Jump to content
Dogomania

Nie ma agresywnych ras , są tylko ludzie-ignoranci


Weaver

Recommended Posts

Nie istnieje coś takiego jak „rasa agresywna” . Agresywni są ludzie .
Zwierzę/pies nie ma możliwości racjonalizowania rzeczywistości , a za tym podejmowania świadomej decyzji „będę agresywny” . Określenie „agresywna” w odniesieniu do rasy jest pozbawione sensu .
Pies bazuje na instynkcie . Większość problemów bierze się stąd , że ludzie z jakichś kompletnie irracjonalnych powodów uparli się by po ludzku interpretować psie zachowanie i generalnie „uczłowieczać psy” .
Pies , charakteryzuje się określonymi cechami . Są to dokładnie te same cechy , które charakteryzują wilka . Udomowienie nie równa się „ucywilizowaniu” . Pies domowy nie zastanawia się nad tym ,że w sumie to pochodzi od dzikiego wilka ale teraz , skoro jest już udomowiony , to porzuci swój naturalny/pierwotny/genetyczny sposób odbioru świata i stanie się "bardziej ludzki" , tak by ludziom „łatwiej było” tłumaczyć sobie jego zachowanie .
Rasa to nic innego jak świadoma ludzka ingerencja , mająca na celu „podbicie” określonych psich zdolności . Jedyny problem jaki wiązać można z rasą psa , prawie zawsze leży w zignorowaniu przez właściciela danego psa , celu w jakim dana rasa została stworzona i wyborze psa np. pod kątem wyglądu/rozmiaru zwierzęcia , a nie jego cech użytkowych . Żyjemy w czasach , w których ignorancja przejawia się we wszystkich dziedzinach życia i nie omija sfery kynologicznej .
Dziś , w ogromnej większości , osoby kupujące/przygarniające psy , zwłaszcza te rasowe i w typie ras zapominają o co chodzi w różnicy pomiędzy rasowym psem np. sznaucerem średnim a kundlem . Kundel to po prostu pies , esencja psa . Jego predyspozycje pozostają niewiadomą wypadkową genów . Widząc „typowego wiejskiego” kundla ważącego powiedzmy do25 kg nie jesteśmy w stanie „rasowo namierzyć” jego przodków , a tym samym przypisać mu określonych predyspozycji . Dlatego nie musimy i nie możemy się „uprzedzać” co do jego potencjalnych zdolności . Nie możemy z góry przypisać mu określonych cech – co jest możliwe kiedy mamy do czynienia z psem rasowym lub choćby mieszańcem . Kiedy wybieram cane corso na swojego towarzysza , albo spotykam takiego psa wieczorem , luźno biegającego w parku muszę pamiętać o tym , że to silna rasa , molos , pies stworzony by być obrońcą człowieka i stróżem jego dobytku . Mogę założyć , że ponieważ jest to molos – pies stworzony by być blisko człowieka i blisko z nim współpracować , to o ile podczas takiego „spotkania” nie będę zachowywać się w sposób zagrażający jego właścicielowi , nic mi się nie stanie , może nawet „kopnie mnie zaszczyt” i psiak podejdzie do mnie , żeby mnie powąchać i w ten sposób mnie poznać . Ale jeżeli pies nie jest zsocjalizowany , jego właściciel nie umie nad nim zapanować , nie ma z psem autentycznego kontaktu , co oznacza , że w żaden sposób go nie kontroluje i jest dupkiem , którego kręci to , że ma dużego , budzącego respekt psa , to to spotkanie może się dla mnie źle skończyć (potencjalnie dla mnie i wszystkich w pobliżu) ,
Czy ktokolwiek pamięta , że jeszcze 100-120 lat temu mało kto trzymał psa ot tak , dla przyjemności – ten trend na dobre rozprzestrzenił się mniej więcej na początku zeszłego wieku , kiedy w Wielkiej Brytanii zaczęły być modne wystawy psów . Wcześniej psy zawsze trzymane były z powodu swojej przydatności dla człowieka , zawsze pracowały , a miniaturki , „żywe maskotki” dotrzymywały towarzystwa znudzonym damom . Wybierano konkretne psy do konkretnej pracy . Dziś większość właścicieli psów zapomina o pierwotnym przeznaczeniu psa domowego , tym dlaczego i po co w ogóle pies został przez człowieka udomowiony i po prostu trzyma psa , ponieważ „fajnie” jest mieć psa . Chcemy mieć psy by spełniały nasze egoistyczne wymagania , zupełnie zapominając o ich potrzebach i predyspozycjach .
Mówienie przez ludzi będących miłośnikami psów o rasach „agresywnych” to sabotaż , woda na młyn dla idiotów wymyślających wiele już razy omawiany/wyśmiewany/załamujący bzdet MSWiA . Przepis skrajnie debilny , bo faktycznie nikt nie sprawdza czy ktoś kto kupuje psa „z listy” nie był np. karany za znęcanie się nad rodziną albo zwierzętami . Tak więc psa się kupuje , a dopiero potem składa się wniosek o zezwolenie na jego posiadanie . Nie umiano też wyjaśnić mi (w jednym z warszawskich urzędów , do którego taki wniosek miałabym złożyć) jak miałaby wyglądać procedura nie wydania mi zgody na posiadanie takiego psa . Urzędnicy nie wiedzą jak odpowiedzieć na pytanie „ok , a jeżeli podczas kontroli (miska+legowisko) dojdziecie do wniosku , że pies nie ma warunków , to co dalej ? Co dzieje się z rasowym , zaczipowanym psem , zakupionym od hodowcy za konkretną sumę ? Kto maiałby go przejąć i na jakiej podstawie ?” Czarna dziura , ani be , ani me . Ale to i tak nie ważne , bo mnie urzędniczka powiedziała , że ich urząd w ogóle żadnej kontroli nie przeprowadza …
To przepis służący jedynie do tego , by maruderzy mieli kogo się czepić i po to by oficjalnie "coś było zrobione w sprawie niebbiezpiecznych psów" . Ci którzy kupują szczeniaki po 300 zł od producentów , prosto z linii produkcyjnej , gdzie suka jest tak zajeżdżona , że kiedy ma 3 lata ląduje skrajnie wyniszczona w schronisku , są „poza zasięgiem” . O zezwolenia na kundle (rasowy=rodowodowy) nikt nikogo nie prosi .


W krajach skandynawskich blisko 80% psów to psy o ustalonym pochodzeniu czyli psy rasowe . U nas proporcja jest niestety odwrotna tylko ok 20% psów mieszkających w Polsce to psy rodowodowe . Reszta to psy w typie ras i kundle .


Dlatego warto było by zwracać uwagę i domagać się rzetelnego przekazu informacji , za każdym razem , kiedy jakiś mądraliński dziennikarzyna przekazuje informację , że „pies rasy amstaff zagryzł dziecko” , albo jak ostatnio – dziś rano dziennikarz TVP Info – „pies rasy malamut” . Czy na pewno był to pies rasy malamut , czy kundel w typie malamuta ? Chyba wszyscy zgodzimy się ,że istnieje swego rodzaju różnica mentalna pomiędzy osobami kupującymi psy od hodowców , wydającymi nie rzadko (na sam zakup psa , nie wspominając o dalszych kosztach jego utrzymania , jak karma , opieka weterynaryjna etc.) 3-4 tysiące złotych , a tymi , którzy kupują sobie „ast'a” za 3 stówki , bo „na wystawy nie chodzą”…


To rozróżnienie , to takie niby to nic ale takie właśnie nic tworzy ścianę , o którą rozbijają się prawdziwi miłośnicy psów

Link to comment
Share on other sites

A mi tu i tak śmierdzi usiłowaniem wyciąganie pieniędzy od pasjonatów i ludzi o dobrych sercach, którym zależy na psie a nie usiłowaniem chronienia dzieci przed złymi psami oraz psów przed nieodpowiedzialnymi ludźmi.
Oni tam na górze doskonale wiedzą, że kto kocha swojego psa, zapłacze i zapłaci, zaciągnie kredyty, żeby wyrobić te wszystkie papiery, zezwolenia aby nie musiał likwidować swojego przyjaciela. A szkoda pieniędzy lepszy użytek można z nich zrobić np. kupić coś psom albo dzieciom a nie ciągle płacić jakieś kary....za to , że się ma psa.
Wiadomo, że ci , którzy nie powinni posiadać psów z tej aktualnej listy wcale nie będą się przejmować jakimiś zezwoleniami tylko jak będą mieli nóż na gardle to wezmą łopatę, zdzielą psa przez łeb i do piachu- nikt nie będzie po nim płakał.
Co będzie jak poszerzą listę? Dramat. Jak zwykle dotknie to uczciwych ludzi oraz właścicieli psów z rodowodem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Weaver']
U nas proporcja jest niestety odwrotna tylko ok 20% psów mieszkających w Polsce to psy rodowodowe .[/QUOTE]

Ile? :crazyeye: Ja słyszałam wersję o poniżej 1% i w tę jestem skłonna dużo bardziej uwierzyć, nawet patrząc po swoim osiedlu na spacerach.
Psów będzie na nim 100, może 200, psy z rodowodem mogę policzyć na palcach jednej ręki.

Z jednej strony w pełni popieram to, co piszesz; z drugiej przesada w obie strony jest niezdrowa, bo są rasy bardziej i mniej skłonne do agresji, i twierdzenie, że zachowanie psa zależy tylko i wyłącznie od wychowania prowadzi do wniosku, że rottweiler i labrador to jedno i to samo.

Tylko, że dla mnie w ogóle kwestia tworzenia jakichś list i obostrzeń jest pomylona. Najprostsze rozwiązania są najlepsze - dosolić horrendalne kary za pogryzienie i je egzekwować, i psy będą pilnowane jak oko w głowie. Do tego lepszy dostęp do edukacji kynologicznej i problem zmalałby zdecydowanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Weaver']W krajach skandynawskich blisko 80% psów to psy o ustalonym pochodzeniu czyli psy rasowe . U nas proporcja jest niestety odwrotna tylko ok 20% psów mieszkających w Polsce to psy rodowodowe . Reszta to psy w typie ras i kundle .
[/QUOTE]

Fajnie by było gdyby aż 20% psów w Polsce, to były psy rodowodowe. Niestety chyba jeszcze dłuuuuuugo tak nie będzie. W tej chwili psy rodowodowe stanowią +/- 2% (słownie: dwa procent) wszystkich psów w Polsce. A i ten udział procentowy jest raczej zawyżony...

Link to comment
Share on other sites

Jasne , że są rasy i mieszańce posiadające większy potencjał od innych do mówiąc ogólnie "wyrządzenia krzywdy" ludziom czy innym zwirzętom . Jest to dla mnie oczywiste i to miałam na myśli pisząc o przeznaczeniu danej rasy czy też "pracy" jaką jej przedstawiciele mieli wykonywać .
Tendencja do wchodzenia "na wyższe obrody" , przy bodźcach o niezbyt dużym natężeniu , u terrierów i ich mieszańców jest znacznie wyższa niż u labów . Wystarczy obejżeć ratting , żeby zrozumieć dlaczego jest to charakterystyczna cecha terierów . Tak samo jak siła , nieustępliwość i zmiłowanie do "mamlania" i szarpania u buldogowatych (te psy za wszelka cenę musiały utrzymać byka), nie jest cechą aż tak wyeksponowaną u gończych .
Jak ktoś bierze na siebie odpowiedzialność w postaci husky , to powinein mieć świadomość ,że 40km dziennie to dla tego psa norma i sposób na zmęczenie , które równa się byciem szczęśliwym psem , inaczej pies zaczyna uciekać , wyć i dostaje szajby.
Jak ktoś bierze sobie owczarka środkowo azjatyckiego , to powieni wiedzieć , że w naturalnych warunkach CAO nie spędza całego życia w kojcu . Wręcz przeciwnie całe tygodnie szlaja się za swym przewodnikiem i stadem , którego pilnuje , po stepach , ciągle pracując i przemieszczając się . Ale żeby to wiedzieć trzeba naprawdę chcieć się czegoś o psach dowiedzieć i nauczyć . Dla psa kojec to tylko duża klatka , niezależnie od tego jak duża , to tylko klatka . Szczęście psa polega na przemieszczaniu się za przewodnikiem , a czy którykolwiek mentalny cieć , który zamyka takiego psa na swojej posesji , kiedykolwiek zabiera go na długie spacery ? W przytłaczającej większości nigdy . Dlaczego ? Bo na ogół pojęcia nie ma ani o rasie , ani o psach w ogóle . Takie psy nie są socjalizowane , bo ich właściciele są ignorantami , potem zaczynają się ich bać , bo psy stają się niezrównoważone , więc o spacerach nie mam mowy . I kółko się zamyka .
Jak taki niezsocjalizowany , niezrównowazony pies wydostanie się ze swojej klatki/kojca/podwórka to tragedia jest praktycznie jest zagwarantowana . Media interesuja tylko "mięsiste kawałki" czyli sytuacjie , kiedy ginie człowiek , wcześniej kiedy zwierzak takiego ciecia zabija koty i inne psy nikomu nic nie chce się robić .
Tak więć to nie o psy chodzi , tylko jak zwykle o ludzi , którzy biorą na siebie odpowiedzialność ,której nie są w stanie sprostać (najczęściej z lenistwa intelektualnego) . Ba , te osoby w ogóle nie myślą kategoriami przyjmowania na siebie odpowiedzialności ; oni po prostu chca mieć psa , albo pies im jest potrzebny do pilnowania . I albo problemy wynikaja z czystego infantylizmu "ale słodziutki ten mój psiunio" albo z prostackiego podejścia np. "mam kaukaza i nikt mi nie podskoczy" (pies za niewinnośc łapie wyrok dożywocia na łacuchu) .
Ale ale ... znam wiele przykładów piesków , których waga nie przekracza 7 kilo , które są skrajnie agrasywne w stosunku do wszystkiego co żywe i nie boją się atakować zarówno innych psów , jak i ludzi... A to dowód , że nie ma czegoś takiego jak "agrsywna rasa" ...

Ps . co do "szacunków" liczby psów rasowych ; byc może faktycznie zbyt pozytywnie zawyżyłam procent rasowców...

Link to comment
Share on other sites

Pytasz poważnie? :razz:
Predyspozycjami do pracy, poziomem pobudliwości i aktywności, skłonnościami dominacyjnymi, siłą instynktu terytorialnego... Długo by wymieniać, pomijając nawet zupełnie cechy zewnętrzne. To dwie różne rasy, jedna wyhodowana do zadań całkowicie pokojowych, aportowania, posiadająca "miękki pysk"; druga typowo obronno-stróżująca, o silnym charakterze, popędzie obrony terytorium i przewodnika, zdecydowanych reakcjach.
To wszystko sprawia, że źle ułożony lub zaniedbany rottweiler ma znacznie większe szanse stać się zwierzęciem agresywnym, niebezpiecznym niż źle ułożony lub zaniedbany labrador. Myślałam, że to oczywiste.

Link to comment
Share on other sites

Jakim poziomem pobudliwości i agresywności? Skąd to wzięłaś? Skłonnościami dominacyjnymi? Niemal każdy pies próbuje zobaczyć, na ile może sobie pozwolić, a to w jakim stopniu to robi z pewnością nie zależy od rasy, a od cech indywidualnych osobnika i genów.


''źle ułożony lub zaniedbany rottweiler ma znacznie większe szanse stać się zwierzęciem agresywnym, niebezpiecznym niż źle ułożony lub zaniedbany labrador''

Z całym szacunkiem, nie sądzę.

Link to comment
Share on other sites

:mdleje:

Wiesz Omry, rasy były tworzone po to aby wyeksponować w nich pewne cechy charakterystyczne dla danej rasy, definiujące ją, sprawiające, że będzie ona użyteczna w określonym celu. Próg pobudliwości, terytorializm, siła popędów itp to są główne cechy różniące poszczególne rasy. Pod tym kątem prowadzono hodowle. Eksterier to tylko skutek uboczny. Żebyś nie wiem jak bardzo tego pragnęła rottweiler nigdy nie będzie tym samym co labrador, onek tym, co pit bull, a pekińczyk tym co york(chociaż każdy z nich to przecież PIES). I nie jest to kwestia wyglądu, ale predyspozycji.

Z całym szacunkiem, sądzić możesz, co tylko chcesz... ale jak to się ma do rzeczywistości?

Link to comment
Share on other sites

Corrida, nie mam zamiaru wchodzić z nikim w żadne dyskusje, po prostu dla mnie nie ma żadnej różnicy pomiędzy rasami, ponieważ moim zdaniem wszystko zależy od wychowania i genów. To, do czego psy stwarzano już w większości zanikło z ich cech. Yorki polowały? York mojej mamy uwielbia moje szczury. Rottki walczyły? Mój rottweiler nie reaguje na żadne zaczepki, czy to ludzi, czy psów. A gdy jest kąsany, bo jest zbyt natrętny, to odchodzi.

Jeszcze raz - moim zdaniem wszystko zależy od genów i wychowania, i tak to się ma do rzeczywistości:)
A to, co wy uważacie, to Wasza sprawa. Zadałam tylko proste pytanie, na które dostałam odpowiedź. Tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']. [B]To dwie różne rasy, jedna wyhodowana do zadań całkowicie pokojowych, aportowania, posiadająca "miękki pysk"; druga typowo obronno-stróżująca[/B], o silnym charakterze, popędzie obrony terytorium i przewodnika, zdecydowanych reakcjach.
.[/QUOTE]
Rott został wyhodowany do zaganiania bydła,pierwotnie pełnił te same funkcje które pełniły berneńczyk i DSPP. Duża plastyczność rotta została doceniona dopiero w początkach XIX wieku po pewnym incydencie z udziałem policjanta i kilku podchmielonych marynarzy.To tak w gwoli ścisłości-co do reszty się w sumie zgadzam. ;)

Link to comment
Share on other sites

Rotty zaganiały bydło, ale jednocześnie pilnowały obozowiska, a w drodze powrotnej dochodu ze sprzedaży owego bydła ;)

Omry, a te różnice między rasami, które próbuję ci uświadomić, to co innego jak nie geny? :mdleje: Ty naprawdę uważasz, że popędy i zachowanie labradora i rottka nawet w szczenięcym wieku niczym się nie różnią? :crazyeye: Wybacz, ale dla mnie to tekst z serii "Ziemia jest płaska"...

Link to comment
Share on other sites

Ale geny mają dużo wspólnego z rasą :p. Nie chodzi o to, że każdy rottwalier będzie agresywny, ale ma do tego większe skłonności niż labrador. Moja suczka od samego początku była bardzo przyjazna, chciała się bawić z każdym napotkanym człowiekiem czy psem. Nikt jej nie uczył, że wdawanie się w bójki jest "fe", bo nigdy nawet nie próbowała. Gdy z kolei widzi jakiś przedmiot lecący w powietrzu, natychmiast biegnie, żeby go przynieść.
Kiedyś miałam podhalankę i ona była jednak inna - o wiele bardziej nieufna. Nie atakowała, ale obcych obserwowała z początku uważnie, nawet jedzenia nie chciała od nich brać o.O. A gdy kiedyś rzuciłam jej patyk, w ogóle nie wiedziała, o co mi chodzi.

Jak słyszałam od ludzi, mieli podobne doświadczenia z tymi konkretnymi rasami. Jasne, że wychowanie odgrywa tu duża rolę, a i poszczególne osobniki różnią się od siebie, ale w obrębie rasy nie są to tak wielkie różnice, jak, no, pomiędzy rasami :p (wybaczcie te powtórzenia). I tej tak zwanej agresji można się jednak bardziej spodziewać po rottwalierze niż po labradorze - choć zapewne są wyjątki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aklana']I tej tak zwanej agresji można się jednak bardziej spodziewać po rottwalierze niż po labradorze - choć zapewne są wyjątki.[/QUOTE]

Niestety, te wyjątki zaczynają być zaskakująco powszechne - zdecydowana większość labradorów czy też "labów" w typie, które miałam okazję spotkać, miały tendencje do wykazywania zachowań agresywnych w stosunku do innych psów... oraz do ludzi. Wiem, że to kwestia spapranego wychowania oraz w większości przypadków pewnie pochodzenia, ale...

Niemniej jednak każda rasa została wyhodowana w jakimś celu - dzisiaj zadaniem [B]odpowiedzialnego [/B]posiadacza psa jest zapewnienie własnemu psu zajęcia jak najbliższego do jego pierwotnego przeznaczenia albo znalezienie mu odpowiedniego substytutu tej naturalnej pracy. Dlatego np. owczarki pasą zwierzęta gospodarskie albo wyżywają się ;) w psich sportach, dlatego TTB tak licznie biorą udziały w zawodach np. WP i podobnych, dlatego do pilnowania wielkich terenów firmowych wybiera się kaukazy a nie pekińczyki, dlatego do gospodarstw, gdzie są myszy i szczury oprócz kotów chętnie wybiera się małe terriery.

Co do "ras agresywnych" - owszem, są psy, które mają większe predyspozycje psychiczne i/lub fizyczne, by stać się psami potencjalnie bardziej niebezpiecznymi dla otoczenia niż przeciętny Kajtek, ale lista jest moim zdaniem śmiechu warta a jej egzekwowanie jeszcze bardziej. Do ograniczenia pogryzień przez psy nie wystarczy wprowadzić listy z wielkim hukiem, na której rasy wybrano chyba na chybił-trafił, tylko zmienić prawo odnośnie znakowania WSZYSTKICH psów i rejestracji ich w jednolitej bazie danych, po czym dowalić ogromne kary za ewentualne pogryzienia i egzekwować prawo - niby tak niewiele, a jak widać na razie nie do przeskoczenia. I edukacja, o której pisała Martens - oczywiście też jest bardzo ważna.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

mam amstaffa z interwencji z TOZu mimo że obecnie Toz nie chce mi wydać papierów że pies jest od nich ;/ ale mniejsza o biurokracje. Nusia miała wrośniętą obroże, połamane żebra, odleżyny, i wiele innych okaleczeń, ważyła 15 kg. oszacowano że ma ok 2 lat. była agresywna, nieufna, robiła na złość. jak ja wzięłam atakowała mnie bez powodu, nie znała miski i nie umiała z niej jeść. nie wiedziała co to woda kiedy ja zabierałam na spacery na jezioro. nie rozumiała co się do niej mówi, nie miała wpojonych żadnych zasad. poł roku zajęła mi resocjalizacja jej. obecnie kocha się kąpać, jest typowym przytulakiem a do tego opiekuje się córką (4miesiące) mojej przyjaciółki. alarmuje gdy mała płacze, pilnuje wózka, podaje zabawki i nikomu nie pozwala dojść do małej z obcych. ataki agresji uspokoiłam agresja- starą rodzinną metodą- dość ryzykowną ale opłacalną- zaczęłam się z nią gryźć jak pies z psem. po za kilkoma zadrapaniami i ugryzieniem w palca nic mi nie zrobiła złapałam ją za uchu i ugryzłam do tej pory wystarczy ze na nią spojrzę i idzie do siebie. inna forma skarcenia jest ścierka z kuchni ale to już atrybut mojej mamy :). nagradzanie jest na każdym kroku, od smakołyków, po gesty słowa ton głosu. u mnie w rodzinie zawsze były zwierzęta przygarnięte lub zabrane siłą od ludzi którzy nie potrafili się nimi zająć. nikt nie czuł strachu czy respektu niezależnie od rasy psa. mamy to po prostu w genach. nie pamiętam zwierzaka do którego nie byłabym w stanie podejść od dziecka. Nusia zapomniała,że żyła na metrowym łańcuchu w beczce służącej za budę, ale koszmary wracają nocą kiedy śpi, są coraz rzadsze ale jeszcze zrywa się z przeraźliwym wyciem. z własnego doświadczenia mogę powiedzieć AMSTAFFY TO NIE SĄ PSY DLA IDIOTÓW!!! wymagają większej uwagi niż inne rasy, bo są humorzaste i uparte. mają ciężki charakter ale są bardzo inteligentne, ponadto utożsamiają się z właścicielem i są odzwierciedleniem jego wad. więc jeśli masz kompleks bo nikt cię nie lubi, i chcesz mieć groźnego psa żeby kolegom się pochwalić to jesteś idiotą, bo nieświadomie (albo i świadomie) budzisz w amstaffie demona którego potem sam nie dasz rady opanować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czarna6972'] a do tego opiekuje się córką (4miesiące) mojej przyjaciółki. alarmuje gdy mała płacze, pilnuje wózka, podaje zabawki i nikomu nie pozwala dojść do małej z obcych. ataki agresji uspokoiłam agresja- starą rodzinną metodą- dość ryzykowną ale opłacalną- zaczęłam się z nią gryźć jak pies z psem. po za kilkoma zadrapaniami i ugryzieniem w palca nic mi nie zrobiła złapałam ją za uchu i ugryzłam do tej pory wystarczy ze na nią spojrzę i idzie do siebie.[/QUOTE]
Ręce mi opadły razem z płucami. Koniecznie uprzedźcie tych obcych, którzy zechcą się kiedyś zbliżyć do dziecka, żeby najpierw ugryźli psa w ucho, bo inaczej nie podejdą.
Pomijając już fakt, jak skrajną nieodpowiedzialnością jest pozostawianie psa z 4-miesięcznym dzieckiem (bo skoro pies go pilnuje, to chyba znaczy że rodzice nie?), to uświadom sobie z przyjaciółką, że dziecko dorośnie - będzie miało kolegów i koleżanki, pewnie babcie/wujków, którzy będą chcieli wziąć je na ręce, pójść razem do piaskownicy. Co wtedy? Sądzisz, że przetłumaczysz psu, że ten obcy jest ok?

Link to comment
Share on other sites

człowiek gryzący psa .. tego jeszcze nie słyszałam :evil_lol:
Wiele właścicieli psów , które zaatakowały ich dziecko twierdzili , ze pies przecież tylko pilnował dziecka, jak to mogło się stać, a później wina psa ...

Głupota ludzka :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja już i takie rzeczy słyszałam, tylko nie myślałam, że zobaczę kolejnych naśladowców. Kobieto, ciesz się, że masz twarz i dziecko w całości, a koeljny pies nie poszedł do uśpienia... Z jednym masz rację, amstaffy to nie psy dla idiotów - ale jak widać głupi często ma szczęście.

Link to comment
Share on other sites

uspokajanie agresji agresja nie jest jednya z dobrych metod moze teraz masz jakies rezultaty czarna6972 ale pewnego dnia to moze prysnac zwlaszcza jak piesek jest dominujacy z natury to moze sie przerodzic w cos jeszcze gorszego niz mial wczesniej moim zdanie najlepszym lekiem na agresywnosc (jezeli ktos nabyl pieska po przejsciach i juz ta agresje w sobie ma)jest duuza cierpliwosc ,spokoj, i nagradzanie nawet za najdrobniejsze cechy dobrego zachowania i to jest bardzo wazne

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='czarna6972']mam amstaffa z interwencji z TOZu mimo że obecnie Toz nie chce mi wydać papierów że pies jest od nich ;/ ale mniejsza o biurokracje. Nusia miała wrośniętą obroże, połamane żebra, odleżyny, i wiele innych okaleczeń, ważyła 15 kg. oszacowano że ma ok 2 lat. była agresywna, nieufna, robiła na złość. jak ja wzięłam atakowała mnie bez powodu, nie znała miski i nie umiała z niej jeść. nie wiedziała co to woda kiedy ja zabierałam na spacery na jezioro. nie rozumiała co się do niej mówi, nie miała wpojonych żadnych zasad. poł roku zajęła mi resocjalizacja jej. obecnie kocha się kąpać, jest typowym przytulakiem a do tego opiekuje się córką (4miesiące) mojej przyjaciółki. alarmuje gdy mała płacze, pilnuje wózka, podaje zabawki i nikomu nie pozwala dojść do małej z obcych. ataki agresji uspokoiłam agresja- starą rodzinną metodą- dość ryzykowną ale opłacalną- zaczęłam się z nią gryźć jak pies z psem. po za kilkoma zadrapaniami i ugryzieniem w palca nic mi nie zrobiła złapałam ją za uchu i ugryzłam do tej pory wystarczy ze na nią spojrzę i idzie do siebie. inna forma skarcenia jest ścierka z kuchni ale to już atrybut mojej mamy :). nagradzanie jest na każdym kroku, od smakołyków, po gesty słowa ton głosu. u mnie w rodzinie zawsze były zwierzęta przygarnięte lub zabrane siłą od ludzi którzy nie potrafili się nimi zająć. nikt nie czuł strachu czy respektu niezależnie od rasy psa. mamy to po prostu w genach. nie pamiętam zwierzaka do którego nie byłabym w stanie podejść od dziecka. Nusia zapomniała,że żyła na metrowym łańcuchu w beczce służącej za budę, ale koszmary wracają nocą kiedy śpi, są coraz rzadsze ale jeszcze zrywa się z przeraźliwym wyciem. z własnego doświadczenia mogę powiedzieć AMSTAFFY TO NIE SĄ PSY DLA IDIOTÓW!!! wymagają większej uwagi niż inne rasy, bo są humorzaste i uparte. mają ciężki charakter ale są bardzo inteligentne, ponadto utożsamiają się z właścicielem i są odzwierciedleniem jego wad. więc jeśli masz kompleks bo nikt cię nie lubi, i chcesz mieć groźnego psa żeby kolegom się pochwalić to jesteś idiotą, bo nieświadomie (albo i świadomie) budzisz w amstaffie demona którego potem sam nie dasz rady opanować.[/QUOTE]

Jeeezu, dawno nie czytałam steku podobnych bzdur! To nie może być prawdą! To jakiś troll musi być!
W TOZie musieliby upaść na głowę, żeby komuś takiemu dać pod opiekę agresywnego psa z interwencji.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...