Zosia4
Members-
Posts
2154 -
Joined
-
Last visited
Converted
-
Location
Gorzów Wlkp.
Zosia4's Achievements
Newbie (1/14)
10
Reputation
-
Kot sobie poczyna nieźle. Jak na tak krótki okres w nowym miejscu to nadzwyczaj szybko się aklimatyzuje. Minęło zaledwie pięć dni od jego bytności u mnie. Chodzi już na wyprostowanych nogach - wcześniej na lekkim przykurczu. Sam przychodzi i odsłania brzuszek do drapanka, mruczy i pozwala się czesać. Je i pije no i najważniejsze, że od pierwszego dnia korzysta z kuwety. Korzysta, a po skorzystaniu tak głośno i gwałtownie grzebie, że z ciekawością i z niemałym rozbawieniem to obserwuję (muszę obserwować z półukrycia, bo przecież to taka intymna czynność, że gotów się obrazić i zaprzestać tych skądinąd pożądanych czynności). Jeszcze grzebie w moim żwirku , tzn. w żwirku „poLusinym” ale dostał w spadku całą pakę żwirku drewnianego. Tak, [B][SIZE=2]drew-nia-ne-go[/SIZE][/B] – a myślałam, że nic już nie jest w stanie mnie zadziwić. Otóż zadziwiło, a mianowicie odpowiedź dotychczasowego „współpana” (który przywiózł do mnie kota taki szmat drogi) na moje stwierdzenie : „a nie wiedziałam, że jest coś takiego jak żwirek drewniany ”. Odpowiedź : a jest jakiś inny żwirek niż drewniany ? Samo życie!!! Na szczęście dla kota to co jest w kuwecie to jest tylko żwirek. I trzeba zagrzebać w nim swoje skarby. Boże – jakie te koty są mądre, chyba mądrzejsze od ludzi. A wracając do kota – jeszcze tylko jakiś gwałtowniejszy ruch czy hałas w domu powodują, że się spina i próbuje się ukryć, ale już jakby mniej. Czyli powoli przyswaja sobie odgłosy tego domu. A dzisiaj w nocy znienacka wskoczyła do mnie marchewa na łóżko i przespała wtulona we mnie dopóki się nie odwróciłam na drugi bok. Stwierdziła, że „do odwróconego plecami to ona spać nie będzie” i zwiała gdzieś. Jeszcze mam taki nawyk, że traktuję „machewkowego” jakby to była ona – ot przyzwyczajenie, które niechybnie minie, bo przecież musi minąć skoro Cynamonek to jest on, a Lusia to była ona. No i wstawiam zdjęcie : oto Cynamonek [IMG][URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images66.fotosik.pl/25/392b1ed31211b76emed.jpg[/IMG][/URL][/IMG] Życzcie nam szczęśliwego, wspólnego życia, bo tak jak wspomniałam – wstawię jego zdjęcie i zakończę na tym ten wątek.
-
Udało się. Kot jest u mnie od soboty. To jest taka marchewa z bielą. Fajny i przyjazny do ludzi, tylko jeszcze się trochę chowa, bo nie zna otoczenia. Jak "zodważnieje" to cyknę mu fotki.
-
Nie, on nie ma tutaj swojego wątku. Jak przybędzie to tylko wstawię jego zdjęcie i na tym koniec. To był wątek Lusi i nie będę tu kontynuować opowieści o innym kocie.
-
Isabel - współczuję. Tak bywa. I jedynie to jest dobre w tym wszystkim, że te zwierzaki odchodzą przed nami, bo co one by bez nas zrobiły. A ja czekam na rudego kota.
-
Dzięki za wsparcie. Kot będzie u mnie najprawdopodobniej w sobotę. W miarę wszystkiego się o nim dowiedziałam. Abo to można wszystko wiedzieć o kocie :shake:. Podobno jest charakterny, wrzaskliwy jeśli chodzi o branie na ręce i ma szczególne upodobania kulinarne. Ech - zobaczymy. I znowu będę go musiała przetrzymać jakiś czas w domu żeby poczuł, że to jego dom. Nazywa się Cynamonek. I jak ja mam na niego wołać - chyba kiciuś :). No ale jak tu wołać na rudego kicka ? Co to będzie, co to będzie A dla zapoznanych z moimi wcześniejszymi wątkami donoszę, że z licznego zwierzyńca, który miałam została mi tylko jedna 14 letnia Onka, która od dwóch lat jest z nami w domu. Zabrałam ją z kojca odkąd zabrakło jej starszej koleżanki. I od tego mniej więcej czasu przestała chodzić - stawy jej wysiadły. Ma legowisko w kuchni i uczestniczy w naszym życiu w pozycji horyzontalnej. Wszyscy mówią : uśpij, uśpij. No ale jak tu uśpić, kiedy ona ma wszelkie przejawy żywotności: apetyt, uśmiech i potrafi nawet kłapnąć jak jej coś nie pasuje. Takiej woli życia się nie usypia ! No nic - czekam na kota.
-
Pojawiam się z nową optymistyczną wiadomością : będę miała nowego kota. Przybędzie w przyszłym tygodniu aż z Sosnowca. myślę, że nie ma co za wiele rozpamiętywać i zabrałam się za poszukiwania nowego. Muszę Wam powiedzieć, że szukałam takiego kota, który byłby w sile wieku - płeć i zaawansowanie wiekowe obojętne (bardziej po niż przed 10 rokiem życia). A najważniejsza rzecz to ta, żeby był w takiej sytuacji, że nie ma szans na normalny dom. Różnie w życiu bywa - czasem właściciel wyjeżdża, czasem umiera, czasem nie może z racji choroby się dłużej opiekować itd. No i znalazłam : kot ma ok. 10 lat, jest kastrowany, spokojny i rudy. Boże nigdy nie miałam rudego kota - co to będzie :diabloti: . Mam nadzieję, że wszystko dojdzie do skutku. W razie powodzenia akcji zamieszczę jego zdjęcie. Trzymajcie kciuki.
-
Kochane - dziękuję za wpisy i za pamięć o mojej kici. Była naprawdę fajna i bezproblemowa. Ot - spokojny, kochany członek rodziny żyjący razem z nami. I nic to, że potrafiła spać w najmniej przewidywalnych miejscach : na stole kuchennym, na półce z książkami (uprzednio wyrzuciwszy połowę książek), na drukarce, na blacie kuchenki elektrycznej, w umywalce, w wannie - mogłabym tak wymieniać bez końca. Była po prostu jednym z mieszkańców naszego domu żyjącym na pełnych prawach. Smutno bez niej i trudno się przyzwyczaić, że nikt nie zaskrobie w szybę o różnych porach nocy żeby go wpuścić albo wypuścić. Smutno pozbierać jej miseczki z których jadła i piła - SMUTNO.
-
Smutna wiadomość Dzisiaj kocia odeszła. Cichutko i w samotności. Pełne zaskoczenie, bo ani nie chorowała ani nic nie wskazywało na to, że ma jej się ku końcowi. Rano jeszcze grzała się na słoneczku a jak wróciłam w południe z zakupów to już jej nie widziałam. Zaczęłam szukać, bo zanosiło się na deszcz - no i znalazłam. Zaszyła się między świerki, tam gdzie jej nigdy nie widziałam. Wyglądała jakby spała. Boże - jak tak można - bez zapowiedzi, bez pożegnania, ot tak po prostu zaszyć się w gęstwinie i zasnąć na wieki. No po prostu szok. I żal, wielki żal. Teraz już ochłonęłam trochę i przejrzałam papiery adopcyjne Lusi. Jej wiek określono w przybliżeniu na 1994 lub 1997. Znakiem tego mogła mieć 17 lub ok. 20 lat. Ale naprawdę - była cały czas sprawna. No może trochę więcej spała i ciut mniej jadła. Spędziła u mnie 7 pięknych lat i mam nadzieję, że jej było u mnie dobrze. Śpij kochana spokojnie.
-
[IMG][URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images63.fotosik.pl/578/f846846acd4960dfmed.jpg[/IMG][/URL][/IMG]
-
Nie było nas, że ho, ho. Ale jesteśmy po ponad rocznej przerwie. Kota ma się dobrze i jest dystyngowaną starszą panią, która jak widać poniżej dogląda moich narzędzi ogrodniczych. Zdjęcie dzisiejsze. Ze zdrowiem wszystko w porządku, z apetytem też i oby tak dalej. Zdjęcie marne ale to naprawdę moja kota :) No i nie byłabym sobą gdybym nie przemyciła trochę jesieni z mojego ogrodu. [IMG][URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/262/7c30acc1aee60286med.jpg[/IMG][/URL][/IMG] [IMG][URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images64.fotosik.pl/262/e0f591674146617cmed.jpg[/IMG][/URL][/IMG] [IMG][URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images61.fotosik.pl/262/57fe0461de7313eemed.jpg[/IMG][/URL][/IMG]
-
10 letni onek Maks stracił dom - JUZ WE WŁASNYM DOMU
Zosia4 replied to supergoga's topic in Już w nowym domu
Ok - odezwę się na maila wieczorem. -
10 letni onek Maks stracił dom - JUZ WE WŁASNYM DOMU
Zosia4 replied to supergoga's topic in Już w nowym domu
Gdzie jest obecnie Max, co się z nim dzieje ? Jakie są warunki ewentualnej adopcji ? No i jakieś informacje odnośnie charakteru i upodobań. -
Barry z Lublina, znalazł bezpieczeństwo i wspaniały dom u boku Zosi!
Zosia4 replied to supergoga's topic in Już w nowym domu
A to moja jedyna już psica na ogrodzie. [IMG]http://images48.fotosik.pl/380/f2016bd08f046356med.jpg[/IMG] -
Barry z Lublina, znalazł bezpieczeństwo i wspaniały dom u boku Zosi!
Zosia4 replied to supergoga's topic in Już w nowym domu
Dzięki dziewczyny za wpisy. W ciągu dwóch miesięcy pożegnałam dwa psy, Berta miała 13 lat i myślę, że Barry też coś koło tego. Jakoś to przeżyłam bez histerii, smutno mi tylko. Została mi jeszcze jedna 12-letnia suka, którą zabrałam z kojca i jest w domu odkąd nie ma już koleżanki. Nie miałabym sumienia trzymać jej tam samej bo zdziczałaby. Teraz jest już jedynym moim psem i tak się cieszy, że jest w domu. Też już nie jest taka żwawa, ma stany zwyrodnieniowe kręgosłupa i nie pogalopuje już po ogrodzie. Ale spaceruje sobie pomalutku - jutro porobię zdjęcia i wstawię. Jeszcze raz dzięki za pamięć. -
Barry z Lublina, znalazł bezpieczeństwo i wspaniały dom u boku Zosi!
Zosia4 replied to supergoga's topic in Już w nowym domu
Barry odszedł na zawsze dziś w południe. Przeżył u mnie nieco ponad 5 lat. Myślę, że był szczęśliwy.