Jump to content
Dogomania

padaczka


KRYSKA_Z

Recommended Posts

Cieszę się, że poruszacie temat padaczki u naszych ukochanych czworonogów. To dla mnie także trudny tema tomuszę przyznać, że to ciężka choroba i niestety mimo moich starań będę musiał odprowadzić mojego czworonożnego przyjaciela do krainy wiecznych łowów gdyż ataki się tylko pogłębiają mimo podawania leków... Jest mi to przykro pisać ale po rozmowie z lekarzami rokowania nie są za dobre przez co pies bardzo cierpi... Niedawno mimo podanej dawki Mizodinu ataki trwały niemal cały dzień... Moje biedactwo bardzo się męczyło a ja jedno co mogłem robić to stać z mopem i myć jego wydzieliny, żeby nie leżał w takim koszmarnym błocie... To dotyka nie tylko mojego psa ale i sąsiadów, którzy nie mogą prze z niego spać... Jego płacz jest straszny... Wybaczcie ale to trudne dla mnie chwile i łzy same cisną mi się do oczu nawet jak to piszę... Ja niestety ale przegrałem z chorobą mojego pieseczka i nic nie mogę na to już poradzić... Jestem z nim całą dusza i mam nadzieję, że będzie mu tam lepiej niż u mnie...

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję Wam za te miłe słowa wsparcia tak teraz mi potrzebne... Mój Aikoś ma prawie 2 lata jest psem rasy doberman. Ogólny stan jego zdrowia jest bardzo prawidłowy choć sen spędza mi z powiek waśnie epilepsja, której pierwszy atak miał miejsce około 5 miesięcy temu. Był to koszmarny grand mal... Potem mimo podawania Mizodinu półtorej tabletki rano i wieczorem ataki się powtarzały i to z różną siłą aż do wtorku 16 lutego gdzie doszło wręcz do stanu padaczkowego, po którym do dziś pies nie może dojść do siebie - jest jakiś nie swój i bardzo jękliwy co bardzo głośno obwieszcza a świadczyć to może o jednym, że bardzo cierpi. Kilkakrotnie proponowałem lekarzowi przejście na Luminal ale ten uważał, że Mizodin jest lekiem nowszej generacji i skuteczniejszym. Miał rację bowiem jeśli nawet wcześniej doszło do ataku atak był o wiele słabszy a pies szybciej dochodził do siebie aż do feralnego wtorku... Diagnoza epilepsji w tym przypadku po przeprowadzonym wywiadzie brzmiała, że jes tto padaczka wywołana infekcją wirusa nosówki, który sam nie wywołał choroby ale spowodował poważne uszkodzenia w mózgu. Podobnego zdania był inny lekarz któremu opowiedziałem o całej sytuacji. Decyzję o eutanazji swojego przyjaciela podjąłem po wcześniejszych konsultacjach z lekarzem i hodowcą. Lekarz wyraźnie zaznaczył mi, że tego nie da się wyleczyć a jedynie zaleczyć i dalsze rokowania są nie inajlepsze...

Link to comment
Share on other sites

Nalewka, jeżeli Luminal nie działa, to może to jest choroba Meniera, a nie padaczka?
Opisz objawy, albo lepiej zajrzyj na ten wątek:
[URL]http://www.dogomania.pl/threads/138248-Padaczka-czy-choroba-Meniera-podobne-objawy[/URL]
Tam w 2 poście masz link do filmu, obejrzyj atak Meniera ...
Czy Twój pies jest przytomny, kontaktuje w trakcie ataku?
Mojego też jeden wet zdiagnozował na padaczkę (do którego pojechałem z psem na rękach w trakcie pierwszego ataku), ale mu nie uwierzyłem i, nagrałem ataki i poszedłem do mojego "starego sprawdzonego weta" (wykładowcy weterynarii) i on wykluczył padaczkę ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='KRYSKA_Z']Witam!
według mnie Luminal występuje w tabletkach 15 mg i 100mg , nie słyszałam o mocniejszych tabletkach, więc jeżeli jamnik dostaje 3/4 tabletki 15mg 2 razy dziennie to nie jest bardzo dużo (tak myślę). Mój pies dostawał 125mg dwa razy dziennie.
Pozdrawiam[/QUOTE]

[quote name='gops']u nas juz 2 miesiace bez ataku!
a byly juz codzinenie! nawet juz myslam zeby mu pomoc zeby sie nie meczyl , cale sczescie ze poczekalam
luminal dajemy 2 razy dziennie 15-stke
pies ma 7kg[/QUOTE]

No tak mój jamniś (6kg) dostaje dwie piętnastki dziennie. Teraz schodzimy z dawki. Rok bez ataku. Wczwśniej bywało kilka tygodniowo, a jeden to był na pewno.

[quote name='Azawakh']Mój Aikoś już odszedł do krainy wiecznych łowów... Ataki okazały się o wiele silniejsze niż jego organizm...[/QUOTE]

Cóż powiedzieć.. żadne słowa nie wystarczą, trzymaj się... wiem że ciężko :(

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Dziś rano obudziło mnie dziwne zamieszanie na moim łóżku. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam jak mój pies, przewrócony na bok "biega w powietrzu" ile sił. Główka jej zwisała z łóżka, wzrok nieprzytomny, mnóstwo piany toczącej się z pyska. Corri zaczęła nagle wściekle gryźć powietrze, rzucało nią. Poczułam dziwny zapach. Początkowo myślałam, że zrobiła kupę pod siebie, ale okazało się, że to tylko mocz. Atak trwał około 2 może 3 minut. Chciałabym żeby to już nigdy się nie powtórzyło :-(, żeby okazało się, że to tylko ten jeden raz. Jutro idziemy na badania. Corrida ma dopiero 8 miesięcy, do tej pory była okazem zdrowia... Może była momentami lekko nadpobudliwa, ale zwalałam to na karb bullowatego temperamentu. I tutaj mam dziewczyny pytanie - jak sobie radzić w zaistniałej sytuacji z tą jej żywiołowością? Corri bardzo się nakręca np na zabawę z innym psem, na zabawki. Zawsze towarzyszą temu silne emocje. Ten pies uwielbia ruch i na spacerach zawsze musi się wybiegać. To istny wulkan energii. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić? :-( Przypuszczam, że nadmiar emocji, czy też spory wysiłek mogą mieć wpływ na ewentualne wystąpienie ataku. Mam rację?

Link to comment
Share on other sites

Corrida - współczuję sytuacji, to zawsze jest niestety trudne.
Zrób swojemu psiakowi najpierw kompleksowy zestaw badań - objawy padaczki występują czasami przy innych chorobach. Dopiero po wykluczeniu innych dolegliwości, i stwierdzeniu, że pies pomiędzy atakami jest okazem zdrowia - można powiedzieć, że to jest padaczka. Można zrobić też tomografię, ale jest to drogie i wg. mnie zbędne, przynajmniej w większości wypadków.
Co do żywiołowości, to jeśli okaże się to padaczka, nie jest powiedziane, że konieczne jest pozbawienie psa wszelkich rozrywek czy zabaw. Przede wszystkim będziesz musiała najpierw obserwować - kiedy następują ataki, znaleźć jakiś klucz, określić granice w jakich pies może jeszcze swobodnie korzystać z życia. Oczywiście przyda się umięjętność uspokojenia psa, np. techniki relaksacyjne, choć niektóre psy same doskonale potrafią określić kiedy mają dość. Wszystko zależy od chrakteru psa, grunt to obserwować, aż z czasem będziesz znała stan psychiczny psa od niego samego. ;)
W tej chwili co polecam: zrobić badania (krew - może to bebeszjoza?, mocz, kał - może jakieś zatrucie?), czekać i obserwować. Zapisz w kalendarzu kiedy to zdarzenie miało miejsce, okoliczności towarzyszące (co jadł, co robił dnia poprzedniego, może była burza, wszystko co przyjdzie Ci do głowy) - jeśli będzie następny atak (a może być w na tyle długim odstępie czasowym, że potem nie będziesz pamiętała poprzednich okoliczności, więc lepiej zapisać) będziesz mogła porównać sytuacje, okoliczności i z czasem łatwiej wyłonisz "klucz".
I przede wszystkim pamiętaj, że padaczka to nic strasznego. Psy żyją z nią wiele lat w ogólnie bardzo dobrej kondycji. Na pewno nie musisz pozbawiać swojego psa tego, co kocha. Możesz się z nim bawić, koniecznie go socjalizuj. Bo po pierwsze, po jednym ataku trudno stwierdzić tak naprawdę co się stało, czy to w ogóle padaczka, a po drugie - nawet jeśli jest to padaczka, to co do zasady pies też może się bawić. Głowa do góry i wymiziaj swojego psiaka!

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dziękuję Bonsai za wyczerpującą odpowiedź i pocieszenie :). W całej tej sprawie pojawił się dość istotny czynnik - mianowicie, kilka dni po tym wydarzeniu Korek dostał swojej pierwszej cieczki (i prawdopodobnie ostatniej, bo mam zamiar ją jak najszybciej wysterylizować). Może więc to hormonalne zawirowania w organizmie mojej młodej przyczyniły się do tego? Mam taką nadzieję, a póki co obserwujemy...

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj Corri dostała kolejnego ataku, a raczej 6 ataków następujących po sobie w 3-5min odstępach czasu. :roll: Każdy z nich trwał ok. minuty. Były drgawki, była piana z pyska, ale tym razem oczy były przytomne, zupełnie tak jakby Korek był świadomy. W klinice dostałam tylko zastrzyk dla niej (mieszanka relanium z czymś tam) do domu, na wypadek ponownego ataku. Teraz moja mała śpi, jak zabita. Martwię się co będzie jutro, te upały wcale nie wpływają dobrze na jej samopoczucie. :shake:

Edit:

Kolejny atak przyszedł o 3:30 nad ranem. Był bardzo mocny. Zrobiłam małej zastrzyk, który ładnie wyrównał jej oddech i ją odprężył. Do tej pory jednak Corri ma trudności z chodzeniem (chodzi jak pijana) i wstaje tylko na chwileczkę, po czym pada ponownie spać.

Tak na marginesie, aż nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy pomyślę, że to może być odziedziczone po jej przodkach i że gdzieś tam żyje rodzeństwo mojej Kosi, które być może też przechodzi przez to samo. A fabryka szczeniąt, która wyprodukowała mój egzemplarz, niebawem wypuści w świat kolejne mioty obciążonych genetycznie maluchów.

Wiem, że padaczka to nie koniec świata. Kiedy jednak widzę, jak moje małe, niezmordowane ADHD przelewa mi się przez ręce, to boli.

No nic, musiałam się trochę wyżalić, a teraz zabieram się za lekturę - przeczytam ten wątek raz jeszcze, od deski do deski.

Edit2:

po 6h spokoju spowodowanych relanium Corrida dostała kolejnego ataku. Pojechałyśmy do kliniki. Lekarz przepisał jej Lumianlum UNIA dawkowane po 100mg raz dziennie (przez 14dni, potem robimy enzymy wątrobowe i decydujemy, co dalej). Niosłam psa na rękach, bo nie byłą w stanie ustać o własnych siłach. Po powrocie do domu i zażyciu leku Corri zasnęła kamiennym snem. Teraz niedawno się obudziła i zachowuje się jak mój dawny Korek :) Czyli wariactwa jej w głowie.

Link to comment
Share on other sites

[B]Corrida[/B], to straszne co opisujesz :-( Wychodzi na to, że Twój psiak miał napady gromadne :-(

Dzięki Bogu wet w końcu przepisał luminal. Tyle, że chyba bezpieczniejsza dawka dla organizmu Twojej Corri byłaby 2 x dziennie po 50 mg leku niż raz dziennie setka (może porozmawiaj o tym z wetem?).
W razie napadów, do przerwania ich powinnaś mieć w pogotowiu DIAZEPAM (o tym też porozmawiaj). Diazepam nie kontroluje napadów, bo ma krótki okres półtrwania w organizmie psa (metabolizuje się w 2, 3 godziny), ale bardzo dobrze nadaje się do przerywania ataku lub zabezpieczenia psiaka przed następnym. Nie wiem, jak dużą dawkę diazepamu powinnaś mieć dla swojego psa - to musiałby ustalić wet.
Koniecznie też powinnaś podawać suni witaminę B6!!! Ma ona zbawienny wpływ na wątrobę psa oraz na pracę mózgu! (i znów - porozmawiaj o tym z wetem).
23 maja pisałaś, że robiłaś psiakowi badania krwi. Podejrzewam, że profil wątrobowy też był robiony. Jeżeli z wątrobą wszystko było OK, to po 14 dniach podawania luminalu ponowne robienie badań na wątrobę jest bez sensu - przez 2 tygodnie zapewne nic się w wątrobie nie zmieni. Duuuużo rozsądniejsze będzie zrobienie po 6 tygodniach badania na wysycenie organizmu fenobarbitalem (luminalem) i sprawdzenie, czy jego stężenie jest w dawce terapeutycznej (za małe stężenie nie będzie kontrolowało napadów, za duże jest toksyczne). I wówczas dodatkowo, przy okazji możesz sprawdzić stan wątroby.
Pamiętaj, że dopóki organizm nie wysyci się luminalem, to napady jeszcze mogą się zdarzać w dotychczasowej liczbie :-( Ale później powinno się poprawić :-)
My, od czasu podawania luminalu i witaminy B6 mamy na chwilę obecną 115 dni bez napadów, podczas, gdy wcześniej występowały co 25 dni...


PS. Jeżeli chodzi o intensywne bieganie psa z padaczką, to trzeba tu uważać - może wystąpić tzw. hiperwentylacja, czyli gwałtowne, nadmierne "napowietrzenie" organizmu, co często jest przyczyną wywołującą atak! Oczywiście, nie u wszystkich psów musi ona prowadzić do ataków, ale jest jednym z najczęściej występujących czynników wywołujących je.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie to mnie zastanawiało... W większości przypadków, o których czytam, psy przyjmują luminal co 12h. Rozważałam takie dawkowanie, ale na razie nic nie będę zmieniała na własną rękę. Na następnej wizycie jednak przedyskutuję to z lekarzem. Póki co (obym nie zapeszyła), jest w miarę dobrze. Corri nie miała od niedzieli żadnego dużego ataku, co do małego nie jestem pewna. Było kilka dziwnych, kilkusekundowych epizodów, ale nie wiem czy to moja paranoja, czy rzeczywiście ataki.

Dzięki Asiu za info o wit B6, na pewno włączę ją do kuracji. Cieszę się ( i jednocześnie zazdroszczę ;) ) z tylu dni Waszego spokoju :). To daje nadzieję. Diazepam podany w zastrzyku w trakcie ataku rozłożył totalnie mojego psa na łopatki. Przez wiele godzin nie była w stanie ustać na własnych łapach - choć tutaj również nie jestem pewna czy to wina relanium, czy ciągłych napadów padaczkowych?

Wet wspomniał, że u tak młodego psa długotrwałe podawanie tych leków może skończyć się tragicznie - włącznie ze śmiercią. Nie mam pojęcia jak to dalej się potoczy. Po 14 dniach mamy rozpocząć diagnozowanie (cokolwiek by to znaczyło).

Mam również podejrzenia, że u Corri coś szwankuje w serduszku. Wyrzucam sobie, że wcześniej to bagatelizowałam. Ostatnie upały bardzo źle na nią wpływały. Momentalnie męczyła się bez praktycznie żadnego, większego wysiłku - spłycony szybki oddech, gęsta ślina z pyska, przyśpieszone bicie serca. To wszystko trwało przez długi czas nawet po powrocie do domu i schłodzeniu mokrym ręcznikiem. Zwalałam to jednak na karb wysokich temperatur i starałam się oszczędzać psa. Teraz, kiedy analizuję to wszystko, widzę, że takie rzeczy zdarzyły się już wcześniej, kilka miesięcy temu - np. kiedy ganiała się z psiakiem, kiedy cieszyła się, że ktoś przyszedł do nas do domu. Ale czy to normalna reakcja na zmęczenie lub radość? :roll:

Po ostatniej serii ataków zmieniło się zachowanie Corridy. Ciężko to wytłumaczyć, bo niby z jednej strony jest bardziej wyciszona, częściej szuka naszego towarzystwa i lgnie do nas, a jednocześnie potrafi momentalnie wpaść (zwłaszcza na spacerach) w skrajne stany euforii/histerii z dziwnych powodów. Do tego doszły irracjonalne lęki np. przed schodami, przed autobusem odjeżdżającym z przystanku, przed koszem na śmieci, przed osobami, które wcześniej uwielbiała. Ciężko mi z nią nawiązać kontakt - zachowuje się tak, jakby coś wymazało jej z głowy wszelkie sytuacje z którymi była obeznana, wszystkie komendy. Intensywnie pracujemy nad tym żeby sobie coś przypomniała i powolutku nam to wychodzi. Czuję się tak, jakbym miała znowu w domu małego szczeniaczka, którego trzeba wszystkiego nauczyć. To już jednak temat na oddzielny wątek.

Link to comment
Share on other sites

Witam
Ja podaję przy ataku Diazepam RecTubes - łatwy w podaniu i działa bardzo szybko, polecam. Luminal podaję 2 razy dziennie, tak ustalono we Wrocławiu i tego się trzymam. Co do lęków - mój pies gdy miał często ataki to w ogóle nie chciał sam zostawać w domu, cały czas pilnował mnie, żebym mu nie uciekła.
Pozdrawiam wszystkich padaczkowców

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='corrida']

Mam również podejrzenia, że u Corri coś[B] szwankuje w serduszku[/B]. Wyrzucam sobie, że wcześniej to bagatelizowałam. Ostatnie upały bardzo źle na nią wpływały. Momentalnie męczyła się bez praktycznie żadnego, większego wysiłku - spłycony szybki oddech, gęsta ślina z pyska, przyśpieszone bicie serca. To wszystko trwało przez długi czas nawet po powrocie do domu i schłodzeniu mokrym ręcznikiem. Zwalałam to jednak na karb wysokich temperatur i starałam się oszczędzać psa. Teraz, kiedy analizuję to wszystko, widzę, że takie rzeczy zdarzyły się już wcześniej, kilka miesięcy temu - np. kiedy ganiała się z psiakiem, kiedy cieszyła się, że ktoś przyszedł do nas do domu. Ale czy to normalna reakcja na zmęczenie lub radość? :roll:

[B]Do tego doszły irracjonalne lęki np. przed schodami, przed autobusem odjeżdżającym z przystanku, przed koszem na śmieci, przed osobami, które wcześniej uwielbiała.[/B] k.[/QUOTE]

Moja sunia po pierwszym ataku (tzn. pierwszym, którego byłam świadkiem) miała robione EKG- tak zlecił wet. podejrzewając, że ten atak to nie może padaczka tylko właśnie objaw choroby serca. Reakcja Twojej suni na upały może wskazywać na problemy z krążeniem (tak mi się wydaje:cool3:. U mojej Fraszki EKG było wprawdzie w normie ale ja nadal mam wątpliwości. Podawałam jej przez kilka tygodni karsivan (karvisan?), który miał poprawiać ukrwienie mózgu (może poprawiał ale raczej nie wpływał na ograniczenie ataków). Może jednak dla Twojej Corri byłby wskazany?
Ostatni atak miała właśnie w czasie czerwcowych upałów, kilkadziesiąt minut przed burzą (było wtedy potwornie duszno); to był najcięższy atak ze wszystkich dotychczasowych; byłam przerażona i obawiam się, że to był stan padaczkowy:-(.

Moja sunia zachowuje się podobnie jak Corri, tzn ma podobne lęki. Trudno mi powiedzieć czy mają one związek z padaczką - Fraszka jest adoptowana i nie znam jej przeszłości ale po trzech latach u mnie mogę stwierdzić tylko niewielką poprawę tzn. mniejszą lękliwość:p ale niestety większą częstotliwość ataków:-(

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Ma_ruda, o ile u Twojej suńki te lęki mogą mieć inne podłoże, o tyle w przypadku mojej stawiałabym na padaczkę. Corri, pomimo tego, że miała ciężkie pierwsze tygodnie życia (wędrowała z rąk do rąk, była zaniedbana, socjalu też raczej nie podejrzewam) miała dość stabilną psychikę - była ciekawa świata i wszystkiego co nieznane, bez lęków i paranoi. Obecne lęki miały charakter przejściowy.
Te upały są dobijające, modlę się żeby zima przyszła jak najszybciej, albo żeby chociaż lato było chłodne i deszczowe (nie linczujcie mnie za to ;) ) U nas na dziś zapowiadają burze... ataki Corri przypadały właśnie na okres okres okołoburzowy.

Jutro idę do weta badać serduszko. Ja niestety nie trafiam na wetów, którzy "coś" podejrzewają, zawsze muszę dopraszać się sama. I tak z każdym najmniejszym duperelem...
A dziś... dziś moja sunia odpoczywa po atakach :-(. Równo trzy tygodnie (taki sam odstęp czasu, jak poprzednio) po ostatnim epizodzie padaczkowym, Corri dostała ataku. Pierwszy był o godzinie 1 w nocy, kolejny o 6 rano. Trwały krócej niż poprzednie i były znacznie łagodniejsze w przebiegu, ale mimo wszystko były to "grandy". Cały wczorajszy dzień była mocno pobudzona i cholernie niegrzeczna. Może to była zapowiedź?

Link to comment
Share on other sites

Och, [B]Corrida[/B] - strasznie mi przykro :(

Co z witaminą B6, podajesz?
Co z luminalem? Ile Corri dostaje, czy 2 razy dziennie i czy robiłaś badanie na wysycenie organizmu tym lekiem...?
Co z diazepamem, podajesz po pierwszym ataku...?
Słabsze niż poprzednio ataki wskazywałyby, że luminal jednak trochę je kontroluje i tłumi, ale jeszcze nie do końca. Być może trzeba by jeszcze trochę zwiększyć dawkę, ale to można stwierdzić po zrobieniu badania na stężenie fenobarbitalu we krwi (osoczu)...

Oczywiście, że wczorajsze zachowanie Corri mogło być zapowiedzią ataków - mogła to być tzw. aura czyli specyficzne zachowanie się psa przed atakiem (choć nie wszystkie psy ją mają).

My niestety też lada moment będziemy badać serce - czekam na powrót z urlopu weta, który specjalizuje się w kardiologii.
Ale przynajmniej żyjemy beznapadowo - dziś jest już 134 dzień bez ataku! :) Jestem pewna, że to zasługa przede wszystkim naszego weta, który jest nieoceniony :lol:

Link to comment
Share on other sites

134 dni bez :D brzmi wspaniale :) Trzymam kciuki oby tak dalej.

Zamiast B6 daję mojej młodej Bcomplex i przyznam, że stało to się wręcz jej przysmakiem. Ona w ogóle ma fizia na punkcie tabletek, wcina je zawsze z radością. Badania na wysycenie jeszcze nie robiłam, mamy to zrobić podczas najbliższej wizyty. Luminal do tej pory brała raz dziennie, dziś o 6 podałam jej 50-tkę i o 18 dostanie taką samą dawkę. Diazepam dostała tuż po pierwszym ataku i przez 5 godzin był spokój. Wczoraj, jakąś godzinę po wzięciu luminalu nażarła się trawy na dworze i zwymiotowała... nie wiem, może to mogło obniżyć skuteczność leku?

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Jeśli pies dostaje Luminal codziennie, to właśnie po to, żeby utrzymać w miarę jednolity poziom leku w organizmie.
Czasem którąś dawkę się ominie (z powodu zeżartej trawy na ten przykład :D ), ale poziom substancji tylko lekko się obniży, a nie spadnie do zera.
Jeśli Prot robi taki numer w ciągu godziny od podania Luminalu, to powtarzam akcję podawania prochów, jeśli później, to nie powtarzam. A jeśli ma atak, to podaję całą setkę, albo i dwie naraz, wet potwierdził, że przy 43 kg wagi mogę dać nawet do czterech setek na dobę. Normalna dawka: pół setki na dobę.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Witam wszystkich, dawno się nie odzywałam, ponieważ ataki u nas (odpukać) są w miarę stabilne. Czyli ok.2-3 ataków co pół roku.
Jednak dwa ostatnie zaniepokoiły mnie trochę. A mianowicie Oskar zaczął podczas nich piszczeć i poszczekiwać tak jak przez sen. Zdarzyło się to pierwszy raz dlatego się przestraszyłam. Czy zaobesrwowaliście podobne objawy w czasie ataku?

Pozdrawiam (szczególnie Krysię ;-))
Konisia.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witaj Konisia!
Dawno tu nie zaglądałam. Mój pies podczas ataku jest cichy. Zwykle ataki były w nocy na głębokim śpiku. Jak słyszę w nocy, że pies jest niespokojny (legowisko psa jest wiklinowe dlatego słyszę gdy się wierci), ciężko oddycha - staram się go lekko wybudzić, głaszczę go, mówię do niego i wtedy się uspokaja (może to naiwne, ale wierzę że w ten sposób "odganiam" atak). Jeden raz zdarzyło się, że wróciłam do domu - pies podszedł do mnie położył mi głowę na ręce , z jego gardła wydobył się jakby krzyk i zaczął się atak. Martwię się o mojego pupila, poświęcam mu dużo czasu. Jak się czuje kiepsko to bardzo mi utrudnia wyjście z domu. Ostatnio ma kłopoty ze stawami, podaję mu glukozaminę.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Krysiu,

ja wiem (od mojego weta), że nie powinno się wybudzać psa z padaczką kiedy coś mu się śni. Jest to związane z różnymi fazami snu. Mózg jest wtedy o wiele bardziej skłonny do napadów. Wybudzanie i szybkie przejście miedzy fazami snu jest tak zwanym wyzwalaczem napadów. Jeżeli już to robimy, to baaaardzo delikatnie, tak żeby psa nie obudzić całkowicie.

PS. Czy słyszałaś o tym lub czy wykonujesz swojemu psiakowi stymulację nerwu błędnego...?

Pozdrawiam w naszym 196 dniu bez napadów! :lol:

Link to comment
Share on other sites

Witaj Aska Axelowa
Nigdy po moim nocnym nizianiu, przytulaniu i szeptaniu do uszka nie było ataku. Pies nawet nie wstawał z posłania. Zasypiał i spał spokojnie do rana. Mnie się wydawało,że w ten sposób daje mu sygnał ,że jestem z nim, że może na mnie liczyć.
Nie słyszałam o stymulacji nerwu błędnego. Napisz coś więcej na pw proszę.
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...