Jump to content
Dogomania

Walercia

Members
  • Posts

    67
  • Joined

  • Last visited

Walercia's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

9

Reputation

  1. Właściciele odnalezieni. Ufff! Wnioski: (poza "pilnować pieska", co właścicielom [B]mocno [/B]zaleciłam), mogę polecić "tradycyjne metody" ogłaszania. Suczka była ogłoszona na całkiem sporej liczbie stron - dom odnalazł się dzięki konwencjonalnej kartce na wystawie spożywczaka (podziękowania dla szefa sklepu przy stacji WKD)!
  2. Ech... rozważania o wyższości wsi nad miastem i vice versa kompletnie przypominają te o wyższości świąt Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia - i na wsi, i w mieście znajdą się ludzie i taborety. Pies w budzie niekoniecznie jest nieszczęśliwy - zależy, ile czasu spędza [I]poza nią[/I], w towarzystwie ludzi i innych psów. I malamut w mieszkaniu niekoniecznie musi się męczyć - może męczyć się w domku z ogródkiem, gdzie kontakt z człowiekiem ma 3 min dziennie, podczas wystawiania mu michy z żarciem. Mieszkam na wsi, mam zwierzaki zarówno "budowe" jak i domowe, moi sąsiedzi, lokalsi z dziada pradziada, są dokoceni i dopsieni stworami pozbieranymi przez mnie, w większości o miejskiej genezie. I co? Psica im śpi na fotelu :D
  3. I nic, żadnego odzewu (chyba, że głuchy telefon, który miałam dziś w nocy koło drugiej:roll:, ma związek z sunią). Coś mi się zdaje, że niedługo będę musiała zmienić ogłoszenia na: "Oddam yorka" (no, prawie:evil_lol:), żeby ją wypchnąć od siebie...
  4. Dzięki, [B]catie[/B] Zgłosiłam ją na stronę miasta. Na Straż Zwierząt trafiłam już wcześniej, dzwoniłam, ale tel milczy, chyba wyłączony... zgaduję, że w Wigilię mogą nie działać. Powrzucałam ją też na różne strony typu gumtree, zaginionePsy itp, może ktoś będzie tam szukał. Sama psica tymczasem zjadła trochę saszetkowego, wykupkała się na spacerze, teraz robi za obwarzanek na moim łóżku.
  5. Już po akcji plakatowej. Pozostaje mieć nadzieję, że odezwie się poszukujący zguby dom, a nie straż miejska z pretensjami o ogłoszenia na słupach i przystanku. Obleciałam też okoliczne sklepiki i punkty usługowe, wciskając plakaciki do powieszenia, i dopytując, czy ktoś nie dopytywał, itd... Nikt. Powitała mnie stęskniona i wskakująca na kolana suńka. Dalej smutna i wyraźnie tęskni, ale trochę się otwiera. Wie, do czego służy piłeczka, zostawiona sama w pokoju zaczyna dopominać się o człowieka.
  6. Plakaty dzisiaj rozwieszę (właśnie się drukują:cool3:) - nie jestem z Grodziska , więc nie mogłam zrobić tego bardziej ekspresowo. Tu jeszcze pytanie do dogomaniaków z Grodziska - nie wiecie, czy miasto ma jakąś sensowną lokalną stronę, gdzie można by psiutkę ogłosić? Wagowo - drobinka, tyle co normalnie odkarmiony, nie zapasiony kot. Zdecydowanie młoda, dałabym jej ze dwa lata. Nigdy nie miała szczeniąt, blizny po sterylce nie widzę... ale w tych kłakach nic się nie zobaczy. Przez cały wieczór i noc nie siknęła (problem w tym, że na wieczornym i porannym spacerku też nie). Może za bardzo zestresowana w nowym otoczeniu, niestety moje dwie suki kiepsko ją przyjmują. Nie bardzo też chce jeść - ponieważ wygłodzona nie była, tym się nie załamuję. Suche: "a co ja mam z tym zrobić?". Gotowane raz i drugi chlapnęła, ale bez zapału. Natomiast suchy chleb, to i owszem, by się jadło. Najlepiej na łóżku pańci:evil_lol:. Bo dla psów są łóżka, jak już trochę przestała się kulić, to od razu mi to zakomunikowała.
  7. Drugiefoto (nie było łatwo, psinka się boi i kuli... w tej chwili zwinęła się w rogalik pod moim krzesłem i ignoruje przygotowane posłanie). [URL=http://img828.imageshack.us/i/psiak2.jpg/][IMG]http://img828.imageshack.us/img828/5835/psiak2.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]
  8. Jadąc ulicą Radońską w Grodzisku Mazowieckim zobaczyłam, że samochód na przeciwnym pasie hamuje, a przed nim kuli się coś mikrego, czworonożnego, i - jeszcze - żywego. Zatrzymałam się (w międzyczasie obok kolejne samochody omijały skuloną bidę) i podeszłam. Po rozmiarze myślałam, że kot - ale coś okazało się pieskiem wielkości kota. Jeszcze całym. Dokładniej suńką. Miałam nadzieję, że właściciel zaraz wyłoni się zza rogu, ale nikogo... Postałam z nią, porozglądałam się, zadzwoniłam do trzech najbliższych domów - państwo nie kojarzą, nie widzieli nikogo z takim psem w najbliższej okolicy. W końcu załadowałam maleństwo do samochodu i zabrałam. A oto i dziewczyna: [URL="http://img406.imageshack.us/i/psiak1.jpg/"][IMG]http://img406.imageshack.us/img406/5945/psiak1.jpg[/IMG][/URL] Uploaded with [URL="http://imageshack.us"]ImageShack.us[/URL] Nie ma adresówki, żadnej obróżki. Czysta (teraz, powiedzmy... względnie - przy znalezieniu wyglądała jak mop, którym wytarto ulicę), zadbana, w 100% domowa. Mam nadzieję, że przez dom poszukiwana, chociaż, oględnie mówiąc, niedopilnowana. edit 27 grudnia: Sunia wróciła do swojego domu.
  9. Podstawowa rzecz, to definicja sytuacji, w której dochodzi do "konieczności bezzwłocznego uśmiercenia" - ja osobiście przed wszystkim chciałabym zobaczyć, jak ta wygląda w projekcie (a jeśli brak - to już wiadomo, że jest źle, bo można pod nią podciągnąć literalnie wszystko, np. kto się czuł zagrożony, bo amstaff wolno biegał po ulicy, wąchał ludzi i próbował polizać). Ustęp 4: [I]4. Bezzwłoczne uśmiercenie, o którym mowa w art. 6 ust. 1 pkt. 3, wykonuje osoba uprawniona do wykonywania zabiegów weterynaryjnych lub [B][COLOR=#ff0000]medycznych [COLOR=#000000]przez podanie środka usypiającego[/COLOR] lub osoba uprawniona do użycia broni palnej przez zastrzelenie. [/COLOR][/B][/I]- sam w sobie mnie nie przeraża, wręcz wygląda na zmianę w dobrym kierunku (fajnie, jeśli w środku sporego miasta mamy kilku wetów, z tego jednego na dyżurze nocnym - a co, jeśli konający pies, literalnie rozpruty na pół, leży o północy przy szosie na zad...piu, gdzie wet nie przyjedzie do rana, policja daleko, strażacy z wiejskiej OSP mają gdzieś zdychającego kundla? Znam podobną sytuację z autopsji - ostatecznie eutanazji zwierzęcia dokonała lekarka - w świetle prawa [U]nielegalnie[/U]. Ustęp 5: 5. [B][I][COLOR=#ff0000]Jeżeli konieczność bezzwłocznego uśmiercenia zachodzi w warunkach uniemożliwiających [/COLOR][COLOR=#ff0000]niezwłoczne przybycie osoby, o której mowa w ust. 4 albo, gdy próby zapewnienia jej obecności [/COLOR][COLOR=#ff0000]okazały się bezskuteczne, to uśmiercenia zwierzęcia dokonać może także inna osoba, przy pomocy [/COLOR][COLOR=#ff0000]najbardziej humanitarnej z dostępnych metod.[/COLOR][/I][/B] rzeczywiście daje pole do nadużyć, ale jest i dodany ustęp 6: [B][I]6. Osoby dokonujące bezzwłocznego uśmiercenia, o których mowa w ust. 4 i 5 sporządzają i niezwłocznie przekazują właściwemu powiatowemu lekarzowi weterynarii dokumentację zawierającą fotografię lub opis zwierzęcia przed uśmierceniem oraz opis przesłanek, miejsca, czasu oraz sposobu uśmiercenia zwierzęcia, a także dane identyfikujące osoby uczestniczące w uśmierceniu zwierzęcia oraz sporządzeniu dokumentacji.[/I][/B] - wyraźnie ma nadużycia kontrować - pytanie, czy efektywnie. Ja tu "kuriozalnych" zmian nie widzę - za mało danych. Na podstawie tego, co tu mamy, widzę zarówno sensowne zapisy, jaki i wyraźną możliwość nadużyć - ale za mało informacji, by osądzić, czy mam rację. Nie ukrywajmy, są sytuacje, w których uśmiercenie zwierzęcia jest jedynym rozwiązaniem:-(. Rzecz w tym, aby miało miejsce w sposób cywilizowany, a nie poprzez wezwanie miejscowego menela z siekierą, który jako jedyny w okolicy się tego podejmie, bo się nie boi i nie ma oporów. Losy projektu trzeba śledzić, i dobrze, że się tym zajęto - tylko na moje oko krakowskie TOZ zaczyna od zbyt mocnych słów (podkreślam - na moje oko, i moją niekompletną wiedzę)
  10. Tak tytułem uporządkowania: 1. Dorota2007 ma rację, hodowla psów (i kotów) [B]nie kwalifikuje[/B] do podlegania pod KRUS. Niegdyś - owszem, ale już dobrych parę lat temu zostało to zmienione. Dodam, że wykształcenie rolnicze nie jest wymogiem koniecznym podlegania pod KRUS (ale bez niego ma się ograniczone przywileje - np. brak prawa do dopłat bezpośrednich) 2. Studia rolnicze (zwłaszcza o profilach hodowlanych) [B]dają [/B]dobre przygotowanie do świadomej, celowej hodowli, jakiego nie da samo zakupienie zwierzaka z metryką, opłacenie składki w Związku i zaliczenie 3 wystaw. Natomiast wcale nie dają gwarancji, że absolwent w/w będzie w sposób [B]etyczny [/B]ze swej wiedzy korzystał. Ja tu widzę rozmnażalnię (skala, przypadkowy wybór popularnych ras, "zaplecze"). I jakkolwiek nie potępiam w czambuł wszystkich hodowli "bezpapierowych", to ta mi się nie podoba, podobnie jak 99,9% z tego sortu (pozostałe 0.1% to świadome, celowe hodowle psów użytkowych, często z prywatnie prowadzonymi rodowodami i sensownie planowanymi skojarzeniami).
  11. Hm... Dawno jej w ręku nie miałam:cool3: . Ale jakoś pośrodku - więcej, niż trzy, na pewno mniej, niż osiem...
  12. Ogłoszenia wspaniałe - chyba i ja muszę się nauczyć wystawiać, bo aż mi głupio... No, ale przede wszystkim kibicuję, żeby któryś z tych potencjalnych domów okazał się TYM domem!
  13. Jako (potencjalny) nabywca nie widzę nic złego w pytaniu o cene podczas pierwszej rozmowy. Dla mnie - podkreślam: [I]dla mnie,[/I] jako że opinia hodowcy "siedzącego głęboko w rasie" może tu być inna, [B]absurdem[/B] byłoby właśnie opowiadanie o sobie, wydzwanianie, mailowanie - by po paru miesiącach, gdy zbliża się termin odbioru psiaka, dopiero usłyszeć cenę. Ja sama rozmowę z hodowca zaczęłabym tak: "Dzień dobry, nazywam się Walercia i jestem zainteresowana kupnem szczenięcia rasy tej-a-tej. Interesuje mnie pies do amatorskiego sportu, z możliwością wystawiania, ale niekoniecznie perspektywami na championa, bo wystawianie traktuję rozrywkowo, hodowli nie planuję. Czy ma Pan/Pani takie szczenięta, i jaka jest cena?" Jeśli hodowca po takiej introdukcji "spuści mnie w kanał", to trudno, sama nie byłabym zainteresowana kontynuowaniem z nim znajomości. Ceny szczeniaków w interesującej mnie rasie wahają się od 600 złotych (nie pet, ale starsze szczenię pozostale w hodowli, rzecz jasna mniej ciekawe z miotu), do przeszło dwóch tysięcy. Niektóre z hodowli sprzedających w tej górnej cenie liczą na naiwnych, ale niektóre mają psiaki jak najbardziej warte ceny. Tyle, że ja nie potrzebuję championa, potrzebuję normalnego fizycznie i psychicznie przedstwiciela rasy. Co do pytań o mój wiek, tryb życia, stan cywilny i numer buta ;), to mogę na nie odpowiadać, ale dopiero na dalszym etapie, jeśli w ogóle będę psiakiem z danej hodowli zainteresowana. Chyba łatwiej hodowcy wypowiedzieć ten jeden - dwa liczebniki, niz mnie opowiadać kronikę swego życia... Widzę tylko jeden powód, dla którego hodowca miałby usłyszeć to wszystko, zanim odpowie na pytanie o cenę: a mianowicie, jesli uzależnia cenę od osoby nabywcy i warunków, w jakie pies ma pójść. "Jak na domownika to tysiąc złotych, a jak do kojca, i żreć raz dziennie, to dwa tysiące". :shake: No, oczywiście przejaskrawiam (to tak dla informacji, jeśli ktoś nie łapie ironii). Ale nie będę zaczynać pytaniem o potrzeby rasy. Co więcej, gdybym była hodowcą, i zadzwoniłby do mnie człowiek pytający "jakie sa potrzeby tej rasy, co pani hoduje", to odesłałabym go do konkretnych publikacji czy portali internetowych. Oczywiście życzliwie, w przyjaznym tonie, i z informacją, że jesli cos będzie niejasne, to mogę potem wyjasnić... ale najpierw podstawy. Jeśli zas jako kupujący dzwonię do hodowli z pytaniem o szczeniaka, to nie po to, by na dzień dobry usłyszeć wykład o rasie. Nie dlatego, bym uważała za nieważne to, co hodowca może mi powiedzieć - odwrotnie, poniewaz szanuję czas hodowcy, i informacje takie, jak ta, że "husky potrzebuje ruchu", juz dawno znalazłam we własnym zakresie. Potem, jeśli przyjdzie do konkretów, będę chciała skorzystać z wiedzy hodowcy, na przykład zadając pytania "Przy jakiej temperaturze rezygnuje pan z biegania ze swoimi husky". Nie zdziwię się oczywiście, jeśli hodowca zechce mnie "przeegzaminować". Ale najpierw mam prawo - tak uważam - usłyszeć odpowiedź na pytanie "czy jest taki szczeniak, jakeigo szukam, i ile kosztuje" (oczywiście niekoniecznie dokładną sumę co do zera po przecinku, mogą być "widełki"). Jeśli usłyszę, że 2200, i tańsze się w tej hodowli nie rodzą, gdy ja chcę wydać max. 1200, to po prostu zaoszczędzimy sobie nawzajem marnowania czasu. Uff, rozpisałam się...
×
×
  • Create New...