie mogłam go zabierać na spacery bo się bał ludzi, psów, uciekał do domu, potem wróciło wszytko do normy. Teraz jak coś go zaatakuje znowu jest niepewny....
Duże dziecko:roll: wykańcz mnie:diabloti:[/QUOTE]
Jari też był strachulec straszny na początku, ale teraz mu przeszło... Raczej inni się powinni go bać :eviltong: Zaatakowany odpowiada atakiem, całe szczęście na razie z żadnym psem nie miał większego spięcia i oby nigdy nie miał :roll:

[quote name='zaba14']Fajnie, że dzieciaki sa wyczulone na takie sprawy, to ważne ... :)
Moją suke kiedyś york złapał za tyłek, oczywiście był na flexi, a ile śmiechu mieli właściciele pieska... ja to bym się śmiała, jakby z yorkusia troszkę sierści spadło :P :P

dziś z naprzeciwka idzie dziewczyna z boschonem, maltańczykiem? nie wiem takie małe białe ;) i oczywiście... przeszła na drugą stronę ulicy :D pomyślałam "oho niebezpieczeństwo pies morderca" ale jak sie okazało pies mijał nas po drugiej stronie ;) oczywiście z zębami na wierzchu :D :D[/QUOTE]
Mnie dzisiaj mijała babka z wózkiem, dzieckiem i posokowcem i oczywiście poleciał tekst "Zuziu uważaj, to jest bardzo agresywny piesek, weźmy Sonię na smycz, bo jeszcze się rzuci"... Kurna, ja takie "nieszkodliwe" gadanie odbieram trochę jak potwarz, bo z jakiej racji miałabym być na tyle nienormalna żeby trzymać w domu "bardzo agresywnego psa, który się rzuca"? :diabloti:

Trochę foteczek ze spacerku... Niestety światło było tragiczne, ostre zza burzowych chmur, dlatego ciemne wszystkie...

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3558.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3562.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3569.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3575.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3577.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3579.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3585.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3589.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3599.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3601.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3602.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3604.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3606.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3607.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3609.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3611.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3616.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3619.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3626.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3629.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3630.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3632.jpg[/IMG]

[IMG]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3633.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']haha [url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3558.jpg[/url] jelonek bambi ...[/QUOTE]
Pędzi do mamusi na hasło "wróć" ;)

[quote name='Ewa&Duffel']Co takiego żółtego ma Jari na nieśmiertelniku ?
[url]http://i883.photobucket.com/albums/ac37/Abelsonite/Jarhead/DSC_3632.jpg[/url]
W ogóle wyszedł na tym zdjęciu jak taki dzieciak, nieporadny :cool3::loveu:[/QUOTE]
Taśmę izolacyjną, żeby nieśmiertelnik nie brzękał... A, że w domu była tylko żółta? ;) Ale to nic, zamówiłam w końcu 10 osłonek gumowych i mam nadzieję, że mi na jakiś czas starczą... Wzięłam nawet niebieskie dla niekupionego jeszcze Pitmana :D

[quote name='Migori']Tak sobie analizowałam pewne sprawy jelitowe psów. Czy robiłaś Jariemu profil biegunkowy C ? Z testem elisa na giardzie?[/QUOTE]
Nie, możesz jaśniej na czym polega te badanie?

[QUOTE] Piękne mięśnie. [/QUOTE]
Taaa sama skóra i kości :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...