Jump to content
Dogomania

LINCOLN chyba ocali życie i zdrowie-zyskał DOM NA STAŁE u Kasie w Krakowie! Za TM.


kinga

Recommended Posts

  • Replies 1.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Słuchajcie, nie wiem co jest z Ardashem. On cały czas poszczekuje piszczy... Czy ja wiem? Moze tęskni?
Dostaje leki przeciwbólowe wiec to chyba nie to. Nawet jak merda ogonem, a już na nas merda ;) to piszczy. Poszczekuje tak krótko, urywanie.... Czego to moga byc oznaki? Je z miski, podniesie głowę i zaczyna piszczeć, po czym zaraz wraca do jedzenia. Juz sama nie wiem...:shake:

Link to comment
Share on other sites

wiesz to może byc wszystko

Może być również dysplazja. Jak ma w powaznym stanie, to każdy ruch go boli, a leki mogą być za słabe. koleżanka Jonatana - Brita ma dysplazję i jęczała przy chodzeniu. najpierw leczona była na nerki, potem (po zmianie weterynarza) się dopiero okazało, że to dysplazja.

Zmiany kostne, spondyloza (zmiany kręgosłupa) też może boleć.

Bez zdjęć nic nie będziesz wiedziała.

Powoli musisz eliminowac kolejne choroby.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kinga']a co ta Ksera taka niedobra, wybudzala go z narkozy? :shake:

pewnie z zemsty, że zbryzgał jej całą twarz krwią :oops:
i biały sweterek, który miała na sobie :roll:[/quote]
Tak, to była zemsta :evil_lol:, białą kurteczkę też zbryzgał :placz:
Bardzo ładnie prezentował się również biały płaszczyk pańci :roll:.
40 kilo... to chyba żart, on z 60 to na bidę waży, można na nim szkalnkę postawić, jego szerokość zbliża się wymiarem do długości :crazyeye:.


Kasie, masz jeszcze żarcie dla Ardasha?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='swan']Kasie, Twój Ardash jako Ares jawi się na stronie fundacji Viva:-o[/quote]

Ja wysłałam Ardasha do VIVY. Figuruje tam jako Ares, bo tak się nazywał u poprzednich właścicieli. Były w jego psrawie trzy telefony. Dwa z drugiego końca Polski a jedne z Krakowa. Panią z Krakowa wysłałam (telefonicznie) do Kasie. Dzwoniła?

Link to comment
Share on other sites

Sama przeprowadziłam zabieg na Lincolnie :multi: Usunęłam mu wszystkie szwy. I ja przeżyłam i on też. Dzielny był, nawet się nie ruszył... Bo u mnie jest tak ze ciągle nie mam czasu a jak już skończę wszystko to jest 21.30 a ja tak padnięta że nie mam siły jechać z nim do weta. No i chodziło psisko ze szwami od dwóch tygodni w brzuchu po usuniętej przepuklinie... A wczoraj zabrałam sie za zabieg.
Lincoln dostał przez łeb ;):cool1: żeby leżał spokojnie, tak profilaktycznie. A przez ten łeb to dostał dwoma parówkami i zajął sie oblizywaniem a ja zajęłam sie przecinaniem. I obyło sie bez kropli krwi. Tata który sie temu przyglądał skomentował: jak ten pies jest głupi: on za tobą chodzi jakbyś była najważniejsza, nawet żyletką pozwoli ci sie ciąć.
Bo fakt, ze jak tylko wracam do domu to Lincolna nie można ode mnie odciągnąć: idę do kuchni to on za mną idę do łazienki to on pod drzwiami, idę do pokoju a on człapie za mną: kładzie sie tak żebym była gdzieś obok. I żeby nie przeoczył jak gdzieś wyjdę. Jak pakuję plecak to on leży i patrzy, odprowadza mnie później do samochodu i tak sie cieszy jak wracam... A ja tak bardzo nie mam czasu, nawet żeby sie z nim raz w tygodniu pobawić... Irracjonalne jest to jego przywiązanie do mnie :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Frotka']Kasie - wiadomo Ci coś o tej osobie która siedzi w Swoszowicach i spławia klientów na Ardasha?:mad: Bo takie słuchy mnie dochodzą.....[/quote]

[quote name='Kasie']A mówiłam, zeby mi nie dawać psów? Wiesz jaka on ma mordkę? I jakie ma oczy...
Co mam zrobić? Żeby sie jeszcze z Linkim nie żarły...[/quote]
:???:


:hmmmm:


:o


:mdleje:


:diabloti:


:evil_lol:


- to skrót mojego przewodu myślowego :evil_lol:
Swoja kobita :p
Mam to samo... :oops:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Lincoln nie mógł w nowy rok wejść bez jakiejs dziury, to byłoby w nie jego stylu. A poniewaz nie było aktualnych, widocznych dziur a w niepamieć poszła juz dziurka w nosie, więc sam sobie zafundował taką na łapie. Przez jedna noc zlizał sierść. Przez kolejne zlizał naskórek a na koniec rozgryzł skórę. Chodzi w jakis smiesznych opatrunkach ponownie.

Ale wpadłam na taki niezły pomysł. Skoro Linki musi miec jakaś dziurę dla własnej satysfakcji, to ja znalazłam takie niezłe miejsce: na czaszce, miedzy oczami: ani nie rozliże ani tam łapa nie dostanie zeby rozdrapać. I jesli ja mu tam zafunduję profesjonalna, słuzbową dziurę to moze on sam ich nie bedzie sobie robił? Już sprawdziłam ze czekan do wykonania tej dziury by sie nadawał idealnie.
Co Wy o tym sadzicie?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...