Jump to content
Dogomania

Pogadajmy... Jak reagować na agresję... dzieci?! :(


Soshka

Recommended Posts

Witam.... Mam nadzieję, że nie dubluję tematu, ale naprawdę szukałam i nie znalazłam podobnego. Najbliższy temu o czym chcę porozmawiać z Wami psiarzami jest wątek o paskudnych reakcjach niektórych "ludzi" na psiaki odmiany kundelkowej [URL="http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=7373"]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=7373[/URL]

Na dwunastej stronie Surprise pisze (skracam):

[quote name='Surprise']Nagle w pobliżu pojawił się chłopiec, na oko lat ok. 9-10, z psem... Dośc dużym psem. Oczywiście małolat nie stronil od rzucania 'ku*wami'. W końcu spuścił psa, który ku mojej radości nie byl w ogóle zainteresowany Bajką i Orim. Kiedy już zmierzałam do swojej kundliczki, aby zabrać ją do domu gówniarz krzyknął 'bierz go' :evil: 0X :-x . Ze względu na to, że Bajka była najbliżej-zostala poszkodowana :cry:. Ma rozszarpane uszko, brak 2 pazurków, ranę na łapce i żebrach. Myślałam, że zabije to dziecko, oczywiście nie udalo mi się poskromić nerwów i zwyzywałam małolata, a właściciel Oriego pacnął go w głowę.
I gdzie są rodzice tego gówniarza???????? :|[/quote]
No właśnie. Dzieci kojarzą nam się często z niewinnością, wrażliwością. Nie ma nic wspanialszego niż póltoraroczna "larwa" wyciągająca z zachwytem łąpkę w moją stronę kiedy przechodzę w pobliżu z psem na smyczy. I takie historie wywołują u mnie łagodnie mówiąc szok poznawczy.

A co robić w takich sytuacjach jak ta opisana przez Surprise? Ja też ostatnio stanęłam w obliczu okrucieństwa w stosunku do psa, którego miałam pod opieką - ze strony dzieci. Takich ok. 7 lat.... :crazyeye: Prawie dzień po dniu. Pies, siedzący spokojnie przed sklepem, został obrzucany kamieniami (!!!!!!) przez jednego "słodkiego malucha". Inni dwaj tupali na lękliwą sunię, ciesząc się jak się kuli ze strachu i szczeka, następnie zwierzaka opluli (już po zajściu zauważyłam, że po boku spływają jej ohydne gluty!) :placz:

Co robić?! Przecież nie pourywam uszu, nie spiorę tyłka - jak mnie ostro korci... Poza tym jestem zagorzałą przeciwniczką bicia. Mogłoby to wywołać odwrotny skutek, a więc jeszcze więcej małoletniej nienawiści i agresji. Takie dzieciaki po prostu robią to, czego już nauczyli ich dorośli. Tak podejrzewam.

Jak reagować? Tłumaczyć? Zawstydzać? Łapać za ucho i wzywać policję (=robić aferę rodzicom) - to ostatnie na pewno miałoby sens w przypadku Surprise. A w moim? Panom z Policji skuczeć za każdym razem, że mi bachor opluł i nastraszył psa? :(

W pierwszym przypadku zgłupiałam. Nie zrobiłam nic :shake: Za to jednego z tych tupiących i plująych (jeden uciekł) potraktowałam stwierdzeniem w stylu "Czy naprawdę uważasz, że ten piesek nie ma uczuć? Że nie boi się ciebie? Jak byś się poczuł, gdyby jakiś wielki potwór tak cię potraktował?". Dzieciak milczał, ale nie wiem co sobie myślał - "Niech się ta stara krowa zamknie?".

Link to comment
Share on other sites

mozesz sprobowac najpierw spokojnie pogadac z gowniarzami i sie spytac czy jemu by bylo milo jakby ktos na niego plul rzucal kamieniami itd jak odpowie ze nie to spytaj czemu tak robi a jak ze tak to opluj go i rzuc kamieniem wieeem to jest maksymalnie glupie i idiotyczne ale dzieci maja inne reakcje i w wiekszosci juz nie prooboja bo zapamietuja sobie to albo mowia swoim rodzica ze jakas pani go oplula a w tedy rodzicowi juz nie wytlumaczysz albo po prostu leciec do rodzicoow ktorych i tak pewno nie ma w domu bo sa zapracowani by kupic dziecku to czego bachor zapragnie a dzieciak lata samopas po dworze i robi co chce ://

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, najgorsze jest to, że te dzieci wynoszą to z domu. Tam gdzie nie ma miłości i szacunku do zwierząt czy ludzi... Z takich domów wychodzą takie dzieciaki, albo też brak miłości i zainteresowania dorpowadzają, że dzieci próbują pokazać się przed kolegami aby zyskac ich akceptacje. To jak wołanie: "Kochaj mnie"... Należy tłumaczyć, pokazać dziecku, opoiedzieć jak bardzo bolało to zwierzę. Wiem, że od razu nie będzie polepszeń ale może z czasem.
Ponieważ u mnie w domu dużo się mówi o zwierzątkach o tym jak je boli, co czują to Julia nwet ślimaki przenosi z chodnika, że ich ktoś nie rozdeptał... Takich dzieci na szczęście znam więcej. Ale znam też inne...Żal mi ich tak samo jak tych zwierząt, które męczą (oczywiście nie na moich oczach)...

Link to comment
Share on other sites

Tłumaczenie, że piesek się boi, że go boli chyba niewiele da w wypadku dzieci, które nie zostały w domu nauczone szacunku dla zwierząt... Taki dzieciak albo puści ci wiąchę, albo potaknie, a za chwilę zrobi to samo.
Ja bym postraszyła: interwencją u rodziców, w szkole czy Strażą Miejską. Wiem, to działanie doraźne, ale wykład na temat etyki wobec zwierząt byłby chyba jeszcze mniej skuteczny... Potrzebna jest praca u podstaw: uczulanie dzieci na cierpienie zwierząt już od przedszkola - przez wychowawców, pedagogów, skoro rodzice lekceważą takie zachowania (a niektórzy pewnie wręcz do nich zachęcają).

Jak dziecko ma szanować zwierzęta, skoro dorośli ich nie szanują? :cool1:

Przypomniała mi się taka sytuacja sprzed lat, kiedy miałam może ze 12-14 lat. Na spacerze ze swoim psem zobaczyłam, że dwie dziewczynki, niewiele młodsze ode mnie "uczą szczeniaczka pływać". Nauka ta wyglądała tak, że wrzucały go do stawu, na głęboką wodę, a kiedy gramolił się na brzeg, trzęsący się i przerażony, łapały go i wrzucały znowu. Podbiegłam do nich i powiedziałam, że wiem, gdzie mieszkają, gdzie się uczą i naskarżę na nie rodzicom albo nauczycielom (oczywiście blefowałam). Zrezygnowały z tej "nauki" (pewnie tylko do chwili mojego odejścia...), ale paru dorosłych, którzy przy tym byli wybuchnęło śmiechem. Śmiali się.... ze mnie :cool1:

Link to comment
Share on other sites

Własnie przed chwila wróciłam ze spaceru, jestem na etapie oduczania Aresa szczekanie na rowerzystów, najpierw przejechał kolo nas facet z dzieckiem na rowerach Ares wporzadku tylko sie spojrzał ale nie pociagnal ani nie zaczal szczekac, ide dalej jedzie 2 dzieciaków(12-14) lat i zaczynaja sie najpierw wydzierac jaki rasowy kundel, wez tego pittbula trzymaj zeby mnie nie pogryzł (zaczely warczec i jakies glupie okrzyki wydawac) Ares niezle sie nakrecił zaczal ciagnac i szczekac dzieciaki odjechaly a ja mialam taka ochote go spuscic ze smyczy zeby je troche pogonil:lol:(ale wiedzialam ze wtedy nauka bedzie bez sensu bo raz moze gonic a raz nie)wiec trzymalam go na smyczy.

Ale co robic wtakiej sytuacji??juz kilka razy mialam ochote puścic psa moze troche by sie wystraszyły...:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Wybacz, Behemot. Pisząc o tłumaczeniu miałam na myśli osiedlowe dzieciaki, które nie kłócą się ze znajomymi dorosłymi, bo wiedzą,że wiem gdzie mieszkają :wink: U nas troszkę inna rzeczywistość, to nie Warszawa :wink:
A do takich co wiązankuja, to faktycznie, tylko ostro, przestraszyć.

Marta, nie, pokaż swoją kulturę i kompletnie nie reaguj na takie zaczepki, w końcu się znudzą...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aisaK']Wybacz, Behemot. Pisząc o tłumaczeniu miałam na myśli osiedlowe dzieciaki, które nie kłócą się ze znajomymi dorosłymi, bo wiedzą,że wiem gdzie mieszkają :wink: [/quote]

Oczywiście, wszystko zależy od tego, co to za dziecko. Wiele dzieci może się tak zachowywać nie dlatego, że są "złe", ale dlatego, że znajdują się pod wpływem prowodyra grupy i nie chcą od niej odstawać. Takim argumenty o cierpieniu pieska może trafiłyby do przekonania, ale trudno na gorąco bawic się w psychologa ;)

A swoją drogą to dzieciaki naprawdę potrafią być bezczelne. Niedawno kupowałam w lumpeksie pluszaki na wagę dla Soni. Obok kosza z zabawkami siedział może 3-letni chłopczyk. Kiedy zobaczył w mojej dłoni białego misia, zaczął mi go wyrywać - jakoś tak agresywnie. Powiedziałam: "Oddaj, to mój miś", a on wtedy poczerwieniał na twarzy i wrzasnął: "Cholela jaśna!" :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Tłumaczyć, że piesek się boi, że go itp. można małemu dziecku (mój syn ma 2 lata i jesteśmy na tym etapie), ale tym co mają 7 lat już nie wystarczy. Przykład z mojego miasta "4 latek szefem gangu napadającym na inne dzieci", tu już tłumaczenie nie wystarczy, trzeba ich wystraszyć, policją, sm, szkołą, rodzicami nie bardzo, bo dzieci wynoszą to z domu. Moi znajomi (raczej byli, bo jak pojawił się Solar to znikneli), mówią swoim dziecią (5 i 2 lata), że pies to głupie stworzenie, worek na pchły itp., a najlepiej sprawdzić czy jak się jest 10 piętrze i wyżuci patyk to pies po niego wyskoczy...
Dla dzieci [B]PIES [/B]to taki, który wzbudza szacunek, jest groźny np. pitt-bull, reszta to zwykłe kundle, które można opluć, uderzyć kamieniem itp.
Na szczęście są jeszcze normalne dzieci.

Czytałam na jednym z forum dot. psów, jak ojciec 10 latka dawał właścicielce małego psa 10zł, aby jego sym mógł psa skopać, bo miał taką ochote...

Link to comment
Share on other sites

Pracuję już od wielu lat w sklepach zoologicznych i czasami mam na końcu języka: - z pasmi wolno wchodzić, ale dzieci proszę wprowadzać na smyczy - z resztą nie tylko w sklepie uaktywnia mi się taka rekacja często gęsto na spacerach z psem też i dodam, że zwykle te dzieciaki są "pod opieką" rodziców, ale niestety rodziców nie wychowam, bo "za starzy" a cudzych dzieci tym bardziej wychowywać nie będę, bo mi jeszcze "rodzic" krzywdę zrobi (miałam kilka takich sytuacji gdy dziecku grzecznie zwróciłam uwagę, że rąk do akwarium się nie wkłada i nie głaszcze się cudzego psa). Niestety to wszystko wina rodziców, których nie ma gdy dzieciak dorasta

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Behemot']Potrzebna jest praca u podstaw: uczulanie dzieci na cierpienie zwierząt już od przedszkola - przez wychowawców, pedagogów, skoro rodzice lekceważą takie zachowania (a niektórzy pewnie wręcz do nich zachęcają).[/quote]

Nie chce tu wyjść na jakąś staruszke-bablinke, która kończyła szkołe przed wojną bo takową nie jestem, ale jak chodziłam do zerówki czy później do podstawówki to na lekcjach srodowiska(kiedys był taki przedmiot ale teraz w kształceniu zintegrowanym chyba nazywa sie innaczej o ile jeszcze istnieje) po części uczono szacunku dla zwierząt. Także program języka polskiego w klasach 1-3 o tematyke poszanowania dla zwierząt zachaczał a to za sprawą takich lekur jak "Kajtkowe przygody" czy "O psie, który jeździł koleją". Jak sie trafiło na kumatą nauczycielke to rozmawiała z dziećmi na temat poszanowania dla zwierzaków przy okazji ich omawiania. Niby nic, ale ja nie przypominam sobie, zeby ktoś z mojej szkoły/osiedla katował zwierzęta. W mojej podstawówce były akcje budowania budek dla ptaków bo obok szkoły był park Złotnicki, po za tym dokarmialismy tam wiewiórki i wydaje mi sie, ze szkoła wychowała nas proekologicznie, czego juz np. gimnazjum zrobic nie potrafiło.

Jak widać wiele zależy od edukacji szczególnie tych najmłodszych. To co obserujemy teraz to skutki obecnego systemu kształcenia i braku zainteresowania pociechami ze strony zabieganych rodziców...

Link to comment
Share on other sites

kiedyś widzaial przez okno taka sytuacje rodzice pakowali samochod do wyjazdu a bachor sie nudził i dorwala kotka koło smietnika podniosł cegłe zamachnął sie (juz otwierałam okno) ii nadszedł tatuś popatrzył na przerazone kociatko na synka szykujacego sie do rzutu i najspokojniej mowi :Patryczku nie baw sie z kotkiem, bo jak przyjdziemy do babci bedziesz cały brudny" pozniej rodzice kupili mu "rotka" (byla wtedy wielka moda) i chodzili z nim dopoki przestał byc słodkim szczeniaiem, z dnia na dzien zniknal




dzieci potrafia byc okrutne, ale jacy dorosli ludzie z nich wyrosna szkoda gadac...

Link to comment
Share on other sites

czytam Wasze opowieści ikrew się we mnie gotuje :angryy: . Mam wykształcenie pedagogiczne i kilka odbytych praktyk i na prawdę kocham ten mój przyszły zawód, ale przeraża mnie bezsilność wobec takich przypadków jak te, które wcześniej opisywaliście.:placz:
Jak mówić dzieciom w szkole, że o zwierzęta trzeba dbać skoro w domu mówi się co innego? A sami nauczyciele, którzy wyrośli w takich domach ( ajest ich coraz więcej o zgrozo :placz: ) jakie trzy grosze oni sami do tego "wychowania" dorzucą??? Mam koleżankę "po fachu", która mówi, że "nienawidzi zwierząt". Sama nie umie podać przyczyny, ale jej ojciec swego czasu zrobił sobie strzelbę na gwoździe, żeby skuteczniej koty z podwórka przepędzać, więc skąd ona tej chorej nieanwiści się nauczyła???!!!!:angryy: :angryy: :angryy: !!!.

Do tematu.
Mój brat kiedyś nie wytrzymał i takim rzuconym kamieniem oddał pytając "czy bolało, bo jak nie, to może mocniej". :cool1: Dorażnie, ale pomogło.
Raz mój tata chwycił takiego młodego za fraki i powiedział, że właśnie woła policję (i zaczął autentycznie zatrzymywać przechodnów, żeby wezali policję). To ma sens o tyle, że konsekwencje odczują też rodzice - dziecko ma tego świdomość i już sam strach przed reakcją rodziców (a to na ogół pierwszy "kontakt" z policją) przywoła delikwenta do pionu.

Bezwzglęnie nie wdawać się w dyskusje bo "zastrzelą" kretyńskimi odzywkami.

W gruncie rzeczy z dziećmi trochę jak z psami - wzajemny szacunek i zaufanie, ale musi być jasne kto ustala reguły.

Link to comment
Share on other sites

Jak tak czytam Wasze wypowiedzi, to aż chce się coś dodac. Nie jestem dorosła, można powiedziec, że niedawno wyrosłam z wieku szczenięcego i pamiętam bodźce sterujące tymi dziecmi. Nie zapomina soię jak cała bandą szło się polowac na koty mieszkające obok klatki, rzucało się kamieniami psy..Na szczęscie, już z tego wyrosłam i szczerze ubolewam nad tym co kiedys robiłam. Niestety - z "paczki" jako jedyna. Mimo, że od tych wydarzeń upłynęło kilka lat, to gwarantuję, że te osoby zrobiłyby to ponownie. Niestety - co już się stało - także na człowieku.

Wracając do tematu - dziecmi kieruje w dużej mierze nuda. Bo co można robic na podwórku? Gadac na trzepaku? Zaczepiac dziewczyny? Zabierac im gumę do skakania, skakanki? Wtedy najczęsciej ofiarami padają bezdomne zwierzęta. Bo one się nikomu nie poskarżą, nie odpyskną nam, nie uderzą (choc czasem się zdarza). Jak już wyżej pisaliście - takie zachowania są często wynoszone z domu. Agresja wobec innych, przekleństwa, chęc pokazania kumplom "patrzcie jaki jestem boss - ten pies sie mnie boi!".

Szacunku wobec każdej, powtarzam KAŻDEJ żywej istoty od motyla poprzez psa do dzikiego lwa powinno się już uczyc od podstawówki. Albo i wcześniej. Mam teraz bardzo dobry przykład mojego brata. Idzie teraz do czwartej klasy szkoły podstawowej - jako starsza siostra często przeglądam jego książki, zeszyty. O zgrozo - uczą się o zwierzątkach, że trzeba dokarmiac je w zimie, że posiadanie psiaka czy kotka jest wielką odpowiedzialnością, ale brakuje jednego. Przez całą jego edukację nie było powiedziane nic o tym, że zwierzęta czują to co my. Nic, ani zdania. Jedyne co ratuje nasze społeczeństwo to wrażliwi nauczyciele. Jak w przykładzie mojego brata - nauczycielka dokładnie wypełniła wszelakie braki dotyczące postępowań ze zwierzętami. Mimo to, młody nie zrozumiał. Wychowany w towarzystwie spokojnej, starej Sznaucerki nie dopuszcał myśli, że pies może użrec kiedy się go zrani, zdenerwuje...Kiedy pojechaliśmy do rodziny (mieli niespełna roczną ONkę - wychowaną bez dzieci) brat zaczął ją drażnic tak jak naszą Sonię. Z tym, że nasza psina przezyła dwójkę bahorków, które ją tragały za uszy, za ogon, siadały na niej. Teraz ma zasłużoną emeryturkę u nas na dywanie przed kominkiem :). Mimo próśb, nakazów, żeby przestał był "mądrzejszy" od połowy rodziny i jego dokuczanie się nasiliło. Skończyło się na pięknym i dorodnym ugryzieniu na udzie przez Kamę (owa ONka). I ...poskutkowało! Minęły dwa lata -od tamtej pory zero dokuczania jakiemukolwiek zwierzakowi - zmiana totalna!

Niestety - w większości przypadkach pomaga tylko terapia wstrząsowa. Nie wiem, czy dobrze wyraziłam to co chciałam, ale sens wypowiedzi został chyba zachowany :).

Jakbym ja w tej chili spotkała takiego gówniarza rzucającego w psa manieniami, opluwającego go, nie wiem co bym zrobiła. Najchętniej sama bym mu przywaliła (terapia szokowa jak już wyżej pisałam :P), ale nie tędy droga. Trzeba gówniarza porządnie przestraszyc. Najlepiej przytrzymac i zadzwonic po Straż Miejską. Albo Policję. Niech się na drugi raz zastanowi, czy warto krzywdzic zwierzęta.

Pozdrawiam, Justyna, Sonia i Tara :)

Link to comment
Share on other sites

Rodzice:shake:
Raz jeden w życiu zdarzyło mi się trzepnąć takiego dzieciaka:oops: gów..rz szturchał pieska uwiązanego przed sklepem patykiem, a tatuś stał obok i rechotał...:angryy: Oczywiście był wrzask, na co ryknęłam coś w stylu "kur...a, (...) jakby to był mój pies toby gnój ręki juz nie miał (nieprawda:evil_lol: ), jak ma ojca idiotę, to musi mu ktoś wytłumaczyć!!!" i obawiam się że puściłam wiązankę:oops: (to był ten gatunek ludzi, co rozumie tylko specyficzny język:diabloti: )
Ale teraz patrzę na dzieciaki koło mnie i widzę całkiem sensowne stworki:evil_lol: fakt, że oblepiają Milę jak ja dorwą(co ona uwielbia zresztą;) ), ale wrażliwe na zwierzaki, koty, ptaki, psy... Już mi parę razy przyniosły "cóś" poszkodowanego, a które mogą to i w domu trzymaja...

Link to comment
Share on other sites

Oj dzieci niektoresa straszne :((((
Moje psy uwielbiaja sie wylegiwac na balkonie (parter niestety)
mamy ogrodzenie z zyoplotu zeby nikt nie podchodzil
a i tak bachory wpadly kiedys na genialny pomysl przejscia przez plot i rzucania w psy kamieniami :mad:
na szczescie mezowi udalo sie ich zlapac i zaprowadzic do rodzicow, ktorzy dzieki bogu staneli po naszej stronie. Ale yjatkowo skoczylo mi wtedy cisnienie :angryy:

sytuacja z tego roku - na wakacjah siedziby w knajpie (drewniane stoły na dworzu). Wchozi facet (ok30) z zona i dwojka niemilosiernie rozwrzeszczanych dzieci. Tolka spi u mnie nakolanach, Tofik kima pod stołem. Po 10 minutach facet wszczyna niemiłosierna awanture ze kto to słyszał z psem do restauracji (ale mi restauracja, schabowy "pod chmurką") itp itd. Tego ze mamy dwa psy nawet nie zauwazył osioł :evil_lol:
Jego bachory latają po wszystkich stołach i sie drą, moje psy spia.
Oczywiscie skonczylo sie na wołaniu szefowej (kochana kobieta staneła po naszej stronie). Ale w tym wypadku potwierdza sie ze to dzieci powinny by na smyczy ( w tym wypadku rowniez w nylonowym jagancu bo wlasnych mysli nie slyszalam). Jak dorosli tak sie zachowuja, to co bedzie z tych dzieci. :shake:

Link to comment
Share on other sites

Na smycz można bachory brac,ale one umieją ją sobie odczepic a psy nie :evil_lol:
To zawsze jest wina rodziców.Oni(rodzice) zapracowani,wogole nie przejmują sie tym co robią ich dzieciaki.Jak bym dorwala takiego g*****arza co dokucza zwierzakom to bym go złapała za bluzke (czy za cos ;)) i walnęla go o sciane.Poitem bym mu tak przytlukla jak on zbij jakiegos psa czy inne zwierze.Kiedys jak mialam 7 lat widzialam jak jacys 16-latkowie rzucali w psa rzepami.Okropnie się na nich wydarłam a oni sie tylko smiali:angryy:.Naprawde gdyby jakis bachor cos zrobil jakiemus zwierzakowi krzywde to bym go zabila bez wzgledu na konsekwencje swojego czynu(dzialam przeciez w slusznej sprawie:evil_lol:).Kiedys moi ,,koledzy'' z klasy rzucali w konie na pastwisku kamieniami.Ja wzielam kamien i jednemu tak przytrzepalam,potem powiedzialam wychowawczyniu zeby cos zrobila bo rzucają w konie kamieniami a ona tylko- Przestancie rzucac kamieniami...i oczywiscie nic to nie pomoglo:cool1: ja nie wiem co sie dzieje z tymi ludzmi,coraz wiecej sie slyszy o pijanych rodzicach,o pobitych ze skutkiem smiertelnym dzieciach.Po prostu dzisiejsza ,,rodzina'' to nie jest juz miłosc pomiedzy wszystkimi czlonkami takowej rodziny.Niestety i takich przypadkow jest coraz więcej:shake:ale co można zrobic?!

Link to comment
Share on other sites

A jeszcze dochodzą dzieci wychowane w strachu przed zwierzakami...:shake: które się drą jak pies stoi od nich o 5 metrów "ugryzie mnie!!!" Moje psy patrza na takie cudo z zainteresowaniem, traktując to jako przedstawienie specjalnie dla nich... Ale niech jakiś pies zdenerwowany wrzaskami i miotaniem sie bachora chociażby szczeknie, to zaraz leci równie histeryczna mamusia i też wrzeszczy "bestia!!!" Kiedyś zreszta widziałam dorosłego faceta, który na widok truchtającego spokojnie psa zeskoczył z roweru i zasłonił sie nim... Pies spojrzał na faceta jak na ostatniego kretyna- prawie było widać jak wzrusza ramionami... jakie są dzieci takiego człowieka??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Kiedyś zreszta widziałam dorosłego faceta, który na widok truchtającego spokojnie psa zeskoczył z roweru i zasłonił sie nim... Pies spojrzał na faceta jak na ostatniego kretyna- prawie było widać jak wzrusza ramionami... jakie są dzieci takiego człowieka??[/quote]

Ale wiesz, istnieje też coś takiego jak fobia - i w takim wypadku strach nie ma racjonalnego podłoża.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Stasia']Jak tak czytam Wasze wypowiedzi, to aż chce się coś dodac. Nie jestem dorosła, można powiedziec, że niedawno wyrosłam z wieku szczenięcego i pamiętam bodźce sterujące tymi dziecmi. Nie zapomina soię jak cała bandą szło się polowac na koty mieszkające obok klatki, rzucało się kamieniami psy..Na szczęscie, już z tego wyrosłam i szczerze ubolewam nad tym co kiedys robiłam. Niestety - z "paczki" jako jedyna. Mimo, że od tych wydarzeń upłynęło kilka lat, to gwarantuję, że te osoby zrobiłyby to ponownie. Niestety - co już się stało - także na człowieku.

Wracając do tematu - dziecmi kieruje w dużej mierze nuda. [/quote]

Jaka nuda? :roll: ja w wieku 5-12 lat bawiłam się na podwórku z moimi przyjaciółmi, nie było mowy o nudzie! Chodziło się po drzewach, grało w gry, bawiło się na kocach lalkami itd. ale nikt z nas nigdy nie dręczył zwierząt, wręcz przeciwnie gdy jakies bezdomne przyszlo, biegło się do domu i to w podskokach (!) aby mama dała miskę z wodą i kiełbase.. może to dlatego, że moje osiedle jest dość zapsione, moi znajomi tak jak i ja mieli w domu psa, czy inne zwierze.
Strasznie denerwuje mnie fakt, że teraz rodzice mają to głęboko w nosie :angryy: co robią ich pociechy, dziecka nie uderzą bo tak nie wolno! Eh.. a ile razy ja oberwałam za złe zachowanie?! czy byłam posiniaczona?! nie ! tu nie chodzi o przemoc, a wychowanie.. moja mama powtarza mi że nigdy nie wstydziła się gdzies ze mną iść, nigdy nie nabrudziłam u kogoś w domu, nie grzebałam w cudzych rzeczach, nie biłam zwierząt bo tego został NAUCZONA a gdy dostalam porzadnego klapsa w tyłek to nic mi sie nie stało, tylko zrozumiałam że tak nie wolno.

Mam w rodzice 2 letnie dziecko, ktore wychowuje się z psem, ale jak się wychowuje to jest wrecz straszne.. rodzice powtarzaja "Pies jej nie ugryzie" a mnie sie wydaje że kiedys to dziecko zostanie pogryzione, a nie ugryzione.. bo jak można pozwolic dziecku na ciagniecie psa za uszy i to z taka siła, gdy zwierzak wrecz skomle?! :angryy:

Raz stojac przed klatka i rozmawiajac z kolezanka, moj pies siedzial za mna i oberwowal co sie dzieje w okol, był na smyczy, ale jakos zaczal sie szarpac i sie odwrocilam, ujzałam dziewczynke ok 6 letnia rzuacajaca w mojego psa kamieniami :crazyeye: byłam w szoku, złapałam dziecko potrząsnełam i powiedziałam, ze nastepnym razem powyrywam jej nogi.. już mnie obmija.. no coż, jeśli rodzice nie potrafia wychowac to ja nie bede sie nad dzieckiem litować :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']Jaka nuda? :roll: ja w wieku 5-12 lat bawiłam się na podwórku z moimi przyjaciółmi, nie było mowy o nudzie! Chodziło się po drzewach, grało w gry, bawiło się na kocach lalkami itd. ale nikt z nas nigdy nie dręczył zwierząt, wręcz przeciwnie gdy jakies bezdomne przyszlo, biegło się do domu i to w podskokach (!) aby mama dała miskę z wodą i kiełbase.. może to dlatego, że moje osiedle jest dość zapsione, moi znajomi tak jak i ja mieli w domu psa, czy inne zwierze.[/quote]
U mnie tak samo jest, ostatnio jeden z młodych rzucił w kota piłką do nogi to dostał taki opierdziel ode mnie, że aż sie skulił, od tej pory nie widzialam żeby jakiemuś zwierzakowi krzywdę robił.

Nuda? Gra się w chowanego, berka , "duchy", klasy, skacze na skakance, wymyśla durne zabawy, gada się, bawi sie na kocach , rzuca w siebie rzepami, chodzi się do parku, gra w pomidora etc.

To jakieś dziwne te dzieci są , że nie potrafia normalnej zabawy wymyśleć.

[quote name='zaba14']
Raz stojac przed klatka i rozmawiajac z kolezanka, moj pies siedzial za mna i oberwowal co sie dzieje w okol, był na smyczy, ale jakos zaczal sie szarpac i sie odwrocilam, ujzałam dziewczynke ok 6 letnia rzuacajaca w mojego psa kamieniami :crazyeye: byłam w szoku, złapałam dziecko potrząsnełam i powiedziałam, ze nastepnym razem powyrywam jej nogi.. już mnie obmija.. no coż, jeśli rodzice nie potrafia wychowac to ja nie bede sie nad dzieckiem litować :angryy:[/quote]

Dokładnie, zgadzam się z Tobą... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']Jaka nuda? :roll: ja w wieku 5-12 lat bawiłam się na podwórku z moimi przyjaciółmi, nie było mowy o nudzie! [/quote]

Niestety zdarzają się dzieci, dla których gra w piłkę, zabawa lalkami, itd. są, nudne, dzieci niewychowane, dzieci po prostu... głupie :oops: Dziecku puszczonemu samopas naprawdę przeróżne rzeczy mogą przyjść do głowy.
Kiedyś kolega powiedział mi, że w dzieciństwie bawił się, wrzucając kota do rynny, z dachu 10-piętrowego bloku. Już jako dorosły człowiek sam potępiał to, co robił, ale w dzieciństwie był właśnie takim dzieckiem "z kluczem na szyi", bez żadnego nadzoru ze strony dorosłych.

Link to comment
Share on other sites

Ano nuda. Nie wiem jak jes u Was - ja podaję to na przykładzie osiedlowych dzieci. Teraz przeprowadziłam się na przedmieścia i jestemn zaskoczona! Dzieci kulturale, chętne do pomocy, kochające zwierzęta - totalne przeciwieństwo miastowych. Jest tu mnóstwo psów bezdomnych, które od tych dzieciaków dostają same smakołyki, mleko, wodę, jedzenie....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...