Jump to content
Dogomania

Weaver

Members
  • Posts

    27
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Weaver

  1. żeby było jasne : z waszej strony drodzy frustracji . Inni wypowiadający się w temacie byli w stanie nie agresywnie zabrać głos w sprawie i ja coś z tej wymiany wyniosłam i oni być może też … Ale tłamsik mnie PRZYtłamsił swoją osobowością ;) nie komentarzami rzecz jasna . Na przyszłość więcej spokoju ducha życzę :) Życie jest proste nie trzeba go sobie specjalnie komplikować Raz jeszcze spokojnych i pozdrawiam
  2. Sorry , tym razem króciutko : nie mam już siły tłumaczyć z polskiego NA WASZ swojej wypowiedzi , tym razem na temat "gryzienia" . Jeżeli uważacie ,że KAŻDEGO PSA niezależnie od zaistniałej sytuacji, okoliczności etc traktuje się tak samo , to wasz problem (choć generalnie uważam ,że udajecie ,że nie kumacie o co chodzi , nie wiem tylko po co ... ) książki pisać nie będę . Zgadzam się ,że „wieje ode mnie brakiem doświadczenia” w tłumaczeniu oczywistości . Nie skończyłam pedagogiki specjalnej ale zaczynam rozważać wieczorowe , bo faktycznie czuję się absolutnie bezsilna w starciu z ogromem dziwnej dysfunkcji „rozmówców” . Generalnie za bardzo od was tym razem , wieje jakąś dziwną frustracją , jak na mój gust i nie mam siły na pyskówki . Zresztą nie doczekałam się ani jednej sensownej , merytorycznej , zdystansowanej (nie aż tak „osobistej”) reakcji na swój pierwszy wpis , więc pewnie już się nie doczekam … Spokojnych świąt :) i uważajcie na wszystkie te bestie biegające w samopas po parkach , żeby was nic nie chapsnęło … Brrr ...
  3. Martens : no weż sobie wyobraż , że żaden pies mnie nie ugryzł i jakoś mi się nie wydaje ,żeby to miało sie zmienić . Nie mam w zwyczaju wpychać łap pomiędzy sztachety i "zaprzyjaźniać się" z pilnującymi poseji psami , a psy które na ogół szwędzją się po parkach ze swoimi właścicielami , nie są porąbane . Bywają nieposłuszne i nie ułożone ale nie są siejącymi postrach potworami , wię przestań bzdurzyć . : Tłamsik - odnośnie "kumania" - błagam naprawdę nie chce mi się rozmawiać ludzmi na poziomie "dziewczyna obejrzała jednen odcinek" . Zostańw sowjej bajce . Ja zostanę w swojej. Nie zamierzam tłumaczyś się Tobie z Twioch na mój temat przkonań , bo to sorki ale strata czasu . Mam tylko pytanie , a co mądralo , jak Ci się smaczki skończą ? Umiesz jakość skłonić psa , żeby robił coś albo przestał robić coś innego ? "Broni mnijeszego kalibru" , niż co ??? O czym Ty mówisz ? Odpowiednie psychiczne nastwiaenie jest "bronią masowego rażeniea" . Rany , przestań ideologizować , bo to jest wręcz smutne . Delpf : natura nie lubi próżni , jak nie mówisz psu co ma robić , to sam zaczyna decydować . Tyle . Finto "Chamski właściciel" ? Jasne ale nie mam zamiaru wdawać się w dyskusje z luxmi , którzy nie sa w stanie ogarnąć ,że cywilizowny człowiek nie pozwala srać psu na chodniku albo w na czyimś trawniku . Liczy się efekt i MÓJ KOMFORT , więc strzelam w pysk i mam problem zneutralizowany . Ta... nie ma to jak merytoryczna wymiana poglądów . Zal tyłek ściska . Ale w gruncie rzeczy to nic nowego ,że spora część społeczenistwa ma problem z "czytaneim ze zrozumieniem" i jak nieczego innego przestrzega prawa do "własnego zdania" niezależnie od okoliczności Pozdrawiam
  4. Dziękuję Pies Pustyni – masz wyjątkowo cenną i rzadką zdolność ROZUMIENIA TREŚCI PRZEKAZU , przy równoczesnym zachowaniu autonomicznego sposobu myślenia . Szacun . I tak „strzelenie po pysku” jest przesadzonym opisem . Każdy pies jest inny i z każdym należy postępować inaczej , zwłaszcza jeżeli jego zachowanie może być potencjalnie niebezpieczne , ale każdy NORMALNY pies – czyli taki , którego właściciel nie musi „przywiązywać do kaloryfera” z obawy by ten nie rzucił się na gości – na pstryk w pysk reaguje dokładnie tak samo . Zaprzestaje niechcianego zachowania i NIE MA W TYM ŻADNEJ FILOZOFII . Coceromaniaczka też jakoś nie mia problemu ze zrozumieniem o co chodzi w moim postępowaniu : pies robi coś czego ja nie akceptuję , więc wysyłam mu czytelny sygnała by zaprzestał tego zachowania i TYLE A dla panien czepialskich : rotek , w moim odczuciu jest najbardziej jaskrawym przykładem ze wszystkich , z którymi w miarę regularnie mam do czynienia , stąd podałam akurat jego przykład . Dokładnie tak samo , jak z tłuściochem , postępuję ze wszystkimi psami , z którymi mam do czynienia , za każdym razem kiedy uważam to za konieczne . Zwłaszcza jeżeli ich właściciele zachowują się jak rodzice rozwydrzonych dzieci , uważający , że złe zachowanie ich dzieci jest oznaką ich „żywiołowej osobowości” . Ja nie lubię , jak gówniarz przeszkadza w rozmowie i generalnie zachowuje się jak by miał adhd , tylko i wyłącznie dlatego ,że nie jest w centrum uwagi. Niektóre mamy , odpuszczają sobie zwracanie uwag swoim dzieciom , bo a) nie umieją sprawić by dzieci się ich słuchały b) przyzwyczaiły się , że ich dzieci źle się zachowują . Mnie to nie musi odpowiadać i dlatego JA zwracam uwagę zarówno dzieciom , jak i psom . Co sobie myślą właściciele psów, szczerze mówiąc mam w nosie . Moje zamszowe szpilki są moje i nie życzę sobie by były żute . Ale : faktycznie zauważyłam ,że nic tak nie wkurza właścicieli danego psa jak fakt , że ICH pies reaguje na „polecenia” obcego → nie ma to jak KOMPLEKS ...
  5. uciekło mi ostatnie zdanie - sorry ! ja staram się wchodzić do każdego psiego domu . Nie ma w tym nic wyzywającego , bo ani na psy nie patrzę , ani do nich nie mówię . Traktuję je jak powietrze i dla większości z nich to wystarczy , żeby zbić je z tropu . A jak już wyłamie się psa z jego schematu , to wszystko staje sie dużo prostrze . Najgorzej ,że właścicele nie dają się tak łatwo... Pozdro
  6. Pozwolę sobie odnieść się do (większości) wpisów na przykładzie jednej „wklejki” → "wkładu" jednej z forumowiczek . Zmęczyłam artykuł , który ta pani uznała (najwyraźniej) za „zamykający dyskusję” lub przynajmniej „kwestionujący jej sens” . I , po prostu , przyznam ,że (kolejny raz) „błyskotliwa riposta” przywołała mnie do porządku . Wreszcie „ogarnęłam” w czym rzecz … Zamknięcie tematu „dominacji” w termin „teoria dominacji” i sprowadzanie każdej rozmowy do „dyskusji zwolenników/wyznawców (tzw) teorii dominacji z jej przeciwnikami” powoduje kręcenie się w około „teorii” → teorii na dany temat , a nie sedna zagadnienia . Tak zaczyna się ideologizowanie . Myślenie ideologiczne zawsze niesie za sobą ułomność zawartą w zamknięciu się na wszystko co nie jest wygodne wybranemu sposobowi narracji . Tym samym uznaję , że moje dalsze próby nakłonienia „udzielających się w temacie” do skupienia się na istocie rzeczy nie mają najmniejszego sensu . Ideologizowanie zawsze prowadzi do wynaturzeń . W sztuce mamy socrealizm , niby realizm ale jednak posłuszny ideologii , z realizmem mający mało wspólnego … Dominacja , o której ja mówię od samego początku → dominacja mentalna jest nierozerwalnie związana ze „stanem ducha” - bo nie wiem już jak prościej mogłabym to ująć . Sprowadza się to do tego , że jeżeli wchodzę np. do mieszkania moich znajomych , którzy nie ogarniają swojej „uroczej , miśkowatej baryły , psa w typie rotka , z nastawieniem , że jestem jak Henryk VIII , kiedy ustanowił się głową kościoła czyli → MOGĘ ABSOLUTNIE WSZYSTKO , ŚWIAT JEST MÓJ I JEST MI Z TĄ MYŚLĄ BARDZO DOBRZE , ich pies , który zazwyczaj → opis na końcu wpisu ← zachowuje się jak zupełnie inna psia osoba . Nie ośmiela się na mnie wskakiwać , a kiedy mu się zdarzy , to po jednym strzale w kufę przestaje i po prostu siada i patrzy na mnie (od chwili wejścia do mieszkania olewam psa i nawet na niego nie patrzę ,nie wspominając już o mówieniu do niego , witam tylko jego właścicieli) . Za każdym razem , kiedy „baryła” próbuje wciągnąć „mnie do swojej bajki” w której chodzi w skrócie o to ,że : „stara , to ja tu jestem gwoździem programu, to moje mieszkanko i wiesz ja mówię co i jak robimy” i podchodzi do mnie – bezceremonialnie naruszając moją przestrzeń – próbuje nakłonić mnie do robienia tego , co zazwyczaj robią wszyscy goście , czyli głaskania go kiedy i jak długo chce (opiera się o fotel na którym siedzę i kładzie jedną łapę albo obydwie na moich kolanach , raz po raz zahaczając pazurami o moje jaensy i merdając całym sobą przy okazji) , ja daję mu po mordzie i równocześnie jednym ruchem spycham jego łapy z fotela (nie robię tego agresywnie, robię to dosadnie – nie jestem wtedy zła , nie myślę : „spadaj głupi psie” , tylko : „nie rób tak” - ta sytuacja nie powoduje u mnie jakichś zbytecznych emocji, po prostu chcę ,żeby zaprzestał określonego zachowania i tyle ). Po góra trzech próbach przestaje mnie molestować i zaczyna szanować moją przestrzeń (inaczej niż w stosunku do innych gości) . Wyznaczam granicę i pokazuję mu o co mi chodzi . Daję mu prosty komunikat : „nie rób tego , bo nie masz prawa mnie dotykać ”. Pies kładzie się w pobliżu ale ponieważ ja do niego nie mówię i na niego nie patrzę on nie podejmuje ze mną żadnej interakcji (wcześniej zaznaczyłam mu ,że to ja określam kształt naszych kontaktów) i WŁAŚNIE GO ZDOMINOWAŁAM . Mija kilka , kilkanaście minut „gruby” podchodzi do mnie , bardzo ostrożnie i zaczyna wąchać moje stopy , moje spodnie , podnosi łeb i wącha moje dłonie , po czym znowu spokojnie uwala się gdzieś blisko i uderza w kimono . Właściciele mają idiotyczne miny , bo on „zawsze jest taki żywiołowy , a przy tobie jest taki cichutki , na pewno się obraził , że go nie chciałaś głaskać” (zupełnie jakby namolne zachowanie w stosunku do gości było przejawem i „odcieniem” psiej „osobowości” - nie to po prostu jest NIEPOSŁUSZEŃSTWO). No i pańcia woła „baryłę” , ten się nakręca i znowu robi się męczący , więc ja powtarzam „strzał w pysk” (przypominam mu , że w ze mną jest inaczej ; to „gruby” wchodzi do mojej bajki , w której to ja jestem „gwiazdą wieczoru” , nie odwrotnie) i przynajmniej ja mogę napić się kawy . „Gruby” , który zdaniem właścicielki „ma do mnie żal” , bo tak „chłodno się z nim obeszłam” , natychmiast jest przy mnie , kiedy go wołam . Ale już się na mnie ni pcha , a siedzi i spokojnie czeka aż dam mu znać o co mi chodzi . Ja proszę go np. o 5kę (pies reaguje na wiele komend – zazwyczaj tylko , tych wydawanych przez właściciela , pani się praktycznie wcale nie słucha) , „miskowaty” podaje 5kę , ja mówię „dobry pies” i gestem odsyłam go na miejsce . Po dwóch godzinach takiej wizyty , kiedy ja nie dbam czy nie „urażę uczuć baryły” o co martwi się „pańcia”, kiedy na schodach ktoś hałasuje i „misiek” biegnie do drzwi „załatwić sprawę” , to kiedy go wołam najpierw milknie . Po chwili znowu zaczyna szczekać . Ja wstaję , idę do przedpokoju , staję pomiędzy nim , a drzwiami (po prostu wchodzę pomiędzy drzwi a psa , tak pewnie jak tylko mogę , co daje taki efekt „pola siłowego” , jak bym była w mydlanej bańce) i pies natychmiast daje mi przestrzeń . Odsuwa się od drzwi i przestaje świrować . Ja nic do niego nie mówię . Daję mu tylko sygnał mową ciała ,żeby odsunął się od drzwi , „biorę je w posiadanie” a skoro to są „moje” drzwi , moje wejście do domu i ja je „posiadam” , to on nie ma prawa ich „bronić” , więc nie może zachowywać się , jak ma to w zwyczaju , bo JA NAD NIM DOMINUJĘ . Czy moja DOMINACJA nad "baryłą" wpływa na jego kontakt z właścicielami ? Mało , bo oni "wiedzą lepiej" i , w skrócie, piesek jest po to żeby go kochać . Natomiast moje nastawienie do ich psa (psów generalnie) i to jak zachowuję się , kiedy mam z psami do czynienia ZAWSZE wpływa na relację ja-konkretny pies - i o to chodzi :) Kiedy odwiedzam tych samych znajomych i albo miałam kiepski dzień albo nie umiem zachować powagi w kontakcie z psem i on doskonale wie ,że danego dnia nie jestem Henryk VIII , a tylko go udaję , to mam problem z ogarnięciem go . Tym bardziej ,że nie jest to mój pies i sporadycznie mam z nim kontakt . Tak więc sprawa jest prosta jak budowa cepa , nie ma w niej żadnej filozofii . Zwyczaje „grubcia” : zawsze sam podejmuje decyzje, gdzie i kiedy „poleguje” - wszyscy się o niego potykają, nie warczy wtedy tylko na pana i efekt jest taki, że pani i wszyscy prócz pana tańczą dookoła psa, by na niego nie nadepnąć - hałas na korytarzu powoduje , że zaczyna świrować – natychmiast podbiega do drzwi i w zależności od „nastroju” raz sprawia wrażenie , że przegryzie się przez nie i unicestwi psa sąsiadów, którego sąsiad akurat zabiera na spacer, innym razem tylko poszczekuje i nadstawia ucha . - gości wita wariackim tańcem i głośnym szczekaniem – skacze na nich i kiedy tylko może opiera o nich przednie łapy – jest wtedy „bardzo słodziutki” jak uważa jego właścicielka ale faktycznie jest wtedy po prostu aż nadto przyjacielski - pies warczy na większość gości swoich właścicieli (w określonych sytuacjach) ale równocześnie jest bardzo milutki, kiedy chce, żeby się nim zająć - choć czasem znowu warczy , kiedy się go odpycha , nigdy nikogo nie ugryzł ale czasem „sprawia wrażenie, że mógłby” , generalnie większość znajomych się go troszkę obawia , sami go nie zaczepiają (nie dotykają , bo potrafi pokazać zęby) , czasem go do siebie wołają i jak już zechce podejść to wtedy go miziają ale jak próbują go odepchnąć ,żeby sobie już poszedł , bo chcą np. napić się kawy , to wtedy on potrafi warknąć i pan go odwołuje do siebie i on wtedy grzecznie do niego idzie , kręcąc dupką (bo niestety nie ma do merdania ogona) -bywa agresywny w stosunku do innych psów i nie zawsze przebiega na zawołanie – ociąga się tak jak wchodził na swój okręt Master and Commander Russel Crowe na
  7. Tłamsik : dokładnie tak ! Kiedy jesteś chory i osłabiony pies doskonale zdaje sobie sprawę ,że nie jesteś w formie . Dlatego jeżeli od samego początku , od pierwszych dni , kiedy psiak jest w twoim domu , uzmysłowisz mu , że jesteś szefem i nie będziesz pozwalał mu kwestionować tego stanu rzeczy ,korygując go za każdym razem , kiedy zachowa się w stosunku do ciebie , czy któregokolwiek z członków rodziny , w sposób dominujący , łatwiej będzie ci „ogarniać go” kiedy psychicznie będziesz rozłożony . Będzie ci łatwiej , bo pies będzie w twojej rodzinie funkcjonować jako „element” , a nie „gwóźdź programu”. Sybel : dziękuję ,że chciało Ci się zrozumieć mój punkt widzenia . Evel : jeżeli nie znasz psiego języka ciała , komunikacji , to faktycznie twój pies łatwiej toba manipuluje , bo np. pozwalasz mu na robienie rzeczy, których nie akceptował by inny pies . Inny pies okazałby psu ,że coś mu się nie podoba i twój pies musiałby „wejść do jego bajki” i uznać jego zwierzchnictwo . Ty zapewne nie zwracasz uwagi na połowę takich zachowań , a do tego masz smaczki albo zabawki . Udomowienie oznacza tylko i aż konformizm . Człowiekiem można manipulować . Z innymi psami pies musi się liczyć Na samym początku zaznaczyłam ,że rozumiem iż większość z atakujących moja „tezę” osób przyjęła ,że psy są w naukowych definicjach równie dobre jak ludzie … I jak zwykle było „jedwabiście egoistycznie personalnie” Pies Pustyni jak zwykle z dystansem i na chłodno – dziękuję
  8. Odnośnie (nieakceptowanego) umaszczenia : u APBT każdy rodzaj umaszczenia jest dopuszczalny Z WYJĄTKIEM merle (w dużym skrócie merle nie jest „zdrowym” umaszczeniem [ryzyko rozmnażania psów merle bez testów genetycznych] – Stąd bardzo mnie ciekawi Catahula Leopard Dog i aktualnie poszukuję informacji o CLD i ich genetycznych przypadłościach w bezpośrednim odniesieniu do rasy) Co do wątróbki faktycznie miałaś rację :) . Zarówno u AST jak i SBT czarny podpalany odpada (Jako dziedziczony po starych przodkach -dosłownie „ancient”- terrierach . Najprawdopodobniej za bardzo przypominają przodków/protoplastów rasy i to uznawane jest za wadę) „Wątróbka” , bo jest to maść „echo” pierwotnych pitów -tu także dosłownie „ancient” PB- (upierałabym się , że ma to związek z „mutacją”, której efektem jest pojawienie się tej maści) . Więcej niż 80% bieli też nie przechodzi . (Białe psy mają większe szanse na skórne alergie i głuchotę . Choć w części artykułu poświęconego umaszczeniu APBT i AST , z którego czerpałam informacje nie ma uwag tego typu...) A co do sprawy„umaszczenie-zachowanie(ewentualna„agresja”)” : nie da się merytorycznie wypowiadać na ten temat bez odniesienia do podstaw genetyki → dziedziczenia umaszczenia : [URL]http://bowlingsite.mcf.com/Genetics/BasGen.html[/URL] (artykuły Sue Ann Bowling , świetnie opracowany materiał , nie mam pomysłu jak w skrócie oddać to co najważniejsze więc odsyłam do lepszych od siebie )- kiedy cierpliwie prześledzi się efektem jakich „wariacji” są niektóre rodzaje umaszczeń i przed czym maść potencjalnie „ostrzega” , staje się oczywiste ,że osoby tworzące wzorce ras nie kierowały się jedynie „względami estetycznymi” . Dziś mamy możliwość przeprowadzania testów genetycznych ale sto lat temu nie było to możliwe . Sprawa Albono Dobków jest wręcz karykaturalnie łopatologicznym przykładem , na olewanie genetyki i rozmnażanie psów „za wszelką cenę”. *Dzisiejszy Red-Nose jest potomkiem szkockich i irlandzkich wariacji na temat pierwszych TTB. I to tylko jedną . W swoim czasie popularne były też blue-nose („game dog's” pochodzące z tych linii hodowlanych uchodziły za wyjątkowo ostre) ... Konkretnie uważa się (Angole i Amerykanie) , że to dziś już wymarły irlandzki bulldog był pierwszym red-nose'em . Był cięższy , mniej zwrotny od bardziej terrierowych „fajterów” (typowy bullenbeiser → przodek STB) i nie wytrzymał konkurencji z bardziej „fit” psami . Kennel'e , linie hodowlane APBT , które dążą do otrzymania psów w tym właśnie „pierwotnym” typie , określane są jako „Old Family Red Nose” . W swoim czasie był w USA program rekonstrukcji „rasy” czy raczej typu „American OLDE IRISH BULLDOG”. Ale nie powiódł się ponieważ ostatecznie w miotach pojawiało się tak samo dużo psów z czarnymi nosami , jak z „czerwonymi” . A przecież to właśnie ten „czerwony” nos miał być cechą charakterystyczną dla psów z programu hodowlanego , opartego na samych red-nose'ach . „Czerwononose” były punktem wyjścia , a tu okazało się ,że planowa hodowla nie daje samych red-nose'ów ... Generalnie charakterystyczną cechą psów w tym typie jest zdecydowanie bardziej „buldogowa” głowa , niż u ich „klasycznie” APBT Red Nose kuzynów .
  9. Tekst , który zapoczątkował „dyskusję” , nie był zamierzony jako „bezpośredni atak” skierowany „przeciwko” komukolwiek z forumowiczów . Ten tekst jest niczym innym jak pytanie skierowanym do psiarzy (forumowiczów) wypowiadających się na forum , zadanym przez osobę czytającą/obserwującą wątki tematyczne . Uznałam ,że powyższe jest zupełnie oczywiste . Okazało się jednak , że niestety tak nie jest , gdyż z kompletnie nie zrozumiałych dla mnie przyczyn , niektóre osoby wypowiadające się w zainicjowanym przeze mnie wątku , cholernie „personalnie” tekst odebrały . I tak zamiast zabrać głos w sposób „adekwatny” do sytuacji – bez traktowania mojego pytania jako „zamachu” na własny sposób „widzenia świata” - czyli po prostu zgodzić się z „tezą” autora (zasady hierarchii obejmują wszystkich , z którymi pies ma styczność , niezależnie od gatunku , a większość problemów właścicieli z ich psami , wynika z ignorowania przez tychże właścicieli roli przewodnika , jaką odgrywać powinni ) – przy użyciu merytorycznych argumentów . Lub przeciwnie obalić ją , również w oparciu o merytoryczne argumenty . Niektórzy dosłownie „odjechali” , przy pierwszej okazji , pozostawiając meritum sprawy nietknięte . Przypominam , że bardzo „łopatologicznie” ujmując temat , zapytałam dlaczego w większości ludzie posiadający psy , uważają że psi porządek postrzegania rzeczywistości , ich nie wiąże ? Forumowicze poszli na łatwiznę i zamiast podzielić swoimi/personalnymi doświadczeniami (doświadczenie wynika z „prawdy zetknięcia się z empirią”) , zaserwowali mi jedynie „opinie” i „przekonania” (które jak wszyscy wiemy z prawda wcale nie muszą mieć wiele wspólnego) , których „wartość” zwiększyć miało odwołanie się do „autorytetów” . Szanowni Państwo , nie jest sztuką , ani żadną wartością „pójście na skróty” i sięgnięcie po czyjeś „tezy” , badania czy opinie . Dziwię się wręcz , że przy tym „stylu” prowadzenia „dyskusji” żadne z was na starcie , nie wkleiło , w ramach odpowiedzi , linku do opracowań , któregokolwiek z wymienionych przez was autorów lub wywiadu z nim . Skromnie ograniczyliście się jedynie do ogólnego „powołania się” na autorytety . Gdybym chciała poznać „naukowe” czy „pseudo-naukowe” zdanie na powyższy temat , to albo skierowałabym swoje pytanie do kogoś z np. SGGW albo inaczej skonstruowałabym pytanie . Nie skierowałam jednak pytania do nikogo z SGGW , a do użytkowników forum , właśnie po to by móc zapoznać się z niezależnymi , podpartymi autentycznie własnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami ludzi „samodzielnie doświadczających” i myślących , rzecz jasna . Przejrzawszy całe mnóstwo wątków dotyczących problemów posiadaczy psów z ich psami , dostrzegłam iż większość z nich ma wspólne źródło/podłoże : pies nie do końca „ogarnia” jakie jest jego miejsce w ludzkiej rodzinie . I nie jest to wina psa , tylko człowieka , który się nim opiekuje . Jest to dla mnie zupełnie jasne i dlatego zaskoczona jestem , że nie dla wszystkich jest to równie oczywiste . Dziwi mnie , że nie wszyscy dostrzegają zależność pomiędzy uświadomieniem psu jego miejsca u boku człowieka , a problemami natury behawioralnej i że zamiast szukać rozwiązania problemu u jego źródła , wciąż kręcą się w kółko stosując się do „rad” nie przynoszących rezultatów albo rozwiązujących problem tylko na chwilę … Uświadomiłam sobie ,że sposób w jaki mój pierwszy w tym temacie , wpis został „zrozumiany” , reakcja na niego , że dla sporej grupy właścicieli psów faktyczne , a więc długotrwałe rozwiązanie kłopotów , z którymi się borykają (na co dzień lub od święta) nie będzie możliwe . Na koniec tak tylko dla zasady : kwestia rozmanżania się psów w warunkach naturalnych (np psy dziko żyjące , a więc te którymi nie opiekuje się człowiek) , to jedna sprawa , kwestia rozmnażania pswó przez hodowców , to inna historia . Wspólnym punktem jest natomiast to ,że ten który POZWALA się rozmnażać JEST Alfą . Udomowienie nie oznacza , że pies nie ma nic wspólnego z wilkiem . Udomowienie pozwala korzytsać psu z faktu ,że może na człowieka "liczyć" . Jak to zbyt mało ,żeby przekonać tych dla których "własne zdanie" jest "najwyższą świętością" (nezależnie od wszystkiego) , to wystarczy poszukać sobie informacji o hybrydach . W USA panuje ostatnio moda na hybrydy : Husky+wilk , malamut+wilk , akita+wilk , ON+wilk . Problemy z jakimi borykają się ich właściciele skutecznie obalają tezy ,że pies domowy to coś zupełnie innego niż wilk . Gdyby tak było jeden wilczy strzał , w dziesiątki pokoleń domowego psa , nie przewracałby świata właścicieli tych hybryd do góry nogami . Martens : sorry . Szacun , musisz być fajną babą , skoro się na Tobie "nie poznałam" ;) pozrawiam
  10. "zrównowazony" to przymiotnik ... sorki Drą sie na psy ludzie NIEZRÓWNOWAŻENI - PRZEPRASZAM
  11. Martens : i właśnie o to mi chodzi : masz dystans nie wydziwiasz , nie cackasz się i nie masz problemów ... A z laskami zawsze jakoś pod górkę … Choć przypominam , że w moim zamyśle dyskusja miała dotyczyć tego dlaczego psiarze tak po macoszemu odnoszą się do kwestii hierarchii i dlaczego większość z nich uważa , że ich jako ludzi ta sprawa zupełnie nie dotyczy :) . Byłabym wdzięczna za Twoje uwagi (już bez odniesień do TV i "literatury fachowej") , na ten temat , tym bardziej ,że udało nam się znaleźć wspólny mianownik przy TTB :) Delph : Ty wiesz co to jest sarkazm czy w ogóle … Pytam bo coś mam wrażenie , że niezależnie od tego jak bardzo chciałabym do ciebie trafić , to jestem bez szans . Pewnie wiesz , że z sukami jest tak ,że jak się raz spotkają i sobie nie podejdą , to za cholerę ich nie przekonasz ,żeby się jednak polubiły i zawsze rozbijesz się o to ,że jedna będzie chciała zagryźć drugą w imię „na tym osiedlu , to moje szczeniaki będą ważniejsze od twoich i zagryzę cię suko , niech no cię tylko dorwę” . I bez urazy ale mam wrażenie ,że te nasze problemy z komunikacją zmierzają w takim właśnie kierunku . Więc wybacz ale może po prostu zacznijmy się wymijać , bo nie mam do Ciebie cierpliwości . A wiesz , jak to jest z nami dziewczynami :) Ostatni raz skomentuję Twoją wypowiedź : „dostały jasny komunikat czego tolerować nie będę i tyle” - to właśnie jest , moja droga , dominacja . Uzyskanie od psa tego ,że przestrzega Twoich reguł , oznacza , że pies jest w stosunku do Ciebie uległy . Nie fika , tylko trzyma się granic , które mu wyznaczyłaś . Jakkolwiek to nazwiesz A szarpią i wrzeszczą na psy ludzie nie zrównoważeni Z mojej strony tyle komentarza do Twoich uwag , Delph
  12. [URL="http://www.whitedobes.com"]www.whitedobes.com[/URL] - bardzo solidna rzecz Przeszukam jak będę mieć chwilkę czasu swoje "archiwum" ale gdzieś mam fajne opracowanie o umaszczeniu TTB (o czerwononochych też) :)
  13. Miałam wrażenie ,że dosyć czytelnie określiłam ,że powyższy wątek jest swego rodzaju podsumowaniem ... Cóż ... Spoko , zdążyłam się już przyzwyczaić ,że dla większości psiarzy sprawy związane z dominacją i hierarchią zawsze wiążą się z jakimś rodzajem „frustracji” . Że raz dominacja jest , a raz jej nie ma ,w zależności jak łatwiej jest danemu właścicielowi .Pogodziłam się też z faktem ,że ja która się szczególnie z psami nie obcyndalam , nie mam z nimi kłopotów , a panny które w parku patrzą na mnie jak na esesmana , odurzone „metodami pozytywnymi” , nie umieją (jak im się smaczki skończą albo pies nie ma ochoty) przekonać psa , by przybiegł na zawołanie . Przyjęłam do wiadomości , że jest typ ludzi , którzy „tak mają” i nie staram się tego zmienić .Choć dziwić się , chyba i dopytywać dlaczego tak jest , mam jeszcze prawo . Czy też już nie ? Zaskakujące (chociaż może wcale i nie...) ,że ogromna większość kobiet strasznie zaczyna warczeć i infantylizować w powyższym temacie …Te „argumenty” na obalenie mojego „ale” w stylu „mam pieska i kocham go” nijak się mają do rozwiązywania problemów , w opisach których to własnie laski się prześcigają . Skąd ta tendencja do „poszukiwania kolorów” w prostych sprawach ? Dlaczego jest tak ,że kiedy biorę na spacer psa osoby , która opowiada , że pies zawsze rzuca się na jamniki i jest jedwabiście trudny , ze mną chodzi jak w zegarku ? Z mojego punktu widzenia w relacji człowiek-pies naprawdę nie ma żadnej filozofii … A tak na marginesie Delph (właśnie o takie babki mi chodzi powyżej) co to jest za argument ,że wszystkie szkółki mają teraz metody pozytywne ???!!! Dziewczyno jak wszyscy zaczną pić siuśki , za przeproszeniem , to Ty też zaczniesz ?! Proszę … Miałam nadzieję na jakąś wymianę doświadczeń , jakieś „przekonuj i daj się przekonać” albo ,że ktoś rach-ciach wypunktuje mnie dlaczego ja się mylę i koniec , kapcie spadłyby mi z wrażenia i tyle . A tu nic zero konkretów . Tu nazwisko , tam nazwisko , a miało być o sobie , z własnych doświadczeń , nie z telewizora . Nie udało się .Na marginesie : klasyfikowanie czyichś argumentów na zasadzie "no tak naczytał się" , "naoglądała się" jest wyjątkowo słabe . Nie wszyscy jesteśmy niewolnikami schematów . A poza tym wyjątkowo źle kojaży mi się przyklejanie łatek . Choć to świetny sposób by zmknać oponentowi usta ... Ogłaszam wszem i wobec ,że przyznaję się do swojej bezsilności w starciu z irracjonalnymi przekonaniami , których nikt nie chce zetrzeć z merytorycznymi argumentami , ani nawet podeprzeć własnymi doświadczeniami . Ni cholery nie mam szans .Nie pozostaje mi nic innego jak zachować się jak przystło prawdziwej kobiecie i "unieść się urażoną dumą" . Strzelam focha w stylu Delph Wywieszam białą flagę i liczę ,że urażone dziewczęta zdołają ochłonąć
  14. Na wszelki wypadek , bo tu często zdzarzają się nieporozumienia , przez sforumowanie : "w psim świecie rozmnażają się tylko uprzywilejowani osobnicy" mam na myśli okolicznosci w których na świat przychodzą dzikie wilki (żeby nie wiem jak mocno zaklinać rzeczywistość nie zmieni to faktu ,że psia rzeczywistość wzorowana jest na wilczej) oraz dzikie psy czyli zwierzęta , w których życie nie ingeruje człowiek . Hodowcy i szczeniące sie suki hodowlane , to inna para kaloszy .
  15. Sybel : Brawo za uwagę o wychowaniu ludzi w szacunku do zwierząt ! Wiele psów patologicznie nienawidzi dzieci , jak to ujęłaś , po pierwsze dlatego , że ich rodzice uważają ,że dzieciom wolno wszystko i olewają to jak dziecko odnosi się do zwierzaków . Po drugie dlatego ,że ludzie nie uczą psów szacunku do swoich „szczeniąt” . W psim świecie matka bardzo dokładnie ustala kiedy i na jakiej zasadzie pozostali członkowi stada/rodziny mogą zbliżyć się do szczeniąt , a ponieważ w psim świecie rozmnażają się tylko „uprzywilejowni osobnicy” , naturalne jest , że szczenięta dostają „immunitet” i wszyscy członkowie stada od pierwszych chwil obdarzają je szacunkiem godnym szczeniąt dominującej pary . Ludzie ignorują psie podejście do życia . Nie są dla swoich psów alfą ani zanim pojawi się dziecko , ani potem . Dlatego małe dzieci , fakt , są ulgowo traktowane przez większość psów ale do czasu . Jeżeli pies warczy na baraszkującego na podłodze dwulatka , to robi to dlatego ,że nikt mu nie uświadomił , jaka jest jego-psa rola i o ile ważniejsze w hierarchii jest dziecko . Jeżeli pozwalasz podchodzić psu do dziecka zawsze wtedy gdy ma on na to ochotę , nie stawiasz przed nim granic , nie dbasz by kontakt psa z dzieckiem odbywał się na Twoich warunkach , wtedy kiedy Ty chcesz psu pozwolić podejść do dziecka , nie możesz oczekiwać od psa ,że nagle zacznie „szanować” dziecko . Pies , który w swoim mniemaniu dotąd w pełni uczestniczył w wychowaniu dziecka i to na własnych , nie korygowanych przez człowieka zasadach , nie ma powodu nagle z dnia na dzień zacząć się z nim liczyć . Rolą właściciela jest być dla psa przewodnikiem → przewodzić psu . Autentycznemu przewodnikowi pies ufa . Pies , który chce mierzyć się na spacerze z innym psem ,nie jest psem uległym wobec człowieka , który powinien być dla niego przewodnikiem . Dlaczego człowiek musi być dla psa przewodnikiem ? Ponieważ wtedy zdejmuje z psa ciężar „dowodzenie wycieczką” . Jeżeli pies ufa ,że TY jesteś szefem , to kiedy Ty nie podejmujesz żadnych działań widząc nadchodzącego psa i po prostu zachowujesz spokój , to dla Twojego psa jest to prosty sygnał : „ona-szef nie widzi powodu dla , którego mielibyśmy przejmować się tym obcym , a skoro ona nie widzi powodu ,żeby się martwić , a ona jest szefem , to ja nie muszę się martwić tym bardziej” . Nawet jeżeli oszczeka was ten „obcy” pies i nawet jeżeli właściciel ledwo go utrzyma , to Ty zachowując spokój , po prostu będąc przewodnikiem , dużo szybciej/skuteczniej i przy zdecydowanie mniejszym wysiłku „ogarniesz” swojego psa i bezproblemowo pójdziesz w swoją stronę . Dalej nie chodzi o braki w komunikacji z psami ale o komunikowanie się z nimi w sposób dla nich czytelny . Nie można wychodzić z ignoranckiego sposobu myślenia ,że Ty komunikujesz , a on ma cie rozumieć . Masz wysyłać komunikaty , które on może odczytać Może Twoje psy nie kładą się obok siebie , bo umieją wzajemnie przekazać sobie ,że nie życzą sobie naruszania własnej przestrzeni , jeden warknie na drugiego i wszystko jasne : nie chcę cie tu , a z wami , domownikami-ludźmi nie muszą się liczyć i robią co chcą , bo nikt nie wyznacza im żadnych ograniczeń ? Człowiek rzadko kiedy jest interesujący dla psa , chyba ,że ma smaczki albo da się wciągnąć w rzucanie piłki . Psy wolą spędzać czas z psami , bo nie mają z nim komunikacyjnych problemów . Tylko i wyłącznie z Twojego ludzkiego i odrobinkę egoistycznego punktu widzenia „przytualnie się jest wartością” ćwiczenia → dyscyplina → okazywanie uczucia ← to kolejność „działania” , która uszczęśliwia psa Delph – a dlaczego wszyscy upierają się ,że „dominacja” jest czymś złym ??? Ludzie boicie się ,ze pies się na was „obrazi” za to ,że przestaliście pozwalać mu by robił co chce i wyznaczyliście jasne zasady ? To skrajny obłęd Wiesz , co … wszyscy , którzy mają ze swoimi psami problemy , o których piszesz są ofiarami tzw „metod pozytywnych” , non-stop je stosują i słabo na tym wychodzą … Zero efektu + niczym nieuzasadniona wiara w ich skuteczność Powodzenia tak generalnie i super ,że jesteś zadowolona ze swoich metod i tego jak ogarniasz swoje zwierzaki . Sybel jest przynajmniej konkretna i nie zmusza mnie ,żebym się powtarzała i bardziej jeszcze „upraszczała” tematu … Ps . Większej bzdury niż ostatni akapit od dawno nie zdarzyło mi się czytać .
  16. Corrida : Z tą wątróbką to możesz mieć rację choć z tego co wiem to biel powyżej 80% i czarny podpalany jest niepożądany … Pochodzenie określenia „pies bojowy” (z języka angielskiego) wiąże się ściśle z rzymskimi psami bojowymi... Na różne późniejsze wynalazki jest jedno określenie : bandog Sprawa umaszczenia we wzorcu jest dużo głębsza i wcale nie chodzi o wygląd . Wspomniałam ,że genetyka koloru jest sprawą złożoną i jest cała masa , także polskojęzycznych opracowań dotyczących problemów jakie wiążą się z poszczególnymi rodzajami umaszczenia . Wystarczy wspomnieć dwa sztandarowe (dla mnie) przykłady : Dogo Argrntino i Doberman . Dlaczego dogo musi mieć wybarwione fafle i oczy , dlaczego mile widziane są piegi ? W skrócie im lepiej wybarwiony pies tym mniejsze (na pierwszy rzut oka) prawdopodobieństwo choćby alergii skórnych i głuchoty (Jedna łata na głowie i ani kropki więcej ma zagwarantować ,że będzie wyglądał jak pies z Cordoby , ma być biały jak cholera ale oczy muszą być ciemne , z czarna obwódką , nos i fafle też muszą być czarne). Przykład dobermanów jest dużo bardziej malowniczy . W USA od pewnego czasu panuje głupia i szkodliwa moda na albino dobermany , skrajnie obciążone wadami genetycznymi . Odpowiedzialni hodowcy (etyczni) nie rozmnażają błękitnych i słomkowych psów „na wszelki wypadek” . Mam gdzieś link do bardzo ciekawego opracowania związanego ze skandalem albino dobermanów , jeżeli jesteś zainteresowany podam następnym razem :) Świetnie rozprawka dla wszystkich , którzy myślą ,że w dopuszczalnych umaszczeniach i kolorach oczu , chodzi tylko o wygląd . Husky ma niebieskie oczy i wszyscy uważają ,że to jest w nich najpiękniejsze ale jeżeli przyjrzysz się dokładnie husky z różnokolorowymi oczami , w słoneczny dzień , to zobaczysz , że jasne oko mruży zdecydowanie częściej niż ciemne … Husky z ciemnymi oczami mniej się męczą podczas pracy , kiedy śnieg odbija światło Katica , bardzo duże dzięki za Twój głos , bo faktycznie poszerzasz mój horyzont . Masz rację ,że zupełnie pominęłam fakt , o którym wspomniałaś . Była działka , w której TTB współpracowały mocno z człowiekiem ale i tak nigdy nie były przewidziane na „psy kanapowe” , pewnie dlatego nie poruszyłam tego wątku... Ale : tym bardziej imponują mi wszyscy , którym chciało się włożyć trochę wysiłku by swoje TTB uczynić miłymi i posłusznymi psiakami :) Ps . Mam znajomą której bullterierka została już kilkakrotnie zaatakowana i pogryziona przez owczarki niemieckie (zawsze to owczarki chcą jej wpieprzyć i zawsze to owczarki biegają luzem + bez kagańca) i która , znajdując się w stanie „to coś mnie gryzie” , zawsze patrzy się swoją właścicielkę z wyrazem oczu mówiącym „czy możesz to ode mnie odczepić?”. Zawsze , kiedy słyszę o kolejnej tego typu przygodzie zastanawiam się jak to jest ,że suce po prostu nie chce się angażować w zajob agresora i jak to jest ,że kiedy właścicielka już podejmie interwencję , to bulka nie odwija się i nie kończy tych owczarków . Tym bardziej ,że one zawsze gryza ja w dupsko … Proszę i raz nawet Martens się ze mną zgodził :) Schlebił mi ;)
  17. Tak od początku i prawie do końca , „za słówka” . Psom daleko to tworzenia hierarchii takiej jak u wilków , bo są udomowione , ok . I jak rozumiem to jest powód ,żeby sobie odpuścić „szefowanie” psu . Spoko... Skoro psom tak daleko do wilków , to dlaczego czasem mały york (domowy) szczerząc się pozycjonuje większego od siebie psa (domowego), albo co gorsza dlaczego zaburzone przez porąbanych właścicieli małe psie pchły rzucają się na „ludzkie szczenięta” , kiedy dzieciak nie zachowuje się tak jak pies (domowy) , jako alfa sobie tego życzy , bo np. dziecko narusza przestrzeń psa ??? Jaki mechanizm wtedy funkcjonuje . Co powoduje ,że chihuahua „stawia” się w stosunku do człowieka . Jaki mechanizm udomowienia wtedy obserwujemy ? Zadałam pytanie : skąd pies ma wiedzieć , że nie żyje w „stadzie” , a „rodzinie ludzkiej” . Jak ma to sobie przetłumaczyć ??? Pytam ponieważ na co dzień obserwują PSY DOMOWE , które swoich właścicieli dominują na każdym kroku i tylko fakt ,że wyglądają jak Lassie , a nie Biały Kieł powoduje ,że nikomu nie chce się nic z tym zrobić ... By zbudować stado potrzeba czasu , stado się buduje , a dla bardzo jasno „określenia wzajemnych relacji” wystarczą dwie minuty i to jest to , co jest charakterystyczne dla wszystkich psów . Pięć psów przebywających ze sobą na tym samym terenie ma dokładnie określone relacje względem siebie , niezależnie od tego jak długo będą obok siebie przebywały. Hierarchia u psów nie jest „płynna” . Zmienna jest tylko suma energii wszystkich psów . Osoby lubiące uczłowieczać psy użyłby słowa „osobowość” . Tak więc w zależności czy psy mają energię („osobowość”) alfy czy są Follow'erami , dostosowują się do sytuacji . Zasady na których oparta jest hierarchia są stałe i właśnie dlatego dwa dominujące samce , nie ogarnięte przez właścicieli , a przekonane , że mogą oponenta „rozłożyć” , zawsze będą dążyły do spięcia i rozstrzygnięcia . Aż do momentu kiedy albo właściciele skutecznie ich nie ogarną (przekonując ,że to oni są szefami i nie widzą powodu do „spiny”) albo aż pozwolą psom na ostateczne rozstrzygnięcie . Raz pokonany przeciwnik , nie będzie podejmował kolejnych prób . Chyba ,że jest wyjątkowo pewnym siebie zwierzęciem Nie ma czegoś takiego , jak rasy bardziej czy mniej „hierarchiczne” . Są tylko rasy bardziej pierwotne … Z bardziej czytelną mową ciała i zachowaniami bardziej „wilczymi” Gdyby psy miały aż tak wilcze cechy nie dałoby się ich trzymać w domu . No... prawda . Niektórzy tak się swoich psów boją ,że trzymają je w kojcach . Nawet w domu . Warczenie i atakowanie właściciela , który przeszkadza psu-alfie podczas posiłku , samym wejściem do kuchni , nie jest „wilczym zachowaniem” ? Jasne , tak zachowują się typowo domowe psy , kiedy podajnik na karmę myśli ,że dom należy do niego... Po pierwszym akapicie tekstu Martensa , tyle moich uwag . Nie mam siły czytać dalej . Odnośnie tematu , zadałam pytanie i liczyłam ,że psiarze są w stanie bez żadnych pseudo naukowych odwołań łopatologicznie wyjaśnić mi skąd bierze się ich niepoważne i „z przymrużeniem oka” podejście do hierarchii w kontaktach z ich własnymi psami (które jest źródłem większości kłopotów na linii człowiek-pies) i nie doczekałam się . Tylko uwagi Psa Pustyni biorą jako głos na serio . Kwestię różnicy pomiędzy psem domowym , a wilkiem dawno już rozstrzygnięto . Kiedy w klatce , do której nie miały dostępu zwierzęta poddane doświadczeniu , umieszczono smakołyk , wilk urodzony i wychowany w ośrodku badawczym , za wszelka cenę próbował się dostać do wnętrza zamkniętej klatki . Zwierzę wpychało łapy między sztachety , szarpało się na smyczy , wyło , próbowało cisnąć do klatki łeb . Przez cały czas trwania eksperymentu wilk ani razu nie odniósł się do człowieka . Pies domowy , także wychowany przez tych samych naukowców , po trzech próbach zagarnięcia smakołyku łapą , odwrócił się i wymownie spojrzał na człowieka szukając u niego pomocy . Dokładnie tak przedstawia się różnica pomiędzy udomowieniem , a dzikością . Pies domowy nie porzucił swych instynktów , udomowienie przyzwyczaiło go do korzystania z pomocy człowieka . Tylko tyle . Zwyczajny konformizm
  18. Czytam o problemach forumowiczów , czytam porady , jak te problemy „rozwiązać” . I zatyka mnie . Nie mogę się powstrzymać , więc zapytam (może naiwnie) jaka jest rola właściciela psa ??? Niezwykłe jest to , że większość właścicieli psów ma jakieś tam pojęcie w kwestii hierarchii , czyli tego ,że psy są zwierzętami hierarchicznymi i że wzajemnie się , nazwijmy to „pozycjonują” , że generalnie przestrzegają zasad hierarchii w swoich społecznościach. Równocześnie te same osoby , z jakiś zupełnie zdumiewający sposób , przyjmują , że sprawy „hierarchii w stadzie” , ich jako LUDZI , NIE DOTYCZĄ , jakby byli „ponad”. Na jakiej zasadzie mieliby być wyjęci z tych reguł ? Zawsze fascynował mnie powód takiego myślenia . Jak to jest , że człowieka ta sprawa niby „nie dotyczy” ? Chodzi o naukowe definicje „stada” ? Że niby „stado” to „zbiorowość przedstawicieli jednego gatunku” ? Więc dwa (człowiek + pies) albo cztery (człowiek + pies + kot + papuga żako) gatunki to już nie jest stado , tak ? Ok . Dobra . Z punktu widzenia człowieka ma to sens . Ale jak wytłumaczyć to psu ? Wszyscy , albo dwa albo na przykład cztery gatunki dzielimy tą samą przestrzeń , koegzystujemy ze sobą , mamy wzajemne interakcje (ja głaszczę psa , on mnie liże , kot śpi wtulony w psa , a papuga siada mi na ramieniu i zaczepia psa poskrzekując do niego, kot się irytuje i wychodzi z pokoju) . Jak pies miałby wpaść na pomysł , że to nie jest stado (takie jakim on je widzi) i jego zasady pozostałych domowników – sorry członków jego stada (jedynego jakie zna „z autopsji”) nie dotyczą ? Domyślam się , że to podobny klimat jak ten z „udomowionymi psami” i „dzikimi wilkami” . Psy przecież świetnie zdają sobie sprawę i w 100%ach ogarniają co to znaczy być „udomowionym” i , że należy zapomnieć o naturalnych instynktach/zasadach , bo te należą do „dzikiego wilka” i udomowienie jest praktycznie równe „ucywilizowaniu/uczłowieczeniu” , więc powinny zacząć stosować „ludzką psychologię” . Psy są przecież mistrzami w opracowywaniu naukowych teorii i posługiwaniu się encyklopedycznymi hasłami … Porażają mnie niektórzy właściciele psów pytający na internetowych forach , innych mądrali (przepraszam , bo na pewno parę osób się wkurzy) co mają zrobić , bo „jeden ich pies nie toleruje drugiego” i w skrócie pragnie go eksterminować . Opisują przy tym zachowania będące bezdyskusyjnie zachowaniami dominacyjnymi. Piszą , że ich psy „ustalają” pomiędzy sobą hierarchię i kompletnie nie zastanawiają się gdzie w tej bajce jest ich miejsce . Skoro psy walczą o dominację , jeden chce zdominować drugiego , to niestety osoba będąca ich właścicielem nie jest dla nich PRZEWODNIKIEM . Nie kontroluje zachowania swoich psów , albo kontroluje je tylko czasami z czego wniosek , że niestety nie jest PZREWODNIKIEM (a bycie szefem tylko czasami zawsze wprowadza chaos) . I co najgorsze , taka osoba , wydaje się być absolutnie niepokalana myślą jak bardzo , w niektórych sytuacjach taki stan rzeczy może być groźny . A „doradzacze” prześcigają się w pomysłach i „dobrych radach” w rodzaju „separuj je od siebie” , „jednego zamykaj w łazience , kiedy karmisz tego drugiego” , „jak zaczyna warczeć , to odwracaj jego uwagę , daj mu smaczek (o zgrozo!)” , „wyprowadzaj je osobno” . A to zawsze tylko zaognia problem . Ponieważ psy są wiecznie napięte na siebie i niestabilne psychicznie . A kiedy wreszcie przyjdzie ten moment , że właścicielowi nie da się ich „upilnować”, w najlepszym przypadku kończy się szyciem , a w jeszcze „lepszym” wieczną schizą właściciela , że „muszę pamiętać ,żeby dokładnie zamknąć drzwi i przypiąć go do kaloryfera” . Przecież to obłęd w czystej postaci . Skoro wszyscy tak lubią stosować „ludzką psychologię” w odniesieniu do psów , to dlaczego nawet w tym nie są konsekwentni ? Jeżeli moje dziecko bije albo jest bite przez innego dzieciaka , to powinnam dać ciasteczko „agresorowi” za każdym razem , kiedy zaczyna wyzywać kolegę , co jest preludium przed szarpaniną i liczyć , że ciasteczko odwróci jego uwagę od pomysłu skopania tamtego dziecka ? Czy może powinnam wziąć cwaniaka za chabety , wymownie spojrzeć mu w oczy i powiedzieć zdecydowanym tonem „przestań” ? Czyli podjąć działanie , konkretnie zareagować , dać sygnał : „nie rób tego” , zanim sytuacja się rozkręci i patrzenie w oczy nie odniesie już żadnego skutku ? Dochodzi do tego , że w sytuacji porad a'la „zagubiona we mgle owieczka bez dzwoneczka” pomysły by „jednego z psów oddać” są wręcz na wagę złota...
  19. Wiesz , co ja starałam się dokładnie wczytać w to co napisała autorka tamtego tematu . Ta Pani zaznaczyła , że „agresor” nie atakował ludzi , on zaatakował psa i tyle . Szkoda ,że nie mamy więcej danych odnośnie przebiegu zdarzenia , konkretnie tego co działo się od momentu , jak pies dopadł husky i jak udało się go od tego husky odciągnąć , bo to byłoby pomocne , oraz jak reagował potem . Ale : być może za mało wyraźnie to ujęłam , ja uważam , że w tamtym momencie , W CHWILI ATAKU „agresor” mógł równie dobrze zaatakować człowieka (ja wiem ,że jest cała masa TTB , nad którymi znęcają się właściciele , biją je pałami itp. i zawsze się zastanawiam , jak to jest ,że taki pies się nie broni i czasami jestem zła , że takiego gnoja , po prostu nie zagryzie w obronie własnej – i moim zdaniem to też dowód , że TTB nie jest „z gruntu zły” ale chodzi mi o co innego) . Dlaczego myślę , że ofiarą mógł paść człowiek ? Otóż : nie byłam świadkiem sytuacji , nie wiem jak wyglądała sprawa na pięć minut przed godziną zero . Nie wiem też co było tym impulsem , który tak pobudził „agresora” . Nie wiem . Nie upieram się , że gdyby tamtędy przechodziła staruszka , to ten pies by ją zabił ale nie mogę – przy aktualnym stanie wiedzy- tego wykluczyć . I to moje „nie wykluczenie” nie ma nic wspólnego z TTB jako takim . Temat rzeka i mogłabym rozwinąć się literacko tak ,że wszyscy by posnęli . Ale nie ma co , bo mnie tam nie było . Mogę jedynie zaryzykować twierdzenie , że zadziałał najprostrzy mechanizm : nie mam przewodnika → nikt nie mówi mi co mam robić → energia mnie rozpiera , bo właściciel nie zaspokaja moich podstawowych potrzeb → jestem psem , jestem TTB , nudzi mi się → jestem drapieżnikiem → o pojawiła się w zasięgu wzroku potencjalna ofiara → to ją sobie upoluję - tak ja widzę najprostszą odpowiedź na pytanie dlaczego TTB zaatakował wtedy Husky . Scenaruisz prawdopodobny niezaleznie do tego ,że konkretny przypadek dotyczy akurat TTB … Dodam ,że może gdyby właścicielka husky robiła (na psach) wrażenie przewodnika , TTB nie podjąłby się ataku . Założę się , że „prowadzącym wycieczkę” był husky , a właścicielka szła potulnie za nim , jako „folower” ... W bardzo dużym skrócie historia TTB wyglądała tak : Angole ponad 250 lat temu mieli problemy ze szczurami . Wymyślili sobie że rozwiązaniem będzie tępienie gryzoni za pomocą niedużych , ciętych , odważnych , wytrzymałych i nieustępliwych piesków (terriery walczyły w jamach z lisami) .Tak powstał określony typ psa . Szczurołap . Ktoś wpadł na pomysł , że oglądanie psa oczyszczającego gospodarstwo ze szkodników może być „fajową rozrywką” . I był moment ,że fuch szczurołapa polegał , nie na tym by oczyszczać miasto ze szczurów ale dostarczać gryzonie na ring , na którym pies ubijał je na czas (był niesamowity , historyczny Menchester Terrier , który załatwiał jedwabiście dużo szczurów na minutę – fani rasy na pewno dokładnie pamiętają o jakie liczby chodziło , ja niestety nie pamiętam) . Potem ktoś wpadł na jeszcze „fajniejszy pomysł” , że gdyby połączyć te małe skubańsko zawzięte w mordowaniu szkodników pieski z ciężkimi , atletycznymi buldogami , które na wyspach funkcjonowały od czasów rzymskich , jako „psy rzeźnickie” i znane były z siły , upartości i bezkompromisowości , mogłoby z tego wyjść coś naprawdę „ekstra” … Wymyślono walki psów . Na początku był biały terrier angielski (w czystej formie dożył naszych czasów w Pakistanie jako Gull Terr i jest to rasa walcząca) . W związku z różnymi historycznymi perturbacjami , które targały wewnętrzną polityką Zjednoczonego Królestwa i Angole i Irlandczycy i Szkoci wymyślali sobie własne odmiany psów walczących (stąd odmiany Red Smut , czy Blue Paul) . W okolicach Staffordshire powstała odmiana charakterystyczna dla tamtego regionu … Mijały lata w pewnym momencie do Brytoli dotarło , że walki psów są mało fajne i w związku z tym uznali , że czas ich zakazać , a psy „ucywilizować” . Rzecz jasna było im po prostu wstyd , że ten proceder przez lata się u nich tak dobrze miał i rozwijał . Postanowili umyć ręce . Jak ? Zaczęto drastycznie zmienaić wygląd psów . Znacznie zmniejszono „rozmiar” STB i ze staffa zrobił się staffik , a czaszka English Bullterier'a zaczęła dryfować ku nieznanemu … Wszystko to nie miało już jednak większego znaczenia , bo angielscy chłopcy zdążyli już zabrać swoje pieski do Nowego Świata ... W USA powstały ustabilizowany i restrykcyjnie ogarnięty eksterierowo, nawet przez FCI : AST oraz APBT (nazwa pochodzi najprawdopodobniej od słówka , którym określano magazyn/pakamerę/miejsce na zapleczu , w którym odbywały się walki) , który dziś występuje w co najmniej kilku typach i nie ma jednego obowiązującego wzorca eksterieru . Dziś TTB używane są do tworzenia bandogów i „hybryd” . Najnowszy i cieszący się niesłąbmnącym zainteresowaniem bandog w USA to w tej chwili mix TTB (ze szczególnym uwzględnieniem cięzkich APBT i Dogo Canario...) Jedno o czym warto jeszcze wspomnieć przy TTB , to umaszczenie . Przepisy zobowiązują hodowców dzisiejszego Bullterriera do eliminowania z hodowli (a więc nie dopuszczania do rozmnażania ) błękitnych i wątrobianych osobników (które czasem pojawiają się w miotach), a sami hodowcy przyznają , że rude psy mają większą skłonność do … bycia „trudnymi w prowadzeniu” ,a łopatologicznie bywają bardziej „agresywne” . Genetyka jak i genetyka koloru jest złożoną sprawą ale upraszczając można powiedzieć , że te umaszczenia są pewnego rodzaju mutacją genetyczną . Hodowcy bullów nie chcąc ryzykować , zaznaczyli we wzorcu dopuszczalne dla bulla umaszczenia . Tych ograniczeń nie ma w ogóle u APBT , a u AST'ów nie lubią tylko białych psów (może z powodu ryzyka głuchoty...) i czarnych podpalanych... Natomiast wszystkie maści , które u EB nie przeszły są mile widziane u AST i APBT … Fakt TTB nie ma nic wspólnego z "psem bojowym" → Rzymianie mieli psy bojowe . Taki Maximus zasuwał na pole bitwy , a za nim zapieprzał wielgachny molos (coś między dzisiejszymi alano , de bordeaux , a mastifem angielskim) w skórzanym kubraczku chroniącym brzuch (jakiego dziś używają faceci polujący ze swoimi psami na dzikie świnie w Argentynie , Australii czy USA) i szeroką obrożą chroniącą gardło . Russel Crowe walił faceta mieczem i obcinał mu nogę , a jak gość się stawiał to pies go kończył i szli dalej … Taki team ... Nigdy nie zrozumiem tego ignorowania psów bojowych w filmach historycznych … Ten ON biegający za Crowe w "Gladiatorze" … Porażka
  20. [quote name='xxxx52']Chociazby dlatego jestem za kastracja i zakazem rozmnazania tych ras i mieszancow z ta rasa[/QUOTE] Popadanie ze skrajności w skrajność nie jest żadnym rozwiązaniem . To co najwyżej uciekanie od rzeczywistego rozwiązania problemu . Ja na przykład najchętniej zakazałabym hodowli i rozmnażania yorków i tym podobnych robali , ponieważ z mojego doświadczenia wynika , że yorko-podobne pomioty , nie przekraczające siedmiu kilogramów wagi są najbardziej agresywne (najczęściej się na mnie rzucają) . Tyle , że moim zdaniem nie wynika to z tego , że yorki są popieprzone , a z tego , że miewają popieprzonych właścicieli , którzy zapominają , że to że pies jest tyci nie znaczy ,że przestaje być psem . Jak ktos ma nierówno pod sufitem i traktuje psa jak zabawkę , to trudno wymagać ,żeby zwierzak nie stracił kontaktu z rzeczywistością. Nie psy są problemem , a ludzie .
  21. Problem TTB to „rasowa” , wykreowana przez człowieka , skłonność do „wchodzenia na wysokie obroty” niezależnie od poziomu bodźców (terrerowa cecha) i nieustępliwość dziedziczona po buldogowatych (+ siła uchwytu w zależności od budowy fizycznej takiego psa) . Ten mix , pierwotnie służył , mówiąc wprost , do definitywnej eliminacji innych zwierząt/psów i mimo , że dziś w większości właściciele TTB (także tych pure breed jak AST , BullTerrier ctc.) nie bardzo lubią jak im się przypomina „genezę” powstania rasy , to jednak od genetyki nie da się uciec . A ignorowanie „rasowych skłonności” , wynikających z planowego działania tworzycieli tych ras , nawet miluśnego na co dzień „Pitka” jest skrajną ignorancją … Nie ma się co obrażać . Odpowiedzialność polega na tym , żeby psa wychować przede wszystkim na psa , a nie konkretnie na np. AST'a . Chodzi o to by pilnować by „podbite na maksa” w przeszłości cechy , zdolności i możliwości , nie przeszkadzały psu być przede wszystkim psem , tak byśmy mogli cieszyć się psią stroną naszego psa . Trzeba być świadomym , że TTB nigdy nie miały służyć jako „psy obrońcy” , nie miały być „blisko człowieka” by z nim współpracować , w przeciwieństwie do molosów/legawców/gończych/owczarków czy samych terrierów , jak i buldogów . W ich przypadku nie chodziło o ścisłą współpracę z człowiekiem , jako przewodnikiem . TTB były „obliczone” na eliminatorów , na których można było zarobić duże pieniądze . O to chodziło w powoływaniu wszystkich kluczowych ras typu Bull , które dziś służą za podstawę wszelkiej maści bandogów i TTB i psów walczących ; o hazard , szybką kasę i specyficzny „poklask” , jaki zdobywał właściciel wygranego . Klasycznie mafijne zabawy niegrzecznych chłopców z przełomu lat 20 i 30 ubiegłego wieku , dały nam to co dziś AMC nazywa AMERICAN PIT BULLTERRIER . A więc od zarania , że się tak wyrażę , w powołaniu do istnienia TTB nie było grama szlachetnych pobudek . Liczył się tylko zysk ... Starego białego terriera angielskiego (protoplastę wszystkich TTB), który dziś ewoluował do znanego nam wszystkim bullterriera , wciąż można spotkać w „dziewiczej wersji” , na terenach , które dwieście lat temu należały do Zjednoczonego Królestwa Brytyjskiego . Brytole wywozili swoje psy do brytyjskich kolonii (w tym konkretnym przypadku tereny dzisiejszych Indii i Pakistanu). Minęło dwieście lat , a psy będące w prostej linii potomkami psów „angielskich gentelmenów” w niczym nie różnią się od swych przodków . W Pakistanie wciąż odbywają się walki psów (bardzo popularna „rozrywka”) , w których biorą udział właśnie te „dziewicze” białe angielskie terriery , przez Pakistańczyków nazywane Gull Terr … Jeżeli ktoś jest ciekawy jak dwieście lat temu wyglądał english bullterrier i do czego służył wystarczy , że wpisze w wyszukiwarkę „pakistani gull terr” . Nie wolno zapominać , o genetycznych „podwalinach” psa , którego jest się właścicielem i za którego ponosi się odpowiedzialność . Oczywiście ludzie dzielą się na ludzi i barbarzyńców . Człowiek rozumny , odpowiedzialny i świadomy nie ma problemu by wychować AST'a czy innego TTB na normalnie zsocjalizowanego canis familiaris . Barbarzyńca nakręca się tym , że ma psa , który może , po prostu , odebrać życie innej żywej istocie … i to jest jedyny powód dla którego wybiera TTB . Opisany poniżej przez Zofia.Sasza przypadek (atak TTB na Husky i jego skutki) to najlepsza (choć to może mało odpowiednie słowo) ilustracja , tego co dzieje się z psem z genetycznie podbitymi , ściśle określonymi cechami – w tym przypadku dążenie i zdolność do uśmiercania innych zwierząt - kiedy taki pies nie ma szczęścia mieć odpowiedzialnego przewodnika . Pies funkcjonujący sobie na zasadzie „w samopas” , uległ swojemu „podrasowanemu” instynktowi . Zrobił to czego oczekiwali od niego ludzie , którzy kiedyś tworzyli TTB : zaatakował by zabić . To był impuls . Skąd ten impuls się wziął ? Może z nudów , może z potrzeby rozładowania frustracji (skumulowana energia musiała znaleźć ujście) … Zobaczył żywe stworzenie – specjalnie to podkreślam , ponieważ bardzo prawdopodobne jest , że w tamtym momencie mógł zaatakować zarówno psa , jak i kozę gdyby się tam pojawiła , jak i człowieka , np. niedołężną osobę – zatrybka przeskoczyła i pies wszedł w fazę „eliminacja” . To co powoduje , że TTB są potencjalnie tak bardzo niebezpieczne , to wcale nie legendarna wręcz , słynna i przesadzona „siła szczęk” (o sile uchwytu nie decyduje rasa , a budowa fizyczna psa . Każdy molos dogowaty -za wyjątkiem psów z krótka kufą- ma silniejszy niż AST uchwyt , ponieważ jest od niego co najmniej o 10 kg cięższy i większy 45kg:35kg. Większa czaszka = silniejsze szczęki ) . Tym bardziej molos typu górskiego jak CAO (owczarek środkowo azjatycki) nie powinien mieć najmniejszego problemu z atakującym go AST'em … TTB są niebezpieczne ponieważ mają w sobie terriera , to coś co powoduje , że nakręcają się , wkręcają i zawieszają w działaniu (Kto nie rozumie o co mi chodzi niech obejrzy sobie na YouTube jakikolwiek ratting i przekona się jak pracują terriery , jak bardzo są pobudliwe podczas wykonywania zadań i jak trudno jest „wybić” je z tego „terrierowego stanu umysłu”) . To uwieszanie się TTB na oponie podwieszonej na gałęzi (które tak kręci „pitmenów”, bo ładnie „rozwija szczęki”) i... wiszenie . Po prostu . Wiszenie . Bezcelowe , jakby psu zabrakło w oprogramowaniu rozwinięcia opcji „uwiesiłem się, co dalej ?” . To się bierze stąd , że goście , którzy wymyślili sobie , że będą zarabiać kasę na walkach psów , nie przewidzieli rozwiązania .Nie było im potrzebne . Jeden pies miał zabić drugiego . TTB pierwotnie nie miały być psami , one miały być zawodnikami walczącymi na śmierć i życie . Ich okres „przydatności do spożycia” był bardzo krótki . Mało było psów , które przeżywały więcej niż 5 walk . Nikt się TTB nie przejmował . Zakłady i forsa , która z nich płynęła była najważniejsza. Pies podczas walki łapał drugiego psa , tak by go zabić (udusić, wykrwawić etc.) . Wiszenie/uwieszenie się na zawieszonej 2m nad ziemią oponie i trwanie w tym stanie jest wynikiem tego braku alternatywy dla wiszenia/wgryzienia się . Dlatego kiedy TTB łapie innego psa , to niezależnie od tego , w które miejsce się wczepi , nie puszcza , ewentualnie „mamla” poprawiając uchwyt . Na ogół kiedy atakują starają się uderzyć w gardło i pysk ale czasem chwytają kończyny . I tylko i wyłącznie dlatego zaatakowany husky przeżył . TTB nakręcił się , wkręcił i zawiesił w dziłaniu , co dla Husky skończyło się amputacją łapy . Gdyby TTB złapał go „fachowo” , husky definitywnie nie przeżyłby tego ataku . TTB są (potencjalnie) niebezpieczne ponieważ jeżeli TTB „fachowo” zaatakuje naszego psa mamy bardzo niewielkie szanse na jego uratowanie . Nawet jeżeli ofiara ataku padnie dorodny rotek... Charakterystyczne dla TTB uwięźnięcie w opcji „wczepiłem się i trzymam” , przesunięty próg bólu i adrenalina , która wydziela się podczas ataku , powodują , że taki pies jest w stanie walczyć autentycznie do śmierci , aż opadnie z sił w wyniku np. wykrwawienia . Nie zwalniają uchwytu nawet jeżeli jelitami wycierają ring . Nie trzeba specjalnie się starać by znaleźć na YouTube fragmenty programów informacyjnych dotyczących pogryzień (i ich skutków) przez TTB (choć oczywiście nie tylko TTB bywają niebezpieczne). I niestety nie jest niczym nadzwyczajnym sytuacja ,w której policja w USA strzela do psów i dopiero któreś z rzędu trafienie powoduje , że pies zaprzestaje ataku (śmierć) . Czasem by móc pomóc ofierze , trzeba mechanicznie rozewrzeć (łamać) szczęki martwego już psa . Najgorsze , że to ludzie psom zgotowali ten los , a podobno człowiek brzmi dumnie … Żaden pies nie rodzi się mordercą . Rasa bezspornie predysponuje psa do określonych , nazwijmy to , zachowań . Ale jest jeszcze coś takiego jak „osobowość” psa . Większość psów rodzi się folower'ami → ich natura każe im poddać się woli przewodnika . Tylko niektóre są autentycznymi liderami , urodzonymi przewodnikami . I te faktycznie wymagają odpowiedzialnego i oddanego człowieka , który przekona je , dzięki odpowiedniemu podejściu , że to on-człowiek jest szefem . Narzucenie przewodnictwa takiemu urodzonemu alfie jest trudne i wymaga konsekwentnego postępowania . Ale nie jest nie możliwe i ta trudność nie może być wymówką do nic nie robienia , albo starania się tylko od czasu do czasu . Przecież nikt nas nie zmusz byśmy trzymali w sowich domach psy … W przeszłości ludzie tworzyli rasy psów , by „ułatwić sobie życie” . Dziś , o ogromnej większości , zupełnie ignorują dziedzictwo swoich przodków i wybierając za towarzyszy życia psy określonych ras , w typie ras i ich mieszańce , sprowadzają na siebie i swoje otoczenie zagrożenie .
  22. [quote name='Zofia.Sasza']No to się cieszę, że Karmelek ma się dobrze i że Państwo go nie porzucili mimo kalectwa :)[/QUOTE] Mam nadzieję , że naszym kraju zostanie wprowadzony przepis o ewidencjonowaniu psów , niezależnie od rasy , ze przestanie funkcjonować fasadowy bubel prawny MSWiA tzw „lista ras niebezpiecznych” ,a zamiast niej powstanie jakiś sensowny dokument np. lista niebezpiecznych , nieodpowiedzialnych właścicieli psów, którzy zaczną (najlepiej finansowo) odpowiadać za to z jaką nonszalancją odnoszą się do zasad społecznego współżycia . Mylą się forumowicze sugerujący , że pies , który zaatakowała tego husky , w przeszłości brał udział w walkach psów . Sugerowanie , że atakują psy „po walkach” jest skrajnym uproszczeniem . Szkodliwym . Przypadek przez Panią opisany , zmroził mnie do tego stopnia , że pozwoliłam sobie rozwinąć temat TTB w nowym wątku (nieco szerzej , aczkolwiek strawnie) Pozdrawiam i gratuluję przytomności umysłu podczas zdarzeń w lecznicy
  23. Jasne , że są rasy i mieszańce posiadające większy potencjał od innych do mówiąc ogólnie "wyrządzenia krzywdy" ludziom czy innym zwirzętom . Jest to dla mnie oczywiste i to miałam na myśli pisząc o przeznaczeniu danej rasy czy też "pracy" jaką jej przedstawiciele mieli wykonywać . Tendencja do wchodzenia "na wyższe obrody" , przy bodźcach o niezbyt dużym natężeniu , u terrierów i ich mieszańców jest znacznie wyższa niż u labów . Wystarczy obejżeć ratting , żeby zrozumieć dlaczego jest to charakterystyczna cecha terierów . Tak samo jak siła , nieustępliwość i zmiłowanie do "mamlania" i szarpania u buldogowatych (te psy za wszelka cenę musiały utrzymać byka), nie jest cechą aż tak wyeksponowaną u gończych . Jak ktoś bierze na siebie odpowiedzialność w postaci husky , to powinein mieć świadomość ,że 40km dziennie to dla tego psa norma i sposób na zmęczenie , które równa się byciem szczęśliwym psem , inaczej pies zaczyna uciekać , wyć i dostaje szajby. Jak ktoś bierze sobie owczarka środkowo azjatyckiego , to powieni wiedzieć , że w naturalnych warunkach CAO nie spędza całego życia w kojcu . Wręcz przeciwnie całe tygodnie szlaja się za swym przewodnikiem i stadem , którego pilnuje , po stepach , ciągle pracując i przemieszczając się . Ale żeby to wiedzieć trzeba naprawdę chcieć się czegoś o psach dowiedzieć i nauczyć . Dla psa kojec to tylko duża klatka , niezależnie od tego jak duża , to tylko klatka . Szczęście psa polega na przemieszczaniu się za przewodnikiem , a czy którykolwiek mentalny cieć , który zamyka takiego psa na swojej posesji , kiedykolwiek zabiera go na długie spacery ? W przytłaczającej większości nigdy . Dlaczego ? Bo na ogół pojęcia nie ma ani o rasie , ani o psach w ogóle . Takie psy nie są socjalizowane , bo ich właściciele są ignorantami , potem zaczynają się ich bać , bo psy stają się niezrównoważone , więc o spacerach nie mam mowy . I kółko się zamyka . Jak taki niezsocjalizowany , niezrównowazony pies wydostanie się ze swojej klatki/kojca/podwórka to tragedia jest praktycznie jest zagwarantowana . Media interesuja tylko "mięsiste kawałki" czyli sytuacjie , kiedy ginie człowiek , wcześniej kiedy zwierzak takiego ciecia zabija koty i inne psy nikomu nic nie chce się robić . Tak więć to nie o psy chodzi , tylko jak zwykle o ludzi , którzy biorą na siebie odpowiedzialność ,której nie są w stanie sprostać (najczęściej z lenistwa intelektualnego) . Ba , te osoby w ogóle nie myślą kategoriami przyjmowania na siebie odpowiedzialności ; oni po prostu chca mieć psa , albo pies im jest potrzebny do pilnowania . I albo problemy wynikaja z czystego infantylizmu "ale słodziutki ten mój psiunio" albo z prostackiego podejścia np. "mam kaukaza i nikt mi nie podskoczy" (pies za niewinnośc łapie wyrok dożywocia na łacuchu) . Ale ale ... znam wiele przykładów piesków , których waga nie przekracza 7 kilo , które są skrajnie agrasywne w stosunku do wszystkiego co żywe i nie boją się atakować zarówno innych psów , jak i ludzi... A to dowód , że nie ma czegoś takiego jak "agrsywna rasa" ... Ps . co do "szacunków" liczby psów rasowych ; byc może faktycznie zbyt pozytywnie zawyżyłam procent rasowców...
  24. Nie istnieje coś takiego jak „rasa agresywna” . Agresywni są ludzie . Zwierzę/pies nie ma możliwości racjonalizowania rzeczywistości , a za tym podejmowania świadomej decyzji „będę agresywny” . Określenie „agresywna” w odniesieniu do rasy jest pozbawione sensu . Pies bazuje na instynkcie . Większość problemów bierze się stąd , że ludzie z jakichś kompletnie irracjonalnych powodów uparli się by po ludzku interpretować psie zachowanie i generalnie „uczłowieczać psy” . Pies , charakteryzuje się określonymi cechami . Są to dokładnie te same cechy , które charakteryzują wilka . Udomowienie nie równa się „ucywilizowaniu” . Pies domowy nie zastanawia się nad tym ,że w sumie to pochodzi od dzikiego wilka ale teraz , skoro jest już udomowiony , to porzuci swój naturalny/pierwotny/genetyczny sposób odbioru świata i stanie się "bardziej ludzki" , tak by ludziom „łatwiej było” tłumaczyć sobie jego zachowanie . Rasa to nic innego jak świadoma ludzka ingerencja , mająca na celu „podbicie” określonych psich zdolności . Jedyny problem jaki wiązać można z rasą psa , prawie zawsze leży w zignorowaniu przez właściciela danego psa , celu w jakim dana rasa została stworzona i wyborze psa np. pod kątem wyglądu/rozmiaru zwierzęcia , a nie jego cech użytkowych . Żyjemy w czasach , w których ignorancja przejawia się we wszystkich dziedzinach życia i nie omija sfery kynologicznej . Dziś , w ogromnej większości , osoby kupujące/przygarniające psy , zwłaszcza te rasowe i w typie ras zapominają o co chodzi w różnicy pomiędzy rasowym psem np. sznaucerem średnim a kundlem . Kundel to po prostu pies , esencja psa . Jego predyspozycje pozostają niewiadomą wypadkową genów . Widząc „typowego wiejskiego” kundla ważącego powiedzmy do25 kg nie jesteśmy w stanie „rasowo namierzyć” jego przodków , a tym samym przypisać mu określonych predyspozycji . Dlatego nie musimy i nie możemy się „uprzedzać” co do jego potencjalnych zdolności . Nie możemy z góry przypisać mu określonych cech – co jest możliwe kiedy mamy do czynienia z psem rasowym lub choćby mieszańcem . Kiedy wybieram cane corso na swojego towarzysza , albo spotykam takiego psa wieczorem , luźno biegającego w parku muszę pamiętać o tym , że to silna rasa , molos , pies stworzony by być obrońcą człowieka i stróżem jego dobytku . Mogę założyć , że ponieważ jest to molos – pies stworzony by być blisko człowieka i blisko z nim współpracować , to o ile podczas takiego „spotkania” nie będę zachowywać się w sposób zagrażający jego właścicielowi , nic mi się nie stanie , może nawet „kopnie mnie zaszczyt” i psiak podejdzie do mnie , żeby mnie powąchać i w ten sposób mnie poznać . Ale jeżeli pies nie jest zsocjalizowany , jego właściciel nie umie nad nim zapanować , nie ma z psem autentycznego kontaktu , co oznacza , że w żaden sposób go nie kontroluje i jest dupkiem , którego kręci to , że ma dużego , budzącego respekt psa , to to spotkanie może się dla mnie źle skończyć (potencjalnie dla mnie i wszystkich w pobliżu) , Czy ktokolwiek pamięta , że jeszcze 100-120 lat temu mało kto trzymał psa ot tak , dla przyjemności – ten trend na dobre rozprzestrzenił się mniej więcej na początku zeszłego wieku , kiedy w Wielkiej Brytanii zaczęły być modne wystawy psów . Wcześniej psy zawsze trzymane były z powodu swojej przydatności dla człowieka , zawsze pracowały , a miniaturki , „żywe maskotki” dotrzymywały towarzystwa znudzonym damom . Wybierano konkretne psy do konkretnej pracy . Dziś większość właścicieli psów zapomina o pierwotnym przeznaczeniu psa domowego , tym dlaczego i po co w ogóle pies został przez człowieka udomowiony i po prostu trzyma psa , ponieważ „fajnie” jest mieć psa . Chcemy mieć psy by spełniały nasze egoistyczne wymagania , zupełnie zapominając o ich potrzebach i predyspozycjach . Mówienie przez ludzi będących miłośnikami psów o rasach „agresywnych” to sabotaż , woda na młyn dla idiotów wymyślających wiele już razy omawiany/wyśmiewany/załamujący bzdet MSWiA . Przepis skrajnie debilny , bo faktycznie nikt nie sprawdza czy ktoś kto kupuje psa „z listy” nie był np. karany za znęcanie się nad rodziną albo zwierzętami . Tak więc psa się kupuje , a dopiero potem składa się wniosek o zezwolenie na jego posiadanie . Nie umiano też wyjaśnić mi (w jednym z warszawskich urzędów , do którego taki wniosek miałabym złożyć) jak miałaby wyglądać procedura nie wydania mi zgody na posiadanie takiego psa . Urzędnicy nie wiedzą jak odpowiedzieć na pytanie „ok , a jeżeli podczas kontroli (miska+legowisko) dojdziecie do wniosku , że pies nie ma warunków , to co dalej ? Co dzieje się z rasowym , zaczipowanym psem , zakupionym od hodowcy za konkretną sumę ? Kto maiałby go przejąć i na jakiej podstawie ?” Czarna dziura , ani be , ani me . Ale to i tak nie ważne , bo mnie urzędniczka powiedziała , że ich urząd w ogóle żadnej kontroli nie przeprowadza … To przepis służący jedynie do tego , by maruderzy mieli kogo się czepić i po to by oficjalnie "coś było zrobione w sprawie niebbiezpiecznych psów" . Ci którzy kupują szczeniaki po 300 zł od producentów , prosto z linii produkcyjnej , gdzie suka jest tak zajeżdżona , że kiedy ma 3 lata ląduje skrajnie wyniszczona w schronisku , są „poza zasięgiem” . O zezwolenia na kundle (rasowy=rodowodowy) nikt nikogo nie prosi . W krajach skandynawskich blisko 80% psów to psy o ustalonym pochodzeniu czyli psy rasowe . U nas proporcja jest niestety odwrotna tylko ok 20% psów mieszkających w Polsce to psy rodowodowe . Reszta to psy w typie ras i kundle . Dlatego warto było by zwracać uwagę i domagać się rzetelnego przekazu informacji , za każdym razem , kiedy jakiś mądraliński dziennikarzyna przekazuje informację , że „pies rasy amstaff zagryzł dziecko” , albo jak ostatnio – dziś rano dziennikarz TVP Info – „pies rasy malamut” . Czy na pewno był to pies rasy malamut , czy kundel w typie malamuta ? Chyba wszyscy zgodzimy się ,że istnieje swego rodzaju różnica mentalna pomiędzy osobami kupującymi psy od hodowców , wydającymi nie rzadko (na sam zakup psa , nie wspominając o dalszych kosztach jego utrzymania , jak karma , opieka weterynaryjna etc.) 3-4 tysiące złotych , a tymi , którzy kupują sobie „ast'a” za 3 stówki , bo „na wystawy nie chodzą”… To rozróżnienie , to takie niby to nic ale takie właśnie nic tworzy ścianę , o którą rozbijają się prawdziwi miłośnicy psów
  25. Bardzo serdecznie dziekuję za odpowiedź :) Mówiąc wprost jest krzepiąca . Ponieważ aktualnie rozważam czy moim najbliższym psim przyjacielem nie powinna zostać właśnie amerykańska akita , postanowiłam przyjrzeć się rasie nie tylko od strony "użytkowości" ale i "zdrowia" . Pani odpowiedź ściągnęła mnie na ziemię : nie nalezy świrować . Trzeba być po prostu , jak w każdym innym przypadku , świadomym ewentualnych zagrożeń (odrobić pracę domową i zorientować się w sprawach psich chorób) i starać się robić wszystko by ustrzec przed nimi zwierzę (kupować pieski tylko od rzetelnych hodowców , odwiedzać zaufanego weterynarza i badać) . dziękuję :)
×
×
  • Create New...