Jump to content
Dogomania

Psie piekło na Martenowskiej w STARACHOWICACH. Jest nas 10.POMÓŻ!


mrs.ka

Recommended Posts

  • Replies 1.5k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='waldi481']Weszłam tu przypadkowo-doznałam szoku.
Nie wiem-przynajmniej może nie doczytałam-psy podtrute?
Lekarz to potwierdził?
Straszne.
E/W[/QUOTE]

Podtrute. Nie pierwszy raz podtrute. I do takiego domu oddaje się kolejne psy?? Nic mnie już nie zdziwi. Nic. Dla mnie to po prostu szok. To chyba sprawa dla wyższej instancji niż Dogomania i userzy.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Jeszcze raz przeczytałam ostatnie kilka stron.Mnie już nic nie dziwi.
Szok.I z jakiego powodu psy są podtruwane?Nie rozumiem,bo jak komu psy przeszkadzają to ich nie ma w swoim domu.Nie rozumiem..
Inne wątki znalazłam-przeczytam.
E/W

Link to comment
Share on other sites

mrs.ka czy zamierzasz sprowadzić tu Bambo? Chyba nie muszę ci przypominać, że to była tylko twoja decyzja.
Te psy nie musiały za to płacić zdrowiem i życiem.
Bambo jutro może opuścić klinikę...co dalej?!

Co z Boną?! Dziewczyny z Przemyśla macie jakiś pomysł. Skąd wet ją miała?

Link to comment
Share on other sites

[url]http://www.dogomania.pl/threads/189485-Psie-piek%C5%82o-na-Martenowskiej-w-STARACHOWICACH.-Jest-nas-10.POM%C3%93%C5%BB!?p=15335590&viewfull=1#post15335590[/url]

Miałam nadzieję, że NIGDY WIĘCEJ nie będę musiała czytać o psach, które tak strasznie zakończyły życie w domu Wet-siostry. Miałam nadzieję, że wydarzenia z 2008 roku otworzą ludziom oczy i żaden pies więcej nie ucierpi.
Mrs.ka, wiem jak się teraz czujesz i nie zazdroszczę Ci. Pamiętam jak się czuła DIF, która również zaufała Wet-siostrze - do dziś nie może sobie tego darować. Nie ona jedna, ludzi z poczuciem winy wobec tych stworzeń, które umierały w bólu, jest więcej. To właśnie takie przeżycia, sprzed dwóch lat, zmusiły mnie do wpisania Wet-siostry na CK. I od dwóch lat grupa ludzi starała się zapobiec kolejnym tragediom w tym domu. Wtedy udało nam się wygrać życie Poziomki, nie udało się wygrać życia Koliego i Lusi. Udało się Tyrsie. Do dziś. To był tylko "przeciągnięcie wyroku", od jakiego udało jej się uciec w 2008 roku.
Mrs.ka, wiem, że to Cię zaboli, ale mam nadzieję, że teraz naprawdę już NIKT, przynajmniej na dogomanii, nie będzie miał wątpliwości, że Wet-siostra nie może mieć pod opieką żadnych psów, że już nikt nie da się omamić "miłością", która może i jest, ale jak niebezpiecznie się kończy. Nie tylko dla tych trzech psiaków, które odeszły... Również dla tych, które cierpiały z powodu zaniedbania czy chorych poglądów Wet-siostry.
Proszę Was, nie pozwólcie się nigdy więcej omamić. Wiem, że Nadzieja potrafi ślicznie się przedstawić, ale fakty mówią same za siebie - śmierć tych trzech psów powinna być wystarczająco wymowna. Szkoda, że śmierć Koliego i Lusi to było "za mało", aby zrozumieć niebezpieczeństwo :(
Weźcie sobie tę lekcję głęboko do serca. I jeśli kiedykolwiek, ktokolwiek, będzie Was przed kimś ostrzegał - mając na poparcie dowody, tak jaki my mieliśmy, to nie wydawajcie absolutnie żadnego psa. Wiem, że dom dla psa to cel każdego z nas, ale nie za wszelką cenę...

Link to comment
Share on other sites

Też mnie zadziwia totalny brak emocji Wet siostry.Choć może i nie zadziwia,bo spotkałam już takie miłosierne kobiety,które same działały na szkodę własnych dzieci czy zwierząt (czasem tak podstępnie,że nikt na to nie wpadł),żeby potem udowadniać światu jakie nieszczęście JE kolejny raz spotyka.Dzieci,zwierzęta nie są bezpieczne przy takich osobach.Praca pracą,ale tu widać totalny chłód,jakąś grę i spektakl.

Link to comment
Share on other sites

Nauczyłyście mnie przy Kolim i Lusi
[*]
[*] że nie warto uzewnętrzniać emocji.Ja się szybko uczę.
Byłam rano na komendzie głównej policji,powiedziano mi,że sprawa jest przekazana do komisariatu na Zasaniu.Ale ponieważ byłam umówiona z doktorem na wyprowadzenie psów,poszłam prosto do lecznicy.Zefir jeszcze nie jest w najlepszym stanie,ale z Boną już wszystko w porządku.
Doktor poprosił mnie żebym podjęła decyzję,co dalej,bo oba psy są już do odbioru z tym,że Zefir jeszcze może zostać,bo czuje się trochę gorzej.Zapytał się mnie,co z nim,kto go odbierze i dokąd pójdzie.I kiedy.
Ponieważ Zefira adoptowałam od Was nie chcę podejmować decyzji samodzielnie.Po południu idę znowu do lecznicy go wyprowadzić.Proszę żebyście do tego czasu się wypowiedziały,żebym wiedziała,co mam powiedzieć doktorowi.
Teraz za małą godzinę idę do okulisty,mam umówiony termin,na który czekałam dość długo,a oczy mnie już porządnie bolą więc nie będę terminu przekładać.Myślę,że ok.15-16 będę z powrotem,zajrzę na chwilę na dogo i pojadę wyprowadzić Zefira.
Bonę zabrałam,ponieważ nie mogła dłużej zostać w lecznicy,to nie hotel.Nie miałam jej gdzie dać,jest w tej chwili u mnie,wykąpana.Będę szukała jej nowego domu.

Link to comment
Share on other sites

Wet nie od nas tylko od mrs.ka...ja wzięłam sobie do serca poważnie zarzuty, ale nie powiem, że jak Zefir był juz u Ciebie to nie zaczęłam wierzyć, że będzie ok.
mrs.ka chyba umywa ręce od sprawy a ja co mam zrobić? Psa którego ona wyadoptowała przywiązać na łańcuch na martenowskiej???
Czy mrs.ka nie uzgadnia czegoś telefonicznie z dr?, bo ja naprawdę już nie wiem o co chodzi i czemu tak cicho siedzi

Link to comment
Share on other sites

[quote name='weronika1']Zefirek jest w dobrym stanie, macha ogonkiem , wesolutki i nie ma powodu do zmartwienia. Pozostałe sprawy pozostawmy odpowiednim służbom.Sunię zabrała do domu wet - siostra[/QUOTE]
Po raz kolejny ktoś "ratuje" psa, wydaje do nieodpowiedniego domu, a potem - końce w wodę, nie ma mnie. Osoba, która oddała tej... pani Bonę prawdopodobnie będzie ja miała na sumieniu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='weronika1']Zefirek jest w dobrym stanie, macha ogonkiem , wesolutki i nie ma powodu do zmartwienia. Pozostałe sprawy pozostawmy odpowiednim służbom.Sunię zabrała do domu wet - siostra[/QUOTE]


Dla Zefirka mrs.ka znajdzie na pewno alternatywę, bardziej martwi mnie sunia..
Bona? tak ma na imię?
Co to za pies i skąd go wet wytrzasnęła? Wiecie coś?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wet-siostra']Bonę adoptowałam,[B]jest u mnie już[/B] [B]ponad rok,[/B]dokładnie od 9.10.2009.
Co do Zefira to nie mam namiarów do mrs.ki,nie zapisałam sobie jej telefonu.
Niedługo jadę go wyprowadzić,być może doktor będzie już coś wiedział.[/QUOTE]
Niezłe osiągnięcie w tych warunkach...

Link to comment
Share on other sites

Ale cyrk!:shake:Wet siostro,nie jesteś na dogo od wczoraj.Ja Ci powiem gdzie są namiary na mrs.ka-nietrudno je znaleźć.Są np.na 1str.tego wątku i innych starachowickich,na których bywasz.
Nie wiem jak można dorosłego człowieka oduczyć emocji???To nie jest stwierdzenie dojrzałej osoby.
Cały czas trwa spektakl z tego co widzę z Tobą w roli głównej.Ten spektakl zachęca Cię do bywania na dogo i szukania psa tutaj,a nie gdzieś indziej.Ta zabawa to swoisty "test mocy"-sprawdzanie co jakiś czas czy masz wpływ na ludzi,czy ludzie "kupują" to co im wciskasz.Przykre jest to,że bawisz się tak naprawdę ludźmi;to z nich kpisz i używasz ich,by się dowartościować,że ciemniaki wciąż wchodzą w Twoją gierkę.Psy są tu tak naprawdę tłem-pionkami w Twojej grze z ludźmi i ludźmi.Zawsze mnie zadziwia jak można z taką wytrwałością grać,udawać,wzbudzać zaufanie,posługując się po mistrzowsku różnymi technikami manipulacji.I co ciekawe-do tego nie potrzeba wykształcenia;można nawet skończyć podstawówkę i bawić się ludźmi.Przykre,że tacy ludzie do swoich zabaw wykorzystują istoty bezbronne:dzieci i zwierzęta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wet-siostra']Bonę adoptowałam,jest u mnie już ponad rok,dokładnie od 9.10.2009.
Co do Zefira to nie mam namiarów do mrs.ki,nie zapisałam sobie jej telefonu.
Niedługo jadę go wyprowadzić,być może doktor będzie już coś wiedział.[/QUOTE]

Ludzie !!!! trzymajta mnie...

Link to comment
Share on other sites

ZEFIR od momentu kiedy dowiedziałam się o zatruciu ,niedziela ok.21-ej natychmiast zorganizowałam pomoc , gdyż wszystkie lecznice były zamknięte i żaden wet nie odbierał tel. ani od wet-siostry ,ani weroniki1. Mnie udało się ściągnąć dr. Fedaczyńskiego do kliniki i na moją odpowiedzialność ,również finansową przyjął psy.
Jeśli chodzi o ZEFIRA to może być tak długo jak potrzeba w klinice i to są moje uzgodnienia z lecznicą . Po za tym całą odpowiedzialność za niego przejmuję ja ,oczywiście umowa adopcyjna z wet-siostrą jest zerwana w trybie natychmiastowym ,a Ciebie wet-siostro proszę o nie zbliżanie się do psa ,zresztą jest to zgłoszone już w lecznicy . Nie wolno Ci go zabierać na spacery, karmić ,ani wogóle zbliżać sie do klatki. JASNE?!
I proszę więcej nie pytać co z ZEFIREM ,bo jest uratowany ,ma w porządku wszystkie próby wątrobowe i jest pod moją opieką.
A jeśli już ktoś ma pytania to proszę na pw.
[B][U]Co do BONY i śmierci TYRSY dla dobra sprawy żadne więcej informacje nie będą się pojawiały na wątku .[/U][/B]
Jeśli ktoś chce to niech pisze co chce ale miejcie świadomość ,że właśnie o to pewnie chodziło.
Lepiej skupić się na szukaniu domu i pomocy dla BONY bo w każdej chwili może znów być otruta.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...