jotpeg Posted August 19, 2013 Posted August 19, 2013 [quote name='Jasza']Reksio niezadowolony, bo już mu się zdawało, że jest nareszcie prawdziwym wiejskim psem z własnym domem i ogrodem i może się odszczekiwać kogutom i leżeć na werandzie, straszyć gęsi... Było sielsko i pięknie. I tak mi szkoda, tak mi żal, że musieliśmy wrócić...może nawet bardziej niż Reksiowi...[/QUOTE] Jakbym czytała o Norku... też cierpię, że lato ma się wyraźnie ku końcowi. Oglądam zdjęcia po raz któryś, piękne, piyyykne!! Misia cierpiąca przez muchy - nawet po wyrazie twarzy widać, górskie potoki (oj, tym się chłopaki wyraźnie różnią - Norek za nic nie wszedłby, a Reksio - proszę bardzo, wodny pies pracujący!), jak razem rysujecie, schodki urocze w mięcie, no i podziwiam wędrówki, dzielne krótkie, małe łapki!!! :p:p:p Quote
Patmol Posted August 19, 2013 Posted August 19, 2013 Bardzo tam ładnie było i widzę domek przyjazny dla psów. Może i my się tam kiedyś wybierzemy. Quote
Jasza Posted August 19, 2013 Author Posted August 19, 2013 Domek bardzo przyjazny psom. Wybieramy się tam na Sylwestra. Quote
jotpeg Posted August 19, 2013 Posted August 19, 2013 czy na Krowiarkach było dużo ludzi? nie było problemów, żeby wejść z psami na teren BPN? dużo pochodziliście. schronisko na Hali Krupowej dobrze wspominam, ale byłam tam zimą i bez psa. Damiańskiego zdjęcie z Reksiem w objęciach wzruszające :p Quote
Jasza Posted August 20, 2013 Author Posted August 20, 2013 Na Krowiarkach przetłumy. Okropność. Dwa parkingi - obydwa pełne, samochody na poboczach. Na Babią z psami nie wejdziesz, nie ma szans, przynajmniej z Krowiarek. Szlak na Krupową piękny i pusty. Quote
Andzike Posted August 20, 2013 Posted August 20, 2013 Jaszka, ale piękne miejsca odwiedziliście! :) Podzielisz na pw adresem? Chętnie poznam nowe miejsce gdzie można przyjechać z psami :) Domek ogrodzony? Na ile osób? Mogę się podzielić rewelacyjnym namiarem na Mazurach (byliśmy z pięcioma psami) o ile ta okolica kogoś interesuje :D Quote
Jasza Posted August 20, 2013 Author Posted August 20, 2013 Domek ogrodzony :loveu: [url]http://kalina.dobrynocleg.pl/galeria.html[/url] Mazury poproszę na PW - daleko, ale może, może...:roll: Quote
Patmol Posted August 20, 2013 Posted August 20, 2013 ode mnie na Mazury niestety jest zupełnie za daleko i bardzo żałuję Quote
Andzike Posted August 20, 2013 Posted August 20, 2013 Miejsce super, dodałam do ulubionych, może wybierzemy się z Czaputkami, co prawda od nas to własnie tam jest kawał drogi ;) Quote
Jasza Posted August 20, 2013 Author Posted August 20, 2013 Dziękuję za Mazury. My przyszłoroczny urlop rezerwujemy na remont łazienki, ale sobie zapisałam i "pożyjom-uwidim". Quote
jotpeg Posted August 20, 2013 Posted August 20, 2013 [quote name='Andzike']Mogę się podzielić rewelacyjnym namiarem na Mazurach (byliśmy z pięcioma psami) o ile ta okolica kogoś interesuje[/QUOTE] ja poproszę. Quote
Jasza Posted August 21, 2013 Author Posted August 21, 2013 [COLOR=#008080][SIZE=4][FONT=book antiqua]Pozdrawiamy [/FONT][/SIZE][/COLOR];) [IMG]http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/2013/08/de53e255869b878169c4900d6861e2d7_original.gif?1375521876[/IMG] Quote
Jasza Posted August 22, 2013 Author Posted August 22, 2013 To ja, Reksio. Dopchać się w tym domu do komputera to jakiś cud. Nasz człowiek z wąsem ciągle stuka w klawiaturę i słychać [I]szczelanie[/I] i wybuchy, kiedyś jak byłem mały to się bałem, ale teraz wiem, że to nic prawdziwego. A jeszcze ostatnio Misia też okupuje komputer chyba, bo poznikały zdjęcia z naszego wyjazdu, wszystkie te, na których wyglądała grubo, czyli dosyć sporo… Chciałem wam napisać, że na Hugobergu jest fajnie, ale na wsi i w górach, to lepiej… W niedzielę byliśmy na spacerze i spotkaliśmy Lapę, to znaczy bardziej Lapa na nas wyskoczyła zza zakrętu .. Jej tata to był [I]haski[/I] i Lapa ma po nim niebieskie oczy, ale jest wielka i brzydka i jak ją zobaczyłem bez smyczy to wiedziałem zaraz, że się stanie cos niedobrego. I nie mogłem się powstrzymać i warknąłem, a potem ona skoczyła i mnie ugryzła w plecy przy ogonku i piszczałem i krzyczałem i pani musiała mnie zabrać na ręce. Misia trochę płakała, ale nie wiem czemu, skoro to nie ona była uszkodzona tylko ja. A człowiek Lapy przepraszał naszą panią, i też nie wiem czemu, bo przecież jak coś, to powinien mnie przepraszać. A potem odpoczywałem w trawie w cieniu i się uspokajałem a pani mnie całowała i pocieszała a jak obiecała, że następnym razem nakopie Lapie do dupy, to już mi całkiem przeszło i postanowiłem już nie histeryzować. Raz tylko [I]zapłakłem[/I] i [I]pisłem[/I] kiedy musiałem pokazać czy nie ma krwi, ale potem już byłem dzielny, tylko ominąłem na wszelki wypadek to miejsce gdzie się to wszystko wydarzyło. W piasku na ścieżce odcisnęły się moje małe łapki i wielkie łapy Lapy. I w ogóle na wsi było lepiej. Przede wszystkim nie było tam Lapy i byłem prawie największym psem w okolicy. U jednej babci mieszkał Misiu, ale był chyba o połowę mniejszy ode mnie, więc sami rozumiecie – nawet mu się nie odszczekiwałem, bo po co. Większa to była tylko krowa, co ją przyprowadzała kobieta z żółtymi włosami na trawę koło [I]mojego[/I] domu. I na krowę szczekaliśmy razem z Misią, ale ona sobie nic z tego nie robiła, bo nie rozumiała co krzyczeliśmy, a potem pani wyszła z książką i powiedziała, że jak jeszcze raz będziemy się tak zachowywać, to pójdziemy do środka, to jeszcze tylko szczeknąłem dwa razy, ale wyszedł nasz pan z wąsem i powiedział, że się zachowujemy jak nieboskie stworzenia, no to już zrezygnowałem i zawołałem Misię na werandę, ale tam było jeszcze widać krowę przez balustradki i sobie jeszcze troszkę, troszkę szczeknąłem, no bo nie wytrzymałem, i wtedy pani rzuciła książkę na stół i powiedziała, „nie wytrzymam” i z tego wszystkiego zabrała nas na spacer, a ja się ucieszyłem, bo i tak musieliśmy przejść koło krowy, to mogłem na nią jeszcze trochę nakrzyczeć. Razem z Misią. I w ogóle na wsi jest lepiej. Można chować jedzenie, te, co się go nie chce jeszcze zjeść, na potem, na przykład przy kupie patyków, naszykowanej przez kogoś specjalnie dla mnie. Pan mówił, że to na ognisko, ale kto pali ognisko w taki upał, co nie? Patyczki sobie zabierałem kiedy chciałem i roznosiłem po jednym, trochę na trawnik przed domem, a potem pan je zbierał, no to musiałem znowu je przenosić, i tak w kółko, a potem pan powiedział, że mam zakaz zabierania patyków ale się nie przejąłem, bo to były wszystkie moje patyki, to co się mam przejmować. I jeszcze na wsi to się nie je obiadów w domu, tylko w różnych miejscach gdzie są lepsze zapachy i trochę obcych ludzi. Czyli w karczmach. I zawsze dostaję frytki i kawałki mięsa i leżę sobie na kocyku i pilnuję, żeby ktoś nie podszedł zbyt blisko i nic nie zabrał. Któregoś dnia do takiej karczmy wbiegła cała chmara małych ludzi i zaczęła wrzeszczeć. Zaraz się podniosłem i krzyknąłem, żeby się zachowywali, a jedna pani co z nimi była, powiedziała, że jak się nie uspokoją, to powie mojemu panu z wąsem żeby mnie wypuścił i im poodgryzam nogi, a najmniejsza dziewczynka stanęła jak wryta i zmrużyła oczy tak jak ja kiedy patrzę na krowę i chcę szczeknąć i się skrzywiła a potem powiedziała do mojego pana z wąsem: MORDERCA. A moja pani się zaśmiała i spadła jej frytka i ja ją dostałem i potem już się nie kładłem wcale, bo już zauważyłem, że jeszcze na talerzu sporo tych frytek, i uderzałem łapką po stole żeby wszyscy wiedzieli, że jestem bardzo głodny. Misia to się w takim miejscu nie potrafi zachować. Leży tylko na kocyku pod stołem i udaje że łapie muchy, a czasem śpi i nawet nie wie, że jak by ciągle popiskiwała, to też mogłaby dostać sporo frytek, no i w sumie dobrze, bo więcej zostaje dla mnie, co nie? Poza tym Misi się zdarzyło kiedyś, że spod tego stołu tak jej się głośno odbiło, beknęła po prostu, bo ona tak często robi i się różni ludzie na nas patrzeli, szczególnie na pana, bo właśnie kończył jeść i pani się znowu śmiała, a Misia, Misia się w ogóle nie przejęła. Nic a nic. A kiedyś leżałem sobie grzecznie i sobie myłem nogi, bo pani jadła bardzo niedobre pierogi z czymś zielonym i nie było frytek, patrzę, idzie mały, mniejszy ode mnie, obrzydliwy czarny kudłaty pudelek. I się zaraz ożywiłem i się schyliłem i mu pod stołem powiedziałem, żeby sobie uważał i jeszcze mu chciałem powiedzieć, że wygląda szpetnie w tej lokatej fryzurze, ale mnie mój pan z wąsem szturchnął i powiedział, żebym się zachowywał, bo wyjdę, a nie chciałem jeszcze wychodzić, bo miałem dopiero jedną nogę umytą, poza tym miałem nadzieję, że jeszcze ktoś przyniesie te frytki, no to się uspokoiłem. Ale za to jak wychodziliśmy, to specjalnie się naciągnąłem, żeby przechodzić koło tego małego fagasa i mu pokazałem swoje zęby, a co. Pani powiedziała, że ze mną oszaleje, ale się nie przejąłem, bo ona często tak mówi, a jeszcze nigdy nie oszalała. A potem to Misia chciała bardzo szybko iść do wody, tej, co płynęła zaraz obok i pociągnęła panią mocno w tamtą stronę, i pani się zachwiała, ale się nie przewróciła, mimo tego, że ma tylko dwie nogi, bo ma wielkie stopy i wielkie buty. A w wodzie jest bardzo fajnie i to też jest najlepsze na wsi i w górach, bo na Hugobergu to jak jest woda, to tylko głęboka i zielona i trochę śmierdzi rożnymi glonami. Do rzeki wchodzę bez żadnego strachu, w ogóle się nie boję, przeważnie sprawdzam łapką i pani mówi, nie bój się, jest płytko, no to wchodzę i czekam, aż mi będą wrzucać patyki, muszę je wszystkie wynosić na brzeg i chodzić tam i z powrotem i to jest bardzo męczące, i jak już jestem cały mokry i pan mówi, że wyglądam jak szczur, to wtedy idziemy się wysuszyć do słońca, żeby się pani nie denerwowała, że wsiadamy do auta z piaskiem na łapkach i w uszach i wszędzie. I tylko na jednej wycieczkę na wysoką górę nie poszliśmy, bo mnie nie chcieli wpuścić do Parku Narodowego, mimo, że miałem szelki z jeleniami (!) Ale co mi tam. Się nie przejąłem za bardzo. Mówię wam, na wsi jest lepiej. Można mieć swój dom ( ja miałem!), ludzie nie chodzą w ogóle do pracy tylko cały czas są z nami, można spać do której się chce i nikt nie gwiżdże w telefonie o czwartej rano, a przecież o czwartej rano jest jeszcze ciemno – ale tak się wstaje w mieście niestety. Na wsi są gęsi, które robią więcej hałasu niż ja i Misia razem i pani wtedy mówi, że coś takiego, że wcale nie jesteśmy takie całkiem niedobre, głośne psy. Dzisiaj rano jak pan wsiadał do naszego auta, to się ucieszyłem, bo myślałem, że może wracamy na wieś z powrotem, ale jednak nie, pani powiedziała, że pan jedzie do pracy a my musimy zostać w domu. No to się zmartwiłem, tym bardziej, że nikt mnie nie poinformował tam, w górach, że wyjeżdżamy i nie zdążyłem opróżnić kilku moich skrytek z jedzeniem… Teraz tylko czekam, kiedy powiedzą: wsiadamy i jedziemy! Może do tego czasu nikt ich nie zdąży opędzlować. Krowa na przykład. P.S. To ja. Misia.. Tesz mi się na wsi podobało bardzo. I byłam jedynom księżniczkom najladniejszom. I schudłam pu kilo. Pa! Quote
Patmol Posted August 22, 2013 Posted August 22, 2013 [I]a wiecie, że w Pasterce w takich górach, gdzie jest bardzo dużo kamieni i taka wielka i przepastna dziura to zimą stoi plastikowa krowa, jak prawdziwa, no można się pomylić i można nawet zimą na nią szczekać a jest zdecydowanie bezpieczniejsza niż prawdziwa krowa Sweetie[/I] Quote
Jasza Posted August 22, 2013 Author Posted August 22, 2013 (edited) Taką sztuczną krowę to ja widziałem w schronisku na Stożku, ale była fioletowa i miała wgnieciony brzuch, to od razu wiedzialem, że jest sztuczna. No, prawie od razu. Raz tylko [I]szczekłem[/I]...:oops: Reksio. Edited August 22, 2013 by Jasza Quote
Patmol Posted August 22, 2013 Posted August 22, 2013 [I]a ta krowa była jak prawdziwa najpierw to szczekałam na nią strasznie i nie chciałam podejść aż w końcu mnie Caillou puknęła, żebym przestała robić hałas, bo się wytrzymać nie da i jak ona podeszła do krowy to ja też podeszłam taka byłam odważna, że ho ho ho Sweetie [/I] Quote
Elisabeta Posted August 22, 2013 Posted August 22, 2013 Reksiu, jestem pod wrażeniem! Piękne obrazki wyjazdowe. I jak napisane! :fadein: Że Twoja Pani ma talent literacki, wiem od dawna. O Twoim nie wiedziałam. Gdybyś jeszcze zdjęcia umiał robic, to też by pewnie nie ustąpiły przepięknym fotom Paniusi. Misiu, Ty też się odezwałaś, ale musisz jeszcze trochę popracowac. Nie zrażaj się, bo wszyscy robią błędy. Język polski jest bardzo skomplikowany.:p Jaszko, dziękuję. Kocham to miejsce. Zajrzysz tu i zaraz lżej na sercu. I nawet słóńce zaczyna się przebijac po trzydziestu godzinach mżawek, deszczów i ulew.:kiss_2: Quote
Elisabeta Posted August 22, 2013 Posted August 22, 2013 Słońce już się schowało i chyba zaraz popada.:megagrin: Quote
maciaszek Posted August 22, 2013 Posted August 22, 2013 [quote name='Jasza']Poza tym Misi się zdarzyło kiedyś, że spod tego stołu tak jej się głośno odbiło, beknęła po prostu, bo ona tak często robi i się różni ludzie na nas patrzeli, szczególnie na pana, bo właśnie kończył jeść i pani się znowu śmiała, a Misia, Misia się w ogóle nie przejęła. [/QUOTE] :D :D :D Reksiu, będziesz się tu częściej odzywał?! I Ty Misiu też! Ładnie proszę... :modla: Quote
Jasza Posted August 23, 2013 Author Posted August 23, 2013 No ładnie, pani i pan z wąsem ;-) w pracy, a toboły przy komputerze :mad: Quote
Elisabeta Posted August 23, 2013 Posted August 23, 2013 A hasło na Dogomanię skąd tobołki wzięły?...;) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.