Jump to content
Dogomania

KRAKÓW-MAZAK-kochany zawsze zostanie w naszej pamięci i sercach


Recommended Posts

Posted

[quote name='kiwi']kurcze ja zawsze jak znajduje dom psiakowi i okazuje sie ze chory albo sprawia klopoty albo smutek to mi zal wlasccieli i mam wrazenie ze to ja na nich tyle cierpienia sprowadzam :([/quote]

Kiwi jak mozesz tak myslec, przeciez Ci wlasciciele wzieli psy na wlasna odpowiedzialnosc, nie przykladalas im chyba pistoletu do glowy i nie mowilas musicie wziac tego psa. Oni Go wzieli z wlasnej nieprzymuszonej woli i to nie Ty jestes winna, winni sa Ci co oddali psa do schroniska.

Dorotko trzymam mocno kciuki mam nadzieje,ze sie wszystko uda

  • Replies 406
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

kiwi uszy do góry... jesteś tak wszystkiemu winna jak śnieg sprzed 12-tu lat...
shirrrapeira ma rację - no może się pomyliła co do jednego... Mazak nie jest naszą własnością - tylko kolejnym członkiem naszej rodziny - a to dużo zmienia (przynajmniej w podejściu i traktowaniu)...

A człowiek? A człowiek powiem wam jest "ograniczony" jak by sie nad tym całkiem bez uczuc i emocji zastanowić... Przywiązuje się do zwierząt, które i tak odchodzą i gasną - mimo że sam wobec nich jest wszechwieczny...
Wszystko na naszym łęz padole ma swój początek i koniec...

Mazakowi dajemy coś - czego być może nigdy do tej pory nie doświadczał.
Dajemy mu miłość (ooo tej jest aż nadto ;) ), miejsce na ziemi (swój dom i kąt, gdzie po "męczącym" spacerze można walnąć starymi kośćmi;) ), zainteresowanie, rodzinę, opiekę, ciepło i jedzonko... można jeszcze długo długo wymieniać...

A co ON nam daje w zamian? JAKTO CO? CAŁEGO SIEBIE !!!
Czy kiedykolwiek ktokolwiek dostał AŻ TYLE od innego człowieka? Jeśli tak - to są to przypadki do policzenia na palcach... jednej ręki...

Mazak ma swój dom... bez względu na to czy jest śmiertelnie chory czy nie...
Pozdrawiam!

(PS. I nie buczeć mi tu - bo wszystko jest w rękach Najwyższego... a jak ktoś w Niego nie wierzy - to już jego problem...)

Posted

Mazaczkowi nie mozna juz pomoc... mozna mu juz tylko towrzyszyc.... guz jest ogromny, nieoperacyjny. wet zaproponowal ... nie wybudzac. Nie zgodzilam sie. Niewiele mu czasu zostalo.... NAM. Chce moc go jeszcze przytulic, glaskac, pobyc z nim... dopoki bol nie bedzie zbyt duzy.. Nie umiem wiecej napisac, to zbyt trudne dla mnie. Wybaczcie.... Zbyt wiele lez.

Posted

Tak mi przykro :-( :-(
jeszcze przed chwila pisząc wiadomośc miałam nadzieję, wierzyłam, ze wszystko zakończy sie w miare pomyslnie :shake: :shake: 9tak jak pisałam w pw)
Wiem jak Wam cięzko, ale Mazak nie wie , ze zbliża sie do kresu swej wędrówki - czuje sie bezpieczny, kochany, szczęsliwy.
Wy z pewnościa zrobicie wszystko , by nie cierpiał bólu.
Wasza obecnośc przy nim (choć z pewnościa tak trudna dla Was) to najlepsze co mogło spotkac Mazaka :-( :-(

Posted

Tak mi przykro... :shake:
Dopiero cow szyscy sie cieszylismy szczesciem mazaka, ale jak sobie pomysle, ze gdyby nie wy, moglby tam zostac w najtrudniejszych chwilach byc sam...


jestesmy z wami, czy mazaka juz cos boli?
dobrze zrobilas dorotko, ze kazalas go wybudzic, on zasluguje na to zeby jeszcze sie cieszyc...

Posted

Dorotko kochanie tak mi przykro. Ja Ci powiem tak milosc czyni cuda. Zobacz ile zyje z guzem Zorka, ile zyje pies kochany przez Blondelle.
Moj ukochany pies, mialam wyzla munsterlandzkiego mial guzy slinianek a pod nim malutki guzek , ale za to bardzo zlosliwy.
Czy Mazak ma nowotwor zlosliwy?Tuxman ja nie pisalam, ze Mazak jest Wasza wlasnoscia, tylko pisalam, ze Kiwi nie zmusila Was do wziecia Mazaka.

Trzymam kciuki za Was, za Mazaka. bedzie dobrze

Posted

Z góry przepraszam faro za nieautoryzowane zamieszczenie jej PM-ki..
Wszystko wszak z chęci serdecznej pomożenia Mazakowi...
[quote name='Faro']Witaj, bardzo mi przykro
U jakiego lekarza w Polsce była Dorota?
Buldo ( bokser uratowany 9.02.ze schroniska w Warszawie) dziś o 20.oo ma konsultacje u dr. Jagielskiego - to znany wsród "psiarzy", najlepszy u nas w kraju psi onkolog (przyjmuje w Warszawie)
Buldo(obecnie Boluś ) jest po operacji wycięcia guzów (była przeprowadzona 28.I) - guz podobno był jednym z bardziej złośliwych często dających przerzuty - zobaczymy co dziś powie dr Jagielski.
Jesli mogłabym być Wam w czymś pomocna - piszcie.Pozdrawiam. Marta

ps. Jesli bylibyście zainteresowani, to mogę podać adres strony lecznicy gdzie przyjmuje dr Jagielski[/quote]

To nie jest guz - to jest nowotwór złośliwy - to coś rośnie w oczach... Rozumiesz?
Diagnoza jest postawiona przez konsylium 3 najlepszych Bielskich lekarzy... Nie śmiem jej wątpić - bo jeden z tych lekarzy (Wojtek) był uczestnikiem przykrych zajść - przez które zmarł nasz pierwszy ukochany Bobek (Misior)... Facet wziął to sobie tak głęboko do serca - oraz to, że po raz kolejny obdarzyliśmy go zaufaniem, że czyni cuda w tej chwili...
Byłaby szansa usunięcia nowotworu - ale jest on CHOLERNIE (strasznie) poprzerastany naczyniami krwionośnymi... Co to jest krwotok wewnętrzny - chyba akurat wam tłumaczyć nie muszę...
Aktualna wielkość nowotowru - piłka do gry ręcznej - wyobrażasz sobie?
Jedyne co jestem sobie w stanie wyrzucać - to to - że wziąłem Mazaka do siebie do domu...
Poprzez czułość, ciepło i jedzonko - nowotwór zaczął się zatrważająco szybko rzowijać...
Pytanie....
Czy było mu lepiej pozowolić "ŻYĆ" w schronie krakowskim czy dogorzeć w moim domu?
Pytanie....
Czy było lepiej pozwolić "ŻYĆ" więźniom obozów koncentracyjnych czy dogorzeć im pod opieką i na wolności poza tymiże?

Pan Bóg wie.. Ja conajwyżej mogę domniemywać... :-(

Posted

Strasznie mi przykro.. Dobrze, że Mazak trafił do Was... Mimo dzielących Was kilometrów - odnaleźliście się.. Wierzę, że tak miało być.. Mazak w końcu jest szczęśliwy.. Tak psy powinny odchodzić - w dobrym, ciepłym domu, otoczone miłością ludzi, których same kochają nad życie...

Posted

Dorothy... ja... nie mogę uwierzyć :placz: tak mi ogromnie przykro... brak mi słów żeby Was pocieszyć. Ciebie i tuxmana. I Mazaczka tak mi żal, bo tak krótko cieszył się Waszą obecnością :-(:-(
ale przynajmniej ostatnie chwile spędził... kochany.

Posted

..odszedł w MIŁOŚCI (przez duże M), w poczuciu bezpieczeństwa..BARDZO mi przykro .. lepiej jest milczec .. zatrzymac w mysli dobre wspomnienia.MAZACZKU nie zapomne o Tobie wegielku, niech Ci bedzie cieplo i przyjemnie, TAM, gdzie teraz jestes..

Posted

Miałam nadzieję , ze moze jest szansa na jakieś leczenie pozaoperacyjne
Daliściemu to co mogło go spotkac najlepszego - opiekę, miłośc, bezpieczeństwo i radość wspólnego życia.
Odszedł kochany, a nie w samotności, strachu i cierpieniu .....:-(
To najlepsze co mogło go spotkać.
Przykro , ze tak krótko było Wam dane cieszyć sie wspólnym zyciem
Dorothy - wspólczuję i wiem, jak Ci teraz ciężko

Posted

Jestem gleboko poruszona, placze razem z Wami - Jego juz nic nie boli, dziekuje Wam ze daliscie Mazaczkowi prawdziwa milosc i prawdziwy dom - dziekuje za Wasze poswiecenie i lacze sie w bolu
:-(

Posted

[quote]Pewnego razu Pan Bóg przechadzał się po Rajskim Ogrodzie. Nagle za krzaka wyszedł Diabeł:
- Słyszałem, że stworzyłeś człowieka... - zagadnął Szatan.
- Tak, już żyje na Ziemi. Może mieć partnera i dzieci, na razie uczy się rozpalać ogień i budować miejsce na nocleg, ale za tysiące lat będzie władcą całego globu.
- I co z tego - prychnął Diabeł- nawet za te tysiące lat i tak będzie SAMOTNY.
Zasępił się Pan Bóg, podrapał w długą, siwą brodę i powiedział:
- Więc stworzę mu przyjaciela! Wybiorę jedno ze zwierząt, które uczyniłem, aby go strzegło i było mu poddane, ale jednocześnie oddało mu całe swoje serce.
- To niemożliwe! - Diabeł się roześmiał i gdzieś przepadł. Pan Bóg natomiast zwołał zwierzęta z każdego gatunku i wybrał PSA.

- Odtąd będziesz ogrzewał człowieka swoim ciepłem, uspokajał spojrzeniem, kochał z całego serca, nawet, kiedy on Cię znienawidzi.
- Dobrze - odparł dobry pies.
- Chociaż będziesz musiał znosić wszystkie upokorzenia, staniesz się też jego najlepszym przyjacielem. To bardzo zaszczytna rola.
Niestety Twoje serce będzie musiało bić dwa razy szybciej i nie będziesz mógł żyć długo - najwyżej 15 - 20 lat.
- Ale powiedz mi, czy człowiek nie będzie cierpiał, gdy odejdę do Ciebie?
- Właśnie o to chodzi.
- Jak to? - zdumiał się pies.
- Będzie cierpiał i będzie wiele dni nie utulony w bólu. Ale to Ty nauczysz go odchodzenia i przemijania, Ty nauczysz go kochać i odchodząc zostawisz wielką miłość w jego sercu.
Jesteś aniołem, którego powołałem, aby niósł radość i nadzieję, ale także uczył wiecznego prawa przemijania, aby ludzie wierzyli, że po ich życiu, jest życie TUTAJ. Kiedy to zrozumieją, nie będą płakać, bo będą wiedzieć, że spotkają Ciebie znów.

-----------------------------------------------------------------------------------

I w ten sposób Pies stał się aniołem, który przybrał skórę zwierzęcia i trafił na ziemię, aby uczyć Człowieka miłości, wierności i przyjaźni, ale także przemijania. Nauczyć, że jest TU i TERAZ, ale także TAM i POTEM. Odchodząc zostawia ból i pustkę, ale także nadzieję na to, że znowu go spotkamy.[/quote]

[IMG]http://img327.imageshack.us/img327/9176/znicz2gx.gif[/IMG]

Teraz już go nic nie boli - on tam teraz czeka na Was... szczęśliwy... I już pewnie za Wami tęskni..

Posted

Dopiero teraz się dowiedziałam, że zmarł Mazaczek. Dorotko i Tuxmanie jestem z Wami myślami. Wiem, że bardzo bardzo Wam ciężko, ale zrobiliście dla tego miłego Misia wszystko, co najlepsze i na pewno gdzies tam się kiedyś z nim spotkacie.

Posted

On nadal żyje. Czeka na was za Tęczowym Mostem. Daliście mu najpiekniejsze chwile w jego życiu, ciepły dom i miłość, jakiej wcześniej nie zaznał. Za to Was kocha...
Dzięki Wam za to, że jesteście ludźmi o ciepłych sercach.
Dla Mazaczka [']

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...