Jump to content
Dogomania

Cena yorka


anea

Recommended Posts

  • Replies 369
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Też bym wolała żeby ludzie hodowali zwierzęta dla przyjemności. Ale nie zawsze jest to możliwe. Szczególnie wyraźnie widać to w tych regionach kraju, gdzie bezrobocie zatacza coraz szersze kręgi i raczej sie pogłębia niż spada. Poza tym znam takie hodowle, w których nie był to wybór, lecz praktycznie brak innej alternatywy (choroba jedynego żywiciela rodziny, rozwód i inne wypadki losowe).
Jesli chodzi o hodowle wielorasowe, to pisząc ,,to już inna historia'' miałam na myśli takie hodowle, których stan posiadania nie ogranicza się do sztuk kilku, tylko zaczyna się od kilkudziesięciu sztuk. Mamy takie hodowle w kraju i to nie jest jedna czy dwie hodowle ale znacznie więcej. Ale to raczej nie jest temat na ten wątek.

Link to comment
Share on other sites

No proszę, nie mów mi, że hodowla psów to jedyna możliwość zarobienia na życie...
I co taka osoba zrobi, kiedy koszty przerosną zyski? Kiedy któryś z psów ciężko zachoruje.. Kiedy suka już nie może rodzić... Kiedy szczeniaki się nie sprzedadzą tak dobrze, żeby zwrócić koszty, a co mowa o zarobku...
Co się wtedy stanie z psami? Sprzeda się suczkę emerytkę jak zużytą maszynęl? Uśpi chorego kosztownego pupila, który już nie nadaje się do rozrodu?
Dla mnie uzależnienie swojej egzystencji od zarobku z hodowli psów nieuchronnie wskutek różnych kolei losu zmusza do potraktowania ich jak rzeczy, a nie żywe stworzenia, członków rodziny.
Zresztą hodowla, która pozwala na utrzymanie całej rodziny musi być albo bardzo dobra, renomowana, a na rozkręcenie takiej trzeba mieć spore środki i poświęcić nieraz lata, albo tnie koszty, oszczędza na opiece nad psami, czyli jest po prostu domową fabryczką, nie hodowlą. Hodowla to pasja, dążenie do poprawy rasy, a nie produkcja szczeniąt na sprzedaż.

Link to comment
Share on other sites

Każda hodowla to produkcja. Kto tego nie rozumie. Cóż jego strata. Czy to będzie jeden miot w roku czy dziesięć czy nawet trzydzieści to tak samo jest produkcja.
Jedyne co tylko różni hodowle od siebie to sposób podejścia do psów.
A bez produkcji albo jak kto woli rozmyślnego i zaplanowanego rozmnażania żadna hodowla nie ma szans na przetrwanie (byt, rozwój, czy jak kto chce to sobie nazwie), chyba że ma inne źródło dochodu. I tak decyduje rachunek ekonomiczny. I można tu poruszać wzniosłe ideały, a rzeczywistość i tak to zweryfikuje sprowadzając do możliwości finansowych osób lub grup tym się zajmujących.

Link to comment
Share on other sites

Coś Ci się chyba poplątało - hodowla psów rasowych z założenia jest hodowlą amatorską, czyli jej podstawowym celem nie jest przynoszenie dochodu, jak w przypadku "produkcji" świń czy krów.
Dla mnie oczywistą rzeczą jest, że przeciętna hodowla powinna mieć inne (przynajmniej awaryjne) źródło dochodu - w przeciwnym razie tak jak pisałam, zawsze przyjdzie moment, kiedy będzie się rozmnażać te psy dla kasy, żeby było na chleb, zamiast dla dobra rasy, a suki z przyjaciół człowieka staną się przede wszystkim maszynkami do rodzenia.
Dziwne, że spotkałam tylu hodowców, dla których te niedosięgłe ideały postępowania z psami są oczywistą normą.

Link to comment
Share on other sites

Czytam temat dotyczący ceny yorka. A tu taka polemika. Pozwolę sobie wtrącić trzy grosze. Każde z Was drogie rozmówczynie patrzy na sprawy hodowli ze swojej perspektywy. Muszę powiedzieć, jedna i druga strona ma po części rację. Nie ma się co zaperzać. Życie toczy się tak, jak pozwalają na to możliwości i umiejętności danej społeczności. Metody żywienia są różne. Metody chowu psów również. Wszystko zależy od ludzi. To oni dokonują wyboru. i należy uszanować ten wybór. A że są różne odbiory tych zachowań. Są i będą.

Swoją drogą Zaria jest nieźle poinformowana co do cen yorków. We Francji był ten zakup za 8000 euro.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

a mi się wydaje że ceny idą w górę....jeszcze jakiś czas temu był duży spadek cen, "wylało" się od groma bezpapierowych "yorków", ludzie je kupowali, i nie chcieli przepłacać za rodowodowe yorki, więc hodocy opuszczali ceny żeby nie trzymać szczeniąt po kilka miesięcy.
teraz jest juz mniej yorków po powiedzmy 1200zł, raczej od 1800zł w górę, sporo jest za 2000zł, 2500zł. wydaje mi sie że wynika to z tego, że ludzie napatrzyli się na te bezrodowodowe kundelki i nie chcą ryzykować, wolą dopłacić kilkaset zł i mieć pewność co do rasy psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pa-ttti']teraz jest juz mniej yorków po powiedzmy 1200zł, raczej od 1800zł w górę, sporo jest za 2000zł, 2500zł. [/QUOTE] co:crazyeye: chyba z jakimś super ekstra rodowodem i na wystawy.
jak pisałam jest mase psiaków tańszych bo z małymi wadami albo na kolanka

ceny psów bez papieru ida w górę - bo przeciez Yoreczki są modne:/ i trzeba zarobić

Link to comment
Share on other sites

nie powiedziałabym że ceny yorków bez rodowodu idą w góre, raczej jest na odwrót...kilka lat temu ceny były mniej więcej stałe: 1000zł za pieska, 1200zł za suczkę. teraz można spokojnie za 800zł kupić, a nawet i taniej, po 600zł. kilka lat temu nikt by za tyle nie sprzedał...
a te ceny yorków rodowodowych- od 1800zł w górę można kupić yorka na wystawy. chociaż takie naprawdę świetnie rokujące wystawowo to powiedziałabym że są po 2500-3500zł.
taniej tez można znaleźc, nawet i za 800zł ostatnio widziałam-wtedy wiadomo, najczęściej są to yorki z jakąś wadą.
ja w ogóle jestem przeciwna sprzedawania psów tak drogo tylko dlatego, że są z rodowodem i nie maja dyskwalifikującej wady. powinno być tak, że psy z rodowodem ale na kolanka są w granicy 1000zł, nie więcej, wtedy większa ilośc ludzi kupowałaby z hodowli a nie z pseudo. a te wystawowe mogą być dużo droższe, nawet i za 3000zł, w końcu nie każdy potrzebuje psa na wystawy.
i w Polsce jest jeszcze głupia teoria, że pies który ma prosty zgryz i 2 jajka już można powiedzieć że jest rokujący wybitnie wystawowo.....a tak moim zdaniem powinno się mówic o naprawdę super psie.

Link to comment
Share on other sites

pa-ttti
Prawie w każdym ogłoszeniu czytam ostatnio "wybitnie rokujący wystawowo" - nawet jak jest to pierwszy miot - a jakoś nie umiem sobie wyobrazić jak taki zielony hodowca jest w stanie określić który szczeniak rokuje wystawowo a który nie, skoro nawet hodowcy z wieloletnim doświadczeniem wolą zostawić psa dłużej w hodowli i poobserwować, a potem najwyżej sprzedają podrostka jeżeli okazuje się że jednak taki wybitny nie jest.

Psy z metryką można kupić już od 800-1000zł, suczki od 1200. Przeciętna cena szczeniaka wystawowego z przeciętnej hodowli to ok 2000-2500. W zeszłym roku o mało co nie kupiłabym wełnianej suczki za 2500 po wełnianym i czarnym championie Bułgarii itp ;). Jak go zobaczyłam na żywo to padłam z wrażenia, ale nie było ono pozytywne.
Szczeniak wystawowy z dobrej hodowli kosztuje średnio 2x tyle co z przeciętnej.
A zagraniczny np z hod. Stribrne Prani - suczka wystawowa od 1700 Euro, ale nie wiem jaka górna granica - to z korespondencji z p.Bystrianską.

Na Śląsku bezpapierowe chodzą od 650-750 pieski i 750-900 suczki, ale niektórzy potrafią i 1000 za pieska a 1200-1300 za suczkę wyciągnąć (dużo zależy od ładnych zdjęć w ogłoszeniu i ogólnego podejścia). Nie mamy chyba klientów pseudohodowców typowo klatkowych, ale przynajmniej 2-3 osoby z tego się utrzymują, a mniejszych jest spokojnie z 15 albo i lepiej.
Z rodowodem nie wiem po ile chodzą - znajoma sprzedawała po 1800-2500, ale wydaje mi się że to kwestia tego że w okolicy rodowodowych jest znacznie mniej niż w okolicach Warszawy stąd i ceny mogą być wyższe.

Yorki nadal są modne ale rynek bezpapierowy jest już wysycony.
Papierowy też wysycony, co gorsza rozpleniła się czarna wełna i czarne pasemka. I gdzie ja teraz kupie ładnego psa?
Na razie szukam i nie umiem się zdecydować.

Link to comment
Share on other sites

bluerat, to prawda, trudno znaleźc teraz naprawdę ładnego yorka, włos się pogorszył, eksterier tez. i zgodzę się, że dobry pies z dobrej hodowli może kosztować nawet i 2xwięcej niż ten z przeciętnej hodowli.
a co do "wybitnie rokujących"-to właśnie o tym piszę:) Wielu hodowców jak ma szczenię z prostym zgryzem i w miarę ładne, to juz piszą że wybitnie rokujące. a tak być nie powinno. wybitnie rokujące to WYBITNIE rokujące, a nie JAKOŚ TAM rokujące:)
czasem trudno o takie szczenię, bo wiadomo że nawet po super skojarzeniu szczenięta mogą wyjść nie za fajne. ja gdybym teraz miała szukać yorka na wystawy(a za jakiś czas będę, o ile u mnie się jakaś piękność nie urodzi hehe), to chyba szukałabym w cenie od 2500zł. bo tak łatwiej będzie mi znaleźć super pieska, jak ktoś by mi wmawiał że ma wybitnie rokujące szczenię za 1500zł to raczej bym nie uwierzyła.....

Link to comment
Share on other sites

wiem, ale napisałam na swoim przykładzie:)
raczej hodowcy którzy moim zdaniem mają renomę, super psy itp, mają też wyższe ceny, i mają też chętnych na takiego szczeniaka od nich. nie mają problemów ze sprzdaniem szczenięcia, często to wręcz nabywcy maja problem z przekonaniem hodowcy, że na takie szczenie zasługują:)
a o osobie niekoniecznie świadczy fakt, czy jest w stanie dać za psa 1500zł czy 2500zł. ktos kto zna wartośc dobrego szczenięcia i zależy mu na rokującym wybitnie wystawowo, będzie raczej szukał w górnym przedziale cenowym...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pa-ttti']wiem, ale napisałam na swoim przykładzie:)
raczej hodowcy którzy moim zdaniem mają renomę, super psy itp, mają też wyższe ceny, i mają też chętnych na takiego szczeniaka od nich. nie mają problemów ze sprzdaniem szczenięcia, często to wręcz nabywcy maja problem z przekonaniem hodowcy, że na takie szczenie zasługują:)
a o osobie niekoniecznie świadczy fakt, czy jest w stanie dać za psa 1500zł czy 2500zł. ktos kto zna wartośc dobrego szczenięcia i zależy mu na rokującym wybitnie wystawowo, będzie raczej szukał w górnym przedziale cenowym...[/QUOTE]

Tak masz rację że co nie którzy hodowcy sprzedają psy po uprzednim przejrzeniu przyszłego właściciela..ja jak brałam pierwszego psa z Bakaratu wcale nie tak łatwo mi było go kupić,szereg pytań,bardzo podchwytliwych itd.jako że byłam wtedy jeszcze obca bardzo trudno mi było dostać z tam tąd psa..jednak się udało..z drugim było już inaczej;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Mi z kolei o wiele bardziej nie podoba się sytuacja, gdy hodowla psów jest czyimś jedynym źródłem utrzymania :roll: O wiele bardziej niż fakt, że ktoś hoduje więcej niż jedną rasę.[/QUOTE]
I zupełnie niesłuszni Ci się nie podoba.. bo lepiej jesli ktoś poświęci się całkowicie hodowli i z niej zyje bo dopilnuje i zadba o np. szczeniaki. Wyobraź sobie, że wychodzisz do pracy i zostawiasz na 8-10 godzin sukę po porodzie z małymi.. Masakra, w wielu rasach część nie przezyje. A fakt, że ktoś hoduje więcej niż jedną rasę to raczej znaczy właśnie na jedynie zarobkowe podejście do hodowli. Lepiej się specjalizować w jedej rasie niż w bardzo wielu ew. w dwóch max trzech. Zresztą czy nie można zarobić na własnej pasji? Coś w tym nagannego? Jeśli są przestrzegane wszelkie zasady? moim zdaniem nie.

A ceny yorków?
Dobre hodowle mają ceny ciągle na tym samym poziomie ale dobry pies, zdrowo odchowany to i koszt wyższy.
Tanio to naprawdę nie zawsze lepiej.
Zwłaszcza, że to zakup przyjaciela na wiele lat.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NNikka']I zupełnie niesłuszni Ci się nie podoba..[/QUOTE]

A co, jeżeli "interes" nie pójdzie, a będą nieprzewidziane wydatki na przykład na leczenie psa, które nagle potrafią iść w tysiące złotych? A za nimi czeka czynsz, prąd, utrzymanie pozostałych psów i siebie, albo i swoich dzieci? Czasami jest problem utrzymać same psy ze sprzedaży szczeniąt (nie mówię tu o małych rasach które mało jedzą a osiągają zawrotne ceny), a co dopiero opierać na tym nie dość że utrzymanie zwierząt, to i całego gospodarstwa domowego. Ja rozumiem, że przykładowo mąż pracuje czy prowadzi firmę, żona nie pracuje, tylko hoduje psy i ma z tego dochód, i jak hodowla akurat dochodu nie przyniesie czy będą straty, to pani nie pójdzie z psami pod most. Ale jeżeli mamy osobę samotną czy co gorsza rodzinę, którzy utrzymują psy i siebie tylko z psów no to litości, to aż się prosi o katastrofę. Nie każda praca wymaga siedzenia 10 h poza domem. Są zawody, zajęcia, przy których można pracować w domu czy samemu regulować sobie godziny pracy.

Link to comment
Share on other sites

to już jest zupełnie inny temat, ale skoro już go poruszyliście....
jestem bardzo młodym hodowcą, moja hodowla była zarejestrowana 2lata temu. moja mam prowadzi swoją hodowlę od ponad 15lat. mam też znajomą która psy hoduje od 30lat, a teraz jest na emeryturze. żadne z nas nie miało nigdy takich dochodów z hodowli, żeby móc z tego przeżyć....to są poprostu raz na jakiś czas takie dodatkowe pieniądze, ale tak naprawdę jest to głównie zwrot za to co się wcześniej wydało n psy. a hodujemy małe rasy, które nie jedzą przecież dużo, mamy też szczęście że nie chorują jakoś poważnie, i koszty weta to głównie szczepienia:)
jest jedna hodowczyni, też sędzia kynologiczny, wielu z was pewnie znana bo hoduje kilkanaście ras, i ma kilkadziesiat psów, ponad 100z tego co słyszałam....ona twierdzi że nie ma nikogo do pomocy przy tych psach, że sama z mężem się nimi zajmuje...ile w tym prawdy-nie wiem. ciekawe czy ona żyje z tego? wiem tylko że jest też weterynarzem, więc zawsze ma jakieś inne mozliwości zarobku.
ja chcę pogodzić jakos pasję z pracą, więc zastanawiam się właśnie co bym mogła robić, gdzie pracować, żeby móc to pogodzić-bo opcja utrzymania się z hodowli odpada....a co jeśli, tak jak napisała Martens, przyjdzie jakieś choróbsko itd...? najlepsza wydaje mi się praca z nienormowanymi godzinami, albo taka na pół etatu.

Link to comment
Share on other sites

Pasjonuję się zwierzętami a w szczególności psami od wczesnego dzieciństwa, dużo czytałam i czytam.
W pamięci zapadły mi słowa, że hodowla psów rasowych to hobby, drogie hobby do którego często trzeba dokładać, a w żadnym wypadku nie można go traktować jako źródła utrzymania.
I tej wersji się trzymam :D

Jedna z hodowli YT na swojej stronie miała zrobione wyliczenie, że pierwszy miot będzie kosztował ok 6-8tys bodajże tzn tyle trzeba wyłożyć przed spodziewanym zyskiem - kupić suczkę, jeździć na wystawy (zgłoszenia, dojazdy, noclegi itp), żywić, pielęgnować włos (kosmetyki, suplementy), zapłacić za krycie, koszt opieki wet, ewentualnej cesarki, odrobaczeń, szczepień itp. W tych okolicznościach może przy drugim miocie wyjdzie się na zero.

Dlatego ja nie traktuję swojej ewentualnej hodowli jako źródła utrzymania, tylko jako realizację wielkiego marzenia jeszcze z dzieciństwa.

Ps. w ciągu niespełna roku wydałam na kosmetyki psa więcej niż na swoje przez ostatnie 5 lat :D (wliczając urodzinową sesję z wizażystką za 250zł 2 lata temu :p )

Link to comment
Share on other sites

Gdyby z hodowli można byłoby wyżyć, to ja już nic więcej bym w życiu nie robiła tylko zajmowała się psami. To byłoby spełnienie marzeń.
Niestety żeby sobie na hodowlę pozwolić muszę pracować, ale mam to szczęście, że pracuję w domu, głównie przy komputerku więc mogę sobie sama regulować czas pracy i psy są zawsze przy mnie :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bluerat']

Ps. w ciągu niespełna roku wydałam na kosmetyki psa więcej niż na swoje przez ostatnie 5 lat :D (wliczając urodzinową sesję z wizażystką za 250zł 2 lata temu :p )[/QUOTE]

hhahah skąd ja to znam!!!:) ja na kosmetyk psów, powiedzmy szampon, jestem swkłonna wydać 100zł, na oliwkę do włosów-200zł....a na swój szampon wydaję 15zł, na odżywkę 20zł:)

Link to comment
Share on other sites

[B]Martens [/B]jak bedziesz wycinac jedno zdanie wyrwane z kontekstu to sobie niepodyskutujemy. Każda sytacja ma plusy i minusy. Ostatnio w Łodzi była akcja straży dla zwierząt która zajęła się taką pania co pracowała i miała hodowlę i nie było tak różowo..

Mam przyjaciółkę która żyje z hodowli i zachowuje wszelkie zasady którym także Ty się kierujesz i nie ma problemu. Szczenieta jedzą serek domowej roboty bo ona innego nie daje, skrobie wołowinkę bo tak trzeba i nie pozbywa sie kłopotliwych psów bo jej nie stać.. więc jednak tak można.

Można pracować w domu, można zyć z hodowli, ważne żeby za tym wszystkim szła mądra miłość do zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

śmieszy mnie zwracanie sobie kosztów utrzymania suki...Przecież wiadomo,że za psa trzeba placić.Ja mając psa bez rodowodu wydają miesięcznie też nieduże pieniądze.I nic mi się nie zwraca-a muszę co miesiąc kupić ok
-1,5 kilograma karmy weterynaryjnej około 40 zł+ karma mokra ok. 10 zł.+nagródki ok. 15 zł.
-szampon kupuje raz na rok za 60 zł więc miesięcznie wychodzi ok. 5 zł.
-fryzjer co 4 miesiące za 80 zł czyli miesięcznie ok. 20 zł.
-zabawki dajmy na to,że miesięcznie 5 zł
-tabletki na serce 25 zł miesięcznie
-badania co 3 miesiące za ok. 100 zł więc miesięcznie wychodzi ok. 30zl
-ew. koszty leczenia-pomiędzy 20 listopada a 6 grudnia było to ok. 500zł.!!!
czyli podsumowując jest to około 150 zł bez ewentualnego weta a z weterynarzem dochodzi do zawrotnych kwot...
I nic kurdę mi się nie zwraca...Także hodowcy chyba nie mają aż tak złego bytu skoro gdzieś czytałam,że na szczeniakach utrzymują sukę az do czasu zakończenia krycia owej suczki...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Także hodowcy chyba nie mają aż tak złego bytu skoro gdzieś czytałam,że na szczeniakach utrzymują sukę az do czasu zakończenia krycia owej suczki...[/QUOTE]

Zależy jaka suczka ;) Bo suczka może ważyć 3 kg, a może ważyć 70, a cena szczeniaka podobna...

NNikka, w jaki sposób moje wyrwanie z kontekstu przeinaczyło sens Twojej wypowiedzi? I co ma do rzeczy, że sdz wkroczyła do hodowczyni, która pracuje i było źle - wszędzie może być źle, zależy od ludzi, to oczywiste, i to dla mnie żaden argument za czy przeciw dodatkowym źródłom utrzymania przy prowadzeniu hodowli.

To ja może powiem jak wyglądają moje zarobki początkującego hodowcy :evil_lol:
Kupiłam szczeniaka, który zapowiadał się na psa wystawowego za kupę kasy. Psu przy zmianie zębów zepsuł się zgryz, więc z automatu do hodowli się nie nadaje. W międzyczasie miał problemy z wypadającym gruczołem 3 powieki, miał zabieg. Od roku ma problemy skórne, których do tej pory nie udało się zdiagnozować, tłukliśmy się po kilku weterynarzach, jeździliśmy kilkanaście razy ok. 100 km w jedną stronę do W-wy (a samochód na wodę nie jeździ); dziś jedziemy na testy alergiczne i inne badania (kilka stówek pęknie).
Policzyłam, że moja inwestycja w "hodowlę" nie licząc nawet utrzymania psa (karma etc.), ani tym bardziej wystaw, bo nie jeździliśmy, tylko zakup szczeniaka i wet przekroczyła 10 tysięcy złotych. Do tego na utrzymaniu mam sukę staruszkę, która je weterynaryjną karmę 210 zł za worek; w grudniu w 3 dni wydałam na jej leczenie ponad 600 zł.
Zakup kolejnego psa do hodowli, pewnie suczki i to już starszej (kilkumiesięcznej, dobrze się zapowiadającej i odpowiednio droższej z tego powodu) bo nie chcę znowu niespodzianki ze zgryzem, majaczy w dalekiej przyszłości, nie mówiąc o zrobieniu hodowlanki, miocie i pierwszym przychodzie.
Jak mi ktoś wtedy powie, jak wezmę kasę za szczeniaki, że zarobiłam na psach kokosy, to popłaczę się ze śmiechu :D

Bo prawda jest taka, że jak ktoś hoduje i robi wszystko jak należy, nie sprzedaje petów ani staruszków, i nie ma niesamowitego szczęścia to na pewno się z tego nie utrzyma - szczególnie przez pierwsze x lat, kiedy trudno mówić o jakimkolwiek przychodzie.
W sumie mogłabym już zarabiać. Staruszkę-skarbonkę wepchnąć rodzinie, peta sprzedać póki był mały i kupić za to sukę, wyjeździć 3 wystawy i jazda. No ale... ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...