Jump to content
Dogomania

Bazyle i Panbazyle Herbu Bazyl i ogar


panbazyl

Recommended Posts

[quote name='Ty$ka']Jesteśmy u Was po raz pierwszy, ale pewnie i nie ostatni :)[/QUOTE]
a miło nam, zapraszamy!

[quote name='magdabroy']Dzień dobry ;)

A co tu tak cicho?[/QUOTE]
jak ja bym chciała aby w dlugi weekend bylo tak cicho u mnie w domu.... Aktualnie chyba 4 dzieci, dorosłych 3, ale to chwilowo, bo za godzine dojedzie 2 dzieci, 2 doroslych a za 2 godz 3 dzieci i dorosłych od 5 do 7 sztuk.... a może i więcej.... nie lubię długiego weekendu, zgadnijcie czemu..... Ja w nastepnym roku zglaszam się na ochotnika i będę dyżurować nawet za freee w biurze calą dobę - tylko psy wezmę.

te golonki indycze to jak pisała sara - fajne są :) do kupienia na targu w lblnie - w budach z miesem, a ostatnio znalazłam w "mieście" Piaski w spożywczaku.

a foty beda, ale po weekendzie - jak księgowa odda mi mój laptop - nie lubię wgrywać zdjęć na inne komputery, mam taką dziwną zasadę - muszę na swoim. Więc niestety poczekacie, aj tez.
A ogar ma się doskonale. Niedlugo bedę mu robić szczepienie przypominające. Zachowuje sie po prostu cudownie!!!!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 4.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='magdabroy']No to będzie dom wariatów :D Ale myślę, że będziesz miała udaną majówkę :)[/QUOTE]
chyba żartujesz.... Tony garów do zmywania, pościel do prania (bo przecież - no zostaniemy..... ) no i do tego zjazd rodzinny - jak trzeba czasem ich do pomocy to nigdy czasu nie mają, ale jak jakieś dni wolne to nagle sobie przypominają o naszym istnieniu.... Ja lubię gości, bardzo, ale rodzina mnie dobija całościowo, zwłaszcza taka co to wie najlepiej.... zabiorę psy zaraz w pola i wrócę na wieczór.
Mam na czarnej liście dwa terminy - sylwester i długi weekend właśnie - nie wiem czemu, ale wtedy sa jakieś zloty, zjazdy - jakby ludzie nie mogli w ciągu roku tak normalnie przyjechać i po ludzku w ilościach normalnych a nie niepoliczalnych.... Zaraz wyciągam kosiarke i jakiemuś siłaczowi daje robotę (za rok pewnie się nie pojawi :) ) sama biorę psy i w pola.

Link to comment
Share on other sites

czasem ciężko - zwłaszcza z rodziną.... Wczoraj było chyba ok 20 osób, w tym 8 dzieci (najstarsze w 1 klasie podstawówki...) na noc zostało 6 osób, więc tak strasznie mnie było. Psy daly oczywiście popisy swoich umiejętności i gościnności i wpakowaly się ludziom do spania :) a co - chrapanie gratis.

Link to comment
Share on other sites

e tam, psiarzy się nie boję :) , chyba, że jakis nieteges, co to ciumkaja i tiutają - ale takich prawie nie znam. Za to rodzina to siła, oj wielka. ... całe szczęście, ze jutro praca - bo pojechali. zapomnialam policzyć tylko ile miałam luda w ostatnie dni.... a sporo tego było.
Psom dziś na wieczór nie dałam jeść - zastrajkowały, za gorąco im, poza tym coś grzmi i lataja pioruny, więc Pirania dyżuruje w łazience, chlopaki maja to kolo zadka, ale jak nie zjedzą kolacji to śniadanie powinny pożreć całościowo - taką mam nadzieję.
Jutro zabieram ogara do biura i na doszczepianie do weta albo do wiejskiego - a gdyby nie mial szczepionki to do Lblna pojade, bo się uparłam na jutrzejszy dzień i już.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daguerrotype']U nas słychać było aż jeden piorun, a resztę tylko było widać :)
Coś mało zdjęć ogarka ostatnio, a na pewno podrósł i wypiękniał i wszyscy, by chcieli go zobaczyć :diabloti:[/QUOTE]

O tak, ja bardzo chętnie ;)

I jak tam dzisiejsze śniadanko? Zjedzone?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='haliza']U mnie też deszczyk, burza przeszła jakby bokiem, ale Ami cały czas przy nogach....[/QUOTE]
no widać było od Waszej strony pioruny. I czuć w powietrzu było deszcz. U mnie tylko tyle, postraszyło, pogrzmiało, pobłyskało i sucho.

[quote name='daguerrotype']U nas słychać było aż jeden piorun, a resztę tylko było widać :)
Coś mało zdjęć ogarka ostatnio, a na pewno podrósł i wypiękniał i wszyscy, by chcieli go zobaczyć :diabloti:[/QUOTE]
poczekajcie, bo nadal nie mam swojego laptoka. Jest u księgowej. Nadal.... Więc czekam i ja - mam dziwną zasadę - wgrywam swoje zdjęcia tylko na swoje komputery na ktorych aktualnie pracuję, ale nie na jakiś "chwilówkach". Więc czekam do poniedziałku na księgową i komputer. Razem czekamy :)

[quote name='magdabroy']O tak, ja bardzo chętnie ;)

I jak tam dzisiejsze śniadanko? Zjedzone?[/QUOTE]
No dziś Pirania zjadła swoje :) Psom też chętnie by zjadła, ale nie pozwoliłam. Maluch swoje jadł, ale nie całe - zostawił. Bazyl w ogóle nie ruszył, Panbazyl coś tam skubnął. Siedzę teraz w biurze z ogarem - dałam mu szkielet z kurczaka - zjadł całościowo :) Niedługo idę z malcem na doszczepianie od wirusówek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']e tam, psiarzy się nie boję :) , chyba, że jakis nieteges, co to ciumkaja i tiutają - ale takich prawie nie znam.[/QUOTE]
:lol: :lol: A ja miałam to "szczęście" i poznałam. Tylko nie wiedziałam jak to nazwać i sklasyfikować. Na początku było nawet zabawnie. Ciumkanie, tiutanie, niuniusianie, jęczliwo-płaczliwo-skamlący głosik, różowe sweterki w słitaśne misiaczki (teraz tylko koszulki) i upierdliwe, konsekwentne dokarmianie mi psa kolorowym, suchym paskudztwem :angryy: (a potem sensacje żołądkowe u Młodej). :shake: Teraz omijam "Pańcię" szerokim łukiem, ale i tak potrafi nas dopaść, zmienić trasę (czasem dopaść biegiem, bo pewnie jej nie zauważyłam, skoro ominęłam :roll: ) i podnieść ciśnienie (oj, bo ona tak słodko skacze, tak prosi, tylko troszeczkę, nie zaszkodzi, to jest bardzo dobre - i pakuje w psa kolejne garści świństw). Staram się być naprawdę asertywna, wręcz dobitna, ale nie działa. Nawet własny pies "Niuni-Pańciuni" przed nią zwiewa. :lol:
Jeszcze trochę i moje dobre wychowanie zostawię w domu. :diabloti:

Dołączam się do próśb o fotki małego Ogarka (jak tylko księgowa odda lapka). :-) Szczepcie się, szczepcie. :-) Maluch będzie bezpieczniejszy (a i Ty spokojniejsza).

[B]Panbazyl[/B], uwielbiam wszelkie spędy rodzinne.......ale nie u mnie (mini mieszkanko, wysoooko i bez windy :-(). Na szczęście większość ludzi to rozumie (zwłaszcza jak "na herbatce" przemykają koło stołu bokiem i z wciągniętym brzuchem, a po wdrapaniu się do nas klną pod nosem). Za to z dziką rozkoszą jadę w plenery, w gości. Mam tylko zasadę, że przyjeżdżam jak nas zaproszą. Sama z siebie nie jadę. Nie uszczęśliwiam na siłę. Nie lubię też niezapowiedzianych wizyt i stawiania przed faktem dokonanym.
My najczęściej jeździmy do przyjaciół i najbliższej rodziny (teściowa :cool1:). Dalsza wciąż czeka na rewizytę....Ech, kiedyś sie zbierzemy....

Edited by N&N
Link to comment
Share on other sites

Oj znam ja te spędy rodzinne, u mnie swego czasu w wakacje w domu po 10-12 osób było, przyjeżdżali sobie na darmowe wakacje, siedzieli ze dwa czy trzy tygodnie :diabloti: na szczęście w ostatnich latach jakoś się to uspokoiło :D

Link to comment
Share on other sites

U nas troszkę chłodniej i mocno padało w nocy, ale po tych ostatnich upałach nawet mi to specjalnie nie przeszkadzało ;).
Spęd rodzinny też mieliśmy, oczywiście u nas, wczoraj :lol:. Grill, zatem i Bari i Murzynek trochę skorzystali.
Ja tego oczywiście zupełnie nie widziałam ;), jak moja Mama ukradkiem dawała biednym wygłodzonym pieskom mięsko pod stołem :diabloti:. Przecież nie mogłam tego zobaczyć :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

no w świecie wirtualnym w końcu :)
wczoraj rodzinnych spotkań cd - ale na szczęście juz nie u mnie :) co za ulga.
Wczoraj też zabrałam ogara Bazyla do "miasta" na szczepienie. obylo się bez problemow, a wręcz ze spokojem - co za pies - spokoj ma wymalowany na pyszczku. Zastrzyk a on zaraz po (przed też) bardziej mial w planie polożyc się spać niż wariować u weta. Wcześniej w biurze wszamał korpus z kurczaka i .... poszedl spac :)
Wczoraj tez popadalo - w końcu :)
za to dziś taniec z kosiarka - poł hektara podworka (z dużą gorką i nierównościami) skoszone :)
Potem z psami w pola - ale biegały :)
trochę się ochlodziło - szkoda, ja lubię hiszpańskie upaly :)

Link to comment
Share on other sites

jak przeczytałam to zdanie "trochę się ochłodziło - szkoda, ja lubię hiszpańskie upaly" to normalnie pomyślałam 'zboczeniec' jakiś czy coo .... ja powyżej 26 stopni zapominam żyć.
Takie lata jak ostatnio skracają mi życie.
Ale maluch naprawdę słodki Ci się trafił :)

Link to comment
Share on other sites

A ja dziś wzięłam koleżankę (i Miśka) na "sarny", których nie spotkaliśmy i potem wracaliśmy pół godziny w ulewnym deszczu i wszyscy troje wróciliśmy przemoknięci.
A potem okazało się, że mój teść pojechał nam na ratunek traktorem, ale myśmy robili kółko i wracaliśmy inną drogą :)

Link to comment
Share on other sites

n już się nie moge doczekac aż was zasypie masa zdjęc.... ale poczekam sobie - mam nadzieję, że obiecane "po wekendzie" przez księgową się sprawdzi i laptop znów będzie u mnie :) (no bo tylko na swoim wrzucam foty - bo robie je w rozdzielczości do druku i bym inne kompy zawaliła po krótkim czasie...)
maluch urósł :) Dorosle psy są do niego bardzo przyjaźnie nastawione :)
Piątkowy deszcz przesiedziałam w Piaskach pod dachem :) Wczoraj nic nie padało a dziś tylko się ochłodziło. Ja kocham upały - najlepiej jakby było do tego jeszcze sucho, bo jak wilgotno to mozna paść - tu się zgadzam z marysią :)

Link to comment
Share on other sites

no i zapomniałam - mój znajomy chce oddać swojego bernardyna w typie za gratis - jak to określił "ze wszystkim, z budą również, w dobre ręce". Benek jest w wieku 9 miesięcy, wymaga "mocnej" ręki, tzn osoby co mu klepki poustawia w odpowiednie miejsca. Pies aktualnie jest w Lbl.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...