AnkaCx Posted September 25, 2010 Share Posted September 25, 2010 A ja mam dwa haszczaki w samym środku aglomeracji katowickiej. Psy niepracujące. Co słyszę na codzień? Oczywiście że moje psy się męczą w bloku. a moje psy nauczone do biegania bez uwięzi (wszędzie się miejsce znajdzie) świetnie się bawią, są wybiegane i zadowolone. Nie liczy się miejsce zamieszkania tylko dobre chęci i świadomość właściciela! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Hitoshi Posted September 25, 2010 Share Posted September 25, 2010 A ja mam w bloku malamuta i husky :) I też ciągle słyszę, że je meczę od ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć, że moim starczy pobiegać dziennie 2h po parku i 3 spacery w tym 1 godzinny a dwa 30 min :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marra Posted September 27, 2010 Share Posted September 27, 2010 I dokladnie o to w tym wszystkim chodzi, o podejście człowieka do psa, zrozumieniu jego potrzeb a ich potrzebą napewno nie jest spędzanie całego życia na łańcuchu czy różowe ubranka i czapeczki ;/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mamuśka_3 Posted September 27, 2010 Share Posted September 27, 2010 Dokładnie, trzeba znaleźć złoty środek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Sybel Posted September 27, 2010 Share Posted September 27, 2010 Najlepsze jest to, że jak się znajdzie złoty środek, to wszyscy mają odpowiednią ilość ruchu i miłości - i psy i ludzie :D Bo jak dla mnie wybiegany, często ubłocony pies, który wraca do domu i pachnie ziemią i wiatrem, to najlepszy moment dnia (no, chyba, że leje i pies wonieje mokrym psem i chce tylko, żeby go wytrzeć i dać spać :D ) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marra Posted September 28, 2010 Share Posted September 28, 2010 Wszyscy kładziemy duży nacisk na te spacery, ale jest wiele innych czynników które powodują że pies jest szczęśliwy czy nie, no bo co z tego że np. pies łańcuchowy jest spuszczany kilka razy dziennie, chodzi na spacery a potem nie dostaje jedzenia czy musi wejśc do mokrej często na wsiach !bez podłogi! budy, lub pies blokowy, nakolankowiec który siedzi przywiązany do kaloryfera lub nigdy nie odwiedził weterynarza i zmaga się z jakimiś tam swoimi dolegliwościami których nikt nie widzi. Nie mówię że tak jest zawsze ale bywa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mamuśka_3 Posted September 28, 2010 Share Posted September 28, 2010 Stąd właśnie wniosek o złotym środku ^^ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dagg Posted December 24, 2010 Share Posted December 24, 2010 Pomieszkuję u mojego chłopaka na wsi, jego rodzice mają niewielkiego kundelka widocznego w moim avatarze.. Pies dostał smycz ode mnie. Miał wtedy ok. 9 miesięcy. Gdy pierwszy raz mu ją założyłam, zaparł się łapami i nie chciał iść, myślałam, że to oczywiste, że nie chodzi, bo nie umie, ale on się bał, że zostanie uwiązany.. Gdy tylko zobaczyl, że smycz= spacerek, zaczął szaleć na sam jej widok. Zresztą, gdy idę na spacer "na pole", to zawsze się przyłącza, bardzo to lubi.. Do naszego przyjazdu (z zagranicy) pies był nauczony "siad" i "daj łapkę" - komendy jak wiadomo bardzo przydatne, jednak na dźwięk swojego imienia reagował raczej sporadycznie. Przede wszystkim zaczęłam go uczyć przychodzenia na woładnie, koemndy leżeć, zostań.. Misiek ma gęstą sierść i gdy jest centralne zimą, często piszczy i chce na dwór, dyszy i widać, że w mieszkaniu jest mu za gorąco. Ale nocuje w domu, zresztą wstęp do domu ma swobodny, a często wołany nie przychodzi, jeśli nie ma na to ochoty. W wakacje dbałam o to, żeby miał na dworze miske z wodą, wcześniej raczej nie miewał... Ale ogólna świadomość ludzi na wsi jest przerażająca ... tu gdzie mieszkam, większość stereotypów jest prawdziwa. Oprócz nas znam tylko jeszcze jedno małżeństwo, które pozwala psom wchodzić do łóżka. Zresztą piesek był nauczony, czy też sam się nauczył, wskakiwać do traktora i wszędzie jeździ ze swoim panem. Ale piesek zaginął i się nie odnalazł. Jest też młoda suczka po pierwszej cieczce. Miała być wysterylizowana (podsuwałam im uparcie ogłoszenia o darmowej sterylizacji wiejskich suczek, ale chcieli ostatecznie chyba zapłacić za zabieg), ale teraz już chce, by miała na wiosnę szczeniaki po Miśku właśnie, jako, że jest on szczeniakiem po zaginionym, ukochanym piesku i innej nieupilnowaej suczce.... Inne małżeństwo w ciągu roku "uśmierciło" 3 szczeniaki, teraz mają dwa kolejne.. Jedna suczka wpadła pod samochód. Potem rodzeństwo zdechło w odstępie kilku dni. Teraz dwa nowe szczeniaki zostały wzięte do domu zanim skończyły 4 tygodnie, a w misce mają karmę dla dorosłych i raczej dużych psów... Jakiś czas temu, gdy byłam z Miśkiem na spacerze, przypętał się do nas pies wielkością i wyglądem przypominający dalmantyńczyka, młody, niby najpierw chciał się bawić, ale potem próbował okazać swoją dominację... próbowałam go odgonić, odstarszyć - nic nie skutkowało, szłam do domu, zostało ok. kilometra, a on za nami i tak doszedł z nami do domu, ja już wykończona nerwowo, pies szaleje, próbuje dominować MIśka, tu i uwdzie go kąsa, na nic nie reaguje, odprowadziliśmy go, bo chłopak słusznie podejrzewał, skąd się wziął. Poszliśmy a pierwszy pytanie było: "a nie chciałeś go sobie przywiązać?", chłopak, że nie i, żeby go zawołali, bo znowu za nami pójdzie, chłopak na to, że pies się go nie słucha i woła psa: "No, chodź tu, głupku!" Hmmm, nie wiem, jaką inteligencję musiałby posiadać ten pies, żeby się domyślić, że: 1. to do niego 2. znaczy, że ma podejść... Gdy idę z psem na smyczy ludzie się po prostu na mnei gapią (nie patrzą się tylko gapią, głowy im się wykręcają nieomal dokoła głowy). Nie wiem, czy dlatego, że mnie nie znają, czy dlatego, że szokuje ich ten widok, bo to jedyny pies na wsi, który smycz posiada.. Mój 7-mio miesięczny kot jako jedyny chyba chowany jest w domu, ma swój domek, miseczkę i karmę i okrągły brzuszek. Pewnie jako jedyny widział ganbinet weterynarza od środka. Koty to w ogóle osobna bajka... Ale tylko moim kotem się zachwycają, że taki sprytny, że i 7 myszy potrafi złapać w ciągu dnia i drzwi do domu potrafi sobie otworzyć... I tylko nie potrafię sobie wyobrazić tego, że miałabym tu mieszkać i zrealizowałabym moje psie marzenie... dużego białego pudla... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Afryka Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 [quote name='daguerrotype'] Oprócz nas znam tylko jeszcze jedno małżeństwo, które pozwala psom wchodzić do łóżka. [/QUOTE] Podoba mi się Twój wpis, ale tego kawałka ze spaniem w łóżku nie rozumiem. Moje psy nigdy nie spały ze mną w łóżku i krzywda im się nie działa z tego powodu ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dagg Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 U nas pies wchodzi na łóżko tylko, gdy jest czysty, albo gdy pościel przykryta jest kocem, więc też bez przesady. Miałam raczej na myśli, że psy wchodzą do domu i są czymś znacznie więcej niż tylko "podwórkowymi stróżami". Że mają wstęp do domu to już tutaj dużo znaczy ... :/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
evel Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 [quote name='daguerrotype']Jest też młoda suczka po pierwszej cieczce. Miała być wysterylizowana (podsuwałam im uparcie ogłoszenia o darmowej sterylizacji wiejskich suczek, ale chcieli ostatecznie chyba zapłacić za zabieg), ale teraz już chce, by miała na wiosnę szczeniaki po Miśku właśnie, jako, że jest on szczeniakiem po zaginionym, ukochanym piesku i innej nieupilnowaej suczce....[/QUOTE] To nie możecie Miśka wykastrować? Albo chociaż powiedzieć, że jest wykastrowany i że nici z mariażu? To jest naprawdę idiotyczne, że ludzie chcą rozmnażać swoje kundelki, bo takie mądre, sprytne, ładne, jakieś tam... :roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Paulix Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 Evel, powiedz to psom :razz: U nas przynajmniej, nawet jak się sukę pokrywa jakimś ładnym kundelkiem to i tak ją dokrywa pierwszy lepszy :shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dagg Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 [quote name='evel']To nie możecie Miśka wykastrować? Albo chociaż powiedzieć, że jest wykastrowany i że nici z mariażu? To jest naprawdę idiotyczne, że ludzie chcą rozmnażać swoje kundelki, bo takie mądre, sprytne, ładne, jakieś tam... :roll:[/QUOTE] Misiek być może niedługo będzie faktycznie wykastrowany, jeśli tak się stanie, również będzie pionierem na wsi. Nie chcę tu zaczynać dyskusji o rozmnażaniu i jego słuszności/ niesłuszności, bo sama namawiałam ich na sterylizację suczki, ale w sumie psy rasowe romnaża się z tych samych powodów ... bo mądre, ładne, jakieś tam inne cechy mają, które ktoś kiedyś chciał zachować. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
evel Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 [quote name='daguerrotype']Nie chcę tu zaczynać dyskusji o rozmnażaniu i jego słuszności/ niesłuszności, bo sama namawiałam ich na sterylizację suczki, ale w sumie psy rasowe romnaża się z tych samych powodów ... bo mądre, ładne, jakieś tam inne cechy mają, które ktoś kiedyś chciał zachować.[/QUOTE] Ale w przypadku psów rasowych mamy [B]zespół [/B]cech, tj. określony wygląd plus cechy charakteru. A w przypadku kundelków - któż to wie co wyniknie z takiego rozmnażania? Zresztą, kundli w schronach mamy setki tysięcy, więc naprawdę nie ma potrzeby produkowania nowych egzemplarzy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dagg Posted December 25, 2010 Share Posted December 25, 2010 To jest takie błędne koło. Z jednej strony nikt tu nie kupi rodowodowego psa. "Rasowego" za 200 zł z giełdy może i tak... ale więcej za psa? I też nikt nie pomyśli, że po psa można jechać do schroniska. I tak zawsze gdzieś w rodzinie czy wśród znajomych w razie potrzeby znajdzie się szczeniak. Nie wiem, ilu lat by trzeba by zmienić mentalność ludzi, nie wiem, czy jeszcze obecna młoda generacja nie jest "stracona". Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
marra Posted December 27, 2010 Share Posted December 27, 2010 W całej tej dyskusji przeraża mnie fakt bezradności z naszej strony. Jak takie coś widzę to nie raz po nocach nie śpię bo mi się śni taka bida uwiązana tak jak mój tymczasowicz Chester, nie dałam za wygraną i wkońcu go wytargałam z tej przeklętej budy i łańcucha (piesek sięga nieco ponad kostkę) ale co z resztą ? co z tysiącami innych które nie poznają lepszego życia ? Kiedyś będąc w górach w naprawdę świetnej i pięknej miejscowości zachwycałam się krajobrazami ale gdzie nie spojrzałam to psiak na łańcuchu, przy praktycznie każdym domu. Niektóre jeszcze przywiązane na poziomej linie jak to się dawniej robiło nie wiem czy kojarzycie, inne bez budy albo w jakichś prowizorkach a to była ta ostra zima chyba dwa lata temu. Jak tu pomóc takim bezradnym zwierzakom i jak uświadomić ludzi z pradawnymi przekonaniami. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Walercia Posted December 27, 2010 Share Posted December 27, 2010 Ech... rozważania o wyższości wsi nad miastem i vice versa kompletnie przypominają te o wyższości świąt Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia - i na wsi, i w mieście znajdą się ludzie i taborety. Pies w budzie niekoniecznie jest nieszczęśliwy - zależy, ile czasu spędza [I]poza nią[/I], w towarzystwie ludzi i innych psów. I malamut w mieszkaniu niekoniecznie musi się męczyć - może męczyć się w domku z ogródkiem, gdzie kontakt z człowiekiem ma 3 min dziennie, podczas wystawiania mu michy z żarciem. Mieszkam na wsi, mam zwierzaki zarówno "budowe" jak i domowe, moi sąsiedzi, lokalsi z dziada pradziada, są dokoceni i dopsieni stworami pozbieranymi przez mnie, w większości o miejskiej genezie. I co? Psica im śpi na fotelu :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wenia41 Posted December 27, 2010 Share Posted December 27, 2010 A mój futrzak woli chyba jednak miasto???? jak siedzimy na działce to się ewidentnie nudzi, wszystkich zaczepia do zabawy albo sam głupawej galopki dostaje. I spacery nie pomagają - na długie nie można tu sobie pozwolić bo to więcej psich zgraj bezpańsko biega nawet tych z listy pierwszej dziesiątki niż ludzi łazi. A tu gdzie mieszkamy możemy łazić sobie godzinami i żadne psiska nas nie gonią chcąc zjeść nas żywcem. Łazimy sobie i nie spotykamy na swojej drodze żadnych czworonogów ani dwunożnych istot. Spotykamy ich tylko i wyłacznie wówczas, gdy sobie tego życzymy, zmienimy wtedy trasę na bardziej uczęszczaną. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.